Tym razem bez przygód, zwykle rozkminy Janusza, tfu: Hansa
W piatek góra zadzwoniła czy nie wziąłbym od nowego roku nowej trasy. W trybie bezprzetargowym, za dobry pieniądz.
Z jednej strony pieniądz, z drugiej kolejny samochód, kolejny kierowca, kolejne problemy... Cały czas starałem się utrzymać słynne life work balance : Mieć co robić ale też mieć sporo czasu wolnego. Obecnie przy 6 samochodach liniowych i skoczku raz ten czas jest, raz go nie ma. Kierowca zachoruje? Jedzie skoczek, ktoś jeszcze wypadnie? Muszę jechać ja. Niby człowiek powinien siedzieć i tylko liczyć kasę ale zawsze jest coś do roboty. Serwisy samochodów, papierologii, grafiki (to zaś temat na osobny wpis), dodatkowe kursy które często się ostatnio zdarzają i gdzieś ten czas znika.
Kolejny kierowca oznacza też szukanie wiekszego mieszkania w Berlinku, szukanie kolejnego kierowcy (aż mnie telepie) i zastanawianie się co za as się tym razem trafił.
Za stary chyba jestem aby być młodym, przebojowym Januszem...
Ps: W sobotę przywieźliśmy że skoczkiem dwie nówki funkiel masterki. Skoczek wrzucił fotę na grupę kierowców i zaczęło się...
Walka o to kto je dostanie, kto jest samcem alfa w tym stadzie, kto ma najdłuższy staż, kto najmniejsze spalanie i najmniej poobijany samochód. Kurwa, dorośli ludzie a zadyma jak gimnazjum.
Dopiero jak im napisałem "A oto są ostatni, którzy będą pierwszymi" zapanował spokój i trwa rozkminia co miałem na myśli
Rozwijać Janusze?
Zaloguj się aby komentować