Gość wziął sobie usiadł, oblał się benzyną, podpalił i tak siedział do końca i nawet nie mruknął.
Nie chodzi mi tutaj o powód samospalenia.
Nie mnie oceniać czyn człowieka, który zmuszony został do takiego posunięcia, ale sama kontrola nad umysłem jest godna podziwu. Warto się nad tym pochylić, zastanowić przez chwilę…
Gdzieś mi się obiła informacja, że wśród mnichów buddyjskich, zdarzają się przypadki, że jak któremuś „już się nie chce tutaj być” - czyt. osiągnął wszystko i więcej nie jest w stanie się nauczyć, doświadczyć - to żegna się z braćmi ze świątyni i siada do medytacji, wstrzymuje oddech i nara, Nirvana.
Napisałem pobieżnie i proszę się nie czepiać o szczegóły, bo wiem że np. sam się nie oblał benzyną, ale to nie ma większego znaczenia.
Link do artykułu na Wiki:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Th%C3%ADch_Qu%E1%BA%A3ng_%C3%90%E1%BB%A9c
Oraz świetny materiał na YT:
https://youtu.be/GUJVICxGpSI?si=yU-NEjz4RlM2cXHW
#rozwojduchowy #medytacja #buddyzm #psychologia #filozofia
Z innej beczki: Jutub wyświetla wam telefon zaufania pod tym materiałem?
To są jakieś żarty chyba