#farmakologia
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Ale przebolałbym te stratę kasy. 3 miesiące i jestem na zero. Podpaliłem się jak amator, trudno. Za błędy się płaci, więc przez kolejne 3 miesiące będę pracował kilkanaście godzin dziennie, od poniedziałku do niedzieli, za darmo. Nic więcej nie zrobię. Pogodziłem się z tym. Ale...
Właściwie pogubiłem się już, leki które biorą powodują, że mam słabszą pamięć i szybko zapominam co chciałem powiedzieć xD W każdym razie pisałem coś o depresji i fobii społecznej. Tak. Depresja jest następstwem fobii społecznej, która zniszczyła mi życie. Dosłownie. Przez te wszystkie lata, kiedy rówieśnicy bawili się, wchodzili w pierwsze związki, zaliczali pierwsze "seksy" ja bałem się nawet wyjść do sklepu po bułkę. Wegetowałem tak przez kilka lat. Na leki zdecydowałem się jakieś pół roku temu. Pomogły, ale tylko na fobię społeczną, nie licząc tygodniowej poprawy pod względem nastroju. Ale co z tego. Deprecha przez tę kilkuletnią izolację, z czym wiąże się oczywiście totalna samotność, brak umiejętności społecznych i w ogóle poczucie wyobcowania przybrała na sile. Obserwuję tych wszystkich ludzi i widzę, że nie nadaję się tu. Nadaję kompletnie na innych falach. Chce coś zrobić, ale nic nie ma sensu. Nic mi się nie chce. Nigdzie nie widzę sensu. Ale w ogóle mnie to nie dziwi. Samotność jest fajna jeśli jest wyborem a nie smutną koniecznością.
Chodzę na psychoterapię. Póki co kończymy wywiad i niedługo zaczynamy ćwiczenia czy coś. Ale nie widzę tego. Nie wierzę że mi to pomoże. Codziennie myślę o śmierci.
Reasumując. Nie mam znajomych. Nigdy nie miałem dziewczyny. Przegrałem połowę oszczędności, które i tak były niskie, a teraz to już w ogóle odczuwam frustrację kiedy odpalam aplikację bankową. Zmarnowałem młodość. Tak, wiem, wciąż jestem młody. Ale mówię o tych imprezach, ogniskach i innych pierdach. Nigdy tego nie poznałem, mimo że bardzo chciałem, ale fobia społeczna była zbyt silna. Obserwuję brata i jego znajomości. Wszystkie są z okresu szkolnego. Potem poznawał innych znajomych przez swoich własnych znajomych. I tak to dla normalnego człowieka się toczy. A dla takiego odizolowanego dzikusa jak ja? Nadziei brak.
Nie wiem po co to piszę w sumie. Chyba włączyła się już mega duża potrzeba interakcji z drugim człowiekiem, nawet jeśli to tylko głupi portal xD
Utknąłem w bagnie, wciąga mnie coraz bardziej i nie mam pojęcia, jak z niego wyjść. I czy jest w ogóle sens. A może po prostu warto dać się wciągnąć i nie cierpieć dalej.
#depresja #depresja #mania #psychologia #psychiatria #farmakologia #przegryw
#zwiazki
@Shady albo się z niego powoli wygrzebywać po to, żeby podziwiać widoki niewidoczne z aktualnej dziury.
Nie oczekuj cudów i szybkich spektakularnych rezultatów. Ciesz się z każdej drobnostki.
Dasz radę, wierzę w Ciebie
@Shady bierzesz leki i poszedłeś na psychoterapię, brawo Ty, kontynuuj. To, że Ci się wydaje, że to nie pomoże to też normalne, bo umysł się buntuje bo pomimo tego, że jest chujowo nie chce zmian. Co do znajomych to następnym miejscem gdzie się ich poznaje to praca. Sam z okresu szkolnego mam 1 kolegę, a resztę znajomych mam z tej czy innej pracy.
Z każdym dniem, małymi kroczkami, wyjdziesz z doliny i znowu zaświeci słońce.
Nikt z przyłożenia ośmiotysięcznika nie zdobył.
Łapniesz robotę, to poprawi samopoczucie, przynajmniej mniej czasu będziesz tracił na negatywne rozkminy.
