co się odjebało.
Klub fitness, w którym pracuję należy do sieci obejmującej całe miasto (7 klubów). We wrześniu miało odbyć się otwarcie nowego, najlepiej wyposażonego z nich, więc zarząd zażyczył sobie otwarcia z pierdolnięciem i koniecznie z celebrytą i konferansjerem. Ale nie takim przeciętnym konferansjerem, pokroju Kasi Cichopek, takim, przez którego goście się posrają z podniecenia, w oczekiwaniu na kolejne atrakcje, a zarządy konkurencyjnych siłowni będą sobie pluć w brodę, że to nie oni zaprosili go na swoje gównoeventy. Celebryta był odgórnie ustalony przez samego prezesa- czerwoną wstęgę przy drzwiach klubu miał rozerwać nie kto inny jak żelazna pięść polskiej sceny mma i najsilniejszy, swojego czasu, człowiek globu- Mariusz Pudzian Pudzianowski. Jako, że jestem kierownikiem sprzedaży w jednym z klubów, zostałem poproszony o pomoc w organizacji eventu. Mieliśmy dwa miesiące na zgranie wszystkiego. Długo główkowaliśmy kto poprowadzi imprezę na poziomie, który zadowoli prezesa i załatwi nam niewyjebanie z roboty. Jako fan teleturniejów zaproponowałem Huberta Urbańskiego- więdnącą gwiazdę TVNu, gościa, który łapał się prawie każdej chałtury, byleby te dwa tysie uciułać za pokazanie japy. Udało się, zgodził się poprowadzić, ustaliliśmy warunki finansowe- prezes z zarządem podwaleni, szeptali sobie na ucho, jak to chuj nie strzeli konkurencji, że oni, potentaci fitnessowi, wszystko robią najlepiej i najhuczniej, a tamci (konkurencja), jebane biedaki, nigdy nie osiągną więcej niż 10 grubych bab na zumbie, 2 razy w tygodniu.
Gości miało być przedużo- na mieście pojawiły się jebitne banery zapraszające na otwarcie, ładne loszki roznosiły ulotki po pobliskich osiedlach, no i kręciło się po nich dwóch Januszy w swoich golfach trójkach, drąc ryje przez megafon, że zapraszają na Pudziana na siłkę. Do tego, zaproszenia dostała, hehe, śmietanka towarzyska miasta. Nadszedł dzień otwarcia, pierwsza niedziela września- kurewsko gorąca niedziela. Pot ciekł mi po dupie, już sekundę po przebudzeniu, a wiedziałem, że to dopiero początek ciężkiego dnia. Otwarcie zaplanowaliśmy na 12, ale zbieraliśmy się w klubie już o 7 żeby wszystko zorganizować. Aby zadowolić prezesa i jego gości (Warszawka w Ferrarkach) oraz potencjalnych klientów, wszystkie hosstesy popierdalające po klubie z próbkami odżywek, balonikami i firmowymi gadżetami ściągneliśmy z agencji modelingowej. Loszki 10/10, szpila, spódniczka pokazująca podpiździe przy najmniejszym ruchu, cycek wielkości głowy noworodka. Przy recepcji porozkładały się sklepy z odżywkami, sprzętem sportowym, fit catering. Na siłce zaplanowane pokazy, konkursy, otwarte treningi, no i wisienka na torcie- Pudzian będzie odpierdalać mma, pokazując jak masakruje trzech typów po kolei. Prezes przyjechał z hotelu już o 8 doglądnąć interesu, a że akurat