Zdjęcie w tle

Społeczność

Pasty i imby insternetowe

147

Spis past z internetu i pojebanych histori

#pasta #internet
Wdech.
Nabierz tyle powietrza, ile tylko możesz. Ta historia powinna trwać tyle czasu na ile jesteś w stanie wstrzymać swój oddech i jeszcze troszkę dłużej. Więc czytaj tak szybko, jak tylko możesz.
Mój przyjaciel, gdy miał trzynaście lat, usłyszał o ‘peggingu’. Pegging jest wtedy, gdy facet jest walony w dupę wibratorem. Jest pewna pogłoska, że wystarczająco silna stymulacja gruczołu prostaty da ci wybuchowy, wolny od użycia rąk orgazm. W tym wieku, ten przyjaciel był małym seksualnym maniakiem. Zawsze poszukujący lepszego sposobu na zadowolenie swoich jajek. Wychodzi kupować marchewkę i trochę olejowej galaretki., aby przeprowadzać swe własne, małe badania. Wyobraża sobie jak to będzie wyglądać przy kasie w supermarkecie: samotna marchewka i olejowa galaretka toczące się po taśmie w kierunku kasjera sklepu spożywczego. Wszyscy klienci czekający w kolejce i obserwujący. Wszyscy dostrzegający wielki wieczór, który zaplanował.
Więc, mój przyjacielu, kupuje mleko i jajka i cukier i marchewkę, wszystkie składniki do ciasta marchewkowego. I wazelinę.
Zupełnie jakby szedł do domu wsadzić sobie ciasto marchewkowe w dupę.
W domu redukuje marchewkę do tępego narzędzia. Smaruje ją tłuszczem i wciska na nią swą dupę. I nic. Żadnego orgazmu. Nic się nie wydarzyło, oprócz tego, że boli.
A później, jego mama krzyczy, że czas na kolację. Mówi, aby natychmiast zszedł na dół.
Wyjmuje marchewkę i chowa śliską, obrzydliwą rzecz w brudnych ubraniach leżących pod łóżkiem.
Po obiedzie idzie znaleźć marchewkę, ale ta zniknęła. Wszystkie jego brudne ubrania zabrała jego mama, kiedy on jadł obiad, aby zrobić pranie. Niemożliwe, aby nie znalazła marchewki, cierpliwie uformowaną jej kuchennym nożem do obierania, nadal lśniącą lubrykantem i cuchnącą.
Ten mój przyjaciel, czekał miesiącami pod czarną chmurą na konfrontację ze swoimi starymi. Ale oni nigdy tego nie zrobili. Nigdy. Nawet teraz kiedy dorósł, ta niewidzialna marchewka wisi nad każdym bożonarodzeniowym obiadem, nad każdym przyjęciem urodzinowym. Nad każdym zbieraniem wielkanocnych jajek z jego dziećmi, z wnukami jego rodziców, duch marchewki unosi się nad nimi wszystkimi. To coś zbyt okropnego do nazwania.
Ludzie we Francji mają taki zwrot: ’schody sprytu’. Po francusku: esprit de l’escalier. Oznacza to moment, kiedy masz już odpowiedź, ale jest za późno. Powiedzmy że jesteś na imprezie i ktoś Cię znieważa. Więc pod presją, kiedy wszyscy patrzą, mówisz coś kiepskiego. Ale w momencie gdy opuszczasz imprezę…
Zaczynasz na dole schodów, a potem – magia. Wymyślasz idealną rzecz którą powinieneś powiedzieć. Doskonale wyniszczające poniżenie.
To właśnie uczucie schodów.
Kłopot w tym, że nawet Francuzi nie mają zwrotów dla głupich rzeczy, które w rzeczywistości mówisz pod presją. Te głupie, desperackie rzeczy, które tak naprawdę myślisz lub robisz.
Niektóre wyczyny są zbyt słabe, aby mieć własną nazwę. Zbyt słabe, aby o nich mówić.
Patrząc wstecz, eksperci od psychologii dziecięcej – pedagodzy szkolni, mówią teraz, że zdecydowana większość ostatnich samobójstw wśród nastolatków była spowodowana próbą uduszenia się podczas masturbacji. Ich staruszkowie znajdą ich martwymi z ręcznikiem owiniętym dookoła szyi dziecka, przywiązanym do uchwytu ściennej szafki w ich łazience. Dookoła martwa sperma. Oczywiście ich staruszkowie wszystko wyczyszczą. Włożą swojemu dzieciakowi majtki. Sprawią że będą wyglądać. lepiej. Przynajmniej tak jak zamierzali. Normalny przypadek smutnego, nastoletniego samobójstwa.
Mój inny przyjaciel, dzieciak ze szkoły, ma brata w marynarce wojennej, który powiedział mu, jak kolesie na środkowym wschodzie marszczą freda w inny sposób niż my tutaj. Ten brat stacjonował w jakiejś krainie wielbłądów, gdzie na rynkach publicznych sprzedaje się coś, co mogłoby być wymyślnym otwieraczem do listów. Każde takie wymyślne narzędzie jest cienkim prętem z polerowanego mosiądzu albo srebra, może tak długiego jak twoja ręka, z dużym czubkiem na końcu niczym metalowa kulka, lub jak fantazyjna rzeźbiona rękojeść, którą można zobaczyć na mieczu. Ten brat z marynarki opowiada, że jak Arabowie zrobią swoje kutasy twardymi, to wpychają ten metalowy pręt do środka na całą długość swej erekcji. Marszczą freda z tym prętem w środku sprawiając swe doznana lepszymi. Bardziej intensywnymi.
To ten wielki brat podróżuje dookoła świata, przesyłając francuskie zwroty. Rosyjskie zwroty. Pomocne rady, jak marszczyć freda.
Po tym wszystkim, mniejszy brat pewnego dnia nie zjawia się w szkole. Tej nocy dzwoni do mnie z prośbą, czy mógłbym odbierać jego pracę domową przez parę następnych tygodni. Ponieważ jest w szpitalu.
Musi dzielić pokój ze starymi ludźmi mającymi naprawiane wnętrzności. Opowiada, jak wszyscy muszą się dzielić tym samym telewizorem. Całą jego prywatnością jest kurtyna. Jego starzy nie przychodzą z wizytą. Przez telefon opowiada, w jaki sposób jego starzy mogliby po prostu zabić jego wielkiego brata z marynarki.
Przez telefon dzieciak opowiada jak dzień wcześniej był trochę naćpany. Leżał w swym domu w sypialni, przy zapalonej świecy, przerzucając kartki starych magazynów porno, gotowy do masturbacji. To było po tym co usłyszał od swojego brata w marynarce. Po tej pomocnej wskazówce o tym jak Arabowie się masturbują. Dzieciak rozejrzał się dookoła szukając czegoś co mogłoby spełnić zadanie. Długopis jest za duży. Ołówek jest za duży i do tego szorstki. Ale od strony, z której świeczka kapie, jest cienki, gładki, wystający grzbiet wosku, który może się sprawdzić. Używając końca jednego palca, dzieciak ułamuje grzbiet wosku ze świecy. Wygładza go łagodnie pomiędzy dłońmi swych rąk. Długi, gładki i cienki wosk.
Naćpany i napalony, wsuwa go do środka, głębiej i głębiej, do otworu na mocz w swej erekcji. Z dobrą porcją wosku nadal wystającą z czubka, chłopak bierze się do roboty.
Nawet teraz opowiada, że ci Arabowie są cholernie mądrzy. Totalnie odmienili walenie gruchy. Leżąc płasko na plecach na łóżku, ze wszystkim układającym się tak dobrze, ten dzieciak nie może śledzić toru wosku. Jest tylko jedno jąknięcie od wystrzelenia swojego zwitka, ale ten już nie wystaje na zewnątrz.
Cienki woskowy pręcik wśliznął się do środka. Całkowicie do środka. Tak głęboko, że chłopiec nie może nawet poczuć tej bryły w swoim moczowodzie.
Z dołu, jego mama krzyczy, że czas na kolację. Mówi aby natychmiast zszedł na dół. Ten woskowy i marchewkowy dzieciak to zupełnie dwie inne osoby, ale w sumie wszyscy wiedziemy ten sam żywot.
Tuż po obiedzie, wnętrzności dzieciaka zaczynają boleć. To wosk, więc pomyślał, że po prostu stopnieje w środku, a on to wysika. A teraz bolą go plecy. Bolą go nerki. Nie może ustać prosto.
Ten dzieciak rozmawia przez telefon ze swego szpitalnego łóżka; w tle słychać dźwięk dzwonka i krzyczących ludzi. Czas gier.
Rentgen ukazuje prawdę: coś długiego i cienkiego, podwójnie wygiętego jest we wnętrzu jego pęcherza. To długie cienkie ‘coś’ w kształcie litery ‘V’ zbiera wszystkie minerały z jego siuśków. Staje się coraz większe i bardziej szorstkie; całe jest pokryte kryształami wapnia i do tego podskakuje dookoła rozdzierając nabłonek jego pęcherza i blokując mocz przed wydostaniem się. Powoduje to, że mocz wraca do nerek. Cokolwiek małego wycieka z jego Karzełka, jest czerwone od krwi.
Ten dzieciak i jego starzy, cała rodzina, razem z pielęgniarkami i lekarzami, wszyscy wpatrzeni w czarne zdjęcie rentgenowskie i w wielkie woskowe V lśniące na biało, tak, aby każdy mógł je dostrzec. Dzieciak nie ma wyjścia, musi powiedzieć prawdę. W taki sposób robią to Arabowie. Tak napisał mu jego starszy brat z marynarki.
W tej chwili dzieciak zaczyna płakać przez telefon.
Płacą za operację pęcherza z jego funduszu przeznaczonego na college. Jeden głupi błąd i już nigdy nie będzie prawnikiem.
Wsadzanie różnych rzeczy w siebie. Wsadzanie ciebie w różne rzeczy. Świeczka w twoim fiucie, lub pętla na twojej szyi, wiedzieliśmy, że będą z tego duże kłopoty. To, co mnie wpędziło w kłopoty nazywam ‘Nurkowaniem po Perłę’. Jest to walenie gruchy pod wodą, siedząc na dnie na samym końcu basenu moich rodziców. Biorąc jeden głęboki oddech, dobiję do dna i zrzucę z siebie swoje kąpielówki. Będę tam siedział dwie, trzy lub cztery minuty.
Od walenia gruchy mam olbrzymią pojemność płuc. Gdybym miał dom tylko dla siebie, robiłbym to całe popołudnie. Po tym jak trysnę moim mleczkiem, moją spermą do końca, zawiśnie tam ona jako wielka, gruba, mleczna papka.
Później było więcej nurkowania, aby wszystko wyłapać. Aby zebrać i wytrzeć każdą garść w ręcznik. Dlatego nazywało się to ‘Nurkowaniem po Perłę’. Pomimo chloru nadal musiałem martwić się o moją siostrę. Lub, wszechmogący Chryste, o moją mamę.
To był mój największy na świecie strach: moja nastoletnia siostra dziewica myśli że grubieje, a później rodzi dwugłowe, upośledzone dziecko. Obydwie głowy wyglądają zupełnie jak ja. Ja, ojciec i wujek. Ale w końcu i tak dopada cię nie to, czym się martwisz.
Najlepszą częścią ‘Nurkowania po Perłę’ była zatoczka przeznaczona na basenowy filtr i pompę cyrkulacyjną. Najlepszą częścią było rozbieranie się i siadanie na niej.
Jak mawiają Francuzi, "któż nie lubi mieć possanego tyłka?" W jednej minucie jesteś dzieciakiem walącym gruchę, w następnej minucie już nigdy nie będziesz prawnikiem.
W jednej minucie schodzę na dno basenu , niebo jest jasnoniebieskie i falujące przez osiem stóp wody ponad moją głową. Świat jest cichy, oprócz bicia mojego serca w uszach. Moje kąpielówki w żółte paski są owinięte wokół mojej szyi dla bezpieczeństwa, na wypadek gdyby przyjaciel, sąsiad lub ktokolwiek inny zjawił się i zapytał dlaczego opuściłem zajęcia z football’u. Równomierne ssanie dziury basenowej zatoczki pluska na mnie wodą , a ja pocieram swoją białą, chudą dupę aby to poczuć.
W jednej minucie mam wystarczająco powietrza, a mój kutas znajduje się w mojej dłoni. Moi starzy poszli do pracy a siostra na balet. Nikt nie powinien być w domu przez najbliższe kilka godzin.
Moja ręka doprowadza mnie do końca i wtedy przestaję. Wypływam złapać kolejny duży oddech. Nurkuję ponownie na dno basenu.
Powtarzam to w kółko.
To chyba dlatego dziewczyny chcą usiąść na twojej twarzy. Ssanie jest jak sranie bez końca. Z twardym kutasem i jedzoną dupą, nie potrzebuję powietrza. Z biciem serca w uszach zostaję pod wodą dopóki jasne światełka nie zaczną poruszać się przed moimi oczyma. Prostując nogi pocieram tyłem kolan o betonowe dno. Palce u nóg stają się niebieskie i razem z palcami u rąk stają się pomarszczone od tak długiego przebywania w wodzie. Więc pozwalam na dalszy bieg rzeczy. Zaczynam chlustać wielką białą papką. Perły. Zaczynam potrzebować powietrza. I kiedy próbuję odbić się od dna, nie udaje mi się. Nie mogę wydobyć swojej stopy. Moja bolą mnie zęby, przyssała się.
Sanitariusze pogotowia powiedzą ci, że każdego roku około sto pięćdziesiąt osób zostaje zablokowanych w ten sposób, będąc przyssanym do pompy cyrkulacyjnej. Jeśli twoje długie włosy lub bolą mnie zęby zostaną złapane, to znaczy, że się utopiłeś. Co roku tony ludzi się tak topi. Większość z nich na Florydzie.
Ludzie po prostu o tym nie rozmawiają. Nawet Francuzi nie rozmawiają o wszystkim. Podnoszę jedno kolano, wsuwam nogę pod siebie i jestem w pozycji półstojącej, czując jak moja bolą mnie zęby jest przyciągana. Wsuwam drugą stopę pod siebie i odbijam się od dna. Jestem wolny, nie dotykam betonu, ale też nie nabrałem powietrza.
Nadal kopiąc i bijąc wodę obiema rękami jestem może w połowie drogi do powierzchni, ale nadal ani trochę wyżej. Bicie serca w mojej głowie staje się głośne i szybkie.
Jasne przebłyski światła rozchodzą i przecinają mi się przed oczyma, odwracam się i patrzę za siebie… ale to nie ma sensu. Cienka, niebiesko-biała, opleciona żyłkami lina, jakiś rodzaj węża, wypełzła z systemu odpływowego basenu i przyczepiła się do mojej wróbelkowi. Z niektórych żyłek cieknie krew, czerwona krew, pod wodą wyglądająca jak czarna. Dryfuje z małych rozdarć na bladej skórze węża. Krew odpływa i znika w wodzie, a w środku cienkiej, niebiesko-białej skóry węża można dostrzec bryły na wpół strawionego mięsa.
Można to wytłumaczyć tylko w jeden sposób. Jakiś okropny potwór morski, wąż, coś, co nigdy nie widziało światła dziennego, chowało się w ciemnościach na dnie basenowego odpływu, czekając na pożarcie mnie.
Więc kopnąłem tą śliską, gumowatą splątaną skórę pokrytą żyłkami, lecz wydawało się, że coraz więcej tego czegoś wyszło z odpływu. Teraz jest chyba takiej długości jak moja noga, ale nadal trzyma się mojej wróbelkowi. Z kolejnym kopnięciem jestem o cal od nabrania oddechu. Nadal z wężem przyssanym do mojej wróbelkowi jestem o cal bliżej do mojej ucieczki.
Poprzez węzły na wężu możesz dostrzec kukurydzę i orzeszki. Możesz zobaczyć długą, jasno-pomarańczową kulę. To pewien rodzaj końskich pigułek – witamin do których brania zmusza mnie tata, abym przybrał na wadze. Aby dostać stypendium footballowe. Z dodatkowym żelazem i kwasami omega-trzy.
Wygląda na to że witaminowa pigułka ocaliła mi życie.
To nie wąż. To moje jelito grube, moja okrężnica wyciągnięta ze mnie. Doktorzy nazywają to wypadnięciem. To moje flaki wciągane przez odpływ.
Sanitariusze powiedzą ci, że basenowa pompa wciąga 80 galonów wody w każdej minucie. To ciśnienie około 400 funtów. Cały problem tkwi w tym, że wszyscy jesteśmy złączeni w środku. Twoja bolą mnie zęby jest po prostu na drugim końcu twoich ust. Gdybym odpuścił, pompa nadal rozplątywała by moje wnętrzności, aż do samego języka. Wyobraź sobie wypróżnianie się 400 funtami gówna, a będziesz mógł zdać sobie sprawę jak może cię to wywrócić na lewą stronę.
Co mogę ci powiedzieć, to że twoje flaki nie odczuwają zbyt dużo bólu. Wszystko co przetrawiasz lekarze nazywają masami kałowymi. Powyżej jest papka pokarmowa, bałagan pełen rzadkich, chudych kieszonek usianych kukurydzą, orzeszkami i okrągłym, zielonym groszkiem.
Cała ta zupa złożona z krwi, kukurydzy, spermy i orzeszków unosi się dookoła mnie. Próbując podtrzymywać flaki rozplątujące się z mojej wróbelkowi, nadal moją pierwszą myślą jest włożenie z powrotem moich kąpielówek.
Boże, zabroń moim starym widzieć mojego Karzełka.
Moją jedną dłonią przytrzymuję moją dupę, a drugą udało mi się odciągnąć moje kąpielówki w żółte paski od mojej szyi. Wciśnięcie się w nie nadal nie jest możliwe.
Chcąc poczuć swoje jelita, idźcie kupić paczkę prezerwatyw ze skóry jagnięcia. Weźcie jedną i rozwińcie ją. Upakujcie w niej masło orzechowe. Usmarujcie ją w galaretce olejowej i przytrzymajcie pod wodą. Spróbujcie ją rozedrzeć. Spróbujcie przełamać ją na pół. Jest zbyt mocna i gumowata. Jest zbyt śliska aby ją utrzymać. Prezerwatywa ze skóry jagnięcia, to po prostu stare jelito. Teraz widzicie z czym muszę sobie radzić. Zapomnisz się na chwilę i jesteś wypatroszony. Podpłyniesz do powierzchni aby zaczerpnąć oddechu i jesteś wypatroszony. Nie podpłyniesz i się utopisz. Wybór pomiędzy byciem martwym, a byciem martwym za minutę. Kiedy moi starzy wrócą z pracy znajdą wielki, nagi płód owinięty dookoła siebie samego. Unoszący się w mętnej wodzie ich podwórkowego basenu. Spętany na dnie ich basenu przy pomocy cienkiej linki składającej się z żył i poskręcanych flaków. Przeciwieństwo dzieciaka, który się powiesił podczas masturbacji. To jest dziecko, które 13 lat temu przywieźli ze szpitala. Dziecko, które, mieli nadzieję, zdobędzie footballowe stypendium i magistra. Skoro są starzy, to kto by się nimi przejmował. Oto ich nadzieje i marzenia. Unoszące się, nagie i martwe. Wszystko znajdujące się wokół niego to tylko wielkie, mleczne perły zmarnowanej spermy.
Może moi starzy znajdą mnie owiniętego w zakrwawiony ręcznik, nieprzytomnego, w połowie drogi z basenu do kuchennego telefonu, z postrzępionym, rozdartym skrawkiem moich flaków, nadal zwisającym z nogawki moich kąpielówek w żółte paski.
Coś, o czym nawet Francuzi nie chcą mówić. Ten starszy brat z marynarki wojennej nauczył nas jeszcze jednego dobrego zwrotu. Rosyjskiego zwrotu. My mówimy ‘potrzebne mi to jak dziura w głowie’, a Rosjanie mawiają ‘potrzebne mi to jak ząb w dupie…’
Każdy kojot powie ci, że wszystkie historie o zwierzętach odgryzających swoje nogi, aby wydostać się z pułapki, zaledwie po paru ugryzieniach odciągają myśli od bycia martwym.
Piekło… Nawet jeśli jesteś Rosjaninem, któregoś dnia być może będziesz potrzebował tego zęba.
W każdym razie, musisz zacząć obracać się dookoła. Zginasz łokieć za kolanem i podciągasz tą nogę pod twarz. Gryziesz i zaciskasz zęby na swojej własnej dupie. Jeśli nie masz powietrza, przegryziesz wszystko, aby tylko złapać następny wdech.
To nie jest jedna z tych rzeczy, które opowiadasz dziewczynie na pierwszej randce. Nie, jeśli oczekujesz buziaka na dobranoc. Jeśli powiem ci, jak to smakowało, to już nigdy, przenigdy nie zjadłbyś kałamarnic.
Ciężko powiedzieć, czym moi starzy byli bardziej obrzydzeni: jak wpakowałem się w kłopoty czy jak się z nich wydostałem. Po wyjściu ze szpitala, moja mama powiedziała, ‘Nie wiedziałeś co robisz kochanie. Byłeś zszokowany’. I nauczyła się gotować jajka w mundurkach.
Wszyscy ci ludzie byli obrzydzeni lub mi współczuli.
Potrzebne mi to jak ząb w dupie.
Obecnie, ludzie mówią mi, że wyglądam zbyt chudo. Ludzie na przyjęciach nie odzywają się do mnie i wkurzają się, kiedy nie jem pieczeni, którą upiekli. Pieczeń mnie zabija. Pieczona szynka. Cokolwiek pałętającego się po moich wnętrznościach dłużej niż kilka godzin wychodzi nadal będąc jedzeniem. Przyrządzona fasolka, lub kawałek lekkiego tuńczyka, kiedy wstanę, będą identyczne w toalecie.
Po radykalnym zeszyciu jelit, nie trawisz mięsa tak dobrze jak wcześniej. Większość ludzi ma pięć stóp jelita grubego. Ja jestem szczęściarzem mając swoje 6 cali. Nigdy nie dostałem swojego stypendium footballowego. Nigdy nie zdobyłem magistra. Obydwaj moi przyjaciele, dzieciak od wosku i dzieciak od marchewki dorośli, stali się więksi, ale ja nigdy nie ważyłem ani funta więcej, niż ważyłem w dniu, gdy miałem 13 lat.
Kolejnym dużym problemem było to, że moi starzy płacili naprawdę dużo kasy za ten basen. Mój tata powiedział gościowi od basenu, że to był pies. Rodzinny pies wpadł do basenu i utopił się. Martwe ciało zostało zassane przez pompę. Nawet kiedy gość od basenu wyłamał obudowę filtra i wyłowił gumową rurę, wodnisty motek jelit, z dużą, pomarańczową witaminową pigułą w środku, mój tata powiedział, ‘Ten pies był bardzo śmieszny człowiek.’. Nawet z okna mojej sypialni na piętrze dało się usłyszeć jak mój tata mówił, ‘Nie mogliśmy zostawić tego psa samego nawet na chwilę…’.
Wtedy mojej siostrze spóźnił się okres.
Nawet po wymianie wody z basenu, po tym, jak sprzedali dom, po tym, jak wynieśliśmy się do innego stanu i po tym, jak moja siostra miała aborcję, nawet wtedy moi starzy nigdy o tym nie wspomnieli.
Nigdy.
To nasza niewidzialna marchewka.
szybki-zuk

