Zdjęcie w tle
TheLastOfPierogi

TheLastOfPierogi

Osobistość
  • 129wpisy
  • 708komentarzy

OC #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra #codziennaIIIrzesza

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości tajwańska czarna herbata Hong Yu 2022 „Rubinowa” z niezawodnego sklepu eherbata.pl. Herbata pochodzi z miejscowości Yuchi, a sama tradycja produkcji czarnych herbat w tamtym rejonie wzięła się z czasów drugowojennej japońskiej okupacji. Cechą wyróżniając herbatę Hong Yu jest naturalny aromat mentolowy, pochodzący od użytego kultywaru Hong Yu (jest to krzyżówka między szerokolistną odmianą assamską, a lokalnie występującymi szczepami herbaty).
Susz jest bardzo ładny, ciemny, herbata składa się ze sporych, ciasno zrolowanych liści. Zapach suszu jest słodki... i faktycznie ma nuty mentolu. Nie są one wybitnie intensywne, ale na tyle wyraźne, że stanowią przeciwwagę dla słodkich herbacianych aromatów (jest to jednak słodycz innego rodzaju niż nuty słodowo-tostowo-chlebowe. Herbata pachnie bardziej jak dżem z białych owoców, ew. owocowe cukierki).
Sam napar jest czerwony z rubinowymi refleksami - widywałem już głębsze kolory. Górna nuta aromatu jest wyraźnie świeża, pachnie mentolowo, ale wyczuwam też nuty eukaliptusa, czy trawy cytrynowej. Kontrę stanowi herbaciana słodycz, w naparze wydaje się ona być już bliżej klasycznych nut tostowo-słodowych. W smaku ta świeża, mentolowa nuta jest wyczuwalna naprawdę dobrze. W tle mamy do czynienia z bardzo słodkim smakiem, uderzającym w białe winogrona, figi, czy nawet landrynki.
Wow, to jedyna w swoim rodzaju herbata. W ślepym teście dałbym sobie rękę uciąć, że to blend z dodatkiem jakiegoś orzeźwiającego składnika. Hong Yu to świetny przykład na to jak zróżnicowany jest świat herbaty, nawet w obrębie jednego gatunku jakim jest herbata czarna. W przeciągu miesiąca, dwóch (zbiory są w kwietniu) powinien pokazać się rocznik 2023, nie mogę się doczekać!
25/∞ 
#herbatacodzienna #herbata
3c5ab379-2af2-4053-b608-d37951744b4e
ranunculus

@TheLastOfPierogi dawno już jej nie piłem, ale faktycznie bardzo dobra, mam jakąś słabość do czarnych herbat z Tajwanu, wszystkie które piłem są w mojej czołówce

TheLastOfPierogi

@ranunculus też mam słabość do Tajwanu - większość herbat fajnie oddaje wilgotny i gorący terroir wyspy, mając swój unikalny charakter. No i ciężej naciąć się na syf w przeciwieństwie do liści z ChRL :).

SlodkiPierdzioszekJarka

Niepowtarzalne herbaty są z Tajwanu…

Viapunk

o człowieku, jak Ty to wszystko wyczuwasz w smaku?

osobiście co roku robię zamówienie z eherbata, zazwyczaj jakoś 2-3 tyg po zbiorach, bo już wtedy mają świeżo zebrane herbaty, ale w życiu nie byłbym w stanie podać takiego opisu herbaty, tylko czy mi smakuje czy nie i może jakiś smak przewodni podać

TheLastOfPierogi

@Viapunk moją "tajną" bronią jest sędziowskie szkolenie sensoryczne, które lata temu przechodziłem, a było zorientowane na opis sensoryczny piwa (stąd też sporo takich typowo piwnych deskryptorów jak np. słodowość) połączone z autyzmem - jestem nadwrażliwy sensoryczny jeżeli chodzi o zapachy i dźwięki . Często ćwiczę bo pomagam składać karty piw/herbat w kilku lokalach ;).


Wydaje mi się, że większość osób po takim szybkim szkoleniu sensorycznym będzie w stanie w ten, czy inny sposób opisać herbatę. Kwestia wprawy ;).

Viapunk

@TheLastOfPierogi czy takie szkolenia sensoryczne są też pod kątem samej herbaty, czy tylko piwa?

