Wczoraj musiałem wyłączyć RaspberryPi po kilku tygodniach, bo przekładałem kable (bałagan się zrobił). Poprawiłem, podłączam i nagle cyk - serwer DHCP operatora wrzuca mi adres 169.254.X.X - no to ładnie.
Dzisiaj piszę na czacie z operatorem. Pierw była Agnieszka, a że jestem konkretny - to wrzuciłem zestaw informacji co mam, wyniki z testów dhcpcd, itd.
- Prosiłabym o chwilę cierpliwości
30 minut później wróciła, stwierdziła, że u nich działa i mam sprawdzić sterowniki.
Pracowałem na infolinii i wiem, że nie ma co skakać na biedną dziewczynę, bo jej dział techniczny stwierdził SOA#1. Stwierdziłem, że przecież problem jest z DHCPem, a nie sterownika. 3 minuty później straciłem neta.
Net odzyskany, ONT operatora zresetowany do zera, ale magicznie DHCP działa.
30 minut czekania znowu w kolejce czatu, trafiłem na Natalię. Próba wyjaśnienia, że gadałem z Agnieszką i chodzi o temat tego gościa od dhcp - nie może przekazać rozmowy. No trudno, pewnie ma innych klientów, to krótko wyjaśniam, że spoko DHCP działa już jak należy, ale jest problem - wywalili mi konfigurację, o ile sobie poustawiam, co mogę, to oficjalnie (zaznaczam oficjalnie, bo wiem jak obejść "zabezpieczenia", ale kolega co pracował tam, prosił bym sam nie zmieniał, bo przypał mają), więc proszę o ustawienie 3 adresów MAC tak, by DHCP zawsze przydzielił konkretne adresy IP.
Natalia mówi, że nie można, ale zrobią. Wiem, że nie można, ale można.
I tak 3h mi zleciały na załatwianiu głupiego niedziałania DHCP, a skąd wiem, że to nie wina urządzeń? Bo po zmianie MAC'a działa, a miałem ustawione kilka statycznych właśnie na fakeMACi
No to dzień u mnie minął, nie zazdroszczę pracy Call Center - i to z doświadczenia, bo ja naprawdę byłem miły i nie życzę nikogo, kto miałby gorszy dzień i mój wredny charakter.
A teraz sobie zrobiłem rum z colą, przeglądam Hejto, JBZD, Discordy, Slacki, przeglądam pocztę i znowu trzeba iść spać, by rano o 13 wstać.