#owcagate

2
20

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Dzisiaj nietypowo, bo historia będzie jednak podzielona na 2 części. Dłuższych nikt raczej nie czyta. Jak jesteście @bojowonastawionaowca , to uwaga na skakanie w czasie. Historia ma miejsce w 2 jasno oznaczonych liniach czasowych, które z pozoru mają brzmieć, jakby to była jedna linia. Łatwo się zgubić, jak ktoś nie będzie uważny.

Polecam nieskromnie przed przeczytaniem posłuchać przynajmniej kawałka piosenki odcinka, żeby się mentalnie nastawić na tę opowieść. Jest inna, niż pozostałe.
Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad . 

---------------------------------
PSALM ROZPACZY
CZĘŚĆ 1

/ 3 LATA WCZEŚNIEJ /

To był poranek jak wiele innych w Hejto City, przesiąknięty deszczem, który zmywał brud z popękanych chodników i rdzewiejących latarni. Gęsta chmura smogu wisiała nad miastem, tłumiąc blade promienie słońca, które ledwo przebijały się przez ciężką powłokę brudu. W dusznej, ciemnej alejce siedziała koścista postać – mężczyzna w średnim wieku, z którego życie uciekało jak dym z niedopałka papierosa, porzuconego na mokrym bruku. Otaczała go woń taniego alkoholu zmieszanego z zapachem pleśni i nieuchronnym rozkładem, który przenikał jego przemoczone ubrania. Długie, skołtunione włosy, siwiejące na skroniach, zakrywały jego oczy, które patrzyły gdzieś w nicość, jakby był zawieszony między istnieniem a pustką, kontemplując swoje życie.

- Ni-eee musisz tak żyć. - Powiedziała tajemnicza postać, której kontury ledwo widoczne były w mroku. Bezdomny, myśląc, że rozmawia ze swoim sumieniem, nie podniósł nawet głowy.
- Gdybym nie musiał, to bym tak nie żył. - Wymamrotał pod nosem.
- Je-eee-st pewne miejsce dla takich ja-aaa-k ty.
- Nie mam zamiaru żyć w przytułku...
- Le-eee-piej marznąć na ulicy?
- Po tym, co zrobiłem? Nie zasługuję na nic więcej.
- W mie-eee-ście jest świątynia. Tam znajdziesz ooo-dkupienie.

Bezdomny poczuł lekkie muśnięcie na dłoni, w której nagle pojawiła się kartka papieru. Na niej była starannie narysowana mapa Hejto City z zaznaczonym budynkiem w centrum:
TEMPLUM ARAENAE

/ OBECNIE /

Stanęliśmy przed drzwiami do jakiejś piwnicy.

- Jesteś pewny, że to tu?
- Tak, widziałem to miejsce dawno temu, na jednej z ulotek wręczanych niektórym bezdomnym.
- Wręczano je bezdomnym?
- Podobno mieli tu otrzymywać pomoc, ale nie sądzę, by wielu z nas tam weszło.
- Nie wygląda na miejsce pomocy.
- Nie, nie wygląda.

Skrzypiące zawiasy zdradzały, że drzwi nie były otwierane od jakiegoś czasu. Przy każdym ruchu dźwięk przypominał jęki dawno zmarłych dusz. Wnętrze było wilgotne i zimne, ściany pokryte odpadającą farbą, a powietrze gęste od zapachu pleśni i starości. Miejsce wyglądało na opuszczone od lat, a jedyne, co przyciągało uwagę, to stare, porzucone przedmioty, jakby należące do ludzi, którzy zaginęli wieki temu.

- Widzisz to? - Zapytał Smok.
- Czerwony znak falliczny, ze skrzydełkami...

Obok znaku znajdowała się niepozorna osierocona futryna, a za nią wnęka, która prowadziła do głębokiej jaskini. Jej ściany były pokryte pajęczynami i korzeniami, które zdawały się pulsować w świetle naszych latarni, gdy wchodziliśmy głębiej w odmęty nieznanego. 

- Patrz! - Smok wskazał na sieć, w której znajdowała się wełna.
- Był tu. - W tym momencie dostrzegłem, jak wiele sieci ma przyklejoną sierść z owczego runa.
- Musiał tu przychodzić dość często.
- Albo łysieje. - Dodałem z krzywym uśmiechem.

Nagle naszym oczom ukazała się ogromna struktura – świątynia, ukryta w głębi jaskini. Jej złowrogie, gotyckie łuki i kamienne filary wznosiły się ku górze, jakby chciały dotknąć nieba, przebijając się przez sklepienie, a wijące się sieci na których siedział rzeźbiony pająk, tworzyły niemal organiczną, żyjącą strukturę. Masywne wejście sprawiało, że moje pióra mimowolnie stawały na baczność. 

/ 3 LATA WCZEŚNIEJ /

Przed bezdomnym znajdowały się wielkie drzwi, które zdawały się otworzyć na sekundę przed tym, jak jego drżąca ręka dotknęła klamki. Na policzkach poczuł dotyk mroźnego powietrza, które jakby zaczęło szeptać.

...Był twoim wujkiem...
...
...Dbał o ciebie...

Mężczyzna poczuł, jak zimny dreszcz przechodzi mu po plecach. Każde słowo wydawało się krokiem w stronę szaleństwa, ale on parł do przodu, zmuszając swoje nogi do ruchu, mimo narastającego lęku.

...Wiemy, co zrobiłeś...
...
...Próbowałeś uciec...
...
...Zapomnieć...

Jego serce biło jak oszalałe, a oddech stawał się coraz bardziej rwany. Wiedział, że musi iść dalej, mimo że czuł, jakby coś wciągało go w otchłań.

...Przeszłość nigdy nie zapomina...
...
...Widzieliśmy twoją mękę...
...
...Nie walcz...

Gdy w końcu dotarł do centralnego miejsca świątyni, jego oczom ukazał się majestatyczny pająk, tkwiący na gęstej pajęczynie rozpostartej między kamiennymi filarami. Cała konstrukcja wydawała się żywa, pulsująca ciemną energią. Pajęczyny splatały się z korzeniami, tworząc skomplikowany wzór, jakby to miejsce było stworzone przez samą naturę. Wszystko było pokryte cienką warstwą wilgoci, która odbijała słabe światło, tworząc upiorną atmosferę. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny i pleśni, zmieszany z czymś, co przypominało woń starego drewna. 

Każdy krok był echem w pustce, a cisza zdawała się być równie głośna, co jego myśli. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę, próbując zrozumieć, co widzi. Wiedział, że coś jest nie tak, ale głosy w jego głowie nadal pchały go do przodu, mimo rosnącego przerażenia.

...Musisz zaakceptować swoje przeznaczenie...
...
...Nie uciekaj przed tym, kim jesteś...  

Jego serce biło coraz szybciej, a oddech stawał się coraz płytszy i niepewny. Czuł, że traci kontrolę nad swoim ciałem, jakby coś przejmowało nad nim władzę. W końcu poddał się, pozwalając, by mroczne siły zawładnęły jego umysłem. To było jego odkupienie - a może wieczne potępienie.

...Los jest nieuchronny, przyjmij go z godnością...

/ OBECNIE /

...Obiecałeś...
...
...Nie pomogłeś jej...

- Słyszysz to? - Spytał Smok, rozglądając się nerwowo.
- Głosy. - Odpowiedziałem, zmarszczywszy brwi.

...Zginęła przez ciebie...

- Jakby próbowały coś zrobić, może przejąć kontrolę? - Zapytał retorycznie Smok. 
- W mojej głowie już żyje tysiące innych, które nie płacą czynszu, jeden więcej nie robi różnicy.
- Heh. Dla byłego ćpuna to jak łaskotanie, ale niech próbują. - Zaśmiał się Czosnek, choć w jego śmiechu było więcej napięcia niż radości.

Zbliżaliśmy się do serca świątyni, a atmosfera wokół nas gęstniała. Ściany były pokryte starodawnymi malowidłami przedstawiającymi pająki i ludzi w dziwnych, ceremonialnych pozach. Towarzyszyły im też słowa w nieznanym mi języku. 

- In templum araneae, voci caligari.
- W świątyni pająka, głos mroczny. - Powiedział jakby od niechcenia Smok.
- Rozumiesz te teksty?
- Łacina była częścią treningu w akademii w Oil-Ren. Na wyższych szczeblach posługiwano się tylko tym językiem. 
- ... - Zamyśliłem się lekko. 
- Kości. - przerwał ciszę Smok, wskazując na ziemię. - Spójrz na to.
- ...
- Ułożone, jakby... - Smok z trudem przełknął ślinę. 
- Jakby próbowali przed czymś uciec.
- Czymkolwiek to coś było, nie zdążyli. - Zauważył, jego oczy skanowały otoczenie w poszukiwaniu kolejnych wskazówek.

Przy każdej ścianie leżały resztki tkanin i starych przedmiotów, jakby świątynia była nie tylko miejscem kultu, ale i schronieniem dla tych, którzy tu przybywali. W centrum pomieszczenia stał posąg pająka, masywny i budzący grozę, a u jego stóp leżał człowiek, wychudzony do granic możliwości, z siwymi włosami pokrytymi brudem i zaschniętą krwią. Zbliżyliśmy się ostrożnie, starając się nie hałasować. Będąc dostatecznie blisko, ukazał nam się podstarzały mężczyzna, który trzyma w rękach martwego szczura. Jego usta były pokryte świeżą krwią zwierzęcia.

- Mój Boże... 

Mężczyzna nagle otworzył oczy i spojrzał na nas z dzikim błyskiem. W jego spojrzeniu było coś pierwotnego, coś, co sprawiało, że czułem, jakbyśmy byli obserwowani przez drapieżnika.

- Życie zgodne z naturą jest celem człowieka. - Wyszeptał, a jego głos brzmiał nienaturalnie spokojnie. Te słowa były podobne do cytatów z notatnika Owcena.
- Kim jesteś?
- Jestem duszą, która dąży do cnoty. 
- Znasz Bojowena? - Zapytałem. - Gość wygląda, jak humanoidalna owca.
- Przeszłość nie ma mocy nad teraźniejszością, chyba że na to pozwolisz.
- Chcemy ci pomóc.
- Człowiek nie jest zaniepokojony przez rzeczy, ale przez swoje myśli o nich. - Odpowiedział, jego oczy błyszczały szaleństwem, ale i głęboką mądrością.
- Nic do niego nie dociera. - Przyznałem zawiedzionym głosem.
- Utrata iluzji jest także początkiem rozczarowania.
- Musimy przeszukać inne komnaty. - Powiedział zdecydowanie Smok. - Może znajdziemy więcej wskazówek, co tu się naprawdę działo.

---------------------------------
Temat muzyczny odcinka: TEMPLUM ARAENAE
Chyba najlepszy, jak dotąd utwór, który powstał pod HDS.

Z tą łaciną to regionalizm. U nas mówiło się tak na mowę przesączoną przekleństwami. Piosenka została stworzona w oparciu o słowa, które znajdziemy w świątyni. No i jak ktoś nie wie, to @splash545 jest naszym bezdomnym. Mam nadzieję, że wychwyciłem wszystkie błędy, bo zmieniałem ten tekst kilka razy.

Dzisiaj bez hasła bo krótkie. Plus Bojowen i Pajonk są nieobecni. xD
@Wrzoo pacz jak cię zawołałem. xD

---------LISTA ODCINKÓW---------
01 UMITA DAMA
02 WODNA KRÓLOWA
03 DAVID ENTROPIUS
04 MONGOŁ I GRZYB
05 ŚLEPY ZAUŁEK
06 DZIWNY TROP
07 PSALM ROZPACZY cz. 1 (Jesteśmy tutaj)
08 PSALM ROZPACZY cz. 2

Wszystkie linki są w poprzednim odcinku, muszę ogarnąć, jak dodać sam kod, bo dodawanie tego ręcznie (każdego linku z osobna) to masakra.
---------------------------------
#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
9e327622-75b9-421e-8dd6-2b29f89528db
9751bb91-1296-4600-b513-f9e4440c9852
e5311b67-47f9-4106-bbe7-2b9b7c3f3d94
1ccfb908-974c-4950-83fc-f66e0811ebeb
16

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad
Niżej dodam linki do wszystkich odcinków.

---------------------------------
DZIWNY TROP

Byliśmy w drodze do jedynej osoby, która mogła nam pomóc. Światła migotały gdzieś we mgle, rzucając cienie na mokry asfalt, jak duchy przeszłości, które nigdy nie odpoczywają. Rozmyślałem nad zdaniem z notatnika Paszy: "Wiedzmy poza tym, że są one naszą własnością, lecz nie stanowią części naszej jaźni." Mocne słowa, dające do myślenia, zwłaszcza w mieście, gdzie granice własności i tożsamości były równie mętne jak ta noc.

