Praca powinna być traktowana jako barter - ja wam daję mój czas i umiejętności a wy mi kasę którą ustaliliśmy, tyle. Do tego pracujemy w warunkach jakie ustaliliśmy i EOT.
Ale nieeee, nie w korpo/wannabe korpo xD Każda firma która złapie parę tysiączków i zatrudni parunastu pracowników zaczyna wchodzić na dziwne, niezrozumiałe tory i szukać USPRAWNIEŃ, albo co gorsza stara się MOTYWOWAĆ pracowników xD I tak mamy jakieś integracje z dupy, w terminach równie z dupy, gdzie śmietanka ma się spotkać w jakimś hotelu oddalonym xxx km od waszego miejsca zamieszkania i odwalać jakieś dziwne akcje żebyście się INTEGROWALI z zespołem.
I ok jak to jakaś zwykła popijawa w hotelu, ale ja widziałem już wiele. Widziałem takie "integracje" z CEO, w których 90% czasu było zarezerwowane na jakieś warsztaty/pierdolenie o tym jak firma może więcej zarabiać. Najlepsze że za większość takich integracji firma nie płaci, tj - płaci za nie wiem, alkohol, pokój czy jedzenie, ale nie jest to traktowane jako czas pracy tylko czas wolny, więc nie otrzymujecie wynagrodzenia za słuchanie tego pierdolenia czy brania udziału w wymyślonych, krindżowych aktywnościach z waszym zarządem i CEO. Kończy się tak że siedzicie 2 dni jak na szpilkach żeby nikogo czasem nie urazić (okej, niektórzy napierdolą się jak szpadle, nawyzywają kogo nie trzeba i będą musieli położyć wypo albo żyć z tym piętnem) z czego macie niewiele, wyjęty z życia weekend spędzony w obcym towarzystwie znajomych twarzy które na co dzień czepiają się czemu tak długo wam task zajmuje.
Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest nie pojechać na taką integrację. Macie nie wiem, inną imprezę w tym terminie, coś zaplanowane, albo po prostu nie chcecie jechać. UUUUUUUUUUUUU! UUUUU KURWA!
Na najbliższym 1v1 (bo w korpo albo wannabe-korpo zawsze są 1v1) dostaniecie pytania czemu nie chcecie integrować się z zespołem, co było ważniejszego niż ten ultra-event zorganizowany przez HR żeby uzasadnić istotę istnienia tego działu w firmie. Przez eventowców zostaniecie potraktowani gorzej niż gówno, zmieszani z błotem, pewnie założą jakiś kanał gdzie będą wam smarować dupsko, a co lepsi pewnie posmarują co innego żeby móc podlizać się bardziej i spoufalić z ludźmi na "stanowiskach". Będziecie po prostu pracownikami gorszego sortu, co ich nigdy nikt nie widział, i nie liczy się performance czy cokolwiek tylko akurat nie pojechaliście zachlać pały w jakimś zasranym hotelu i nie wypiliście flachy z CEO, tyle wystarczy żeby zostać czarną owcą i jednym z pierwszych kandydatów do wyjebania.
Niby dorośli ludzie, niby wielkomilionowe firmy a jakieś obesrane gierki, imprezki, dziwne pytania, dziwne akcje. Mimo że ustaliliście pracę full remote, ale dalej bez uczestnictwa w spędzie bydła będziecie traktowani gorzej niż byle kretyn co zachlał z odpowiednimi ludźmi. Życie. Ja tam w każdym razie nie zamierzam w tym uczestniczyć.
Na "integracje" nie jeżdżę bo zabierają mój czas wolny. Nie potrzebuję spoufalać się czy znać ludzi z którymi współpracuję, przecież mamy daily i inne pierdy żeby się w miarę dotrzeć i ustalać flow pracy. Na 1v1 zapytany o takie głupoty po prostu uśmiecham się i przypominam że jesteśmy dorosłymi ludźmi, nie zostałem zatrudniony żeby jeździć na pochlejparty i jeśli robię swoją robotę źle to niech mi to powie - zazwyczaj z drugiej strony następuje zmieszanie i zmiana tematu.
Mam tyle szczęścia że jestem specjalistą który może sobie pozwolić na takie akcje, ale ile jest ludzi którzy mimowolnie muszą uczestniczyć w takim gównie żeby nie stracić pracy, udawać że hehe super imprezka i super się z wami pije, powtórzmy to jeszcze. Rozumiem ideę NIEWYMUSZONEJ integracji, ale ludziom którzy wymuszają na kimś uczestnictwo w takich gównoeventach serdeczny... WIecie co.
@Voltage Rzadko brałem udziały w takich szopkach, ale też jestem niewypierdalalny, mam nadzieję
Ale odkąd pracuję zdalnie to na to Christmas party pojadę bo robimy sobie tylko w teamie więc z ludźmi z którymi się znamy a nie z jakimiś randomami z HR czy dyrektorami. Niektórych nie widziałem od ostatniego Christmas party xD
@Voltage Uhhhh… przypomniałeś mi straszne czasy
@Voltage kiedyś wylądowałem u dyrektora na dywaniku i musiałem wysłuchiwać, że chodzenie na Andrzejki i inne warsztaty z lepienia z plasteliny to mój obowiązek służbowy i ludzie krzywo na mnie patrzą, bo na nie nie chodzę
Zaloguj się aby komentować