bez szydery, to chyba jeden z lepszych wyznaczników tego, jaki zrobiliśmy skok cywilizacyjny i mentalnościowy od sowieckiego "a ch_j, jakoś to będzie", do procedur i instytucji. Przecież jeszcze w 2010 było wzajemne przerzucanie się odpowiedzialnością za fakapy (po w sumie niezbyt dużej powodzi), a teraz mamy apokalipsę i od tygodnia możemy oglądać sprawdzanie w praktyce przygotowanych do tego od lat ludzi O.o
Pewnie ułatwia to fakt, że znowu dostaje po tyłku Dolny Śląsk, gdzie każdy ma traumę 1997 i dzieci od podstawówki się uczy tego jak walczyć w wielką wodą ale jak czytałem art o jakimś podleśnictwie, które radośnie oznajmiało, że oni reaktywowali kilka lat temu polder z XIXw. z myślą o takiej ewentualnej powodzi, to zaczyna się matwić, czy faktycznie już nas Niemcy nie przejęli w zarząd, bo skąd u Polaka takie myślenie, żeby się na cokolwiek przygotowywać