#emigracjazwykop

5
110
Hejterzy, Tomki czy jak zwał tak zwał, robicie to dobrze! Dbajmy tu o poziom, jest fajnie. Chętnie zawsze tu zaglądam i z przyjemnością spamuje Was moimi mam nadzieję w miarę ciekawymi wpisami. Dzięki użytkownicy!
b0841f97-c013-4fd4-a739-5f07f542160d
panKrzysztofKrawczyk

@Miszcz_Joda popularne tagi... where #lego? trzeba to zmienić!

nowy_rozdzial

@Pouek gnida84 zmarł na białaczkę, a przed śmiercią spotkał się z mistrz_jodła w szpitalu

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Cień i kość
Autor: Leigh Bardugo
Gatunek: fantasy
Ocena: ★★★★☆☆☆☆☆☆
Do przeczytania "Cienia i kości" zachęciły mnie równolegle dwie rzeczy - pojawienie się serialu na podstawie książki na Netfliksie oraz wysokie oceny "Sześciu wron", czyli innej, wydanej później, pierwszej części serii osadzonej w tym samym świecie. Opisywana zresztą w tej recenzji powieść również miała dobre noty, kiedy dodawałem ją sobie na półkę. Teraz zeszła na niższy pułap, co w pełni rozumiem i do czego dokładam niniejszym kolejną cegiełkę.
Od samego początku miałem wrażenie, że książka jest skierowana do dużo młodszego ode mnie odbiorcy. Prosto, wręcz infantylnie napisana, bez skomplikowanych zdań, opisów, z dialogami prostymi, a przez to też nienaturalnymi, sztucznymi, na dłuższą metę męczącymi. Postacie przedstawione również wydają się mało autentyczne, przerysowane, ale jednocześnie na poziomie charakteru i relacji - płaskie i nijakie. Nie wykluczam, że gdybym miał 12-14 lat, tak zaserwowana powieść mogłaby do mnie trafić i nie odczułbym wymienionych wcześniej problemów, także jestem w stanie zrozumieć jej popularność wśród młodzieży.
Przedstawiony świat, polityczne zależności i "magia" mają duży potencjał, który nie zostaje w książce wykorzystany. Być może serial lepiej sobie z tym radzi - to dopiero sprawdzę. Fabularnie nie jest dramatycznie, czyta się to całkiem dobrze na poziomie samej historii, chociaż jest dość przewidywalna i czerpie garściami z innych serii, choćby z Igrzysk Śmierci. Niestety całość poskładana jest chaotycznie, jakby tylko w celu połączenia początkowo zarysowanych najważniejszych punktów. Wątki uczuciowe to całkowita porażka - cliché goni cliché, a prostota budzi wręcz niesmak. Tłumaczenie też miejscami nie pomaga, w szczególności tytuł "Zmrocza" powoduje raczej uśmiech politowania niż trwogę.
Zmęczyłem 80% książki, chociaż od mniej-wiecej 1/3 już czułem, że nie ma szans na to, że z tego brzydkiego kaczątka będzie coś więcej. Może zmienia się to w kolejnych częściach, może właśnie w "Szóstce wron". Nie wykluczam sprawdzenia tej powieści, ale dopiero po przerwie od świata griszów.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
501a854f-2517-40c7-89e9-66dee9a67f3a
highlander

mnie serial Netflixa niestety odrzucil, ale chyba dam ksiazce szanse. jestem aktualnie po przeczytaniu Diuny na która napalilem sie po obejrzeniu filmu Denisa Villeneuve. I powiem ci ze po przeczytaniu ksiazki film duzo lepiej wypadl chociaz skonczyl sie w polowie ksiazki. Niesamowita ekranizacja. w diunie herbert wykreowal niezwykle ciekawa wizje przyszlosci ale ksiazke czyta sie tak sobie.

Req86

@highlander Diunę czyta się ciężko ... Czytałem parę lat temu, po Dzieciach Diuny miałem już dość, ale przeczytałem cykl do końca, no nie lubię pozostawiać rzeczy niezakończonych

zranoI

@highlander zgadzam się - Diuna do "pageturnerów" nie należy, acz kiedy wróciłem do niej po kilku latach (po filmie właśnie), to czytało mi się ją znacznie łatwiej i przyjemniej.

Zaloguj się aby komentować

Witam, jestem kolejnym spadochroniarzem z wykopu
Czytałem sobie dzisiaj Mirko, hejt na Wolskiego i... stwierdziłem że nie chce mi się dyskutować, czytać ani brać udziału w tej bezsensownej kłótni frustratów
Hello everyone
BananowyKoko

@Opornik gościu właśnie napisał, że nie chce brać w tym udziału, a Ty zaczynasz dyskusję o tym :D

michal-g-1

@Opornik moim zdaniem to nie Wolski odjechał a odjechana jest właśnie toksyczność wykopu: facet robi swoje, czasem lepiej, czasem gorzej. Podoba mi się co robi ale lubię sluchać również merytorycznej o nim krytyki. Raz ma więcej racji, raz mniej. A wykop go opluwa i wyśmiewa. Dla samego plucia na kogoś i zbierania plusów za szyderstwo.