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości fermentowana japońska herbata Goishicha od niezawodnego sklepu eherbata.pl. Ale zanim przejdziemy do opisu smaku i aromatu, zajmijmy się fermentacją herbaty (czyli wpis będzie bardziej z cyklu #herbatacodziennaekstra ).
Prawdopodobnie każdy z nas słyszał o tym, że np. herbaty czarne, czy puerh są fermentowane. Niestety nie jest to prawda. Oddając głos wikipedii:
"Fermentacja – enzymatyczny proces przemian związków organicznych w warunkach beztlenowych, prowadzony przez mikroorganizmy, np. bakterie lub drożdże"
Teraz odnieśmy to do herbaty. W przypadku herbat czarnych, w ich produkcji nie biorą udziału żadne mikroorganizmy. Zachodzi za to proces ciemnienia enzymatycznego, które jest doskonale znane wszystkim, którzy chociaż raz kroili jabłko. No dobra, ale co z puerhami? W przypadku surowych herbat typu sheng, w dojrzewaniu herbaty nie biorą mikroorganizmy, więc nie możemy nazwać tegoż procesu produkcyjnego fermentacją. W przypadku gotowanych shu jest trochę inaczej. Ich proces produkcyjny został wynaleziony w XX wieku - jego główną częścią jest usypywanie herbaty w stosy (przypominające trochę kompost) i zaszczepianie mikroorganizmami. Same stosy herbaciane dojrzewają w warunkach tlenowych, więc formalnie nie jest to herbata fermentowana.
I tu wchodzi cała na czarno Goishicha - jest ona najpierw podgrzewana parą wodną (która to posłuży do dalszego etapu produkcji), następnie dojrzewa w stosach z pomocą różnych drobnoustrojów, żeby na końcu fermentować w kadziach z wodą z etapu pierwszego w warunkach beztlenowych. W ten sposób herbata kisi się przez kilka następnych tygodni. Bardzo podobny proces produkcyjny przechodzi inna japońska herbata "kiszona" Awa Bancha - ale o niej kiedy indziej :).
No dobra, to przy długim wstępie możemy przejść do mięska - czyli opisu Goishichy. Sama nazwa ma oznaczać "herbata jak kamienie do gry w Go", ale to raczej eufemizm. Z wyglądu bliżej jej do starego pu erha (albo jak napisał jeden z komentujących poprzednie wpisy, a ja z dumą kradnę - herbata w formie krowiego placka). Wąchając susz spodziewałem się ekstremalnego zapachu, zbliżonego do polskich kiszonek, czy nawet octu... ale nic takiego nie ma. Aromat suszonej herbaty jest delikatny, trochę herbatnikowy, z delikatnym kwasem w tle.
Kilka pierwszych zaparzeń daje rubinowy, ładny napar. Zapach jest już trochę mocniejszy, ale dalej nie jest on wybitnie kontrowersyjny. W ślepym teście pewnie upierałbym się przy tym, że to słodowa czarna herbata (Cejlon na przykład) z wciśniętą cytryną. Znacznie więcej dzieje się w smaku - są słodkie nuty herbaciane, bardzo dużo kwaśnych owoców (pigwa, cytryna, zielone pomarańcze), a to wszystko podbudowane fajną, owocowo-landrynkową słodyczą. Herbata jest bardzo wydajna, chociaż przy kolejnych parzeniach jest mniej owoców, a więcej słodyczy.
Goishicha to bardzo ciekawa (i bardzo droga - widoczna na zdjęciu porcja na +/- 350 ml wody to 15 PLN. Oczywiście, parzymy kilka razy, więc wychodzi korzystniej). Bardzo cieszę się, że miałem okazję spróbować tej herbaty, ale raczej nie będę wracał.
24/∞ 
#herbatacodzienna #herbata
962e0580-515a-4d46-9cac-f7d4af3be7b2
GtotheG

@TheLastOfPierogi kupilam raz jakas goishiche, ale totalnie mi smakowo nie spasowala. Plus latwo przeparzyc.

TheLastOfPierogi

@GtotheG mam wrażenie, że to jest herbata dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Dla mnie smakowo była OK, ale od herbaty, która kosztuje prawie 100 euro za 100 gramów oczekuje znacznie więcej. Ale ja w ogóle za japońskimi herbatami nie przepadam i regularnie je przeparzam. Co ciekawe, herbaty chińskie robione w japońskiej technologii (jak Enshi Yulu) bardzo lubię xD

Zaloguj się aby komentować

O ile za porządkami nie przepadam, to akurat układanie książek mocno mnie relaksuje. Nowe regały to zawsze jakiś impuls do układania książek. Celem było przełożenie części książek historycznych (zwłaszcza dotyczących III Rzeszy i II wojny światowej), "Rodowodów Cywilizacji" z PIWu, Habeków (ale wszystkie się nie zmieściły - muszę dokupić jeszcze regał lub dwa), poukładanie Osprey'ów i niewidoczne na zdjęciu książki o grach, ludologi, historii gier komputerowych i gamedevu. Jak patrzę na zdjęcie to nie jestem do końca zadowolony, ale i tak #chwalesie
#ksiazki #ksiazkihistoryczne #hobby
826925ba-a529-4cc2-912d-6d1095728bd2
bori

@TheLastOfPierogi Piękna kolekcja 😃 Widzę jedną z moich ulubionych książek historycznych, czyli "Dzieje wypraw krzyżowych" Runcimana

TheLastOfPierogi

@bori jeżeli miałbym stworzyć top 5 moich ulubionych książek to Runcinman by się na pewno załapał (i teraz widzę, ze nie mam obok „Upadku Konstantynopola”). To ten rzadki przykład książki historycznej, która oferuje trochę więcej niż tylko przedstawienie procesu historycznego, a jednocześnie nie uderza w jakąś tanią i banalną dydaktykę. „Dzieje wypraw krzyżowych” stawiam na tej samej półce co „Zagładę Żydów Europejskich” Hilberga, trzytomową historię Trzeciej Rzeszy Evansa, czy książki o początkach kapitalizmu Braudela.


Mam gdzieś jeszcze wydanie z Książnicy, ale mega zależało mi na wydaniu PIWu z 1997 (mimo tego loga Empiku na okładce), które upolowałem w niezłej cenie u bukinisty.

bori

@TheLastOfPierogi "Upadek Konstantynopola" mam, ale niestety czeka na lepsze czasy na czytanie

Whoresbane

@TheLastOfPierogi Ile dobroci! Zazdroszczę

TheLastOfPierogi

@Whoresbane dzięki! Jestem teraz w fajnym momencie dla zbieracza, bo trochę zmieniam charakter mojej kolekcji - obecnie pozbywam się z domu się większości beletrystyki (zostawiajac jakieś pojedyncze perełki), komiksów, reportaży. Obecnie mam 8 takich regałów (i dwa w planie), na których trzymam głównie odziedziczoną kolekcję warsawianistyki, książki IT, psychologię, miks nauk ścisłych, judaiki i resztę historii (XX i XIX wiek, średniowiecze i jakieś rodzynki z innych epok ) i historię sztuki.

bori

@TheLastOfPierogi Jeśli nie masz co robić z książkami, to chętnie przygarnę

Mirxar

@SuperSzturmowiec Pewnie z komentarzami historyków...

