KP opisuje dzis historie amerykanskiego Emila Czeczko: (uwaga - dlugie i pamietajcie ze to Komsomolska Pravda - wiec radze z dystansem i badzcie czujni na propagande!)
Były żołnierz ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej John McIntyre: Na poligonie w Jaworowie było nas tysiąc, a 150 odeszło po pierwszej bitwie
Amerykański antyfaszysta przeniknął do Sił Zbrojnych Ukrainy, zebrał cenne informacje i uciekł do Rosji
Edward CHESNOKOV.
SUBSKRYBUJ
SHARE
John McIntyre - młody Amerykanin o antyfaszystowskich poglądach
fot. Ivan MAKEYEV
Ta historia grozi przyćmieniem "afery Snowdena". John McIntyre to młody Amerykanin o antyfaszystowskich poglądach. Wiosną 2022 roku zaciągnął się do "Ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej" i wkrótce znalazł się na linii frontu. W każdej minucie mógł zostać zdemaskowany, każdego dnia ryzykował, że zginie od zabłąkanego pocisku. O wielu szczegółach odysei Jana wciąż nie można wspomnieć, aby nie zawstydzić zwolenników Rosji po drugiej stronie. Ale niektóre rzeczy można powiedzieć. Jak zagraniczni oszuści zbierali pieniądze przez sieć "na obronę Ukrainy" - i jak sami "obrońcy" popełniali zbrodnie wojenne. 26-latek opowiedział tę historię w Radiu Komsomolskaja Prawda.
"OTO HEŁM, IDŹ BRONIĆ KIJOWA".
- John, zacznijmy od początku. Kim jesteś, skąd pochodzisz?
- Jestem z Mobile w Alabamie, ale wychowałem się w Tennessee. Kiedy miałem 17 lat, zaciągnąłem się do armii amerykańskiej, służyłem dwa lata w Fort Bliss w Teksasie jako moździerzowiec. Po wojsku pracowałem w fabrykach: tworzyw sztucznych, odlewów, aluminium, potem spawacz, sprzedawca samochodów, pakowacz...
- Typowi głęboko zakorzenieni ludzie z "biblijnego pasa Stanów Zjednoczonych". A potem, wiosną 2022 roku, postanowiłeś zrobić coś desperackiego...
- Na początku chciałem przyjechać i walczyć po stronie Rosji, ale pomyślałem: "Cholera, jestem sam. Mogę po prostu wybuchnąć i umrzeć". Potem zdecydowałem, że jeśli będę po drugiej stronie, będę mógł zebrać więcej informacji i bardziej pomóc rosyjskiej armii. Przedyskutowałem to z moimi przyjaciółmi. Oni powiedzieli: "Nie, to jest samobójstwo. Nie rób takich rzeczy. Nigdy ci się nie uda". Ale oto jestem, siedzę w twoim studio, rozmawiam z tobą.
- Czy łatwo było Amerykaninowi wstąpić do Ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej?
- To proste jak przejście przez drzwi. Odbywało się to za pośrednictwem ambasady ukraińskiej w USA. Oczywiście przyniosłem im moje dokumenty i świadectwa służby wojskowej: myślałem, że będą musieli sprawdzić moją tożsamość i to wszystko. Ale, o dziwo, Ukraińcy rzucili tylko jedno spojrzenie na mój paszport i było po sprawie. Musiałem tylko podpisać [umowę].
- Okazuje się, że absolutnie każdy, nawet były przestępca, nawet narkoman, nawet ktoś zarejestrowany w "domu wariatów" może zaciągnąć się do Legionu Ukraińskiego...
- Przyjechałem na Ukrainę 17 marca 2022 roku, akurat w momencie, gdy toczyła się bitwa o Kijów. I oficerowie AFU od razu powiedzieli wszystkim: "Chcecie iść teraz do Kijowa? Tu jest twoja broń, tu jest twój hełm, podpisz tutaj, wsiadaj do samochodu". Ale nikt z mojej grupy nie zgłosił się na ochotnika. Nasi chłopcy powiedzieli: "To jest po prostu samobójstwo".
