Zdjęcie w tle
kinasato

kinasato

Koneser
  • 75wpisy
  • 95komentarzy
#anime #animedyskusja
FLCL Alternative
Progressive jeszcze zdzierżyłem, ale Alternative to już gruba przesada. FLCL w wersji slice of life bajeczki o mocy przyjaźni dziewczynek w stylu woke papki, którym karmią 12 latki na jakichś disney channelach? Jako bonus sposób, w jaki funkcjonuje tutaj postać Haruko, aż mnie trzęsło. Przez cały seans czuć ten fizyczny ból autorów głowiących się jak tu nawciskać odniesień, żeby z tego gównotytułu o niedorozwiniętych gównodziewczynkach, 17-latkach które przeżywają swoje coming of age będąc mentalnie zatrzymanymi w podstawówce, zrobić jednak pozycję z franczyzy, którą mają wydoić.
Oglądając to odczuwałem takie zażenowanie, jakie mi się nie przytrafiło od pamiętnego seansu Japan Sinks 2020.
https://www.youtube.com/watch?v=f3272MG741Q
tobaccotobacco

@kinasato a niedługo FLCL Grunge

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
FLCL Progressive
Regres. Tytuł naśladujący wybrane elementy oryginału, całkiem sprawnie nawet, ale zgrabnie omijający to, co uczyniło FLCL kultowym. Tam mieliśmy totalny clusterfuck spinający się cieniutką nitką, która pozwoliła widzowi dojść do wniosku, że to jednak w sumie miało jakiś sens. Progressive to jest weird shit for the sake of weird shit, dzieją się dziwne rzeczy, wszystko znika z pulpitu i dzieją się rzeczy niestworzone. Po co? A bo tak ma być, szef tak kazał zrobić. Zrobiliśmy podobne, to co się typie czepiasz. Zewnętrzna otoczka się niby zgadza, slapstick jest i coś nawet od czasu do czasu zatrybi, ale gdy obejdziemy go od tyłu to tylko zobaczymy podpórkę podtrzymującą fasadowy front. FLCL kleił się na słowo honoru, był non-stop o krok od potknięcia się i wyjebania. Za doprowadzenie tego brejkdensa do finiszu należą się owacje na stojąco. Progressive od pierwszej minuty daje jasny sygnał, że w tych zawodach zadowala go pamiątkowy dyplom za uczestnictwo.
672f21f0-7c37-4d22-8947-1b118f024fca
Jarasznikos

@kinasato Nawet nie wiedziałem, że FLCL wyszło. I w sumie jak wszedłem na MAL i zobaczyłem oceny na poziomie 6.5 ( no sory, Bible Black ma podobną ocenę a to hentai ), to tam musiało wydarzyć się coś strasznego.

vries

@kinasato bo masz się cieszyć, że nie jest w full 3d jak jeszcze nowsza wersja.

kinasato

@vries z tego co widzę to FLCL to bardzo ciekawy przypadek, fani niemalże jednogłośnie nie chcą sequeli i optują za uśmierceniem franczyzy póki nie zeszmaciła się do końca xD

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Fooly Cooly, Furi Kuri
Jeszcze nie zdecydowałem czy to eksperymentalny, awangardowy teledysk rockowy, czy symulacja jak by wyglądało coming of age gdyby stary dosypywał ci LSD do płatków śniadaniowych. Niezależnie od ostatecznego werdyktu - wspaniała zabawa prosto od Triggera, który jeszcze nie był Triggerem.
https://www.youtube.com/watch?v=lyvZddP9WHM&t=3s
vries

@kinasato Jedno z najlepszych anime w historii. Przez swoją abstrakcyjną formę wchodzi tak samo dobrze za pierwszym, jak i za piątym razem. Osobiście odmawiam oglądania kontynuacji, które są próbą odcinania od niego kuponów. Aczkolwiek pewnie prędzej czy później się złamię w tym względzie i będę narzekać jak kiedyś to było, a tera nie je.

kinasato

@tobaccotobacco


kontynuacje sobie pooglądaj na zdrowie


https://www.youtube.com/watch?v=C1RMBW8Kd5Y

tobaccotobacco

@kinasato kolega fifi sobie chwalił

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#anime #animedyskusja
Love of Kill
Ależ to był babski tytuł, aż mi poziom estrogenu skoczył. Różne joseie człowiek oglądał, ale czegoś takiego to się nie spodziewałem. To chyba jakaś animowana wersja 50 twarzy greya.
Akcja zaczyna się gdy początkująca łowczyni nagród próbuje ująć groźnego kryminalistę. Ten spuszcza jej szybkie bęcki, strzela pamiątkowa fotkę i informuje, że teraz będzie jego dupą. I od tej chwili nasza bohaterka o wyglądzie wioletki evergarden ale z permanentną depresją, dorobiła się stalkera.
Warto napisać parę słów o naszym bohaterze, albowiem jest postać wspaniale wpisująca się w to babskie kino. Jest to niezwykle czuły bezduszny zabijaka, współczujący drań nie okazujący emocji, dominujący samiec alfa o nieprzeciętnej wrażliwości oraz morderca o gołębim sercu. Postać absolutnie niemożliwa, wewnętrzne sprzeczna i nie mającą prawa w ogóle istnieć. Czyli kobiecy ideał oczarowujący swoją charyzmą kobietę, której właśnie wykręca rękę.
Abstrahując od kobiecego fantasy o jaskiniowcu, który zaciągnie ją za włosy do jaskini, mamy tu całkiem znośny kryminał ze stosunkowo ciekawą historią, nawet jeżeli trochę sztampową i nie wolną od schematów w stylu spotkanie w dzieciństwie.
Wizualnie całkiem nieźle, choć zdarzają się gorsze momenty i statyczne plansze, za to anime nadrabia muzyką dobrze wpasowywyjaca się w wydarzenia na ekranie.
Kobietom powinno się spodobać, faceci mogą wymagać lekkiego znieczulenia przed seansem, żeby od housewife fantasy kiszek czasem z krindżu nie skręciło.
https://youtu.be/pJUkT2rKGKo
JustKebab