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Ej, od kilku dni chodzi za mną straszna chęć wejścia w jakiegoś historycznego bitewniaka, najchętniej dotyczącego II wojny światowej. Grałem sporo w 6mm Achtung Panzer!, trochę we Flames of War, kiedyś przymierzałem się do Bolt Action i w zasadzie tyle. Kojarzycie, czy jest jakaś gra z żywą sceną (interesuje mnie Warszawa) i względnie dostępnymi modelami? Może być skirmish, może być coś w większej skali.
#grybezpradu #grybitewne
Lukasq

@TheLastOfPierogi Nie wiem jak Warszawa, ale bolt action kilka razy widziałem. Sam z takich względów zainwestowałem w planszówkę Company of Hereos.

TheLastOfPierogi

@Lukasq jak Ci siedzi Company of Heroes? Ogólnie bardzo lubię taktyczne planszówki i mam ich kilka (od Memoir '44, przez Heroes of Normandie kafelkowe i karciane, Conflict of Heroes z dodatkami, czy moim ukochanym Great War Commander), ale bardzo ciężko znaleźć mi kogoś kto chciałby w nie grać (w otoczeniu mam głównie eurograczy). Stąd pomysł na bitewniaka bo zawsze zostaje aspekt modelarski i turniejowy. Tak patrzę i widzę, że w zasadzie tylko Bolt Action i Flamesy są jakkolwiek grane, ale liczba graczy i tak jest o rząd wielkości mniejsza niż w przypadku wojennego młotka :(.

Lukasq

@TheLastOfPierogi Ciężko powiedzieć, pierwszą edycję miałem okazję pograć na spotkaniu planszówkowej przez godzinę - czyli z pół rozgrywki (chyba). Drugą edycję którą kickstarterowałem planują wydać pod koniec roku.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z okazji startu drugiego sezonu #herbatacodzienna wracam z herbacianym #rozdajo (miejsce na nowe herbaty samo się nie zrobi xD). No dobra, ale do konkretów, procedura jest prosta - każdy piorun to szansa na wygranie zestawu (można zostawić obserwację w tagu #herbatacodzienna i/lub mojego profilu, żeby wiedzieć o przyszłych zabawach wcześniej, ale nie jest to w żadnym razie obowiązkowe). W skład wchodzą próbki herbaciane - każda będzie wystarczająco duża, żeby zaparzyć sobie co najmniej dwie duże herbaty. Za każde 500 piorunów dorzucam jedną próbkę (czyli na przykład jak post dostanie 1572 pioruny to przygotuję 8 próbek). Oczywiście, zawartość ustalam z wygranym, więc nie dostaniecie niczego, czego byście nie lubili/nie mogli wypić, dorzucam również instrukcję zaparzania. Wysyłka na mój koszt paczkomatem (trzeba podać numer telefonu, numer paczkomatu i maila). Losowanie za pomocą hejtolos za tydzień, 24.03.2023 - jeżeli wygrany nie odpowie w 48h po wysłaniu przeze mnie wiadomości to losuję kolejną osobę. Wysyłka w tygodniu 27.03 - 2.04.
Żebyście mieli pewność, że Wasze pioruny są zainwestowane dobrze to poniżej zamieszczam potwierdzenie zwycięzców ostatnich rozdajo:
  • rozdajo herbaciane sezon 1 - https://www.hejto.pl/wpis/siemanko-kojarzycie-to-uczucie-kiedy-wygrywacie-rozdajo-a-autor-posta-od-razu-si
  • rozdajo książkowe https://www.hejto.pl/wpis/chwalesie-i-dziekuje-jednoczesnie-thelastofpierogi-za-paczuche-z-rozdajo-smiley-
Ostatni zwycięzca otrzymał takie próbki (większość jest opisana na tagu #herbatacodzienna)
  1. Bai Mu Dan 2022 Organic
  2. MF Marco Polo
  3. MF Earl Grey Imperial
  4. Earl Grey Intense Kusmi
  5. Jiandou Tie Guan Yin 2022
  6. Pu erh Big Snow Mountain Chen Xiang
  7. Lapsang Suochong Imperial
  8. XiaGuan 2013
  9. Kusmi White Anastasia (torebki)
  10. Kusmi White Berries (torebki)
  11. Pu-erh 2016 (całe ciastko)
Powodzenia!
c12602d6-bfca-41fe-838f-b7a6143e1668
GtotheG

@TheLastOfPierogi alez mi sie marzy wygrana w tych twoich losowaniach

self_upgrade

@TheLastOfPierogi piłbym jak zły! A ostatnio jakiś odwodniony jestem

TheLastOfPierogi

A zwycięzcą zostaje @ddavvvidka - gratulację! Dziękuję wszystkim za zabawę i zapraszam na kolejne rozdajo przy starcie następnego sezonu!

