PONAD GODZINA propagandowej muzyki dominikańskiej z czasów dyktatury Trujillo (nazywanego "El Jefe" czyli "Szef"). Groteskowa postać, śmieszna dla osób z zewnątrz, przerażająca dla obywateli Dominikany.
Rafael Leónidas Trujillo Molina rządził Dominikaną od 1930 do 1961 r. (kiedy dokonano na niego skutecznego zamachu stanu). Wytworzył wokół siebie absurdalny kult jednostki, np. stolicę Dominikany przemianowano za jego czasów na Ciudad Trujillo, a najwyższy szczyt - na Pico Trujillo. Wszędzie w miejscach publicznych były portrety i posągi dyktatora. Trujillo otrzymał oficjalny tytuł "Benefactor de la Patria" ("Dobroczyńca Ojczyzny"), a w całym kraju można było znaleźć napisy "Dios y Trujillo" ("Bóg i Trujillo"). Największy taki napis znajdował się na elektrycznej tablicy przy wjeździe do stolicy. Gazety obowiązkowo wysławiały na pierwszej stronie dokonania dyktatora, a na tablicach rejestracyjnych samochodów umieszczano napisy takie jak np. "Viva Trujillo!". Nawet przy wejściach do kościołów umieszczano tabliczki z napisem "Dios en el cielo, Trujillo en la tierra" ("Bóg w niebie, Trujillo na ziemi"). Z czasem kolejność napisów odwrócono i Trujillo był na początku. Slogan jedynej legalnej partii politycznej (do której obowiązkowo należeli wszyscy obywatele) brzmiał "Rectitud, Libertad, Trabajo, Moralidad" ("Prawość, Wolność, Praca, Moralność") - pierwsze litery tych słów układały się w inicjały Rafael Leónidas Trujillo Molina. Poza tym usiłowano nominować Trujillo do Pokojowej Nagrody Nobla (oczywiście bezskutecznie), a jego córka została królową piękności podczas narodowej wystawy dominikańskiej.
Trujillo oczywiście uciekał się do takich metod jak korumpowania podległych sobie urzędników, układy z mafią, szantaże, porwania i morderstwa przeciwników politycznych itp. Podczas audiencji strażnicy cały czas trzymali gości dyktatora na muszce. Bywało też, że tajna policja wpadała do restauracji i lokali rozrywkowych, by sprawdzić, czy ludzie wystarczająco dobrze się bawią (jeśli nie mieli wesołych min, mogły ich spotkać przykre konsekwencje).
Nic więc dziwnego, że skomponowano w tamtym okresie mnóstwo muzyki sławiącej dyktatora - i to nie tylko wojskowych marszów, ale też radosnych, tanecznych utworów. Dominikana to w końcu Ameryka Łacińska i Karaiby: złociste słońce i piasek plaż, błękitna woda, palmy, drinki...
Na początku narodowy hymn Dominikany w wersji instrumentalnej, a potem 100% soczystej propagandy w latynoskich rytmach:
https://www.youtube.com/watch?v=yQU3wqrmr4c
Rafael Leónidas Trujillo Molina rządził Dominikaną od 1930 do 1961 r. (kiedy dokonano na niego skutecznego zamachu stanu). Wytworzył wokół siebie absurdalny kult jednostki, np. stolicę Dominikany przemianowano za jego czasów na Ciudad Trujillo, a najwyższy szczyt - na Pico Trujillo. Wszędzie w miejscach publicznych były portrety i posągi dyktatora. Trujillo otrzymał oficjalny tytuł "Benefactor de la Patria" ("Dobroczyńca Ojczyzny"), a w całym kraju można było znaleźć napisy "Dios y Trujillo" ("Bóg i Trujillo"). Największy taki napis znajdował się na elektrycznej tablicy przy wjeździe do stolicy. Gazety obowiązkowo wysławiały na pierwszej stronie dokonania dyktatora, a na tablicach rejestracyjnych samochodów umieszczano napisy takie jak np. "Viva Trujillo!". Nawet przy wejściach do kościołów umieszczano tabliczki z napisem "Dios en el cielo, Trujillo en la tierra" ("Bóg w niebie, Trujillo na ziemi"). Z czasem kolejność napisów odwrócono i Trujillo był na początku. Slogan jedynej legalnej partii politycznej (do której obowiązkowo należeli wszyscy obywatele) brzmiał "Rectitud, Libertad, Trabajo, Moralidad" ("Prawość, Wolność, Praca, Moralność") - pierwsze litery tych słów układały się w inicjały Rafael Leónidas Trujillo Molina. Poza tym usiłowano nominować Trujillo do Pokojowej Nagrody Nobla (oczywiście bezskutecznie), a jego córka została królową piękności podczas narodowej wystawy dominikańskiej.
Trujillo oczywiście uciekał się do takich metod jak korumpowania podległych sobie urzędników, układy z mafią, szantaże, porwania i morderstwa przeciwników politycznych itp. Podczas audiencji strażnicy cały czas trzymali gości dyktatora na muszce. Bywało też, że tajna policja wpadała do restauracji i lokali rozrywkowych, by sprawdzić, czy ludzie wystarczająco dobrze się bawią (jeśli nie mieli wesołych min, mogły ich spotkać przykre konsekwencje).
Nic więc dziwnego, że skomponowano w tamtym okresie mnóstwo muzyki sławiącej dyktatora - i to nie tylko wojskowych marszów, ale też radosnych, tanecznych utworów. Dominikana to w końcu Ameryka Łacińska i Karaiby: złociste słońce i piasek plaż, błękitna woda, palmy, drinki...
Na początku narodowy hymn Dominikany w wersji instrumentalnej, a potem 100% soczystej propagandy w latynoskich rytmach:
https://www.youtube.com/watch?v=yQU3wqrmr4c
Zaloguj się aby komentować