Stricte fizyczna byłaby najlepsza, ale ja to nie polecam pchania się np. do syfu budowlanego.
Zaloguj się aby komentować
TLDR: Kryzysowy freestyle, czyli ściana tekstu pełna dziur i kwiatów.
42.
Mówię do siebie czule. Z wyrozumiałościa i ciepłem. Staram się odpuścić ciągłym pretensjom pod szyldem popełnionych błędów (albo i nie) tłumacząc sobie, że wykorzystywałam wszystkie zasoby jakie miałam na tamtą chwilę. A to że było ich niewiele i były mało przystosowawcze to nie jest moją winą. Pracuje i pracowałam na tym co mam. Dodatkowo pragnę odpuścić w zakresie kontroli trudnych uczuć. One będą, a koncepcja bezkresnego szczęścia jest ulotna, nierealna wręcz utopijna. Będziemy czuć ból, rozczarowanie, odrzucenie nie raz nie dwa. Akceptacja tego jest nieziemsko trudna, zwłaszcza gdy życie już doświadczyło Cię na tyle boleśnie, że masz wrażenie iż los napierdalał Cię kijem po głowie prawie całe dzieciństwo.
Już mam dosyć kopania z życiem. Dosyć! Dosyć! Ja chcę dobrze żyć, a nie jakkolwiek.
W nocy pod natłokiem pozytywno-negatywnych myśli, przeżyłam najgorszy atak paniki jaki miałam. Próbowałam się odnaleźć w ilości zagadnień które chce i potrzebuje ogarnąć skoro wybieram świadomie życie, a nie unicestwienie. Ilość tego sprawiła, że poczułam lęk w każdej komórce swojego ciała. Myślałam że tracę zmysły, że tak mi już zostanie. To było jak żywy koszmar. Nie wiedziałam czy pójście do dyżurki po leki nasenne było wytworem mojej wyobraźni, czy prawdą, bo byłam w takim zawieszeniu między światami. Ale ogarnęłam to, zasnęłam. Udało się z farmakologiczną pomocą, ale zdołałam o nią poprosić. To już jest sukces.
Mam wrażenie że mój mózg jest w jakimś osobliwym stanie emocjonalnego limbo. Nie wiem czy to wina leków, czy stan chorobowy, albo taka już jestem. Czuję się przezroczysta, mdła, a zarazem rozemocjonowana w środku. Jak ktoś by mnie zapytał jak się czuje, wzruszyła bym ramionami i odpowiedziała "uj tam wie", a takie pytania padną zarówno od lekarzy, jak i bliskich. Nawet nie bardzo wiem, po co ja to wszystko piszę. Czuję że jakość tego wszystkiego spada, że mniej ognia jest w tym co tworzę. Nie podoba mi się to. Ale mam do siebie mówić czule. Piszesz jak czujesz Fafalala, z serca jak zawsze nie tylko z głowy. To wspaniałe, że pomimo lęku, apatii, trzesących dłoni i problemów ze wzrokiem nadal piszesz zarówno dla siebie, jak i dla innych, którzy też niewątpliwie powinni się częściej mentalnie przytulać.
To nie działa, nadal jestem rozczarowana, ale nie mogę oczekiwać, że to zadziała od razu. To proces, który już trwa i będzie trwał do końca życia. A ja nie chcę malować trawy na zielono, wciskając że parę zdań napisanych w jakimś psychologicznym zrywie zmieniło moje wieloletnie spaczone myślenie, które stawia mnie jako największego demona i kata dla samej siebie. Nawet nie chcę tego czytać. Czuję wstyd. Dużo się dzieje we mnie, i jak jeszcze nie wiele rozumiem aby móc to zmienić, jednego jestem pewna - muszę się bardziej polubić.
Pewien umarly poeta z kawiarenki #zafirewallem napisał kiedyś « Na końcu sam siebie za wszystko przeproszę. », też tak musisz, przeprosić nawet jak niema za co, odpuścić i sama siebie polubić tak jak mu lubimy ciebie, ale jak to zrobić to niewiem. Pozdrowionka i przytulasy!