9fdd1588-852c-47b6-8556-1592eaf0acf8

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend zielonej herbaty "Sakura, sakura! 2023" od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Jest to mieszanka z kilku powodów wyjątkowa - to pierwsza herbata z rocznika 2023, którą będę pił. Herbata ta jest też pierwszym, wiosennym blendem w danym roku oferowanym przez Mariage Freres. Mieszanka jest inspirowana spacerem pośród kwitnących drzew japońskiej wiśni. Bazą herbaty jest japońska herbata sencha, wymieszana z płatkami drzewa wiśniowego. Jeżeli chodzi o zapach suszu - na pierwsze miejsce wybija się kwiat wiśni. Wizualnie, herbata jest bardzo ładna, z pojedynczymi skręconymi liśćmi zielonej herbaty i ładnie zachowanymi płatkami kwiatów.
Napar jest jasny i pachnie bardzo wiśniowo. Gdyby ktoś powiedział mi, że w blendzie tym nie ma herbaty, uwierzyłbym bez problemu. Kwiaty wiśni są zdecydowanie na pierwszym, drugim i trzecim planie. Herbaciarnia nie kłamała zapewniając, że doświadczenie związane z jej piciem jest jak pierwszy, wiosenny spacer między tańczącymi w powietrzu biało-różowymi kwiatkami.
Smak jest bardziej złożony i ciekawszy niż sam aromat. Poza owocową kwiatowością, nutami owoców wiśni wyczuwam wyraźnie bazę herbacianą - jest delikatne umami (ale pasujące do całej kompozycji - jak tej nuty wybitnie w japońskich herbatach nie lubię, tak tutaj stanowi świetny kontrapunkt dla całej słodyczy), jest trochę łąki i takiej polnej kwiatowości. Oczywiście, pierwsze skrzypce gra dalej kwiat wiśni.
"Sakura, sakura! 2023" to świetny koncepcyjny blend. Podobnie jednak jak opisywana drzewiej mieszanka Marco Polo, jest to czysto europejska fantazja na temat japońskiej kultury herbacianej. Warto jednak dać jej szansę, bo w kategorii herbat koncepcyjnych jest to jedna z ciekawszych pozycji. Tak jak szekspirowskie filmy Akiry Kurosawy, czy Ghost of Tsushim ze studia Sucker Punch, tak ta herbata jest dowodem na to, że bardzo ciekawe rzeczy powstają z wymieszania kultur wschodu i zachodu. Z pewnością kupię edycję 2024!
23/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
9caee573-2ba4-49c1-9fcd-bf48d31e8281

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Smoky Earl Grey od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Herbata jest częścią kolekcji Grand Tradition Assemblage w którą wchodzą sprawdzone, klasyczne francuskie blendy herbaciane. Niewiele wiemy o pochodzeniu herbaty - na ogół, jeżeli brakuje oznaczonego kraju produkcji, oznacza to że mamy do czynienia z blendem pochodzącym z różnych krajów/regionów herbacianych. Jeżeli miałbym strzelać, to obstawiłbym, że w blendzie znajdują się szerokie liście herbaty z chińskiej prowincji Fujian - zapach suszu jest zbliżony do Lapsanga, uderzający w nuty ogniskowo-oscypkowe, z delikatnym aromatem bergamotki.
Napar jest bardzo ciemny, bordowy. Aromat nie zostawia jeńców - na pierwszym planie jest intensywna wędzonka (balans jest bliżej świeżo rozpalonego ogniska lub wyjętego z wędzarni sera, na szczęście nie wyczuwam nut wędzonej szynki/kiełbasy/wody po parówkach za którymi nie przepadam). Kontrę stanowi silny, cytrusowy aromat olejku bergamotkowego. Herbaciarnia postanowiła użyć go naprawdę hojnie - w naparze pływają tłuste oka, które najpewniej są tego efektem.
Sam napar smakuje dokładnie tak jak pachnie. Jest dosyć gładki i ma konkretne body. Na pierwszym miejscu jest oscypkowa wędzoność, przełamana cytrusem i delikatną słodową bazą. Jest raczej wytrawnie i dzieje się sporo, chociaż smak jest raczej jednowymiarowy. Przeżycie przypomina zajadanie świeżo uwędzonego, jeszcze gorącego oscypka ze słodką, cytrusową marmoladą. To naprawdę fajna herbata, która podejdzie bardzo określonemu konsumentowi. Na pewno jest to ciekawy eksperyment i kolejny fajny Earl Grey w kolekcji. Czy kupię więcej niż jedno opakowanie? Raczej nie.
22/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
ada1ae3b-5e23-4145-bf10-b6b51c9264d9
krzysiek34011

A coś z naszego podwórka polecasz? Pozdro

TheLastOfPierogi

@krzysiek34011 hmmm z takich szeroko dostępnych herbat to ja przepadam za blendami Twinings (zwłaszcza Lady Grey). Z takich "czystych" herbat to IMHO warto się zainteresować Sri Lanką (Cejlon) - Jones, czy Basilur to przyzwoite herbaty do cytryny/mleka :).

krzysiek34011

@TheLastOfPierogi to pijam. Sypane te w pije ale dostępne w herbacianiach w pl

Zaloguj się aby komentować

Czas na drugi sezon #herbatacodzienna ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Co w nim? M.in. pierwsze herbaty ze zbiorów 2023 (tzw. herbaty lotnicze), kiszone herbaty japońskie, sporo wędzonych ciekawostek, czy kolejne, nietypowe Earl Grey'e. Delikatny spoiler w liście poniżej ;). Chętnie przyjmę sugestie od czego zacząć!
P.S. będzie herbaciane rozdajo w tym tygodniu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
ca3cdf1e-8c32-489b-819c-a84919de13c5
ranunculus

@TheLastOfPierogi Gruzińskie dobre są

TheLastOfPierogi

@moll jak tylko przyjdzie paka z eherbaty to będzie! Btw. współczesna logistyka nie przestaje mnie zaskakiwać - zamówiłem tego samego dnia paczki ze sklepu w Krakowie i we Francji. Z Francji przyszła dzisiaj, z Krakowa będzie po weekendzie