Dotarliśmy do celu, do obskurnej kamienicy, której wrota wyglądały, jakby nie znały ciepła oliwy od dekad. Przeszliśmy przez ciasny korytarz, gdzie wilgoć i pleśń walczyły o dominację, aż stanęliśmy przed drzwiami oznaczonymi wyblakłym numerem 13. To tutaj mieszkała osoba, która mogła nam dostarczyć odpowiedzi.

Gdy je otworzyliśmy, duszny powiew powitał nas niczym duch przeszłości, pokazując jak musi się czuć cebula z rosołu, gdy zapomniała o rocznicy ślubu kościelnego. Powietrze było ciężkie od wilgoci, jakby ktoś wycisnął całą mgłę z bagien Hejto City i upchnął ją w tych czterech ścianach. Tapety, kiedyś pewnie zielone, teraz wyglądały jak stare, spleśniałe książki, gotowe do rozpadu przy najdelikatniejszym dotyku. Wszystko tu było jak zły sen, z tych, które nawiedzają cię w środku nocy, przypominając o błędach z przeszłości.

Okna były zasłonięte tekturą, co dodawało wnętrzu jeszcze bardziej przygnębiającego wyglądu. Wyobraziłem sobie, że gdyby te ściany mogły mówić, to pewnie szeptałyby tajemnice tego człowieka, a ich głosy brzmiałyby jak symfonia Beethovena grana na fujarce z papieru. Podłoga trzeszczała pod naszymi stopami, a każde skrzypnięcie przypominało ostrzeżenie, że zbliżamy się do czegoś, czego nie powinniśmy widzieć.

Na środku pokoju, w tej całej plątaninie wilgoci i cieni, siedział on - Komarnanan. Były policjant, który teraz wyglądał bardziej jak wspomnienie niż żywy człowiek. Jego ciało, choć humanoidalne, miało coś niepokojąco owadziego. Długie, cienkie kończyny i ta charakterystyczna rurka gębowa, która drgała przy każdym jego oddechu. Kiedy nas zobaczył, odruchowo zaczął ją prostować, jakby przygotowywał się do wywiadu z dawno niewidzianymi kolegami z pracy.

Jego oczy, wielkie i błyszczące z segmentami, jak małe czarne lusterka, śledziły każdy nasz ruch. Było w nich coś, co mówiło, że ten komar widział więcej, niż ktokolwiek powinien. Jego ubranie, choć kiedyś pewnie eleganckie, teraz wyglądało jakby przeszło przez wojnę. Były to resztki munduru, które wciąż trzymały się na jego wątłej sylwetce, przypominając o jego dawnych czasach jako stróż prawa.

Komarnanan otworzył usta, a jego słowa brzmiały, jak cichy, jednostajny dźwięk, jakby bzyczenie komara. Zrozumieliśmy, że komunikacja z nim nie będzie łatwa, ale w tej pracy nic nie jest proste. 

- Maxi Komarnanan, dla przyjaciół Komar, dla kochanek Maxi, a pies mi mówi hau. Do usług. 
- Słyszeliśmy, że możesz nam pomóc w pewnym śledztwie. Chodzi o komendanta Owcena. 
- Ooo panowie. - Powiedział, lekko drgając. - W kujawiaki się nie bawimy. Sru do celu, nawet jak mowa o tak potężnej postaci. 
- Czas nagli, a śledztwo stoi w martwym punkcie. 
- Rozumiem. Myślę, że mogę pomóc... Bzzzt whoOoop, mmm... - Komar znowu prostował rurkę - Nutka podniecenia. Panowie powinni wpadać częściej. 
Czosnek spojrzał na niego podejrzliwie. - Co ty właśnie zrobiłeś? 
- Zassałem emocje. Sam nie jestem w stanie ich odczuwać, dlatego bazuję na... Powiedzmy zewnętrznych bodźcach. 
Smok zwrócił się do mnie. - Komar emocjonalny. Czytałem o nich, jako kijanka. Cholernie rzadkie i niebezpieczne. 
- A tam od razu niebezpieczne. - Odparł Komar, machając ręką. - Panowie usiądą. A tak w ogóle, słyszeli koledzy o trollach w Hejto City? Przebrzydłe kreatury, a niektóre to udają kobiety!
- Trolle? - Zapytałem unosząc brew.
- Trolle! - Powiedział gorliwie. - Wszędzie! Moja teoria jest taka, że to właśnie przez nich znikają mieszkańcy.
Czosnek zaśmiał się cicho. - Chyba wiem, dlaczego wyleciałeś z policji...
- O nie, nie. - Odpowiedział szybko Komar. - Jestem porządnym komarem, wyleciałem po skandalu obyczajowym.
- Za dużo ssania? - Zapytałem z przekąsem.
- Natury nie oszukasz kolego. Gdyby mnie tam nie chcieli, to by zamykali za sobą drzwi.
- Gdzie?
- W toalecie.
- Siłą rzeczy to raczej miejsce "prywatności".
- To czemu inni chodzili tam parami?! Tylko komar wyłączony. Potem dają kartkę do podpisu, że dla firmy lepiej, że z własnej woli odchodzę. - Komar prostował rurkę. - A byłem tak blisko... 
- Sprawy z trollami?
- To też...
Westchnąłem ciężko. - To możesz nam pomóc, czy nie?
Komar przymrużył ślepia, a jego rurka zaczęła drgać. - Zaczekajcie.

Komarnanan pofrunął pędem w stronę małej biblioteczki, gdzie przechylił jedną z ksiąg. Usłyszeliśmy cichy klik, a zza regału wyłonił się ukryty schowek. Mężczyzna zręcznie wyjął z niego klucz i nie tracąc czasu, pofrunął do starego telewizora. Tam, przy pomocy klucza, otworzył kolejny pojemnik, wyciągając następny klucz. Tym razem skierował się do otwartej kuchni. Ostatnim kluczem otworzył zamrażalnik w lodówce, a w środku ujawniony został sejf. Moje sowie oczy wyłapały kod - 2137. Warto zapamiętać, bo może się przydać.

Z sejfu Komarnanan wyjął kilka notatników, wybrał jeden i zaczął go przeglądać namiętnie, jakby szukał skarbu. Nagle zatrzepotał skrzydełkami i krzyknął z podnieceniem, a jego rurka wyprostowała się jak struna.

- Mam trol! Znaczy trop!
Spojrzałem na Czosnka - Jak wróci tu z teorią o Trollach, to nie ręczę za siebie...
- Komar-Man dużo słyszy. Tym razem nie trolle, ale blisko. Jonas Atomówka.
Próbowałem sobie przypomnieć. - Brzmi znajomo...
- Oficer policji, który zachęcił Owcena do powrotu, sam zaginął dwa tygodnie wcześniej. Znałem go. Wrócił odmieniony, przestał się odzywać. Wiek bliżej nieokreślony, status, nieznany... O, miejsce zamieszkania jest. Worcester 69, mieszkanie numer 5.
Czosnek zmarszczył czoło. - Przecież to adres Pachy.
Zastanowiłem się na chwilę. - Czekaj, jak nazywał się ten sąsiad, który nam powiedział o tym, że ona w ogóle nie zniknęła?
Czosnek zbladł. - Jonas...
Komarnanan zaczął drżeć z ekscytacji. - Bzzzt whoOoop, ooo, a to nowe. W smaku przypomina cynamon. - Zaczął mlaskać, jak osoba testująca smak wina. - Komuś jest gluuuuuupio.

Spojrzeliśmy na siebie, a w powietrzu unosiło się uczucie, że stoimy przed naszym przełomem. Ta sprawa nabierała tempa, a my byliśmy tylko pionkami w grze, rozgrywanymi przez siły Owcena. Podczas wychodzenia z jego mieszkania rzuciłem pytanie, które mocno zmieszało naszego gospodarza.

- Tak w ogóle kto jest odpowiedzialny za Hejto City? Kto tu rzadzi i kto mianował Owcena komendantem?
- Panowie nie wiedzą? - Zapytał z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie.
- To dobrze, bo ja też nie powiem. - Odparł szybko Komarnanan - Jeszcze mi życie miłe. Konie się zezłoszczą i skończy się bzykanie.
- Konie? Jakie konie? - Zapytał Czosnek, marszcząc brwi.
- Żadne, do widzenia! - Komar odleciał ku drzwiom, by nas wyprosić. - Ubera ktoś zamówił do Świebodzina. Zatrzymamy się w polu i skasuję podwójnie. Pewnie jakiś frajer się natnie. Ooo. Francuz. Znaczy ma hajs. To potrójnie będzie. Panowie czują? Zapach pinądza. 
Westchnąłem ciężko. - Czas na nas, Smoku. Mamy adres, mamy trop. Śledztwo nie poczeka.

Czosnek kiwnął głową i ruszyliśmy w stronę ulicy Worcester 69.

CHWILĘ PÓŹNIEJ...

Drzwi mieszkania numer 4 otworzyła nam kobieta, której rysy twarzy i fryzura przypominały w jakiś sposób sikorkę. Miała delikatnie zakrzywiony nos, małe, błyszczące oczy, które ciągle błądziły, jakby szukały czegoś w powietrzu, oraz krótkie, poszarpane włosy, układające się w sposób przypominający pióra. Jej pierwszą reakcją były drgawki, jak u spłoszonego ptaka, ale po chwili uspokoiła się i spojrzała na nas nieśmiało. Jej ubranie było proste i nieco znoszone – stara, wełniana sukienka w lazurowo-białym kolorze, która podkreślała jej kruchą sylwetkę. Na ramionach miała narzucony sweter z widocznymi śladami łatania, a na stopach nosiła miękkie, filcowe kapcie, które ledwie wydawały dźwięk, kiedy się poruszała.

Mimo że początkowo wydawała się przestraszona, w jej oczach można było dostrzec iskierkę ciekawości i determinacji, jakby była gotowa stawić czoła nieznanemu, choćby z delikatnym drżeniem rąk.

- Panowie Jehowi?
- Nie... - Kobieta w nerwach szybko chwyciła mnie za rękę, jakby pokazując, że musimy zachować dyskrecję.
- Tak, tak, przyszliśmy pogadać o... - Spojrzałem na Smoka, kompletnie nie wiedząc o czym oni gadają, bo zawsze jak przychodzili gasiłem światło i udawałem, że mnie nie ma w mieszkaniu.
- Jehow. - Odparł z pewnością Smok. - To bardzo sławny bóg. 
Mrugnąłem pokazując, że rozegrał to po mistrzowsku. - Mamy dla pani broszurkę, o tutaj. - Podałem jej zagubiony notes. - Wróbelki ćwierkają, że znajdują się w niej informacje, które ktoś mógł zgubić.
- Ach tak! - Kobieta chwyciła za długopis i zaczęła pisać, to był znak dla Czosnka, żeby kontynuować.
- Tak, proszę pani. - Zaczął Smok, podchodząc bliżej. - Jehow to bóg, który podróżuje po świecie, naprawia wszystko, co zepsute. Kiedy masz zepsuty ekspres do kawy, wystarczy, że pomodlisz się do Jehowego, a on przyjdzie i go naprawi.
Kobieta spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Naprawdę? A co jeszcze potrafi? - Niby była w niebezpieczeństwie, a zabiła mu ćwieka bez wahania tym pytaniem.
- Jehow naprawia wszystko. - Odpowiedział Smok, uśmiechając się szeroko. - Lodówki, telewizory, nawet złamane serca. I co najważniejsze, jednocześnie parzy herbatę i kawę.
Kobieta oddała notes, od teraz przez krótką chwilę rozmawialiśmy tekstowo, a Smok opowiadał o Jehowim.

- Nie mogę z nikim rozmawiać, ktoś zawsze patrzy. To wina Owcena, on stoi za zaginięciami!
- Możesz nam pomóc?
- Nie wiem jak, trzymał mnie cały czas w piwnicy. Kazał robić rzeczy...
- Jakie? - Kobiecie napłynęły lekko łzy do oczu i wiedziałem, że lepiej tego nie drążyć. - Coś więcej pamiętasz?
- Owcen wszędzie nosił ten notes, w nim pewnie znajdziesz wskazówki. - Kolejny ćwiek, tym razem w moim kierunku. 
- To nie jest twój notes?
- Nie. Musimy kończyć, bo zaraz Jonas zacznie coś podejrzewać.
- Będziesz bezpieczna?
- Gdyby chcieli mnie zabić, już by to zrobili.

- Jechow jest także ekspertem w odnajdywaniu zaginionych skarpetek i potrafi rozplątać kable za jednym dotknięciem. Nawet najbardziej skomplikowane węzły nie mają z nim szans.
- Wspaniałe. - Szepnęła kobieta, kończąc rozmowę.
Wychodząc, usłyszałem, jak Umita mówi do siebie - Jechow... muszę o nim więcej poczytać.