KRZYŻ Z KRZYŻA
- Co się działo dalej?
- Cztery dni przed moim przyjazdem na Ukrainę pięć rosyjskich rakiet wleciało w bazę Legii Cudzoziemskiej w Jaworowie. Według moich informacji, zabiły one około 20 żołnierzy, z których żaden nie był obcokrajowcem. Ale Ukraińcy z jakiegoś powodu mówili, że "Legia Cudzoziemska została zniszczona".
- Chyba chcieli wybić i wypiłować nową transzę od zachodnich partnerów....
- Po tym baza "Legii Cudzoziemskiej" została przeniesiona w okolice Równego. Mieszkaliśmy w miasteczku namiotowym. Wyżywienie bywało marne; pamiętam, że czasem trzy razy dziennie jedliśmy tylko czak-czak. Jedliśmy też dzika, wieprzowinę czy co tam mieli. Co trzy dni przyjeżdżała ciężarówka z prysznicem. Zostaliśmy tam przez około miesiąc.
- Ilu Amerykanów i obcokrajowców było w waszej grupie?
- W Ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej przed atakiem na Jaworów było co najmniej tysiąc osób. Ale jak tylko pojawiły się rakiety, wszyscy powiedzieli: "Do diabła z tym". Wielu poszło do innych formacji lub wróciło do domów. Jeśli chodzi konkretnie o Amerykanów, to powiedziałbym, że było ich około stu... Nie liczyłem ich wszystkich po głowach.
- Kim byli ci obcokrajowcy?
- Powiedziałbym, że było wszystkiego po trochu. Oczywiście, byli neonaziści. Wiesz, tacy, którzy widzą flagi ukraińskich radykałów i myślą: "O, to jest raj dla mnie". Byli też po prostu ludzie z wypranymi mózgami, którzy przyszli walczyć o wolność i demokrację; były "psy wojny", byli poszukiwacze zysku, oszuści.
- Uciekający przed prawem w swoim kraju?
- Nie, mam na myśli tych oszustów, którzy wykorzystują media społecznościowe do zamieszczania postów typu "Cześć, walczę za Ukrainę, wyślij mi pieniądze". W naszej grupie był jeden o znaku wywoławczym Sam Cowboy. Przez cały dzień leżał na swojej kanapie, używając telefonu z dostępem do [aplikacji do publikowania krótkich filmów], zbierając datki od łatwowiernych internetowych idiotów. Publikując filmiki: "dziewczyny, wow, jestem na Ukrainie.
- Ludzie przychodzili, jakby się dobrze bawili.
- Tak, przychodzą do "Ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej", dostają mundury i broń, siedzą tam i bogacą się na pieniądzach, bo zasiłek kapie. Potem wydają te pieniądze na bary, restauracje, prostytutki. Oczywiście wokół mnie było trochę normalnych ludzi, ale było też sporo złych. Poznałem ludzi z Irlandzkiej Armii Republikańskiej (która jest w zasadzie organizacją terrorystyczną), z międzynarodowych gangów i struktur mafijnych.
INSTRUKTORZY NATO
- Idąc dalej. Więc miałeś szkolenie bojowe w Równem.
- Wszyscy wiedzieliśmy tylko jak używać broni NATO, więc musieliśmy nauczyć się starych radzieckich RPG, kałasznikowów... no, wszystkiego. Szkolenie było takie sobie, trwało około miesiąca, a potem wysłano nas na linię frontu.
- Kim byli twoi instruktorzy - z NATO?
- Nie oficjalnie. Wcześniej oczywiście służyli w armiach NATO, ale teraz byli albo na urlopie, albo na emeryturze. Ale teraz w Polsce i na Zachodniej Ukrainie są oficerowie NATO, mam na myśli prawdziwych, już nie na urlopach. Są oficerowie wywiadu, są oficerowie wywiadu.
