Historia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej część IV na podstawie "THE DIARY OF OTTO BRAUN WITH EXTRACTS FROM LETTERS"
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun
Poprzednie części pod tagiem #OttoBraun
PAMIĘTNIK
1 kwietnia, 1915.
-. . . Dzisiaj, w obecności starszego sierżanta i kilku podoficerów, kapitan krzyczał na mnie, bez żadnego powodu, w sposób, którego nie chcę dalej opisywać. Taki kompletny brak kontroli u oficera był bardzo bolesny. Każdego dnia staję się spokojniejszy i mogę powiedzieć, bardziej pogodny w obliczu takiego zachowania, ale te sceny pozostawiają w ustach coś gorszego niż zły smak, ponieważ, całkowicie bezbronny jak ja, powoli, ale pewnie podważają moje moralne siły oporu, które są nastawione na walkę, a nie na łagodną wyrozumiałość. Znam ludzi w szwadronie, którzy rozpadli się na kawałki przez zachowanie dowódcy kompanii, i tylko przez to. Nawet jeśli nie ma najmniejszej możliwości, by mnie złamał, mimo wszystko spróbuję teraz, bez względu na wszystko, wydostać się z jego kompanii. Porucznik C. zdecydowanie odradził mi składanie skargi, ponieważ kapitan i tak będzie miał rację. Nie ma co do tego wątpliwości, ale przyjacielska rada, którą miałem nadzieję uzyskać od porucznika C., również nie nadeszła.
PAMIĘTNIK
2 kwietnia 1915 r. - Poszedłem na długi spacer z P. i nie tylko miło było znów przebywać z człowiekiem, ale wszystko, o czym mówił, było bardzo interesujące. Odkryłem, że obrzydliwie nadęty K., który na zewnątrz jest tak przyjazny, nienawidzi mnie intensywnie, że kapitan, który przynajmniej otwarcie pokazuje swoją podłą naturę, zamierza "uczynić mnie niezdatnym do służby w pułku" i wiele więcej. Im wyraźniej zdawałem sobie z tego sprawę, tym silniejsze stawało się moje dawne pragnienie wstąpienia do piechoty. Napiszę więc natychmiast do Ojca i być może uda mi się dostać do Francji.
List do ojca
3 kwietnia 1915. W służbie czynnej.
-To, co mam Ci dziś do napisania, jest dobrze przemyślaną i nieodwołalną decyzją. Moją jedyną prośbą jest, abyś się nie niepokoił, abyś uspokoił matkę, jeśli to zrobi, a przede wszystkim, abyś wspierał mnie pod każdym względem. Ze względu na pewne wydarzenia w kompanii, o których nie ma powodu, aby ci teraz mówić, zostałem zmuszony, o ile to możliwe, do unikania dalszych relacji z kapitanem G. Ponieważ niestety nie czuję już wystarczającego zaufania do naszych oficerów, aby otwarcie rozmawiać z nimi o takiej sprawie, w chwili wielkiego zakłopotania zwróciłem się do P., jedynego człowieka, którego lubię w pułku. Nie sądziłem, że będzie w stanie mi pomóc i chciałem tylko choć raz wyrzucić z siebie to, co myślę, jakiejś rozsądnej osobie. Ale on wiedział znacznie więcej, niż myślałem, i dzięki temu mogłem podjąć decyzję, dla której piszę ten list. To właśnie jego szczerość, która tylko przeczuwała najgorsze, pokazała mi jasno, że nie mam nic do stracenia i nie mam już czego szukać w tym "wielkim" pułku. Ale na razie muszę pozostawić wszelkie dalsze szczegóły. Możesz mi wierzyć, że przemyślałem tę sprawę o wiele bardziej, niż mogłoby to wynikać z tego nieoczekiwanego listu. Kilka tygodni temu poważnie rozważałem pomysł wstąpienia do piechoty. Nie wiem, czy Ci o tym pisałem; w każdym razie rozmawiałem o tym z porucznikiem D., który stanowczo mi to odradził. W dniach następujących po naszej wizycie w okopach, kiedy wydawało się coraz bardziej pewne, że pozostaniemy tutaj do greckich kalend, podczas gdy niebo było tak pełne wiosny, a ja coraz bardziej przepełniony nadzieją i tęsknotą za robieniem czegoś, często myślałem o piechocie, nie podejmując żadnej konkretnej decyzji; po prostu o tym marzyłem. Ale teraz, gdy duma i szacunek dla samego siebie zmuszają mnie do opuszczenia tego pułku (podkreślam, że to nie pułk mnie wyrzuca), zwykłe marzenia i pragnienia zamieniają się w stanowczą decyzję. Tak więc oddaję mój los całkowicie w ręce Twoje i matki i proszę, abyś nie odpowiadał na ten list, żądając dalszych informacji, ale natychmiast rozpoczął sprawę. Jestem pewien, że natychmiast coś znajdziesz i mam tylko jedną prośbę - zrób to szybko. Nie myśl, że popełniłem jakieś głupstwo; w rzeczy samej, bądź pewien, że nic takiego nie miało miejsca. Nie zrozumiesz źle tego mojego kroku. Nie sądzę, abym musiał się go wstydzić; wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że przyniesie on nam wszystkim zaszczyt i radość. Ściskam cię z miłością.
List do matki
10 kwietnia 1915. W służbie czynnej.
-Jeszcze raz, w piękny dzień wczesnej wiosny, kiedy bociany latają nad dachami, a niemieccy żołnierze orzą pola, chciałbym Ci wyjaśnić, dlaczego muszę uciec. To niedorzeczne, że pamięć o tych czasach powinna być dla mnie wypełniona drobnymi przykrościami i zemstą, niemal oburzeniem, że tam, gdzie inni mówią o odwadze i poświęceniu, ja mogę mówić tylko o tchórzostwie, złej woli i głupocie. Podłość i drobne konflikty codziennego życia mogą uczyć, ale z pewnością tylko wielkie i wspaniałe rzeczy naprawdę pomagają kształtować charakter. Mam nadzieję, że cała ta rozmowa cię nie zirytuje; jest bardziej szczera, niż może się wydawać. Krótko mówiąc, beztroska naszego życia za frontem, która stała się nie do zniesienia nawet dla większości ludzi, sprawiła, że nasi przełożeni utracili tego wspaniałego ducha braterstwa, wywołanego przez wspólne niebezpieczeństwo i, choć było kilka godnych uwagi wyjątków, zwykle im dalej od świstu pocisków, tym bardziej bawili się w mistrza, często nie wiedząc, co robią w swojej arogancji. Chociaż lubię być przyjazny dla ludzi, którzy są przyjaźni dla mnie, moja duma absolutnie zabrania mi schodzenia z drogi ludziom, którzy traktują mnie w niesprawiedliwy i wulgarny sposób. Z drugiej strony, oficerowie sztabowi i starzy żołnierze powiedzieli mi, że wiele rzeczy potoczyłoby się inaczej, gdybym od początku przyjął bardziej zdecydowaną postawę. Tak więc moja uprzejmość i życzliwość tylko mi zaszkodziły. Jednak nawet to nie było decydujące. Decydujące było to, że nasz kapitan zapałał do mnie niechęcią, pielęgnował ją podczas naszego długiego odpoczynku i odzyskał "odwagę", gdy znaleźliśmy się poza zasięgiem pocisków. Wykorzystał każdą drobną okazję, aby porozmawiać o mnie w sztabie. . . Muszę cię prosić, abyś się w żaden sposób nie denerwowała. Fakt, że na pewno zostanę przeniesiony, przywrócił mi spokój ducha. Och, gdybym mógł tylko raz na tej wojnie pokazać, co potrafię, abym po powrocie mógł rosnąć i rozwijać się, a przede wszystkim tworzyć i być tym, kim chciałem być. Ucieczka stąd, gdzie jestem coraz bardziej jałowy, pomoże mi w tym.
List do rodziców
15 kwietnia 1915 roku. W służbie czynnej.
-Najtrudniejszą rzeczą w całej tej sprawie jest Mackensen, którego prawie nie da się przekonać. Oficer to zawsze oficer. Oczywiście zwróci się on z zapytaniem do pułku, a Herr K. będzie wiedział, jak się z tego wykręcić. Po prostu napisze "Braun był winny nieodpowiedzialnego zachowania i niezdolności do służby czynnej". W takich okolicznościach sam cesarz nie mógłby nic zrobić. Oczywiście postaram się wszystko wyjaśnić, najlepiej ustnie; wszystko, co chcę ci dziś powiedzieć, to to, że obelgi są skierowane przeciwko mnie z dwóch stron: kompanii (kapitana G.) i to jest skierowane bardziej przeciwko mnie, i pułku (K.), i to jest skierowane bardziej przeciwko tobie. . . . Obaj mnie nienawidzą i rzucono uwagi na twój temat (nikt nie chciał mi ich początkowo powiedzieć), które same w sobie są wystarczające i ostateczne.
PAMIĘTNIK
17 kwietnia 1915 r.
-Starszy sierżant przyjął mnie słowami: "No, Braun, udało ci się. I mi też (?). Nie będziesz nam dziś towarzyszył, masz przydział do Sekcji Łączności w Łodzi". O mało nie spadłem z chmur, byłem oczywiście przeszczęśliwy, że mogę uciec, ale na początku raczej przerażony myślą o Łodzi. Odłożyłem cały mój brudny wojskowy ekwipunek i zgłosiłem się do majora i kapitana".
List do rodziców
Skierniewice, 17 kwietnia 1915 r.
-Wszystko stało się tak nagle, moi drodzy rodzice, i tak niespodziewanie, że nie miałem już nawet czasu napisać do Was ze starego Bełchowa [wieś na zachód od Bolimowa pomiedzy Łowiczem i Skierniewicami]. Wiecie już od jakiegoś czasu, co się stało dzięki niewiarygodnej uprzejmości Mackensena. Jestem pewien, że jesteś z tego zadowolony: pozwól mi powiedzieć, że ja też jestem bardzo zadowolony. Na początku byłem raczej przerażony 40 km. "za liniami", ale to może być mój los i jestem coraz bardziej przekonany, że nauczę się i doświadczę wiele, co jest dla mnie ważne na większym polu operacji, które będę miał w Łodzi.
Lilly Braun znowu napisała list do generała Mackennsena, który w tym czasie był już dowódcą 9 Armii zajmującej pozycje pomiędzy Wisłą i Pilicą. Ten poczatkowo przeniósł Otto Brauna do armijnej Sekcji Łączności która stacjonowała w Łodzi. A pod koniec lipca 1915 roku Otto zostanie przeniesiony do 21 Rezerwowego Pułku piechoty. Mackensen natomiast pod koniec kwietnia obejmie dowództwo nowo utworzonej 11 Armii w Galicji, która na początku maja dokona przełamania rosyjskiego frontu pod Gorlicami. Mackensen zostanie mianowany Feldmarszałkiem a we wrześniu zostanie przeniesiony na front bałkański do Serbii i ich drogi nigdy już się nie spotkają. Otto pozostanie na froncie wschodnim aż do...
Nie będę uprzedzał wypadków.