moll

@TheLastOfPierogi bo z Krakowa jedzie pociągiem

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Earl Grey Imperial od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Stosunkowo często pytacie mnie o ulubionego Earl Grey'a - mogę zdecydowanie powiedzieć, że ten blend jest moim numerem jeden. Ale zacznijmy od początku. Bazę herbaty stanowią liście z pierwszego, wiosennego zbioru z indyjskiego Darjeeling. Wizualnie wyglądają one bardzo ładnie - są ciasno zwinięte, dosyć duże i jasne jak na herbatę ciemną. W zapachu suszu oczywiście dominuje olejek bergamotki, podbudowany słodkimi nutami. Jest sporo cytrusów, natomiast nie mogę powiedzieć że przykrywają one bazę. 
Kolor naparu jest raczej jasno-czerwony z rubinowymi refleksami i bardzo fajnie zarysowanym aromatem. Dalej mamy tutaj oczywiście dużo bergamotki, natomiast jest on fajnie kontrowany nutami słodkimi. Jest trochę nut tostowych, ale też sporo owocowo-dżemowej słodyczy. Smak jest złożony i wielowymiarowy. Pierwszy łyk przypomina mi wgryzienie się w gorącego tosta, który został hojnie potraktowany cytrusowym dżemem. Jest słodko, nawet trochę zaklejająco, ale na szczęście w końcowej nucie pojawiają się bardziej wytrawne smaki. Jest trochę Darjeelingowych nut rosołowych (wbrew niespotykanemu deskryptorowi jest to smak zdecydowanie przyjemny i mi osobiście kojarzy się bardziej z takim warzywnym bulionem - jest mineralnie, wytrawnie i trochę "sucho"), jest trochę białych owoców (głównie winogron i liczi), a na końcu można wyczuć delikatne taniny i garbniki, które dodają lekkiej goryczki. 
To zdecydowanie świetny Earl Grey. Bardzo złożony, świetnie skomponowany - no dzieje się w nim naprawdę dużo. Nie jest to raczej #herbatacodzienna bo przez złożoność może być męcząca. Osobiście, lubię zaparzyć sobie kubek, lub dwa, do dobrej książki. 
21/∞ 
P.S. do połowy marca wpisy będą pojawiać się znacznie rzadziej (chyba, że znajdę jakieś lokalne ciekawostki herbaciane), gdyż ponieważ uciekam na wakację do kraju, który z herbaty znany nie jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#herbata
67c811ba-e6d2-4e50-894d-009a469dc367
TheLastOfPierogi

@Lasiuk hmmm, dobre pytanie! Generalnie moimi ulubionymi dodatkami do blendów są olejki eteryczne (np. bergamotkowy w Earl Grey, czy różany w opisywanym blendzie Eros) i płatki kwiatów (róży, bławatka, ślazu, lawendy - takich herbat też było trochę ). Jeżeli chodzi o owoce - nie mam nic przeciwko, ale nie przepadam za suszoną skórką cytrusów. Jeżeli chodzi o przyprawy, to faktycznie takie herbaty piję bardzo rzadko (chociaż mam ich nawet sporo - zwłaszcza różnych blendów świątecznych, czy tzw. masala chai tea).


Specjalnie zaparzyłem sobie właśnie blend Prince Vladimir od herbaciarni Kusmi, który zawiera przyprawy (cynamon, goździki, wanilię), olejki eteryczne cytrusowe (grejpfrut, mandarynka, bergamotka) i kawałki skórki cytrusowej. To taka wariacja na temat Earl Grey'a w duchu rosyjskich blendów - będzie to następna wrzutka na tagu. Postaram się dorzucać takich herbat więcej

f100c41b-ec63-4d92-a4c4-3f8d6a538568
hermes600

@TheLastOfPierogi Mozesz polecic jakas dobra wyrazista zielona i sklep w ktorym zamowie? Nie wiem czy wyjde na ignoranta ale smakowo calkiem dobrze podchodzi mi ta butelkowana Soti o smaku naturalnym.

TheLastOfPierogi

@hermes600 Pytanie numer 2: https://www.hejto.pl/wpis/dobry-wieczor-herbaciane-swiry-deg-deg-nie-regulujcie-odbiornikow-to-herbatacodz (tl;dr eherbata.pl i będzie Pan zadowolony).


Pytanie numer 1: i tutaj będzie trudniej bo raczej nie pijam zielonej herbaty, a już w szczególności herbaty japońskiej. Soti jest chyba z herbaty gyokuro, więc może warto pójść tym tropem? Z herbat chińskich możesz się zainteresować Enshi Yulu, które jest przetwarzane w sposób japoński ;).


EDIT: najlepiej kup n małych próbek różnych herbat zielonych (niektóre herbaciarnie sprzedają nawet po 10 gramów) i potestuj co Ci najbardziej smakuje. Herbata japońska jest trochę trudniejsza w parzeniu (łatwo ją przeparzyć), ale dalej nie jest to rocket science. Warto jednak skorzystać z termometra i minutnika, bo czasem granica między fajnym naparem, a niepijalnym gorzkim syfem to mniej niż minuta xD

03b81003-b317-472e-a33c-428b4182d5fd

Zaloguj się aby komentować

Echhh, ciężki los posiadacza Steam Decka - Anno 1800 przestało działać po updacie, gry Paradoxu przestały działać po updacie launchera. Polećcie proszę działające aktualnie na #steamdeck city buildery, bo nie mam w co grać
EDIT: a jednak nie, jest rozwiązanie na odpalenie Anno 1800 i działa pięknie jak kiedyś Jakby ktoś szukał - https://www.reddit.com/r/SteamDeck/comments/10djpyz/comment/j4n5h7t/?utm_source=share&utm_medium=web2x&context=3
#gry #citybuilder
gregsonone

@TheLastOfPierogi Spoczko, dzięki za info mistrzu

Bibsz

@TheLastOfPierogi


A jak się Anno obsługuje padem? Gra jest przystosowana do tego czy po prostu "jakoś się da"?