@Fafalala Nie widzę powodu do wstydu, nie zrobiłaś sobie tego sama ani się o to nie prosiłaś. Dla mnie twoje wpisy są bardziej interesujące niż znakomita większość produkcji tutaj.
Cześć, tu Daniel od Przerysowanych. Cieszę się, że czekasz na komiks, jestem w trakcie pracy nad nim. Chciałbym z Tobą skonsultować szkice, jeśli zdążysz odpowiedzieć w tym tygodniu. Mój mail: zerodc [at] wp.pl Pozdrawiam!
Zaloguj się aby komentować
TLDR: Na szybko co u mnie.
41
Mijają mi dzisiaj 2 miesiące na oddziale. Tak, tak, nadal nie wyszłam i jeszcze się na to nie zapowiada. Mam ciężką odmianę Chad, z szybką zmianą faz. Co tydzień jak z zegarkiem w ręku zmienia mi się faza z depresyjnej na manię/hipomanie i odwrotnie. Co się Profesor, który robi kontrolne obchody co wtorek, na oglądał moich różnych oblicz to jego. Lekarze też już zaczęli załamywać ręce, nade mną, bo co parę dni to inna ja. Nawet niedawno myśleli o zmianie leków, które biorę od samego początku, bo widzieli niską efektywność, co tym samym oznaczałoby dla mnie wydłużenie pobytu o co najmniej kolejne parę tygodni.
Zaczynam czuć, że dochodzę do siebie. Że zaczynam lądować na ziemię. Jest to dla mnie dziwny stan, bo już dawno nie czułam się normalna, ustabilizowana. Zadziwia mnie, bo przez długi czas był mi obcy. Czuję, że neurony lepiej łączą wątki, wolniej mówię, odczuwam zmęczenie, ale nie na poziomie "chcę wzrosnąć w łóżko". W końcu też czytam, bo koncentracja mi na to pozwala. Jest mi dobrze, dziwnie ale dobrze. Jeszcze trochę brakuje do pełnej stabilizacji, bo nadal męczę się z akatyzjami (niepokojem ruchowym), gonitwą myśli, wraz z mgłą myślową, czy poczuciem rozgorączkowania w ciele, na poziomie dziwnej ekscytacji, ale jestem bliżej normy niż kiedykolwiek.
Chciałabym więcej napisać, znacznie więcej bo materiału w głowie mam od groma, ale drżenie rąk uniemożliwia mi na bezproblemowe stukanie w literki na ekranie telefonu. Być może to efekt uboczny leków, które biorę i liczę, że niedługo odzyskam władze w dłoniach. Trzymajcie kciuki, by to było w końcu to. Abym już zdrowiała tylko, bo nieźle mnie przetrzepało te 8 tygodni w szpitalu. Bardzo bym ciała wrócić do domu.
@Fafalala co to jest mgła myślowa?
@GrindFaterAnona poczucie że myślenie jest spowolnione, i analiza spłycona.
@Fafalala
Trzymam kciuki za ciebie!
@drift4lajf dziękuję bardzo, bardzo. :)
Zaloguj się aby komentować
Wpływ antybiotykoterapii na rozwój bakterii wielolekoopornych
Zakażenia bakteriami wielolekoopornymi stanowią coraz większe zagrożenie epidemiologiczne z powodu braku antybiotyków mogących je zwalczać. Wiele osób, również ze środowisk medycznych, nie zna podstawowych mechanizmów nabywania i rozwoju oporności wśród drobnoustrojów. Mogą oni przez to przyczyniać się do selekcji bakterii opornych, np. poprzez przyjmowanie lub przepisywanie nieodpowiednich chemioterapeutyków.
Firmy farmaceutyczne również ograniczyły zainteresowanie na poszukiwanie nowych leków przeciwdrobnoustrojowych.
Bardziej opłacalne dla nich jest wyprodukowanie kolejnego leku na nadciśnienie, który pacjent będzie brał przez wiele lat, niż opracowanie i dopuszczenie na rynek antybiotyku, który stosuje się doraźnie przez tydzień lub dwa. W ostatnich dwudziestu latach wprowadzono jedynie dwa nowe antybiotyki, o bardzo wąskich wskazaniach.