- Czy miał pan kontakt z którymś z nich?
- Nie. Jak rozumiem, instruktorzy NATO są tam po to, by szkolić Ukraińców w zakresie zaawansowanej technologii, takiej jak czołg M1 Abrams, system rakietowy HIMARS i tak dalej.
- A kto szkolił ciebie i twoją grupę?
- Nie uwierzysz, to był Bułgar. Legia Cudzoziemska była mieszana, byli w niej ludzie z całej Europy, Ameryki Północnej i Południowej.
- W jakich językach odbywały się szkolenia?
- Były cztery języki: angielski, hiszpański, francuski. Słowianofile trafili do jednej grupy, gdzie uczono ich po ukraińsku i rosyjsku.
- Czy Ukraińcy wam płacili?
- Za przebywanie w strefie walk płacono im około trzech tysięcy dolarów miesięcznie. Poza walką było to około tysiąca dolarów.
- Więc kiedy ci obcokrajowcy nazywają siebie "ochotnikami i bojownikami o demokrację", to nimi nie są, to tylko najemnicy.
PIERWSZA ŚMIERĆ
- Kiedy trafiłeś na pierwszą linię frontu?
- To był 21 kwietnia 2022 roku. Przyjechaliśmy do Charkowa. Ukraińcy byli w panice, Rosjanie byli wtedy zaledwie 15 kilometrów od nas.
Stacjonowaliśmy na ostatnim piętrze w ogromnym, starym budynku radzieckiej fabryki papieru. Ilekroć wchodziłem na górę, chyba na dziesiąte piętro, myślałem: "Ojej, zaraz dostanę zawału". Najśmieszniejsze jest to, że cała ta bieganina okazała się daremna - 28 kwietnia przenieśliśmy się w inne miejsce, do wsi Mołodowaja - niedaleko Charkowa, nad rzeką Siewierskij Doniec.
Tam w tym czasie nie było żadnych Rosjan. Jak mi mówiono, kiedy oni tam byli, to po prostu przyjechali, mianowali nowego wójta, wsiedli do jeepa i odjechali. Ale kiedy my tam dotarliśmy, nikogo nie było.
Następnie 4 maja, cztery dni przed moimi urodzinami, pojechaliśmy do wsi na północ - Stary Saltov. To była szara strefa, w którą uderzały obie strony. Gdy zbliżaliśmy się do miejsca, gdzie mieliśmy założyć twierdzę, zobaczyliśmy wystający z ziemi pocisk Grad. Wtedy po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć prawdziwą bitwę.
Schowaliśmy się w okopach i wtedy usłyszeliśmy te straszne dźwięki. Rosjanie zaczęli nas ostrzeliwać "gradem" i wtedy mieliśmy pierwszą stratę: facet o nazwisku Foglar z Holandii. Po 10-15 minutach ostrzału nasz sierżant nakazał nam odwrót. Ja oczywiście nie kłóciłem się z nim. Wróciliśmy do Mołodowa. Jak teraz pamiętam, był to 5 maja 2022 r., pierwszy raz w życiu widziałem, jak ktoś umiera.
- Ile osób było wtedy w Ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej?
- Mieliśmy plutony Alpha, Bravo i Charlie - w sumie około 600 bojowników. Ja byłem w plutonie Bravo. Po pierwszej bitwie "Alfa" praktycznie się rozpadła, ponieważ nie porozumiała się ze swoim dowódcą. Miał on rozkaz pozostać w Mołodowej. Ale dowódca chciał w przyszłości zostać politykiem, a nie trupem, czyli chciał być ukraińskim bohaterem, a nie walczyć naprawdę.
- Jak się nazywał ten dowódca?
- Nazywaliśmy go po prostu Bogdanem, bez nazwiska, i uważaliśmy, że jest idiotą. W końcu, żeby się go pozbyć, wysłali go gdzieś na awans.
