497 + 1 = 498

Tytuł: Kultura jako źródło cierpień
Autor: Zygmunt Freud
Kategoria: Psychologia
Wydawnictwo: Bellona
Format: książka papierowa
ISBN: 978-83-11-17505-1
Liczba stron: 202
Ocena: 3/10

Dzieło Freuda jest fenomenem, książką transcendentalną. Jest nie tylko opisem danego tematu, ale i jego przeżyciem. "Kultura jako źródło cierpień", jako bezsprzecznie wytwór i element kultury, jest powodem cierpienia czytelnika. Myślę, że gdyby Freud był Polakiem, to na pewno ten esej byłby w spisie lektur szkolnych, ze względu na spełnianie zasady 3 cierpień - cierpiał autor w trakcie pisania, książka jest o cierpieniu i cierpi odbiorca dzieła.
Wielka szkoda, bo Freud porusza bardzo ciekawe kwestie, takie jak walka między indywidualnymi a cywilizacyjnymi potrzebami człowieka, rola kultury w naszym życiu, kształtowanie się sumienia. Mimo że wiele z jego rozważań straciło na znaczeniu lub zostało już dawno obalone, to stawiane przez niego tezy i pytania skłaniają do refleksji i przemyśleń.
Były dla mnie tym bardziej ciekawe, ze względu na niedawną lekturę "Niewolników Dompaminy". Podczas gdy Frued napisał, że "ceną postępu cywilizacyjnego jest utrata szczęścia przez wzrost poczucia winy", to z książki Anny Lembke można wysunąć zupełnie inne wnioski. Rozwój cywilizacji i obwarowań kulturowych jest czymś, co umożliwia nam wewnętrzną kontrolę i osiągnięcie szczęścia.
Wracając do cierpienia czytelnika, chciałem dać książce ocenę 1/10, ale podwyższyłem ją ze względu na poruszane w niej tematy. Dlaczego taka surowa ocena? Czyta się ten esej tragicznie. Autor skacze z wątku na wątek, przy wydawałoby się prostych kwestiach zapętla się i opisuje to samo różnymi słowami przez 5 kolejnych stron, by zaraz potem przy ciekawszym temacie stwierdzić, że nie będzie go szerzej poruszać. Stawia niepodbudowane niczym wnioski a priori, by na nich budować argumentacje do kolejnych tez. Z jednej strony autor swoim stylem chce zbliżyć się do czytelnika. Zadaje bezpośrednie pytania, domyśla się, co odbiorca może sobie po danym fragmencie pomyśleć. Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że autor pisał ten esej do szuflady i ani razu nie zastanowił się głębiej, czy na pewno jasno przekazał to, co chciał napisać.
Nie polecam.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytanie #ksiazki #psychologia
690cbbe4-992e-4f66-bd77-8e911f61f589
3

Komentarze (3)

ceną postępu cywilizacyjnego jest utrata szczęścia przez wzrost poczucia winy


co to w ogóle znaczy

@JapyczStasiek Według tezy autora, żeby cywilizacje mogły wzrastać, ludzie muszą ograniczać zaspokajanie swoich indywidualnych potrzeb na rzecz potrzeb ogółu. Cywilizacja wymusza to lub bezpośrednio (tworząc prawo) lub pośrednio (tworząc zasady religijne/etyczne). Pośrednie działania mają za zadanie kształtować moralność, a co za tym idzie sumienie jednostek. Weźmy na przykład zdradę partnera/partnerki. Ludzie robią to, by zaspokoić swoje instynktowne pragnienia i osiągnąć (chwilowe) szczęście. Z perspektywy rozwoju cywilizacji szukanie nowych partnerek/partnerów jest stratą czasu i energii. Cywilizacja wytworzyła więc moralność, według której zdrada jest czymś złym, co powinno wywoływać u nas poczucie winy.

@arento

Stawia niepodbudowane niczym wnioski a priori, by na nich budować argumentacje do kolejnych tez.


Czyli, jak wszystkie pomysły Freuda. Jedna wielka pseudonauka. Niestety, ktoś musiał być pierwszy i na niego trafiło.

Zaloguj się aby komentować