TheLastOfPierogi

@Bibsz jest spoko, zwłaszcza na społecznościowych ustawieniach sterowania. IMHO nie czuć braku myszki, nie ma frustracji, jedynym problemem, który mnie wkurza to brak skalowalnego UI xD

Zaloguj się aby komentować

78 + 1 = 79
Tytuł: Kiedy pieniądz umiera. Prawdziwy koszmar hiperinflancji
Autor: Adam Fergusson
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Maklerska.pl
Prywatny licznik: 2
"Kiedy pieniądz umiera. Prawdziwy koszmar hiperinflancji" to krótka historia hiperinflacji lat 1919-1923 w niektórych krajach bloku Państw Centralnych (autor skupia się głównie na Republice Weimarskiej, ale pokrótce opisuje również sytuacje w Austrii i Węgrzech). Książka jest obecnie wydawana w systemie druku na żądanie, stąd też cena okładkowa tej małej książeczki (przy +/- 300 stronach wielkości bellonowych Historycznych Bitew wynosi ona prawie 90 PLN). 
Nie potrafię ocenić tej książki. Na pewno jest to ciekawe (acz już trochę leciwe) spojrzenie na problemy ekonomiczne wczesnej Republiki Weimarskiej, jednakże wyraźnie widać, że jest to książka pisana bardziej z punktu widzenia ekonomicznego, niż historycznego. W związku z tym, nie podejmuję się ocenienia tej książki. Zdecydowanie bardziej preferuję książki, które wywodzą się jednak z tradycji badań historycznych i raczej będę sięgał do "U progu Wielkiego Kryzysu" Adama Tooze'a.
#bookmeter #ksiazki #ksiazkihistoryczne #pierogkulturalny
b01c8b04-47ac-454a-9f88-a02d9cbc4a8e

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend białej herbaty i płatków kwiatów Montagne de QA la lune od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Bazę mieszanki stanowi biała herbata Yin Zhen z chińskiej prowincji Fujian wymieszana z płatkami róży i lawendy. Wizual jest bardzo ładny - mamy pojedyncze igiełki stworzone z herbacianych pączków, przeplatane przez kawałki kwiatów. Zapach suszu jest bardzo delikatny - osobiście wyczuwam odrobinę mchu i takiej leśnej kwiatowości. 
Sam napar jest jasno-zielony i pachnie równie delikatnie co susz. Wyczuwam głównie taki zielony, świeżo ściśnięty mech... i w zasadzie tyle. Smak jest trochę bardziej zdecydowany, chociaż od pierwszego łyku nie ustępuje mi poczucie wgryzania się w leśne runo. Blend ma bardzo dużo nut iglastych, trochę suchych liści, a to wszystko kontrowane przez słodycz. Mimo sporego udziału kwiatów - nie wyczuwam ich tak mocno, jak w innych blendach z tej herbaciarni. 
Przyznam szczerze, że nie przepadam za większością "silver needles". Są dla mnie zdecydowanie zbyt delikatne i chyba nie potrafię ich w pełni docenić. Zupełnie szczerze, z herbat białych, znacznie bardziej cenię kilkanaście razy tańsze Bai Mu Dan, które ma zdecydowany charakter. Pokarało mnie za kupowanie herbat tylko i wyłącznie kierując się wyglądem puszki 
20/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
54ac0a7b-0972-4517-a617-065bbe864050
TheLastOfPierogi

@Neminem generalnie zazwyczaj parzę te trzy-cztery razy i faktycznie drugie (a czasem trzecie) parzenie jest chyba najsmaczniejsze, ale mnie strasznie odrzuca ta specyficzna ściółkowo-mszana nuta (nie tak bardzo jak umami w japońskich zielonych herbatach, ale dalej ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). No ewidentnie nie jest to po prostu styl dla mnie, ja rzadko pije białe herbaty bo chyba nie potrafię ich docenić.


@kosik może chodzi o tzw. kwiaty herbaciane (czyli taką konstukcję z kwiatów i zielonej herbaty, które pod wpływem wody rozkwita)? Łatwo to przeparzyć i bywa gorzkie (no bo zastosowana herbata nie zawsze jest dobrej jakości), a pamiętam że za czasów świetności Aliexpressu były one dość popularne, bo bardzo atrakcyjnie wizualnie się rozwijały.

86391581-35b1-4ddd-ab42-e9455400a92c
ranunculus

@TheLastOfPierogi o, ja akurat mam odwrotnie z białymi, srebrne igły mi najbardziej smakują, reszta jest taka meh (no i jeszcze Ya Bao, ale że jest specyficzna to żeby mi smakowała muszę mieć konkretnie na nią chęć)

@kosik może chodzi o Kuding Cha, jak na tym filmie? https://www.youtube.com/watch?v=fdPcIECPu4w

kosik

@ranunculus @TheLastOfPierogi dzięki, tak, chodziło o kuding cha. Piłem ją z 6 lat temu i zapamiętałem smak jako dość specyficzny

Zaloguj się aby komentować

78 + 1 = 79
Tytuł: Saint-Nazaire-Dieppe 1942
Autor: Tomasz Jarmoła
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Bellona
Ocena: 8/10
Prywatny licznik: 3
Kolejny HaBek przeczytany w tym roku - tym razem opowiada on o alianckich rajdach na Saint-Nazaire i Dieppe (oraz w szerszej perspektywie - o formowaniu brytyjskich sił specjalnych - od pierwszych rajdów w Norwegii, aż po tytułowe starcia). Książka jest świetnie napisana (nie jest to może priorytet w przypadku takich pozycji, ale zawsze lepiej się czyta rzecz napisaną lżejszym piórem) i autorowi udało się zachować balans między przedstawieniem tła prezentowanego starcia, a samym opisem starcia. Nie jest to najpopularniejszy epizod II wojny światowej, więc warto się nią zdecydowanie zainteresować.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter
8074e64b-1ce4-410f-af45-79c792c6a1f3

Zaloguj się aby komentować

77 + 1 = 78
Tytuł: Siedmiogród 1944
Autor: Marcin Sowa
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Bellona
Ocena: 8/10
Prywatny licznik: 4
Książka z serii Historyczne Bitwy opowiadająca o mało znanym epizodzie II wojny światowej, czyli wojnie rumuńsko-węgierskiej, działaniach w Siedmiogrodzie oraz tzw. bitwy na Puszcie. Konflikt opisany jest głównie z perspektywy węgierskiej (i tutaj ogromny plus za wykorzystanie źródeł pisanych w tym języku!). Osobiście chciałbym poczytać więcej o Strzałokrzyżowcach i próbie przejścia Węgrów do obozu alianckiego, ale w sumie celem serii jest przedstawienie działań militarnych, więc ciężko mieć o to pretensje. Razem z wydanym wcześniej "Budapesztem 1944-1945", książka ta stanowi swoistą dylogię opisującą walki na Węgrzech u schyłku II wojny światowej. Jeżeli ktoś chciałby poczytać trochę więcej o wcześniejszych działaniach Armii Węgierskiej, warto sięgnąć po ciężko dostępny "Łuk Donu 1943" Petera Szabo (również jest to popularny HaBek).
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #ksiazkihistoryczne #pierogkulturalny
75bd6392-dc53-47bc-8c45-45a3256eb065

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Eros od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Sam producent opisuje tę mieszankę jako kwiatową herbatę dla zakochanych (prawie udało mi się wyrobić na Walentynki xD). W skład blendu wchodzą płatki ślazu, hibiskusa oraz róży. Sam wizual jest naprawdę atrakcyjny - widać suszone kwiaty oraz skręcone liście czarnej herbaty. Zapach suszu jest bardzo intensywny i kwiatowy. Bardziej w stronę wizyty w kwiaciarni i zanurzenia twarzy w najbardziej wonnych różach, niż wiosennej przechadzki po łące. 
Napar jest bursztynowy i pachnie nawet mocniej niż susz. Kwiaty przykrywają absolutnie wszelkie nuty pochodzące od liści herbacianych. Jest bardzo dużo róży (zarówno płatków jak i olejku), trochę lawendy. Hibiskus mimo obecności w składzie jest kompletnie niewyczuwalny. Smak jest bardzo jednowymiarowy, z kwiatową słodyczą i perfumą na miejscu pierwszym. Przy dłuższym parzeniu wychodzi trochę tanin i garbników, które trochę kontrują róże i wszechobecny perfum. 
No zdecydowanie nie jest to moja ulubiona herbata - za bardzo jednowymiarowa. Z drugiej strony, nie jest to zła "herbata koncepcyjna" - po prostu nie jestem jej targetem. Zdecydowanie polecam na randkę, ale więcej niż jeden kubek może zmulić.  
19/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
baf6729f-0760-4830-b7f6-b63fc1704345

Zaloguj się aby komentować

76 + 1 = 77
Tytuł: Narzędzia mroku. Historia walki radioelektronicznej 1939-1945
Autor: Alfred Price
Kategoria: Historia
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ocena: 9/10
Prywatny licznik: 6
Książka Alfreda Price'a to zdecydowanie jeden z największych, ukrytych diamentów, książki historycznej. Można ją kupić za kilkanaście złotych (a wydana jest naprawdę ładnie - twarda oprawa i sporo fotografii w środku), jest naprawdę świetnie napisana i opowiada o nieznanym (acz kluczowym!) froncie walk II wojny światowej - czyli walki radioelektronicznej. 
W książce znajdziemy historię powstania i ewolucję najpopularniejszych środków radioelektronicznych - jak radary, środki do naprowadzania bombowców na cel, czy systemy wczesnego ostrzegania przed myśliwcami nocnymi/bombowcami. Książka zahacza też o ewolucję taktyki i strategii bombardowań alianckich - w tym m.in. różnicę w podejściu sił amerykańskich i brytyjskich. Oczywiście, sporo miejsca jest poświęcone dipolom odbijającym - Window i Duppel. 
Mimo ciężkiej, mocno technicznej tematyki książka jest napisana przystępnie i nie wymaga żadnej wstępnej wiedzy. 
Wybrane cytaty:
"Szef służby łączności Luftwaffe, generał Wolfgang Martini, wspominał później swoje próby wyjaśnienia zasady działania Y-Gerat Hermannowi Goringowi. Reichsmarschall słuchał przez około dwie godziny, po czym zadał kilka pytań, wskazujących na to, że nic nie zrozumiał. Goring - as lotnictwa myśliwskiego z I wojny światowej - nie miał czasu na takie sprawy. Uważał, że wojny powinni prowadzić dzielni, celnie strzelający mężczyźni. Przy innej okazji miał powiedzieć "Wszystkie urządzenia radiowe zawierają skrzynki z cewkami, a ja nie lubię skrzynek z cewkami". Trudno mu nie współczuć."
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazkihistoryczne #pierogkulturalny #ksiazki
742310bd-ab69-4f8b-a0ed-92859b5a8def
TheLastOfPierogi

@tmg Będzie Pan zadowolony, to jest dokładnie historia o rozwoju technologii i jego wpływie na działania wojenne. Jeżeli zainteresuje Cię temat bombardowań strategicznych i tego jak ewoluował w trakcie całej wojny to bardzo polecam w ramach uzupełnienia "Bombowce nad Europą 1939-1945" Richarda Overy (https://napoleonv.pl/bombowce-nad-europa-1939-1945).

Zaloguj się aby komentować

75 + 1 = 76
Tytuł: Czarna śmierć
Autor: William Naphy, Andrew Spicer
Kategoria: Historia
Wydawnictwo: PIW
Ocena: 6/10
Prywatny licznik: 5
Krótka monografia dotycząca epidemii czarnej śmierci - od pojawienia się choroby w XIV wieku, aż po ostatnie epidemie z końca XIX wieku. Autorzy pokrótce opisują największe ogniska epidemiczne oraz sposoby na radzenie sobie z chorobą. Dla wielu czytelników (a przynajmniej dla mnie) dużym zaskoczeniem może być informacja, że znane dobrze metody walki z chorobami zakaźnymi jak izolacja chorych, kwarantanny, certyfikaty zdrowia, czy współpraca międzynarodowa w ograniczaniu zasięgu choroby, pochodzą wprost od metod walki z epidemią stosowanych w miastach północnych Włoch na przełomie XIV i XV wieku. IMHO bardzo kontrowersyjnym zabiegiem było podawanie liczby zmarłych w danej epidemii przeliczonej na ludność współczesnego Londynu. Tzn. w samym zabiegu nie ma nic złego, ale nie podoba mi się bardzo wprowadzanie takich wyliczeń bez uprzedzenia czytelnika - w efekcie wynik przypomina bardziej kolumnę w "Fakcie", czy innym medium nastawionym na clikcbait, a nie monografię naukową.
Wybrane cytaty:
"Najlepszym przykładem rozziewu między akceptacją "dobrych pomysłów" rodem z Włoch a ich zastosowaniem w praktyce może być Paryż. W roku 1496 francuska stolica orzekła, że koniecznie należy wznieść tam lazaret, lecz grunt pod zabudowę wyznaczono dopiero w 1580 roku. Budowlę, nieudaną i niekończoną, szybko zburzono i lazaretu brakowało, póki nie powstał szpital Św. Ludwika w latach 1607-1612, czyli w 116 lat po podjęciu decyzji o budowie takiego obiektu"
"Wiele metod walki z morem, powszechnie już znanych w Europie kontynentalnej na początku XVI wieku (a we Włoszech jeszcze wcześniej), pojawiło się w Anglii dopiero w zaraniu XVII stulecia. W latach 1607 i 1610 Tajna Rada Królewska ograniczyła produkcję krochmalu (wyjątkowo cuchnącą) w gęsto zaludnionych strefach miejskich. W Hull (1606) niewolno było przechowywać ani wędzić rybich wątróbek na odległość pół mili od miasta."
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #ksiazkihistoryczne #pierogkulturalny
bcf32b14-9c4f-44d5-950d-a87c3ba37991

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości Russian Morning N°24 od francuskiej herbaciarni Kusmi. Herbaty śniadaniowe to najpopularniejszy gatunek czarnych blendów na świecie. Czym właściwie są mieszanki Breakfast? Są to herbaty, które są na tyle intensywne, że smakują dobrze w towarzystwie mleka/cytryny/konfitur/pigwy etc. Ich popularność ogranicza się w zasadzie do Europy, Ameryki Północnej i krajów brytyjskiego Commonwealthu. Większość zachodnich kultur herbacianych wykształciła swój styl herbat śniadaniowych - stąd na półkach sklepów znajdziemy blendy English Breakfast, Irish Breakfast, Russian Breakfast, Paris Breakfast, czy w końcu American Breakfast. Jaka jest różnica? No cóż... to zależy. Generalnie, im bardziej na zachód tym herbata śniadaniowa staję się coraz słodsza (np. w amerykańskim blendzie pożądane są intensywne nuty słodu, tostów i biszkoptów). Mieszanki śniadaniowe nazywane "Russian" mogą zawierać domieszkę herbat wędzonych (ale nie muszą - przykładem jest dzisiejszy blend). Część herbaciarni tworzy blendy luźno inspirowane kulturą herbacianą krajów wschodu - stąd mieszanki typu Shanghai Breakfast, czy Tokyo Breakfast. Nie odnoszą się one do kultury herbacianej Japonii, czy Chin, a raczej stanowią europejskie wyobrażenie pod tytułem "co by było, gdyby w Azji pito herbatę jak w Europie?". Jak wybrać swoją mieszankę breakfast? Ja zazwyczaj staram się odpowiedzieć na trzy pytania: 1) z czym będzie ten blend pity (mocniejszy smakowo dodatek wymaga mocniejszej herbaty. Mleko bardzo dobrze pasuje do herbat bardzo słodkich), 2) jaką herbatę preferuję - słodko-słodowo-mocną, czy może lżejszą?, 3) czy będziemy pić ją do posiłku - generalnie do ciężkich, obfitych śniadań lepiej sprawdzi się wytrawna, wędzona mieszanka, niż bardzo słodki blend w stylu amerykańskim. Jeżeli tą samą herbatę podamy do naleśników - kompletnie zdominuje ona danie.
No dobra, to po tym przydługim wstępie możemy przejść do dzisiejszej bohaterki odcinka. Russian Morning N°24 to blend trzech czarnych herbat: szerokolistnej herbaty Assamskiej (odpowiedzialna za moc oraz wszelkie "herbaciane" smaczki), herbaty Ceylońskiej (dającej nuty słodkie) oraz czarnej herbaty z chińskiej prowincji Yunnan (budująca głębie herbacianego smaku). Sam susz jest dosyć klasyczny w zapachu - czuć aramat herbaciany przemieszany ze słodkimi, słodowymi nutami. Napar jest przyjemnie bursztynowy i dosyć intensywny. Aromat jest bardzo klasyczny - jest trochę kwiatów z mocną, zdecydowaną podbudową i intensywnym body. W smaku jest kwiatowo, słodko, ale jednowymiarowo. Nie jest to oczywiście wada - to do bólu prosta, acz szlachetna, herbata poranna. Jeżeli będziemy parzyć ją trochę dłużej, na wierzch wyjdzie trochę goryczki. Osobiście najchętniej spożywam ją w towarzystwie mleka albo cytryny.
Blendy breakfast to takie konie robocze każdej herbacianej kolekcji. Nadadzą się dobrze na wizytę gości (nawet tych konserwatywnych wujków gardzących "perfumowanymi wynalazkami), będzie dobrze smakować z cytryną i nada się do popijania solidnej jajecznicy. Russian Morning N°24 to mój śniadaniowy blend z wyboru.
#herbata #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra
71aa39d1-8af1-4d86-9abb-674c196a3a62
tak_bylo

@TheLastOfPierogi ciekawe

Zaloguj się aby komentować