Opornik

@michal-g-1


toksyczność wykopu


To pewnie też. Tak jak ktoś tam napisał niedawno - nie jestem już w stanie normalnie na wykopie rozmawiać, człowiek się staje toksyczny od samego przebywania tam.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Tytuł: Migawka
Autor: Brandon Sanderson
Gatunek: fantasy
Ocena: ★★★★☆☆☆☆☆☆
Sandersona kojarzę z książek z cyklu "Ostatnie Imperium", wkrótce mam zamiar wziąć się też w końcu za "Drogę królów", jednak gdy zobaczyłem, że napisał on krótki policyjny thriller, chciałem to sprawdzić. Krótko mówiąc już na starcie - zawiodłem się.
Sama idea pary policjantów o charakterach i problemach takich, jak ci z "Migawki" to oklepany standard. Tym, co wyróżnia tę dwójkę spośród innych im podobnych jest fakt, że rozwiązują sprawy kryminalne w sztucznie generowanym świecie odtwarzającym wydarzenia z niedalekiej przeszłości. Próby wyjaśnienia zasady działania mechanizmu migawek i ich historii zajmują jakieś ćwierć książki i rodzą więcej pytań niż dają odpowiedzi, są obszerene, ale mało precyzyjne. Wolałbym być chyba postawiony przed faktem bez dodatkowych tłumaczeń, przy jednoczesnym większym skupieniu autora na fabule, postaciach i dialogach. W tym przypadku wszystkie aspekty pozostawiają wiele do życzenia.
Jak pisałem wcześniej, bohaterowie są standardowi, a relacja między nimi i ich rozmowy - nijakie, bez charakteru i polotu. Fabularnie też nie ma fajerwerków. Zakończenie mnie zaskoczyło, ale jednocześnie nie spowodowało żadnych emocji, w związku z miałkim zarysowaniem postaci i wątków. "Migawka" jest moim zdaniem powieścią, która nie wie, czym chce być i ostatecznie jest niczym. Przeciętna, lekko napisana książka, o której pewnie zapomnę za kilka tygodni. Wspomnę jeszcze o tłumaczeniu, które wydaje się kulawe i nienaturalne, choć nie miało to raczej dużego wpływu na odbiór powieści przeze mnie.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
5863cb22-e7be-45f4-902b-f1039b342631

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Ślepnąc od świateł
Autor: Jakub Żulczyk
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Drugi raz w niedługim czasie podjąłem lekturę książki, której fabułę dobrze znałem wcześniej, choć zwykle tego unikam. W przypadku "Króla" byłem na spektaklu, tutaj - widziałem serial produkcji HBO (który swoją drogą bardzo mi się podobał). Jak duży wpływ na wrażenia z czytania "Ślepnąc od świateł" miał fakt, że całość była zawczasu w jakiejś formie w mojej głowie?
Przede wszystkim od razu uderza fakt, że serial jest wiernym oddaniem powieści, a ludzie od castingu zrobili dobrą robotę. Wyobrażając sobie większość sytuacji, przed oczami miałem sceny z produkcji telewizyjnej, wraz z wyglądem dużej części bohaterów i jak najbardziej miało to sens. Główna różnica to z pewnością mnogość przemyśleń i obserwacji wplatanych w książce poza dialogami - w początkowych fragmentach jest tego więcej niż samego wątku fabularnego. Miejscami ociera się to o grafomanię, jednak w większości ma ręce i nogi oraz jest dobrze ujęte. Na dłuższą metę ten potok myśli związanych mniej lub bardziej z wydarzeniami wydawał się nieco męczący. Podobnie zresztą jak sny głównego bohatera, które potrafią zachwycić klimatem i ciężarem bijącym z ich plastycznych opisów, jednak po czasie również stają się nieświeże.
Atmosfera w powieści zachwyca zresztą nie tylko w przypadku snów. Czuć ciężar, ale nie zabrakło miejsca na przełamujące to (i jednocześnie podbijające przez kontrast) humorystyczne akcenty - zdarzyło mi się kilka razy zaśmiać na głos, co jest rzadkością. Akcja wciąga, bohaterowie są dobrze zarysowani i wyraziści, relacje między nimi naprawdę dobrze splecione, a dialogi naturalne i ciekawe. Postać Dario była genialna w serialu, ale w powieści również jest świetna - Frycz dostał solidny materiał, który przekuł w złoto.
Jestem pewien, że "Ślepnąc od świateł" podobałoby mi się bardziej, gdybym wcześniej nie widział serialu, ale może uda mi się w większym stopniu docenić jakąś inną książkę Żulczyka. Nadal - jest to moim zdaniem lektura solidna, godna polecenia, której w czasie czytania byłem gotowy dać nawet 8 gwiazdek, jednak zmęczenie fragmentami wspomnianymi wcześniej zrobiło swoje. Muszę jeszcze wspomnieć o audiobooku - Skonieczny sprawdził się dobrze jako reżyser i aktor w serialu, a w roli lektora jest świetny.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
754f6a03-4546-447e-988b-d5a9fff30583
tak_bylo

@zranoI nie jest to wybitny serial, ale ma swój niepowtarzalny klimat.

Atom

@tak_bylo dałbym mu 8 na 10 gdyby miał lepsze intro, jest strasznie sztuczne i widać, że nie starczyło kasy na dobre efekty specjalne. Nie mniej uważam, że jak na polskie realia bardzo udany.

