Ostatnio popełniłem w napływie chęci mały wpis, gdy pomyślałem - co dzisiaj będę robił i co dzisiaj będę pił w pracy? Oryginalnie poszedł w newsletterze, ale dodatkowo puszczę tutaj, może ktoś będzie chciał podyskutować
Gównoburzę czas start, ja zacznę:
Dzisiaj mało technicznie, chociaż może pewnym osobom się przyda. Będę mówił o "biohackingu", a dokładniej odpowiem na najtrudniejsze pytanie możliwe do zadania w biurze — co jest lepsze? Yerba, czy kawa?
Uwielbiam odpowiadać na takie pytania pewnym określeniem: to zależy.
Nie jestem chemikiem, biologiem, dietetykiem i nikim takim, co powinien się wypowiadać, co będzie dobre dla Ciebie czytelniku, ale mogę powiedzieć, jak ja stosuję oba specyfiki.
Kawa i Yerba mają podobne właściwości — mają za zadanie pobudzać i robią to fenomenalnie, chociaż nie zawsze jest to zauważalne. W moim przypadku korzystam z obu napojów, ale zależnie od sytuacji.
Sytuacja pierwsza:
Zabrakło mi yerby, zrobię kawę i w drugą stronę. To taki standardowy przypadek, nie planuję go rozwijać.
Sytuacja druga:
Praca ponad normę jest często wśród samozatrudnionych, freelancerów, itp. - by coś mieć trzeba robić, a żeby robić, to trzeba poświęcić swój czas i energię. Pierwszego nie uda się uzyskać więcej, ale za to można uzyskać drugi składnik, czyli energię. Zależnie od potrzeb, do zwiększenia swoich pokładów energii wykorzystuję kawę, yerbę i słodyczne. Słodycze używam w skrajnych warunkach, gdy naprawdę potrzebuję natychmiastowego piku energii i liczę się z tym, że to będzie efekt bardzo krótkotrwały.
Kawa jest świetna, gdyż dobrze zrobiona posiada cudowny smak i aromat, a dodatkowo przy odpowiedniej znajomości i świadomości własnego ciała, przewidzieć pik energetyczny i go utrzymać z czasem poprzez kolejne kubki cudownej czarnej substancji. Jednakże jest to ponownie pik wydajności i trzeba go podtrzymywać, ale to nie jest super idealne, gdy nie potrzebujemy nagłej super wydajności.
Jeśli wystarcza nam podwyższona wydajność i zależy nam na utrzymaniu jej - to stosuję yerbę. Nie daje takiego kopa jak kawa i cukier, ale daje mi coś innego - stały poziom tej energii. Dzięki temu mogę go stosować na co dzień.
Dlatego też stosuję wspomniane środki w sytuacjach:
-
Super spadek energii, a trzeba jeszcze co nieco wykrzesać — cukier, czyli batoniki, czekolady, energetyki itp.
-
Potrzebna wysoka wydajność przez określony czas — kawusia
-
Stała wydajność przez cały dzień (i czasem noc) - yerba
Nie zrozumcie mnie źle, ale tak wygląda przeze mnie stosowanie wymienionych specyfików. Pomijam kwestie smakowe, bo tutaj niepodzielnie w moim czarnym sercu gości czarna kawa, jak to czarne owce mają w zwyczaju. Chodzi o fakt, że staram się stosować dodatki energetyczne świadomie, a nie dlatego, że to pora na kawę, czy przerwa na batonika. Są dni, że jestem wypoczęty i nie potrzeba super wydajności — to piję wodę, bo mogę i chcę.
Stosowanie dodatków energetycznych nie jest lepsze niż wypoczynek, jednak czasem potrzeba tych 120% siebie. W biznesie albo na imprezie.
No to tyle z moich wypocin, które ostatnio wrzuciłem w ramach newslettera na CzarnaOwca.IT - nie mam czasu zbytnio pisać ostatnio