Coraz częstsze występowanie oporności wielolekowej u bakterii niesie ze sobą ryzyko wytworzenia superbakterii opornych na większość leków. Jest to niebezpieczne zwłaszcza dla pacjentów z deficytami odporności. Oporność na antybiotyki to globalne zagrożenie dla zdrowia publicznego, które może dotknąć każdego z nas.
https://pharmacopola.pl/wplyw-antybiotykoterapii-na-rozwoj-bakterii-wielolekoopornych/
***
Autorki: lek. Izabela Cendal, Lek. Beata Franczak
**
Główna strona z bezpłatnym czasopismem Pharmacopola i naszymi książkami: https://www.pharmacopola.pl
https://www.facebook.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.instagram.com/alexander_gulosus/
https://www.instagram.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.youtube.com/@pharmacopola_redakcja
https://www.tiktok.com/@pharmacopola.wydawnictwo
Patronite: https://patronite.pl/pharmacopola
Buycoffee: https://buycoffee.to/pharmacopola/
Moje książki: https://pharmacopola.pl/sklep/
#pharmacopola
#gulosus
#farmacja #farmakologia #medycyna
@Gulosus byłem ostatnio u rodzinnego po antybiotyk na infekcję ucha i fajnie, bo młody chłopak nie wstydził się wyjąć z torby jakiegoś "Przewodnika antybiotykoterapii"- zwłaszcza, że trudny przypadek bo mi się wyhodował i grzyb i bakteria (podejrzewam, że z winy laryngologa).
@AdelbertVonBimberstein No i bardzo dobrze, lepsze to niż wróżenie z fusów i ślepa wiara w nieomylność medyczną
Zaloguj się aby komentować
TLDR: Szybka aktualizacja.
25.
Hej, sorki za milczenie. Dzisiaj szybko, chcę dać znać że żyję. I to nawet całkiem nieźle. Leki albo keratyna zaczęła mi prostować myślenie, problem pojawił się przy skutkach ubocznych brania arypiprazolu. Włączyły mi się straszliwe akatyzje czyli niepokój ruchowy. Dosłownie nie mogłam usiedzieć w miejscu. W pracy wstawałam i siadałam na krześle zrywając się gwałtownie, w domu kręciłam bączki na podłodze i nie starczało mi przestrzeni aby się wybiegać. Myślałam że oszaleje, psychiatryka też, dlatego odstawiłam z dnia na dzień. Dopiero teraz zaczynam odzyskiwać kontrolę nad ciałem. Będę próbować teraz kwetapinę. Kiedyś brałam, więc już trochę znam wroga.
Na razie czuje się okej, tak normalnie, przez co dziwnie. Jestem w intensywnym szkoleniowo - pracowy szale, ale odnajduje w tym radość. Psychoterapia jest coraz trudniejsza, terapeutka zauważyła że świadomie omijam pewne tematy. Nie mogłam nie przytaknąć. Muszę się zacząć zatapiać w swoim bagnie, a nie tylko chodzić wokół niego po kostki. Trzeba zacząć mówić o traumie, ale przy ostatniej próbie skończyło się na powtarzaniu "ja nie chcę czuć, ja nie chcę czuć"
Jestem nadal w trakcie pisania swojego epizodu "opętania", ale nie jest to łatwe, dlatego nie przymuszam się. Nabiorę gotowości, to zacznę pisać jakbym dostała skrzydeł. Już się trochę znam.
Dziękuję, że jesteście ze mną. Trzymajcie się tam ciepło i do usłyszenia. :)
PS Właśnie zdałam sobie sprawę że to moje pierwsze hejtowe urodziny. <3
@Fafalala czekałem na wieści 😊 powodzenia z tym dalej, dobrze przeczytać coś dobrego 😊
@Sezonowiec no tęskniłam za Wami, no co zrobić. :D
-
Dobrze, że żyjesz i nie stoisz w miejscu (i nie chodzi mi o niepokoje ruchowe)
-
Sto lat!
-
Znam to miejsce, czasem tam przelatuje na rowerze
@zed123 1. A też się cieszę. Fajnie jest mieć lżejsza głowę.