byłem najbliżej wejścia gdy wbijał odjebany na biało, jak Michał Wiśniewski w kajne grencen, to zagadał do mnie- No Anon, jak przygotowania? Mam nadzieję, że nic nie spierdolicie dzisiaj. Pamiętaj, że jak chuj nie strzeli konkurencji z zazdrości, wypierdolisz stąd szybciej niż myślisz. -Oczywiście Panie Prezesie, wszystko bangla jak należy, będzie Pan zadowolony. Gdy odchodził pożyczyłem mu pod nosem murzyńskiej kniagi w dupę i klocków lego pod bosymi stopami. Po chwili na parking zajechał Urbański na swoim Harleyu, odjebany w kurtę i spodnie z frendzelkami wyglądał jak Reno Raines z Renegata. Widać, że miał przećwiczone schodzenie z motocykla w gwiazdorski sposób, bo robił to cholernie zamaszyście, żeby przypadkiem wszyscy zauważyli, że na posesję wjebał się mistrz milionerów, Hubert Urbański. Dzisiaj pokaz robił tylko dla mnie- nikogo innego nie było wtedy na parkingu. Niestety, stawiając nóżkę zaczepił nią o jeden z frendzli w spodniach i gdy poderwał się z siodełka z impetem wypierdolił się na kostkę przed klubem, ciągnąc za sobą swojego czarnego harleya, który przygniótł mu plecy. - Ja pierdole, Panie Hubercie, w porządku? Krzyczałem podbiegając i ściągając z niego motor. Gdy go stawiałem, Hubert wstał, otrzepał swoje ubranie z frędzlami, zdjął kask i mówi - Słuchaj młody, jak nie powiesz nikomu co się tutaj odjebało to kopsnę Ci stówę ze swojej gaży, wchodzisz w to skurwysynu? -Panie Hubercie, nie trzeba, hehe, każdemu może się przytrafić. Masz kurwa swoje frendzelki pajacu- pomyślałem, po chuj staremu facetowi taki outfit to chyba nigdy nie pojmę. -Dobra, prowadź mnie do garderoby i dawaj rozpiskę tej szmiry. No i sushi mi zamów, muszę zjeść jakieś dobre zawsze gdy się wkurwię. Hubert nie przebierając w słowach dał wytyczne. Nie ukrywam, że trochę się zdenerwowałem, bo skąd ja mu kurwa miałem zorganizować sushi o 9 rano w niedzielę. Zaprowadziłem go do szatni gdzie przebierały się loszki z agencji, dałem rozpiskę i pojechałem na Orlen kupić mu paczkowane surowe ryby. Wróciłem po 30 minutach, podgrzałem mu żarcie w mikrofali i zaniosłem do garderoby. Gdy wszedłem, loszki napierdalały sobie z nim fotki, wciskając jego siwy łeb w swoje, prawdziwe niczym święty mikołaj, cycki. Loszki się trochę wkurwiły, że one dostały kanapki z dżemem, a Hubert opierdala kulinarną definicję Japonii, ale olałem je i wyszedłem na parking gdzie miał przyjechać multicelebryta Pudzian. Dochodziła 11. Pudzian z piskiem opon wpadł na parking w swoim żółtym Hammerze, wyskoczył z niego niczym sarenka i szedł ku wejściu. Chciałem mu wyjść na przywitanie, ale w drzwiach dopadł mnie prezes, pierdolnął mną o futrynę i wyskoczył pierwszy na parking. Jednego zjeba na głowie mniej- ucieszyłem się i zawinąłem się na pięcie na stoisko z odżywkami żeby opierdolić jak najwięcej darmowych próbek do domu.
