Mam dylemat jak to wszystko opisywać. Z jednej strony już zacząłem, więc póki mogę to wypada. Z drugiej - nie chcę zdradzać za dużo żeby nie dało się wystalkować czy coś.
Niania, czyli opiekun produkcji, przyszedł dziś z poleceniem dla mnie.
Kąkuter do programowania ma problem z zalogowaniem się do dysku sieciowego, co tam jest zrobione, jakie tam konto jest zalogowane.
Szczerze i uczciwie odpowiedziałem, że ten komputer nie ma przypisanego dla siebie konta dostępowego, tylko ja jestem gdzieś od ponad roku zalogowany żeby ciągle nie latać i im nie naprawiać.
Ale jak to? To trzeba wygenerować konto!
Dużo wcześniej też o tym mówił, ale widać nie było mocy urzędowej.
Wygenerował, zalogował się i... no super, pliki nowe pociągnięte,
ale nie działajom! Zrup coś!
Dodam tylko, że niania teoretycznie od prehistorii siedzi na debianie. Zapewne on nie musiał nigdy klikać w "pozwól na uruchomienie pliku jako programu", ale
chmod czy
sudo to na pewno miał.
Do tego na środku pulpitu zostawiłem plik podpisany, być może za mało sugestywnie, "README". W pliku tym jest rozpisane jak krowie na rowie co należy zrobić, krok po kroku, okienkowe klikanie, wskazane konkretne pliki. Nie, nie czytamy... Od gościa z produkcji, po pokazaniu mu co przeoczył dostałem tekstem:
a to skąd ja mam wiedzieć, że taki plik randomowy to opisuje...
Na pulpicie jest z 5 - 6 ikon.
#elektrokolchoz - tag do opisywania mojego januszexu #pracbaza #januszex #kolchoz #linux