@kinasato łobuz kocha najbardziej ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Restaurant to Another World
Restauracja Nekoya w soboty jest nieczynna. Przynajmniej tak wszyscy myślą, bo za zamkniętymi drzwiami załoga pracuje w pocie czoła by obsłużyć gości. Ale nie tych co zwykle wchodzą frontowymi drzwiami. Raz w tygodniu do Nekoi można trafić przez magiczne portale porozrzucane w różnych światach. Korzysta z nich przeróżna klientela - od potężnych władców, poprzez nie-ludzi typu elfy czy jaszczury, a kończąc na magicznych stworach. Nie dyskryminuje się tu nikogo - każdy ma prawo zjeść dobrego kebaba. Błogą codzienność (cotygodniość?) lokalu przerywa nocny włam, podczas którego bezdomna demonica opędzlowała co jej w ręce wpadło i usnęła. Gdy właściciel znalazł ją śpiącą na podłodze, zamiast spacyfikować wałkiem do ciasta, zaproponował jej fuchę kelnerki. Do zespołu dołączy jeszcze 35688-letnia smoczyca, ale to troszeczkę później.
Od czego by tu zacząć? Od klienteli może. Mamy stałych bywalców, którzy dosłownie siedzą jak na szpilkach przez cały tydzień, by w końcu pojawiły się drzwi, za którymi nawpierdalają się swoich ulubionych dań aż po kurek. Mamy też klientów przypadkowych, którzy napotykają się na drzwi po raz pierwszy i skosztowawszy przepysznego jedzenia, raz dwa zostają stałymi bywalcami, co umożliwi im nawpierdalanie się ich ulubionych dań aż po kurek. Rinse-repeat. To wszystko co mamy w tej bajce. Dwu-trzy-czterominutowe wprowadzenia nowych postaci, które trafiają do restauracji, zamawiają coś do jedzenia i zachwycają się tym przez kolejne kilka minut, rozwodzącą się nad mieszanką smaków, konsystencją, teksturą i właściwościami zapachowymi swojego posiłku. Regularnie mają też jakieś objawienia/wspomnienia z dzieciństwa/błogie ekstazy wynikające z konsumpcji nieziemsko pysznych dań.
Nazwijcie mnie niedoceniającym żarciowych iyashikeiów gburem, ale to dla mnie zdecydowanie za mało. Po kilku odcinkach ten schemat mnie zwyczajnie znużył, gloryfikacja schabowego rozhisteryzowanym głosem stała się dla mnie nieatrakcyjna. Nie żeby oczekiwał jakieś akcji czy dramy, ale chociażby jakiejś interesującej interakcji pomiędzy postaciami. A wszystko co dostajemy do zestawik luźnych backstory o klientach, typu Janusz nigdy nie jadł szpinaku. Anime miało świetną okazje by dzięki zróżnicowanym postaciom klientów wprowadzić interesującą różnorodność, ale w ogóle tego nie wykorzystało. Każdy odcinek oprócz pierwszego był dla mnie właściwie identyczny, nie ważne czy klientem jest akurat elfia weganka, smoczyca, robinson cruzoe, dwóch kransoludów czy jaszczuroludź. Obejrzenie więcej niż 4-5 odcinków niestety mija się z celem. Dla waszej wygody poniżej całe anime skompresowane do mniej więcej półtorej minuty.
https://www.youtube.com/watch?v=MLkNYbXrb6Q
vries

@kinasato chłop spodziewał się dobrego anime po tytule z isekai w nazwie, dobre sobie!

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Gingitsune: Messenger Fox of the Gods
Gingitsune to okruchy życia prezentujące parę dni z życia Makoto, młodej dziewczyny, córki kapłanów, która odziedziczyła po zmarłej matce zdolność do komunikacji z posłańcami bogów - antropomorficznymi zwierzętami żyjącymi na terenach świątyń. Gintarou, stary zgorzkniały lis z fetyszem pomarańczy silniejszym niż u Testovirona jest właśnie takim stworem zamieszkującym ich lokum. Trzon serii stanowią relacje pomiędzy młodą nieopierzoną i niespecjalnie uczoną w tradycjach i rytuałach świątynną służką, a pełnoetatowym boomerskim duchem, który ma już na wszystko wyjebane. Oprócz tego nasza bohaterka poznaje nowe koleżanki - pannę kijwdupie której pomoże się rozluźnić oraz pyskatą rówieśniczkę, która non stop kłóci się ze swoim chłopakiem, ostrząc sobie zęby na młodzieńca chwilowo mieszkającego u Makoto.
Seria jest... do bólu poprawna. Ciężko się piszę cokolwiek o takich tytułach. Z jednej strony nie ma specjalnie się do czego przyczepić, ale też niewiele elementów zasługuje na jakąś konkretną pochwałę. Wizualnie ok, muzyka jakby jej nie było, nawet nie zwróciłem uwagi. Postacie mają od czasu do czasu lepsze momenty, ale raczej nie błyszczą. Właściwie to tylko Gintarou ma jakiś tam konkretny charakter, reszta jest ewidentnie niedoprawiona.
Fabuła Gingitsune w sumie to prowadzi donikąd. Wątki, które się pojawiły w większości żaden sposób nie zostały wyjaśnione, poza tymi, które są zamknięte w ramach jednego odcinka. Po skończeniu seansu nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że w sumie to nic z tej bajki nie wyniosłem. Nie ma tu żadnej konkretnej dramy, ale niestety nie jest to też Iyashikei. Większość niespecjalnie ciekawych wydarzeń wynika z przesadzonej reakcji postaci na jakąś kompletną błahostkę. Tak więc jak najbardziej jadalne, ale trochę mdłe. Dla naprawdę głodnych.
8f2ba151-7fa5-4577-ad57-58e0fb4b1fe5
bereavement

