Te, putinis, a gdzie tekst o putinowskich metodach Tuska wobec powodzi, hę? - spytano mnie na Twitterze. Chodzi o zachowanie premiera i wypowiedź Jacka Żakowskiego w TVP na ten temat. Ponieważ nie wszyscy tu słuchają Podkastu Dezinformacyjnego, pozwolę sobie napisać i rozwinąć temat.
- Zarzut generalnie idzie tak: Tusk pojechał na miejsce rozstawiać urzędników po kątach, paru przed kamerami zrugał, jest to przykład ręcznego zarządzania strachem, w dodatku pod publiczkę. W jednym z programów TVP Jacek Żakowski stwierdził, że w dobrze zorganizowanych państwach premier nie musi jechać na miejsce jakiejś katastrofy, bo ma od tego urzędników, w Polsce na przykład wojewodów. I nazwał takie zachowanie "autorytarnym modelem zarządzania" i "metodami putinowskimi".
- Zacznę od tego, że się zgadzam. Według mnie premier nie musi jechać i robić szopki przed kamerami. Problem polega na tym, że od premiera (tego, poprzedniego i prawdopodobnie każdego przyszłego) tego oczekuje opinia publiczna. Ja nieszczególnie (ale też nie zupełnie nie). Ale większość z nas tak. Doskonale wiecie, że gdyby Tusk tam nie pojechał, to Republika, Sieci, Do Rzeczy i inne Tysole miałyby kolektywny incydent kałowy pt. "premier ma w dupie cierpienia zwykłych ludzi na prowincji". Dużo pisali by o warszawocentryzmie, libkach, mentalności elit III RP, pogardzie dla ludu, paru publicystów byłoby "w szoku", obwieszczono by jeden lub dwa "końce rządu" itp. itd.
- I żeby nie było: gdy latem 2017 przez Bory Tucholskie przeszła wichura, w wyniku której zginęło kilkoro dzieci, media antypisowskie krytykowały Beatę Szydło dokładnie za to samo. No a jak już pojechała, to wiadomo, lansuje się na tragedii, ruga urzędników przed kamerami itp. Media pisowskie oczywiście odwrotnie. Zresztą nawet przy okazji TEJ powodzi, po stronie antypisu poświęcono dużo uwagi temu, że prezydent bawił się na jakichś dożynkach, a przecież powinien tam być, uronić łzę, powiedzieć, że rozumie tragedię, upaćkać się błockiem. W kancelarii Adriana w końcu się pokapowali, że to źle wygląda, więc prezydent z parodniowym opóźnieniem również trafił na dotknięte powodzią obszary, podobnie jak Tusk, dbając o wrażenie sprawczości.
- Tak, wrażenie. Bo tu nie chodzi o sprawczość, tylko o wrażenie sprawczości. Oczekuje się, że premier, prezydent, minister, ktokolwiek, przyjedzie, założy polar i kalosze, przejdzie się po terenie, cyknie fotki na tle zalanego budynku lub wyłamanych drzew, zgarnie dodatkowe punkty za przytulenie płaczącego mieszkańca. Potem zrobi konferencję prasową, wskaże palcem, powie że dostrzeżono błędy, będą one naprawione, ale damy radę. A to czy te błędy rzeczywiście zostaną poprawnie zidentyfikowane oraz - co ważniejsze - czy zostaną w jakiś sposób systemowo naprawione - to się okaże za pół roku, rok, dekadę i mało kto będzie o tym pamiętał.
- Nie szydzę, a już na pewno nie z losu powodzian. Po prostu stwierdzam łatwo obserwowalny fakt. Mianowicie, że jest wyraźne publiczne oczekiwanie, by przedstawiciele władzy w obliczu tragedii okazywali troskę, współczucie i sprawczość. Skoro tego się oczekuje, to nie ma co krytykować, że się do tego oczekiwania dostosowują. Nawet jeśli wychodzą z tego potem same memy, patrz: Tusk wchodzący do zalanego domu, Morawiecki wzdłuż płotu na granicy. To nie tylko polska specyfika, patrz: czeski prezydent Pavel, który podtrzymał swój wizerunek szlachetnego badassa, publikując fotkę, na której osobiście niesie worek z piaskiem.
- Tak więc wydaje mi się, że Żakowski ma rację w tym sensie, że to nie powinno tak wyglądać w sprawnie funkcjonującym państwie. I w tym sensie można powiedzieć, że takie pokazywanie sprawczości jest cechą państw autorytarnych, w których wódz musi nieustannie podtrzymywać swój wizerunek człowieka sprawczego. Czego mi tu zabrakło, to dwóch niuansów. Raz, że tego oczekują Polacy, więc problem nie leży w Tusku czy Dudzie, tylko w nas. Dwa, że tego oczekują nie tylko Polacy, a sprawa jest znacznie powszechniejsza.
- No dobrze, ale mamy drugą warstwę. Otóż Żakowski powiedział to, co powiedział, TVP wrzuciło to na swoją strone, po czym... materiał zniknął. I to, moi drodzy, jest już znacznie bliższe standardom państw autorytarnych. Bo sorry, ale póki media są publiczne, to zaproszony gość ma prawo wyrazić się w nich krytycznie o jaśnie panu władzy. Żakowski nie powiedział nic obrazoburczego, nie przeklinał, ani nic. Można się z nim zgodzić lub nie, ale nie usuwać jego wypowiedź ze strony, by premierowi nie było przykro.
- Aha, mam cię, putinis! Bo gdyby to samo stało się w czasach Kurskiego, to byś się zafajdał o tym jaki to wschodni standard, ale gdy robią to za Tuska to jest wypadek przy pracy, hę?
- Nie. Za czasów Kurskiego Żakowskiego, ani nikogo w tym stylu, w ogóle by nie zaproszono do studia. Gdyby już, to prawdopodobnie nie pozwolonoby mu wyjechać z ostrzejszą krytyką. A gdyby jednak dał radę, to Madzia Ogórek, Holecka czy Rachoń w atmosferze wielkiego oburzu wyrzuciliby go ze studia. Zanim Żakowski zjechałby windą na dół, na wpolityce, niezależnej czy innej sakiewiczówce wisiałyby już teksty o tym, że "lewak oszalał w studio" i obrażał prowadzących. No, ale przede wszystkim, to by go nie zaprosili. Wiemy o tym, bo nie zapraszali krytycznych komentatorów c o d z i e n n i e.
- Teraz mamy sytuację taką, że nowe TVP jest od 9 miesięcy. Jest dalekie od ideału obiektywizmu, ale nadal o niebo lepsze od tego, jak wyglądało jeszcze rok temu. Póki co, incydenty jak ten z Żakowskim mają miejsce sporadycznie. A to ktoś walnął paskiem grozy. A to zrobili wykres obcięty tak, by pokazać to co chcieli. A to cyknęli jednostronny materiał o CPK. A to usunęli wypowiedź Żakowskiego. Mało demokratyczne, pluralistyczne, obiektywne zachowania? Z pewnością. Regularne? Nie. Potępiane? Owszem, w zasadzie przez wszystkich poza paroma ultrasami level Lis i Giertych.
- Tak więc spokojnie. Jeśli w nowej TVP będą się odpieralały takie rzeczy jak w tamtej, tzn. porównywalny będzie poziom bezczelności i żenady, służalczości wobec władzy, a także częstostliwość i jednoznaczność takich zachowań - z pewnością będę o tym pisał. Ba, będę miał nawet nieco ponurej satysfakcji, że ostrzegałem przed takim scenariuszem prawie rok przed wyborami.
#powodz #polityka #putinowskapolska #tvp
(Tekst nie, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)