Jan.Serek-Truskawka

Zgadzam się w 100% co do roli Pana Frycza. Majstersztyk jak dla mnie. Jedna z najlepiej napisanych i odegranych postaci w polskiej kinematografii ostatnich lat w mojej opinii. Szkoda tylko, że gra Pana Nożyńskiego jest irytująca ale może tylko dla mnie i nie przemawiają do mnie tłumaczenia, że tak miało być. Niemniej gorąco polecam serial.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Wrzask
Autor: Izabela Janiszewska
Gatunek: thriller
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Pierwsze podejście do "Wrzasku" zakończyło się porzuceniem przeze mnie lektury po kilku stronach. Książka wydawała mi się pretensjonalna i przerysowana. Wziąłem na to poprawkę i wróciłem do niej w bardziej odpowiednim czasie, co poskutkowało tym, że solidnie się wciągnąłem i ukończyłem ją w kilka dni.
Już po chwili czytania oczywistym jest, że główni bohaterowie to postacie przerysowane. Na tej płaszczyźnie zdecydowanie zabrakło finezji, co mogłoby mi przeszkadzać, gdyby nie fakt, że zwyczajnie lubię całą serię z podobnie karykaturalną mecenas Chyłką. Warto od razu nadmienić, że podobieństwo "Wrzasku" do książek Remigiusza Mroza jest wyraźne, choć moim zdaniem pani Janiszewska poświęca nieco więcej uwagi naturalności relacji między bohaterami i chemii między nimi, co zdecydowanie działa na korzyść powieści. Książkę czyta się naprawdę lekko, a fabuła wciąga. Akcja podzielona jest na kilka równoległych wątków, których przedstawiane czytelnikowi fragmenty są, w moim przekonaniu, optymalnej długości - wystarczające do "wejścia" w sytuację, a przy tym urywane na tyle interesująco, że chce się czytać dalej.
Im bliżej końca powieści, tym bardziej czuć napięcie i zagęszczenie sytuacji. Problem w tym, że w okolicach środka książki autorka postanowiła wpleść zdarzenie, które wprost podpowiada rozwiązanie zagadki, a przy tym podane jest w tani, płaski sposób. Moje odczucie jest takie, że ta scena mogła zostać dodana do treści później, żeby lepiej złożyć całość i nie narazić się na oskarżenie, że zakończenie nie ma sensu. Osobiście preferowałbym jej pominięcie lub napisanie w inny sposób, mniej wprost. Co do samej końcówki - wydaje się ona bardziej chaotyczna od reszty książki, jakby zabrakło czasu na dopracowanie i "zaokrąglenie" szkicu. Nie przeszkodziło to na szczęście w tym, żeby całość ładnie się spięła i była zadowalająca dla czytelnika.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: kwiecień 2021)
99ea4c00-217e-4ba5-aa6b-4d34792a9b7d

Zaloguj się aby komentować

Czy Hejto jest normalne i warto tu zostać na dłużej? #kiciochpyta
Krogulec

Ciekawe co tam u kiciochowej, mogła by tu popytać.

SuperSzturmowiec

@ceHosUGQFE na swój sposób xD

ceHosUGQFE

@radek-piotr-krasny @lubieplackijohn dokładnie to co @zryyytyyy napisał, mam nadzieję, że nie przyjdą tutaj tylko tam zostaną.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Później
Autor: Stephen King
Gatunek: thriller
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Jeszcze kilka lat temu planowałbym zakup nowej książki Kinga tuż po ogłoszeniu jej premiery, dlatego z zaskoczeniem przyjąłem informację, że na rynku pojawiła się jego nowa powieść, a ja dowiedziałem się o tym już po fakcie. Tak czy inaczej - moja dawna fascynacja twórczością tego autora i jego stosunkowo wysoka niezawodność złożyły się na to, że 4 dni po ukazaniu się "Później", rozpocząłem lekturę.
Pierwszy rzut oka na wielkość liter i interlinię przywołał mi na myśl "Uniesienie" i stwierdziłem, że jest to kolejny podobny skok na kasę - wydanie czegoś, co powinno być jednym z wielu opowiadań w zbiorze, jako oddzielnej książki. Na szczęście się myliłem - treści jest wystarczająco dużo i nie czułem się oszukany. Pod względem fabularnym "Później" budzi mocne skojarzenia z "Doktorem Sen" i (w mniejszym stopniu) z "Outsiderem". O ile "Lśnienie" bardzo mi się podobało, tak jego kontynuacja mnie zawiodła i nieco zmęczyła, w przeciwieństwie do "Później". Książkę czyta się lekko (jak zazwyczaj u Kinga), trudno ją odłożyć, a gdy już się to zrobi, chce się wracać.
Opowieść przedstawia losy nieletniego z perspektywy pierwszej osoby i w stylu pisania czuć taką młodzieńczą lekkość, niekiedy naiwność. Nie lubię w książkach, a szczególnie w thrillerach, zapowiadania zdarzeń lub wyjaśnienia wątku w formie zdań typu: "o czym miał się dowiedzieć później" czy "dopiero później okazało się, jak bardzo się mylił". W tej powieści takich zdań jest dużo, ale już na początku (oraz w tytule) czytelnik jest na to przygotowywany, zatem nie razi to aż tak. Fabuła jest wciągająca, jednak nie zapowiada tego, że książka ma coś wspólnego z horrorem (poza kilkukrotnym przypominaniem wprost, że "ta historia to horror"), ot lekki thriller - do czasu. King pośrednio wplata również nieco polityki i własnego spojrzenia na życie ludzi w kapitalizmie. Nie jest to nachalne ani męczące, ale na pewno warte odnotowania, bo "obyczajowa" część powieści jest, jak na tego autora, duża. Całościowo nie powiedziałbym, że książka straszy czy nawet trzyma w napięciu, jednak czyta się ją chętnie i po prostu dobrze.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: luty 2021)
40750c5f-70f2-4972-bb0d-91763615683f

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Myszy i ludzie
Autor: John Steinbeck
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
"Myszy i ludzie" to krótka nowela, którą w zasadzie można przeczytać w jeden wieczór. Forma nie przeszkodziła autorowi w zarysowaniu wyrazistych postaci i relacji między nimi. Nie ma tu porywającej historii czy wartkiej akcji, jednak powieść w żaden sposób nie nuży. Zarysowane losami bohaterów motywy marzeń w kontraście do prozy życia codziennego i nieuchronność losu pozwalają nawet na chwilę zadumy po lekturze. Wszystko to pozwala ocenić książkę pozytywnie i nabrać apetytu na inne dzieła Steinbecka.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: luty 2021)
cc3b6f3b-068b-4fc6-9de9-9ee90aef2c4e
zen

Próbuję oswajać się z pisanym angielskim i przeczytałem to w oryginale. Nie trąci myszką Dobrze się czyta. Fajnie ukazane tamte czasy w Ameryce. Nie było łatwo, to na pewno. Marzenia pozwalały to wszystko znosić. Smutna.