Za drzwiami otworzyłem notes jeszcze raz, szukając rzeczy, które przegapiłem myśląc, że należał do Paszy. Na ostatniej stronie widniał dziwny napis. 

"Świątynia Pająka"
"B.O."

---------------------------------
Temat muzyczny odcinka: ANSWERS NEEDED

Odcinek miał być o Czosnku i Oil-Ren City, ale to bardziej pasuje do przyszłego sezonu. Zakończenie tego powie wam dlaczego. No i z biegiem czasu idziemy w mniej śmieszkowe tereny. Tak jakoś seria poważnieje.

Wyjaśnienie prostowania rurki jest TUTAJ , a wyznanie o zapomnianej rocznicy TUTAJ .
Ściana tekstu, jak ktoś dotrwa, to podziwiam. Hasło to "Owca pracuje dla KGB". xD

---------LISTA ODCINKÓW---------
01 UMITA DAMA
02 WODNA KRÓLOWA
03 DAVID ENTROPIUS
04 MONGOŁ I GRZYB
05 ŚLEPY ZAUŁEK
06 DZIWNY TROP (To ten obecny)

EXTRA:
ORIGIN Wodzianki pięknie napisany przez @Wrzoo

Piękna animacja o SOWENIE wykonana przez dream team @UmytaPacha , @DiscoKhan i @ErwinoRommelo .
Seria After Dark od @ErwinoRommelo , ale tu to ja nie wiem jaka jest chronologia. xD
@Okrupnik też zaczął swoje ORIGIN STORY o Walterze z Sulejówka i zobaczymy jak to się rozwinie.
---------------------------------
#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
b977a607-3193-412d-a6a6-182b97dbc2d5
15323cb6-f2a5-4a72-b3be-13c7b6618766
27

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 3
#tworczoscwlasna #hejtodetectivesquad #owcagate
w #zafirewallem
Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.
PROLOG
VOL 1
VOL 2
17DSOL
SOUNDTRACK : MF DOOM ; FIgaro.
ART : Nighthawks, 1942 Edward Hopper.
----------------------------------
OSOBY:
Erwin Rommelo: Diler wierszokleta, trencz detektywistyczny Sowena, pod nim czarna bluza z kapturem, na twarzy ma maskę Dr. DOOM'a, ale szczęka jest odsłonięta, ryj lekko nieogolony. Na nogach dres Manchesteru United oraz czarne najeczki.

Maxi Komarnan: Taksówkarz, były polityk z Hejtocity, jeździ srebrną Toyotą Yaris rocznik 2018, pewien anonimowy mechanik z Hejto przerobił mu ją na gaz. Burza czarnych włosów, biała lniana koszula, szara marynarka i podrabiane Levisy, ślady ketchupu przy prawej kieszeni.

George Stark: Właściciel lokalu Za Firewallem, kawiarnia w Hejtocity, miejsce uczęszczane przeważnie przez wszelakich lokalnych poetów. Podobno raz przejazdem sama Wisława Szymborska musiała się tam awaryjnie wysrać. Wierszokleta, barman oraz członek gangu Juggalos. Ubrany jest w gruby świąteczny czerwono-zielony sweter z reniferami.

Czosnkowy: Detektyw amator, razem z Sowenem odnaleźli Paszkę, także wierszokleta i bywalca kawiarenki za Firewallem. Grafik oraz znany w Hejtocity mememaker. Oryginalne Levisy, ramoneska oraz biały t-shirt. Na głowie irokez zafarbowany na hejto-blue.

MIEJSCE:
Hejtocity, ciemne słabo oświetlone ulice (update z latarniami będzie na tygodniach, nie panikować), wnętrze samochodu Maxia w drodze do i z kawiarenki.
Kawiarenka Za Firewallem, przytulny lokal, drewniane wnętrze, szerokie ciemnoczerwone wpadające w truskawkowy blond fotele, tylko stoliki przy fotelach są oświetlone małymi lampkami, ale zielone abażury blokują większość światła. W rogu jest mały bar z kilkoma drewnianymi stołkami. Słoiki z ziarnami kawy, wszelakie trunki oraz asortyment szklanek i kubeczków.

AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Wnętrze Toyoty Maxia, który siedzi za kierownicą, Erwin rozjebany na tylnym siedzeniu, pasy zapięte.

Maxiu: Stuka palcem w kierownicę w rytm muzyki, z radia leci The Growlers; Vacant Lot.

He's looking like a sailor who hasn't a ship
Same salty song and curled up lips

Erwin: Podnosi oczy znad telefonu i szuka wzroku Maxia w lusterku.

In the land of the brave and running out of vain
Waiting for a guy, silver-eyed like a bullet train

Maxiu: Dalej stuka w kierownicę, oczy skupione na drodze.

Kinda wishes that he wouldn't show up
'Cause it's all become a stain of the terra-cotta mud

Erwin: Ehh, ale leje, ja pi⁎⁎⁎⁎lę.

Way down in the valley of the mud ...

Maxiu: Ścisza całkowicie radio.
Już jesteśmy.
Zaparkował przed kawiarenką.

Erwin: Poczekasz? Mam tam sprawę do załatwienia.

Maxiu: Wyciąga 4.69g zielska ze schowka na rękawiczki, a z wewnętrznej kieszeni marynarki waporyzator.
Nie ma problemu, i tak wątpiłem w jakikolwiek kurs tej nocy.

Erwin: Jakbym nie wrócił do godziny, to masz tu numer do Vredo, dzwonisz i mówisz, że jest akcja, panterka zatankowana, ma tu wjechać na pełnej k⁎⁎⁎ie.

Podaje karteczkę.

Maxiu: OK.

Erwin: Wysiada i zamyka za sobą drzwi.

Maxiu: Podgłaśnia radio i zaczyna mielić susz.

Gotta crawl out of the vacant lot
But the helping hands have all been burned
Cried wolf, a thousand times
Used up every line
Lady Luck won't turn again

SCENA DRUGA

Kawiarenka Za Firewallem. George Stark wyciera szklankę przy barze, nikogo innego nie ma w lokalu.

Erwin: Podchodzi do baru.
Siema George, to co zawsze.

George: Czy ty kiedyś nauczysz się poprawnie interpretować tabliczkę "ZAMKNIĘTE"? Erwin?
Obraca się i przygotowuje podwójne espresso i Jamesona z Colą.

Erwin: Wyciąga z płaszcza malboraska, zapala go srebrnym porysowanym zippo.
Sprawa jest, Sowen zaginął, miał hotel zarezerwowany na słupie*. (*Słup: slang, tożsamość oparta na fałszywych dokumentach).
Nie ma go tam, znalazłem ślady krwi w łazience.

George: Ta sprawa śmierdzi, ja w tym nie siedzę, nie chcę problemów z sam-wiesz-kim, jak tańczy na rurze to lokal jest pełny. Wiesz dobrze jak jest, trochę wełny, trochę tyłeczka i kawiarenkowicze kwiczą z zachwytu.
Podaje kawę i drinka.

Erwin: Kładzie kiepa w popielniczce, kawa na raz, przepija drinkiem.
Dobra, mnie tu przecież nie było, ale potrzebuję namiarów na Czosnkowego, byłem kiedyś na imprezie, skończyło się gdzieś na przedmieściach. Muszę odnaleźć pewnego typa, który tam był.

George: Że w lokalach nie wolno palić, też ci nie będę przypominał...

Erwin: To po kiego te popielniczki?!
Przenosi kiepa do wary.

George: Estetyka lokalu.

Erwin: Dobra, ale do Czosnkowego zadzwonisz?

George: Nie trzeba. Podnosi filiżankę po kawie i obraca się w stronę zlewu.

Czosnkowy: Wychodzi z toalety, trochę spocony i czerwony na twarzy.
Ehh, nigdy więcej z podwójnym ostrym...

Erwin: Hej Czosnkowy, pamiętasz mnie? Byłem tu parę razy na wieczorkach poezji. Erwin.
Wyciąga rękę.

Czosnkowy: No wiadomo, miło cię znowu spotkać.

Przybija grabę z Erwinem i rozsiada się przy barze.

George: Stawia przed Czosnkowym potrójną wódkę z Red Bullem.
Wychodzi z za baru przez drzwi dla personelu.

Czosnkowy: Dzięki, kierowniku!
Popija drinka.

Erwin: Pamiętasz może taką imprezę? Skończyło się u Sewerynka w piwnicy, muzyka jakaś, wiesz, gadanie o niczym, wszyscy wstawieni, totalna umieralnia.

Czosnkowy: Coś mi to mówi...

Erwin: Był tam wtedy taki koleś, koszulka z kolorowym nadrukiem, z tyłu numerek 17, mówi ci to coś?

Czosnkowy: Nie za bardzo, trzeba by było Sewerynka zapytać.
Dopija drinka i odstawia szklankę na bar.

Erwin: A czciciele białej wełny? Sekta wyższych sfer Hejtocity.

Czosnkowy: W co ty się pakujesz, Erwin? Że ci zdjęli zawiasy i kuratora, to nie znaczy, że trzeba od razu z mostu skakać.

Erwin: Wstaje wyraźnie zdenerwowany.
Sowen zaginął, to twój partner, nie chcesz go odnaleźć? Może być w poważnych tarapatach!

Czosnkowy: Myślisz, że nie robię wszystkiego, żeby go odnaleźć? Trzeba zachować ostrożność. Oczk ma wiele oczu, widzi, co się dzieje na mieście. Nie chcesz chyba, żeby Owca się dowiedział? Wiesz dobrze, co się dzieje z tymi, co zadają zbyt wiele pytań.

Erwin: To będzie po prostu wizyta u znajomego, mam taryfę, czeka przed lokalem, Sewerynek będzie wiedział, o kogo chodzi. Znajdziemy kolesia z tej imprezy, jestem przekonany, że będzie wiedział coś, co pomoże nam odnaleźć Sowena.

Maxiu: Wchodzi do lokalu. Oczy wyraźnie przekrwione.
Sorka, ale zachciało mi się siku, a tak na oponę to nie wypada.

Erwin: Maxiu, to Czosnkowy, prywatny detektyw, a to Maxiu, nasz kierowca.

Czosnkowy: Maxiu? Ten Maxiu z m...

Wymieniają uścisk dłoni.

Maxiu: Tak, ten, długa historia.

Idzie w stronę WC.

Erwin: No to jak? Idziesz na to? Głowy trzymamy nisko i tylko rozmawiamy ze znajomymi, nic poza tym.

Czosnkowy: Zgoda, może dowiemy się czegoś wartościowego, lepsze to niż ukrywać się u George'a.

Maxiu: Wraca uśmiechnięty.
Jak to mówią, nie muszę myć rąk po jedynce, mam czystego ch... Co jest, jedziemy już?

Erwin: Tak, Czosnkowy da ci adres do Sewerynka.

Czosnkowy: Bierze od Maxia telefon i pokazuje mu, gdzie zawiedzie ich noc.

Maxiu: Dobra, wiem gdzie to, spokojne osiedle, jedziemy dalej bez nawigacji?

Erwin: Zero śladów i żadnej fakturki, jak coś, to jesteś naszym znajomym i jedziemy na sesję Warhammera.

Maxiu: OK, dobra, panowie, trzaśniem, bo tu zaśniem, a trzeba się zatrzymać na Orlenie na dwójkę i hotdoga.

Erwin: To brzmi jak plan, też mi się chce, a tutaj nie mogę, złe wspomnienia w kawiarenkowym kiblu mam...

Czosnkowy: Ano, było parę dziwnych akcji.

Maxiu: Spogląda na wypchaną głowę łosia wiszącą nad barem.
Zastanawialiście się kiedyś, czy w innej rzeczywistości jest kawiarenka, gdzie łosie sobie piją kawę, a nad barem wisi moja głowa?

Erwin: ...

Czosnkowy: Tak, ale pogadamy o tym w drodze. Bywaj, George, dzięki za pomoc.

Erwin: Do zobaczenia, kierowniku! Dopisz mi to wszystko do rachunku.

George: (głos spoza sceny) Na razie chłopaki, po co, i tak nie zapłacisz, wolę zachować ołówek na wiersze.

Wszyscy trzej wychodzą z kawiarenki.
4adb0ba6-5fd7-4666-acf4-3983c9b6e74c
ErwinoRommelo userbar
32

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 2
#tworczoscwlasna #hejtodetectivesquad w #zafirewallem#owcagate
Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.
PROLOG
VOL 1
SOUNDTRACK : The Growlers : Night Ride
ART: Aleksandra Waliszewska. #aleksandrawaliszewska
----------------------------------
Taryfa na Wawel

Dojechał punktualnie, legitymacja Maxi Komarnan.
Dobry, dobry i od razu, bez zwlekania wsiadaj pan.
Ładny płaszcz, z jakiej to marki? Sprzedajesz tam pod nim lewe zegarki?
Tak, byłem w polityce, przystawiłem d⁎⁎ę do kserokopiarki.

