"Norma europejska to ideał Europy, który stanowi w naszym mniemaniu ostateczny cel istnienia Polski. Dostosowanie się do normy europejskiej jest najdalszym wyobrażalnym horyzontem naszych polskich planów i zamierzeń. Norma europejska nie odnosi się przy tym do żadnego konkretnego państwa europejskiego. Jest to raczej zbiór naszych przypadkowych, za to bardzo wyidealizowanych przekonań o tym, jaka jest Europa. W normie europejskiej przyjmujemy, że Europa jest ukończonym, zamkniętym projektem i monolitem.
Zacznijmy od samego pojęcia „Europa”. To jest dla nas pojęcie pierwotne, ideał, który jest spójny, nieskazitelny i w najmniejszym stopniu nie odzwierciedla faktu, że Niemcy różnią się od Francji, a Skandynawia od Grecji. W języku polskim słowo „Europa” nie oznacza przecież kontynentu, ale mityczną krainę, w której wszystko dzieje się tak, jak powinno. W Europie rowerzyści mają swoje ścieżki, kierowcy autostrady, bezrobotni zasiłki, bogaci swoje ferrari i wszyscy są szczęśliwi. „Europa” to nie są jakieś tam Niemcy, Niderlandy czy Norwegia, ale ideał, który tkwi w naszych głowach i któremu za wszelką cenę chcemy sprostać.
Pomyślmy o przymiotniku „europejski”. W Polsce jest on często równoznaczny ze słowem „dobry”. „Zbudujmy autostrady na europejskim poziomie” nie znaczy przecież „wprowadźmy system opłat jak na autostradach we Włoszech” ani „dajmy na nich liberalne ograniczenia prędkości jak w Niemczech”, ale po prostu „zbudujmy dobre autostrady”. Czasem „europejski” to tyle co „cywilizowany”, tak jak w zdaniu „w europejskim kraju klienta traktuje się z szacunkiem”, a czasem zbliża się znaczeniowo do słowa „normalny”, tak jak w zdaniu „w normalnym, europejskim kraju ten człowiek już dawno straciłby stanowisko”.
Norma europejska jest jednym z najbardziej oczywistych i bezspornych faktów polskiego życia. Na Europę Zachodnią patrzymy z podziwem. Nie ma w Polsce argumentu silniejszego niż ten, który zaczyna się od słów „a w Europie…”. Perswazja przez odwołanie czy porównanie do „Europy”, do „normalnego” czy „cywilizowanego” kraju jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej wrośniętych w język polski figur retorycznych czy wręcz środków stylistycznych. Jest to na tyle oczywiste, że czasem nawet tego nie dostrzegamy, a przecież jest to kryterium fundamentalne. Trudno przecenić siłę oddziaływania, jaką mają w Polsce argumenty typu: „w Szwecji to by nie przeszło”, „w Anglii to nie do pomyślenia” czy „miłe słowa »Le Monde diplomatique« o Polakach…”."
#21polskichgrzechowglownych #polska #ksiazki
#owcacontent
@bojowonastawionaowca ja mam zupełnie odwrotnie skojarzenie - norma europejską - unia kazała wprowadzić - więc wprowadzamy na ostatjią chwilę, wyciągając z rozwiązań państw ościennych najgorsze co się da plus własne dokręcanie śruby
super wpis dzisiaj
@bojowonastawionaowca Najlepsze to jest w ogóle w wykonaniu wszelakich eurosceptyków. Ci to zawsze bronią Prawdziwych Wartości Europejskich, nie mylić z tymi wyznawanymi przez europejskie narody.
@qdco w dalszym fragmencie, którego już nie chciałem cytować jest o tym fragment - tak bardzo gardzą europejskimi wartościami i tym, co się dzieje na zachodzie, ale jak tylko zdarzy się coś, co popierają, to nagle krzyczą "Europa się budzi" i zewsząd płyną hymny pochwalne dla tej części zachodu
Zaloguj się aby komentować