Front Bałkański w I wojnie światowej część 22, na podstawie "Through the Serbian Campaign -The Great Retreat of the Serbian Army" By Gordon Gordon-Smith wyd. 1916


#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik


Poprzednie części pod tagiem #voivodeputnik


Kiedy położyłem się spać tej nocy w Lipljan, wciąż słyszałem odgłosy dział. Następnego ranka odkryliśmy, że szkocki ambulans zniknął. Około drugiej nad ranem w górach rozległ się potężny ostrzał. Wydawało się, że jest tak blisko, że pielęgniarki zostały zaalarmowane, zwinęły obóz, załadowały swoje wozy i samochody i odjechały. Tak więc mój francuski współbrat i ja zostaliśmy w końcu zmuszeni do przedarcia się do Prisrend. Na szczęście pogoda była dobra, a drogi przejezdne, więc bez trudu pokonywaliśmy 35 kilometrów dziennie. Wieczorem udało nam się znaleźć posterunek dowodzony przez oficera żandarmerii, który wynajął nam pokój w domu albańskiego chłopa o nazwisku Sali Aga. Po ustaleniu szczegółów dotyczących ceny (wszystkie, mogę wspomnieć, na korzyść Sali Agi) przyjął nas z patriarchalną godnością, traktując nas jak honorowych gości. Zabił i przygotował dobrze odżywione ptactwo oraz przyniósł duże ilości albańskiego sera i masła. Oczywiście jedynym miejscem do spania była słoma przy ognisku, ale ponieważ w pewnym momencie wyglądało na to, że będziemy musieli spać przy drodze pod gołym niebem, byliśmy wdzięczni nawet za to.


Następnego dnia, około trzydziestu kilometrów od Prisrend, w końcu odkryłem kolumnę batalionową Kombinowanej Dywizji, której szukaliśmy od pięciu dni w nadziei na odnalezienie naszego zaginionego furgonu bagażowego. Dowodzący nią major powiedział mi, że kiedy jego kolumna otrzymała rozkaz opuszczenia Prisztiny, nasz człowiek Stanco wyruszył z naszym wozem na stację kolejową, aby poczekać na nasz powrót z Mitrowicy. Od tamtej pory go nie widział. Nie było to radosne, ale wieści, które przekazał mi z frontu, były jeszcze mniej radosne. Początkowo serbski atak na bułgarski front w górach Katczanik zakończył się sukcesem; Serbowie posunęli się do Giljane. Wojska króla Piotra walczyły z desperacką odwagą, spychając Bułgarów z jednego szczytu górskiego po drugim. Jednak gdy tylko Bułgarzy zdali sobie sprawę z powagi serbskiej ofensywy, ze wszystkich stron ruszyły posiłki. Z Niemcami nacierającymi na ich tyłach Serbowie nie mogli toczyć długotrwałej bitwy. Przełamanie bułgarskich linii było dla nich kwestią życia lub śmierci. Gdyby im się to nie udało, obie armie niemieckie wraz z siłami bułgarskimi nacierającymi od strony Niszu zajęłyby ich tyły. Oznaczałoby to całkowite okrążenie armii serbskiej i jej bezwarunkową kapitulację.


