Autor: Leigh Bardugo
Gatunek: fantasy
Ocena: ★★★★☆☆☆☆☆☆
Do przeczytania "Cienia i kości" zachęciły mnie równolegle dwie rzeczy - pojawienie się serialu na podstawie książki na Netfliksie oraz wysokie oceny "Sześciu wron", czyli innej, wydanej później, pierwszej części serii osadzonej w tym samym świecie. Opisywana zresztą w tej recenzji powieść również miała dobre noty, kiedy dodawałem ją sobie na półkę. Teraz zeszła na niższy pułap, co w pełni rozumiem i do czego dokładam niniejszym kolejną cegiełkę.
Od samego początku miałem wrażenie, że książka jest skierowana do dużo młodszego ode mnie odbiorcy. Prosto, wręcz infantylnie napisana, bez skomplikowanych zdań, opisów, z dialogami prostymi, a przez to też nienaturalnymi, sztucznymi, na dłuższą metę męczącymi. Postacie przedstawione również wydają się mało autentyczne, przerysowane, ale jednocześnie na poziomie charakteru i relacji - płaskie i nijakie. Nie wykluczam, że gdybym miał 12-14 lat, tak zaserwowana powieść mogłaby do mnie trafić i nie odczułbym wymienionych wcześniej problemów, także jestem w stanie zrozumieć jej popularność wśród młodzieży.
Przedstawiony świat, polityczne zależności i "magia" mają duży potencjał, który nie zostaje w książce wykorzystany. Być może serial lepiej sobie z tym radzi - to dopiero sprawdzę. Fabularnie nie jest dramatycznie, czyta się to całkiem dobrze na poziomie samej historii, chociaż jest dość przewidywalna i czerpie garściami z innych serii, choćby z Igrzysk Śmierci. Niestety całość poskładana jest chaotycznie, jakby tylko w celu połączenia początkowo zarysowanych najważniejszych punktów. Wątki uczuciowe to całkowita porażka - cliché goni cliché, a prostota budzi wręcz niesmak. Tłumaczenie też miejscami nie pomaga, w szczególności tytuł "Zmrocza" powoduje raczej uśmiech politowania niż trwogę.
Zmęczyłem 80% książki, chociaż od mniej-wiecej 1/3 już czułem, że nie ma szans na to, że z tego brzydkiego kaczątka będzie coś więcej. Może zmienia się to w kolejnych częściach, może właśnie w "Szóstce wron". Nie wykluczam sprawdzenia tej powieści, ale dopiero po przerwie od świata griszów.
(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)
mnie serial Netflixa niestety odrzucil, ale chyba dam ksiazce szanse. jestem aktualnie po przeczytaniu Diuny na która napalilem sie po obejrzeniu filmu Denisa Villeneuve. I powiem ci ze po przeczytaniu ksiazki film duzo lepiej wypadl chociaz skonczyl sie w polowie ksiazki. Niesamowita ekranizacja. w diunie herbert wykreowal niezwykle ciekawa wizje przyszlosci ale ksiazke czyta sie tak sobie.
@highlander Diunę czyta się ciężko ... Czytałem parę lat temu, po Dzieciach Diuny miałem już dość, ale przeczytałem cykl do końca, no nie lubię pozostawiać rzeczy niezakończonych
@highlander zgadzam się - Diuna do "pageturnerów" nie należy, acz kiedy wróciłem do niej po kilku latach (po filmie właśnie), to czytało mi się ją znacznie łatwiej i przyjemniej.
Zaloguj się aby komentować