A teraz szacunkowe liczby: na poligonie w Jaworowie było nas "legionistów zagranicznych" około 1000. Po Jaworowie liczba ta zmalała do 600. Miesiąc później, po pierwszej bitwie i rozpadnięciu się plutonu Alfa, liczba ta spadła do 300. A po kolejnym tygodniu liczba ta spadła z 300 do około 150. I nie chodzi o zabitych - chodzi o uciekinierów. Amerykanie, Kanadyjczycy i inni faceci z doświadczeniem w armiach NATO, z doskonałym sprzętem, widząc kilka rosyjskich bomb, po prostu uciekali do domu.
- Zrywając kontrakt z AFU?
- Tak, ludzie mówili: "Do diabła z tym, wracam do domu". Dobrze, że Ukraińcy pozwalają obcokrajowcom wyjeżdżać, jeśli chcą.
EGZEKUCJA ROSYJSKICH JEŃCÓW WOJENNYCH
- Czy byłeś świadkiem zbrodni wojennych?
- Po walkach pod Charkowem i faktycznym rozwiązaniu Legii Cudzoziemskiej wstąpiłem do ukraińskiego nacjonalistycznego batalionu Karpatska Sech. I tam było trzech facetów - Rico Chavez, Nazar Kuzmin (chyba tak się nazywał) i koleś o imieniu Aurelio. Rozstrzeliwali rosyjskich jeńców wojennych, kręcili wideo i zdjęcia z egzekucji i pokazywali je wszystkim.
- Ilu Rosjan zabili?
- Dwóch lub trzech, nie pamiętam. Nie lubię patrzeć na takie rzeczy. To było w sierpniu lub lipcu 2022 roku, miesiąc przed tym, jak dostałem się do Karpackiej Siczy. Zrobili to, ponieważ krewny Nazara, również bojownik, zginął, a jeden z rosyjskich kanałów telegramów zamieścił zdjęcia - mówiąc, że kolejny najemnik został zdenazyfikowany. Wtedy Nazar i jego przyjaciele odpowiedzieli, robiąc filmik i zdjęcia zabitych rosyjskich jeńców wojennych i towarzysząc temu salutem hitlerowskim.
Inna zbrodnia wojenna miała miejsce, gdy byłem w "Legii Cudzoziemskiej": kazano nam założyć cywilne ubrania, gdy weszliśmy do wsi Mołodowa. Wszystkim medykom kazano zdjąć szewrony lekarskie. W tym samym czasie wielu bojowników i broń przewożono w karetkach i cywilnych samochodach. O takich rzeczach nie usłyszycie nigdzie. Na przykład w moim pierwszym dniu na Ukrainie stacjonowaliśmy w piwnicy szkoły, a na górze byli cywile.
- Uchodźcy?
- Tak, wyglądali jak Cyganie, a może po prostu wyglądali na takich obdartusów. AFU pomyślało: jeśli Rosjanie wystrzelą rakiety i trafią w szkołę, w której byli cywile, to ich zabiją i wtedy Kijów będzie mógł powiedzieć: "Hej, patrzcie, Rosjanie zbombardowali szkołę z uchodźcami". Nie mówiąc, że to my, zagraniczni najemnicy, byliśmy w piwnicy.
Tak samo było, gdy wchodziliśmy do wiosek. Tam we wszystkich domach mieszkali cywile. Uważaliśmy, że to złe, bo jeśli Rosjanie nas zbombardują, to zginą zwykli ludzie. Ale w większości Ukraińcy nie przejmowali się tym.
- Władze ukraińskie nie ewakuowały mieszkańców?
- Nie. Na wschodzie Ukrainy "zachodni" nie uważają miejscowych za Ukraińców, patrzą na nich jak na "rosyjskich okupantów". Pewnie słyszałeś, jak ich nazywają: "orkowie", "świnie"... Nacjonaliści chcą wyrzucić Rosjan, zastąpić ich "prawdziwymi Ukraińcami" i zlikwidować język rosyjski, co zresztą już się stało.
