I Wojna Światowa na Pacyfiku część 18 na podstawie SIR JULIAN S. CORBETT "HISTORY OF THE GREAT WAR: NAVAL OPERATIONS vol I"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao
Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao
Bitwa Falklandzka wtorek, 08.12.1914 część I
26 listopada 1914 Niemcy wyruszyli z St. Quentin Bay w Chile na Falklandy. Admirał von Spee opłynął przylądek Horn o północy z 1 na 2 grudnia, ale zamiast płynąć dalej zarządził kolejny postój. Rano jego lekkie krążowniki dostrzegły i zdobyły brytyjski czteromasztową barkę „Drummuir” około trzydziestu mil od Staten Island i jako że miała na pokładzie 2800 ton antracytu [węgiel wysokiej jakości], który zabierała do San Francisco, została odholowana do ujścia Kanału Beagle i tam, pod Picton Island eskadra zakotwiczyła, aby wyładować jej ładunek na krążowniki i węglowce. Praca trwała trzy dni i dopiero 6 grudnia 1914 roku, w południe, eskadra wypłynęła ponownie w morze. „Drummuir” został odholowany na pełne morze i zatopiony, po czym ostatecznie ustalono kurs na Falklandy.
Graf Spee spodziewał się tam znaleźć brytyjską eskadrę ładującą węgiel. Uważano, że składa się z „Canopusa”, „Carnarvon” i prawdopodobnie „Defence”, „Cornwall” i „Glasgow”. Według dwóch ocalałych z Gneisenau marynarzy Admirał uzyskał tę informację z holenderskiego statku dzień po opuszczeniu wyspy Picton. Na tej podstawie, jak twierdzili obaj mężczyźni, jego zamiarem było wyciągnięcie Brytyjczyków na morze i ich zniszczenie. Mógłby wówczas zająć Wyspy i zburzyć instalację radiową, do wykonania tej operacji przygotowano siły lądowe.
W tych okolicznościach 8 grudnia 1914 roku w sposób naturalny eskadra podchodziła do wysp z pewną ostrożnością. Kapitan „Gneisenau” z własnym statkiem zaopatrzeniowym i „Nürnbergiem” został wysłany naprzód w celu rozpoznania i jako pierwszy krok zniszczenia stacji radiowej ogniem armatnim. To właśnie ten oddział 8 grudnia o godz. 7.50 dostrzeżono ze stacji sygnalizacyjnej na lądzie. Zaskoczenie było całkowite.
W tym czasie stacja sygnałowa zgłosiła więcej śladów dymu w kierunku południowo-zachodnim, a kwadrans później "Kent", który właśnie przejął służbę wartowniczą u wejścia do zatoki, przepłynął przez port. Jego rozkazy polegały na przyłączeniu się do "Macedonii", która była teraz zakotwiczona u wejścia i obserwowanie wroga. W tym samym czasie "Canopus" doniósł, że "Gneisenau" i „Nürnberg” były oddalone o osiem mil, a główne siły wroga – o dwadzieścia mil. W miarę dalszego podpływania czołowych okrętów, o godz. 9:15 „Macedonię” wezwano do portu, a węglowce z niego wyrzucono, aby wszystkie okręty mogły swobodnie strzelać. W tym czasie stacja sygnalizacyjna zgłosiła trzecią plamę dymu. Musiała pochodzić od trzech węglowców admirała von Spee, którzy najwyraźniej otrzymali rozkaz udania się w stronę Pleasant Road, około dwudziestu mil na południowy zachód od Port Stanley.
Tymczasem dwa wysunięte okręty zbliżały się szybko, kierując się jak się wydawało, w stronę stacji radiowej w pobliżu Hooker Point, a „Canopus” mógł mieć nadzieję, że podjęte przez niego środki ostrożności pozwolą uniknąć niespodzianki. Po wcześniejszym przygotowaniu kapitan Heathcoat Grant o godzinie 9:00 poprosił o pozwolenie na otwarcie ognia. Kwadrans później można było zobaczyć, jak dwa wysunięte okręty skręciły na północny wschód i w pobliżu Wolf Rocks, jakieś sześć mil od przylądka Pembroke, zwolniły z działami wycelowanymi w stację radiową.
W tym czasie admirał Stoddart przygotował do wypłynięcia „Carnarvon” i otrzymał rozkaz włączenia się do akcji i zaatakowania wroga okrążającego przylądek Pembroke. Ale "Canopus" musiał najpierw powiedzieć swoje słowo. Jego oficer artyleryjski stacjonował na lądzie w zaimprowizowanej chatce obserwacyjnej i gdy tylko ocenił, że zasięg wynosi 11 000, dał sygnał. "Canopus" strzelił z obu dział przedniej wieży. Strzały były za krótkie, ale Niemcy podnieśli swoje bandery i mocno skręcając, skierowali się na południowy wschód. Kiedy to zrobili, spróbował ponownie, tym razem salwą na ekstremalnej wysokości. Znowu strzały były zakrótkie, ale tylko na odległość mniej więcej stu jardów i wielu obserwatorom wydawało się, że jakieś odłamki pocisku lub rykoszet trafiły „Gneisenau” w podstawę tylnego komina.
Ponowny ogień nie miał sensu i po kilku minutach (9:31) wróg cofnął się o 8 punktów i zwolnił, jakby zamierzał zaatakować „Kent”, który znajdował się teraz daleko od wejścia do Port William. Ruch był tak groźny, że admirał dał sygnał odsłoniętemu krążownikowi, aby wycofał się do zatoki. Zanim jednak zdążył wykonać rozkaz, niebezpieczeństwo minęło; ponieważ pięć minut później (9:40), gdy „Gneisenau” zobaczył port i gęste słupy dymu, które wisiały nad nim od odpalających silników brytyjskich statków pokazały, że w środku musi znajdować się coś więcej, niż oczekiwano – a co gorsza, mogło się tam znajdować coś, co wyglądało jakby miało maszty trójnożne.
Rzadko kiedy optymistycznie nastawiony kapitan doznawał poważniejszego szoku. Chociaż w amerykańskich gazetach pojawiały się doniesienia o wyjściu w morze "Invincible", żadna wiadomość o tym, co go czekało, nie dotarła do admirała von Spee. Ostatni raz słyszano o "Invincible" na Morzu Śródziemnym i nic nie było bardziej odległe od myśli kapitana „Gneisenau”, gdy doradzał on uderzenie na Falklandy, niż jego nagłe pojawienie się na tych wyspach. W pełni rozumiejąc, co pomógł sprowadzić na eskadrę, bez zbędnych ceregieli zawrócił bezpośrednio od portu i pomknął z dużą prędkością, aby dołączyć do okrętu flagowego [Scharnhorst].
To co zobaczył kapitan "Gneisenau" to były dwa krążowniki pancerne "Invincible" i "Inflexible" (zdjęcia poniżej). Miały one nie tylko większe działa (12" - 305 mmm Brytyjczycy, 8"-210 mm Niemcy), ale także miały grubszy pancerz i rozwijały większą prędkość. Wydawało się, że w starciu z nimi jedynym ratunkiem jest ucieczka.