Oprócz problemu militarnego istniał również problem zaopatrzenia w żywność. Terytorium pozostające w rękach armii serbskiej wynosiło obecnie zaledwie kilkaset kilometrów kwadratowych. Nie było mowy o tym, by mogło to zapewnić zaopatrzenie dla armii, nawet na kilka dni. Major powiedział mi, że w wozach transportowych Kombinowanej Dywizji znajdowały się zapasy na zaledwie dwa tygodnie. Po ich zużyciu niemożliwe byłoby ich odnowienie. Inne dywizje były w jeszcze gorszej sytuacji. To samo dotyczyło amunicji. Każda dywizja miała to, co wiozła ze sobą i to, co znajdowało się w wagonach Kolumn Rezerwowych. Za dziesięć dni zostanie wystrzelony ostatni nabój. Kwestia paszy dla koni i wołów transportowych była jeszcze bardziej paląca. Cały kraj został ogołocony ze zboża, owsa, siana i kukurydzy, a za niecały tydzień sto tysięcy zwierząt będzie głodować. Natarcie na Uskub[Skopje] było wysiłkiem ponad siły wyczerpanej armii serbskiej i według wszystkich doniesień walczyła ona do upadłego, co w tych okolicznościach było równoznaczne z porażką. Sprawa Serbii została przegrana. Dzielny mały naród, który stoczył zwycięską wojnę z Turcją, odparł zdradziecki atak Bułgarii, przeprowadził udaną kampanię w Albanii i zadał Austrii jedną z najbardziej spektakularnych porażek w jej historii, został w końcu powalony na kolana przez nieodpartą koalicję swoich wrogów. Po czterech latach nieprzerwanej wojny, w której kwiat jej męskości zginął na polu bitwy, Serbia ze swoimi 200 000 bagnetów, ostatnimi oddziałami bohaterskiego narodu, stanęła twarzą w twarz z 700 000 wrogów z praktycznie nieograniczonymi zasobami materiałów wojennych. Jej sojusznicy byli bezsilni, by jej pomóc, więc jej król i rząd byli teraz zmuszeni do podjęcia najważniejszej decyzji w tej godzinie stresu. Wjeżdżając do Prisrend zastałem kosmopolityczne miasto. Setki francuskich lotników, automobilistów, inżynierów i oddziałów Czerwonego Krzyża, rosyjscy, brytyjscy, greccy i rumuńscy lekarze i pielęgniarki oraz angielscy marynarze z baterii dział morskich byli wszędzie widoczni. Niebieskie i karmazynowe mundury Gwardii Królewskiej wskazywały, że król Piotr był w Prisrend. Ponieważ przybyli również członkowie rządu, głównodowodzący wojsk królewskich i sztab główny, wszystko, co pozostało z elementów rządu w Serbii, zostało zgromadzone w murach antycznego albańskiego miasta.


Jedynym pytaniem na ustach wszystkich było „czy będzie to bezwarunkowa kapitulacja?”, w którym to przypadku wszyscy znajdziemy się w niemieckich więzieniach czterdzieści osiem godzin później, czy też król, rząd i armia opuściliby terytorium Serbii i schronili się w Albanii? Ostateczne narady nie trwały długo. 24 listopada podjęto najwyższą uchwałę, że król, armia i rząd odmówią pertraktacji z wrogiem i wyjadą do Albanii. Do podjęcia tej uchwały przyczyniło się kilka czynników. Jednym z głównych była lojalność Serbii wobec jej sojuszników. Zobowiązała się nie podpisywać oddzielnego pokoju i dotrzymała słowa do końca. Mogła zostać pokonana, ale nie podbita. Innym czynnikiem był czynnik dynastyczny. Było pewne, że jednym z pierwszych warunków pokoju, którego zażądałyby Niemcy, a zwłaszcza Austria, byłaby abdykacja króla Piotra. Było równie pewne, że Nikola Pašić i inni członkowie rządu zostaliby aresztowani i prawdopodobnie dożywotnio wygnani z Serbii. Nie było więc nic do zyskania przez poddanie się i tak długo, jak król Piotr, jego rząd i armia uciekali ze szponów swoich wrogów, Serbia była niepokonana. Skarbiec od dawna znajdował się w bezpiecznym miejscu za granicą, więc nie brakowało funduszy na pokrycie wydatków rządu i armii na wygnaniu.


Oczywiście nikt nie miał złudzeń co do trudności zadania, którego podjął się rząd. Oznaczało to, że armia musiała porzucić swoją artylerię (z wyjątkiem dział górskich), swoje wagony transportowe, samochody, zestawy pontonowe, amunicję artyleryjską, słowem wszystko, czego nie można było przewieźć na grzbiecie jucznych zwierząt. Ponadto niemożliwe było przetransportowanie armii w jakimkolwiek systemie lub porządku; na to nie było czasu. Każdej jednostce, kompanii, batalionowi lub pułkowi, szwadronowi lub baterii wyznaczono miejsce spotkania w Albanii i kazano dotrzeć tam najlepiej, jak to możliwe. Istniały trzy trasy: jedna do Scutari, przez Czarnogórę, przez Ipek i Andriejewicę; druga przez Lioum-Koula, Dibra i El-Bassan do Durazzo; i trzecia, obrana przez króla, rząd i sztab główny, przez Lioum-Koula, Spas i Puka do Scutari. Drogi (z wyjątkiem trasy Dibra-El Bassan) to zwykłe ścieżki dla owiec przez góry. Ruch samochodowy w jakimkolwiek kształcie lub formie jest absolutnie nieznany. Każda uncja żywności musiałaby być przenoszona na zwierzętach jucznych lub w plecakach mężczyzn. To samo dotyczyło paszy. Ten ostatni wysiłek był wymagany od armii, która osiągnęła już granicę ludzkiej wytrzymałości, która była w stanie fizycznego wyczerpania, a w wielu przypadkach bez jedzenia i bez amunicji. To właśnie w takich warunkach 150 000 ludzi, wszystko co pozostało z 300 000 trzy miesiące wcześniej, rozpoczęło swój marsz przez niekończące się pasma ośnieżonych gór. 


Osobiście otrzymałem dobre wieści w Prisrend. Nasz dawno zaginiony wóz został odnaleziony. Nasz człowiek Stanco, mądrze rezygnując z próby odnalezienia nas wśród 100 000 uciekinierów tłoczących się w Prisztinie, wyruszył do Prisrend, do którego dotarł po pięciu dniach marszu. Konie jednak zniknęły. Ponieważ podróżował sam, nie miał nikogo, kto mógłby je pilnować w nocy, a ponieważ każdy Albańczyk jest urodzonym złodziejem koni, ich los był przesądzony. Po dotarciu do Prisrend zgłosił swoje przybycie do sztabu głównego, pozostawiając wiadomość, gdzie można go znaleźć. Utrata koni nie miała większego znaczenia. Nigdy nie byłyby w stanie pokonać gór ze stukilogramowym bagażem na grzbiecie. Do takiej pracy potrzebne są pewne, wytrzymałe hucuły.


Kiedy dotarłem do Kwatery Głównej, pierwszą rzeczą, jaką zauważyłem, było kilku żołnierzy palących archiwa, mapy sztabowe itp., co było wyraźnym dowodem na to, że podróż do Scutari została podjęta. Podczas obiadu dowiedziałem się o ostatnich przygotowaniach. Nikola Pašić i członkowie rządu wyjeżdżali do Scutari z eskortą wojskową następnego dnia. Następnego dnia miał wyruszyć król i rodzina królewska wraz z gwardią królewską, a trzeciego dnia feldmarszałek Putnik i sztab główny mieli wyruszyć do Scutari. Ponieważ ja i mój francuski kolega z Petit Parisien byliśmy przydzieleni do Kwatery Głównej, pułkownik Mitrowicz powiedział mi, że zarezerwował konia jucznego dla naszego bagażu. Wszystko, co pozostało z chleba i sucharów, zostanie rozdane w noc poprzedzającą wymarsz. To było dziwne uczucie, rozejrzeć się po dużej mesie, z setkami wspaniałych mundurów noszonych przez ludzi, którzy walczyli w pięciu zwycięskich kampaniach, i pomyśleć, że za czterdzieści osiem godzin będą na wygnaniu, obozując wśród śniegów albańskich gór, ze wspaniałymi armiami, którymi dowodzili, skurczonymi do 150 000 ludzi, pozbawionymi wszystkiego, co składa się na armię w polu. Żal i gorycz były wypisane na wielu twarzach, wielu wolałoby być na linii walki i zginąć na czele swoich ludzi, niż zobaczyć tę tragiczną godzinę. Jedno jest pewne, armii serbskiej nie można nic zarzucić; spełniła swój obowiązek, a nawet więcej niż obowiązek. Walczyła z desperacką odwagą przeciwko przytłaczającym przeciwnościom, a jeśli siła zbrojna Serbii została zmiażdżona, to przynajmniej jej honor pozostał nienaruszony.

6510629a-3d0d-4597-9036-9d5a6b6d46b3
a70302dc-7218-4755-aaa2-b22434fad3c0
9fb4bad9-f9ff-4ca9-99c6-31069ceddc47

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować