#owcacontent

20
651
21 polskich grzechów głównych: Rozbieżność prawa i zwyczaju (12/21)

"Rozbieżność prawa i zwyczaju to sytuacja, w której zapisy prawa i praktyka życia różnią się od siebie, często diametralnie. Rzecz jasna, mogą one sobie wzajemnie zaprzeczać, co więcej, jeśli sobie zaprzeczają, zwyczaj bywa ważniejszy niż prawo. Nie wiadomo przy tym z góry, co obowiązuje w danej sytuacji. Dlatego też marnujemy mnóstwo czasu i energii na ciągłe ustalanie, które z nich jest które i które jest górą.

Zakaz sprzedawania alkoholu osobom nietrzeźwym, czyli ta tabliczka, która wisi nad każdym barem w Polsce, jest chyba najpowszechniejszym, najbardziej absurdalnym i najczęściej łamanym prawem w Polsce. Ten przepis jest paradoksalny już w punkcie wyjścia, bo przecież do knajpy po to się właśnie chodzi, żeby pić alkohol, względnie, żeby się upić. To zaś jest procesem. Większość z nas nie wali półlitrówek na hejnał, piąteczek jest rzeczą stopniową, a alkohole trzeba domawiać, czyli dokupywać je wtedy, kiedy się jest już w stadium przejściowym do pełnowartościowego pijaństwa. W świetle prawa stadium przejściowe jest jednak wąskim okienkiem, bo stan nietrzeźwości zaczyna się oficjalnie od 0,2‰. Innymi słowy, zamówienie każdej kolejki poza pierwszą jest nielegalne. Jest to oczywiście przepis na wskroś absurdalny, a przede wszystkim kompletnie nieprzestrzegany. Trudno nawet wyobrazić sobie przestrzeganie go, bo oznaczałoby to natychmiastowe bankructwo całej polskiej gastronomii i destabilizację budżetu państwa. Ale przepis i tak istnieje, udaje, że obowiązuje, i straszy swoim pustym zapisem.

Prawo zwyczajowe ma też często prymat nad prawem drogowym. Ograniczenia prędkości, jakie oficjalnie obowiązują na polskich drogach, to w praktyce tylko luźne sugestie dla kierowców tudzież zachęta do ogólnej refleksji nad bezpieczeństwem jazdy. Bo co mówią polskie zwyczaje o prędkości na drodze? Mówią, że na osiedlowej uliczce albo przy szkole za rogiem faktycznie nie wolno przekraczać prędkości nakazanej ustawowo. To są miejsca, gdzie zwyczaj zgadza się akurat z prawem stanowionym. Tam nie wolno przekraczać prędkości, a jeśli ktoś przekroczy i go złapią, to nie ma moralnego prawa do pretensji, że dostał mandat. Ale na większości polskich dróg sytuacja nie jest tak przyjemnie jednoznaczna. Przeciwnie, polską normą jest jednoznaczna ambiwalencja. Polską normą są takie kwiatki jak ograniczenie do trzydziestu na zakręcie wojewódzkiej dwupasmówki czy do pięćdziesięciu na nowo oddanej prostej i szerokiej drodze. To są oczywiście miejsca, gdzie zwyczaj pozwala jechać dużo szybciej, niż pozwala prawo. Z drugiej strony, na autostradach teoretycznie obowiązuje ograniczenie do stu czterdziestu, ale przyjął się przecież zwyczaj, że mamy prawo się nacieszyć tymi nielicznymi autostradami, które mamy, a „nacieszyć się” znaczy dla nas „przekraczać prędkość”. Na polskich autostradach nie ma fotoradarów ani patroli za krzakiem. I wiadomo, że policja nie będzie nas na nich zatrzymywać, o ile nie będziemy jechać dwieście kilometrów na godzinę albo nie zrobimy czegoś naprawdę głupszego niż ustawa przewiduje.

Rozbieżność prawa i zwyczaju zachodzi w Polsce na taką skalę, że często w ogóle nie wiadomo, co jest legalne, co nielegalne, a co tylko półlegalne. Ta rozbieżność podważa samą ideę, że prawo powinno być przestrzegane. Na przełomie 2015 i 2016 roku widzieliśmy to w makroskali przy sporze o Trybunał Konstytucyjny, kiedy wszyscy zaczęli się nagle kłócić, które postanowienia Konstytucji obowiązują, a które nie. Najlepiej to jednak widać w mikroskali, w rzeczach małych, codziennych i pozornie banalnych. To właśnie w nich zrastamy się z przyzwyczajeniami, to właśnie tam mozolnie wykuwa się nasza polskość. A realia są takie, że milcząca aprobata ostentacyjnej rozbieżności między prawem a zwyczajem potwornie demoralizuje. Awaryjne wejścia na perony w warszawskim metrze są często otwarte na oścież, co oczywiście sprawia, że większość ludzi chodzi właśnie tamtędy, bo nikomu nie chce się przeciskać przez bramki biletowe. Niby nic, ale jednak uczy fikcyjności praw i przepisów. Przyzwyczaja nas do tego, że jeśli państwo polskie coś ustali, to nie jest to na poważnie. Na każdym z tych awaryjnych wejść jest przecież napisane, że „nieuzasadnione otwarcie będzie karane”. Taki napis mijają tysiące ludzi dziennie i w każdym z nich po ziarenku odkłada się poczucie, że obowiązujące prawo jest fikcją."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
Mikel

Przestrzeganie prawa to jedno.

Egzekwowanie prawa to drugie.


Jeżeli nie ma kultury przestrzegania prawa, wtedy potrzebny jest nacisk na jego egzekwowanie, po to żeby istniał porządek ustalony przez to prawo.

Są narody, które mimo możliwości złamania prawa tego nie zrobią. Tak jak w tym przykładzie z metrem - są miejsca gdzie ludzie mimo możliwości i tak przechodziliby przez kołowrotki. Niestety takich miejsc jest mało więc nie narzekałbym że tylko u nas nie ma kultury przestrzegania prawa.


U nas problemem jest egzekwowanie prawa. Przymykamy oczy i racjonalizujemy na potęgę. Wychowani w takim otoczeniu nie patrzymy na łamanie prawa jako coś moralnie negatywnego. Moralnie, finansowo - w żaden sposób nie ponosimy kary za to że bezczelnie łamiemy prawo. W krajach 'cywilizowanych' przestrzega się prawa, jest jakby narzucone przez moralność. Jeżeli społeczeństwo od małego ganiłoby delikwenta za łamanie prawa, wtedy miałby nauczkę że moralnie postępuje źle. A u nas każdy łamie jakieś przepisy i nic sobie z tego nie robi. Dlatego potrzebny jest inny bodziec, na przykład finansowy. Niech sypią się mandaty, może to ludzi nauczy. Jednak problem jest w tym taki że skoro jest społeczne przyzwolenie, to konsekwentne egzekwowanie prawa staje się 'walką z ludem'. Który polityk się na to odważy?

Felonious_Gru

@bojowonastawionaowca 

nieuzasadnione otwarcie będzie karane”.

Otwarcie, nie użycie. Zresztą moim uzasadnieniem jest zwiększenie przepustowości wejścia na peron i co mi zrobisz?

Skąd mam wiedzieć, że to nie obsługa stacji otworzyła tylko jakiś grubas co nie mieści się w kołowrotek? Jeśli to jednak grubas to czemu obsługa nie zamknęła?


Pomijam już sam absurd stawiania tych kołowrotków akurat w metrze - czemu nie ma ich w tramwajach albo w pociągu?


Regulamin:

https://www.wtp.waw.pl/przepisy-i-regulaminy/przepisy-porzadkowe/

Nie zabrania przekraczania otwartych bramek - nawet, jeśli uznać te przejścia za bramki.

x-ray

@bojowonastawionaowca patroli w krzakach moze i nie ma na drogach A i S, ale juz niezonakowane radiowozy z wideorejestratorami są-przynajmniej na S8 miałem przyjemność spotkać

Zaloguj się aby komentować

Zbliżają się wybory, pora więc na zapowiadany w różnych miejscach przeze mnie przegląd programów i obietnic wyborczych poszczególnych ogólnopolskich komitetów wyborczych.

Krótkie wprowadzenie w temat: mamy 7 ogólnopolskich komitetów wyborczych, ich propozycje w każdym ze wpisów będą prezentowane zgodnie z numeracją ogłoszoną przez Państwową Komisję Wyborczą. Dla przypomnienia:

  1. KW Bezpartyjni Samorządowcy
  2. KKW Trzecia Droga
  3. KW Nowa Lewica
  4. KW Prawo i Sprawiedliwość
  5. KW Konfederacja
  6. KKW Koalicja Obywatelska
  7. KW Polska Jest Jedna (listy w 39 z 41 okręgów wyborczych)

Pozostałe komitety nie są komitetami ogólnopolskimi (tj. mają listy w poniżej połowie wszystkich okręgów wyborczych); osoby mieszkające w okręgu, gdzie pojawią się dodatkowe komitety wyborcze, zachęcam do osobistego zapoznania się z ich programami.

Co będę brał pod uwagę? Pierwotnie moim pomysłem było to, żeby zawrzeć tylko i wyłącznie konkretne obietnice pochodzące z programów wyborczych (bądź innych dokumentów udostępnionych przez komitet wyborczy bądź partię — szczególnie to ostatnie dotyczy Trzeciej Drogi), by zrobić to możliwie obiektywnie. Natomiast w międzyczasie pojawił mi się w głowie pomysł, żeby spróbować też prześledzić obietnice padające w innych miejscach, takich jak media społecznościowe czy debaty. Może to być jednak nieco bardziej subiektywne (choć w dalszym ciągu będę unikał ocen) i niepełne, bo nie do wszystkiego będę w stanie dotrzeć, pewnie też nie wszystko zauważę, bo po prostu kwestia poświęconego na to czasu. Możecie sami wybrać lepszą dla Was opcję, zapraszam do ankiety na dole, zobowiążę się do tego, co wybierzecie

Jakie tematy obejmę w moich wpisach? Pomyślałem, że żeby niczego nie ominąć, to pójdę listą ministerstw, natomiast z całą pewnością nie będzie to lista zamknięta – ważnym niepokrytym tematem moim zdaniem jest również mieszkalnictwo, na inne pomysły czekam od Was, miejsce mam na jakieś 3 dodatkowe tematy, zapraszam w komentarzach:

  1. Ministerstwo Aktywów Państwowych
  2. Ministerstwo Cyfryzacji
  3. Ministerstwo Edukacji i Nauki
  4. Ministerstwo Finansów
  5. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej
  6. Ministerstwo Infrastruktury
  7. Ministerstwo Klimatu i Środowiska
  8. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
  9. Ministerstwo Obrony Narodowej
  10. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
  11. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
  12. Ministerstwo Rozwoju i Technologii
  13. Ministerstwo Sportu i Turystyki
  14. Ministerstwo Sprawiedliwości
  15. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
  16. Ministerstwo Spraw Zagranicznych
  17. Ministerstwo Zdrowia
  18. Mieszkalnictwo

  19. ...
  20. ...

Człowieku, czy ty masz rozum i godność człowieka, żeby się w tym babrać? Mam ostatnio trochę więcej czasu i oczywiście, że mi się nudzi, ale stwierdziłem, że zrobię coś pożytecznego dla siebie, ale też dla Was; nie wahajcie się z dzieleniem się linkami z innymi osobami spoza hejto, świeża krew na portalu zawsze się przyda – a myślę, że to kontent, który każdemu się przyda na za ponad 3 tygodnie

To chyba tyle z ogłoszeń duszpasterskich, zapraszam więc od piątku lub soboty na tag #programywyborcze2023 . Proszę jeszcze o możliwie kulturalną dyskusję O PROGRAMACH pod poszczególnymi wpisami, a nie bezmyślne szkalowanie wybranych opcji politycznych. Zgodnie z obietnicą nie moderuję swoich wątków, niemniej jeśli będzie taka potrzeba, to z pewnością inny moderator będzie interweniował.

#polityka #wybory #wybory2023
#owcacontent <- tag dla zablokowania wszystkich moich wpisów za wyjątkiem tematów moderacyjnych
667c948b-3ed7-465f-8be6-f8f253d137ae

Skąd czerpać wiedzę o postulatach wyborczych?

332 Głosów
DeGeneracja

@bojowonastawionaowca  Ale z ciebie owca bojowa! Brawa! Takich ludzi nam trzeba

harakiri

Panie ale ogólnopolskich jest 6 a nie 7. Nie interesuje mnie to, że w dwóch się im nie udało zarejestrować. Na debacie w TVPiS ich nie będzie.

cooles

@bojowonastawionaowca Strata czasu. Dopóki politycy nie będą ponosili odpowiedzialności za swoje słowa nie ma znaczenia co mówią.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
21 polskich grzechów głównych: Fetysz jedności narodowej (11/21)

"Fetysz jedności narodowej to przekonanie, że dopiero wtedy w Polsce będzie dobrze, kiedy wszyscy będziemy się we wszystkich sprawach zgadzać. Taką powszechną zgodę uważamy za stan możliwy do osiągnięcia, więcej – za stan jak najbardziej pożądany, więcej – za jedyny stan moralnie słuszny. Każda sytuacja inna niż powszechna jednomyślność to dla nas nędzny i rezygnacyjny kompromis z marną rzeczywistością.

Niezwykle trudno jest nam zaakceptować to, że konflikt jest w życiu społecznym i politycznym nieunikniony. Różnice zdań, poglądów i interesów irytują nas, męczą, wydają się nam czymś patologicznym i niedojrzałym. Tęsknimy do świata, w którym wszyscy chcą tego samego i myślą tak samo, a w głębi duszy wciąż dziwimy się, jak to jest w ogóle możliwe, że ludzie się różnią i nie zgadzają się ze sobą. To jest dla nas błąd w kodzie, jakieś fatalne przeoczenie, pęknięcie w systemie. Tęsknimy do powszechnej jedności, a przeświadczenie, że da się ją osiągnąć, jest miarą naszego optymizmu i wiary w człowieka.

Wydaje się nam, że będziemy mogli czegoś dokonać tylko wtedy, gdy zaczniemy od zaklepania absolutnie szczelnej strategii na wszystkich frontach. Boimy się, że najmniejszy nawet podział sprawi, że wszystko nam się rozsypie, zatem wszelkie odstępstwa czy subtelności chcielibyśmy natychmiast zniwelować i zatrzeć. Nic więc dziwnego, że idea „zjednoczenia się” czy „przekroczenia podziałów”, przez jakikolwiek polityczny przypadek odmieniona, zawsze padnie w Polsce na podatny grunt. Jedność jest naszym wielkim narodowym „zamiast”."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
Mikel

A jak myślicie, skąd u nas takie przekonanie, takie pragnienie jedności? Co sprawiło że mamy z tym taki problem?


IMO to trochę jak za pragnieniem za 'złotymi czasami', kiedy człowiek był w szczycie swoich możliwości. Każdy zna jakiegoś starszego człowieka który wspomina 'kiedyś to było' - a to 'kiedyś', to akurat zawsze odnosiło się do okresu kiedy ów człowiek był zdrowy i dumny ze swoich osiągnięć - zwyczajnie szczęśliwy. Potem przyszła w życiu tego człowieka stagnacja albo nawet kryzys, zdrowie podupadło i zaczęła się wspominka za dawnymi czasami, choć te obiektywnie nie były lepsze niż dzisiaj.


Jako naród mamy tak samo z czasami Solidarności, czy wcześniej Piłsudskiego. Wtedy też istniały podziały, jednak one nie były ważne kiedy wszystkim przyświecał jeden szczytniejszy cel. Każdy chciał ugrać coś bardziej dla siebie, jednak nie miał problemu schować swoich postulatów swojej racji do kieszeni, bo one nie były teraz ważne - było coś ważniejszego do załatwienia czyli walka o wolność


A jaki teraz mamy cel? Nie mamy jednego głównego. Niby każdy chce dobra Polski, jednak czy to jest cel uniwersalny? Że możemy syntetycznie stwierdzić - tak osiągnęliśmy 'Dobro Polski', tak jak można to stwierdzić że osiągnęliśmy wolność? Niestety, tak jak mieliśmy jeden w miarę zbieżny pogląd na to czym była wolność, tak nie mamy zbieżnego poglądu czym jest to całe 'Dobro Polski'.


Zawsze, kiedy coś osiągaliśmy jako naród, robiliśmy to wspólnymi siłami. To były nasz 'złote czasy' jako narodu. Dlatego, tak jak stara ciotka do lat 90'tych, tak jako naród mamy nostalgię do działania wspólnie i przekonanie że jeżeli się nie zjednoczymy to będzie w du... A to nieprawda. Cele się zmieniły - musimy indywidualnie walczyć o Polskę i z poszanowaniem innych. Jednak jak to wytłumaczyć ludziom, którzy jedyne sukcesy jakie osiągali, to osiągali wspólnie? Strach przed nieznanym jest silny, a jak zawsze nawoływali do wspólnego celu, to jak taka osoba może uszanować cele innych? Jak taka osoba może się zgodzić na aborcje, skoro jej grupa mówi że aborcja jest zła? Do tego w narracji, że jak się nie zjednoczymy i nie zakażemy aborcji to cała Polska przepadnie!


Jak teraz przekonać takich ludzi że ta jedność nie jest konieczna skoro oni przez swoje doświadczenie życiowe twierdzą że tylko jedność nas uratuje? To smutne ale oni tylko taką rzeczywistość znają.

matips

Jest dużo wariantów takiego fetyszu i są odmiany delikatniejsze niż ten opisany. Można np. być zdania, że problemem są współczesne media albo politycy. Obie te grupy mają silny interes na wzmacnianiu podziałów. Oczywiście, że różnicy zdań nie da się uniknąć w życiu publicznym. Jednak społeczeństwa mogą w różny sposób te konflikty rozładowywać.

Demokracja w PL ma tendencję do podsycania tych różnic. Po pierwsze jest to potrzebne politykom i mediom, po drugie system wyborczy jest zbudowany na zasadzie "zwycięzca bierze wszystko" - sprawia to, że połowa obywateli przez cykl wyborczy odczuwa brak wpływu na politykę.

Basement-Chad

Dlatego wielu starszych Polaków tak wzdycha do czasów komuny. Za PRL była zgoda narodowa, wszyscy politycy i dziennikarze mówili jednym głosem. W gazetach pisano tylko o sukcesach kraju i partii. A jak ktoś chciał się wyłamać i sypać piach w tryby maszyny, to szybko go uciszano. I jedyne co w tym wszystkim było niedobre, to to, że do kościoła nie wolno było chodzić, a przynajmniej oficjalnie.


Dziś smak tego daje im PiS i TVP. A do tego smak lepszy, bo solidnie doprawiony papieżem.

Zaloguj się aby komentować

21 polskich grzechów głównych: Wyrodne państwo (10/21)

"Wyrodne państwo to państwo, które zachowuje się wobec swoich obywateli jak podstępny gracz, oszust, a w skrajnych wypadkach – jak rzezimieszek. Wyrodne państwo i nibypaństwo uzupełniają się wzajemnie. Nibypaństwo nie działa tam, gdzie państwo działać powinno, a wyrodne państwo owszem działa, ale przeciwko własnym obywatelom. Nibypaństwo jest słabe, spuchnięte i bezsilne wobec silnych, a wyrodne państwo jest agresywne wobec słabych. Co więcej, jest ono silne wobec słabych właśnie dlatego, że jest słabe wobec silnych. Musi tworzyć pozory działania, musi poprawiać statystyki. Robi to więc tam, gdzie o to najłatwiej, a nie tam, gdzie to jest potrzebne.

Wyrodne państwo często zachowuje się tak, jakby chciało nam aktywnie zaszkodzić. Nie chodzi w tym jednak o jakiś spisek, układ czy ciemną siłę, która szuka osobistej wendety. Jest znacznie gorzej. To nie jest spisek, to jest logika systemu. Tak jak promień światła biegnie po linii najkrótszego czasu, a „woda ma to do siebie, że spływa do Bałtyku”, tak instytucje państwowe kierują się zasadą minimalizacji pracy. To nie jest niczyja wina, tak po prostu jest. Wszyscy robimy tak, żeby się nie narobić. Urzędnikom łatwiej będzie zainterweniować tam, gdzie jest łatwo zainterweniować, choć nie ma to sensu, niż tam, gdzie interwencja jest trudniejsza, ale potrzebna. I to przekłada się na fatalny obraz wyrodnego państwa.
[...]
Streszczając, polskie instytucje pomocowe nie są w stanie pomóc tam, gdzie pomoc by się przydała, natomiast tam, „gdzie nadzór kuratora, to [są] zmarnowane publiczne pieniądze, [tam] rozkręca się nowe afery, by móc uruchomić całą machinę”. A nawet więcej, specjalnie tworzy się problemy, żeby mieć po co puścić ten mechanizm w ruch. I to jest właśnie wyrodne państwo w pełnej krasie. Państwo, które stara się odebrać dzieci rodzicom tam, gdzie to jest niepotrzebne, żeby powetować sobie, że nie umie pomóc dzieciom naprawdę potrzebującym. Państwo, które unika działania w sprawach wymagających działania, ale trudnych, a odbija to sobie, działając w sprawach działania niewymagających, ale łatwych. Państwo, które całe jest jak ci strażnicy miejscy, którzy nie podejdą do grupy osiedlowych kulturystów pijących wódkę w parku, a zamiast tego bohatersko legitymują licealistki, które piją radlery trzy ławki dalej.

Bywa też, że wyrodne państwo, z całą mocą swojego prawa i orzełka na czapce, myli się i ściga kompletnie niewinnych ludzi. I nie chodzi tu o jakąś dynamiczną sytuację na ulicy, gdzie zdarza się podjąć złą decyzję, bo nie ma czasu na myślenie. Niestety, pod zły adres potrafią też trafić sprawy administracyjne, a czasem wręcz karne, które powinny przecież być prowadzone z atencją, spokojem i rozwagą. I bywa, że trudno je potem odkręcić, bo państwo zasłania się swoją bezwładnością."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
FulTun

@bojowonastawionaowca I w takim państwie chcą budować elektrownie jądrową firmami z przetargu.

Proponuję od razu reaktor 50 mega ton z prętami z odzysku.