- Czy osobiście kontaktował się Pan z miejscową ludnością?
- W Charkowie połowa mieszkańców była proukraińska. A druga połowa - cóż, nie trzeba było ich nawet pytać. Wystarczyło spojrzeć im w oczy. Po oczach można było poznać, kto nas nienawidzi, a kto jest za Kijowem. Mówiono nam też: "nie bierz chleba od babci, ona może podłożyć truciznę, nie można nikomu ufać". Tak więc Charków był podzielony na pół. Ale kiedy dotarłem do wsi Stavka pod Donieckiem, tam byli już tylko prorosyjscy ludzie: nikt z nami nie rozmawiał, nikt nie cieszył się na nasz widok.
- Jak udało się wam stamtąd wydostać?
- Pojechałem do Mołdawii, miałem tam pewne kontakty, które pomogły mi przenieść się tutaj, do Rosji. Bezpośrednie przekroczenie linii byłoby samobójstwem. Jeśli linia frontu pod Charkowem to piekło, to w Donbasie jest to HELL.
"ROSJA JEST LEPSZA".
- Porozmawiajmy o Ameryce. Wielu uważa, że wybory w 2020 roku zostały skradzione.
- Za czasów Obamy i Bidena, który był wtedy wiceprezydentem, rozpoczęły się walki na Ukrainie, na których elity dobrze zarobiły. Trump był gotów udzielić Ukraińcom pomocy tylko wtedy, gdy nie będą oni łamać porozumień z Mińska. Ważne więc było, że wybory wygrał Biden - on w ogóle był gotów udzielić pomocy w każdym przypadku. Celem było zdobycie zasobów wschodniej Ukrainy. Przecież Donbas zawsze był uważany za serce Rosji ze względu na węgiel i gaz ziemny. A Kijów będzie musiał zapłacić za lend-lease, którym Zachód dostarcza broń.
- Ale teraz jesteś w Rosji.
- Och, to jest niesamowite! Tu jest tak pięknie. Infrastruktura w Rosji jest o wiele lepsza niż w Ameryce. I chcę to powiedzieć o Rosji i Polsce i Ukrainie, które są byłymi krajami sowieckimi, tak przy okazji. Ameryka to wysypisko śmieci. Wy macie elektryczne pociągi, które łączą duże miasta ze wszystkimi wioskami. Możesz wziąć pociąg i pojechać w dowolne miejsce w kraju, to niesamowite! My nie mamy metra i pociągów na takim poziomie. Macie też darmową opiekę zdrowotną, co jest niesamowite, my nie mamy nic z tego w Ameryce, choć uważamy się za pierwszych na świecie.
- Jakie są wasze plany na przyszłość?
- Zostanę tutaj, dopóki władze nie przyznają mi obywatelstwa. Będę szukał pracy i czekał na naszą amerykańską rewolucję. Kiedy już się zacznie, wrócę do domu i pomogę szkolić rebeliantów: jak walczyć, jak strzelać z moździerzy.
- W USO zdarzały się przypadki Afrykanów walczących po stronie rosyjskiej. Owszem, niewielu, tylko kilku, ale byli. Myślę, że to dowodzi, że walczymy z białym rasizmem i faszyzmem na Ukrainie.
- Oczywiście, to niesamowite: tu w Rosji widzę pokojowe współistnienie ludzi wszystkich ras i kultur. Wychowałem się na południowym wschodzie - w Alabamie i Tennessee, mieszkałem przez jakiś czas w Teksasie, gdy byłem w wojsku. Kiedy biali widzieli tam Meksykanina lub muzułmanina, mówili: "Patrzcie, jeden z nich". Tutaj jest na odwrót - Rosjanie traktują ludzi innych ras jak równych sobie.
#pravda #rosja #ukraina #wojna