@kinasato miałem obejrzeć, no ale po tym to chyba nie obejrze ( ಠ ͜ʖಠ)

kinasato

@bereavement nie lubisz pomarańczy?

bereavement

@kinasato mam poprostu tyle do oglądania, że odpuszcze

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Aharen Is Indecipherable
Fabuła tego tytułu zawiera się w jednym zdaniu. Chłop przychodzi do liceum, a obok niego siedzi dziewczynka w skali nano, która bełkocze coś pod nosem, a on nie rozumie o co jej chodzi. Tak wygląda tematyka pierwszego odcinka i oceniam go jako znośny - najlepszy w całej serii. Im dalej w las, tym więcej nieporozumień, a ściółka leśna zmienia się w bagno. Ale nie takie, które Cię zasysa i nie możesz przestać oglądać. Takie, gdzie zaczynasz krzyczeć pomocy.
Praktycznie każdy odcinek wygląda tak, ze chad MC wielki jak brzoza patrzy na tę swoją prywatną loli i coś mu w niej nie pasuje. A to włosy, a to gębę ma obitą, a to ubrana na cebulkę, a to założyła maseczkę. I on tak na nią patrzy i kreśli w swojej głowie totalnie niedorzeczne, nudne i nieciekawe, a co najgorsze, zupełnie nieśmieszne, scenariusze dlaczego tak jest. Potem następuje puenta, gdzie okazuje się, że to zupełnie coś innego niż mu się wydawało. A potem moi mili, śmiechom nie było końca...
Między postaciami nie ma żadnej chemii. Nie może być tu żadnej reakcji chemicznej, bo skład obu to 100% wapno. Dobrotliwy MC, któremu wydaje się, że jest straszny bo jest duży oraz malutkie nieporadne dziecko, które próbując nałożyć błyszczyk na usta, smaruje sobie brwi. Może to i było cute, no ale maks do drugiego odcinka. Zamysł tego tytułu bardzo szybko wyciera się jak stara szmata i po kilku epizodach jest już zupełnie nieatrakcyjny. Seria próbuje się ratować wprowadzając postacie poboczne, ale one są jeszcze gorsze od głównej pary. A szczytem wszystkiego jest wprowadzony na siłę w 10 odcinku romans, nie wynikający z niczego i absolutnie od czapy wywracający relacje bohaterów przez te 9 poprzednich odcinków. Nie żeby mi było szkoda, tylko po prostu przykro się patrzy na taką scenariuszową amatorszczyznę.
Szkoda czasu, wieje nudą, żeby nie powiedzieć - wieje męskim organem.
https://www.youtube.com/watch?v=VdylGGL4Lbc
jtank

Szkoda czasu, wieje nudą, żeby nie powiedzieć - wieje męskim organem.


@kinasato shit taste

0c01c031-634d-4ea2-b858-523998d609bd

Zaloguj się aby komentować

#animedyskusja
Akiba Maid War
Miejsce akcji :
1508-8 Tatenoharahigashi, Nanto-shi, Toyama-ken, czwartek, godzina 9:00
Tego felernego poranka Souichi Masui wszedł miarowym krokiem przez frontowe drzwi siedziby P.A Works. Był nieumyty, nie spał całą noc. Nie zarejestrował nawet codziennego powitania recepcjonistki i szybkim krokiem udał się do windy. W jego głowię panował straszliwy mętlik. Nawet nie zauważył gdy bezwiednie, niczym automat, doszedł do frontowych drzwi części produkcyjnej studia. Wziął głęboki oddech, energicznie złapał za klamkę i otworzył drzwi. Gdy wszedł, wyczuł wiele par oczu świdrujących jego niezaprzeczalnie niestosownie pognieciony ubiór i potarganą czuprynę.
- Sumimasen - zawołał - proszę wszystkich pracujących przy produkcji czwartego sezonu Black Lagoon o uwagę. Mam dwie wiadomości, jedną złą, jedną dobrą. Którą chcecie pierwszą.
- Tę złą, sensei - odezwał się głos zza biurka w rogu.
- Anulowali nas. Robiłem co mogłem, ale całonocne negocjacje z komitetem produkcyjnym nie przyniosły żadnego rezultatu. Wedle tych miłujących rosnące słupki starców, na rynku nie ma miejsca na tytuł tego typu. Teraz sprzedają się tylko cute dziewczynki, kocie uszka oraz kafejki z kelnerkami przebranymi za pokojówki.
W pomieszczeniu zapadła grobowa cisza, sporadycznie przerywana cichutkim szlochaniem stażystki.
- Ale nie załamujcie się - odezwał się po dłuższej przerwie Souichi - dobra wiadomość jest taka, że nie wszystko jest stracone. Obiecałem im, że dostaną to co chcą. Chcą moe shitu? Bedą mieli moe shit!!! Wiem, że mamy bardzo dużo materiału w zaawansowanej fazie produkcji, ale jestem w 100% pewny, że jego znaczną część po niewielkich modyfikacjach będziemy w stanie wykorzystać. Jesteście wspaniałymi profesjonalistami i wierzę w was! Damy im takie CGDCT, jakie im się nie śniło! Jesteście ze mną?!
- Jesteśmy, sensei! - chóralnie odpowiedzieli pracownicy.
Souichi uśmiechnął się głęboko w duszy, ale po chwili z powrotem spoważniał. Mamy deadline, przed którym musimy się wyrobić, trzeba natychmiast zabrać się do roboty...
Tak mniej więcej wygląda ta bajka. Siedziby gangów zostały zretuszowane na maid cafe, cute kelnerki to żołnierze mafii, a pieniążki na cukierki to zwyczajny haracz. Jest bardzo ślicznie, kolorowo oraz słodziutko. Co nie zmienia faktu, że krew leje się rzeką, a trup ściele się gęsto. Co oczywiście mocno się odbija na tym co seria postrzega jako "cute" content, który serwuje widzowi. W efekcie mamy pastisz z niezwykle zręcznie zachowanym balansem pomiędzy krawędziostwem, krindżem, słodziakowaniem, akcją, a także dobrą zabawą, bo to całkiem solidna komedia. Jest to naprawdę bardzo ciekawy miks, który obejrzałem z przyjemnością. Praktycznie każdy kolejny odcinek szybciutko i sprawnie przyciągał uwagę nowymi wątkami, nie pozwalając na ani chwilę znużenia. To nie jest durna bajeczka o pokojówkach ze spluwami, to jest topowej klasy tytuł gangsterski, ale w krzywym zwierciadle. Zdecydowanie warto obejrzeć. Chociażby dla wspaniałej postaci menadżerki kafejki "Świński Chlew". Akiba Maid War jest zdecydowanie lepsze, niż by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Zabrzmi to zapewne dla wielu jak herezja, ale ten tytuł może śmiało startować do konkursu baja sezonu, z realną szansą na podium.
Ps. Ending to czyste złoto, wspaniały tribute dla gatunku z niewielkim twistem. W ogóle muzyka w tej serii jest świetna, podkład muzyczny grający w tle nie raz zaskoczył mnie trąbką prosto z filmów gangsterskich z lat 30.
https://www.youtube.com/watch?v=1hUQ8O9ufZ0
tobaccotobacco

@kinasato gówno idzie w dół

7bac4c1f-136c-426d-adca-fba51bb099f1
kinasato

@tobaccotobacco przy scenie jak obrabiała kasę w kafejce i właścicielka otworzyła drzwi kwikiłem jak świnia w chlewie

tobaccotobacco

@kinasato ja chuchłem jak się zakrztusiła rosołem

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Yugo the Negotiator
Yugo to niezwykle utalentowany negocjator mający na koncie niezliczoną ilość sukcesów. Osiąga swoje cele nie przy użyciu siły czy przemocy, ale dzięki swojemu gruntownemu przygotowaniu, błyskotliwemu umysłowi oraz charyzmie. No pomysł nawet ciekawy. A jak z wykonaniem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Akcja tej serii rozpoczyna się od wizyty młodej dziewczyny w biurze naszego bohatera. Jej ojca porwali Pakistańscy jihadyści i po zawalonej pierwszej rundzie negocjacji, tylko on jest w stanie go uratować. Yugo zgadza się, ale podkreśla, że jego misja musi być utrzymana w absolutnej tajemnicy. Po lądowaniu w Pakistanie, nasz bohater wsiada do taksówki, zagaduje go kierowca :
- Czy jest pan turystą?
- Nieeee... przyjechałem tutaj negocjować - odpowiada dzielny Yugo.
Ja pierdole...
Zaprawdę powiadam wam, nie skończył się nawet pierwszy odcinek, a chłop zdążył zdemaskować się jeszcze raz. Takich kwiatków w tej serii jest mnóstwo, a 150% powaga z jaką baja jest zrealizowana daje nieodparte wrażenie nadętej bufoniady. Gdy najgłupsze farmazony serwowane są jako wiedza tajemna, widzowi przestaje nawet popcorn smakować. Hilarity ensues.
Anime próbuje bardzo mocno zakorzenić się w realiach Pakistanu oraz Rosji, bo w tych krajach dzieje się akcja dwóch historii przybliżonych widzowi. Chce przedstawić obraz brudny i nieocenzurowany - niewolnictwo, prostytucja, narkotyki, morderstwa, gwałty. Tylko problem polega na tym, że te wszystkie wizje zostały zrealizowane co najwyżej na podstawie czyichś niespecjalnie dobrze osadzonych w rzeczywistości przypuszczeń, jak to niby wygląda. Efekt jest niezwykle pokraczny i bardzo trudny w oglądaniu. Głównie przez ślamazarny pacing, który dosłownie zabija tę serię i uniemożliwia obejrzenia jej nawet jako kalejdoskopu grafomańskich potknięć.
Jako ciekawostkę podam, że wątek rosyjski i pakistański zostały zrealizowane przez dwa różne studia. Zmienia się wszystko, od designu postaci i palety kolorów po reżyserię. Oba studia spartoliły robotę koncertowo, ale jeżeli już musiałbym wskazać, to pierwszy arc pakistański jest odrobinę mniej zły.
Niestety, nie dałem rady wytrzymać do końca, ale jeżeli ktoś jest na tyle niespełna rozumu, żeby to jednak obejrzeć, to polecam z fantastycznym angielskim dubem xD
https://www.youtube.com/watch?v=gQNsK1NJ6Ls
kinasato

@tobaccotobacco przeżyłeś?

tobaccotobacco

@kinasato wspaniała zabawa

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Bocchi the Rock!
Nie będę się tu produkować i powtarzać, skoro @tobaccotobacco niewiele ponad tydzień temu robił w tym temacie wrzutkę.
Wspaniała historia o młodej aspołecznej dziewczynie, która chce zrobić karierę, ale ze wszystkich niewłaściwych powodów, kierują nią pobudki zatrważająco niskie. Boi się kontaktu z innymi ludźmi, ale nie marzy o niczym innym niż zostanie najbardziej atencyjną z dziwek, której ego głaskają miliony fanów (i żeby nie musiała chodzić do pracy w januszexie, która niechybnie na nią czeka)
Jeżeli ktoś się zastanawia czy obejrzeć, to niech się tak głupio więcej nie zastanawia.
https://www.youtube.com/watch?v=QjmnsAWGm8E&t=9s
bereavement

@kinasato chciałbym nadmienić, ze wszystkie piosenki (insert songi i OST) są wyjątkowo dobre. Słucham sobie często na spotify

tobaccotobacco

@kinasato no przyzwoita bajka

Zaloguj się aby komentować

#anime e #animedyskusja
Odd Taxi
Co by było jakby Tarantino robił anime? Było by Odd Taxi. To jest Pulp Fiction, z tą subtelną różnicą, że czarny gangster jest małpą. Czy to duża różnica? Można by się sprzeczać, ale nie o to w tym chodzi. O sile OT stanowi nie podobieństwo do filmu o ćwierćfunciaku z serem, ale jego odmienność od innych chińskich bajek. Ten tytuł to jak psiknięcie Ambi Purem w zatchniętym sraczu japońskiej betonowej rysunkografii zorientowanej na kalkowanie isekaiów. Ktoś się odważył powalczyć o gust widza dorosłego, chcącego czegoś innego. Czy z sukcesem? Według mnie tak. Nawet jeżeli jest to praca w znacznej części odtwórcza. A jeżeli praca odtwórcza jest powiewem świeżości niespotykanym od lat, to wiedz, że w branży jest naprawdę kiepsko.
Podobieństwa do PF? Mnóstwo. Jest wiele wątków, przeplatających się luźno, wiele postaci, które wpływają na swoje losy mniej lub bardziej bezpośrednio. Są over the top sceny których często walą tandetą (pozdrawiam alpakę walczącą capoeirą) i absurdalnie głupimi zbiegami okoliczności. Grubość nici wykorzystanej do szycia tej historii to cuma marynarska i wcale nie zamierzam się tego czepiać. Są dialogi, który potrafią błysnąć, są kilkuminutowe dygresje nie mające za zadanie chyba nic poza skonfundowaniem widza. A wszystko to połączone postacią ponad czterdziestoletniego morsa z nadwagą, złotówy jeżdżącej cudem japońskiej techniki zatrważająco przypominającym ustawieniem kątów karoserii ruską ładę.
Podoba mi się, jak bardzo życiowy jest to tytuł. Tytuł który śmiało prezentuje niepochlebne komentarze na temat problemów trapiących aktualnie społeczeństwo. Uzależnienie od social mediów, patologie biznesu idolkowego, czy wyjęty prosto z #blackpill  epizod tinderowy traktujący o tragicznej sytuacji na rynku świń. Jest to pewnego rodzaju pomnik ludzkiej frustracji, któremu za twarz posłużył duet komediantów o mocno umiarkowanych sukcesach.
Jest to anime o którym można powiedzieć wiele dobrego i trochę niedobrego. A takie niedobre rzeczy jak drwienie z widza baitem na szafę tylko dodają mu charakteru. Absolutnie nie należy się bać sfery wizualnej i furry bohaterów. Niepoważna oprawa to celowy kontrast pomiędzy tym jak ten tytuł wygląda, a jak się "zachowuje".
https://www.youtube.com/watch?v=LKMw0hBDBUw
kinasato

@tobaccotobacco nie odebrałem tej historii jako łzawej, w żadnym też momencie nie odczułem, że seria sugeruje mi jakieś pozytywne odczucia do tej postaci. Ot kolejny zbiera to co zasiał, podobnie jak podstarzaly kawaler. A gumka sama w sobie nie odbiega specjalnie od innych równie fikuśnych zbiegów okolicznosci, którymi przecież odd taxi stoi.

tobaccotobacco

@kinasato no jakże gość się nie pojawia w bajce ani na chwilę dopóki nie ma solowego odcinka i jego ostatnim występem jest dosłownie udaremnienie wielkiego skoku na kasę - to jest najbardziej wygodnicki subplot w tej bajce i najbardziej wprawiający mnie w żal dupy

San_Jose

No i chyba będzie trzeba zobaczyć

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Infinite Ryvius
Historia tej chińszczyzny zaczyna się od sabotażu na szkoleniowej stacji kosmicznej, gdzie podrostki uczą się by zostać kosmonautami. Gdy okazuje się, że totalnej katastrofy nie da rady uniknąć, wszyscy co do jednego instruktorzy oraz dorosła załoga poświęcają się, by umożliwić szkolnej młodzieży ewakuację. Młodzieży mocno przerażonej, albowiem utknęli w kosmosie skazani na samych siebie, na statku z którego nie mogą się wydostać.
Niestety, gdy mamy już zawiązanie akcji, następuje także jej całkowite zatrzymanie. Do końca serii wydarzy się już bardzo niewiele, a widz przechodzi w tryb czegoś a'la obserwatora szczurów laboratoryjnych. Nasi bohaterowie, poza kilkoma dłużącymi się kosmicznymi potyczkami obserwowanymi z kokpitu, nie będą uczestniczyć praktycznie w niczym wykraczającym poza życie codziennie. Z tym, że życie codziennie teraz wygląda troszeczkę inaczej i stąd moje nawiązanie do laboratorium. Bo statek, na którym utknęli nasi bohaterowie jest czyś w rodzaju kontrolowanego środowiska testowego. Nastąpił całkowity reset obowiązujących zasad. Brak narzuconych z góry norm i likwidacja dotychczasowej hierarchii to wspaniała okazja dla silnych jednostek, by wyrobić sobie uprzywilejowaną pozycję wśród innych. Mamy młodzież, która nagle staje się sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Fajnym momentem było na przykład skapnięcie się kucharek, że zapierdalają jak pojebane by wykarmić statek, a absolutnie nikt tego nie docenia, a w nagrodę dostają okazjonalną obelgę. Dlaczego w ogóle tkwią jeszcze w tej roli? I w sumie o tym jest ta seria, nie sposób nie porównać tego do Władcy Much. Tworzą się grupy interesów, strefy wpływów, zawiązują alianse, pojawiają się konflikty, buzują hormony. Jedni twierdzą, że decyzje należy podejmować demokratycznie, inni za najlepsze rozwiązanie uważają prawo pięści. Jest to właściwie tytuł o eksperymencie socjologicznym i z tej funkcji wywiązuje się całkiem nieźle.
Anime ma niestety parę problemów. Pierwszym i chyba najpoważniejszym z nich jest ekspozycja. Mamy ZAWROTNĄ ilość postaci, dobre kilkadziesiąt i znaczna z nich nie jest prawidłowo przedstawiona. Nie raz się łapałem, że patrze na dwóch rozmawiających typów i się zastanawiam "a ten drugi to kto to jest?" Musiało minąć kilka kolejnych odcinków, żeby pełen repertuar gęb wyrył mi się w głowie.
Przedstawienie świata w którym dzieje się akcja, także pozostawia sporo do życzenia. Niewiele jest wyjaśnione, a czasami pewne koncepty są wprowadzone bez słowa objaśnienia i tak już zostaje. Anime wydaje się bronić rękoma i nogami przed jakimkolwiek info dumpem, ale nie bardzo wie jak sobie bez niego poradzić.
Co do strony technicznej, to na wzmiankę zasługuje fakt, że reżyser chyba mocno wziął sobie do serca to, że akcja dzieje się w kosmosie. Rzuty kamery często potrafią być niekonwencjonalne. A to przekrzywione, a to do góry nogami, a to "kamera" sunie jakby lekko pchnięta dryfując w próżni. Muzyczka jest... zaskakująca. Takie skrzyżowanie hip hopowych bitów z soulowymi wstawkami. Raczej nietypowy wybór jak dla tytułu sci-fi. Duży plus za pełen dodatkowy odcinek służący jako outro, to bardzo rzadko się zdarza, a fajnie dopina historię.
Jest to tytuł nietypowy, nie uświadczymy tutaj w praktyce żadnego scenariusza poza funkcjonalnym szkieletem, co sprawia, że momentami ciężko mi się tę serię oglądało. Sandbox z gówniarzami zamkniętymi na statku. Pozycja w sumie interesująca i nowatorska, ale niespecjalnie porywająca.
https://www.youtube.com/watch?v=Zlg_uOqn0y4
Krole

@kinasato Dodam do listy, zobaczę sobie jak wypada w porównaniu z Orbital Children albo Kanata no Astra.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Do It Yourself!!
Do It Yourself przemknęło przez ostatni sezon raczej bez większego echa, ponieważ wszyscy byli zajęci oglądaniem piły mechanicznej. Takie już są koleje losu, pomimo tego, że w tej bajce rżnięcia jest wcale niewiele mniej.
Yua, główna bohaterka tej historii, od wczesnego dzieciństwa uwielbiała razem ze swoją sąsiadką bawić się w majsterkowanie. Niestety, zazwyczaj kończyło się to jakimś urazem, klejeniem plastrów, bandażowaniem i okazjonalną wizytą na SORze. Jej zatroskana matka, bojąc się o zdrowie córki, postanowiła pochować wszelkie narzędzia i ukierunkować ją w stronę sztuk artystycznych, obdarowując ją świecówkami by mogła malując rozwijać swą wyobraźnie. Yua owe kredki zeżarła. Wtedy wszyscy zdali sobie sprawę, że problem nie ogranicza się do machania młotkiem i jest bardziej globalny, a nasza bohaterka jest zwyczajną rozkojarzoną fajtłapą i trzeba ją chronić właściwie przed wszystkim, by nie zrobiła sobie krzywdy. Fast forward do czasów licealnych. Sąsiadka dostała się do najlepszej szkoły technicznej w okolicy, a nasza bohaterka pechowo, jak zwykle, do podrzędnego liceum obok. Tam natyka się na szkolny klub majsterkowicza i odżywają wspomnienia.
Jako wypadkową tych wszystkich wydarzeń, dostajemy anime o grupie dziewcząt zajmującą się robótkami ręcznymi, wykończeniówką, a nawet pełnoprawnymi robotami budowlanymi. W ruch idą nie tylko pędzie, młotki i piły, ale także wiertarki, wkrętarki, wyżynarki, szlifierki kątowe i inne sprzęty zazwyczaj nie kojarzące się jednoznacznie z CGDCT. Jednak DIY nie jest wyłącznie materiałem dokumentującym pracę fizoli, albowiem mamy tu też szczyptę nowoczesnych technologii. Zanim coś się zbuduje, trzeba to zaprojektować, np przy pomocy CAD.
O ile dziewczęta robią różne rzeczy, i te rzeczy niewątpliwie są cute, to ja jednak wrzuciłbym tę bajkę do innego koszyka, takiego z napisem iyashikei. Bardzo ważnym elementem DYI jest aspekt "leczniczy" dla głównej bohaterki, która naprawia zerwane więzi, a także dla widza, który pod kocykiem ogląda sobie to wszystko sącząc kakałko i chłonąc ciepełko. Jest spokojnie, nieśpiesznie, bez większych emocji, przewidywalnie i bardzo sympatycznie. Jest w pyte.
b91a223a-3b57-4efd-8d29-bb68397db414
Krole

@kinasato Gdy w tamtym roku trafiłem na trailer w którym pojawiły się duże DIY wiedziałem, że muszę to zobaczyć. Spodziewałem się więcej DIY w DIY ale i tak bardzo fajnie się oglądało tą serie, zresztą świetnie poprawia samopoczucie.


BTW czytam tę recenzję drugi raz i chyba przerzucę się na przeglądanie hejto jako pierwsze bo trochę kurwa zwątpiłem.

kinasato

@Krole


trochę kurwa zwątpiłem


No ja przyznam, że zgłupiałem, różne chińskie bajki się oglądało i różnie podchodziły do takich tematów, ale nie przyszło mi do głowy, że ktoś może dopatrywać się kurwików w oczach w bajce gdzie dziewczę specjalnej troski wbija gwoździe w deski.

tobaccotobacco

@kinasato wcale twoja żona tak nie powiedziała bo po polsku nie umie

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Magical Girl Site
Anime ma tak ostre krawędzie, że za jego posiadanie w Wielkiej Brytanii zapewne można trafić do pierdla. Pierwszy odcinek ma za zadanie widza zszokować, przybliżając mu ciężki los głównej bohaterki, która z powodu bicia i poniżania, zarówno w szkole i w domu, nosi się z popełnieniem samobójstwa. Nie jest to klasyczny bullying znany z innych anime, Aya ma za sobą podtapiane w szkolnej toalecie, wypatroszenie kota, a kulminacyjnym momentem zawiązania akcji jest próba gwałtu. Tylko próba, bo poprzedniego dnia nasza bohaterka przypadkiem napatoczyła się na stronę w internecie, która poinformowała ją, że została magiczną dziewczynką i skorzystała ze swoich nowych mocy.
Magical Girl Site podobnie jak Mahou Shoujo Tokushusen Asuka, po sukcesie Madoki, próbuje odkryć gatunek magical girls na nowo, tym razem w wersji mrocznej. Tam gdzie Asuka postawiła na dziewczęta z bronią długą i gore, MGS próbuje przebić się mrocznym, przygnębiającym klimatem. Ma to sens i jest jak najbardziej wykonalne, ale seria niemalże od samego początku strzela sobie w stopę. O ile pierwszy odcinek był solidnym wprowadzeniem, bardzo szybko zgromadzony kapitał zostaje roztrwoniony. Nasze postacie zatrzymują się podczas konfrontacji na niezbędne pierdololo, gdy złoczyńca cierpliwie czeka aż skończą. Zaczynają przeciekać infantylne japonizmy, idolkowe tańczenie i inne gówna, które zupełnie nie powinny mieć tu miejsca. Klimat dla mnie prysł natychmiast.
Fabuła kręci się głównie wokół wspomnianej strony internetowej. Magiczne dziewczynki się pojawiają i znikają, ktoś je zabija, one zabijają innych. Co, gdzie dlaczego i po co, do wyjaśnienia tych niezwykle trudnych pytań dąży ta seria. Nie zamierzam spoilerować, ale powiem tyle - liczyłem, że może scenariusz uratuję te serie i niestety, mocno się przeliczyłem.
Tytułu nie polecam, jak chcemy edgy magical girls, to Mahou Shoujo Tokushusen Asuka będzie lepszym wyborem(co nie znaczy, że to jest dobre anime xD). Tam sprawa postawiona jest jasno - będą eksplodujące głowy, ucinane kończyny i ogromne rany wylotowe od pocisków, bez silenia się na jakieś wydumane dramy.
ea8a451a-8c25-4353-9e5a-f9d08c11daf1
KUROT

@kinasato

po sukcesie Madoki, próbuje odkryć gatunek magical girls na nowo, tym razem w wersji mrocznej.


To Madoka nie była mroczna?

kinasato

@KUROT Trochę tak, trochę nie. Shaft zagrał na odsłodzenie gatunku, a ciężar dotyczył głównie atmosfery/psychologii. Tutaj idziemy kilka kroków dalej i mamy zwyczajne tortury.

Wojbody

@kinasato Podobalo mi sie, ze wrzucali jej np. zyletki do butow.

Zdecydowalem sie chyba tylko dlatego, bo mialo Gore w kategoriach i obejrzalem w sumie na raz w piatkowy wieczor. Bawilem sie w miare i wtedy bylby sklonny wystawic ocene 7, ale po przeczytaniu mangi obnizam do 6 obie formy.

Jak ktos chce przemoc i male dziewczynki to mozna ogladac, ale fabula konczy sie w polowie jakos i trzeba siegnac do mangi zeby dowiedziec sie jak to sie tam skonczy.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
How Heavy Are the Dumbbells You Lift?
Na wstępie musimy ustalić pewną rzecz - niby CGDCT ecchi, ale to nie jest czysto coomerski tytuł, na jaki wygląda. Oczywiście jest to jeden z elementów mających na celu baitowanie widowni, ale mamy tutaj znacznie więcej ciekawej zawartości. Fanserwis w postaci wysportowanych fit tombojek jest tylko dodatkiem, a nie celem samym w sobie. A cel jest naprawdę szlachetny - pokazać widzowi, że odrobina aktywności fizycznej może być naprawdę dobrą zabawą. I to pokazać w taki sposób, by nie zrobił sobie krzywdy.
Lwią część swojego czasu antenowego seria poświęca na element edukacyjny. Szanowny Pan Trener, przy pomocy asystujących mu dziewcząt, prezentuje szeroki zakres ćwiczeń. Możemy się dowiedzieć jak je wykonywać prawidłowo, czego się wystrzegać, na jakie partie mięśni dane ćwiczenie ma wpływ, etc. Zaprawdę powiadam wam, rady i instrukcje tutaj pokazane są w 100% legit (przynajmniej w tym zakresie, w którym ja się orientuje). Czas pomiędzy kolejnymi lekcjami wypełniany jest perypetiami aspirujących atletek w postaci sympatycznej, pozytywnej komedyjki. Anime jest ładne, dopracowane, i nie widać na pierwszy rzut oka, żeby kulało pod jakimkolwiek względem. Nawet jeżeli czasem jest mniej śmiesznie niż bardziej, to lekkoduszny charakter serii bez większego wysiłku przepchnie widza do następnego ciekawszego fragmentu. Tytuł nie ma jakiegoś konkretnego ciągu fabularnego, więc bardziej nadaje się do oglądania typu jeden/dwa odcinki raz na jakiś czas, niż jednym ciągiem.
Anime ma też bangerski OP, ale chyba każdy go już zna, bo swego czasu robił w internetach furorę.
https://www.youtube.com/watch?v=7cw8QfovoGo
c884fd40-9ac5-4f86-8f17-4c18deb2639c
tobaccotobacco

@hejto oddajcie chłopu admina co to za hece

vries

@kinasato Dobre anime. Jak patrze na tłumaczenie mangi, to jest obecnie na 19 tomie (bardzo możliwe, że równo z japońską wersją). Dla mnie jest to kosmos wyciągać tyle materiału z tego tematu. Poza tym jest trochę nawiązań, do sagi Kengen pisanej przez tego samego autora (którą mogę polecić tylko w wersji mangowej, bo CG z anime wypala oczy).

GniezSenpai

@kinasato swietna seria, poprosze takich wiecej

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja #koneserslabychbajek
https://myanimelist.net/anime/35968/Wotaku_ni_Koi_wa_Muzukashii
Wotakoi: Love is Hard for Otaku
Mam kosmiczną wręcz słabość do tytułów, które nieironicznie jarają się mangozjebstwem, gdzie jest to motyw przewodni i główna tematyka serii. W sensie robi mi się słabo, jak je oglądam. Przyznaje się bez bicia - absolutnie nie rozumiem podniecania się figurkami, dostawania wylewu na widok cosplaya czy ekscytacji wynikającej z powodu obcowania z limitowaną edycją jakiejś mangi. Ktoś powie, że jestem stary grzybem i nie rozumiem prawdziwej pasjii... może i tak jest, ale w przypadku Wotakoi zdecydowanie nie pomagają zachowania postaci przejaskrawione do n-tej potęgi. Bohaterowie uważają się za coś w rodzaju sekretnego bractwa, elitarnego klubu otaku, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Gdyby ktokolwiek usłyszał o ich zainteresowaniach, była by to katastrofa ogromnego kalibru, dlatego ukrywają się przed normikami. Popadają w histerię z powodu byle gówna, drą japy bez wyraźnego powodu i gibają się na huśtawkach emocjonalnych z powodu jakiejś gry albo mangi, jakby jutra nie było. Bardzo źle to się ogląda w kontekście tytułu, gdzie postacie mają 25+ lat, a seria sili się na utrzymanie otoczki względnego realizmu. Dodatkowo, wiele nawiązań jest po prostu wymuszone i zwyczajnie nie pasuje. Na przykład dwóch typów rozmawia dlaczego jego dziewczyna się do jednego z nich nie odzywa:
- Pokłóciłeś się z nią, że Cię tak unika?
- Nieeee...
- To co się stało?
- A skąd mam wiedzieć, jestem słaby w gry typu dating sim.
(╯°□°)╯︵ ┻━┻
Wotakoi było dla mnie przepotężnym zawodem, tym większym, że mnóstwo osób poleca je jako bardzo dobre anime. Było po prostu... męczące. Jest to na wskroś nerdowskie anime stojące na głowie by przypodobać się geekom. Zdecydowanie nie moja para kaloszy.
c2817058-31bf-4e6e-bc4a-bf6df2e27fb9
tobaccotobacco

@vries ależ wotakoi to babski wish fulfillment pisany w tonie hello fellow nerds

vries

@tobaccotobacco Zgadzam się. Ale który romans czy komedia romantyczna nie jest robiona w tonie wish fulfillment? Sam tytuł sugeruje, że jest to tytuł nerdowski. Wotaku to japońskie nerdowskie określenie na otaku dla ludzi, według których określenie otaku jest zbyt normickie. Nie może być zatem mowy o zaskoczeniu tematyką (w każdym razie w JP, bo na zachodzie pewnie większość osób nie wie, o co chodzi z tym "W" na początku).

tobaccotobacco

@vries mimo wszystko masz w tej cenie z babskiego kina jakies nodame cantabile I cyk nie trzeba sie torturowac krindzem

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Daily Lives of High School Boys
Jest to tytuł na wskroś chłopski. O chłopcach dla chłopców. Dziewczęta też w nim występują, ale są częścią zupełnie innego świata, jakby były z innej planety. Nasi bohaterowie patrzą na nie trochę jak na zwierzęta w zoo, a i zachowują się przy tym jak gdyby szturchali kijkiem egzotyczną jaszczurkę, nie mogąc się na dziwić jak taki stwór w ogóle żyje i jest w stanie chodzić po ziemi. Nie wynika to w żaden sposób z ich uprzedzeń, nieśmiałości czy braku pewności. To czysta wykalkulowana ostrożność, albowiem postacie żeńskie w tej bajce są... niepowtarzalne.
Anime bardzo dobrze radzi sobie z humorem. Jest to głównie żart gadany i sytuacyjny, szaleństw czysto abstrakcyjnych jest stosunkowo niedużo, ale za to niektóre nieporozumienia potrafią odjechać w czyste szaleństwo. Takie przyziemne i całkowicie zrozumiałe, ale jednak szaleństwo. Szczególnie urzekło mnie baitowanie na utarte schematy, by z zaskoczenia pokazać widzowi faka i powiedzieć, "nie tym razem., kolego". Ogrooomny plus za to. Mamy też wspaniały literacki running joke z Yassan, ciągnący się przez całą serię. Co by tu nie mówić - darłem łacha na głos regularnie non stop. Na nieszczęście dla tego tytułu, pierwszy odcinek jest zdecydowanie najsłabszy, ale absolutnie nie wolno się tym zrażać. Przegapić to cudo to byłby grzech.
Bajka od razu przyniosła mi na myśl jedną z moich ulubionych komedii, mianowicie wspominane przeze mnie kiedyś na wykopie Wasteful Days of High School Girls. Zbieżność nazw raczej przypadkowa, ale zabawa równie przednia.
https://myanimelist.net/anime/11843/Danshi_Koukousei_no_Nichijou
bb7f3471-2f7b-40ef-babd-3ebbb8adc4ed
ChcialemBycMarynarzem

@kinasato kiedyś oglądałem, wiem że fragmentami było dość zabawne, choć chyba nie aż tak bardzo bo za wiele już nie pamiętam.

vries

@kinasato Boomerska komedia, gdzie stary człowiek ma wspominać jakiej wspaniałej młodości nie miał, ale mógł mieć. 10/10

Wojbody

@kinasato Wydaje sie niezle po opisie. Dodam do obejrzenia na przyszlosc do kotleta

Zaloguj się aby komentować