MostlyRenegade

@bojowonastawionaowca mam pomysła: ktoś powinien nakręcić miniserial - 21 odcinków, w którym każdy poświęcony jest innemu grzechowi. Mogą nawet występować ci sami aktorzy, ale w każdym odcinku w innej roli. Mam nawet tytuł serialu: "21".


I jeszcze lepszy pomysł: druga seria traktująca o pedofilii w kościele. W tej samej konwencji, z tymi samymi aktorami. Druga seria będzie miała tytuł "37" ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Tak, już to widzę... To będzie hit. Zainteresowanych zakupem licencji zapraszam na priv. 10% zysków dla mnie.

Krx_S

Książka jest mega, łyknąłem w dwa wieczory. Polecam jeszcze My Fajnopolacy od tego autora

Zaloguj się aby komentować

21 polskich grzechów głównych: Nibypaństwo (9/21)

"Nibypaństwo to państwo teoretyczne i tekturowe, państwo, które nie realizuje swoich konstytucyjnych celów. W działaniach nibypaństwa brakuje wspólnego mianownika, który spajałby je w jakąś zrozumiałą całość. Jego poszczególne struktury funkcjonują niezależnie od siebie, czasem do tego stopnia, że sprawiają wrażenie nie spójnej całości, ale luźnego zbioru instytucji.

Słynne narzekania podsłuchanego w restauracji ministra Sienkiewicza dotyczyły właśnie rozczłonkowania polskiej państwowości: „Moje pierwsze doświadczenie państwa jest dość banalne, to znaczy państwo w Polsce istnieje teoretycznie, [a] praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością”. „Nie ma kultury współpracy instytucji”, „to nas prześladuje wręcz, ten brak współpracy”, wtórował mu Marek Belka. I trafiali w sedno. Poszczególne organy naszego państwa nie umieją ze sobą współdziałać, a czasem nawet się komunikować. Rzeczpospolita Polska nie potrafi porozumieć się sama ze sobą. Owocuje to takimi osiągnięciami jak ów słynny chodnik na poznańskich Ratajach, którego część budował Zarząd Zieleni, a część Poznańskie Inwestycje Miejskie. Niestety, obu częściom nie było dane się spotkać.

Podorganizmy nibypaństwa lubią też symulować działanie. Lubią udawać, że coś w ogóle jest robione, tak żeby z zewnątrz wyglądało, że nibypaństwo to prawdziwe państwo. Udawanie staje się niejako racją stanu. Owszem, są jakieś ministerstwa i urzędy, leżą w nich jakieś analizy i strategie, ktoś nawet nosi papiery od drzwi do drzwi i przepycha z szuflady do szuflady. Ale jak tylko trochę w tym pogrzebać, to szybko się okazuje, że to wszystko jest po nic, że to wszystko tylko wygląda jak państwo. Państwo, z samej swojej natury, lubi udowadniać, że to, do czego jest powołane, niezbędnie musi być robione. Natomiast nibypaństwo potrafi się z tego kompletnie nie wywiązywać – a mimo to istnieć."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
bojowonastawionaowca

Jeszcze co do chodnika, żeby przybliżyć (rok 2015):


"Ułożony niedawno na Ratajach chodnik straszy błotną dziurą. To efekt współpracy poznańskich urzędników. Z jednej strony budował go Zarząd Zieleni, z drugiej Poznańskie Inwestycje Miejskie. Do szczęścia zabrakło 4 metrów i skuteczności Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, który nie zdążył wykupić prywatnego gruntu.


Pierwszy zaczął budować swoją część chodnika Zarząd Zieleni Miejskiej. Prace ruszyły około 2 lata temu. Jak przyznaje Tomasz Lisiecki, dyrektor ZZM, o dziurze, która może powstać między dwoma odcinkami ścieżki, wiedzieli już na etapie projektowania.


- Wiedzieliśmy, że są tam działki prywatne. W takim wypadku Zarząd Zieleni Miejskiej nie mógł poprowadzić chodnika po tym wąskim klinie terenu. Nie mamy kompetencji, aby sami próbować wykupić takie grunty. To zadanie dla Wydziału Gospodarki Nieruchomościami. Mimo wszystko, podjęliśmy decyzję aby wybudować tyle ścieżki, ile mogliśmy. Gdybyśmy mieli czekać, aż wszystko będzie dopięte, to obecnie nawet byśmy nie zaczęli robót - mówi Lisiecki."


https://tvn24.pl/poznan/blotna-luka-na-srodku-chodnika-ra509968-3291450

a6b7acc4-6044-43fd-a306-8df90ac68329

Zaloguj się aby komentować

*Poniższy wpis to moja opinia, w żaden sposób niezwiązana z hejto, administracją czy moderacją*

Próba samobójcza (stawiam póki co znak zapytania, póki nie będzie więcej wiadomo) Wawrzyka to IMO nie jest dobra wiadomość dla PiSu.

  • Jak tylko informacja o aferze zaczęła wypływać, to PiS starał się ją za wszelką cenę uciszyć poprzez błyskawiczną dymisję Wawrzyka, jako że bije to bezpośrednio w główne hasło wyborcze i w to, na czym opierają swoją kampanię.
  • Potem kiedy to nie zadziałało, usiłowali dokonać kontrolowanej eksplozji tematu, mówiąc, że to dotyczy tylko kilkuset przypadków i służby interesują się tematem od paru miesięcy.
  • Potem, jak to nie zadziałało, poszła w pisowskie media narracja, że nagle niestworzone rzeczy się dzieją na Lampedusie (co ma związek ścisły z umową UE z Tunezją o tym, że ta druga będzie miała płacone za powstrzymywanie nielegalnej imigracji na miejscu, o czym oczywiście nie ma mowy w tych mediach)
  • Teraz próby przyklejenia tematu afery do zupełnie innych, niezwiązanych z Wawrzykiem ludzi z PO

Natomiast to wszystko nie działa, bo temat jest wciąż drążony i jest o nim coraz głośniej i głośniej, a temu próba samobójcza (?) zdecydowanie nie pomaga. Szczególnie jeśli ten przeżył (tak na ten moment się wydaje) i może zacząć gadać — to zdecydowanie nie sprawi, że będzie ciszej na miesiąc przed wyborami. Dalsze nagłaśnianie sprawy powoduje jedynie, że ten temat będzie dominujący dla kampanii wyborczej, zwłaszcza że, jak pokazują znaki na niebie i ziemi, PiS o aferze wiedział, wycofując ludzi związanych z Wawrzykiem z list wyborczych.