Wyszło kilka ekranizacji. Może się skuszę.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Grona gniewu
Autor: John Steinbeck
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Po "Myszach i ludziach" wiedziałem, że sięgnę po kolejne dzieło Steinbecka raczej szybciej niż później. Powieść, czytałem trochę na raty, z przerwą na "Królestwo", co mogło nieco wpłynąć na mój odbiór książki, jednak mimo to "Grona gniewu" bardzo mi się podobały i niewątpliwie niedługo wezmę się również za "Na wschód od Edenu". Skupmy się jednak na utworze, o którym niniejsza recenzja traktuje. 
"Grona gniewu" snują potencjalnie mało seksowną współcześnie opowieść o rodzinie zmuszonej do migracji i poszukiwania choćby najgorzej płatnej pracy, żeby przeżyć. O ile historia Wielkiego Kryzysu w USA nigdy przesadnie mnie nie interesowała, tak losy rodu Joadów i umiejętność pisania Steinbecka sprawiły, że książkę czytałem chętnie i szybko. Zwykłe, szare problemy przeciętnych ludzi zarysowane przedstawione zostały autentycznie i przejmująco. Myślę, że pewien poziom empatii jest niezbędny, aby w pełni docenić tę powieść. Nie ma tu wartkiej akcji i przekoloryzowywania, ale to właśnie jest jednym z atutów powieści. 
Zabiegiem, który mi się podobał, jest przedstawienie pewnych sytuacji na poziomie ogólnym - krajowym czy stanowym, a następnie zderzenie mniej lub bardziej bezpośrednio głównych bohaterów z analogicznymi wydarzeniami. Pozwala to z jednej strony lepiej zrozumieć zachowania postaci, a z drugiej skupić się faktycznie na samej fabule, kiedy jest już ona przestawiana, bo sam kontekst i pewne związane z nim uczucia już mamy. 
W książce nie brakuje przemyśleń socjalistycznych, co może się podobać lub nie, za które sam autor został krytycznie oceniony w połowie XX wieku w USA. Do mnie osobiście to trafiło, co zresztą świadczy o tym, że dobrze dobrałem czas w życiu na przeczytanie tej powieści - jeszcze 5 lat temu z pewnością odebrałbym ją dużo gorzej. 
Akcja "Gron gniewu" osadzona jest niemal sto lat temu, jednak poruszane problemy nadal są aktualne. Co stanie się z milionami ludzi, kiedy automatyzacja i roboty zdominują całe sektory gospodarki, jak w pierwszej połowie XX wieku samochody i maszyny? Czy tak trudno jest odnieść sytuacje opisane w książce do krajów współczesnych, mniej rozwiniętych, które również są częścią ogólnoświatowej gospodarki?
Kilkukrotnie w czasie lektury uderzyła mnie teatralność w sposobie przedstawiania fabuły - pojawiły się w mojej głowie skojarzenia z dramatem, tragedią. Nadawało to trochę inną dynamikę i urozmaiciło czytanie. Poważny zarzut mam do końcowej części książki. Ostatnia 1/4 to już trochę krążenie w kółko, powielanie tego samego. Sama końcówka również mnie zawiodła - po obszernej powieści, w której nie brakowało przemyśleń i analiz społecznych spodziewałbym się jednak jakiegoś pełnego, dosadnego zakończenia.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
78213ac6-d547-4fca-b717-4c26fc0dcdae

Zaloguj się aby komentować

Ponad 15 lat na Wykopu i chcą weryfikować konto przy pomocy nr. tel. (oczywiście tylko polskie numery xD). Takiego.
Może Rumun znacząco przyśpieszy wzrost liczby użytkowników Hejto.
bajerfull

@Bober a ja mam zbanowane na rok. Zanim to było modne bo "po" plandemii(odwołali ją w naszym PRLu w dniu inwazji ruzkich na upainę) i po tym jak zacząłem w marcu mówić że chujnia będzie i z wynglem i paliwami, a i na ukrainie w końcu prądu zabraknie, ceny żywności wystrzelą w kosmos a ruzkie jakoś wytrzymają conajmniej rok ale zachód będzie obrywał backfire własnych sankcji bo przespał sprawę od 2014 roku. Dostałem banana także za mówienie, że bidet zacznie niesfornie fukać na upainę być może zostawiając ją jak afganistan, bo pewnie wyjdzie że nie da się tak fajnie przez upainę prać kasy jak przez afgan czy irak. Już niedługo wolność - jeszcze pół roku i wtedy się zricardializuję i odwalę rumunię . Ostatnio mocno biauek utwierdza mnie w przekonaniu że działa albo nawet zatrudnia kolegów z "abw"ery bo musi . Skoro orłanowi się sprzedał to się nie dziwię.

Bober

Serio dostałeś bana za takie coś? Plusowanie Pana Rumuna wiąże się z z ryzykiem, ale tutaj... Brak słów.

bajerfull

@Bober widać proroctwa na bazie faktów z przeszłości nie są mile widziane na vikop.prl O dziwo kilku jak wojna czy Rabusek ciągle siedzą tam i mimo wielomiesięcznych banów nie są kasowani na rok jak moje 14 letnie konto.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Królestwo
Autor: Szczepan Twardoch
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
Zacząłem słuchać audiobooka "Królestwo" na próbę, trochę jako odskocznia od "Gron gniewu". Było to moje pierwsze poważne podejście do książek w wersji słuchanej i jestem pewien, że będę korzystał z tego częściej. Sama powieść Twardocha spodobała mi się do tego stopnia, że po przesłuchaniu 1/3 treści, resztę dokończyłem w formie ebooka (Legimi tą elastycznością kupiło mnie już całkowicie) w dwa wieczory.
Chyba największym problemem, jaki mam z "Królestwem", jest przedstawienie go jako kontynuacji "Króla". Mamy tu kilku tych samych bohaterów, jednak sama powieść, jej klimat, a nawet wspomniane postacie, nie mają de facto wiele wspólnego z częścią pierwszą (przynajmniej na początku). Przemiana, która zaszła w Jakubie, jest moim zdaniem niewystarczająco zarysowana (a raczej - został on inaczej przedstawiony wcześniej), co nieco psuje odbiór książki. Po adaptacji do odmienności "Królestwa" oraz dzięki późniejszym nawiązaniom do wydarzeń z "Króla" było tylko lepiej. 
Głównym atutem pierwszej części byli wyraźni, dobrze zarysowani bohaterowie oraz relacje między nimi. Tutaj Twardoch postawił na przybliżanie sylwetek większości, niemalże każdej, postaci. Myślę, że mogło to mieć na celu nadanie wojnie i cierpieniu realizmu, bliskości. Niestety na kilku stronach nie da się związać czytelnika z bohaterem na tyle, żeby jego śmierć wywołała silniejsze emocje. Z tak postrzępionych kawałków różnych historii przebija również kolejna wada - brak ściśle określonego, pełnego wątku fabularnego z prawdziwego zdarzenia. Główne wydarzenia stanowią mniej niż 3/4 książki, co w moich oczach również jest wadą, ponieważ pozostałe wydają się daremne. Krótki wątek erotyczny trójki przyjaciół u schyłku powieści również wydawał mi się zbędny. Warto wspomnieć mocny koniec książki, który dobrze zamyka całość. 
Powieść jest napisana bardzo ładnym językiem, a przy tym na tyle lekko, że chce się przewrócić stronę, zacząć kolejny rozdział. Plastyczne opisy zachwycają, kiedy trzeba, i brzydzą, kiedy trzeba. Klimat Warszawy podczas wojny w różnych jej stadiach jest dobrze przedstawiony, choć bardziej podobało mi się ujęcie międzywojnia w części poprzedniej. Nie brakuje rozważań filozoficznych (podobnie jak w "Królu" - Kartezjusz, ponadto na przykład solipsyzm), jednak w żadnym stopniu nie jest to grafomańskie czy wymuszone. 
Podobał mi się zabieg wykorzystania narracji pierwsoosobowej przy jednoczesnej uzasadnionej wszechwiedzy Ryfki i Dawida. Sposób używania czasowników sugeruje wspominanie, wraz z jednoczesnym ponownym przeżywaniem opisywanych wydarzeń.
"Królestwo" z pewnością warto przeczytać, jednak moim zdaniem lepiej podejść do niego bez nastawienia na cokolwiek, po dłuższej przerwie od "Króla". Zacząłem od wspomnienia o audiobooku, więc zakończę krótką opinią o nim samym. Shtur świetnie sprawdza się jako lektor - interesujący, neutralny ton przerywany jest niekiedy dobrze zagranym okrzykiem czy modulacją głosu w dialogach. Grochowska też jest w porządku, ale gorzej się tego słucha, jednak może to wynikać po prostu ze specyfiki wątku Ryfki.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
f6bab50a-beeb-454b-b1e6-6ec2adc67d6d
pescyn

Wojny opinii rozpoczęły się!

baldybe

@zranoI świetna to była lektura, zupełnie inna od pozostałych powieści twardocha. Przeczytałem w dwa wieczory.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Król
Autor: Szczepan Twardoch
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Zwykle staram się unikać zbyt wielu informacji na temat fabuły książek, zanim nie zapoznam się z ich treścią. W przypadku "Króla" siłą rzeczy było inaczej, ponieważ ponad rok temu byłem na spektaklu (bardzo dobrym zresztą) w Teatrze Polskim. Od tego czasu "udało mi się" sporo zapomnieć, więc podchodziłem do powieści częściowo tylko zaznajomiony z wydarzeniami w niej przedstawionymi. Myślę, że doceniłbym ją nawet bardziej bez tej wiedzy.
"Król" zionie klimatem przedwojennej Warszawy. Książka przesiąknięta jest opisami sprawiającymi, że czuje się bruk stolicy pod stopami i aromat targowisk w nozdrzach. W związku z tym, że głównymi bohaterami są Żydzi, nie zabrakło również licznych nawiązań do ich kultury i obrzędów judaistycznych - autor przybliża to czytelnikowi w interesujący sposób, spójnie z fabułą. Wspomniane postacie są wyraziste, a relacje między nimi pełne i prawdziwe. Sztuka wystawiana w Teatrze Polskim wydawała mi się karykaturalna, tam bohaterowie byli przerysowani. Tu jest tak tylko miejscami, główny nacisk został przez autora położony na gangsterskie działania Jakuba Szapiry i jego towarzyszy. Czyta się to naprawdę dobrze. Powieść bardzo wciąga - również ze względu na fabułę rozwijaną się w sposób ciągły i długie rozdziały. Moc odniesień do wydarzeń i postaci historycznych z lat trzydziestych może nieco przytłoczyć i bez znajomości tychże łatwo się pogubić, mnie jednak dodatkowo zachęciło to do zapoznania się z historią międzywojnia (polecam podcast Lekcja Historii).
Wydarzenia są w książce przestawiane jako forma retrospekcji narratora, równocześnie opisuje on również czasy sobie współczesne. Nagłe skakanie pomiędzy sytuacjami i dygresje podczas opisywania akcji są w zasadzie nagminnie i początkowo wydają się chaotyczne, z czasem jednak nabiera to sensu, nadaje opowieści autentyczności, a umysł czytelnika przyzwyczaja się do dynamicznie zmieniającego się kontekstu fabularnego. Ciekawym zabiegiem autora jest wytworzenie wrażenia pozornej pierwszoplanowości bohatera tożsamego z narratorem - postaci zwyczajnej, miałkiej, bez głębszej historii - i na zasadzie kontrastu wzmocnienie obrazu twardego, męskiego i pełnego tajemnic faktycznego protagonisty.
Poza samymi opisami akcji, powieść obfituje również w przemyślenia społeczne i filozoficzne. Motyw powtarzający się, niemalże przewodni, umieściłbym w okolicach paradoksu statku Tezeusza, dualizmu kartezjańskiego i tożsamości według Locke'a. Jest to wtórne, jednak spójne z wydarzeniami przedstawionymi w książce, choć miejscami męczące nadmiarem. Na drugim planie pojawiają się również rozważania na temat ateizmu, ugryzione z ciekawej moim zdaniem strony.
Szczepan Twardoch doskonale przedstawił w "Królu" brud ulic - dosłowny i w przenośni. Bohaterów i ich działania trudno poddać przyporządkowaniu w kategoriach czerni i bieli, wszystko sprowadza się raczej do różnych odcieni szarości. Akcja książki gęstnieje z czasem, tworzy się napięcie, które świetnie podsumowuje bardzo dobre zakończenie powieści. Do twórczości Twardocha z pewnością będę wracał, a "Króla" bez wątpienia polecę znajomym.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: maj 2021)
28b2f2c6-20b1-417f-8c85-6590e2ab70bf
zen

Dobra lektura. Męska. Początek trochę wolny, ale później to już istny page-turner - nie można się oderwać. Postać Pantelona bardzo oryginalna Epizod w Berezie Kartuskiej fajnie ukazujący ówczesny polityczny klimat. II RP ukazana bez pudru. No i ta piękna okładka.

esterad

Może źle podszedłem to tej książki ale pamietam (to było chyba 3 lata temu) ze strasznie się z nią męczyłem. Akcja główna była super, ale rozdziały z punktu widzenia tego dzieciaka były chujowe i zostało mi tylko w głowie jakieś pojebane zarzynanie koguta. Na cholerę to było nie wiem bleeh

tbjoka

Narazie z Twardochem mam 1:1 - "Morfina" bardzo mi się podobała, "Pokora" zupełnie nie. Moze "Król" rozstrzygnie mecz

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Profesor Stoner
Autor: John Williams
Gatunek: literatura obyczajowa
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
"Profesor Stoner" to książka, której treść określiłbym jako "twarda obyczajówka". Jest to opowieść o tytułowym Williamie Stonerze, który już na początku powieści przedstawiony jest jako postać zupełnie zwyczajna - człowiek, który nie zmienił świata i pozostał po nim ledwie niewielki ślad. Życie tak wprowadzonego bohatera jest nakreślone na kartach książki przede wszystkim w formie opisu codziennych relacji z innymi ludźmi - rodziną i współpracownikami.
Stoner oddaje swoje życie nauce - zostaje wykładowcą i zanurza się w książkach. Uczelniana część jego życia jest główną płaszczyzną powieści. Dodatkowo poznaje kobietę, która zostaje jego żoną - burzliwe kontakty z nią są drugim planem książki. Nie ma tu wartkiej akcji, a większość treści wypełniają codzienne sytuacje, z którymi wielu dorosłych spotyka się w swoim życiu. Pozornie niemrawe prowadzenie fabuły sprawia, że głównego bohatera można lepiej zrozumieć, wczuć się w jego sytuację. Klimat pierwszej połowy XX wieku jest namacalny i wiele przedstawionych sytuacji pozwala docenić czasy nam współczesne na zasadzie porównania. Proza codzienności w rozbudowanych opisach i dość lakonicznych dialogach sprawia, że nie jest to lektura lekka (a miejscami wręcz męcząca), ale mimo wszystko powieść potrafi wciągnąć.
Kunszt autora można docenić w kilku przedstawionych w książce sytuacjach, kiedy to charaktery bohaterów ścierają się, a czytelnik wciągnięty głęboko w świat przedstawiony, odczuwa zdenerwowanie, niechęć, zawód czy bezsilność. Ukazana w powieści ulotność i stawanie się bardziej statystą niż głównym aktorem we własnym życiu, są naprawdę namacalne i to określiłbym najmocniejszym punktem tej powieści. Przeciętność i żal po czasie są bliskie wielu ludziom na co dzień - książki zwykle są od tego ucieczką, ta powieść jednak tego nie ułatwia. Wątki miłosne o różnym charakterze są istotne (w szczególności również umiłowanie wiedzy), jednak osobiście odebrałem je jako dość przeciętne na tle innych dzieł kultury.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: marzec 2021)
3003ae57-45dc-48a8-a76b-5d1cf2d7e673

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Nie wiesz wszystkiego
Autor: Marcel Moss
Gatunek: thriller
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
Kiedy wybieram kolejną książkę do czytania, nie sięgam tylko po wielkie dzieła literatury. Świadomie dodaję do biblioteczki również "przeciętne" pozycje - najlepszym tego dowodem niech będzie moja naczelna "grzeszna przyjemność", czyli powieści o Chyłce autorstwa Remigiusza Mroza (posiadam i przeczytałem wszystkie). Rozpoczynając lekturę "Nie wiesz wszystkiego" byłem świadomy tego, na co się piszę i to właśnie dostałem.
Autor próbuje przedstawić w książce wszystkie możliwe problemy nastolatków, przez co zamiast wyrazistych bohaterów dostajemy szeroki wachlarz miałkich cliche, które ścierają się i przenikają. W tym miejscu należy docenić nieco głębsze podejście do tematu trudności, z którymi musi mierzyć się młodzież, co pozwala łatwiej zrozumieć i wczuć się w sytuację każdej z osób. Zdecydowanie pomaga tu pierwszoosobowa narracja i mówienie oraz "myślenie" wszystkiego wprost - nie ma tu miejsca na subtelności. Ma to niestety również swoje wady - krótkie zdania i sposób ich formułowania sprawiają, że niektóre sytatuacje przypominają nieco paradokumenty w rodzaju "Trudnych Spraw" i niekiedy zakrawa to na śmieszność.
Książkę czyta się szybko i jest to dość lekka lektura, wyłączając fragmenty skupione na nastoletnich traumach. Nieco irytuje urywanie wątków na końcu większości rozdziałów - często ma to niewiele wspólnego z budowaniem suspensu i jest wyraźnym nadużywaniem tego popularnego w thrillerach zabiegu. A propos rozdziałów - wspomniałem wcześniej, że narracja jest pierwszoosobowa i byłby to naturalny sposób przedstawiania historii, jednak co kilkanaście stron zmienia się czas wydarzeń i bohater je opisujący. Takie skakanie ma zapewne na celu zwiększenie napięcia, a powoduje tylko burzenie immersji. Mnogość postaci i ciągłe zmiany wątków sprawiają, że łatwiej się tu pogubić w bohaterach niż w "Stu latach samotności". Jest to problematyczne do tego stopnia, że autor w pewnym momencie sam myli imiona (sic!).
Przedstawiona fabuła nie jest specjalnie porywająca, ale na swój sposób intryguje. Nie zaliczyłbym "Nie wiesz wszystkiego" do najlepszych thrillerów, jakie czytałem, szczególnie że końcówka szyta jest grubymi nićmi, ale była to całkiem porządna lektura z gatunku wspomnianych wcześniej "przeciętnych".
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: luty 2021)
213b818d-3286-4c2f-80f6-ba1fe3bcd4bc

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Kwiaty dla Algernona
Autor: Daniel Keyes
Gatunek: science fiction
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
"Kwiaty dla Algernona" to powieść kategoryzowana przede wszystkim jako "fantasy" i "science fiction". O ile pod względem definicji jako takich trudno się z tym nie zgodzić, to jednak większość treści wypełniają wydarzenia i rozważania skupione przede wszystkim na relacjach społecznych, psychologii i etyce. Myślę, że może spodobać się nawet ludziom uprzedzonym do fantastyki.
Książka napisana jest w formie dziennika - opis zdarzeń jest pierwszoosobowy, często wzbogacany o przemyślenia narratora. Głównym bohaterem powieści jest dorosły mężczyzna o ilorazie inteligencji ledwo umożliwiającym mu życie w społeczeństwie. Zostaje on poddany eksperymentowi, który ma zmienić go w geniusza. Kolejne wpisy w dzienniku obrazują jego przemianę, rozwój psychiczny oraz problemy, z którymi się mierzy. Formuła książki została moim zdaniem doskonale dopasowana do jej treści, dzięki czemu łatwiej jest nawiązać więź z bohaterem, w naturalny sposób analizować jego myśli i go zrozumieć. Namacalne wręcz jest poczucie zagubienia w świecie, przytłoczenia nowymi bodźcami i doświadczeniami oraz wewnętrznej ewolucji.
Pomimo fantastycznonaukowej otoczki zdarzeń, autor bardzo realnie i w wyważony sposób przedstawia zachowania ludzi i relacje osób o przeciętnym IQ z ludźmi niedoskonałymi intelektualnie. Oczywiście zdarzają się skrajności i dzięki formule dziennika jeszcze lepiej można je poczuć niemal na własnej skórze, jednak i tutaj pojawia się dysonans poznawczy, kiedy myśli głównego bohatera zostają zderzone z doświadczeniami i przekonaniami czytelnika. Moim zdaniem autor świetnie przedstawił narratora na każdym stadium jego rozwoju - jest to obraz kompletny i prawdziwy.
Głównym atutem "Kwiatów dla Algernona" jest zawarcie w powieści wielu sytuacji i rozmów pobudzających rozważania, bez jednoczesnego narzucania konkretnych poglądów przez autora. Czy rozwój umysłowy bez uczuciowego, psychologicznego ma sens? Czy człowiek o wysokiej inteligencji może uznawać swoją moralność za lepszą? Ile warte jest IQ nieosiągalne dla przeciętnego człowieka, jeżeli w życiu brakuje emocji i relacji uczuciowych? W powieści nie brakuje również wątków filozoficznych, jak choćby spojrzenia na sny z epistemiologicznej perspektywy.
"Kwiaty dla Algernona" miejscami wydawały mi się na siłę przedłużane - dwa czy trzy razy czekałem na zakończenie danej rozmowy lub sytuacji, bo czuć było wypalenie wątku i przeciąganie nieco na siłę, jednak całościowo książkę czyta się lekko i szybko, mimo wspomnianej wcześniej raczej niełatwej tematyki. Wydaje mi się, że powieść spodobałaby mi się jeszcze bardziej, gdybym dużej części poruszanych w niej problemów nie analizował wcześniej sam - z drugiej strony jednak niewykluczone, że dlatego właśnie podobała mi się aż tak.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: luty 2021)
aaba7ccb-e69c-4170-b3b7-6950bc80b55a
ZdrowyStolec

Poza wspomnianymi tu Huberathem ("Wrócieeś Sneogg, wiedziaam" czy "Druga podobizna w alabastrze") i Wiśniewskim ("Robot") polecam też inne perełki polskiej S-F z lat 80 i 90 - Oramus ("Dzień drogi do Meorii"), Ziemkiewicz zanim został pajacem ("Pieprzony los kataryniarza") a przede wszystkim Zajdel.

A same "Kwiaty" to absolutna klasyka. Trzeba poznać.

314159

@zranoI to w ogóle w oryginale było całkiem krótkie opowiadanie, które czytałem. nie wiem jak mogli to rozwlec do książki xd ale opowiadanie świetne

zranoI

@314159 tak, właśnie słyszałem, że początkowo to było tylko opowiadanie i miejscami czuć to rozciągnięcie, ale niezbyt często, także nieźle im poszło

Zaloguj się aby komentować

Widzę, że wszyscy się chwalą odejsciem z wykopu, a ja tu cichaczem konto założyłem. Także ny było jasne - konto na wykopie założyłem w...2009. Nawet swoj rozowypasek poznałem na wypoku.
konto usunięte podczas emigracji do uk w 2018, założyłem wtedy drugie. Wykop opuszczałem kilka razy, dostałem pare banów. Ostatecznie usunąłem konto po tym jak ktoś się zesrał o nazwanie hamiltona bambo i dostałem bana, jednocześnie inny użytkownik zesrał się o mojego mema, zaczął pisać posty wyzywające mnie a moderacja miała to w dupie. Czyli podsumowując historia jak wszystkie, jebac biauka.
panKrzysztofKrawczyk

@Niggauke po same jajka.

Witam na pokładzie.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: QualityLandia
Autor: Marc-Uwe Kling
Gatunek: science fiction
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
"QualityLandia" to powieść przedstawiająca przyszłość, od której może dzielić nas kilkanaście lat, choć niektóre przedstawione w książce zdarzenia mają miejsce w naszym świecie już dziś. Dominacja korporacji nad państwami i ludźmi, wszechobecna cyfryzacja i robotyzacja oraz podział społeczeństwa na klasy zależne od rankingu punktowego - dla niektórych ta wizja może być przerażąjąca, powoli jednak się urzeczywistnia. Podobne scenariusze nie są niczym nowym w kulturze, czego przykładem może być choćby serial Black Mirror, z którego autor "QualityLandii" czerpie garściami. Czy jakość powieści dorównuje serialowi Netfliksa?
Moim zdaniem nie. Książka opiera się na filarach w postaci anegdot i ciekawostek mniej lub bardziej związanych z technologią. Są one przybliżane czytelnikowi w dialogach między postaciami jako wspomnienia lub rozwinięcia wątków dyskusji. Problem w tym, że ilość, a także stosunek wspomnianych historii do faktycznej treści rozmów powoduje, że cała fabuła wydaje się być tylko otoczką dodaną po łebkach. Wypowiedzi postaci całkowicie tracą naturalność, kiedy przeistaczają się we fragmenty wpisów z Wikipedii, a dodatkowym problemem w moim przypadku było to (co może dotyczyć dużej ilości młodych czytelników), że większość przytaczanych ciekawostek i anegdot zwyczajnie znałem już z Internetu. Myślę, że osobom, dla których wspomniane fakty będą nowością, powieść może podobać się bardziej, jednak kulejąca fabuła raczej pozostanie problemem.
Książka podzielona jest na wiele krótkich rozdziałów - chyba żaden nie ma więcej niż 10 stron. Dodaje to lekturze dynamiki, jednak nie pozwala zanurzyć się bardziej w świecie powieści i rozmywa wątek fabularny (który i bez tego nie porywa). Dodatkowo styl pisania autora sprawia, że całość odebrałem trochę jak zbiór szkiców - pomysłów na krótkie skecze. A propos - "QualityLandia" utrzymana jest w humorystycznej, często absurdalnej stylistce i poza wspomnianymi anegdotami, nagminnie pojawiają się nawiązania do literatury, filmu czy wydarzeń bieżących współcześnie. Muszę przyznać, że te fragmenty mi się podobały, a miejscami nawet rozbawiły - porównałbym tę książkę pod tym względem do "Autstopem przez galaktykę", jednak dzieło Adamsa stoi moim zdaniem na dużo wyższym poziomie. Satyryczne nawiązania i liczne hiperbole są celne i dowcipne - zdecydowanie wskazałbym je jako najjaśniejsze punkty powieści, jednocześnie zwracając uwagę na to, że dziurawią fabułę jeszcze bardziej i pozostawiają ledwie kawałki faktycznej akcji.
Jak przystało na science fiction, nie brakuje tu rozważań nad dylematami związanymi z rozwojem technologicznym. Czuć wyraźną inspirację twórczością Asimova (wprost cytowane są jego prawa robotyki), jednak i pod tym względem choćby książka "Ja, robot", napisana ponad 70 lat temu, robi lepsze wrażenie niż "QualityLandia", ponieważ wspomniane refleksje są tam głębsze i bardziej dojrzałe.
Nie mogę nie wspomnieć o rzeczy, która irytowała mnie od początku lektury - nazwiska postaci pochodzą bezpośrednio od zawodów ich rodziców. Wspominanie co chwilę o Piotrze Bezrobotnym czy Aishy Lekarz, którzy faktycznie wykonują zupełnie inne zawody, niż są im "przypisywane" w tekście, było kolejnym elementem wybijającym z wątku fabularnego. Określanie na okładce autora "następcą Georga Orwella" jest nadużyciem, ale koniec końców sama książka zła nie jest.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: luty 2021)
8b80b009-ff28-404a-bcb2-c65ce49392ab

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą.
Autor: Hans Rosling
Gatunek: literatura faktu
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Podchodziłem do tej książki z dwojakim nastawieniem. Z jednej stronie poleciło mi ją osobiście kilka osób, a oceny w Internecie sugerowały, że jest to porządna lektura. Wewnętrznie przeczuwałem jednak, że może być to coś z pogranicza coachingowych okrągłych słów i "kreatywnej statystyki".
W zasadzie już po pierwszych kilku stronach zauważyłem, że się myliłem. Autor opiera swoje tezy na wieloletnim doświadczeniu i długich badaniach. Faktycznie pokazuje, że spojrzenie na świat przez przeciętnego człowieka (choć, jak się okazuje, ponadprzeciętnego również) jest oparte na stereotypach, zmanipulowane przez media i przestarzałe dane przekazywane w szkołach, dodatkowo zacementowane naturalnymi instynktami. W dziesięciu rozdziałach przedstawia różne zjawiska, zarówno w anegdotach, jak i danych odnoszących się do całego świata na przestrzeni lat. Pozwala to rzeczywiście spojrzeć z innej perspektywy, moim zdaniem tym bardziej wartościowej w czasach covidowych.
Dzięki lekkiej i przystępnej formule, wplataniem anegdot i jednoczesnym popieraniu własnych słów badaniami, autor sprawia, że całość czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, a przy tym poszerza się własne horyzonty. Moim zdaniem książka warta przeczytania.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: styczeń 2021)
908ebbba-ab59-4060-8f81-f290e7729663

Zaloguj się aby komentować