#buddyzm #theravada
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
@Szlachetkin_Szalony W mojej opinii pustka to jest sposób percepcji. Po prostu nic nie dodajesz ani nic nie ujmujesz danemu zjawisku. W kontekście buddyzmu np. może to być podejście do obserwacji swojego oddechu podczas medytacji. Siedzisz obserwujesz w chwili obecnej czyste doznanie bez dodawania swoich komentarzy, myśli itd.
Albo załóżmy, że pojawia się jakiś ból. Osoba która "nie korzysta z pustki" od razu się z nim zidentyfikuje i będzie myśleć o nim jako o tym, że "to mnie boli, to mój ból, jest mi źle" pustka natomiast nic nie dodaje ani nic nie ujmuje. Taki sposób podejścia to jest w mojej opinii pustka, czyli dany sposób myślenia. Bo oczywiście można to pojmować w kontekstach abstrakcyjnych typu że z pustki wszystko wychodzi i ostatecznie do pustki wchodzi, jest podstawą każdego bytu czy coś.
Celem tej doktryny o "pustce" czy jak to tam chcecie nazwać jest raczej kwestia tego żeby służyła praktycznym kwestiom wyzwolenia spod cierpienia, a nie abstrakcyjnym pytaniom typu "Czym jest wszechświat?" . Chodzi o pokazanie tego jak niepoprawna percepcja może tworzyć dodatkowe cierpienie. Celem jest wyzbycie się przywiązania do poglądów, założeń, opinii itd.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Buddyjskim mnichom nie wolno zamieniać wody w wino, co może
stanowić przyczynę faktu, że w Australii jest więcej katolików niż
buddystów.
<br />
Przed wielu laty pewien mieszkaniec Sydney zdecydował się wrócić do
domu ze służbowego przyjęcia, na którym wypił zbyt wiele piw. Uznał
jednak, że szanse na to, że zostanie zatrzymany w drodze do domu, są
niewielkie.
Tego wieczora policja w Sydney ustawiła blokadę na jednej
z popularnych tras, by skontrolować alkomatem każdego przejeżdżającego
tamtędy kierowcę. Na nieszczęście dla naszego bohatera blokada została
ustawiona właśnie na trasie wiodącej z biura do jego domu. Kiedy utknął
w korku, znalazł się w pułapce. Nie miał szans gdziekolwiek uciec.
Kiedy oczekiwał na zbliżenie się do linii, na której wykonywano test
trzeźwości, pogodził się wewnętrznie z surową karą, jaka go czekała,
a która mogła obejmować nawet utratę prawa jazdy. Przeklinał jednocześnie
dręczący go niefart. Jedyne, na co mógł czekać, to nieuniknione cierpienie
i poniżenie. Czuł, że mroki zagłady zbierają się wokół niego, by ostatecznie
pochłonąć jego istnienie.
Kiedy nadeszła jego kolej na test, oficer policji poprosił go o wyjście
z samochodu, po czym podetknął mu alkomat i kazał w niego dmuchnąć.
W tym właśnie momencie doszło do niezwykle głośnego zderzenia
dwóch aut. Jeden z kierowców zwolnił zbyt gwałtownie na widok blokady,
wskutek czego samochód jadący bezpośrednio za nim uderzył go w tył.
Policjant na widok zderzenia zabrał urządzenie z rąk naszego bohatera
i powiedział – Ten wypadek jest ważniejszy niż sprawdzanie pańskiego
poziomu alkoholu. Proszę wsiąść do auta i wrócić do domu.
Na sekundy przed zostaniem zdemaskowanym nasz kierowca został
ułaskawiony. Był niesamowicie szczęśliwy. Natychmiast wsiadł do
samochodu i odjechał, przez całą drogę do domu podśpiewując pod nosem.
Kolejnego dnia zbudził go nerwowo naciskany dzwonek do drzwi. Kiedy
wygrzebał się z łóżka i się ubierał, czuł pulsowanie w skroniach
spowodowane straszliwym kacem, jaki męczył go po wczorajszej imprezie.
Kilka minut później otworzył drzwi i zobaczył na progu dwóch
miejscowych policjantów.
Początkowo się zaniepokoił, ale po chwili pomyślał: „Teraz nie mogą
mnie aresztować. Przecież nie prowadzę auta”.
– Dzień dobry panu.
– Dzień dobry, panowie policjanci. Jakiś problem?
– Czy miałby pan coś przeciwko temu, żebyśmy zajrzeli do pańskiego
garażu?
Mężczyzna był pewien, że w garażu nie ma niczego, co musiałby
ukrywać przed policją. O co zatem, do licha, mogło im chodzić?
– Naturalnie. Zawsze jestem gotowy ułatwiać służbę naszej lokalnej
policji – odparł. – Proszę za mną. – Podeszli do garażu, po czym z wielką
pewnością siebie gospodarz otworzył jego drzwi.
Kiedy otworzył drzwi do garażu, jego twarz zbladła, usta zaczęły drżeć,
a oczy wyszły z orbit. W jego garażu stał… policyjny radiowóz! Wrócił do
domu niewłaściwym samochodem!
Takie są właśnie niebezpieczeństwa związane z jazdą pod wpływem
alkoholu.Ajahn Brahm
Ajahn Brahm zawsze na propsie.
Polecam jego wykłady / sesje na YT
Zaloguj się aby komentować
@esq8 prawie codziennie zadaje sobie pytanie,
"na chuj sie scieram, sprzedać to wszystko wpizdu i swiat zobaczyc, za 10 lat jak przeżyje moge zaczac jeszcze raz"
@esq8 no coś w ten deseń. ale wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. sama często o tym zapominam
@kokosowa_sniezka ważne by wracać i mieć to z tyłu głowy
Zaloguj się aby komentować
Słynny polityk z dość podejrzaną reputacją podczas przechadzki po lesie
wpadł do zaniedbanej studni. Na szczęście nie było już w niej wody,
a polityk odznaczał się na tyle twardą głową, że upadek nie spowodował
u niego żadnego trwałego urazu. Niestety dla niego, szyb studni był na tyle
głęboki, że człowiek ten nie miał szans się z niego samodzielnie wydostać,
więc zaczął krzyczeć, wzywając pomocy. Przeciętna osoba ochrypłaby po
kilku godzinach krzyczenia, ale będąc zawodowym politykiem
z wieloletnim doświadczeniem, po trzech godzinach krzyczenia nasz
bohater dopiero rozgrzewał struny głosowe. Po wspomnianym czasie
w pobliżu studni przechodził rolnik. Usłyszał on krzyki i znalazł studnię
oraz tkwiącego w niej polityka.
– Pomóż mi! – powiedział polityk.
– Ani mi się śni! – odparł rolnik, uświadomiwszy sobie, kto znajduje się
w studni.
Rolnik nienawidził polityków, a w szczególności wyjątkowo oślizłych
okazów, do których niewątpliwie zaliczał się człowiek tkwiący w pułapce.
Ponadto, od dłuższego czasu planował wypełnić studnię, która stanowiła
potencjalne niebezpieczeństwo. Wyjął więc łopatę i zaczął za jej pomocą
wsypywać ziemię do studni. W ten sposób pochowałby polityka i zasypałby
niebezpieczną studnię. A wszystko za jednym zamachem!
Kiedy polityk poczuł, że ktoś obrzuca go błotem, nie było to dla niego
żadnym nowym doświadczeniem. Kiedy jednak uświadomił sobie, że rolnik
planuje pogrzebanie go żywcem, zaczął zawodzić głosem o jeszcze
wyższym rejestrze, z którego zwykł korzystać tylko w okresie kampanii
wyborczej.
– Obiecuję, że obniżę twoje podatki! Gwarantuję zwiększenie dopłat do
gospodarstw rolnych! Zapewniam wszystkim krowom darmową opiekę
zdrowotną! Zaufaj mi!
Usłyszawszy słowa „Zaufaj mi”, rolnik z jeszcze większym wigorem
kontynuował zasypywanie studni. Polityk z kolei krzyczał z coraz większą
desperacją w głosie. Aż w pewnym momencie ucichł.
Rolnik pomyślał, że już pochował polityka, w związku z czym zaczął
spokojniej pracować łopatą. Był tak zaprzątnięty wrzucaniem ziemi do
studni, że nie zauważył, jak kosmyk włosów powoli zaczął wynurzać się ze
studni. Kiedy wrzucił jeszcze nieco błotnistej gleby, nad linią wyznaczaną
przez obrzeże studni pojawiło się już całe ciemię. Kiedy wrzucił jeszcze
odrobinę ziemi, zobaczył uśmiechającą się do niego twarz polityka. Rolnik
był zbyt wstrząśnięty, by kontynuować zasypywanie studni.
Polityk postanowił zaprzestać narzekań na błoto, jakim go obrzucano.
Zamiast tego każdą grudkę ziemi wpadającą do studni od razu umieszczał
pod swoimi stopami. Każda kolejna pacyna błota umożliwiała mu stanięcie
o kilka centymetrów wyżej. Teraz był już na tyle wysoko, że udało mu się
wygramolić ze studni i odejść z postanowieniem nagrodzenia rolnika
ponowną wizytą, tym razem w towarzystwie przedstawicieli inspektoratu
sanitarnego oraz poborców podatkowych.
Morał z tej historii jest taki, że gdy życie obrzuca cię łajnem, strząśnij je
z siebie, po czym je zdepcz. Z każdym kolejnym takim czynem będziesz
stał nieco wyżej.
<br />
Ajahn Brahm#cytatnadzis
W skrócie można by rzec "Co cię nie zabije to cię wzmocni"
Zaloguj się aby komentować
@KrolWlosowzNosa witam znajomą twarz z wykopu (° ͜ʖ °) namaste
@KrolWlosowzNosa wow to jest ciekawy wpis. Interesuję się terapią dialektyczno-behawioralną i robię wpisy na jej temat, ona sporo czerpie z buddyzmu i "zręczne środki" są jedną z umiejętności do przyswojenia w jej ramach
@JanKowalski cieszę się i polecam wejść głębiej w praktykę, z pewnością pomoże w pracy.
Odpuszczanie, jak wszystko na tej drodze, to proces. Zacznij pomału od wybitnie niekorzystnych stanów umysłu
Zaloguj się aby komentować
@Viapunk no nie wiem bracie czy w 2 miesiące jest możliwe dojście do jhany. Chyba, że mówimy o 2 miesiącach odosobnienia i gdy już wcześniej trochę trenowałeś, umiesz łatwo "odpuszczać" itd.
@ziel0ny medytacja w buddyzmie to część szlachetnej ośmiorakiej ścieżki, której celem jest pokonanie cierpienia. Praktykowanie medytacji może zależeć od indywidualnych potrzeb i tego na jakim stadium rozwoju jesteś. Na ogół taką najpopularniejszą formą medytacji w mainstreamie jest medytacja oddechu. Polega ona na skupieniu się na oddechu. Czyli w skrócie po prostu siadasz na krześle lub na ziemi lub nie wiem w jakiejś tam innej pozycji jaka ci pasuje i przekierowujesz swoją uwagę na oddech. To jest medytacja w dużym uproszczeniu, ale prawdę mówiąc jak już chciałbyś medytować polecałbym nie wiem np. zainteresować się książkami Ajahma Brahma na temat medytacji gdzie lepiej to tłumaczy.
@ziel0ny i też warto pamiętać o tym, że na samym początku umysł jest bardzo niespokojny. Medytacja oddechu w takim przypadku może być trudna bo będzie ci bardzo ciężko utrzymać skupienie na oddechu np. tutaj Ajahm Brahm zaleca aby na początek medytować po prostu skupiając się na chwili obecnej. Chodzi tutaj o to aby obserwować wszystko co się dzieje w danym momencie i unikać myślenia. W moim przypadku najczęściej wygląda to tak, że jak medytuję w ten sposób to skupiam się na odczuciach w ciele i nie blokuję sygnałów zewnętrznych typu np. dźwięki samochodów na ulicy. Ten sposób ma tą zaletę, że masz duży zakres bodźców i dzięki temu łatwiej jest zminimalizować myślenie.
Zaloguj się aby komentować
@KrolWlosowzNosa bardzo fajnie Cię tu widzieć
@Blue_Oval @billuscher bardzo Wam dziękuję za miłe powitanie
@KrolWlosowzNosa z niecierpliwością czekam na kolejne posty;)
Zaloguj się aby komentować
@smutnylizak Chodzi o buddyjski symbol szczęścia?
Zaloguj się aby komentować
@Rdzawo-brody98 Ma mnóstwo sensu jeśli posłuchasz tego co niewypowiedziane
Zaloguj się aby komentować
@ada-szubak no to podobnie jak ze złotym pociągiem.
Nieraz mam taką zajawkę, żeby kupić detektor i połazić za szpejem po polach czy lasach, ale niestety w moim kraju jest to prawnie napiętnowane
(╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻
Trochę zazdroszczę ludziom, którzy się tym parają
@spawaczatomowy Ja myślę, że tutaj nie chodzi wcale o użycie wykrywacza, tylko o pomysł i ruszenie się z domu. Ja nigdy nie używałem sprzętu do detekcji, ale jako, że lubię historycznie istotne miejsca i często je zwiedzam, znalazłem dużo różnego rodzaju fantów. Jak wieczorem będę w domu, to mogę wrzucić zdjęcie jakiegoś znaleziska.
@spawaczatomowy W Polsce prawnie napiętnowane jest tylko chodzenie z detektorem bez pozwolenia ( ͡~ ͜ʖ ͡°) Właściciel terenu może sobie nie życzyć niezapowiedzianych wizyt na swojej ziemi nieznajomych z wykrywaczem, poza tym poszukiwacz-hobbysta może nieświadomie trafić na teren stanowiska archeologicznego i narobić szkód. Ten przepis nie istnieje po to, żeby uprzykrzyć życie miłośnikom historii - ale po to, żeby chronić prawo właściciela terenu do decydowania o swojej własności oraz po to, żeby chronić wartość poznawczą stanowisk i zabytków.
Załatwienie pozwolenia dużo nie kosztuje, a już np. włączenie się w działania lokalnego stowarzyszenia poszukiwaczy lub - w ramach wolontariatu - w lokalne badania archeologiczne, gdzie można wspomóc wykopaliska swoim sprzętem i doświadczeniem, to już w ogóle fajna sprawa.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
@Dan188 I pytanie na klasówce z religii:
Wymień cztery Szlachetne Prawdy buddyzmu.
Odp: Pierwsza, Druga, Trzecia i Czwarta.
Bardzo polecam tą książkę! Napisana z humorem, dodatkowo przez Amerykanina, więc kogoś z naszego kręgu kulturowego.
@Dan188 Dzięki za wrzutkę, z chęcią sobie w wolnej chwili poczytam
Zaloguj się aby komentować
Kiedy brak zadowolenia jest w końcu zaakceptowany jako brak zadowolenia, króluje spokój umysłu.
To umysł osoby, która dotychczas była głucha na krytykę, kiedy w końcu słucha, co inni mówią o jej błędach.
To umysł osoby, która naga i błagająca o życie, nagle umiera w spokoju.
To umysł osoby, która nagle zostawia żebraka, który ciągnie ją cały czas za rękaw, niezmordowanie podążającego wszędzie za nią.
To umysł po powodzi, w której został zmyty cały makijaż pobożności.Kodo Sawaki Roshi. Do Ciebie.
Oczekiwania wiodą nas do zbędnego wysiłku,
Wysiłek zaś prowadzi do niepotrzebnej walki,
Walka z kolei wiedzie do bólu,
A ten kieruje do nieświadomości.
Akceptacja rzeczywistości jest punktem wyjścia.
Zaloguj się aby komentować
Nie możesz wymienić z nikim nawet jednego pierdnięcia. Każdy z nas musi przeżywać swoje własne życie. Nie marnuj czasu na rozmyślanie, kto jest bardziej utalentowany.
Przestań się mazgaić! Użalasz się nad tym, jaki jesteś nudny i że wszyscy inni są o wiele lepsi od Ciebie. Ledwie rzeczy mają się trochę lepiej, a tracisz zupełnie kontrolę nad sobą.
Hej! Na co się gapisz? Czy nie widzisz, że to o tobie?Kodo Sawaki Roshi, Do Ciebie
@monk3i Zauważ że te mowy Sawakiego są z lat 50 XX w. Jest on tak jak każdy osadzony w jakimś kręgu kulturowym i w swoich czasach. Pewnie można polemizować z tym konkretnym tekstem, ale wierzę że przekaz który się za tym kryje jest bardziej uniwersalny i dotyczy ślepego naśladowania innych ludzi czy kultur jako takich.
Jako ciekawostka podobną rzecz mówi św. Paweł potępiając mężczyzn którzy zakrywają głowy podczas modlitwy i kobiety które modlą się z odkrytymi głowami ¯\_(ツ)_/¯
@Neminem No ta, ale kościół właśnie zawsze się kojarzył z takim twardogłowiem i dogmatem, a buddyzm przeciwnie z otwartością i akceptacją. Bardzo mi ten tekst do buddyzmu nie pasuje.
@monk3i Tutaj ustęp z Dhammapady (394)
"Jakiż pożytek z twych zaplecionych włosów, niemądry człowieku? Jakiż pożytek z twego stroju ze skóry antylopy? Nadal kłębią się w tobie (namiętności), tylko zewnętrznie się oczyszczasz."
I wyjaśnienie tłumacza polskiego: "W czasach Buddy takie praktyki ascetyczne jak noszenie zmierzwionych włosów i odzienia ze skór uznawane były za oznaki świętości."
Wydaje mi się że powyższe jest łatwiejsze do zaakceptowania bo jest bardziej odległe w czasie, ale jest czymś podobnym - odniesieniem do kontekstu kulturowego w którym słowa zostały powiedziane. Myślę że ciężko czegoś takiego uniknąć, bo mistrz wypowiada słowa do ludzi/mnichów obecnych w sali, potem ktoś je zapisuje a my czytamy to długo potem.
Trudno o uniwersalność stu procent nauczania, ja na takie rzeczy po prostu przymykam oko
Zaloguj się aby komentować
@dev Dziękuję i również życzę wszystkiego dobrego.
Zaloguj się aby komentować