(Oczywiście, ktoś może mówić, że to będzie wykorzystywane przez media pisowskie, że opozycja zaszczuła człowieka itd, natomiast moim zdaniem parę rzeczy na to nie wskazuje:
  1. zgodnie z informacjami RMF Wawrzyk trafił do szpitala po północy, przez te 12h żadne portale rządowe (PAP, TVP, Polskie Radio) się o tym nie zająknęły, dopiero teraz się pojawia, ale wciąż nic w najbardziej kontrolowanym medium TVP
  2. Wawrzyk został już ogłoszony winnym procederu wizowego poprzez natychmiastową (co niespotykane do tej pory ze strony PiSu) dymisją. Mieliby bronić winnego człowieka?)

Co Wy uważacie?

#polityka #aferawizowa #owcacontent
maximilianan

@bojowonastawionaowca stawiam dolary przeciwko kasztanom, że pisowska narracja będzie w stylu "bezpardonowy atak na wiceministra. Czy musi ktoś zginąć, żeby opozycja przestała szczuć?". Jest też parę innych możliwości, ale nie chce dawać gotowców tej bandzie skurwysynów

Mikel

@bojowonastawionaowca

Zgadzam się, nie pomoże. Jednak moim zdaniem powód jest bardziej prozaiczny


Ludzie uwielbiają plotki i intrygi.


Do tej pory temat był wałkowany tylko w bańkach informacyjnych ludzi niezwiązanych z PiS. Uciszanie tematu w PiSowskich mediach w mniejszy lub większy sposób się udał. To marginalizowanie tematu to był damage control dla tych którzy już się dowiedzieli - żeby dowiedzieli jaka jest 'prawda' także z medium któremu ufają


Natomiast PiS najbardziej się bał że sprawa zostanie na tyle rozdmuchana, że nie nadążą z przekazem 'prostującym' i że ta 'alternatywna prawa' (czyli taka nie pomyśli partii) zacznie docierać do ich najtwardszego elektoratu. A ten elektorat tą aferą nie będzie zadowolony bo ta uderza w ideały, które PiS tak miał przecież pielęgnować...


Teraz, mają kłopot. Bo jak informację można przykryć inną 'prawdziwszą' informacją, to teraz będą musieli stanąć na przeciw domysłom i plotek. A te rozchodzą się nawet szybciej niż informacja. 'Ulica mówi' a ludzie lubią gadać. O polityce może nie wszyscy i może mniej. Jednak co jeżeli w aferę wchodzi ludzkie życie, intryga 'samobójstwa' i wielkie pieniądze w tle?

Jednym słowem - mają przejebane. Teraz ta afera będzie rozbudzała wyobraźnie dużej części Januszy i Grażyn, którzy choć nie interesowali się polityką to głosowali na PiS. Oni będą potem wałkować ten temat przy kawce z sąsiadką czy przy trzepaku z sąsiadem. I nie będzie to już temat 'polityczny'. To jest afera którą zacznie żyć kraj. I niech ten Janusz z Grażyną dyskutują o niej w drodze na wybory. Może wtedy będą mieli chwile zawahania przed postawieniem krzyżyka przy kandydacie z PiSu.

Wyrocznia

Co Wy uważacie?


@bojowonastawionaowca że Tuska trzeba natychmiastowo aresztować bo zaczyna zagrażać ludzkiemu życiu i zdrowiu.

Zaloguj się aby komentować

21 polskich grzechów głównych: Optymizm magiczny (8/21)

"Optymizm magiczny to planowanie działań w oparciu o założenie, że wystąpią tylko okoliczności korzystne, a okoliczności niekorzystne nie wystąpią. Jeśli okoliczności niesprzyjające już wystąpiły, wówczas wierzymy, że nie będą one miały konsekwencji. Mówiąc prościej, optymizm magiczny to postawa, w której nie przyjmujemy do wiadomości realiów, ale zakładamy, że jakoś to będzie. Niestety, całkiem często nie jest.

W ramach optymizmu magicznego uodparniamy się na fakty albo postępujemy im na przekór. Chcemy wierzyć, że będzie dobrze, mimo że wszystko wskazuje na to, że nie będzie. Wymyślamy sobie scenariusz optymalny i według niego procedujemy. Scenariuszy gorszych nie tylko nie zakładamy, ale nawet nie przyjmujemy do wiadomości. Czasem jednak bywamy mądrzy przed szkodą, ale mądrzy tylko teoretycznie. Wiemy, a nawet mówimy w mainstreamowych mediach, że coś jest bardzo źle przygotowane i że nieszczęście wisi w powietrzu. Niestety, ta wiedza nie jest jeszcze wystarczającym impulsem, żeby coś zmienić.

