Wczoraj Mikołaj dostarczył smrody z Bliskiego Wschodu i zaczęło się testowanie.

Na pierwszy ogień trafił Taif Al Emarat Oman i oto moje króciutko spisane wrażenia:
w otwarciu znajomy zapach, ale nie znajomych perfum, tylko czegoś syntetycznego. Mózg podsuwa skojarzenia z dzieciństwem, kiedy otwierało się pudełko z nową plastikową zabawką - tak właśnie pachniały niektóre z nich. Nie mam pojęcia, która z zaledwie czterech nut (parfumo podaje kadzidło, szafran, rozmaryn i agar) za to odpowiada. Po niedługim czasie pojawia się również znajomy aromat, wytrawny albo wręcz cierpki, przypominający mi ekstremalną wersję Encre Noire. Wyczuwam go tylko z nosem przy skórze, ponieważ to, co projektuje na kilka metrów, to zupełnie inna bajka. Jest to agar o bardzo przyjemnym dla nosa, łagodnym drewnianym profilu. Coś wspaniałego. W ciągu ostatniego roku przewąchałem coś ok. 300 #perfumy i nie przypominam sobie niczego podobnego. Ciekaw jestem, jak się sprawdza w wyższych temperaturach. W tej chwili oceniam Oman jako perfumy uniwersalne, dorównujące pod tym względem np. Bois Imperial. Parametry bardzo przyzwoite - zapach wypełnił mi pokój na wiele godzin, rano wietrzyłem, a teraz nadal wyczuwam go w powietrzu.
Cris80

@TerazMnieWidac to prawda Oman to bardzo przyjemny uniwersalny zapach z łatwym w odbiorze drzewnym oudem

Whitey

@TerazMnieWidac Ten zapach o którym piszesz to szafran w Ganymede też go czuć.

TerazMnieWidac

@Whitey W sensie ten plastik?

Whitey

@TerazMnieWidac O ile piszemy o tym samym zapachu to tak. Nowe telefony też tak kiedyś pachniały. W sumie zostaje jeszcze wspólny Agar, Trzeba by było niuchnąć jeszcze coś innego z szafranem dla rozeznania.

Zaloguj się aby komentować