Coś tu nie gra z tłumaczeniem czasami, ale pasta ogólnie elegancka

Zaloguj się aby komentować

#pasta #internet
Lvl 13
2 gimbaza
nie taki przegryw, masz nawet paczke kumpli
od najgrubszego: Gruby( ważył ponad 100 kg XDDDD), Miotla(jego mama była woźną), Petarda(kiedyś wybuchnął petardę na lekcji, przypałowy gość) i ja, Patyk( ważyłem jedną trzecią tego co gruby XD)
SRODA
pogodny marcowy poranek, wszystko spoko
siedziemy w sali dzwoni dzonek na majmę
nauczycielką od majcy była Bomba nazwalismy ja tak bo kiedyś jak pisalismy sprawdzian to tak sie zjebala ze Gruby ogluchl na jedno ucho
czesto sie spozniala wiec na czilku gadalismy przez ramie
i wtedy na lekcje wpadl Petarda jak zawsze spozniony
chopaki patrzcie co mam
i wyciagnal z plecaka Swierszczyka( taka gazetka porno )
i mowi ze znalazl za lozkiem u brata XD
chopaki patrzcie jakie cyce
tak sie zagapilismy ze nie zauwazylismy jak do klasy weszla Bomba
od razu podeszla wyrwala nam gazetke i drze ryczja czyje to XD
Petarda od razu kwiknął zreszta ona wiedziala ze on lubi odpeirdalac i go zlapala za ucho i na korytarz XD
cos tam wrzeszczy na niego na korytarzu
wrocil do klasy caly zaplakany i bez Swierszczyka
po lekcji sie go pytamy co jest a on ze wezwala jego rodzicow do siebie zeby im pokazac ta gazetke
Nie wspomnialem ze mama Petardy byla rozwiedziona i miala jakigos narzeczonego chujka ktory chcial Petarde oddac do domu dziecka
wiec teraz bedzie mial argument
uznalem ze to nadzwyczajna sprawa i zwolalem zebranie o 18 pod trzepakiem XDDDD
wszyscy przyszli Petarda strasznie przygnebiony
To byla sroda wieczor zeby zachowac chronologie
no to mowie: panowie sprawa jest nastepujaca. wymyslilem plan jak uratowac Petardzie dupsko i zemscic sie na Bombie XD
wszyscy patrza na mnie bo wiedza ze jestem ekspertem od różnorakich planów ( byłem wtedy strasznie podjarany filmem Ocean's Twelve czy coś takiego o ludziach co okradali kasyna XD)
plan wygladal nastepujaco:
od Miotly dowiedzialem sie ze szkola jest sprzatana zawsze w poniedzialki i piatki a w czwartki w nocy w szkole siedzi tylko stróż nocny
- dowiedzialem sie takze ze moze matce podebrac klucze do pokoju nauczycielskiego w tym do szafek nauczycieli XD - mamy mało czasu, musimy to zrobic jutro. czy wszyscy są z nami? XDDDDD
gruby aż stęknął z podniecenia on tak czasem robi XD
wszyscy mowia ze pewka i wogl
no to dobra chlopaki robimy to
przydzielam zadania
Petarda jako ze to twoj problem to ty idziesz do sexshopu po wielke dildo i bicz XD
Gruby zalatwiasz 4 kominiarki
Miotla przynosi klucze
ja wezme komórkę z potrzebnymi nagraniami XD
mamy malo czasu, Petarda musisz umowic rodzicow na piatek rano
da sie zrobic
jutro w szkole dogadamy plan, dzisiaj idzcie zdobyc fanty XD
w nocy jeszcze zadzonil gruby ze ma kominiarki
rano w skzole objasnilem moj plan
wszyscy zachwyceni, ja strasznie zespinany w koncu sie mamy wlamac do skzoly
jeszcze sprawdzilem czy nie da sie tego zrobic bezkolizyjnie ale niestety w pokoju nauczycielskim caly czas ktos siedzi tak do 17
panowie spotykamy sie o godzinie 20 zeby juz bylo ciemno przed szkola.
CZWARTEK
godzina 0 to znaczy 20 XD
gruby oczywiscie sie spoznia
reszta stoi wszystko co potrzebne zalatwione, mamy cały komplet kluczy do szkoły
chłopaki możecie sie jeszcze wycofać
Miotła mówi że się namęczył o te klucze a pozatym Petarda to czesc naszej paczki i nie mozemy go stracic
wbija gruby cos przezuwa i mowi ze konczyl kolacje i jest gotowy do akcji XD
wszyscy znaja plan?
jacha, jedziemy
dobra pamietacie ze kamery sa tylko przed sala komputerowa ale na wszelki wypadek kominiarki zalozmy od razu i tak ciemno nikogo nie ma XD
podbijamy do glownych drzwi szkoly, przez okno widac ze ciec oglada telewizje
no nie ma opcji nie zobaczy nas
jazda otweiraj drzwi Miotła
weszlismy, drzwi zostawilismy otwarte na wypadek wykrycia
wyciagnalem latarke bo w szkole byly wylaczone wszystkie swiatla
czas na etap pierwszy
Petarda bierzesz moja komorke ze soba i kladziesz ja pod doniczke na koryatrzu pietrze
masz minute do odtworzenia sie nagrania XD
wbiegl po schodach i polozyl reszta schowala sie w kiblu
chodzilo o to zeby przedostać sie obok porterni tak zeby ciec nie zauwazyl XD
ciekawi was co ustawilem na angraniu? Wrzaski z jakiegos horroru
jak to sie odpalilo to sami sie rpzestraszylismy a co dopiero cieć który myślał że jest sam w nocy w szkole XD
usłyszeliśmy jak zapala swiatla na koryatrzu i idzie na pietro
petarda zabieraj komorkie i zdupcaj XD
przemknelismy sie i weszlismy do pokoju
etap pierwszy zakonczony sukcesem XD
otweiramy szafke bomby a tam swierszczyk
odetchnalem bo jakby go zabrala do domu to bieda
swierszczyka wlozylem do plecaka a na jakeigo miejsce polozylismy wielkiego czarnego dildosa i ten bicz XD
zakmenlismy i szafke i czekamy
dzwiek mial sie odwtorzyc powtornie po 10 minutach
i tak bylo.
I tu sie plan spierdolil bo cieć zamiast isc sprawdzic zadzwonil po policje XD
O KURWA CHLOPAKI CO ROBIMY XDDDDD
jako srpawny przywodca mialem plan B XD
dobra to rpzez okno przeciez polparter
Gruby mowi ze nie ma opcji bo trzy metry i on sie polamie XD
jazda gruby ide pierwszy
wyskoczylem nawet spoko trawa na dole
gruby wylecial z krzykiem ale przezyl
miotła gibki i sprawny to jeszcze przymknal okno
i w nogi zdupcamy slyszymy ze podejzdza samochod jakis pod szkole
dobra gdzie jest Petarda
patrzmy w gore a tam w oknie na peirwszym peitrze stoi Petarda i nam macha co ejst XDDDDDDDDDDD
O KURWA TOSMY DOJEBALI PRZECIEZ GO ZAMKNA ZA WLAMANIE XD
podbijamy do okan i mowimy petarda policja tam idzie schowaj sie albo skacz XDDDDD
ten mowi ze na chuj mu takie zycie jak go zlapia i skoczył
rozumiecie to? XD
pojebus skoczyl kurwa 6 metrow w dol XDDDDDDDDDDDdd
to SIE NIE DZIEJE
petarda co jest zyjesz?
ta ale chyba skrecilem kostke
huj z tym speirdalamy XD
ucieklismy, gruby jeszcze nastawil kostke Petardzie w parku i jakos dotarł do domu
teraz tylko czekać czy nasz plan wypalil XD
PIATEK
Piatek rano idziemy do skzoly
po drodze miajmy petarde jak idzie z rodzicami XD
mruga nam i troche utyka ale nie bardzo
blagam niech to sie uda XD
wbijamy na lekcje i czekamy
przerwa, do klasy wbija Petarda cał zapłakany
tylko że ze smiechu XDDDDD
mowi ze sie udalo spiewajaco
siada z rodzicami w pokoju
Bomba podchodzi do szafki
siega i wyciaga to wielkie czarne dildo XDDDDDDDDDDD
ten narzeczony matki tak parsknal ze poplul pol stolu XD
a ona czerwoa jak burak mruczy ze nie wie skad tu sie to wzielo i wyciaga tan bicz XD
matka podobno sie oburzyla i wyszła XDDDDD
ten "ojczym" sie nie mogl pozebirac i klepnal Petarde w plecy XD
Bomba cala czerwona patrzy do szafki ze nie ma swierszczyka i mowi ze nieaktualne XD
został odesłany na lekcje a Bomba rozmawia z Dyrektorką na temat przynoszenia takich zabawek do szkoły
Petarda podszedl do mnie i powiedzial ze kiedys pewnie bede okradał banki jak teraz takie plany umiem wymyslic
I ze to bylo warte skreconej kostki XD
wydaje nam sie ze Bomba coś podejrzewa ale raczej nie będzie rozgrzebywać tematu bo troche drażliwy XD
szkoda tylko stróża nocnego bo policja sprawdziła mu trzeźwość i sie okazało że był pijany i go zwolnili XDDDDDDDDDDD

Zaloguj się aby komentować

#pasta #historia #wiekismieszne #heheszki #coolstory
bądź Napoleonem III
nieustraszony i dzielny z ciebie wódz
tylko zimą chowasz się pod kołderkę
no ale ogóle to jest spoko wszystko
do lipca
w połowie lipca dostajesz list
"Chuju! Przestań blokować zjednoczenie Niemiec Chuju! Zdechniesz w pierdlu w Stuhmie Chuju! Podpisano: kanclerz Niemiec Oto von Bismarck"
otykurwo.jpg
wypowiadasz wojnę Prusom, żeby sobie nie myśleli
zwołujesz armię
a raczej próbujesz, bo nikt się nie stawia
za 20 razem w końcu masz jakieś odziały gotowe
z tym że Prusacy są już w połowie drogi do Paryża
no trudno, jedziesz za nimi, aż pod Sedan
rozjebiesz tych Prusaków jak robaki w kuchni
nomen omen, też Prusaki
patrzysz na wspaniałą szarżę twojej kawalerii
oto moment twojej chwały
przed twoimi oczyma przesuwają się wspaniałe zwycięstwa
Austerlitz, Jena, Auerstadt, Iława Pruska, Borodino...
...i Sedan
otwierasz oczy
widzisz, jak karabiny pruskie przerabiają twoją kawalerię na koninę
a król Wilhelm wstał i zaczął klaskać
nie przeżył nikt, nawet twój generał pizza
jak mu było? Capriciosa? Pepperoni?
o, Margueritte
niedobrze że zdech
poza tym, temperatura spadła o jakieś 2 stopnie
zbliża się zima
powoli bo powoli, ale nieubłaganie
rozumiesz, że to czas zakończyć tę farsę
wykonać ostateczny atak
rozkazujesz zawiesić francuską flagę na maszt, żeby Prusacy się posrali
wychodzisz dumnie na balkon, podziwiać upadek mocarstwa
ale niestety nie Prus
twoi żołnierze się poddali, a Prusacy idą tryumfalnie do ciebie
zadzierasz głowę do góry
okazało się, że flaga wypłowiała i zrobiła się cała biała
czujeźlecesarz.jpg
wstrętne prusaki-robaki wzięły ciebie w niewole
idziesz do Bismarcka
on tylko się z ciebie śmieje i mówi, że trafisz do Stuhmu
"tylko nie do Stuhmu"
"nie no Napek, taki joke. Wypierdalaj z tego kraju w podskokach"
wypierdalasz z Francji w podskokach
o ironio, do Anglii
tam nawet nie chcą na ciebie patrzeć
siedzisz pod Pałacem Buckingham żebrając "co łaska na karabiny dla Francuzów"
nikt ci nie wrzucił nawet pensa, wszyscy tylko plują
w końcu naciąga twój czas
zima
nie ma rady, musisz przegrać ze śmiercią
twoimi ostatnimi słowami są "Moltke, Moltke ty chuju!"
zdychasz
jakiś Anglik rozpoznaje w twoim truchle cesarza Francji
przyjeżdża korowód śmierciarkowy
pochowali ciebie na najbardziej prestiżowym wysypisku w Londynie
stawiają ci nawet tabliczkę
"Napoleon III. Dobrze że zdech"
jedyną osobą na twoim pogrzebie jest stary książę Wellington
stoi i patrzy na grób
odchacza kolejnego Napoleona w kajeciku
po czym sra ci na grób i ucieka do Hiszpanii

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#humor #pasta #studbaza #niemoje
Eksperymenty przeprowadza się na studentach, bo jest ich dużo i na szczurach, bo są inteligentne.
Ja jako przedstawiciel tej pierwszej grupy byłem ofiarą pewnej szczególnej innowacji dydaktycznej, która w założeniu miała mnie przygotować do odważnego tworzenia nauki.
Jestem studentem fizyki, lvl 20. Miałem dzisiaj egzamin ustny z mechaniki na pewnej renomowanej uczelni Rzeczpospolitej Polskiej. Wszedłem do sali nieśmiało trzymając w dłoniach indeks.
Wykładowca powitał mnie, a następnie kazał mi ubrać białą perukę oraz przykleić sobie sztucznego wąsa.
Sam zaś nałożył na głowę siedemnastowieczną perukę, po czym zajebał mi gonga w ryj i krzyknął "ty chuju czas jest bezwzględny". W mig zrozumiałem, co mnie czeka. Moje przebranie miało mnie upodobnić do wielkiego fizyka Alberta Einsteina, zaś moim oponentem był sam Isaac Newton, który swoim szkalowaniem koncepcji względności czasu zatrzymał rozwój fizyki na 200 lat. Począłem wyprowadzać transformację Lorentza przy tablicy, podczas gdy profesor kopał mnie i próbował wyrwać mi kredę z dłoni.
W momencie gdy chciał złapać mnie za wąsa zirytowałem się i krzyknąłem, że jego teoria grawitacji ssie, powaliłem go na ziemię i napisałem mu na czole równanie Einsteina.
Profesor był pełny podziwu dla moich umiejętności bronienia prawd fizycznych i z radością wpisał mi 5+. Kiedy wychodziłem zerknąłem, jak idzie drugiemu studentowi, który miał minutę, żeby jako Galileusz uzasadnić model heliocentryczny jednocześnie uwalniając się z płonącego stosu.
Dostał 4, bo chociaż poprawnie opisał całą teorię, to miał lekkie poparzenia trzeciego stopnia

Zaloguj się aby komentować

bądź sadzonką jakiegoś gównokrzaka kurwa kosodrzewiny
twój stary to typowy modrzew a matka sosna
w szkółce leśnej rośnij koło największych dębów 
dęby śmiechają z krzaka zamulacza interkorzennego 
zostań posadzony w lesie kurwa na ślunsku
nigdy nie zapyl bo jemioła mentalna motzno
mulder

@MentalnaJemiola jak bym mógł to bym dał dwa pioruny

Zaloguj się aby komentować

No to jazda z klasykiem (▀̿Ĺ̯▀̿ ̿)
Michał Białek kończył nocną wartę w serwerowni wykopu. Za oknem zadłużonej willi poznańskie koziołki ocierały się częściami, których Białek wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą widywał głównie w niedzelne poranki.
Stękanie ćwiczącego lewicę Kinera dobiegało zza rzędu wykopowych monitorów. Białek automatycznie podłożył ociekające potem dźwięki pod obraz żony osadzonej na knadze Kinera. Intuicja podpowiadała mu, że lekko otyły kolega z pracy przebiera palcami po najkrótszej części ciała oglądając zdjęcia białkowej połowicy na fejsbuku. Nie mylił się. Czuł jednak dziwaczną dumę połączoną z rozbawieniem, które przyniosła mu owa wizja.
,,Puk puk".
Pierwsza myśl - Elfik32. Kurwiszcze, które zrobiłoby wszystko za status moderatora w serwisie.
Białek poczuł się ważny. Myśl o zdradzie żony przerodziła się w pewność, że w tę sobotnią noc powstaje dziecko, na które po badaniach DNA nie musiałby wyłożyć ani grosza. Zatliła się w jego biednym umyśle żądza zemsty. Ocknąwszy się wstał i nonszalancko otworzył drzwi.
Elfik32. Czarna owca rodu Steckich stała w progu oparta o framugę ze swoim kurewskim uśmieszkiem woźnej. Baletki, krótka spódniczka i motzno zarysowany dekolt jaśniały kontrastującą z nocnym krajobrazem bielą. - wstawiona jak zwykle - pomyślał Białek.
Elfik położyła palec na ustach. Białek domyślił się, że odseparowany od świata zewnętrznego Kiner nie usłyszał pukania aktywnej wykopowiczki, która właśnie przyniosła im kanapki. Spod granicy niemieckiej.
Elfik sprawnie zzuła obuwie i figlarnie mrugając ruszyła w stronę Kinera. Białek podążał wzrokiem za opalonymi stópkami zmierzającymi w stronę McKinera, nie mogąc powstrzymać wewnętrznego rozbawienia. Za chwilę miał wyjść na jaw fakt, którego nikt z pracowników wykopu osobiście nie widział, choć był świadom jego istnienia. Fakt, który miał zburzyć spokój Kinera na zawsze.
Elfik wczołgała się pod biurko i sprawnie wyskoczyła po drugiej stonie. Kiner wybałuszył oczy i odskoczył w tył z naprężonym kutasem w ręku. - Ale...
Spojrzenia Białka i Kinera spotkały się. Kiner był zażenowany całą sytuacją, o czym świadczył wyraźny rumieniec na jego aryjskiej twarzy.
Śmiech Elfika rozniósł się po pomieszczeniu.
- Mała pała jak na administratora. - powiedziała Elfik, ledwie powstrzymując śmiech. Kiner spąsowiał bardziej. Ręce machinalnie powędrowały w stronę rozporka, gdy podchmielona Elfik rzuciła się w tę samą stronę.
- Zostaw. - powiedziała stanowczo.
Zaskoczony Kiner wypuścił pytonga z ręki. Dziesięciocentymetrowy organ bezwładnie opadł lekko kołysząc się na boki, gdy Elfik doskoczyła do sparaliżowanego grubaska niczym wygłodniała kura i stanowczym ruchem opuściła nieco za duże spodnie. Od czasu nieudanego eksperymentu z rurkami Kiner powrócił bowiem do starych nawyków, co ułatwiło wykopowiczce zadanie.
- Jesteś pijana. - wystękał, gdy Elfik chwyciła go za lekko przywiędniętą pałę i chichocząc zaczęła prowadzić w stronę Białka, który obserwował sytuację z zaciekawieniem. Programista nie protestował jednak zbyt zaciekle. Był to pierwszy raz, kiedy kobieca ręka spoczęła na jego wypustce. Było to niewątpliwie ciekawe doznanie, gdyż sam Kiner zdawał się zapomnieć o dziwnych okolicznościach, w jakich doszło do tego przełomowego momentu.
Białek nie mógł już powstrzymać rozbawienia, obserwując zesztywniałego Kinera kroczącego za dzierżącą jego orzeszek Elfikiem. Wybuchnął serdecznym śmiechem, mimowolnie puszczając krótkiego bąka o dosyć wysokiej tonacji.
- Przepraszam, - rzekł Białek przez łzy - ale nie bardzo rozumiem sytuację.
Elfik puściła kinerowe przyrodzenie i kołysząc biodrami powoli podeszła do administratora o podkrążonych od pracoholizmu oczach, zalotnie kręcąc loczek wydłubany spod natapirowanej burzy blond włosów.
- Nie planowałam tego. Zawsze byłam spontaniczna. - wyszeptała prowokacyjnie, gmerając już teraz palcami w okolicy guzików różowej koszuli Białka.
Kiner zastygł jak posąg w centrum serwerowni. Nie zdawał sobie sprawy, jak komicznie wyglądał z opuszczonymi do kostek spodniami kupionymi przez mamę w second-handzie, z włosami łonowymi w nieładzie i zaczerwienioną od uścisku knagą smętnie zwisającą między otłuszczonymi udami. Poczuł ukłucie zazdrości widząc pierwszą kobietę, której pozwolił się dotknąć, z zapałem liżącą opalony tors Białka. To on powinien być na jej miejscu.
Białek zamknął oczy, czując wilgotne pociągnięcia elfikowego języka po swojej klacie. Nie była to zdrada, był to gwałt. Stąd też, domyślając się dalszego przebiegu sytuacji, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Aby jednak im zapobiec, wyobraził sobie że jego żona jest właśnie posuwana przez murzyna. ,,Co za kurwa" - pomyślał. Czuł się całkowicie oczyszczony z zarzutów.
Elfik przeszła do lizania twarzy, by w końcu zbliżyć się do ucha Białka.
- Wiesz, do czego tasował twój kolega? - szeptnęła, po kurewsku przenosząc wzrok na jego twarz. - Do zdjęć twoich przeróbek zrobionych przez...
- Nie kończ. - przerwał jej Białek. Nie chciał by słowo codziennie odmieniane przez przypadki w miejscu jego pracy ostudziło podniecenie. Na moment jednak otrzeźwiał i odepchnął rozpaloną Stecką od siebie.
- Czego tak właściwie chcesz, hm? - zapytał, badawczo spoglądając na Elfika. Nie doczekał jednak odpowiedzi, gdyż Kiner niespodziewanie zwinnie, biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, chwycił drukarkę Samsunga i ogłuszył Elfika celnym uderzeniem w tył głowy. Elfik bezwładnie osunęła się na ziemie, potwierdzając swoją renomę kobiety upadłej. W sekundę
później Kiner stanął z roznegliżowanym Białkiem twarzą w twarz, oko w oko. Ich chuje równiez były całkiem blisko. Zszokowany Białek nie rozpoznawał nieśmiałego dotąd kolegi. Coś w nim zdecydowanie pękło, a w spojrzeniu programisty była niewidoczna dotąd determinacja.
- Zerżnij mnie. - wycedził Kiner. - Zerżnij mnie motzno w odbyt. - powtórzył. Powieka nawet nie drgnęła podczas wypowiadania tych słów.
Białek w swoim zaskoczeniu wydał niezidentyfikowany dźwięk, lecz Kiner natychmiast położył mu palec na ustach.
- Nikt się nie dowie. Ta kurwa Elfik i tak ci już powiedziała. Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Nie czekając na reakcję Białka, przeszedł od słów do czynów.
Świat Białka wywrócił się do góry nogami, starał się jednak chłodno kalkulować, jak wiele nieoczekiwana przygoda gejowska mogła zmienić w imidżu samca alfa, na który tak ciężko pracował. A Kiner nie żartował. Był silniejszy od niego, co potwierdził brutalnie atakując Elfika kilkanaście sekund wcześniej. Setki podobnych myśli przelatywały mu przez głowę, gdy rudawy programista delikatnie rozchylił mu wargi, by włożyć mięciutki palec do ust i wymusić odruch ssania.
Patrząc odważnie w oczy Białka, Kiner zrobił kilka kroków w tył i zdjął t-shirt jednym pewnym ruchem. Biała delikatna skóra i puchate sutki Kinera były dziwacznie atrakcyjne, choć jeszcze kilka minut wcześniej podobna myśl nie miała szans pojawić się w umyśle Białka.
- Maciek, ty tak na serio? Oddasz mi się? - zapytał z niedowierzaniem. Kiner skinął głową i oswobodził się ze spodni, które aż do tej chwili pętały mu kostki. Odwrócił się i ułożył w pozycji tylnej, która byłaby dla większości mężczyzn upokarzająca. Ciasna dziurka programisty zachęcająco przezierała przez gąszcz delikatnych włosków, aż prosząc się o rozepchanie. Penis Białka zareagował na ten widok od razu, ciekawie wynurzając się z rozpiętych jeszcze przez Elfika spodni. - Raz się żyje - pomyślał Białek. Wyruchanie kolegi z pracy mogło się okazać bardziej męskie, niż przypuszczał. To on miał przecież być stroną dominującą.
Białek pozbył się resztek odzienia i pewnym krokiem podszedł do wypiętego Kinera. Postanowił zaatakować znienacka. Napluł na rękę i jednym ruchem wbił naprężonego kutasa w miękki odbyt programisty. Sięgnął ręką do podbrzusza, by przekonać się, że i chuj Kinera był tak nabrzmiały, jakby miał eksplodować. Dodało mu to siły i pewności siebie. Poczuł sie atrakcyjny.
Pierwsze ruchy były jeszcze dość powolne, lecz Kiner starał się przyjąć jak najwięcej pomimo słabego nawilżenia. Kolejne centymetry napiętej pały Białka znikały w czeluściach jego odbytu, a zwierzęce sapanie Kinera tylko podniecało właściciela dość dużej jak na polskie warunki kutangi. Białek złapał Kinera za biodra i przyciągnął do siebie. - Chciałeś rżnięcia? To masz. - wycedził i zaczął miarowo, całym ciężarem napierać na puszyste ciałko kolegi. - Pierdol mnie, Michał! - krzyknął resztkami sił Kiner, uginając się do samej podłogi, a odgłosy największego rżnięcia w historii firmy ocuciły omdlałego Elfika, leżącego od dwa metry dalej.
Elfik wstała i zataczając się podeszła do sapiącego Białka. - Hej, chłopakii... - z ust dziewczyny wychodził pijacki bełkot, który trudno było rozszyfrować. - mogę się przyłączyć?
- Wypierdalaj stąd! - wrzasnął Białek i odtrącił rękę Elfika, która zaczęła mierzwić jego włosy.
Elfik prychnęła i odeszła na kilka kroków. Udawała obrażoną, choć ciekawie zerkała na Białka, który bez opamiętania pierdolił Kinera jak maszyna. Sam Kiner odwrócił się w jej stronę i złośliwie wystawił język na wierzch. Wygrał tę partię.
Poszukiwania piersiówki w torebce w panterkę okazały się owocne. Elfik pociągnęła resztkę bimbru dla kurażu i postanowiła nie rezygnować z szansy zostania moderatorką swojego ulubionego serwisu. Stanęła na wysokości oczu Białka i ostentacyjnie rozpoczęła striptiz. Na pierwszy ogień poszła spódniczka. Dopiero w tym świetle znac było ślady spermy i wymiocin, które pokrywały jasny materiał. Elfik zaplątała się w bluzkę, lecz niezrażona tym faktem wciąż starała się wyglądać seksi. Będąc już w samej bieliźnie odwróciła się i wypięła prosto przed twarzą Kinera, który niewiele myśląc splunął prosto na naddarty materiał elfikowych majtek. Elfik wybuchnęła śmiechem. Po zdjęciu stanika ułożyła się na podłodze i uchyliła majtki, pokazując nieco zarośniętą cipkę o wyraźnie zarysowanych wargach. - Nudzi mi się. - powiedziała. - Długo jeszcze będziecie się pierdolić?. Białek jednak nie odpowiedział, zbyt zaaferowany stanem przedorgazmicznym, który sobie zafundował.
Największa kurewna wykopu postanowiła zabawić się sama. Sięgnęła ręką po trzonek od łopaty, która była maskotką serwisu i zaczęła nim jeździć po wargach sromowych. Śluz gęsto skapywał na podłogę, a Elfik pociągała się za sutki, wijąc się jak piskorz po tanich panelach. Trzonek wszedł w luźną jamę Elfika jak w masło. Prawdopodobnie nie czuła niczego, a choć starała się zwrócić na siebie uwagę przez jęki i udawane podniecenie, Białek i Kiner byli zajęci sobą. Spojeni w jedność dochodzili właśnie razem, o czym obwieścił światu pierwotny ryk rudego programisty. Zmęczony m__b od razu wyszedł z Kinera, racząc się widokiem ciepłego jeszcze ciasteczka z kremem. Na pożegnanie przytulił się do mięciutkiego tyłeczka kolegi, który dostarczył mu wiele satysfakcji. I - jak podpowiadała mu intuicja - miał dostarczyć jeszcze nieraz. Kutas Białka pokryty był lekko kałem, lecz Kiner sprawnie sobie z tym poradził, naprędce zlizując brązową maź z mięknącego już chuja administratora wykopu. - Byłeś zajebisty, nikt mnie jeszcze tak nie jebał. - powtarzał zmęczonym głosem Kiner. - Zdejmij skarpetki, chcę ci podziękować jeszcze bardziej.
Zdziwiony Białek zsunął białe stopki z nóg, po czym Kiner rzucił się do ssania dużego palca. Znudzona Elfik naprędce znalazła się obok niego, próbując zmieścić w ustach jeszcze więcej palców, by zyskać sobie przychylność Białka. Ten zaś był w siódmym niebie. Nie spieszyło mu się już do domu tak, jak kilka godzin wcześniej. Kiner wykorzystał rozmarzenie kolegi, by na koniec usiąść mu na twarzy i zmusić go do ssania swoich kulek. W oczach Białka pojawiły się pierwsze ślady przywiązania, co bardzo Maćka wzruszylo. Nie zepsuło tej chwili nawet faux-pas Elfika, która odepchnięta zapachem stóp Białka zwymiotowała na jego nogi. Życie w serwisie już nigdy nie miało być takie samo.
#pasta #pastaoserwerowni #wykop
Negative

Żartuje, dodałem do ulubionych

Zaloguj się aby komentować

#pasta #klasyka
Nie uwierzycie, co się wczoraj odjebało. Już miałem spędzić piątkowy wieczór jak typowy nerd, grając z ziomkami z licbazy w csa. Nawet kupiłem sobie energola, żeby lepiej hedy rozdawać, posprzątałem biurko, żeby myszka nie wariowała, postawiłem serwer na TSie. Wtem zadzwonił do mnie mój kolega z ławki z podstawówki Mati, z którym zerwał mi się kontakt w okolicach gimazjum, bo nie za bardzo było o czym gadać.
- Ty ziomek - mówi - może wpadniesz na grilla, hehe, robimy u znajomej. Możemy po ciebie wyjechać furą, jak jesteś na chacie, bo akurat jesteśmy w pobliżu.
Chwile się zastanowiłem i doszedłem do wniosku, że może czas na jakąś odmianę, żeby móc na koniec wakacji powiedzieć braci studenckiej, że sie jednak coś wiecej robiło poza gniciem przed kompem i pierdzeniem w krzesło obrotowe. W chwile później już siedziałem w samochodzie, jadąc na grilla do Oborników Śląskich z trzema niezbyt rozgarnietymi ziomkami z podbazy. Mati prowadził, bo był jako jedyny sposród nich trzeźwy, cała reszta rozpoczęła zachlewanie się leszkami i żywcami już w trakcie podróży.
Staneliśmy koło kwadratowego domu na wsi, Mati zaparkował pokracznie na podjeździe i wyszliśmy. Gospodarzem imprezy była Mariola, średniej urody loszka 4/10 z diastemą w żółtej koszulce z jakąś rybą. Bibeczka była już mniej więcej w połowie, bo po trawie walały się puste puszki po argusach, kasztelanach, folie z czteropaków i parę butelek po jakichś niedopitych dziwnych browcach zagranicznych całych w kurzu jakby je ktoś trzymał w piwnicy. Otworzyłem sobie piwo, usiadłem na werandzie i zacząlem gadać z przypadkowymi ludźmi. Po jakiejś godzinie, kiedy już miały być kiełbaski, usłyszałem, jak ktoś nieszczególnie wprawnie operując pedałem gazu, podjeżdża pod garaż z przodu domu, rzucając Kurwa - najprawdopodobniej Mati krzywo stanął swoją Micrą i uniemożliwił schowanie samochodu gospodarzowi. Mariola do tej pory zaaferowana grillowaniem kiełbasy podniosła głowę z przerażeniem.
- O kurwa - wycharczała - to mój ojciec. Pojechał na pogrzeb swojego przyjaciela Simona Martina z browaru Call me Simon i miał wrócić jutro wieczórem. Musicie stąd uciekać, bo was za to zajebie - powiedziała, wskazując na leżące w trawie zakurzone butelki.
Nim sens tych słów do mnie dotarł - moim oczom ukazała się wielka, nabrzmiała krwią, stężała w paroksyzmie ogromnego szału twarz Tomasza Kopyry z piwnego bloga blog.kopyra.com, który od razu dopadł do mnie, bo byłem najbliżej ze wszystkich gości, chwycił mnie za chabety i JEB-JEB-JEB, trzy razy z plaskuna dał po mordzie i o własne nogi się wyjebałem na podłogę tarasową. Stanął nade mną z tulipanem po butelce w ręce:
- MÓW GNOJU OSTATNIE SŁOWA BO TERAZ CIĘ KURWA ZABIJĘ, ROZUMIESZ KURWA?? MYŚLISZ, ŻE BEDZIESZ MI PIWO Z PIWNICZKI SPIJAŁ, TY JEBANY GÓWNOŻŁOPIE? TO SIE GRUBO KURWA MYLISZ.
Podbiegł do płotu, wyrwał z niego szarą sztachetę jednym szarpnięciem, odwrócił się do mnie, mierząc mnie wzrokiem i w jednym susie zaatakował.
- JA CI KURWA ZARAZ DAM.
Zamarł na chwilę z kawałkiem płotu nad głową, patrząc na puszkę, która wypadła mi z ręki.
- KURWA, ŻYWCA PIJE, PEDAŁ JEBANY.
Po czym zaczął napierdalać na oślep sztachetą, ignorując moje rozpaczliwe wycie, a kiedy ta złamała mu się w rękach podbiegł do grilla, gołymi rękami wyjął żarzące się brykiety i wyszedł na podjazd przed dom, rzucając nimi do gości, którzy uciekali w popłochu. Mariola gdzieś zniknęła, najpewniej zamknęła się w piwnicy.
Korzystając z okazji szybko wczołgałem się pod stół w kuchni. Po jakichś piętnastu minutach do pomieszczenia wrócił Tomek Kopyra, kołysząc poparzonymi dłońmi jak wiatrak. Podszedł do lodówki, wyjął z niej piwo. Nie minęła minuta, a przed stołem, pod którym siedziałem ustawił kamerę na statywie, wypłukał kieliszek, włączył nagrywanie i usłyszałem charakterystyczne:
- CZEŚĆ, TUTAJ TOMEK KOPYRA Z BLOGU BLOG.KOPYRA.COM
#piwo

Zaloguj się aby komentować

Lubieplackijohnny kończył nocną wartę w serwerowni Hejto. Za oknami zadłużonej piwnicy niewiele było widać, głównie przez to, że były zabite dechami. Ziemniaki, na których postawiono serwery, połączone były serią kabelków, a ich skwierczenie komponowało się z piskiem biegających tu i ówdzie szczurów i tuptaniem karaluszków.
Całą noc wymieniał zwęglone pyrki na nowe, świeże ziemniaki. Z rozpaczą patrzył na coraz chudszy worek. Zdawał sobie sprawę z tego, że albo Hejto będzie jako-tako działać, albo zje jakąś namiastkę kolacji. Spróbował gryza zwęglonego ziemniaka, ale od razu go wypluł.
- przynajmniej będzie na opał - pomyślał, rzucając bryłkę na skromny stosik węgla kamiennego, wydobytego po godzinach z biedaszybu.
Serwer albo żołądek. Z bólem serca (i paru innych narządów) podłączył ostatnie ziemniaki do misternego systemu i sprawdził czy w pułapki na szczury nie złapało się jakieś mięsko.
Admin Johnny przeglądał na monitorze statystyki serwisu. Z dumą stwierdził, że jego Hejto nadal wyprzedza Albiclę (przegrywając jedynie w kontach papieży na metr kwadratowy) i jeśli utrzyma obecne tempo wzrostu, to w 2094 roku powinno mieć tylu użytkowników, co pewien znany portal z dziecięcą pornografią.
Wtem rozległo się pukanie. "Komornik, wierzyciele?" zastanawiał się, nie mając najmniejszej ochoty sięgać do rygla. Pukający stracił jednak cierpliwość i jednym silnym kopnięciem wyłamał drzwi z zawiasów. Rygle i zamki okazały się wytrzymałe niczym zabezpieczenia wykopu. Przybysz wszedł niczym Rumun Ricardo - jak do siebie.
Przed Johnnymlubieplacki stała teraz dwumetrowa gąbka w kanciastych portkach.
- Siemaneczko! Aryo jestem. Byłem w serwerowni parę pięter wyżej, ale tam jakieś dziwne odgłosy, stękania, krzyki "BIERZESZ MNIE KINER!", wódką jedzie na cały korytarz, narzygane pod drzwiami, to wpadłem tutaj, bo patologii nie znoszę. Dzień doberek, ja z contentem przyszedłem!
Zaraz za gąbką podążały kolejne postacie. Jedna wpadła z teleskopem, druga z klockami lego, jeszcze inna przyniosła parę worków jabłek. Znany pomolog przyglądał się chwilę serwerowni, po czym wręczyła Johnemu kilka owoców:
- Proszę. To odmiana wyhodowana jeszcze za czasów Fryderyka Wilhelma. Średnio soczyste, mocno miąższyste, będą doskonałym dodatkiem do ziemniaczanych serwerów!
Johnny podziękował ślicznie, podłączając do misternego systemu nowe jabłka, ukradkiem włączając jednak część z nich do świątyni swego ciała.
Mały tłumek w piwnicy zaczął coraz bardziej gęstnieć. Johnny przekrzykiwał się przez zebraną wiarę:
- Ale co to, skąd tu nagle tylu ludzi, co jest...?
Ktoś odpowiedział:
- Mi i kolegom kazali wypierdalać z imprezy parę pięter wyżej, bo podobał nam się striptiz jaki urządził taki brazylijski przystojniak. Serio, nie jestem gejem, ale jemu bym dał. Gospodarz imprezy powiedział, że tak nie może być, ochrona nas wyrzuciła, no to jesteśmy!
- A ten striptizer? - spytał z nadzieją w głosie Johnny
- Został. Wyszedł i wszedł z powrotem przez taki lufcik. Nigdy go nie wywalą.
- No dobra, a pozostali?
- A my tu za tą gąbką przyszliśmy, ona mądrze gada.
- No i brzydzimy się patologią.
Johnny z niedowierzaniem oglądał skromną imprezę, która rozpoczęła się w jego piwnicy. Wygląda na to, że i on, i jego dzieło życia jeszcze będą mieli okazję trochę pożyć, kto wie - może i pogonić kota hałaśliwym, patologicznym sąsiadom z wyższych pięter?
Życie w serwerowni od tej nocy nie miało wyglądać już tak samo.
#pasta #heheszki
copyright by @sullaf
lubieplackijohn userbar
CzajkaRuchajka

Też brzydzę się patologią. Zróbmy z hejto przyjazny portal. Tak bez hejtu

Opornik

@lubieplackijohn @sullaf dobre!

Zaloguj się aby komentować

Pamiętam to jak dziś, zimny listopad 1963 roku, Dallas. Dziadek jeszcze w latach 50, za życia Stalina, uciekł do Stanów z rodziną. Mieliśmy dużo szczęścia, Stalin zmarł, zimna wojna przeszła drobną odwilż, a kiedy w 1961 na czele rządu USA stanął John F. Kennedy, wszystko wydawało się iść ku lepszemu. Wszyscy go kochali. Ciepły, a jednocześnie pewny siebie i konkretny młody człowiek, który zdawał się znać rozwiązanie każdego problemu. Nic dziwnego, że dziadek zabrał mnie na wiec, żebym mógł na niego popatrzeć. Prezydencka limuzyna mknęła ulicą, a Kennedy machał do wszystkich gapiów, którzy przyszli go zobaczyć. Ludzie stali po obu stronach drogi smiejąc się, #!$%@?ąc, nawet bijąc brawo. Niektórzy otwarcie płakali - tak ważną dla nich postacią był ten uśmiechnięty gentleman przejeżdżający właśnie ulicami ich miasta wspólnie z małżonką. Wtem ciszę przerwał dźwięk puzonu. Takie przeciągłe TUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUT Zamarłem, usłyszałem krzyki, tłum ludzi przepychał się, jak najszybciej próbując oddalić od głównej drogi. Pisk opon. Zobaczyłem, jak prezydencka limuzyna nabiera pręskości. Dogonił ją agent secret service i próbował zakryć swoim ciałem prezydenta i jego żonę. Ale prezydent miał opuszczoną głowę, która bezwiednie podrygiwała, kiedy samochód trząsł się na wybojach w swojej pospiesznej ucieczce. W spanikowanym tłumie zgubiłem dziadka. Odbijałem się od uciekających ludzi starając zachować równowage, aż zostałem wepchnięty na wysokiego blondyna z kucykiem, który...właśnie chował puzon do futerału! Strach mnie sparaliżował. Ale postać przede mną nie zwróciła najmniejszej uwagi na przyglądającego się jej dzieciaka. Pewnie wiedziała, że i tak nikt mi nie uwierzy. Zamiast tego była wyraźnie skupiona na szukaniu kogoś w tłumie. Tak! Nagle z motłochu wyłonił się drugi, dokładnie taki sam blondyn z kucykiem i futerałem w ręce. Z uśmiechem zaczął zbliżać się do swojego lustrzanego odbicia - ten wyszedł mu naprzód. Wtedy z tłumu zaczęły się przebijać okrzyki: 'FREEZE! FBI!' i wszędzie pojawili się faceci w czapeczkach z daszkiem i okularach, celujący z pistoletów do dwóch identycznych postaci, które nie, mówiąc to amerykansku, gave 0 fucks about it, tylko zbliżały się do siebie z coraz szerszym uśmiechem śpiewając na cały głos "CREEEEEEEEEJZIIII, CREEEEEEEEEEJZIIII, CREJZI IS MAJ LAJF!!!"! Padły strzały ale żaden z nich nie trafił. Dwaj puzoniści podbiegli do siebie i zderzyli się głowami, a potem...znikneli. POP! - rozległ się dźwięk powietrza gwałtownie wypełniającego miejsce, gdzie jeszcze niedawno dwóch rosłych facetów krzyżowało puzony. FBI mnie zgarnęło i pierwsze 5 lat na zmianę kazało mówić, co widziałem, jednocześnie wmawiając mi, że nic takiego się nie wydarzyło. Ale nie udało im się. Żadne terapie i żadne prochy nie były w stanie usunąć z mojej głowy tego tubalnego dźwięku puzonu, tego dudniącego śpiewu. Jak gdyby lawina schodziła na dolinę, po której grasuje halny. Kiedy 40 lat później rodzina z Polski przysłała mi na święta góralskie kolędy i kiedy spojrzałem na okładkę, rozpoznałem ich od razu. Wiem, kto zabił prezydenta Kennediego, ale wiem też, że prawda nie wyjdzie na jaw. Umrze razem ze mną. Za oknem rozległ się głuchy dźwięk puzonu. Przyszli po mnie, wiem to. Bracia #!$%@?, jak ja ich #!$%@? nienawidzę
#pasta

Zaloguj się aby komentować

Ojezu jak zgniłem.
Dzisiaj moi starzy wezwali do domju brata, który robi "kariere" w big4. Brateł przyjechał swoim SUVem Volvo i wlazł do domu. W domu siedzieli starzy, siostra, jej Seba i ich guwniak. Siostra płacz no i brat pyta po chuj go w tygodniu ściągają do domu. Stary Janusz zaczyna opowieść, żę młody guwniak jest prawie ślepy i trzeba operacje a NFZ nie pokryje w terminie i za oko trzeba 16,5k CBL zapłacić xD
Stary mówi Piotrkowi, że ma na jedno oko a na drugie Piter musiałby dać xD
Brat na to
nie mam
Stary jak to nie masz, przecież spłaciłeś auto w czerwcu więc musisz mieć. Siostra i jej Seba patrzyli na brata, jak na największego zbrodniarza. A on na to
Zamówiłem komputer i nie mam.
Na co stary z ryjem, że jaki komputer, przecież ma służbowy
Laptopa do gier kupiłem
Stary na to, że no ale ile taki laptok, ze trzy, cztery tysiące, na co Piter mu mówi, że prawie siedemnaście, bo custom od Alienware xD
Stary rozjebał szklankę z napojem o ścianę i wydzierał się, że mój brat jest pojebany i że go zawiódł bo niby dorosły na odpowiedzialnym stanowisku a komputery to grania kupuje. Stary jeszcze pytał, czy może ze złota ten komputer, że taki drogi xD
Brat tylko stwierdził, że to nie jego sprawa, że guwniak ma problemy zdrowotne i nie zamierza mu fundować wzroku, bo to i tak zła inwestycja, patrząc na jego rodziców, bo moja siostra zarabia 1,5k netto a jej Seba bez szkoły 2 netto w fabryce i za chuj mu nie spłacą a on nie zamierza jako antynatalista fundować guwniakowi oka XD
Stary kazał mu spierdalać i powiedział, że w święta może się nie pokazywać, na co Piotrek stwierdził, że w święta i tak siedzi w biurze, bo do stycznia fuzje przygotowują xD
Jajebie mój brat to chłod niczym Clint Eastwood i dobrze tak mojej głupiej siostrze, bo puściła się z patusem biedakiem i teraz guwnogeny przeszły na jej małego Natana xD
ja sam się nie odzywałem, bo jestem nierobem na utrzymaniu starych i nie chciałem podpaść
#pasta #heheszki

Zaloguj się aby komentować

Moze ktoś zapoda jakąś pastę na poprawę humoru ?
#pasta
Rozpierpapierduchacz

@Pawianek69 Michał Białek kończył nocną wartę w serwerowni wykopu. Za oknem zadłużonej willi poznańskie koziołki ocierały się częściami, których Białek wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą zabraniała mu jeść mięso, głównie w niedzielne poranki.


Śmiech masakrującego lewaków Kinera dobiegało zza rzędu wykopowych monitorów. Białek automatycznie podłożył wesołe i donośne dźwięki pod obraz Króla Korwina w pokoju Macieja. Intuicja podpowiadała mu, że lekko otyły kolega z pracy przebiera palcami po klawiaturze oglądając zdjęcia reklam białka KFD na fejsbuku. Nie mylił się. Czuł jednak dziwaczną dumę połączoną z rozbawieniem, które przyniosła mu owa wizja.


,,Puk puk".

Pierwsza myśl - Elfik32. Dama, która zrobiłaby wszystko za wizytę w elewatorze zbożowym.


Białek poczuł się ważny. Myśl o ogromnych silosach przerodziła się w pewność, że w tę sobotnią noc powstaje afera, którą żaden z moderatorów nie będzie mógł opanować. Zatliła się w jego biednym umyśle żądza zemsty. Ocknąwszy się wstał i nonszalancko otworzył drzwi.


Elfik32. Czarna owca moderacji stała w progu oparta o framugę ze swoim uśmieszkiem modelki. Baletki, krótka spódniczka i motzno wiosenny wianek jaśniały kontrastującą z nocnym krajobrazem bielą.


  • Wstawiona jak zwykle - pomyślał Michał.

Elfik położyła palec na ustach. Białek domyślił się, że odseparowany od świata zewnętrznego Kiner nie usłyszał pukania aktywnej wykopowiczki, która właśnie przyniosła im kanapki. Spod granicy niemieckiej.


Elfik sprawnie zrzuciła obuwie i figlarnie mrugając ruszyła w stronę Kinera. Białek podążał wzrokiem za opalonymi stópkami zmierzającymi w stronę McKinera, nie mogąc powstrzymać wewnętrznego rozbawienia. Za chwilę miał wyjść na jaw fakt, którego nikt z pracowników wykopu osobiście nie widział, choć był świadom jego istnienia. Fakt, który miał zburzyć spokój Kinera na zawsze.


Elfik wczołgała się pod biurko i sprawnie wyskoczyła po drugiej stronie. Kiner wybałuszył oczy i odskoczył w tył z kebabem na cienkim cieście w ręku. Ale... Spojrzenia Białka i Kinera spotkały się. Kiner był zażenowany całą sytuacją, o czym świadczył wyraźny rumieniec na jego aryjskiej twarzy.


Śmiech Elfika rozniósł się po pomieszczeniu.

  • Mały kebsik jak na administratora. - powiedziała Elfik, ledwie powstrzymując śmiech. Kiner spąsowiał bardziej. Ręce machinalnie powędrowały w stronę egzotycznego dania, gdy podchmielona Elfik rzuciła się w tę samą stronę.

  • Zostaw. - powiedziała stanowczo.


Zaskoczony Kiner wypuścił zawiniętego placka z ręki. Trzydziestoparocentymetrowy posiłek bezwładnie opadł lekko brudząc spodnie Kinera, gdy Elfik doskoczyła do sparaliżowanego grubaska niczym wygłodniała kura i stanowczym ruchem rzuciła się na kebaba. Od czasu nieudanego eksperymentu z falafelami Kiner powrócił bowiem do starych nawyków, co ułatwiło wykopowiczce zadanie.


  • Jesteś pijana. - wystękał, gdy Elfik chwyciła go za pokrytą sosem część mięsa z sałatą i chichocząc zaczęła prowadzić w stronę Białka, który obserwował sytuację z zaciekawieniem. Programista nie protestował jednak zbyt zaciekle. Był to pierwszy raz, kiedy kobieca ręka chciała wziąć jego kebsa. Było to niewątpliwie ciekawe doznanie, gdyż sam Kiner zdawał się zapomnieć o dziwnych okolicznościach, w jakich doszło do tego przełomowego momentu.

Białek nie mógł już powstrzymać rozbawienia, obserwując zesztywniałego Kinera kroczącego za dzierżącą jego kolację Elfikiem. Wybuchnął serdecznym śmiechem, mimowolnie puszczając krótkiego bąka o dosyć wysokiej tonacji.

  • Przepraszam, - rzekł Białek przez łzy - ale nie bardzo rozumiem sytuację.

Elfik puściła kinerowy smakołyk i kołysząc biodrami powoli podeszła do administratora o podkrążonych od pracoholizmu oczach, zalotnie kręcąc loczek wydłubany spod natapirowanej burzy blond włosów.

  • Nie planowałam tego. Zawsze byłam spontaniczna. - wyszeptała prowokacyjnie, gmerając już teraz palcami w okolicy guzików różowej koszuli Białka.

Kiner zastygł jak posąg w centrum serwerowni. Nie zdawał sobie sprawy, jak komicznie wyglądał z ubrudzonymi spodniami kupionymi przez mamę w second-handzie, z włosami w nieładzie i zaczerwienioną od pikantnego sosu twarzą. Poczuł ukłucie zazdrości widząc pierwszą kobietę, której pozwolił dotknąć kebaba, z zapałem oblizującą usta poplamione sosem. To on powinien być na jej miejscu.


Białek zamknął oczy, czując delikatny zapach wołowiny blisko swojej postaci. Nie była to zdrada, był to gwałt. Stąd też, domyślając się dalszego przebiegu sytuacji, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Aby jednak im zapobiec, wyobraził sobie że jego żona właśnie zjada ogromnego steka z antrykotu. ,,Co za kłamliwa kobieta, a miała być weganką" - pomyślał. Czuł się całkowicie oczyszczony z zarzutów.


Elfik przeszła do lizania swoich palców, by w końcu zbliżyć się do ucha Białka.

  • Wiesz co jadł twój kolega? - szeptnęła, kurtuazyjnie przenosząc wzrok na jego twarz. - Soczystego kebaba z wołowiną robionego przez...

  • Nie kończ. - przerwał jej Białek. Nie chciał by słowo codziennie odmieniane przez przypadki w miejscu jego pracy ostudziło obrzydzenie. Na moment jednak otrzeźwiał i odepchnął najedzoną Stecką od siebie.

  • Czego tak właściwie chcesz, hm? - zapytał, badawczo spoglądając na Elfika. Nie doczekał jednak odpowiedzi, gdyż Kiner niespodziewanie zwinnie, biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, chwycił drukarkę Samsunga i ogłuszył Elfika celnym uderzeniem w tył głowy. Elfik bezwładnie osunęła się na ziemie, potwierdzając swoją renomę kobiety delikatnej. W sekundę później Kiner stanął ze spragnionym soczystego i pikatnego posiłku Białkiem twarzą w twarz, oko w oko. Ich pragnienia równiez były całkiem blisko. Zszokowany Białek nie rozpoznawał nieśmiałego dotąd kolegi. Coś w nim zdecydowanie pękło, a w spojrzeniu programisty była niewidoczna dotąd determinacja.


  • Zjedz go ze mną - wycedził Kiner. - Zjedz go ze mną tak, żeby zapiekł nas potem motzno odbyt. - powtórzył. Powieka nawet nie drgnęła podczas wypowiadania tych słów.

Białek w swoim zaskoczeniu wydał niezidentyfikowany dźwięk, lecz Kiner natychmiast podsunął mu kebaba pod usta.

  • Nikt się nie dowie. Ta weganka Elfik i tak ci już powiedziała. Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Nie czekając na reakcję Białka, przeszedł od słów do czynów.

Świat Białka wywrócił się do góry nogami, starał się jednak chłodno kalkulować, jak wiele nieoczekiwana przygoda z jedzeniem mięsa mogła zmienić w imidżu wegana alfa, na który tak ciężko pracował. A Kiner nie żartował. Był silniejszy od niego, co potwierdził brutalnie atakując Elfika kilkanaście sekund wcześniej. Setki podobnych myśli przelatywały mu przez głowę, gdy rudawy programista delikatnie rozchylił mu wargi, by włożyć mięciutki, zawinięty w ciasto kawałek wołowiny do ust i wymusić odruch żucia.


Patrząc odważnie w oczy Białka, Kiner zrobił kilka kroków w tył i wytarł t-shirt jednym pewnym ruchem. Biały delikatny wzór adidasa i plamy z sosu na piersi Kinera były dziwacznie atrakcyjne, choć jeszcze kilka minut wcześniej podobna myśl nie miała szans pojawić się w umyśle Białka.


  • Maciek, ty tak na serio? Oddasz mi go? - zapytał z niedowierzaniem. Kiner skinął głową i oswobodził kebaba z folii, który aż do tej chwili otaczał tego pysznego skurwysyna. Odwrócił się i ułożył go w pozycji poziomej na stole, która byłaby dla większości mężczyzn upokarzająca. Ciasno zawinięte ciasto zachęcająco przedzierało się przez gąszcz delikatnego sreberka, aż prosząc się o gryza. Brzuch Białka zareagował na ten widok od razu, dość donośnie wydając z siebie burczenie o dźwięku podobnym do silnika V8. - Raz się żyje - pomyślał Białek. Zjedzenie kebaba z kolegą z pracy mogło się okazać bardziej męskie, niż przypuszczał. To on miał przecież być stroną dominującą.

Białek pozbył się resztek folii i pewnym krokiem podszedł do czekającego Kinera. Postanowił zaatakować znienacka. Zacisnął rękę i jednym ruchem wbił wciąż ciepłego kebaba w miękkie usta programisty. Sięgnął ręką do podbrzusza, by przekonać się, że i brzuch Kinera był tak pusty, jakby miał za chwilę zaburczeć. Dodało mu to siły i pewności siebie. Poczuł sie atrakcyjny.


Pierwsze ruchy były jeszcze dość powolne, lecz Kiner starał się przyjąć jak najwięcej pomimo małej ilości sosu. Kolejne centymetry potężnego kebaba od Białka znikały w czeluściach jego ust, a zwierzęce mlaskanie Kinera tylko podniecało właściciela dość dużego jak na polskie warunki klona reddita. Białek złapał Kinera za ramię i przyciągnął do siebie.

  • Chciałeś żarcia? To masz. - wycedził i zaczął miarowo, całym ciężarem napierać na puszystą żuchwę kolegi. - Wypełnij mnie tym mięsem, Michał! - krzyknął resztkami sił Kiner, uginając się do samej podłogi, a odgłosy największego wpierdalania kebaba w historii firmy ocuciły omdlałego Elfika, leżącego od dwa metry dalej.

Elfik wstała i zataczając się podeszła do sapiącego Białka. - Hej, chłopakii... - z ust dziewczyny wychodził pijacki bełkot, który trudno było rozszyfrować. - mogę się przyłączyć?

  • Wypierdalaj stąd! - wrzasnął Białek i odtrącił rękę Elfika, która zaczęła mierzwić jego włosy.

Elfik prychnęła i odeszła na kilka kroków. Udawała obrażoną, choć ciekawie zerkała na Białka, który bez opamiętania wpychał Kinerowi kebaba do ust jak maszyna. Sam Kiner odwrócił się w jej stronę i złośliwie wystawił język na wierzch. Wygrał tę partię.


Poszukiwania piersiówki w torebce w panterkę okazały się owocne. Elfik pociągnęła resztkę bimbru dla kurażu i postanowiła nie rezygnować z szansy zostania moderatorką swojego ulubionego serwisu. Stanęła na wysokości oczu Białka i ostentacyjnie rozpoczęła burczenie brzucha. Niespodziewanie pękł jej guzik w koszuli. Dopiero w tym świetle znać było ślady sosu i mięsa, które pokrywały jasny materiał. Elfik zaplątała się w bluzkę, lecz niezrażona tym faktem wciąż starała się wyglądać seksi. Będąc już całkowicie wytartą, odwróciła się i wypięła brzuch prosto przed twarzą Kinera, który niewiele myśląc beknął prosto na naddarty materiał elfikowych ciuszków. Elfik wybuchnęła śmiechem.


Po założeniu na siebie fartuchu ułożyła się na podłodze i uchyliła kołnierzyk, pokazując nieco brudną szyję o wyraźnej barwie sosu czosnkowego. - Nudzi mi się. - powiedziała. - Długo jeszcze będziecie się pierdolić z tym kebabem?. Białek jednak nie odpowiedział, zbyt zaaferowany stanem pełnego brzucha, który sobie zafundował.


Największy różowy pasek wykopu postanowił zabawić się sam. Sięgnęła ręką po trzonek od łopaty, która była maskotką serwisu i zaczęła nim jeździć po ustach. Ślina gęsto skapywała na podłogę, a Elfik pociągała się za wargi, wijąc się jak piskorz po tanich panelach. Trzonek wszedł w głodną jamę ustną Elfika jak w masło. Prawdopodobnie nie czuła niczego, a choć starała się zwrócić na siebie uwagę przez mlaskanie i udawany zachwyt fejkowym tureckim przysmakiem o drewnianych korzeniach, Białek i Kiner byli zajęci prawilnym kebabem.


Spojeni w męską jedność dochodzili właśnie razem do końca kebaba, o czym obwieścił światu pierwotny śmiech rudego programisty. Zmęczony m__b od razu podziękował Kinerowi, racząc się widokiem ciepłych jeszcze resztek ciasta z sosem. Na pożegnanie przytulił się do opakowania po kebsie, który dostarczyło mu wiele satysfakcji. I - jak podpowiadała mu intuicja - miało dostarczyć jeszcze nieraz. Usta Białka pokryty byłe lekko sosem, lecz Kiner sprawnie sobie z tym poradził, naprędce wycierając białą maź z dojrzałych ust administratora wykopu. - Ten kebab był zajebisty, nigdy tak się jeszcze nie najadłem. - powtarzał zmęczonym głosem Kiner. - Usiądź sobie, chcę ci podziękować jeszcze bardziej.


Zdziwiony Białek usiadł na czarnym fotelu, po czym Kiner rzucił się do szafy w kącie pomieszczenia. Znudzona Elfik naprędce znalazła się obok niego, próbując go dogonić, by zyskać sobie przychylność Białka. Ten zaś był zaskoczony. Elfik i Maciej wyjęli z szafy poznańskie rogale. Michał był w siódmym niebie. Nie spieszyło mu się już do domu tak, jak kilka godzin wcześniej. Kiner wykorzystał rozmarzenie kolegi, by na koniec wepchnąć mu w usta własnoręcznie pieczonego rogalika i zmusić go do gryzienia. W oczach Białka pojawiły się pierwsze ślady przywiązania, co bardzo Maćka wzruszyło. Nie zepsuło tej chwili nawet faux-pas Elfika, która głoda zaczęła sama jeść rogale. Życie w serwisie już nigdy nie miało być takie samo

Zaloguj się aby komentować

JA PIERDOLE JAK MNIE WKURWIAJĄ TAKIE CIOTY, NO KURWA. O JAKI JA JESTEM WIELCE HARDKOROWY SMAKOSZ NAJPIKANTNIEJSZE NA SWIECIE OO JAKA DOBRA OSTRA, PODKREŚLAM OSTRA MUSZTARDA. ALBO "OO KUPIE SOBIE CZIPSY, ALE NIE JAKIEŚ SMACZNE, MUSZA BYĆ PIKANTNE, JESTEM LEPSZY BO JEM PIKANTNE A WY CO NADAL PAPRYCZKA CZY CEBULKA? JA WPIERDALAM WASABI, SMAKUJE JAK OCET Z PIEPRZEM ALE WPIERDALAM, NIEBO W GĘBIE, GDYBY BYŁO CIUT OSTRZEJSZE TO WYJEBAŁBYM STAREGO WE WSZYSTKIE DZIURY TAKI BYŁBYM PODNIECONY, ZROBIŁBYM JESZCZE TEMAT ŻE PIKANTNE I OGIEŃ I PIEKŁO. ROZUMIEM NADAĆ WYRAZISTOŚCI, ALE ZABIJAĆ CAŁY SMAK POTRAWY DLA WĄTPLIWEJ PRZYJEMNOŚCI PIECZENIA JAPY? KSZTUSISZ SIE, POCISZ I LECI CI Z NOSA. MOŻNA O PORÓWNAĆ Z ROZKOSZĄ PODCZAS DŁAWIENIA SIĘ CHUJEM. PRAWDZIWE JEBANE SZOŁ ZACZYNA SIĘ KIEDY TAKI TWARDZIEL MOŻE SIĘ WYKAZAĆ, JAKAŚ PIZZERIA CZY U SIEBIE W KUCHNI. CO TAM MATI ZAMÓWMY PIZZE, DLA MNIE MEGADIABLOPIZDAMEXICANOOSTRA Z DODATKOWYMI PAPRYCZKAMI, HEHE COŚ NIE OSTRA, JA TO NIE WIEM JAK WY MOŻECIE JEŚĆ TAKIE MDŁE xD CO TAM CHCESZ SPRÓBOWAĆ SEBA? TYLKO MASZ POPIJ MLEKIE BO SIĘ WODO NIE POPIJA XD A TERAZ ZW NA MOMENCIK BO MUSZE SIE WYSRAĆ MOIM MEGA PIEKĄCYM STOLCEM, AHH NIE MA TO JAK BRUTALNE PIECZENIE ODBYTU I WALENIE KONIA DO CHRZANU.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj na święta do domu przyjechał mój brat, który robi "kariere" w big4. Brateł przyjechał swoim SUVem Volvo i wlazł do domu. W domu siedzieli starzy, siostra, jej Seba i ich guwniak. Siostra płacz no i stary Janusz zaczyna opowieść, żę młody guwniak jest prawie ślepy i trzeba operacje a NFZ nie pokryje w terminie i za oko trzeba 16,5k CBL zapłacić xD
Stary mówi Piotrkowi, że ma na jedno oko a na drugie Piter musiałby dać xD
Brat na to
nie mam
Stary jak to nie masz, przecież spłaciłeś auto w czerwcu więc musisz mieć. Siostra i jej Seba patrzyli na brata, jak na największego zbrodniarza. A on na to
Zamówiłem komputer i nie mam.
Na co stary z ryjem, że jaki komputer, przecież ma służbowy
Laptopa do gier kupiłem
Stary na to, że no ale ile taki laptok, ze trzy, cztery tysiące, na co Piter mu mówi, że prawie siedemnaście, bo custom od Alienware xD Stary rozjebał szklankę z napojem o ścianę i wydzierał się, że mój brat jest pojebany i że go zawiódł bo niby dorosły na odpowiedzialnym stanowisku a komputery to grania kupuje. Stary jeszcze pytał, czy może ze złota ten komputer, że taki drogi xD
Brat tylko stwierdził, że to nie jego sprawa, że guwniak ma problemy zdrowotne i nie zamierza mu fundować wzroku, bo to i tak zła inwestycja, patrząc na jego rodziców, bo moja siostra zarabia 1,5k netto a jej Seba bez szkoły 2 netto w fabryce i za chuj mu nie spłacą a on nie zamierza jako antynatalista fundować guwniakowi oka XD
Stary kazał mu spierdalać i powiedział, że w przyszłe święta może się nie pokazywać, na co Piotrek stwierdził, że i tak będzie siedział w biurze, bo znowu jakąś fuzje przygotowują xD
Jajebie mój brat to chłod niczym Clint Eastwood i dobrze tak mojej głupiej siostrze, bo puściła się z patusem biedakiem i teraz guwnogeny przeszły na jej małego Natana xD
ja sam się nie odzywałem, bo jestem nierobem na utrzymaniu starych i nie chciałem podpaść
adamo4242

@Rudolf Tak od dziecka juz zapracowal ? Ktos go wychowal , poil i zywil wiele lat . Rodzice. Teraz taka wdziecznosc za lata opieki , podcierania obsranej dupy itp.

Rudolf

@adamo4242 ostro poza tym ze to smieszna historyjka sprzed lat to: rodzice zrobili sobie dziecko i ich obowiazkiem bylo wziac za nie odpowiedzialnosc, wykramicje i wychowac tyle. to jest takie osiagniecie jakbys byl typie dumny z tego ze kupiles psa i wychodziles z nim na dwor 4 razy dziennie przez 15 lat jego zycia, to twoj obowiazek i podstawa. nie rodzice sa chorzy a dziecko jego rodzenstwa ktorych nie stac na zalozenie rodziny i jak to czesto bywa idzie to w parze z daremnymi genami.

Cersei

@redemptor może i przedawniona ale bawi tak samo xD

Zaloguj się aby komentować

co się odjebało.
Klub fitness, w którym pracuję należy do sieci obejmującej całe miasto (7 klubów). We wrześniu miało odbyć się otwarcie nowego, najlepiej wyposażonego z nich, więc zarząd zażyczył sobie otwarcia z pierdolnięciem i koniecznie z celebrytą i konferansjerem. Ale nie takim przeciętnym konferansjerem, pokroju Kasi Cichopek, takim, przez którego goście się posrają z podniecenia, w oczekiwaniu na kolejne atrakcje, a zarządy konkurencyjnych siłowni będą sobie pluć w brodę, że to nie oni zaprosili go na swoje gównoeventy. Celebryta był odgórnie ustalony przez samego prezesa- czerwoną wstęgę przy drzwiach klubu miał rozerwać nie kto inny jak żelazna pięść polskiej sceny mma i najsilniejszy, swojego czasu, człowiek globu- Mariusz Pudzian Pudzianowski. Jako, że jestem kierownikiem sprzedaży w jednym z klubów, zostałem poproszony o pomoc w organizacji eventu. Mieliśmy dwa miesiące na zgranie wszystkiego. Długo główkowaliśmy kto poprowadzi imprezę na poziomie, który zadowoli prezesa i załatwi nam niewyjebanie z roboty. Jako fan teleturniejów zaproponowałem Huberta Urbańskiego- więdnącą gwiazdę TVNu, gościa, który łapał się prawie każdej chałtury, byleby te dwa tysie uciułać za pokazanie japy. Udało się, zgodził się poprowadzić, ustaliliśmy warunki finansowe- prezes z zarządem podwaleni, szeptali sobie na ucho, jak to chuj nie strzeli konkurencji, że oni, potentaci fitnessowi, wszystko robią najlepiej i najhuczniej, a tamci (konkurencja), jebane biedaki, nigdy nie osiągną więcej niż 10 grubych bab na zumbie, 2 razy w tygodniu.
Gości miało być przedużo- na mieście pojawiły się jebitne banery zapraszające na otwarcie, ładne loszki roznosiły ulotki po pobliskich osiedlach, no i kręciło się po nich dwóch Januszy w swoich golfach trójkach, drąc ryje przez megafon, że zapraszają na Pudziana na siłkę. Do tego, zaproszenia dostała, hehe, śmietanka towarzyska miasta. Nadszedł dzień otwarcia, pierwsza niedziela września- kurewsko gorąca niedziela. Pot ciekł mi po dupie, już sekundę po przebudzeniu, a wiedziałem, że to dopiero początek ciężkiego dnia. Otwarcie zaplanowaliśmy na 12, ale zbieraliśmy się w klubie już o 7 żeby wszystko zorganizować. Aby zadowolić prezesa i jego gości (Warszawka w Ferrarkach) oraz potencjalnych klientów, wszystkie hosstesy popierdalające po klubie z próbkami odżywek, balonikami i firmowymi gadżetami ściągneliśmy z agencji modelingowej. Loszki 10/10, szpila, spódniczka pokazująca podpiździe przy najmniejszym ruchu, cycek wielkości głowy noworodka. Przy recepcji porozkładały się sklepy z odżywkami, sprzętem sportowym, fit catering. Na siłce zaplanowane pokazy, konkursy, otwarte treningi, no i wisienka na torcie- Pudzian będzie odpierdalać mma, pokazując jak masakruje trzech typów po kolei. Prezes przyjechał z hotelu już o 8 doglądnąć interesu, a że akurat byłem najbliżej wejścia gdy wbijał odjebany na biało, jak Michał Wiśniewski w kajne grencen, to zagadał do mnie- No Anon, jak przygotowania? Mam nadzieję, że nic nie spierdolicie dzisiaj. Pamiętaj, że jak chuj nie strzeli konkurencji z zazdrości, wypierdolisz stąd szybciej niż myślisz. -Oczywiście Panie Prezesie, wszystko bangla jak należy, będzie Pan zadowolony. Gdy odchodził pożyczyłem mu pod nosem murzyńskiej kniagi w dupę i klocków lego pod bosymi stopami. Po chwili na parking zajechał Urbański na swoim Harleyu, odjebany w kurtę i spodnie z frendzelkami wyglądał jak Reno Raines z Renegata. Widać, że miał przećwiczone schodzenie z motocykla w gwiazdorski sposób, bo robił to cholernie zamaszyście, żeby przypadkiem wszyscy zauważyli, że na posesję wjebał się mistrz milionerów, Hubert Urbański. Dzisiaj pokaz robił tylko dla mnie- nikogo innego nie było wtedy na parkingu. Niestety, stawiając nóżkę zaczepił nią o jeden z frendzli w spodniach i gdy poderwał się z siodełka z impetem wypierdolił się na kostkę przed klubem, ciągnąc za sobą swojego czarnego harleya, który przygniótł mu plecy. - Ja pierdole, Panie Hubercie, w porządku? Krzyczałem podbiegając i ściągając z niego motor. Gdy go stawiałem, Hubert wstał, otrzepał swoje ubranie z frędzlami, zdjął kask i mówi - Słuchaj młody, jak nie powiesz nikomu co się tutaj odjebało to kopsnę Ci stówę ze swojej gaży, wchodzisz w to skurwysynu? -Panie Hubercie, nie trzeba, hehe, każdemu może się przytrafić. Masz kurwa swoje frendzelki pajacu- pomyślałem, po chuj staremu facetowi taki outfit to chyba nigdy nie pojmę. -Dobra, prowadź mnie do garderoby i dawaj rozpiskę tej szmiry. No i sushi mi zamów, muszę zjeść jakieś dobre zawsze gdy się wkurwię. Hubert nie przebierając w słowach dał wytyczne. Nie ukrywam, że trochę się zdenerwowałem, bo skąd ja mu kurwa miałem zorganizować sushi o 9 rano w niedzielę. Zaprowadziłem go do szatni gdzie przebierały się loszki z agencji, dałem rozpiskę i pojechałem na Orlen kupić mu paczkowane surowe ryby. Wróciłem po 30 minutach, podgrzałem mu żarcie w mikrofali i zaniosłem do garderoby. Gdy wszedłem, loszki napierdalały sobie z nim fotki, wciskając jego siwy łeb w swoje, prawdziwe niczym święty mikołaj, cycki. Loszki się trochę wkurwiły, że one dostały kanapki z dżemem, a Hubert opierdala kulinarną definicję Japonii, ale olałem je i wyszedłem na parking gdzie miał przyjechać multicelebryta Pudzian. Dochodziła 11. Pudzian z piskiem opon wpadł na parking w swoim żółtym Hammerze, wyskoczył z niego niczym sarenka i szedł ku wejściu. Chciałem mu wyjść na przywitanie, ale w drzwiach dopadł mnie prezes, pierdolnął mną o futrynę i wyskoczył pierwszy na parking. Jednego zjeba na głowie mniej- ucieszyłem się i zawinąłem się na pięcie na stoisko z odżywkami żeby opierdolić jak najwięcej darmowych próbek do domu.
Zbliżała się godzina zero, wszyscy czekają przed wejściem, ludzi cały parking, więcej niż na promocji croockswów Lidlu, Pudzian przez 30 minut przed startem napierdalał wszystkimi sztangami na siłce żeby każdy z jego mięśni był widoczny z kosmosu, nasmarował się oliwką dla dzieci i wytoczył się przed wejście stając koło prezesa. Na podeścik wskakuje Hubert, przebrany już w swój niedzielny, biały garnitur i zaczyna odpierdalać swój szajz sypiąc żarcikami i heheszkując jakby to wcale nie przegrał życia i nie zaliczył upadku społecznego z gmachu TVNu w kupę gówna twarzą. Tak jak było w planie, Pudziań najpierw zerwał z siebie koszulkę, później rozerwał w strzępy czerwoną wstążkę obejmującą cały, kurwa, budynek siłowni (oczywiście ja musiałem popieprzać przez żywopłot w koszuli i garniturowych spodniach żeby tą pierdoloną wstążkę poprzyklejać- moje eleganckie mokasyny nadawały się po tym jedynie do wyjebania). Prezes z zarządem podnieceni jak pedofil w przedszkolu, skakali z nogi na nogę klaskając i napierdalając zdjęcia swoimi nowymi ajfonami. Potem poszło gładko, Hubert nakręcał ludzi, Pudzian rozdawał autografy i kręcił się po siłce rozmawiając z sebixami o sposobie na dojebanie klaty i bica. O 18 miał być główny punkt imprezy, na przygotowanym ringu Mariusz miał zlać po mordach trzech chłopaczków. Godzina 17.50, Hubert zaprasza wszystkich pod scenę, gdzie zaraz odbędzie się show. Pudzian już na ringu, napalony jak pochodnia na obicie ryjów biednych statystów, z głośników napierdala piosenka jego brata. Nagle pod scenę podchodzi trzech gości, w krótkich spodenkach i w szlafrokach z kapturami na głowach, muzyka cichnie. Szanowni Państwo, zaszła mała zmiana w programie, nasz fajter Pudzian zmierzy się z trzema, ale innymi niż zakładano przeciwnikami. Co do chuja. Prezes już patrzy na mnie jakbym matkę mu zapierdolił. Czuje jak dwa kawałki surowej ryby, którą zajebałem Hubertowi z talerza podchodzą mi do gardła. Goście wskakują na ring, ustawiają się w rządku i po kolei zdejmują kaptury. Publiczność piszczy, ja rzygam do kosza na zaciski do sztang, Pudzian zdziwiony rozgląda się nerwowo dookoła szukając prezesa. Na przeciw naszego Mariuszka kochanego stoją kolejno- Boguś Linda, najebany Krzysztof Krawczyk i wróg publiczny numer 1- Marcin, elTestosteron Najman. Co się tu odpierdala. Nagle Hubert Urbański ucisza towarzystwo, i mówi niższym niż zawsze basowym głosem- Szanowni Państwo, za chwilę, za pośrednictwem moich serdecznych przyjaciół, pan Mariusz Pudzianowski zostanie ukarany za rozbicie mojego małżeństwa i dostanie sromotny wpierdol. Bardzo dziękuję Anon, że w końcu dałeś mi możliwość wymierzenie sprawiedliwości. Załatwił mnie, jebany siwy nieudacznik załatwił mnie w najważniejszym dniu mojego zawodowego życia. No ale srał pies, nie codziennie widzi się jak Krzysiek Krawczyk w kooperacji z Najmanem i Lindą spuszcza lanie komukolwiek, tym bardziej Pudzianowi. Przepchałem się pod samą scenę i krzyczę - Parostatkiem w imię zasad skurwysyny! Jak na sygnał wszyscy trzej muszkieterowie Urbańskiego doskoczyli do Pudziana, który był tak zdziwiony tym wszystkim co się dzieje, że nawet nie stawiał oporu. Bili go mocno, twardy jak skała Mariusz piszczał gdy Krzysiek Krawczyk swoimi tombakowymi sygnetami napierdalał go w twarz, wybijając przy tym wszystkie, tak starannie wybielone zęby. W tym samym czasie Boguś Linda miażdżył dłonie Pudziana obcasem swoich kowbojskich butów. Najman do tego momentu się tylko przyglądał. Gdy Mariusz padał na matę krzycząc, że tanio skóry nie sprzeda, elTestosteron zdjął spodnie i oddał stolec na plecy Pudziana, rozmazując przy okazji napis „Kosbud systemy ociepleń”, który zawsze gościł na plecach strongmana. Prostując się i podciągając spodnie Najman krzyknął- KSW to gorsze gówno niż to tutaj, to przynajmniej jest prawdziwe, a tam wszystko jest ustawione! W klubie cisza, rodzice z małymi dziećmi zaczęli wychodzić, prezesa już od dawna nie widziałem, a sam miałem radochę jak wtedy gdy na komunii odbierałem koperty z hajsem od gości, mając w głębokim poważaniu swoją karierę w strukturach firmy. - Jak widzicie Państwo, z Pudziana jest gówno nie fajter. Wydymałeś mi żonę, teraz ja wydymałem Ciebie- krzyczał Hubert, ocierając zaschniętą ślinę z kącików ust. Zeskoczył z podestu, z którego komentował całą walkę, poszedł do szatni przebrać się w swój strój z frendzelkami, powiedział, że pierdoli te dwa tysiące, że najlepszą zapłatą dla niego jest twarz Pudziana obsranego przez Marcina elTestosterona Najmana. Wsiadł na motocykl i odjechał w dal nie zakładając kasku i pozwalając wiatru rozwiać jego bujną, siwą czuprynę. Pudzian nie odezwał się słowem do nikogo, owinął się trzema szlafrokami po oprawcach i zostawiając wszystko pobiegł prosto z ringu do Hammera i tak jak wjechał, z piskiem opon opuścił parking klubu. Większość gości była zachwycona widowiskiem, myśleli, że gówno Najmana było sztuczne, a cała scenka zaplanowana. Po zakończeniu tej imby, 3/4 sebixów i karyn będących na otwarciu kupiło karnety bo takiej wyjebanej siłowni to oni dawno nie spotkali. o 21 gdy wszystko się skończyło, podszedł do mnie prezes, wręczył mi kluczyki do swojego czerwonego niczym pierwsza miesiączka Ferrari i powiedział, że to prezent za zaangażowanie w firmę bo tak zajebistego otwarcia to nawet w Warszawie mu będą zazdrościć. Powiedziałem mu jednak, że pierdole jego pedalskie Ferrari, że skoro w takim chujowym miejscu zorganizowałem taką ekstra wixę, zakładam agencję eventową i zajmę się zemstami celebrytów na innych celebrytach bo to nisza, którą trzeba zagospodarować. Co prawda, teraz, po roku wiem, że był to najchujowszy pomysł na świecie, bo mogłem rwać loszki na samochód warty więcej niż moje życie i być królem sprzedaży w fitnesie, a tak trafiłem na magazyn w ikei i skręcam jebane meble bo przecież nie miałem pojęcia jak prowadzić agencję eventową i po miesiącu musiałem ją zamknąć. Jednak tych pięknych wspomnień z tamtej wrześniowej niedzieli nie zamieniłbym na wszystkie samochody świata.
Szumimiwelbie

@panek Dla takich past się właśnie żyje

Zaloguj się aby komentować

Powrzucam trochę kultowych past. Chciałem wziąć na pierwszy ogień pastę o serwerowni, ale zgadnijcie co xD
Mam prawie 2 metry wysokości, więc nawet kiedy próbuję być miły nie jest dla mnie problemem zastraszyć dziecko. Na przykład, na spotkaniach rodzinnych dzieciaki często chowają się za nogi swoich matek widząc spoglądającą na nich z odległej góry groźną twarz.
Ale pomówmy o innym przypadku. Pewnego razu, już nieźle podpity byłem z kumplem w Tesco rozglądając się za gęsiwem i innymi towarami. Przechodziłem właśnie obok działu z zabawkami, gdy usłyszałem (i zobaczyłem) małego dzieciaka (na oko 5 - 7 lat) w tych luzackich nowych młodzieżowych nowoczesnych dynamicznych ubraniach świadczących o nie najlepszym guście jego rodziców. Dzieciak był nieznośny, wrzeszczał, darł się i awanturował że było go słychać 5 alejek dalej. Powiedziałem do kumpla: "Pierdne temu gówniarzowi w twarz - patrz i ucz się".
Poszedłem spokojnym krokiem w kierunku alejki obserwując scenę przyszłej zbrodni. Mały guwniak krzyczał na swoją matkę że jest debilką za to że nie chce mu kupić jakiejś jebanej figurki z współczesnym he-manem (jakby to chociaż chodziło o jakąś grę czy coś, ale ten dzieciak chciał najbardziej gówniany typ zabawki ever). Dyskusja wyglądała mniej więcej tak:
kupiłam Ci ostatnio, i zepsułeś, nie dostaniesz nowej
ZAMKNIJ SIE JA CHCEEEE TYLKO TEJ MI BRAKUJEEE
nie mam teraz pieniędzy
GŁUPIA JESTEŚ IDIOTKA JA CHCEEE
Matka miała na oko dwadzieściaparę lat, więc wpadka z bonusem bankowa.
W owym czasie byłem na diecie składającej się z chińczyka i mrożonek z pierogów ruskich. Akurat w momencie gdy się przyglądałem, poczułem znajomy pomruk w jelitach, świadczący o rychłej konieczności wysrania się. O, przygodo!
Podszedłem nieco bliżej, udając zainteresowanie zabawkami z kucykami, rozważając jednocześnie ich pedalstwo. Kto dorosły to kruwa ogląda? Dzieciak krzyczy
JEBAJ SIE, NIENAWIDZE CIE
Matka przewraca oczami i odwraca się od dzieciaka, próbując go ignorować. A ten mały skurwiel klęka i zaczyna rozpakowywać jebaną figurkę. W samą pore, guwniaku.
Ustawiam się na przeciw niego, jakieś pół metra odległości. On, cały zaaferowany rozrywaniem pudełka i tych plastikowych gówien co trzymają zabawkę nie zauważa nic. To już ten czas. Pochylam się aby sięgnąć zestaw klocków lego ze strażakami i policjantami. W tym momencie moja dupa zbliża się na jakieś 10cm od jego twarzy.
Teraz, generalnie, najlepsza taktyką jest zachować chłód, jebnąć bombę, i odejść po kilku sekundach jakby nic się nie wydarzyło. Zwykle odchodzę do alejki obok i z przyjemnością słucham reakcji dzieciaka. Ale dziś było inaczej. Nie mogłem się powstrzymać - odwróciłem się i patrzyłem na niego, upewniając się że celuję dobrze.
Jestem tak blisko że prawie na nim siedzę. Kumpel, widząc to nie może już się powstrzymać i dławiąc się wydaje dźwięki jak upośledzony mamut na hiperwentylacji, będąc przy tym głośny co najmniej jak człowiek małpa.
Dzieciak natychmiastowo podnosi głowę szukając źródła śmiechu. Teraz, jedyne co widzi to moja dupa skierowana prosto w jego stronę. Moje uczucia rozciągają się od niekontrolowanej radości do paniki, bo przecież złapałem z nim kontakt wzrokowy. Dzieciak instynktownie szuka wzrokiem matki, ale ona już dawno zdążyła wykurwić prawie na koniec alejki, odwrócona plecami do nas. Czas zastyga na moment, gdy patrzę się w jego zdziwioną, naiwną twarzyczkę.
Wstępny podmuch był potężny i hałaśliwy. Przysięgam, widziałem jak jego włosy lekko załopotały jak flaga na wietrze. Gdyby nie fakt że byłem w spodniach, zapewne mógłbym zdmuchnąć pustą puszkę po fancie. Nazwałbym to "bardzo zabawnym pierdem", kategorii co najmniej A+. Jednakże, to co nastąpiło potem było iście przerażające. Natura bąka zmieniła się nagle i niespodziewanie. Z postaci "wesoły róg rohanu" jakby znikąd ewoluował w nikczemne, syczące i podstępne wyziewy. Zdaje się, że ten mały hałaśliwy guwniak odnotował tę transfigurację wcześniej niż ja, bo wyginał rozpaczliwie swój kark próbując uciec od spersonifikowanego zła wdzierającego się w głąb jego duszy. Ze względu na jego pozycję (klęczał, trzymając kurczowo zabawkę), cały jego wysiłek był daremny - jedyne co mógł zrobić to pochylić się w przód - a to oznaczało pewną śmierć. Z jednej strony Ja, z dogodnej pozycji mogłem umknąć w każdej chwili a z drugiej strony on - biedny i unieruchomiony. Odliczałem tylko czas, w którym cała tortura się zakończy.
To wszystko trwało może 4 sekundy, ale dla tego dzieciaka była to cała wieczność. Długoterminowe uszkodzenie mózgu, które z pewnością zaszło u tego malca, tylko spotęgowało efekt.
Kiedy skończyłem moje dzieło, nastąpiła chwila brzemiennej ciszy. Dzieciak był zaszokowany i oszołomiony. Nikt nigdy się temu małemu psycholowi nie postawił w taki sposób, w jaki ja to zrobiłem. Zebrałem uczucia całego świata i wypełniłem nimi mój pierd.
Poruszyłem się jako pierwszy, odkładając zestaw klocków lego na polkę, odszedłem parę kroków i patrzyłem na niego przez kilka chwil. Jedyną rzeczą, jaką teraz mógł zrobić był rozpaczliwy płacz. Kumpel, węsząc zagrożenie, zaczął pośpiesznie umykać w kierunku wyjścia. Matka odwraca się i widzi swoje płaczące dziecko z otwartą zabawką i mnie, zajmującego się swoimi sprawami.
Podchodzi do niego i pyta co się stało, lecz dzieciak nie może mówić. Jedyne dźwięki jakie udaje mu się wydobyć z gardła to
ŁEEEEŁEEŁĘEEEEEBUEEEEŁEEE
Skupiam się jak omeg, byle tylko się nie roześmiać. Jeszcze raz odwracam się w stronę dzieciaka rzucając mu nonszalanckie spojrzenie, po czym spokojnym krokiem wychodzę z alejki. 
Dzieciak, wyczuwając że jego zamachowiec może się wymknąć bez konsekwencji, skupia się na chwile i krzyczy
ON PIERDNĄŁ NA MNIEEEEEE
Czuję, że wskazuje na mnie palcem, ale nadal udaję że nic nie wiem o całym zajściu. Już prawie wyszedłem za regał, gdy matka krzyczy 
Proszę pana.... HALO!
odwracam się zaskoczony 
Hmm kto, ja?
Tak. Czy pan właśnie PIERDNĄŁ na mojego syna?
szybko rozważając rożne opcje odpowiedzi, wybrałem rżnięcie głupa 
Co? Hmm.. w sumie to tak, tak zrobiłem.
Na mojego syna?
Cóż, zależy jak na to patrzeć... Mam namyśli, co pani rozumie przez "na pani syna"?
JAK MÓGŁ PAN TO ZROBIĆ, DLACZEGO?
W tym czasie dzieciak, już nieco otrząśnięty, zmienił wyraz twarzy na typowy szadenfrojdowy uśmiech, widząc mnie w tarapatach. Pomyślałem
PIERDOL SIĘ GÓWNIARZU, JA TU JESTEM MĘŻCZYZNA I BĘDĘ PIERDZIAŁ NA CIEBIE JEŚLI SPRAWIA MI TO PRZYJEMNOŚĆ
Skierowałem więc na niego wzrok i powiedziałem do matki 
Ponieważ cały sklep musiał słuchać jak pani dziecko zachowuje się jak małe, wkurwiające, śmierdzące gówno. Postanowiłem więc potraktować go w odpowiadający temu sposób
Matka patrzy na mnie, na dzieciaka, i na rozjebane pudełko po zabawce. Zbita z tropu mówi tylko "Idź pan stąd". To moja szansa! Odwracam się, i szybkim zdecydowanym krokiem wychodzę ze sklepu. Po drodze widzę czarne kule kamer przemysłowych, i przed moimi oczami przelatują mi wszystkie znane historie o napastowaniach seksualnych. Dopiero teraz pomyślałem, jak bardzo przejebane moglem mieć.
Kumpel, instynktownie wyczuwając zagrożenie, czeka już pod wejściem do Tesco z włączonym silnikiem. Wsiadam, i odjeżdżamy z miejsca zbrodni niezauważeni.

Zaloguj się aby komentować

Michaił Biełkov kończył ciężki dzień pracy w serwerowni znanego serwisu z dziecięcą pornografią. W ciągu ostatnich lat jego praca zmieniła się nie do poznania. Michaił nie cierpiał już biedy. Użytkoniewolnicy zasuwali na swojego wykopowego pana, generując terabajty patocontentu, które Biełkov codziennie zamieniał na tony rogali. Nie musiał robić nic. Bo i po co? Syndrom Sztokholmski i siła przyzwyczajenia trzymały użytkowników mocniej niż Superglue wymieszany z Poxipolem, Kropelką i mrozoodpornym klejem do płytek. Posty wpadały, rogale płynęły, energia krążyła, interes się kręcił jak nigdy. 
Niektóre rzeczy się jednak nie zmieniały. Serwery dalej postawione były na tych samych zwęglonych ziemniakach (ach, te pamiętne wykopki 2011!), spięte trytytkami i spinaczami. Na korkowej tablicy cały czas wisiała pożółkła karteczka z napisem: "TO DO LIST: >Naprawić tagi >napisać W***p 2.0", a w kącie, jak co dzień, spała obrzygana moderatorka. Administrator W***pu nie zwracał uwagi na cyc wystający zza sfatygowanego stanika. Wszyscy go już widzieli. Nadto ząb czasu nie był dla niej łaskawy - wyraźnie jej ulubiony krem do twarzy nie działał tak dobrze, jak myślała. 
Kinera pozbył się już dawno - nie potrzebował go. Teraz mógł (i wolał) ruchać losowych użytkowników, dzień w dzień. Był dla nich praktycznie bogiem. Ilekroć oblewał ich ciepłym moczem, tylekroć pełzali u jego stóp, spijając lemionadę z fistacha ich pana, niemalże u samego źródła. Nawet bawił go ten toksyczny związek, zwłaszcza że to on był stroną dominującą - z czego czerpał ogromną satysfakcję. Krzyknął z góry na użytkoniewolników:
- Jak tam, dupy nasmarowane? Hehe. 
- Tak, panie Biełkov, nasmarowane! 
Biedne, pozbawione godności zwierzęta. 
Wtem usłyszał pukanie do drzwi. "Nowy użytkownik", pomyślał. "Kolejna cegiełka w moim imperium". Stał przed nim łysawy facecik w eleganckim garniturze.
- Witamy na stronie W***p peel. Ściągaj spodnie i wypnij dupę, nie mam czasu na grę wstępną. Wazelina znajduje się w szafce po prawej stronie.
Facet wydawał się niewzruszony. Poprawił okulary i odrzekł:
- Sam się, kurwa, wypnij. Kupiłem ten budynek po okazyjnej cenie. Wypierdalacie. Ty i ten twój patologiczny homoharem. 
- Co?! - Biełkov przestraszył się nie na żarty. To pierwszy raz od lat, jak ktoś realnie mu się postawił.
- Chujów sto. Tutaj masz papiery. Ekipa przeprowadzkowa już czeka na dole. Pakuj pyrki, rogale i wypierdalaj. 
- Spokojnie. Spokojnie, panie...
-...Obajtek. Daniel Obajtek. 
- Panie Obajtek, królu złoty, szanowny. Możemy się dogadać? - Michaił spróbował techniki negocjacyjnej znanej mu z polskich niskobudżetowych produkcji pornograficznych. Tam to działało.
- Możemy? Może możemy, może nie możemy. Co mi dasz w zamian za zostawienie tego kurwidołka w spokoju? 
Michał uklęknął, drżącymi rękoma sięgnął do klamry spodni Obajtka. Ten zamruczał z aprobatą. Biełkov już dawno nikomu nie obciągał, ale to było dla niego jak jazda na rowerze. Niezapominalne. Ciągnął jak odkurzacz, starając się z całych sił zaspokoić swojego nowego pana. 
Po kilku minutach, opiwszy się proteinowego szejka prosto od szefa Orlenu, Biełkov opadł ciężko na podłogę. Daniel wyglądał na zadowolonego.
- Doceniam tę daninę. Słuchaj, Biełkov. Od dziś robisz to codziennie. Będę cię miał kiedy chcę i jak chcę. Ciebie i każdego z twoich niewolników. Mam was na każde skinienie. Jasne?!
- J...jasne - wyjąkał Biełkov.
- Nie, kurwa. Nic nie jest kurwa jasne. Jak powiem "połykaj" - połykasz. Jak mówię: "bierz na twarz" - bierzesz na twarz i kurwa rozsmarowujesz z lubością. Jak mówię: "wypnij się" - od razu kładziesz się w pozycji na pieska, rozumiesz? Jak powiem: "Orlen" - chwytasz się za pałę i tasujesz tak mocno, aż ci ta śmieszna fujara nie odpadnie. JASNE?
- JAK SŁOŃCE, SZEFIE. Orlen to wolność, Orlen to nadzieja. Błagam, bierz mnie, bierz moich użytkowników, codziennie złożę ofiarę całopalną ze stu zbanowanych w***pków, zrobię wszystko! Wszystko czego zażądasz! 
- Zrobisz. - Potwierdził Obajtek - No, a teraz rozchmurz się, Biełkov. Spójrz na to z lepszej strony. Twoje imperium pozostanie twoim. Rogaliki dalej będą spływać, jakaś tam władza nadal będzie w twoich rękach, a użytkownikami się nie przejmuj. Już ich przyzwyczaiłeś do tego, że są ruchani dzień w dzień, nic ich nie ruszy. 
Leżąca w rogu moderatorka puściła pawia, najebana żytnią wódką. Biełkovowi odbiło się proteinowym szejkiem. Po raz kolejny życie w serwerowni W****pu miało się zmienić na dobre.
JanuszZRivii

@sullaf Też wrzuciłem. Zobaczymy czy poleci.

SuperSzturmowiec

@sullaf ładnie się Bawi ten bialkof z obajtkiem.

SuperSzturmowiec

@JanuszZRivii oczywiste ze poleci bo dobrzy ludzie podkablują

Zaloguj się aby komentować

Ej, @Pszczelarz_ , będziesz w stanie zweryfikować prawdomówność poniższej pasty?
Przeciętna pszczoła miodna żyje 35-40 dni. Z tego 15 z nich poświęca na latanie po nektar, dużo nektaru, jeszcze więcej nektaru, lata jak pojebana za kwiatkami w te i nazad, aby pod koniec życia powiedzieć:
- gotowe. Zebrałam łyżkę miodu. Mogę umierać.
To jest trochę dziwne. Abym mógł zrobić sobie kanapkę z miodem czy posłodzić herbatkę, jakaś pszczoła musiała zapierdalać jak dzika całe swoje życie. Odrobina słodyczy dla nas - tyle wart jest życiowy dorobek każdej z nich. Ha, ha, głupie, małe stworzenia, nie?
No ale dobra - jeśli życie pszczoły jest warte jedną łyżkę miodu, to ile warte jest twoje życie?
Załóżmy optymistycznie, że zarabiasz 5500 zł miesięcznie od 23 do 80 roku życia (chciałbyś, nie? xD). 57 lat x 12 miesięcy x 5,5k daje nam oszałamiającą kwotę 3 mln 762 tys złotych.
Dużo, mało?
I dużo, i mało. Powiem tak: pojedyncza rakieta RGM-109 Tomahawk w wersji Block IV w 2012 roku kosztowała 1,01 mln dolarów (w hurcie; w detalu to wychodzi koło 1,87 mln), co przy dzisiejszym kursie daje jakieś 3,8 mln złotych. Coś koło twojego życiowego zarobku czy tam dorobku.
Całe twoje życie, cała edukacja, wzloty, upadki, depresje, chwile szczęścia, codzienna praca - wszystko to da się zmieścić w ważącej 1600 kg rakiecie precyzyjnego rażenia przeznaczonej do odpalania z wyrzutni okrętów podwodnych lub nawodnych, o zasięgu powyżej 1700 km, zdolnej osiągnąć prędkość 890 km/h, z głowicą wypełnioną 450kg materiałów wybuchowych, która pierdolnie tam, gdzie chcesz, z dokładnością do 10 metrów.
Ba, jeśli chcesz, możesz zamontować głowicę nuklearną, która według Wikipedii zapewni wybuch o sile 200 000 ton trotylu. Tu niestety ceny nie znam, jakoś się nią kurwa nie chwalą, a na Allegro nie znalazłem porównywalnych ofert. Ale pewnie musiałbyś poświęcić na to życiowy dorobek swojej żony, syna i córki, może i sąsiada. Niemniej jednak, to inwestycja warta rozważenia.
Po latach wyrzeczeń, w dniu swoich 81 urodzin, usiądziesz sobie na fotelu, dasz sygnał do odpalenia rakiety Tomahawk, spojrzysz jak moc 200kT zmiata z powierzchni Ziemi główną siedzibę ZUSu na ul. Szamockiej w Warszawie (i przy okazji jedną czwartą tego kurwidołu) albo Łódź Bałuty. Przy odrobinie szczęścia eksplozja sięgnie nawet do Zgierza, dwie pieczenie na jednym ogniu, upieczone rakietą wartą 3,8 mln złotych. Całe twoje życie zawiera się w jednej eksplozji. Patrzysz na to, ocierasz łzę wzruszenia, widząc atomowy grzyb oczyszczający powierzchnię niecałych 300 kilometrów kwadratowych. To jest twoja łyżka miodu.
Warto było.
4Sfor

Życie jest tyle warte na ile wycenia je dana jednostka. Reszta jest bez znaczenia. Ot, czysta umowność. Wystarczy zmienić punkt percepcji i całe życie, wszystkie byty na Ziemi przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Spojrzymy bowiem nań z odległości np. 956 milionów lat świetlnych - i co? Czymże jest wówczas Ziemia? Ano niczym. Kropką, punktem - o ile oczywiście dysponujemy wystarczająco dobrym sprzętem obserwacyjnym. A jeśli nie dysponujemy, to w ogóle jej nie ma. I tak z tej odległej perspektywy sobie czasem patrzę na ludzkość i... nawet mi jej nie żal

sullaf

@4Sfor ta perspektywa zrównuje pszczoły i ludzi jako równie bezwartościowe

4Sfor

@sullaf No bo tak jest, to my sami nadajemy czemuś wartość. Tak samo jak stworzyliśmy pojęcie dobra i zła. Świat sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. To co dla kogoś jest dobre, dla innego będzie złe. Wszystko zależy od tego, z jakiej strony spojrzymy na dany temat i po części dlatego tak trudno o konsensus w wielu kwestiach

Zaloguj się aby komentować

Skoro już mowa o Messim, to przypomniało mi się, jak byłem na wycieczce w Argentynie i siedziałem u fryzjera i był tam też Messi! Siedział i ot tak czytał sobie gazetę. Ludzie się zbiegli i każdy chciał autograf, powstało zamieszanie i nagle jakieś niemowlę zaczęło płakać - matka próbowała je za wszelką cenę uspokoić, żeby nie robiło hałasu i siary przy Messim, ale ono ryczało i ryczało.
I nagle Messi wstał i do niej podszedł. Delikatnie pogłaskał dziecko i zapytał co jest nie tak. Matka powiedziała, że prawdopodobnie jest głodna czy coś. No więc Messi odłożył gazetę, wziął na ręce niemowlę, podniósł koszulkę i na środku salonu fryzjerskiego nakarmił je piersią. Nie tylko najlepszy piłkarz w historii, ale i przesympatyczny facet.
ioskarpl

Miło, że nie tylko Keanu Reeves pomaga kobietom w opiece nad ich dziećmi.

Zaloguj się aby komentować