W optymizmie magicznym zakładamy – często wbrew twardym faktom – że nic złego się nie zdarzy i że wszystko pójdzie po trajektorii najbardziej nam przychylnej. Że deszcz nie spadnie, śnieg się roztopi, a mgła rozstąpi. Optymizm magiczny to dokładne przeciwieństwo amerykańskich podręczników o sprawnym działaniu, w których czytamy zawsze, że należy mieć nadzieję na najlepsze, ale przygotować się na najgorsze. Niestety, w Polsce realizujemy raczej zasadę „przygotuj się na najlepsze, a o najgorszym nawet nie myśl”. Konstruujemy nasze plany tak, że powieść się mogą tylko wtedy, gdy wszystkie okoliczności ułożą się po naszej myśli.

Często jest bowiem tak, że wolimy nawet nie myśleć o tym, co będzie, jeśli okoliczności ułożą się niepomyślnie. Uważamy, że nie wypada o tym mówić i myśleć, bo to sprowadzi nieszczęście. Wydaje się nam, że sama rozmowa o tym, jak się ustrzec wilka, to już wywoływanie go z lasu. Zachowujemy się tak, jakbyśmy z góry zakładali, że Polska jest w stanie działać tylko i wyłącznie tupolewicznie i tylko i wyłącznie przy sprzyjających wiatrach. Stąd też samo pomyślenie o tym, że bywają wiatry niekorzystne, pachnie niedasizmem, pachnie przywoływaniem problemu, którego nie da się w ramach polskiej cywilizacji rozwiązać. Samo pomyślenie o tym, że okoliczności mogą być niekorzystne, bliskie jest odebraniu Rzeczypospolitej Polskiej prawa do istnienia. Przecież wszyscy dobrze wiemy, że ona sobie w niesprzyjających warunkach nie poradzi."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
moll

@bojowonastawionaowca nie tyle nie poradzi, co jesteśmy w dupie i zdążyliśmy się w niej urządzić...

Arientar

Jakbym czytał i podejściu mojego ojca.

michal-g-1

Zgadzam się, choć nie rozumiem dlaczego jest to polski grzech główny - w innych krajach nie występuje? Jesteśmy gorsi od innych?

Zaloguj się aby komentować

21 polskich grzechów głównych: Norma europejska (7/21)

"Norma europejska to ideał Europy, który stanowi w naszym mniemaniu ostateczny cel istnienia Polski. Dostosowanie się do normy europejskiej jest najdalszym wyobrażalnym horyzontem naszych polskich planów i zamierzeń. Norma europejska nie odnosi się przy tym do żadnego konkretnego państwa europejskiego. Jest to raczej zbiór naszych przypadkowych, za to bardzo wyidealizowanych przekonań o tym, jaka jest Europa. W normie europejskiej przyjmujemy, że Europa jest ukończonym, zamkniętym projektem i monolitem.

Zacznijmy od samego pojęcia „Europa”. To jest dla nas pojęcie pierwotne, ideał, który jest spójny, nieskazitelny i w najmniejszym stopniu nie odzwierciedla faktu, że Niemcy różnią się od Francji, a Skandynawia od Grecji. W języku polskim słowo „Europa” nie oznacza przecież kontynentu, ale mityczną krainę, w której wszystko dzieje się tak, jak powinno. W Europie rowerzyści mają swoje ścieżki, kierowcy autostrady, bezrobotni zasiłki, bogaci swoje ferrari i wszyscy są szczęśliwi. „Europa” to nie są jakieś tam Niemcy, Niderlandy czy Norwegia, ale ideał, który tkwi w naszych głowach i któremu za wszelką cenę chcemy sprostać.

Pomyślmy o przymiotniku „europejski”. W Polsce jest on często równoznaczny ze słowem „dobry”. „Zbudujmy autostrady na europejskim poziomie” nie znaczy przecież „wprowadźmy system opłat jak na autostradach we Włoszech” ani „dajmy na nich liberalne ograniczenia prędkości jak w Niemczech”, ale po prostu „zbudujmy dobre autostrady”. Czasem „europejski” to tyle co „cywilizowany”, tak jak w zdaniu „w europejskim kraju klienta traktuje się z szacunkiem”, a czasem zbliża się znaczeniowo do słowa „normalny”, tak jak w zdaniu „w normalnym, europejskim kraju ten człowiek już dawno straciłby stanowisko”.

Norma europejska jest jednym z najbardziej oczywistych i bezspornych faktów polskiego życia. Na Europę Zachodnią patrzymy z podziwem. Nie ma w Polsce argumentu silniejszego niż ten, który zaczyna się od słów „a w Europie…”. Perswazja przez odwołanie czy porównanie do „Europy”, do „normalnego” czy „cywilizowanego” kraju jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej wrośniętych w język polski figur retorycznych czy wręcz środków stylistycznych. Jest to na tyle oczywiste, że czasem nawet tego nie dostrzegamy, a przecież jest to kryterium fundamentalne. Trudno przecenić siłę oddziaływania, jaką mają w Polsce argumenty typu: „w Szwecji to by nie przeszło”, „w Anglii to nie do pomyślenia” czy „miłe słowa »Le Monde diplomatique« o Polakach…”."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
moll

@bojowonastawionaowca ja mam zupełnie odwrotnie skojarzenie - norma europejską - unia kazała wprowadzić - więc wprowadzamy na ostatjią chwilę, wyciągając z rozwiązań państw ościennych najgorsze co się da plus własne dokręcanie śruby

qdco

@bojowonastawionaowca Najlepsze to jest w ogóle w wykonaniu wszelakich eurosceptyków. Ci to zawsze bronią Prawdziwych Wartości Europejskich, nie mylić z tymi wyznawanymi przez europejskie narody.