Zbliżała się godzina zero, wszyscy czekają przed wejściem, ludzi cały parking, więcej niż na promocji croockswów Lidlu, Pudzian przez 30 minut przed startem napierdalał wszystkimi sztangami na siłce żeby każdy z jego mięśni był widoczny z kosmosu, nasmarował się oliwką dla dzieci i wytoczył się przed wejście stając koło prezesa. Na podeścik wskakuje Hubert, przebrany już w swój niedzielny, biały garnitur i zaczyna odpierdalać swój szajz sypiąc żarcikami i heheszkując jakby to wcale nie przegrał życia i nie zaliczył upadku społecznego z gmachu TVNu w kupę gówna twarzą. Tak jak było w planie, Pudziań najpierw zerwał z siebie koszulkę, później rozerwał w strzępy czerwoną wstążkę obejmującą cały, kurwa, budynek siłowni (oczywiście ja musiałem popieprzać przez żywopłot w koszuli i garniturowych spodniach żeby tą pierdoloną wstążkę poprzyklejać- moje eleganckie mokasyny nadawały się po tym jedynie do wyjebania). Prezes z zarządem podnieceni jak pedofil w przedszkolu, skakali z nogi na nogę klaskając i napierdalając zdjęcia swoimi nowymi ajfonami. Potem poszło gładko, Hubert nakręcał ludzi, Pudzian rozdawał autografy i kręcił się po siłce rozmawiając z sebixami o sposobie na dojebanie klaty i bica. O 18 miał być główny punkt imprezy, na przygotowanym ringu Mariusz miał zlać po mordach trzech chłopaczków. Godzina 17.50, Hubert zaprasza wszystkich pod scenę, gdzie zaraz odbędzie się show. Pudzian już na ringu, napalony jak pochodnia na obicie ryjów biednych statystów, z głośników napierdala piosenka jego brata. Nagle pod scenę podchodzi trzech gości, w krótkich spodenkach i w szlafrokach z kapturami na głowach, muzyka cichnie. Szanowni Państwo, zaszła mała zmiana w programie, nasz fajter Pudzian zmierzy się z trzema, ale innymi niż zakładano przeciwnikami. Co do chuja. Prezes już patrzy na mnie jakbym matkę mu zapierdolił. Czuje jak dwa kawałki surowej ryby, którą zajebałem Hubertowi z talerza podchodzą mi do gardła. Goście wskakują na ring, ustawiają się w rządku i po kolei zdejmują kaptury. Publiczność piszczy, ja rzygam do kosza na zaciski do sztang, Pudzian zdziwiony rozgląda się nerwowo dookoła szukając prezesa. Na przeciw naszego Mariuszka kochanego stoją kolejno- Boguś Linda, najebany Krzysztof Krawczyk i wróg publiczny numer 1- Marcin, elTestosteron Najman. Co się tu odpierdala. Nagle Hubert Urbański ucisza towarzystwo, i mówi niższym niż zawsze basowym głosem- Szanowni Państwo, za chwilę, za pośrednictwem moich serdecznych przyjaciół, pan Mariusz Pudzianowski zostanie ukarany za rozbicie mojego małżeństwa i dostanie sromotny wpierdol. Bardzo dziękuję Anon, że w końcu dałeś mi możliwość wymierzenie sprawiedliwości. Załatwił mnie, jebany siwy nieudacznik załatwił mnie w najważniejszym dniu mojego zawodowego życia. No ale srał pies, nie codziennie widzi się jak Krzysiek Krawczyk w kooperacji z Najmanem i Lindą spuszcza lanie komukolwiek, tym bardziej Pudzianowi. Przepchałem się pod samą scenę i krzyczę - Parostatkiem w imię zasad skurwysyny! Jak na sygnał wszyscy trzej muszkieterowie Urbańskiego doskoczyli do Pudziana, który był tak zdziwiony tym wszystkim co się dzieje, że nawet nie stawiał oporu. Bili go mocno, twardy jak skała Mariusz piszczał gdy Krzysiek Krawczyk swoimi tombakowymi sygnetami napierdalał go w twarz, wybijając przy tym wszystkie, tak starannie wybielone zęby. W tym samym czasie Boguś Linda miażdżył dłonie Pudziana obcasem swoich kowbojskich butów. Najman do tego momentu się tylko przyglądał. Gdy Mariusz padał na matę krzycząc, że tanio skóry nie sprzeda, elTestosteron zdjął spodnie i oddał stolec na plecy Pudziana, rozmazując przy okazji napis „Kosbud systemy ociepleń”, który zawsze gościł na plecach strongmana. Prostując się i podciągając spodnie Najman krzyknął- KSW to gorsze gówno niż to tutaj, to przynajmniej jest prawdziwe, a tam wszystko jest ustawione! W klubie cisza, rodzice z małymi dziećmi zaczęli wychodzić, prezesa już od dawna nie widziałem, a sam miałem radochę jak wtedy gdy na komunii odbierałem koperty z hajsem od gości, mając w głębokim poważaniu swoją karierę w strukturach firmy. - Jak widzicie Państwo, z Pudziana jest gówno nie fajter. Wydymałeś mi żonę, teraz ja wydymałem Ciebie- krzyczał Hubert, ocierając zaschniętą ślinę z kącików ust. Zeskoczył z podestu, z którego komentował całą walkę, poszedł do szatni przebrać się w swój strój z frendzelkami, powiedział, że pierdoli te dwa tysiące, że najlepszą zapłatą dla niego jest twarz Pudziana obsranego przez Marcina elTestosterona Najmana. Wsiadł na motocykl i odjechał w dal nie zakładając kasku i pozwalając wiatru rozwiać jego bujną, siwą czuprynę. Pudzian nie odezwał się słowem do nikogo, owinął się trzema szlafrokami po oprawcach i zostawiając wszystko pobiegł prosto z ringu do Hammera i tak jak wjechał, z piskiem opon opuścił parking klubu. Większość gości była zachwycona widowiskiem, myśleli, że gówno Najmana było sztuczne, a cała scenka zaplanowana. Po zakończeniu tej imby, 3/4 sebixów i karyn będących na otwarciu kupiło karnety bo takiej wyjebanej siłowni to oni dawno nie spotkali. o 21 gdy wszystko się skończyło, podszedł do mnie prezes, wręczył mi kluczyki do swojego czerwonego niczym pierwsza miesiączka Ferrari i powiedział, że to prezent za zaangażowanie w firmę bo tak zajebistego otwarcia to nawet w Warszawie mu będą zazdrościć. Powiedziałem mu jednak, że pierdole jego pedalskie Ferrari, że skoro w takim chujowym miejscu zorganizowałem taką ekstra wixę, zakładam agencję eventową i zajmę się zemstami celebrytów na innych celebrytach bo to nisza, którą trzeba zagospodarować. Co prawda, teraz, po roku wiem, że był to najchujowszy pomysł na świecie, bo mogłem rwać loszki na samochód warty więcej niż moje życie i być królem sprzedaży w fitnesie, a tak trafiłem na magazyn w ikei i skręcam jebane meble bo przecież nie miałem pojęcia jak prowadzić agencję eventową i po miesiącu musiałem ją zamknąć. Jednak tych pięknych wspomnień z tamtej wrześniowej niedzieli nie zamieniłbym na wszystkie samochody świata.
Klub fitness, w którym pracuję należy do sieci obejmującej całe miasto (7 klubów). We wrześniu miało odbyć się otwarcie nowego, najlepiej wyposażonego z nich, więc zarząd zażyczył sobie otwarcia z pierdolnięciem i koniecznie z celebrytą i konferansjerem. Ale nie takim przeciętnym konferansjerem, pokroju Kasi Cichopek, takim, przez którego goście się posrają z podniecenia, w oczekiwaniu na kolejne atrakcje, a zarządy konkurencyjnych siłowni będą sobie pluć w brodę, że to nie oni zaprosili go na swoje gównoeventy. Celebryta był odgórnie ustalony przez samego prezesa- czerwoną wstęgę przy drzwiach klubu miał rozerwać nie kto inny jak żelazna pięść polskiej sceny mma i najsilniejszy, swojego czasu, człowiek globu- Mariusz Pudzian Pudzianowski. Jako, że jestem kierownikiem sprzedaży w jednym z klubów, zostałem poproszony o pomoc w organizacji eventu. Mieliśmy dwa miesiące na zgranie wszystkiego. Długo główkowaliśmy kto poprowadzi imprezę na poziomie, który zadowoli prezesa i załatwi nam niewyjebanie z roboty. Jako fan teleturniejów zaproponowałem Huberta Urbańskiego- więdnącą gwiazdę TVNu, gościa, który łapał się prawie każdej chałtury, byleby te dwa tysie uciułać za pokazanie japy. Udało się, zgodził się poprowadzić, ustaliliśmy warunki finansowe- prezes z zarządem podwaleni, szeptali sobie na ucho, jak to chuj nie strzeli konkurencji, że oni, potentaci fitnessowi, wszystko robią najlepiej i najhuczniej, a tamci (konkurencja), jebane biedaki, nigdy nie osiągną więcej niż 10 grubych bab na zumbie, 2 razy w tygodniu.
Gości miało być przedużo- na mieście pojawiły się jebitne banery zapraszające na otwarcie, ładne loszki roznosiły ulotki po pobliskich osiedlach, no i kręciło się po nich dwóch Januszy w swoich golfach trójkach, drąc ryje przez megafon, że zapraszają na Pudziana na siłkę. Do tego, zaproszenia dostała, hehe, śmietanka towarzyska miasta. Nadszedł dzień otwarcia, pierwsza niedziela września- kurewsko gorąca niedziela. Pot ciekł mi po dupie, już sekundę po przebudzeniu, a wiedziałem, że to dopiero początek ciężkiego dnia. Otwarcie zaplanowaliśmy na 12, ale zbieraliśmy się w klubie już o 7 żeby wszystko zorganizować. Aby zadowolić prezesa i jego gości (Warszawka w Ferrarkach) oraz potencjalnych klientów, wszystkie hosstesy popierdalające po klubie z próbkami odżywek, balonikami i firmowymi gadżetami ściągneliśmy z agencji modelingowej. Loszki 10/10, szpila, spódniczka pokazująca podpiździe przy najmniejszym ruchu, cycek wielkości głowy noworodka. Przy recepcji porozkładały się sklepy z odżywkami, sprzętem sportowym, fit catering. Na siłce zaplanowane pokazy, konkursy, otwarte treningi, no i wisienka na torcie- Pudzian będzie odpierdalać mma, pokazując jak masakruje trzech typów po kolei. Prezes przyjechał z hotelu już o 8 doglądnąć interesu, a że akurat byłem najbliżej wejścia gdy wbijał odjebany na biało, jak Michał Wiśniewski w kajne grencen, to zagadał do mnie- No Anon, jak przygotowania? Mam nadzieję, że nic nie spierdolicie dzisiaj. Pamiętaj, że jak chuj nie strzeli konkurencji z zazdrości, wypierdolisz stąd szybciej niż myślisz. -Oczywiście Panie Prezesie, wszystko bangla jak należy, będzie Pan zadowolony. Gdy odchodził pożyczyłem mu pod nosem murzyńskiej kniagi w dupę i klocków lego pod bosymi stopami. Po chwili na parking zajechał Urbański na swoim Harleyu, odjebany w kurtę i spodnie z frendzelkami wyglądał jak Reno Raines z Renegata. Widać, że miał przećwiczone schodzenie z motocykla w gwiazdorski sposób, bo robił to cholernie zamaszyście, żeby przypadkiem wszyscy zauważyli, że na posesję wjebał się mistrz milionerów, Hubert Urbański. Dzisiaj pokaz robił tylko dla mnie- nikogo innego nie było wtedy na parkingu. Niestety, stawiając nóżkę zaczepił nią o jeden z frendzli w spodniach i gdy poderwał się z siodełka z impetem wypierdolił się na kostkę przed klubem, ciągnąc za sobą swojego czarnego harleya, który przygniótł mu plecy. - Ja pierdole, Panie Hubercie, w porządku? Krzyczałem podbiegając i ściągając z niego motor. Gdy go stawiałem, Hubert wstał, otrzepał swoje ubranie z frędzlami, zdjął kask i mówi - Słuchaj młody, jak nie powiesz nikomu co się tutaj odjebało to kopsnę Ci stówę ze swojej gaży, wchodzisz w to skurwysynu? -Panie Hubercie, nie trzeba, hehe, każdemu może się przytrafić. