Zdjęcie w tle
arento

arento

Kompan

Dołączył/a: 17.09.2024

  • 5wpisy
  • 9komentarzy
497 + 1 = 498

Tytuł: Kultura jako źródło cierpień
Autor: Zygmunt Freud
Kategoria: Psychologia
Wydawnictwo: Bellona
Format: książka papierowa
ISBN: 978-83-11-17505-1
Liczba stron: 202
Ocena: 3/10

Dzieło Freuda jest fenomenem, książką transcendentalną. Jest nie tylko opisem danego tematu, ale i jego przeżyciem. "Kultura jako źródło cierpień", jako bezsprzecznie wytwór i element kultury, jest powodem cierpienia czytelnika. Myślę, że gdyby Freud był Polakiem, to na pewno ten esej byłby w spisie lektur szkolnych, ze względu na spełnianie zasady 3 cierpień - cierpiał autor w trakcie pisania, książka jest o cierpieniu i cierpi odbiorca dzieła.
Wielka szkoda, bo Freud porusza bardzo ciekawe kwestie, takie jak walka między indywidualnymi a cywilizacyjnymi potrzebami człowieka, rola kultury w naszym życiu, kształtowanie się sumienia. Mimo że wiele z jego rozważań straciło na znaczeniu lub zostało już dawno obalone, to stawiane przez niego tezy i pytania skłaniają do refleksji i przemyśleń.
Były dla mnie tym bardziej ciekawe, ze względu na niedawną lekturę "Niewolników Dompaminy". Podczas gdy Frued napisał, że "ceną postępu cywilizacyjnego jest utrata szczęścia przez wzrost poczucia winy", to z książki Anny Lembke można wysunąć zupełnie inne wnioski. Rozwój cywilizacji i obwarowań kulturowych jest czymś, co umożliwia nam wewnętrzną kontrolę i osiągnięcie szczęścia.
Wracając do cierpienia czytelnika, chciałem dać książce ocenę 1/10, ale podwyższyłem ją ze względu na poruszane w niej tematy. Dlaczego taka surowa ocena? Czyta się ten esej tragicznie. Autor skacze z wątku na wątek, przy wydawałoby się prostych kwestiach zapętla się i opisuje to samo różnymi słowami przez 5 kolejnych stron, by zaraz potem przy ciekawszym temacie stwierdzić, że nie będzie go szerzej poruszać. Stawia niepodbudowane niczym wnioski a priori, by na nich budować argumentacje do kolejnych tez. Z jednej strony autor swoim stylem chce zbliżyć się do czytelnika. Zadaje bezpośrednie pytania, domyśla się, co odbiorca może sobie po danym fragmencie pomyśleć. Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że autor pisał ten esej do szuflady i ani razu nie zastanowił się głębiej, czy na pewno jasno przekazał to, co chciał napisać.
Nie polecam.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytanie #ksiazki #psychologia
690cbbe4-992e-4f66-bd77-8e911f61f589
3

@arento

Stawia niepodbudowane niczym wnioski a priori, by na nich budować argumentacje do kolejnych tez.


Czyli, jak wszystkie pomysły Freuda. Jedna wielka pseudonauka. Niestety, ktoś musiał być pierwszy i na niego trafiło.

Zaloguj się aby komentować

324 + 1 = 325

Tytuł: Traktat o łuskaniu fasoli
Autor: Wiesław Myśliwski
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Znak
Format: książka papierowa
ISBN: 978-83-240-6505-9
Liczba stron: 445
Ocena: 9/10

Moim wychowaniem zajmowała się w głównej mierze babcia. Pamiętam, jak siedziałem przy stole, oglądałem Cartoon Network, babcia przyniosła mi ugotowane parówki, usiadła na fotelu i zaczęła kolejną opowieść. "Ja w twoim wieku takich parówek nie jadłam. Różne mięsa się u nas w domu jadło, słonina była, boczek, kiełbasy, ale takich parówek nie. Takie to po wojnie dopiero. A jak wojna była, to o cokolwiek było trudno, pamiętam jak kiedyś...."
Ktoś mógłby spytać "arento, a co to ma do książki Myśliwskiego?!" Otóż bardzo wiele, bo dokładnie tym jest ta książka. Zwierzeniem się, gawędą starego człowieka na temat swojego życia. Opowieścią, w której między tak fascynującymi tematami, jak wybieranie kapelusza czy wizyty u lekarza, przemycone są rozważania o życiu i jego sensie. Mądrości, których nie uczy się z książek, a z doświadczenia i przeżytych lat. Albo od innych ludzi, jeżeli uda nam się, hehe, wyłuskać je z ich życiowych historii.
Wystawiona przeze mnie ocena obiektywnie rzecz biorąc jest zawyżona. "Traktat" nie jednego wymęczy, mnie zanudził, tak samo jak zanudzały mnie historie mojej babci. Koniec końców żałuję jednak, że ich nie słuchałem, a nie żałuję, że przeczytałem tą książkę. Mnie poruszyła, a chyba po to się czyta.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytanie #ksiazki
fc1aee7f-54e4-48e3-987c-47c8836a187f
10

@Modrak @arento zdania ekspertów są podzielone. No nic, teraz to już chcę przeczytać, żeby wyrobić sobie swoje zdanie.

@janekwoz aż zazdroszczę. Chciałbym jeszcze raz ja przeczytać po raz pierwszy 😉

@Modrak @WujekAlien Nieprecyzyjnie się wyraziłem. To, że książka jest według mnie "nudna" nie jest w moim przekonaniu zarzutem. Ba, podziwiam autora, że udało mu się tak poprowadzić narrację, bo jest to coś unikalnego. Ciężko mi to wytłumaczyć. To jak z tym zdjęciem - twarze na przeciwko siebie i zarazem obie en face. "Traktat" jest nudny i zarazem ciekawy.

Dla mnie 10/10

Zaloguj się aby komentować

129 + 1 = 130

Tytuł: The Brutalist
Rok produkcji: 2024
Kategoria: Dramat
Reżyseria: Brady Corbet
Czas trwania: 215 min
Ocena: 10/10

Są dwa rodzaje filmów, które klasyfikuję jako arcydzieła - takie, które wypełniają moją głowę po wyjściu z kina i takie, które zostawiają w niej pustkę. "Brutalista" zalicza się do tej drugiej kategorii. Minęło parę dni od seansu, a ta pustka jest nadal obecna i nie wiem, jak mam opisać ten film. Cokolwiek bym o nim nie napisał, mam wrażenie, że byłoby to za mało. Idźcie do kina, obejrzyjcie. Historię László Totha po prostu trzeba zobaczyć.

Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app

#filmmeter #filmy #ogladajzhejto
11

Nawet nie czytam, bo niedługo sam idę, ale fajnie widzieć tak wysoką ocenę

@pingWIN @Piechur @AlvaroSoler Wstawcie swoje recenzje jak obejrzycie, może będziecie w stanie coś więcej opowiedzieć o filmie niż ja Przeglądam teraz jego recenzje, jest on na tyle wielowątkowy, że każdy zwraca uwagę i kładzie nacisk na inne aspekty.

Mnie natomiast nie zachwycił. Wolny, długi, męczący. 3,5h klaustrofobicznych ujęć (no dobra, może 3h, bo było też trochę miłych dla oka). Choć ma swoje plusy; postacie fajnie rozpisane. Przez większość filmu zastanawiałem się po co to wszystko, chyba nie łapię symboliki. ***SPOILER*** Aż do epilogu. Epilog wywrócił mi trochę spojrzenie na ten film. Sprawił, że nawet zaczął mi się podobać, ale drugi raz bym nie obejrzał.

@grzmichuj_gniezno Mam podobne zdanie co do epilogu, definiuje on w pewnym sensie to, jak trzeba interpretować ten film, gdyby go zabrakło na pewno gorzej bym go ocenił. Co do czasu trwania filmu to mnie w ogóle nie wymęczył, chyba przez to, że mocno się zaangażowałem w historię - zastanawiałem się, co stanie się w następnej scenie, jak bohaterowie się zachowają, itd. Moje predykcje zazwyczaj się nie sprawdzały, więc regularnie byłem zaskoczony


*SPOILER*


tak było np. z wątkiem narkotykowym - przy każdej scenie brania heroiny spodziewałem się, że zaraz to się jakoś negatywnie odbije na Laszlo - drugi architekt go podkabluje do szefa, na spotkaniu z chrześcijańskim stowarzyszeniem nie będzie w stanie przedstawić swojego pomysłu, itd.

@arento Ja akurat w miarę dobrze przewidziałem przebieg wydarzeń.


*SPOILERY*


Jak tylko zobaczyłem, że jego żona bierze leki, wiedziałem co się stanie, i że strzelba Czechowa musi wystrzelić. Po pierwszych scenach z Harrisonem powiedziałem też kolegom, że będzie się dobierać do Laszla, tylko nie wiedziałem, że w taki sposób xD To co się nie sprawdziło, to podejrzenie, że jego żona i siostrzenica będą szpiegami.

Zaloguj się aby komentować

96 + 1 = 97

Tytuł: My. Kronika upadku
Autor: Dmitry Głuchowski
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Insignis
Format: audiobook
ISBN: 9788368053852
Liczba stron: 368
Ocena: 6/10

"Rosja pędzi przez czas i przestrzeń prostopadle do doświadczenia i logiki. (...) Przed sobą zawsze ma mgłę, za sobą zawsze mrok"

Mam problem z oceną tej książki. "My. Kronika upadku" jest zbiorem politycznych felietonów autora o Rosji z lat 2012-2023. Po ich przeczytaniu uważam Głuchowskiego, pod względem stylu, za świetnego felietonistę - płynnie przechodzi od prześmiewczego, ironicznego opisu patologii rosyjskiego państwa do ciężkiego rugania polityków i własnych rodaków. Przybiera w swoich tekstach rolę proroka, a jego przewidywania są zarazem gorzkie i szydercze.
Sam o swojej roli wieszcza wypowiada się z dystansem, pisząc, że "diagnostyczna, a nie prognostyczna część tej książki jest ważniejsza". Jednakże to do tej części miałbym właśnie zastrzeżenia - pomimo tego, że jako Polak nie znam realiów rosyjskiego świata, to słuchając felietonów miałem wrażenie, że jego oceny też nie są do końca trafne. Da się odczuć, że swoje teksty pisze z perspektywy intelektualisty, nie zawsze rozumiejącego "prostych" ludzi.
Większość artykułów jest poprzedzona informacyjną częścią, nadającą kontekst opisywanym wydarzeniom. Jest ona niezbędna, by zrozumieć o co dokładnie chodzi w felietonie. Na ich końcu często znajduje się też posłowie, będące oceną treści z perspektywy czasu. Jest to miłe urozmaicenie, szczególnie że autor krytycznie podchodzi do tego, co napisał.
Największy problem z tym zbiorem felietonów mam taki, że... jest to zbiór felietonów. Pierwszy raz przeczytałem tego typu formę i przypomina mi trochę czytanie dramatów. Niby można, ale taki tekst kultury powinno się inaczej przyswajać. Felietony były pisane w konkretnym czasie, miejscu i były skierowane do konkretnej grupy odbiorców. Gdybym był Rosjaninem i przeczytał felieton Głuchowskiego w momencie jego wydania, na pewno wywołałby u mnie jakieś emocje i skłonił do przemyśleń. A tak, z mojej odległej czasowo i przestrzennie polskiej perspektywy, jest to tylko ciekawy z punktu widzenia historyków zapis tego, jaki stosunek do ówczesnych wydarzeń w Rosji miał przedstawiciel inteligencji tego kraju.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytanie #ksiazki
d8402eb6-94eb-4142-9280-75fbb1789fc0
1

PS Jeżeli ktoś chce poznać "dziwy" rosyjskiej rzeczywistości, to polecam "Creme de la Kreml. 172 opowieści o Rosji" Wacława Radziwinowicza.

Zaloguj się aby komentować

77 + 1 = 78

Tytuł: Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości.
Autor: Anna Lembke
Kategoria: Psychologia
Wydawnictwo: ZYSK i S-ka Wydawnictwo
Format: książka papierowa
ISBN: 978-83-8202-805-8
Liczba stron: 286
Ocena: 8/10

Wydaje mi się, że wielu ludzi odczuwa niechęć do książek psychologicznych, socjologicznych, coachingowych, itp. Po części zaliczam się do tej grupy. Z jednej strony mam wrażenie, że ze względu na popularność tematu wiele treści jest słabej jakości, a autorzy wysuwają często zbyt daleko idące wnioski na podstawie ograniczonych badań. Z drugiej strony popularyzację wiedzy o psychologii uważam ogólnie za pozytywne zjawisko.
"Niewolnicy dopaminy" Anny Lembke zalicza się moim zdaniem do grupy książek psychologicznych wartych polecenia. Przede wszystkim dobrze się ją czyta - Lembke w przystępny (powiedziałbym, że miejscami "łopatologiczny") sposób tłumaczy jak działa dopamina, co powoduje jej nadmiar i niedomiar oraz jak możemy balansować jej poziomem. Daje przy tym liczne przykłady z badań naukowych oraz z jej własnej pracy klinicznej. Bardzo spodobał mi się styl przekazywania wiedzy. Czytając książki psychologiczne często odczuwam, że autor uważa to co napisał za prawdę objawioną. Ta książka raczej stawia drogowskazy niż wskazuje, co trzeba, a czego nie wolno.
Jeżeli zmagasz się w swoim życiu z mniejszym lub większym uzależnieniem, co obecnie dotyka prawie każdego, sięgnij po tę książkę, na pewno coś z niej wyciągniesz.

To mój pierwszy wpis na tagu jak i na hejto, przewrotnie zakończę przywitaniem - cześć wszystkim :)

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytanie #ksiazki #psychologia
51791724-f23a-45ba-84cc-b9d23ace8003
3

@arento witamy i zapraszamy częściej

@arento też czytałem tę książkę - w mojej ocenie całkiem spoko (6/10), choć bez szału. Nie miałem żadnych zastrzeżeń co do samej treści, więc również mogę ją polecić.

Cześć, dobry początek!


Opis zachęcający 🙂

Zaloguj się aby komentować