2. Dziękuję. ^_^
3. To moja stara uczelnia. Zmieniła moje życie, a ostatnio trafiłam po tej śnieżycy za dnia takie piękne niebo.
A czy próbowałaś leczysz się salcesonem?
@Belzebub kuwa dzięki za ten komentarz!!!!11 No jeszcze nie, dawno nie dawkowałam bo wege od lat, ale może podrzucę pomysł lekarzowi.
@Fafalala no gość taki jeden w Polsce dostał prawie 200 mln dotacji na tą nowatorską technikę
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Siema Hejtowaci i Hejtowate
Dziś chciałem podzielić się doświadczeniami z zażywania Modafinilu - może komuś przyda się do podjęcia decyzji czy warto i po co.
Przygoda była krótka i miała na celu przetestowanie skuteczności specyfiku w codziennej pracy i sytuacjach podbramkowych - z zastrzeżeniem, że badanie kohortowe to to nie jest i że opisuję własne doświadczenia z zażywania specyfiku przez krótki czas.
No to jadę z dzienniczkiem
Modafinil
Kupione 4 rodzaje po kilka tabletek. Sklep za cloudflare i przyjmuje tylko płatności przy dostawie. Po dostawie cloudflare zdjęło serwis. Szemrany biznes.
Dzień 1
Pierwsze pół tabletki Walklert 150mg (czyli dawka 75mg).
Efekty: uczucie lekkiej zgagi bezpośrednio po zażyciu. Do 12 leciutkie poczucie odrealnienia - zwłaszcza stojąc (dziwne uczucie jakby braku kontroli nad pionizacją ciała :-)) bez wpływu na motorykę czy kontrolę ciała.
Koncentracja - trudno powiedzieć czy zwiększona. Na pewno dobry dzień.
Popołudniem - senność. Może za mała dawka na masę ciała. Efekty opisane wcześniej znikły - poza uciskiem na środku klatki z tendencją do prawej strony - to co wcześniej uznałem za zgagę.
Wieczorem zasypianie bez problemów.
Dzień 2
Ponowna dawka 75mg Walklert.
Zero efektów albo zniuansowane. Zasypianie normalne. Brak odrealnienia. Dawka za mała na masę ciała?
Dzień 3
Walklert 150mg
1h po podaniu - uczucie gorąca a 5 min potem ucisku w głowie - trwało ok 10 min. Wcześniej ucisk w klatce w dole mostka - coś podobnego do uczucia lekkiej zgagi - ale szybko minęło.
Lekkie uczucie rozpychania w głowie od ok 50 min. Lekki ślinotok.
Po 11:20 ból w prawym ramieniu / barku. Uczucie rozpychania w głowie nadal, niezbyt silne.
Wątroba boli od 2 dni - od czasu zeżarcia piwa z czereśniami.
Dzień 4
Problemy z trawienie prawdopodobnie spowodowane przez kiełbasę z Auchan, zapleśniała dzień po zakupie (jednak nie czereśnie i browar
Generalnie wrażenia po Walklercie - bez sensacji. Efekty uboczne niewielkie zysk na koncentracji - niezbyt zauważalny.
Problemów z zasypianiem brak.
Modalert - zmiana piguł.
Dzień 5
200 mg Modalert o 9:47 po śniadaniu, popite wodą.
W kilka minut po zażyciu - uczucie ucisku w przodzie głowy, niezbyt silne.
Prawa strona barku - jakby zakwasy w mięśniach barkowych.
O 10:40 uczucie ucisku zaczęło słabnąć do ledwie zauważalnego
11:15 ucisk powrócił, lekki ślinotok i metaliczny posmak w ustach.
Reszta dnia dobrze. Koncentracja ok, ale brak uczucia supermocy. Ucisk w głowie zniknął.
Senność od 20.40, łóżko ok 23.30.
Dzień 6
Ból głowy od rana (cała jak na zmianę ciśnienia). Nie wziąłem tabletki w obawie że to skutek uboczny. Ibuprofen rano na ból głowy. W środku dnia słabiej wieczorem mocniej.
Głowa boli do samego wieczora. Ibuprofen g 20:36
Nad ranem następnego dnia bez bólu głowy.
Przerwa 2 dni – Dzień 7 i 8
Niedziela wyjazd z Rzeszowa 12:00 w Wawie 18:00. Potem pociąg do Poznania (próba snu w trakcie ale słabo) przyjazd o 23:30. Odebranie znajomych z dworca, dojechali o 00:30 opóźnionym IC. Tabletka Walklert 150 i jazda do Wawy samochodem. Dojazd 4:00.
W czasie jazdy bez senności. Brak ucisku w głowie, lekko metaliczny posmak.
Sen do 6:30 i jazda do pracy. 8:30 uczucie zmęczeni i rozbicia, pojawia się nagle.
9:00 Walklert 150mg - rozbicie znika częściowo do 10.00 koncentracja ok.
Do 16:30 dobrze się pracuje, głowa nie boli, nie ma ucisku znanego z poprzednich sytuacji. Odrobina w prawej części czoła ale może z innego powodu.
Lekki metaliczny posmak w ustach. Cały czas bez zmian. Brak senności.
21:50 łóżeczko. Odznaki senności. Lekki metaliczny posmak utrzymuje się cały czas i minimalny ślinotok. Prawy bark boli podobnie jak poprzednim razem. Poza tym bardzo dobre samopoczucie
Dzień 9
Dzień bez tabletki. Spanko od 22 z minutami, pobudka bez budzika o 5:40.
W ciągu dnia ok 11:50 lekka senność (nudne spotkania online). Lekki metaliczny posmak utrzymuje się od rana. Prawy bark / szyja pobolewają jak poprzedniego dnia.
Dzień 10
Dzień bez tabletki. Pobudka 6:30. W pracy ok, ciężki dzień. Dużo bezsensownych spotkań. Dużo maili. Impreza działowa. W domu 18:30. W trakcie jazdy do domu senność za kółkiem, w sumie nieduża.
19:20 kino. Senność przed wyjściem - widać różnicę między zażyciem styma a niezażyciem.
Test pozostałych dwóch rodzajów Modafinilu – za jakiś czas
Podsumowanie ------------------
-
Warto brać, gdy rzeczywiście ma się przed sobą cały dzień aktywności a potem dochodzi jeszcze kolejne kilkanaście godzin działania wymagającego koncentracji (jazda samochodem, praca).
-
Nie warto brać jeśli chce się poprawić wydajność w pracy w normalnych godzinach pracy. Nie ma efektów
albo są minimalne.
-
Odczuwałem pewne efekty uboczne - ucisk w głowie, dziwne samopoczucie, nie miałem natomiast problemów z zasypianiem.
@Petrorogal co karze Ci każdy wpis tytułować gównem? Nawet jak ktoś wrzuca coś, co sam zrobił? Sprawia Ci przyjemność ponizanie innych ludzi?
@Zielczan nie.
@Zielczan widzę sporo tagów #przegryw w postach kolegi, oni tak mają. Toksyczna męskość
Zaloguj się aby komentować
Badania kliniczne nad wpływem amantadyny na pacjentów zakażonych koronawirusem uzyskały zgodę Urzędu Rejestracji Leków i rozpoczną się w przyszłym tygodniu - poinformował prof. Konrad Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Amantadynę jako rzekomo skuteczny lek na Covid zachwalał na przełomie roku Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Za swoje wypowiedzi był krytykowany przez specjalistów. Prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Jego zdaniem Warchoł wypowiada się na temat leku, o którym nie ma pojęcia.
Więcej na ten temat: https://www.rp.pl/Koronawirus-SARS-CoV-2/210329478-Amantadyna-lekiem-na-Covid-W-Polsce-ruszaja-badania-kliniczne.html
Zaloguj się aby komentować
W Niemczech 260 Euro, dostępny w aptece na receptę od ręki.
Piękny ten mój kraj gdzie za najnowsze generację antybiotyków trzeba płacić prawie 3x tyle co u bogatego sąsiada i jeszcze nie dostane tyle co potrzebuje tylko tyle ile mi w aptece dadzą...
albo schody chronione przez 50 policjantów
@Rastablasta ciekawe kto ładna kaskę zgarnął za taki monopol
@Hakamairi znając życie musi to Żymianie
Zaloguj się aby komentować