Przyjechałem do Polski, prawko robiłem za granicą i może czegoś nie rozumiem.
Mam taki układ znaków na wsi i zastanawiam się "po co".
Po co anulowali "strefę 30 km/h" by dać "40 km/h" po to tylko by 25m dalej dać znak "uwaga, próg, 30km/h"?
Dla kontekstu - Ulica ta ma kilka skrzyżowań, ale jedynie z drogami wewnętrznymi lub drogami nieutwardzonymi.
I teraz rozumowanie moje jest takie:
Znak B-33 co prawda pojawia się w kontekście progu, ale technicznie zgodnie z naszym prawem, nie jest anulowane po progu, lecz obowiązuje aż do B-34 lub skrzyżowania.
Problem w tym, że drogi gruntowe oraz drogi wewnętrzne nie liczą się do pojęcia "skrzyżowania" i to jest coś co się chyba zmieniło niedawno?
Tak więc mamy drogę która łączy się z strefą 30km/h, dostajemy pozwolenie na 40 km/h na całe 25 metrów, po czym i tak musimy zwalniać, po czym technicznie musimy już tak jechać (30 km/h) aż do końca ulicy, bo nigdzie nie ma zwolnienia, są za to tak czy siak kolejne progi.
Na chuj tak komplikować. Po co dawać to 40km/h? Może ja czegoś nie łapię? Może to jest oczywiste?
Bo serio, jeśli mi nic nie umyka to potem się nie dziwię że kierowcy w Polsce biorą znaki jak Barbarossa z Piratów z Karaibów - "to jest bardziej wskazówka niż wymaganie".
#kodeksdrogowy #znakidrogowe #zapytajhejto