I wyleciałem, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi...
Taa, no wiem jak jest, wszyscy byliśmy kiedyś młodzi,
Hejtocity bywa toksyczne dla swych GURU.
Zaraz śpiewaliśmy razem do refrenowego chóru.

Potem ściszył radio, dokąd tak późno z nocnymi zmorami?
A ja mu, że ludzie koty chodzą własnymi drogami.
Czosnkowy, znasz typa? Tak pytam, nie bądźmy formalni.
5 gieta (4.69) do schowka; on często w tej dziwnej kawiarni.

Aha, to jedziesz, tylko bez GPS-a, na Wawel smoczka.
Unikając lunety wszystkowidzącego Oczka.
4ac3628f-204c-42ef-ada3-f0bf5e97ce76
ErwinoRommelo userbar
22
Dziwen

@ErwinoRommelo ej bez kitu, twoje teksty tak mi ryją banię, jakbym to czytal zjarany. Idealne pod After Dark. XD

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Dzisiaj trochę mniej śmieszkowo, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad .

-------------------------
ŚLEPY ZAUŁEK

Neonowe światła igrały na mytych deszczem szybach, a Hejto City tonęło w melancholii. Siedziałem w biurze, patrząc na mokre ulice, gdzie każdy krok prowadził do nikąd. Wszystko było jak sen, z którego nie mogłem się obudzić. Moje myśli krążyły wokół sprawy, która zdawała się nie mieć końca. Gdy poprzedniego dnia dotarliśmy do mieszkania Umitej, nie zastaliśmy nikogo, ale jej sąsiedzi twierdzili, że kobieta nie zaginęła, a jedynie pracuje nocami. To wszystko było dla mnie bardzo trudne.

W jej notesie znalazłem słowa, które zdawały się pasować: „Jeśli nie wiesz, do którego portu płyniesz, żaden wiatr nie jest właściwy.” Tak, to było to. Każdy ślad, każda wskazówka, wszystko prowadziło mnie w ślepą uliczkę. Jakby cała sprawa była jednym wielkim labiryntem, bez wyjścia. Wpatrywałem się w deszcz, jakby szukając odpowiedzi w jego niekończącym się szumie. „Nie jest nieszczęściem nie osiągnąć celu; nieszczęściem jest nie mieć celu do osiągnięcia.” Ale jaki był nasz cel?

Smok chrapał na kanapie, a telewizor szeptał coś w tle, ale nie zwracałem na niego uwagi. Wszystko wydawało się odległe i bez znaczenia.

/ - Przerywamy program by nadać specjalne ostrzeżenie dla mieszkańców hejto City... W mieście grasuje nowy lokator, który nie zareagował dobrze na dysaprobatę jego relacji z własnym psem. Uprzejmie prosimy o nie wychodzenie z domów, póki odpowiednie służby nie zajmą się tą sprawą.

Kolejny... To mi przypomniało historię z przeszłości, zanim istniała agencja. W tamtych czasach byłem jeszcze młodym i naiwnym psychoanalitykiem, wciąż pełnym wiary, że nie każde złe zachowanie i niepożądaną cechę można wytłumaczyć frustracją związaną z tłumionymi fantazjami seksualnymi. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że jeśli tylko odpowiednio to opisać, wszystko może mieć takie podłoże.

Mój gabinet mieścił się w zaniedbanej kamienicy na peryferiach miasta, a szyld nad drzwiami głosił: "Sowie Tetate, Psychopomoc*" z małym dopiskiem poniżej: "*właściciel nie ma uprawnień do niesienia pomocy psychologicznej i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualny paraliż mentalny". Wiem co myślisz, pewnie tanio nie było. W takim miejscu od razu wiesz, że nie wejdziesz na NFZ, a gość w środku zna się na swoim fachu.

W burzową noc, bo o dziwo hejto ma tylko takie, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Smoka, byłem sam w gabinecie. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, jakby ktoś nieśmiało zapukał, po czym upadł z wielkim impetem. Za drzwiami znalazłem omdlałego i przemoczonego mężczyznę z irokezem, który stał się już nie tyle fryzurą, co chaotycznym zlepkiem włosów i jakichś odpadków. Jego skóra pokryta łuskami była ziemista, oczy przekrwione, a twarz zdawała się mieć cień zarostu i plamy, które mogły być zarówno brudem, jak i bliznami po dawno zapomnianych bójkach. Pachniał tak intensywnie, że zapach unosił się wokół niego jak niewidzialna tarcza, którą czuć było z dużego dystansu. Jego ubranie, składające się z przetartej skórzanej kurtki i podartych dżinsów, wyglądało na równie zmęczone życiem, co on sam.

- Pomóż... - Mężczyzna wyszeptał kompletnie zdartym głosem, po czym zemdlał ponownie.

Symptomy zdawały się pasować do uzależnienia od substancji, z którą zetknąłem się wiele lat wcześniej. Substancji gorszej, niż woda, a której zbyt szybkie odstawienie często oznaczało drogę bez powrotu. W hejto City znałem tylko jedną osobę, która mogłaby ją zdobyć.

FRANCUZ
Romlą był osobliwą postacią, która balansowała gdzieś na granicy półświatka hejto City. Siedział sam przy stoliku w rogu ciemnego, zadymionego baru, wpatrując się w szklankę z whisky.

- Masz to? - Wyszeptałam siadając przy stoliku.
- Erwino zamyślił się chwilę, po czym odpowiedział z lekkim uśmiechem: A czy Mongoł tańczy kujawiaka?
- Znowu bawisz się w narratora? - Zapytałem lekko poirytowany.
- Erwino podniósł wzrok, patrząc na Sowę i wyrażając lekkie rozbawienie. Erwino nie lubi się ograniczać do jednego punktu widzenia. Wiesz, że nikt nie handluje tym w Hejto City.
Nerwowo przetarłem twarz dłonią. - Wiem, ale muszę to mieć. Ktoś potrzebuje pomocy.
- Erwino przechylił się do przodu, konspiracyjnie ściszając głos: Czosnek to towar nie do zdobycia tutaj, ale mam swoje źródła. Stara przysługa, jeszcze z czasów, gdy Erwino działał na wschodzie. Ale to będzie kosztować, i nie mówię tylko o pieniądzach.
- Czego chcesz?
- Erwino wpatrując się w szklankę, jakby szukał odpowiedzi na dnie: Potrzebuję więcej, niż zwykle.
- Da się zrobić. - Odparłem z pewnością godną niejednej osoby będącej w błędzie.

Posiadając klinikę miałem dostęp do leków, które nie były dostępne dla zwykłych ludzi, a przynajmniej Romlą tak myślał, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że mój biznes był tak legalny, jak dym cygara w knajpie dla niepalących. Tak naprawdę sprzedawałem mu dropsy, ale Romlą nie musiał o tym wiedzieć.

- Erwino odpowiadając powoli, jakby ważył każde słowo: pod szklanką masz saszetkę. Świeżo starty.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

- Ooohhoooooo - Mężczyzna leżący na sofie obudził się jakby z wiecznego snu, w którym zapomniał, czym jest oddech.
- Jesteś bezpieczny.
- Gdzie... Gdzie ja jestem? - Zdezorientowany smok zdawał się niezbyt wiele pamiętać.
- W klinice psychologicznej, Sowie Tetate.
- Czyli miała rację...
- Kto?
- Molly.
- Rincewind?
- Nie pytałem o nazwisko. - Mężczyzna wyznał jakby uspokojony całą wymianą zdań, po czym ponownie zabrały go odmęty snu.

...

- Masz, wypij.
- Co to? - Gość jakby w obawie powąchał dziwny napar. - Czosnek? Skąd wiedziałeś?
- Przeczucie. - Odparłem próbując ukryć prawdę.
- Nie. To coś więcej. Pewnie zetknąłeś się już z podobnym przypadkiem. - Smok przyglądał mi się chwilę. - Ktoś bliski, lub nieudana próba. Chyba muszę się cieszyć, że tym razem ci się udało. - Powiedział, jakby od niechcenia.
- Ciekawa analiza... - Z jakichś powodów uśmiechąłem się pod nosem.
- Ćpun nie zawsze był ćpunem.

Smok opowiedział mi swoją historię tej nocy. Był upadłym detektywem, którego życie legło w gruzach po jednej nieudanej sprawie. Zdawało się, że w czosnku znalazł swój sposób na ucieczkę od bólu, choć z początku nie chciał wyjawić wiele więcej o swoim problemie. W miarę jak odkrywałem jego historię, czułem, że pod tą warstwą uzależnienia kryje się człowiek, który nie zapomniał, czym jest dobroć i sprawiedliwość. To było dziwne, ale tamtej nocy, w strugach deszczu dudniących o szyby mojego gabinetu, narodziło się coś więcej niż tylko relacja terapeutyczna. Podwalina pod agencję detektywistyczną, która miała pomóc tym, których system pozostawił samym sobie.

Nieoczekiwany gość miał zapłacić za leczenie, naprawiając stary toster, który opiekał chleb tylko z jednej strony, a przynajmniej właśnie to zaproponowałem, wiedząc że tak naprawdę niczego nie potrzebuję. Ci co widzą szklankę do połowy pełną, powiedzą, że naprawa była skuteczna, bo problem zniknął za sprawą eksplozji i kupna nowego urządzenia.

Przez kolejne miesiące zmniejszałem powoli dawkę narkotyku, aż Smok przestał go w ogóle potrzebować, choć niepokój o to, że jest jeden zły dzień, od powrotu nie opuścił mnie nigdy. Czosnek do tej pory nosi amulet w kształcie małego ząbka, który ma symbolizować jego odwagę w zerwaniu z nałogiem. Co dokładnie go w niego wpędziło? Sprawa dziejąca się w innym mieście, mroczniejszym, niż hejto City. Miejscu, które po samej nazwie powoduje u niektórych ciarki i przebłyski historii do których nikt nie chce wracać.

Oil-Ren City...

Moje rozmyślania przerwała pewna wiadomość nadana w telewizji.

/ - Po dłuższej nieobecności powraca znana postać, która stanie na czele Policji w hejto City. Po ostatnich zawirowaniach nowy kapitan przychodzi z ważną misją: zapanować nad chaosem wywołanym przez falę zaginięć. - Powiedziała jakby łamiącym się głosem prezenterka.

- Owcen...

-------ŹRÓDEŁKA I POSTACI--------------
Theme song odcinka: https://streamable.com/2g6aiv

W zasadzie chyba każdy wie kto gdzie jest. XD

#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
a4e7c7c4-a2af-4c0a-887a-7bada7d95d92
7a395171-ff4d-44a7-9484-6083233e99e6
f10f5ee8-cc29-4d10-9946-40752778b384
f08a313b-804a-4a57-8b18-6430c2c35982
1c9ae8bc-4a9b-40ab-ba60-b8c077486d36
45
UmytaPacha

@Dziwen miało nie być śmiesznie, a skisłam z Doktora wpychającego własną narrację w czyjąś historię xd

splash545

@Dziwen bardzo dobry odcinek, poznać kawałek historii ciekawa sprawa. A @ErwinoRommelo narrator mnie zaskoczył i kompletnie rozwalił xd

Dziwen

Zostawię małą wskazówkę, jak będzie wyglądało Oil-Ren City, do którego musimy trafić, by się przekonać co zniszczyło życie Czosnka. Mam nadzieję, że to dość oczywiste, że mówimy o Wykopie. XD


In Oil-Ren City, shadows always fall,

Where the sun's too scared to shine at all.

Streets of sorrow, soaked in rain,

A place where hope's a foreign name.


Windows boarded, buildings weep,

Rats run rampant, secrets keep.

Faces haunted, eyes so dim,

Life's a battle you can't win.


Orlen City, where dreams go to die,

In the night, you hear the helpless cry.

No one trusts, and no one's free,

Living in the shadow of misery.


https://streamable.com/a7oqjp

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 1
#tworzczoscwlasna #hejtodetectivesquad #owcagate w #zafirewallem
Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.
PROLOG
SOUNDTRACK Tito  & Tarantula ; After Dark.
ART : John Dunkley, Spider's Web, 1940.
----------------------------------

Dobra, wybiła dziesiąta. Recepcjonistka ledwo podniosła wzrok znad telefonu, ale drogę wskazała. Sowenowi obiecał, że będzie chwilkę po 18:00, że już jest w drodze, ale tak na czas to nie wypada być. Sowa od dawna się nie odzywał, wcześniej okazjonalnie dzwonił po małe co nieco, zazwyczaj trochę trawki, no i za każdym razem pytał, czy nie da rady załatwić meskaliny. Jak j⁎⁎⁎ny Obelix z magicznym napojem, no popytam, popytam, ale ciężko, chłopaki na blokach nie przepadają za orientalną kuchnią. Drzwi były niedomknięte, numerek 101, czyli dokładnie tam, gdzie miał znaleźć Dziwena, fałszywe nazwisko, Erwino sam mu to załatwiał, rumuński paszport za parę BTC. Co znaczyło, że detektyw się ukrywał, ale czemu Ciechocinek? Sowa zawsze był dziwny, no ale jak poprosił, czy można z dowozem zielsko, to trzeba było poratować. Erwino wyciągnął telefon i sprawdził wymienione wiadomości:

"Nie ma problemu, z dostawą to ci to zrobię za 500."
i zaraz dodane;
"Synta piątka, dorzuciłem coś ekstra, mogę być po 18."

Tak naprawdę na wadze było 4.69g, ale tego Sowa wiedzieć nie musiał. Erwino wybrał kontakt "SOWEN" i spróbował. Nic, od razu automatyczna sekretarka głosowa. Schował telefon i instynktownie sprawdził, czy paka dalej jest w bokserkach, tam gdzie ją schował. Była i nieprzyjemnie uwierała tam, gdzie nie trzeba. Miał też w bluzie ukrytą kieszeń właśnie na takie dostawy, ale Sowa sam prosił o ten specyficzny sposób transportu. Tak, totalnie odklejony, lecz lata nauczyły Erwina, że dobremu klientowi nie zadaje się zbyt wielu pytań, a sam Sowen wpadał w spiralną tiradę o "chemi organicznej i optymalnej temperaturze wstępnej przed waporyzacją...". Nie dało się tego słuchać, kończyło się na "No, ma być ciepłe." Gorsze typy się po Hejtocity kręciły, a poza swoimi ekscentrycznymi kolorkami Sowa był naprawdę w porządku. Ostatnio było o nim głośno, razem z partnerem odnaleźli zaginioną Paszkę. Nie śledził dokładnie jego kariery, ale sowa coś wspominał, że spodziewa się, że ona zniknie ponownie, i że się znajdzie. Sowen robił się wtedy spokojny i opowiadał o "piwnicy z wieloma wejściami", wbijał w Erwina te sowie oczy i przestrzegał "Za wszystkim stoi Owca". Czy konsekwencje tego śledztwa były związane z ukrywaniem się na jakimś zadupiu pod Toruniem?

Otworzył drzwi i wkroczył do pokoju wypełnionego mrokiem i statycznym dźwiękiem nocnej burzy szalejącej na zewnątrz. Szybki pstryk oświetlił minimalistyczny salon z łazienką, która stała otworem. To właśnie tam coś było nie tak, czerwień na białych płytkach. "Sowa? Dziobas, mordeczko, schowany gdzieś jesteś?" Na pytanie Erwina odpowiedziało tylko lekkie echo pustej przestrzeni. Naturalnie brudna biel wystroju łagodzona ciepłą barwą ledwo żyjącej żarówki energooszczędnej, nic więcej. A ślady w łazience? Też nic, otwarta puszka Nivea na podłodze przekreślona czerwoną smugą. Prawdopodobnie krew. Przeszukanie reszty pomieszczenia nic nie przyniosło, trencz Sowena na wieszaku, paczka czerwonych Marlboro. Żadnych śladów włamania czy walki. Za oknem wiatr zmienił kierunek i zacinał w szybę, podnosząc zagłuszany przez budynek szum o kilka decybeli. Od nowa, do łazienki. Tym razem asynchroniczny błysk pioruna uderzającego gdzieś nad Hejtocity oświetlił trochę mocniej scenę. Na łamanej barwie płytek widniały ledwo widoczne włókna białej wełny. "W co ty się, Sowen, wpakowałeś..." wyszeptał Erwino sam do siebie. Zbliżył się do okna, potrzebował chwili do namysłu, bo coś trzeba z tym zrobić. Sowa by w potrzebie nikogo nie zostawił, a i wisiał jeszcze trochę siana. Nawet jeśli ślady w łazience to krew, to jest jej za mało, żeby już nie było kogo szukać, policja nie pomoże, jeśli w ruch poszedł alias "Pan Dziwen", to znaczy, że działał już ponad prawem.

Najbardziej niepokoiła go ta wełna, bo budziła mętne wspomnienia jakiejś imprezy zakończonej w podmiejskiej piwnicy, gdzie przy nabijanym bongosie tematy do rozmów nie były już związane łańcuchami norm społecznych. I ten nieznany typ... Może się przedstawił, może nie? W sumie to Erwino sam pamiętał to wszystko jak przez mgłę. Czarny t-shirt z śmiesznym nadrukiem, neonowy Pepe the Frog tylko z mackami jak Cthulhu. Kiedy już go siekło, to mówił jak w transie, pokazywał zdjęcia, screeny z chanów wszelakich. I ten nieprzerwany potok słów, który łączył fakty między sobą. Polityka, władza, spory o wpływy, kopia fotek z sesji Maksia w zbożu, szantaż i dymisja, jeszcze więcej władzy, sekta, poszlaki były wszędzie, wełna, biała wełna. Nieznajomy w końcu dopalił i powiedział o randomowej trzeciej trzydzieści rano, że musi spadać; "Bywajcie, do następnego." i sobie poszedł. Ostatnim wspomnieniem były cyfry 17 nadrukowane na plecach koszulki. Musiał go jakoś odnaleźć, zdobyć więcej informacji na temat tej sekty. Ale czy to na pewno oni mają Sowena? Kto jeszcze może coś wiedzieć, partner Sowy? Ten czosnkowy z agencji Hejtodetectivesquad, to był dobry początek. No i popytać o kontakt z mistycznym prorokiem 17, ale to się zrobi kiedy indziej. Trzeba zamówić Ubera i się stąd zwijać, za często tu nie sprzątają, ale Pan Dziwen zapłacił pewnie do końca tygodnia, więc w końcu ktoś zobaczy ślady krwi i zadzwoni na moderację. Ok, czarna Toyota nanana będzie o 21:37. Bezpieczniej byłoby iść na piechotę, ale od kilku dni deszcz padał dosłownie bez przerwy. Zaraz, zaraz pomyślał, stanął w miejscu, zdając sobie sprawę, że do samego hotelu przyjechał już po dziesiątej. To miejsce było coraz dziwniejsze. Ubrał na siebie płaszcz Sowena i wyszedł, zatrzaskując drzwi.

Powietrze na ulicy miało ozonowy posmak, czekając na taryfę Erwino zastanawiał się, czy znajdzie się kocyk. Gdzie zaprowadzi go biała nitka? Mimo złego przeczucia, nie zdawał sobie jeszcze sprawy jak ciemna będzie ta #noc .
956f3157-c13a-46a8-b0de-9edbbec708e2
ErwinoRommelo userbar
17
splash545

@ErwinoRommelo dobre. Ale kurde żeniona 5 za 500 bój się Boga ( ͠° ͟ʖ ͡°)

UmytaPacha

Polityka, władza, spory o wpływy, kopia fotek z sesji Maksia w zbożu, szantaż i dymisja, jeszcze więcej władzy, [...]

@maximilianan podeślij fotki bo mnie chyba przeciek ominął

Zaloguj się aby komentować

Wrzoo

@UmytaPacha Jak będziecie szukali kogoś do obsadzenia wokalnej roli damskiej, to się polecam xD

Chapeau bas!

sireplama

No i Walaszek ma konkurencję ¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD

Czyli zabawa dyletanta i prowokacja do roastów w twórczości, lub peanów, bo może akurat ktoś chce być postacią pozytywną. Kolega @ErwinoRommelo stworzy spin-off HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark, a jak się wycofa, to dostanie rolę niegodną w głównej serii. Lekki szantasz. Nie wchodziłem często na hejto, dlatego macie mniej odniesień. Low effort, żeby utrzymać balans musku. xD

----------------------------------
CZĘŚĆ: NIE WIEM KTÓRA, DALSZA

/Ostatnio nasi bohaterowie w końcu spotkali pewnego tańczącego pana w jednym z pokoi u Wodzianki/
TERA:
Mongoł, postać jak z surrealistycznego obrazu Dalí, tańczył w sam w pokoju 69, będąc jednocześnie wyrazem modernistycznej swobody i absurdalnego konserwatyzmu. Miał na sobie hełm i przylegające do ciała slipki, które zdawały się być ostatnim bastionem jego przyzwoitości, pulsując w rytmie dzikich dźwięków jakiejś ojczystej piosenki.

Jego hełm mieszał zmysły, przypominając zarówno podwodny kabel światłowodowy, jak i skomplikowaną kompozycję japońskiego sushi, które z jakichś powodów były dla mnie nie do odróżnienia. Ta metalowa konstrukcja zdawała się błyszczeć i pulsować światłem, jakby przenosiła dane z jednego końca Hejto City na drugi, mieniąc się różnorodnością barw niczym oceaniczne głębiny. Broda Mongoła była tak dzika i niesforna, jakby zamiast ją pielęgnować, każdego ranka strzelał w jej kierunku pistoletem z konfetti. Wyglądała, jakby mogła równie dobrze służyć jako siedlisko dla zapomnianych cywilizacji i mikroskopijnych stworzeń, które z nieznanych przyczyn kochały dyskotekowe światła. Mężczyzna, tańcząc, zdawał się przeprowadzać operację na otwartym sercu rzeczywistości, używając jako skalpela bananów, a jako nici chirurgicznych, spaghetti. Każdy jego ruch był jak próba zrozumienia, dlaczego rytuał, który wykonywał zwyczajnie nie działa. 

- On poklepuje grzyba... - wycedziłem przez zaciśnięty dziób.
- Gdzieś wyczytałem, że tak trzeba, ktoś z nordycką katastrofą w nazwisku o tym wspominał, to pomyślałem: A co mi tam? Fajne. No i niby nic, a zmienia perspektywę. - odpowiedział Mongoł, wykonując piruet, który sprawił, że hełm niebezpiecznie się zachwiał na jego głowie.
- Zaczynam żałować, że ten człowiek z aparatem nic nie wiedział o Umitej Paszy - stwierdził Czosnek, rzucając okiem na tańczącego Mongoła.
- Umitej?
- Znasz ją? - zapytał Czosnek, unosząc jedną łuskę w wyrazie zdziwienia.
- No tak, grono ludzi, którzy nie wywalili mnie za drzwi jest, jak by to ująć, niezbyt pokaźne, a Pasza nigdy nie miała problemów z moją ekspresją samego siebie - Mongoł puścił nam oko, kończąc kolejny akrobatyczny ruch.
- Wiesz coś o jej zaginięciu?
- Jakim zaginięciu?
- Pasza przepadła jak skarpetka w pralce. Słyszałeś coś?
- Ale widzieliśmy się dzisiaj rano, sprawdzaliście czy jest w mieszkaniu? Może tylko skoczyła po bułki. - Mężczyzna powiedział to tak pewnie, jak człowiek trzymający w ręce kilogramowy kondensator.
- ...
- ...

- Warto to sprawdzić. - Dodałem po chwili niezręcznej ciszy, udając że jestem poważnym detektywem, że nasza agencja jest poważna, i że sprawdziliśmy dom zaginionej. Kogo ja oszukuję...

- Wiedźcie, o, na drogę. Ten grzyb to nie byle co, to grzyb o nadzwyczajnych właściwościach! Potrafi... no, właściwie to nie potrafi nic, a tu nie ma kosza. - Jego spojrzenie i oferta były jak pęknięty hydrant – mokre, chaotyczne i trudne do naprawienia.
- ...
- ...

Podczas opuszczania budynku naszą uwagę przykuł pewien głos za drzwiami numer 42. Wydawał się podejrzanie znajomy. 

/ - O tak, tyle wody wystarczy, teraz raź Łukaszka, aż zaboli! /
/ - Ooooo oo o zzZZzzz taaaak
/ - Cięcie! Mamy to! /
/ - Jakie k⁎⁎wa cięcie?! Jeszcze nie skończyłem! /
/ - Ale panie Łukaszku, to niebezpieczne.
/ - Niebezpieczne kurna, mogłem zostać przy tych tokarkach CNC. Po co mi to było, a rodzice mówili, porządny zawód zdobądź, a mnie się zachciało aktorstwa.

- Smok? 
- No?
- Ten koleś mówi do siebie?
- Chyba tak. Znajomy ten głos jakiś. - Odparł Czosnek z nutką zaciekawienia.

Podczas podróży w stronę mieszkania Paszy, ulice Hejto City rozciągały się przed nami jak scena z surrealistycznego snu. Między zwojami asfaltu i neonowymi wirami, "Płaskownik KurdeTen", mała miejska rzeka, prowadziła nas nieustannie swoim leniwym, zielonkawym nurtem. To właśnie na jej powierzchni, tanecznym wzorem, pływały arbuzy, uzupełniając wodę swoją obecnością niczym kwiaty w bujnym ogrodzie.

- Zastanawiałeś się kiedyś, czemu w tej rzece jest tyle arbuzów? - rzuciłem pytanie, podczas gdy moje oczy próbowały śledzić jeden z przemykających owoców.
- Większość mieszkańców wierzy, że są jakąś metaforą entropii, jakiej ulega Hejto City - odpowiedział Smok, a jego głos niósł się nad wodą, mieszając się z szumem miasta.
- To jest pierwsze co przychodzi do głowy? - spytałem, przekrzywiając głowę w geście zadumy i lekkiego zdziwienia.
- A masz lepsze wyjaśnienie? - Smok obrócił się w moją stronę, a jego wielkie, oczy iskrzyły ciekawością, jakby właśnie obierał Cebulę do Rosołu.
- No w sumie to nie, choć mam dziwne przeczucie, że są ważne. - Wzruszyłem ramionami, przyznając się bez bólu do braku alternatywnej teorii. Moje spojrzenie ponownie powędrowało ku arbuzom, które, mimo ich symbolicznego ciężaru, płynęły z niezachwianą beztroską, ukazując ironię tkwiącą w sercu miasta.

Podczas gdy zbliżaliśmy się do ulicy, na której mieściła się kawiarenka, przeszły mnie ciarki. W powietrzu unosiło się coś niepokojącego, coś, co sprawiało, że to miejsce wydawało się niewłaściwe.

/ - Eee, kierowniku, chyba coś nam umknęło... - Powiedział jakiś ledwo widoczny typ o wielkiej paszczy. /
/ - Proszę, nie bij, naprawdę nie wiem jak to się stało! /
/ - Co zawsze mówi szef? Pamiętaj społeczności! /

----------------------------------
MUSIKUM: https://streamable.com/n8b3uy

Grzyb to odniesienie do posta w społeczności grzybiarskiej o klepaniu. Mongoł na focie ma szlafrok, bo podobno łamię warunki użytkowania, jak proszę o fotę w samych szortach i hełmie mongolskim. No kurde. xD
Entropia, jako wyjaśnienie, arbuzów, to zasługa społeczności i @DiscoKhan .
Czy ta opowieść ma sens? Nie. Absolutnie.

I nuhy mini a mach
Hudy nee see weee
Han da dudzi il łee
Uuuu hu
Hoh u czilicz be

Dobra ta piosenka o grzybach.

Ogólnie to mi się kończą kolorowe metafory i pasuje, żeby ktoś coś, bo samemu ciężko. xD

#hejtodetectivesquad #owcagate #zafirewallem
13825867-2c8f-41da-b28e-681e62b37e61
e24b1fee-52b6-4e48-8106-d4f39eab598f
41
UmytaPacha

niech już powstanie generator z głosem Mongoła bo chciałabym żeby mi przeczytał podczas papierkowania w pracy

UmytaPacha

@Dziwen śmiechłam xd

Zaloguj się aby komentować

splash545

Pierwszy filmik to @bojowonastawionaowca próbująca swoich sił w #pompujwpoprzekziemi xd A co do reszty to im więcej tego widzę to się utwierdzam, że te owce to faktycznie jakieś podejrzane zwierzęta są. Już nigdy nie będę patrzeć na nie jak kiedyś.

GrindFaterAnona

@entropy_ Jest i @DiscoKhan

ErwinoRommelo

Noc spadła na Ciechocinek jak gołębia 2jka na maskę świeżo umytego passata. Ukryty w hotelowym pokoju Sowen rozmyślał nad swoim następnych ruchem, teraz kiedy całe hejtocity opłakiwało jego nagłe zniknięcie miał on wolne ręce, liczył ze sami-wiecie-kto opuści gardę i w końcu popełni błąd. Ludzie niby wracali lecz żaden z nich nie wspominał ani o piwnicy ani o tym gdzie byli jak ich nie było. Ehh bez nowych elementów zostało mu tylko się nawadniać i czekać, obserwować . Chwiejnym skacowanym krokiem podszedł do stolika i włączył tv, 50pln za pornoska VOD??!! Chyba ich pojebalo bedzie pamieciowka, pomyślał Sowen ruszając w stronę łazienki gdzie czekał przeterminowany krem nivea. Tylko coś było nie tak, drzwi lekko otwarte, co samo w sobie nie było problemem bo wolał srac przy otwartych, to śladowe ilości białej wełny przyspieszyły bicie jego serca oraz krystalizacje potu między sowimi posladmai.

Zaloguj się aby komentować

bojowonastawionaowca

@splash545 co to za jakieś próby uciekania Sowy z mojej piwnicy?

entropy_

Zniszczyło mnie to xDDD

madhouze

@splash545 co tu się wydarzyło? Cykl mikroblogera?

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Jeżeli trafiasz tu pierwszy raz na wpis z serii HDS, to pod tagiem #hejtodetectivesquad polecam poszukać pierwszego, żeby wszystko miało sens. To je zabawa dyletanta, więc nie linczujcie za błędy.

---------------------------------
CZĘŚĆ TRZECIA: DAVID ENTROPIUS

KILKA DNI WCZEŚNIEJ...
"Dążę do tego, by każdy dzień przebiegał mi na kształt całego życia." Te słowa z notatnika Paszy wryły się w moją pamięć jak zadra w skrzydło. Przypominały mi najtrudniejsze śledztwo w mojej karierze. Był to przypadek, którego echo wciąż dudniło w mojej duszy, jak stary jazz grany w zapomnianym barze. Za wszystkim stał niejaki David Entropius, profesor frezarek i maszyn CNC, prawdziwy geniusz metalu i szaleniec w jednym. Wpadł przez swoje nieostrożne kontakty z kaktusem, któremu miesiącami tworzyłem profil psychologiczny. Cóż za ironia, że roślina miała więcej do powiedzenia niż niejeden człowiek.

- Co wiesz o Entropiusie, kolczasty gnoju?! - Krzyczałem do kaktusa. Wiedziałem, że nie odpowie, bo tak naprawdę nie mówił, choć w głowie słyszałem jego głos.
- Nic ci nie powiem i możesz stroszyć te swoje piórka i analizować co chcesz!
- Nie takich jak ty łamałem swoim intelektem!

Przeklęty kaktus był jak betonowy mur - nie do przebicia. Był nie do ruszenia, jak palety w alejkach Biedronki, ale mój partner, Czosnek, miał swoje metody. Hakując toster, wywołał eksplozję, która rzuciła nim jak workiem ziemniaków prosto w stronę zielonego przestępcy, łamiąc go w połowie. W jego wnętrzu znaleźliśmy coś interesującego. Czip, precyzyjnie wykonany w tokarce CNC. To był nasz pierwszy trop, pierwszy dowód. Istniała tylko jedna maszyna w całym Hejto City, zdolna do takiej precyzji.

Fabryka ALERT RCB 3
Gdy dotarliśmy na miejsce, przywitał nas czerwony falliczny symbol przypominający kurczaka.

- To tu - powiedziałem z pewnością godną marynarza z jebutnym kluczem w łapie.
- Fallus zwiastuje problemy - odparł Czosnek, patrząc na znak z niepokojem.

W środku czekał na nas karzeł przebrany za Zeusa, który wiedział o naszej obecności. Gdy był dzieckiem, został porażony przez błyskawicę, co stworzyło w nim głęboki fetysz na punkcie elektryczności.

- Haha, witajcie w królestwie Zeusa gromowładnego! - wykrzyknął, unosząc ręce ku niebu.
- Mamy twój czip Entropiusie! Wiemy, co planujesz! - blefowałem, licząc że jak w tanich filmach akcji, złoczyńca sam się wygada.
- I myślicie, że miałem tylko jeden?! Mwhahaha. Już niedługo świat dozna rozkoszy rażenia prądem! Jednym przyciskiem pozbędę się izolacji ze wszystkich przewodów w Hejto City!

Zanim zdążyłem zareagować, Zeus Karzeł sięgnął po przycisk.

- Czekaj! Nie musisz tego robić!

/Pstryk/

W momencie, gdy Entropius nacisnął przycisk, coś poszło nie tak. Nagły zryw prądu, światło zgasło, a ja poczułem zapach przypalonego kurczaka. Cisza zapanowała na dłuższą chwilę. W końcu usłyszałem cichy zgrzyt.

- zZzzzz...

Znacie to powiedzenie "elektryka prąd nie tyka"? Cóż, David nie był elektrykiem. To był jego najlepszy, a zarazem najgorszy moment - chwilę później padł jak kłoda z twarzą zastygłą w dziwnym wyrazie ekstazy.

Niektórzy mówią, że po tym incydencie odkrył wodę u Wodzianki, inni, że zniknął na zawsze. Prawdy pewnie nigdy nie poznamy. Ale jedno było pewne - znów uratowaliśmy Hejto City przed kolejnym szaleńcem. Cóż, praca detektywa nigdy się nie kończy.

---------------------------------
OBECNIE

Za drzwiami pokoju 69 ukazał nam się człowiek siedzący na brązowym tronie, robiący zdjęcie swoich nagich stóp. Uśmiechał się szeroko, jakby złapał szczęście za pięty, dosłownie i w przenośni. Jego łokcie opierały się o kolana, a aparat trzymany był z precyzją, jakby to była jego codzienna rutyna.

- A panowie też szukają drugiej połówki? Ważna zasada: znajdźcie swoją niszę. Moja jest na rynku klozetowych stópkarzy. Mówię wam, zadziała - powiedział, unosząc brwi i wskazując aparatem na swoje stopy.
- My w sprawie Owcena i zaginionej kobiety... - powiedział Smok, starając się nie patrzeć za długo na dziwną scenę przed nami.
- A to nie wiem. - Zaczął mówić do siebie - A może ślimaczki zamiast paznokci?

Złapałem się za głowę, próbując pojąć, na co właśnie patrzę.

- Nic nie wiesz? To czemu Wodzianka wysłała nas do pokoju 69? - zapytałem, próbując ukryć frustrację.
- To jest 68, może ten dziwak z 69 coś wie.
- Aha. 68. No tak.

Przy drzwiach numer 69 partner stanął po mojej lewej stronie, ja poprawiłem kapelusz, a Smok chwycił za klamkę.

- Dobra, to są na pewno drzwi numer 69.
- I to wcale nie jest tak, że muzyka leciała właśnie zza nich - powiedziałem, udając, że tak właśnie było.
- Sowen? - zagadnął Smok.
- No?
- Czasem myślę, że nie jesteśmy najjaśniejszymi świeczkami w piórniku.
- Przynajmniej jesteśmy potrzebni.

- Otwieramy na raz, dwa, trzy...

- ...
- Widzieli panowie kiedyś Mongoła klepiącego grzyba? Nie? No to zaszczycony jestem wielce będąc pierwszym.
- ...

Moja szczęka opadła jak łycha na placu budowy Libijczyka.

-------ŹRÓDEŁKA I POSTACI--------------
Theme song odcinka: https://streamable.com/x1i073

Tym razem sami mi powiedzcie kto je gdzie.
@entropy_ i co, warto było prosić o przyostrzenie? XD
@splash545 trochę zabiłeś mi ćwieka dzisiejszym psalmem, ale jakoś spięte na trytytki. XD
W komentarzach do poprzedniego HDS jest info dlaczego . XD

Na ten moment pauza w twórczości, żeby nie zaśmiecać kawiarenki. Wrócimy za jakiś czas.

#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
ce2bef5e-a666-4d22-b49a-daba3a10c71b
47859ce4-6944-4457-9a6e-ec28feb59966
42
maximilianan

@DziwnaSowa mam immuna na hejtowe zabawy, nikt mnie nie r⁎⁎ha w d⁎⁎e

DziwnaSowa

@entropy_ wiesz w ogóle czemu Zeus? XD

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Jeżeli trafiasz tu pierwszy raz na wpis z serii HDS, to pod tagiem #hejtodetectivesquad polecam poszukać pierwszego, żeby wszystko miało sens.
Nie jestem literatem, więc bądźcie mili. To od serca.

------------------------------------------
CZĘŚĆ DRUGA: WODNA KRÓLOWA

Zaczynał zapadać zmrok. Hejto City było zanurzone w gęstej mgle, którą rozpraszały jedynie bladożółte latarnie. Ulice były puste, jakby mieszkańcy wyczuwali coś w powietrzu, coś, co każe im trzymać się z daleka. Smok prowadził samochód, a jego łuski migotały w rytmie świateł.

- Wiesz, kim ona jest? - zapytałem, przerywając ciszę, która zdawała się być zbyt gęsta.

Smok spojrzał na mnie kątem oka, jego wzrok był ciężki, jakby przeszłość ciążyła na nim jak niechciany balast.