Zaloguj się aby komentować

21 polskich grzechów głównych : Zarządzanie rozmyciem odpowiedzialności (6/21)

"Zarządzanie rozmyciem odpowiedzialności to celowe utrzymywanie niejasnego podziału kompetencji między ludźmi lub instytucjami. Służy to utrudnianiu wszelkiej aktywności oraz ochronie osób decyzyjnych przed konsekwencjami ich działań lub zaniechań. Innymi słowy, zarządzanie rozmyciem odpowiedzialności to rozmyślne kultywowanie ogólnego bałaganu decyzyjnego i czerpanie zeń korzyści.

Modelowym przypadkiem jest sytuacja, w której kompetencje dwóch organów państwa graniczą ze sobą i wytwarzają nieprzejrzystość na styku. Ta nieprzejrzystość jest wykorzystywana przez wszystkie zainteresowane strony do fałszywej ucieczki przed kozłoofiaryzmem. Często jest tak, że odpowiedzialność pozornie jest uregulowana, ale w rzeczywistości i w praktyce – nie. Dopóki wszystko działa, to działa. Ale potem na szarym pograniczu kompetencji wybucha lokalny pożar (w reklamie idzie złe zdjęcie, wali się dach albo rozbija samolot) i nagle się okazuje, że – wbrew szumnym zapowiedziom i rozbudowanym nadregulacjom – nikt za to nie odpowiada. Co więcej, nie tylko za to konkretne zdarzenie nie odpowiada konkretny człowiek, ale nie ma też żadnej możliwości poprawy sytuacji na przyszłość. Odpowiedzialność jest długofalowo rozmyta, więc nie wiadomo, kto i co miałby poprawiać. Sami siebie skazujemy na popełnianie ciągle tych samych błędów.

Zarządzanie rozmyciem odpowiedzialności jest ucieleśnieniem przysłowia, że porażka jest sierotą. Jak długo coś się udaje, jak długo przynosi sukcesy albo przynajmniej w miarę znośnie funkcjonuje, tak długo działamy sobie radośnie bez formalizmów i wypełniania papierów. Ale gdy tylko coś się stanie, wtedy natychmiast się okazuje, że nie wiadomo kto przedsięwzięcie organizował, kto nim dowodził i o co w ogóle chodziło. Rzeczpospolita Polska to jeden wielki system umywania rąk. Stan ten wszyscy wspólnie podtrzymujemy, bo zmiana nie leży w niczyim interesie. Zmiana oznaczałaby bowiem przyjęcie realnej odpowiedzialności."

#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
Arxr

@bojowonastawionaowca 

Czytam te grzechy główne i wychodzi mi, że nie jestem Polakiem

Mikel

#polityka

Nie zwróciłem na to wcześniej uwagi ale czy aktualnej władzy ten chaos nie jest na rękę? Czy przypadkiem oni specjalnie nie rozmywają tej odpowiedzialności? Nie tylko żeby ochronić swoje tyłki ale żeby też zaatakować.


Czytając wpis, przypomniałem sobie o twicie oskarka, gdzie atakował trzaskowskiego za coś, za co jest odpowiedzialny PiS. Czy to był błąd oskarka, czy mimo wszystko specjalne rozmywanie odpowiedzialności? W końcu wyborcy mają pamięć złotej rybki i są zamknięci w bańce informacyjnej. Oskarek zaatakował, wyborcy wznieśli triumfalne hurra, a odpowiedź Trzaskowskiego nawet się nie przedostała przez ten wrzask, o ile w ogóle przedostała się do bańki informacyjnej wyborcy PiSu. No i można odtrąbić kolejny sukces, kolejny atak, kolejny podział. Co jak co, ale manipulację to oni opanowali prawie do perfekcji. A ja mam wrażenie że cały czas się przekonuje jak bardzo są w tym dobrzy.

651ae68a-a00b-47ba-b9e8-e635a5ec85f9
Dudleus

W prywatnych firmach też to działa. U mnie o wszystkim decyduje właściciel, ale jak decyzja okaże się zła to nie on ją podejmował a jak się pogoda z nim o organizacji pracy czy pieniądzach to nigdy nic nie wie, musi zapytać księgowej trzeba przyjść kiedy indziej.

Zaloguj się aby komentować

Kraje G7 do końca września mają ogłosić konkretne plany zakazu sprzedaży rosyjskich diamentów.

UE wielokrotnie debatowała nad zakazem importu rosyjskich diamentów, ale wstrzymywała się w obawie, że mogłoby to jedynie zaszkodzić belgijskiemu miastu Antwerpii, światowemu centrum diamentów, bez faktycznej szkody dla Rosji. W związku z tym G7 pracuje nad międzynarodowym systemem śledzenia diamentów. Jednym z głównych celów tego skoordynowanego działania jest powstrzymanie obchodzenia sankcji, na przykład poprzez import de facto rosyjskich diamentów, które zostały przedtem przetworzone i ponownie oznakowane w innym miejscu na świecie.

G7 chce teraz skonkretyzować poprzednie zobowiązania, ogłaszając zakaz, który według urzędników mógłby zostać częściowo wdrożony już w styczniu, chociaż szczegóły techniczne są wciąż opracowywane. UE musi następnie przekształcić decyzję G7 w nową decyzję w sprawie sankcji, co da krajom najbardziej zaangażowanym w reakcję wobec Rosji (Polsce i krajom bałtyckim) nowy impet w sprawie nakłaniania Komisji Europejskiej do przyjęcia nowego pakietu sankcji.

https://www.politico.eu/newsletter/brussels-playbook/the-official-and-unofficial-agenda-of-todays-eu-executives-meeting/

#uniaeuropejska #rosja #sankcje #diamenty
#owcacontent
John_polack

No tak na zachodzie poważna debata liczenie zysków i strat, a w Polsce Mati na huura embargo na węgiel i Polak płaci 3k za tonę xD

Zaloguj się aby komentować