- Dawno temu - zaczął, a jego głos był głęboki jak ryk odległego grzmotu - była barmanką w zapomnianym barze "Plmnik w piwie" na peryferiach miasta.
- Czekaj, plemnik w piwie?!
- No tak i nie uwierzysz, czemu im się biznes nie udał, ale wróćmy do Wodzianki. Przypadkiem odkryła, że jest coś, co uzależnia bardziej niż alkohol...
- Woda? - zapytałem, choć odpowiedź już wisiała w powietrzu jak złowroga chmura.
- Woda - potwierdził Czosnek. - Jej dzielnica zaczęła się zmieniać, a ludzie jej słuchać, zaczęła przejmować coraz więcej terenu. Kontrole nawodnienia stały się normą, a ci, którzy odmawiali, po prostu... znikali.
- Znikali?
- Słyszałeś o Klopsztandze? - spytał, po chwili ciszy.
- Obiło się co nieco o uszy - odparłem, nie spuszczając wzroku z migających świateł.
- Klopsztanga nie przeszedł kontroli kilka razy. Został zmieciony z planszy, tak jakby nigdy nie istniał. Ludzie mówią, że Wodzianka nie zna litości. Musimy być ostrożni...

Samochód zatrzymał się przed budynkiem, który wyglądał niewinnie. Kobieta, której szukaliśmy znalazła lokum w jednym z tych pozornie czystych zakątków Hejto City, gdzie woda płynęła swobodnie, a grzechy były spłukiwane równie szybko, jak były popełniane.

- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Smok, gasząc silnik.
- Uważaj - rzuciłem, zanim wysiedliśmy z samochodu.
- Ta woda może być bardziej niebezpieczna, niż myślimy.

Smok kiwnął głową. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwa noc. Tutaj żadna nie była.

Budynek wyglądał niewinnie z zewnątrz, ale wystarczyło się zbliżyć, żeby usłyszeć jęki i krzyki rozkoszy.

- Więcej! O tak! Lej mi tę wodę prosto do ust! - rozbrzmiewały głosy, które sprawiały, że krew mroziła się w żyłach.

Dom rozpusty, ale nie taki zwykły. Fetysz, który przerażał nawet nas. Idąc wąskim korytarzem, widzieliśmy klientów przez lekko uchylone drzwi. Wszyscy pili ponad miarę, zatracając się w tej wodnej ekstazie. Przez moment zauważyłem twarz, jakby znajomą, a obok niej kanister z kompotem z rabarbaru.

- Katie? - dziewczyna, która zgłosiła nam zaginięcie Paszy, wyraźnie się zmieszała i zatrzasnęła szybko drzwi przed moim nosem.
- To nie tak, jak myślisz! - krzyknęła z desperacją w głosie.

Katie była znana w mojej części miasta. Uczyła w lokalnej szkole i była uznawana za jedną z najlepszych w swoim fachu. Zawsze spokojna, zawsze opanowana, a teraz… teraz widziałem ją w zupełnie innym świetle.

- Wszyscy mamy jakieś fetysze, nie udawaj świętego! - rzuciła, próbując bronić swojego sekretu.
- Katie... - zacząłem, ale nie było łatwo znaleźć słowa.

Smok spojrzał na mnie z lekko uniesioną brwią. Widział dużo w swoim życiu, ale to miejsce przekraczało nawet jego standardy dziwności.

- Musimy się tu szybko rozejrzeć - mruknął, przerywając chwilę konsternacji.

Ruszyliśmy dalej korytarzem, gdzie ściany były wilgotne od kondensacji wody i grzechu. Każdy krok wydawał się prowadzić nas głębiej w otchłań tego wodnego szaleństwa. Przez kolejne drzwi dostrzegliśmy ludzi pijących z wielkich kielichów, ich oczy były zamglone od nadmiaru.

- I patrz jak to zapiję energolem!
- Tylko ty jesteś taki niegrzeczny Sewerynku...

"Witajcie w sercu ciemności" - pomyślałem, zapalając moją zapalniczkę dla odrobiny komfortu. Płomień tańczył w ciemnościach, jakby chciał odegnać demony tego miejsca. Gdy w końcu dotarliśmy do głównej sali. Wodzianka siedziała na tronie zrobionym z butelek wody mineralnej, patrząc na nas z wyrazem triumfu na twarzy, a u jej boku siedział Gepard.

- Czego szukacie, panowie? Może łyczka? - zapytała, jej głos był miękki, ale pełen mocy.
- Informacji na temat Owcena - odpowiedziałem, choć wiedziałem, że prawda w tym miejscu była równie płynna, jak woda, którą tu serwowano.

Wodzianka zmrużyła oczy, a jej uśmiech na chwilę zniknął. Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko odległymi jękami i krzykami rozkoszy dochodzącymi z innych pokoi.

- Owcen... - zaczęła powoli, jakby smakując to imię. - Był kiedyś bardzo potężną postacią w Hejto City. Znał każdy zakątek, każdą tajemnicę. Ludzie bali się go, ale i podziwiali. Miał władzę, jakiej nikt wcześniej ani później nie posiadał.
- Co się stało? - spytał Smok, jego głos był głęboki i pełen wyczekiwania.
- Znudził się - wyjaśniła, jej oczy były pełne zamyślenia. - Odszedł, zniknął z dnia na dzień. Nikt nie wie dlaczego, ale zostawił po sobie wiele pytań i niewyjaśnionych spraw.

Poczułem, że jesteśmy blisko, więc naciskałem dalej.

- Co wiesz o zaginięciu pewnej kobiety, Umitej Paszy? - zapytałem, próbując utrzymać jej uwagę.

Wodzianka westchnęła ciężko, jakby ważyła swoje słowa.

- Odpowiedzi znajdziecie w pokoju 69 - powiedziała w końcu. - Ale mówię wam to tylko dlatego, że nie chcę, aby Owcen wrócił. Jego powrót mógłby oznaczać koniec dla nas wszystkich.

Kiwnąłem głową w podziękowaniu i ruszyliśmy w stronę schodów prowadzących na górę. Korytarze były wąskie i duszne, a każdy krok odbijał się echem w ciemnościach. Gdy dotarliśmy do pokoju 69, drzwi były lekko uchylone, a zza nich wydobywała się dziwna muzyka.

- Gotowy? - zapytałem Smoka, który skinął głową. Jego oczy były pełne determinacji.

Otworzyłem drzwi, a to, co zobaczyliśmy w środku...

- Powinniśmy być zaskoczeni? - zapytałem.
- Godzinę temu powiedziałbym, że tak, a teraz to kolejny dzień a biurze... - odparł Czosnek.

---------------------------------------
Jak myślicie co lub kogo zobaczyli? XD

-------ŹRÓDEŁKA I POSTACI--------------
Theme song odcinka: https://streamable.com/69tg2b

@CzosnkowySmok
@plemnik_w_piwie
@Wrzoo
@Tylko-Seweryn
@Gepard_z_Libii
@KatieWee
@bojowonastawionaowca

Nie wiem czy o kimś zapomniałem.

#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
3b1efb3e-d851-4851-a01e-253885f357ac
42
CzosnkowySmok

@DziwnaSowa mistrzu, dostarczyłeś...

Chylę czoła

Cóż za wspaniałe opowiadanie.

Jaka oprawa muzyczna.

Jakie szczegóły.

Cud miód i czosnek. Dużo czosnku.


Pojechałeś po bandzie

splash545

Przyznam się tu wszystkim, że też mam taki FETYSZ!!! Ehhh to moja słabość, co począć ( ͡° ʖ̯ ͡°)

A tak w ogóle to miszczu czemu tyś tyle czasu kawiarenkę omijał

DziwnaSowa

Tak tu tylko zostawię wskazówkę co jest za drzwiami. XD

https://streamable.com/n8b3uy

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Nie jestem literatem, więc bądźcie mili. To od serca. :D

------------------------------------------
CZĘŚĆ PIERWSZA: UMYTA DAMA

To była noc jak każda inna, a może jak żadna. Deszcz bębnił o szyby, tworząc symfonię, która przypominała mi, jak brudne mogą być sprawy, którymi się zajmuję. Siedziałem przy biurku, obracając w dłoni moją metalową zapalniczką. Nigdy nie paliłem, ale to była część mojej gry. Stresowało to podejrzanych i dawało mi chwilę spokoju. 

- ...obwody pneumatyczne, blokada elementu, opuszczanie wodzika, opuszczanie wrzeciona i hamulec.. - mój partner Czosnek, hakował jakieś urządzenie – tym razem lodówkę – mamrocząc coś pod nosem. 

Sprawa, która chodziła nam po głowie tej nocy, była wyjątkowa. Lata temu do naszych drzwi zapukała drobna dziewczyna, nauczycielka, Katie Weenchester i zgłosiła zaginięcie pewnej damy, Umitej Paszy. Kobieta zniknęła bez śladu, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Sprawa była stara, niemal zapomniana, ale coś w niej przyciągało mnie jak ćmę do płomienia. Umita była znana z tego, że zawsze nosiła przy sobie notatnik, w którym zapisywała myśli o przemijaniu i przemianach. To był jej sposób na radzenie sobie z życiem.

"Spadanie liści, dojrzałe figi, winogrona stające się rodzynkami" – zdanie z jej notatnika nie dawało mi spokoju. Wszystkie te rzeczy stanowiły przemianę z wcześniejszego stanu w inne stany. Nie było w tym zniszczenia, jedynie ustalona gospodarność i sposób zarządzania rzeczami. "A więc nie będę już dłużej istniał?" – przeczytałem, wpatrując się w deszcz za oknem. "Nie będziesz istniał, lecz będziesz czymś innym, czego świat będzie w danym momencie potrzebował".

Czosnek, zaskakująco przenikliwy w tej chwili, przerwał moje rozmyślania.

- Mam! Patrz na to! – powiedział, wskazując na akta sprawy, które cudem udało się odzyskać.
- Znalazłem coś dziwnego. Coś, co łączy jej zniknięcie z poprzednimi śledztwami.

Uwagę przykuło jedno, od dawna nam znane nazwisko - Owcen - powiedzieliśmy obaj z nutką zdziwienia, które było tak duże, jak podczas oglądania Mongoła w pełnej zbroi tańczącego disco. 

- To nie może być przypadek! - czułem w głosie smoka zdenerwowanie, którego wcześniej nie okazywał. 

Od dawna myślałem, że Umita nie zaginęła. Ona przeszła w inny stan, tak jak liście opadające z drzew, tak jak dojrzałe figi zajmujące miejsce zielonych, jej zniknięcie było świadomą decyzją. Przeszła do innego stanu istnienia, zgodnie z własną filozofią. Ale teraz? Tu śmierdzi rybą. 

- Co teraz? - zapytał niepewnie smok. 
- Molly Rincewind... - odparłem. 
- Molly?! Przecież wiesz, że to oznacza wejście na terytorium Starka! 

Tylko pokiwałem głową, rozumiejąc emocje partnera. Stark był równie kreatywny, co niebezpieczny. Od lat ulice szeptały, że to on był prawdziwym autorem zaginionego tomu Pana Tadeusza. Był skryty, często nieobecny, ale to on pociągał za sznurki, rezydując w swojej kawiarence. 

Dwie godziny później...

Ulica "Pod Ułamanym Zębem" miała swój niepowtarzalny charakter, który sprawiał, że wyróżniała się nawet w mrocznych zakamarkach miasta. Była to krótka, wąska aleja, gdzie światło latarni ledwie przebijało się przez gęstą mgłę, niczym wspomnienia z dawnych, zapomnianych czasów. W powietrzu unosił się zapach starych ksiąg i wilgotnych cegieł, a także subtelny aromat kawy i przypraw z pobliskiej kawiarenki.

Po obu stronach ulicy ciągnęły się rzędy wysokich, kamiennych budynków, których okna były jak ciemne, puste oczodoły. Na ich fasadach można było dostrzec staromodne szyldy, częściowo przysypane kurzem i zapomnieniem. Jednym z nich był znak kawiarenki, "Za Firewallem", przedstawiający zarys ułamanej dwójki, który skrzypiał na wietrze.

W jednym z okien dojrzałem postać patrząca prosto na nas, starca z siwą brodą, mającego na sobie jakiś rodzaj szaty. 

- Widzisz go? - zapytałem niepewnie. 
- Kogo? - zapytał smok, a postać znikła tak szybko, jak się pojawiła. 
- Nieważne. 

Nawierzchnia ulicy była mokra od deszczu, który niedawno przeszedł przez miasto, pozostawiając kałuże, w których odbijały się przytłumione światła neonów i latarni. Kroki odbijały się echem, a każdy dźwięk wydawał się tutaj bardziej wyrazisty, bardziej niepokojący. W oddali, gdzie mgła była najgęstsza, można było dostrzec sylwetki ludzi, przemieszczających się cicho i niepostrzeżenie, jak cienie zaginionych dusz.

W drzwiach kawiarenki stała Molly. Kobieta drobnej postury, która mimo pozorów zdawała się rządzić tą częścią miasta. Jej oczy były bystre, a uśmiech nieco ironiczny.

- No proszę, kogo ja widzę... - zaczęła, krzyżując ramiona.

Smok spojrzał na mnie, a ja wyjąłem swoją metalową zapalniczkę. 

- Umita Pasza... - rzuciłem krótko - Wiem, że coś wiesz.

Molly westchnęła, jej uśmiech zniknął, a w oczach pojawił się cień niepokoju.

- Żorż nie będzie zadowolony, jeśli dowie się, że z wami rozmawiam. - powiedziała cicho. - Ale coś wam powiem.
- Umita nie zniknęła z własnej woli. Ona została... porwana. - Cisza, która zapadła, była niczym smoła.
- Porwana? Przez kogo? - zapytał Czosnek.

Molly spojrzała na mnie, jej twarz była kamienna. 

- Nie mogę wam powiedzieć. - wyszeptała. 
- Owcen... - wypaliłem.
- On zawsze miał swoje plany, a Umita była tylko częścią większej układanki - odparła. 

To wszystko zaczynało się układać w jedną, mroczną całość. Musieliśmy działać szybko, zanim Bojowen zorientuje się, że jesteśmy na jego tropie.

- Kto może coś wiedzieć?!
- Wodzianka...

---------------------------------------
Ciąg dalszy tej abominacji może kiedyś nastąpić, co jest jak najbardziej groźbą. :D 
Nie bijcie, bo ja naprawdę nie umiem w kompozycję i w sumie to mało umiem, a na telefonie trudno sprawdzić, czy całość się spina. XD

-------ŹRÓDEŁKA I POSTACI--------------
Theme song: https://streamable.com/z3uma4

@myoniwy i ten wpis: https://www.hejto.pl/wpis/konstruktorelektrykamator-elektryka-technika-drewno-ehhh-czasami-zastanawiam-sie

@splash545 i ten wpis: https://www.hejto.pl/wpis/powiedz-ze-spadanie-lisci-tez-stanowi-zly-omen-podobnie-jak-to-ze-dojrzala-figa-

+ Historia kogoś, kto wczoraj złamał ząb, ale zapomniałem kto to był. XD 

@CzosnkowySmok
@DiscoKhan
@UmytaPacha
@bojowonastawionaowca
@KatieWee
@George_Stark
@Zjedzon
@Wrzoo

#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate #hejtodetectivesquad
c309e570-0cde-494c-ba76-d5a680710974
22150f21-9ff7-4586-8e37-3115dfaf5232
f7fcbb32-1adf-452d-a2ce-a403509fde94
9a511af1-0a47-4cc3-a83b-95d180983c35
09f622e4-a03e-4171-9676-e924c3b101e2
43
George_Stark

Ja to tylko na szybko przejrzałem, ale prowadzenie narracji świetnie Ci wychodzi.


A jakbyś chciał kontynuować i miał problem z pchnięciem akcji do przodu, to pamiętaj, że zawsze komuś może zachcieć się srać. U mnie działało bezbłędnie.

CzosnkowySmok

@DziwnaSowa cały dzień w robocie... Ale jeszcze kilka rzeczy i będę miał chwilkę po komentarzach czuję, że to petarda

Zjedzon

@DziwnaSowa pamiętaj, demony które przywołuję mają dużą wprawę w przesłuchaniach więc jakbyście trafili na kogoś, kto ma informacje i chce się nimi podzielić a jeszcze o tym nie wie...

Moja wieża stoi za miastem u podnóża gór.

Zaloguj się aby komentować

Okrupnik

@CzosnkowySmok hejtopunk 2137 #furry edyszyn ( ͡° ͜ʖ ͡°)

ErwinoRommelo

No to jest SPECIAL HEJTO INVESTIAGTION TEAM; S.H.I.T. to oddzial stworzony do walki z PEWNYM porywaczem platformy hejto.pl, ich akutalnym zadaniem jest odnalezienie @spawaczatomowy .

DziwnaSowa

@CzosnkowySmok epickie. Jeszcze jakiś theme song i mamy to. xD

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór kawiarenkowej społeczności, kibicom oraz przypadkowym świadkom! Oficjalnie ogłaszam zakończenie XXVIII edycji bitwy #nasonety

Utwór diprosta - dla tych, którzy przegapili lub chcieliby wrócić i przeczytać po raz kolejny

W tej edycji mamy wzrost liczby uczestników - 7 sztuk - oraz wzrost liczby sonetów - 14 sztuk.

Tym razem, aby nieco urozmaicić zasady przyznawania zwycięstwa, wygrywa utwór, o najdłuższym tytule (biorąc pod uwagę liczbę znaków), a więc zwycięża @KatieWee z sonetem Bajka o młodym księciu i konieczności przeprowadzania badań profilaktycznych, zwłaszcza gdy żyje się w stresie - 110, na drugim miejscu uplasowała się @UmytaPacha ze swoim "Memories of victims of sex, drug and animal trafficking during #owcagate - part CCLXIV" - 88, zaś zdobywcą brązowego medalu zostaje @George_Stark z Do Mrocznego Księcia Poetów czyli Sprzedałbym duszę Diabłu, ale nie chce kupić - 78

Lista zgłoszonych utworów:

  1. Z wilkami - @George_Stark - 8
  2. Bez poglądów - @George_Stark - 10
  3. Ale, że co? - @splash545 - 18
  4. I believe i can fly - @moderacja_sie_nie_myje - 12
  5. W Twoich ramionach - @moll - 13
  6. Klątwa - @splash545 - 20
  7. Do Mrocznego Księcia Poetów czyli Sprzedałbym duszę Diabłu, ale nie chce kupić - @George_Stark - 14
  8. Královec je český! - @George_Stark - 13
  9. Aneta - @Wrzoo - 16
  10. "Memories of victims of sex, drug and animal trafficking during #owcagate - part CCLXIV" - @UmytaPacha - 23
  11. Deklaracja (a może namowa?) - @George_Stark - 11
  12. Być człowiekiem - @George_Stark - 10
  13. Lorneta z meduzą - @George_Stark - 9
  14. Bajka o młodym księciu i konieczności przeprowadzania badań profilaktycznych, zwłaszcza gdy żyje się w stresie - @KatieWee - 16

Aby docenić udział wszystkich uczestników, jury przyznało również wyróżnienia!
@George_Stark - Hurtownik sonetowy - za największą liczbę zgłoszonych utworów - 7
@splash545 - Specjalista ds. bezsensów kapitalnych - za twórczość na podwójnym natchnieniu
@moderacja_sie_nie_myje - Pomysłowy Dobromir - za plastikową kosę (potrzeba madkom wynalazków)
@moll - Erotomanka z przypadku - za wiersz co miał być o przytulaniu, ale w odbiorze jednak nie jest
@Wrzoo - Boska z omletem - taką każdy by chciał, a nie każdy będzie miał
@UmytaPacha - Walcząca z traumą - i ja mrównież z nią walczę, bo @bojowonastawionaowca nadal, skandalicznie, nie napisał sonetu! Fstyt!
@KatieWee - Bajkopisarka ostatniej chwili - za taktyczny sonet pod koniec czasu trwania zabawy (niestety, nie pomogło)

Dziękuję wytrwałym za doczytanie do tego miejsca #podsumowanienasonety oraz za wspólną zabawę.
Zwyciężczyni gratuluję!

#zafirewallem #poezja
23
moderacja_sie_nie_myje

@moll Bardzo sprytne zasady oceniania, takich jeszcze nikt nie wymyślił

bojowonastawionaowca

@moll nie wygrasz z traumą, ale żeby nie było tak smutno, to na szczęście jest wystarczająco godnych zwycięzców, gratulacje wszystkim


@UmytaPacha muszę się przyznać, że dopiero teraz przeczytałem Twój sonet, wybacz, opuszczam się ostatnio :x

splash545

@moll No takiego sposobu oceniania to się nie spodziewałem, kreatywnie No i eleganckie wyróżnienia

Zaloguj się aby komentować

Skoro to napisałem jakiś czas temu, to szkoda, żeby się zmarnowało. Piosenka z dedykacją ofiarom pewnego delikwenta, do której dopisałem kilka linijek. Mamy cameo pięknej wodzianki i kawalera, który zniknął bez śladu. XD

Tekst na podstawie wierszyków z pewnej kawiarenki, jak i spowiedzi ofiar.
Nie wyszło idealnie, ale jak to mówi mój tata, nikt nie będzie z tego strzelał. LINK SUNO ma lepszą jakość.

--------------TEKST--------------

ZWROTKIA
Za dnia jest owcą, co o pastwiskach marzy,
żółtych jak Puchatek i azjatyckich terenach.
Lecz gdy noc zapada, zmienia się melodia,
czerwony van rusza, w poszukiwaniu ofiar.

NIE ZWROTKIA
Kopyta chowa w wełnie,
myśli, że myć nie musi,
Lecz smród wielki go zdradza,
co porwanych użytkowników dusi.

TO JUŻ CAŁKIEM NIE
Hejto tonie w jego mrocznej grze,
Róże i uśmiech, lecz to tylko cień.
On jest wilkiem w owczej skórze,
Nocą grasuje, łowca w naturze.

ZWROTKIA
Za dnia milutki, w runo powpychane róże,
Podobno w nocy śpi, choć nie każdy wierzy.
Łapie się za pierogi, różaną czekoladą kusi,
Oczy zdradzają, co ukrywa głęboko w duszy.

NIE ZWROTKIA
W piwnicy zmusza do śpiewu,
choć ofiary nie chcą,
Jego śmiech odbija się echem,
mrocznie umotywowaną chęcią.

TO JUŻ CAŁKIEM NIE
Hejto tonie w jego mrocznej grze,
Róże i uśmiech, lecz to tylko cień.
On jest wilkiem w owczej skórze,
Nocą grasuje, łowca w naturze.

ZWROTKIA
@spawaczatomowy zaginął, van czerwony go zabrał,
Łzy spływają cicho, w gardle krzyk duszony.
Gdzie jesteś Atomówko, gdzie twa niedola.
Bo zbliża się @Wrzoo i nawodnienia kontrola.

TO TO JUŻ W OGÓLE
Zagubieni w jego świecie,
Echa do przodu ruszyć nie dają.
Kroki w ciemności, jego wzrok zamraża,
Owca wie gdzie jesteś, wszystko widzi jego radar.

TO JUŻ CAŁKIEM NIE
Hejto tonie w jego mrocznej grze,
Róże i uśmiech, lecz to tylko cień.
On jest wilkiem w owczej skórze,
Nocą grasuje, łowca w naturze.

Gdybym mógł, to bym upuścił mikrofon. Trochę się cykam to wrzucać a tag kawiarenki, bo w sumie macie udział w tym czymś. XD
------------------------------------
Filmik: https://streamable.com/92gw11
SUNO: https://suno.com/song/dc6ad92e-b297-46fd-a9b9-0d084c0e9e7a

------------------------------------
#sowapogodzinach #owca #sunoai #muzykaai #heheszki #owcagate
4301b844-fee5-49c9-9e6b-e3bed40a2dc6
ae1da193-b912-430d-ba40-1bc4283aaca8
0aafe86d-45c1-4f4a-89fd-b8d7f98d1246
5160f655-0bde-4afe-b763-7d08d8826985
af1bbff4-bb3a-479e-a899-d0cbbd2af470
20
ErwinoRommelo

To spawacza owca tez porwal? Czy @Felonious_Gru ktory jako pierwszy wyjawil prawde o zagnineciu @UmytaPacha wie cos na ten temat?

Wrzoo

@DziwnaSowa xD kocham i dziękuję za ogromne wyróżnienie :D

splash545

ale Panie takie rzeczy to należy wrzucać #zafirewallem takie są zasady

Zaloguj się aby komentować

Chciałabym zapomnieć o mojej piwnicznej traumie, ale codziennie powstają nowe memy i się nie da. Rzucam więc odpowiedź do sonetu "Klątwa" kawiarenkowicza @splash545 pod rymy zadane przez @moll w XVIII edycji bitwy #nasonety

"Memories of victims of sex, drug and animal trafficking during #owcagate - part CCLXIV"

Pajączek pod wełny zlepem
w rączek pocie sieci tkał,
złączek kąt ostrzył sztyletem,
w gorączek porywach drżał.

Żył dawniej ściągając metę,
był stoikiem, żonę miał,
z sił całych pompował przy tem,
wił powieści, wiersze tkał...

Biegnij! ...Schwytan już spojrzeniem.
Legnij! Dzwonek. Bek. Gwałcenie.
Ulegnij! Przepadła wieść.

Przemytnicy! - Świata plewy!
Męczennicy wznoszą pięść.
Czas w Piwnicy na odsiewy.
#zafirewallem #tworczoscwlasna
37df0298-9079-4b7c-aec0-6fbb96e3160c
UmytaPacha userbar
74

Zaloguj się aby komentować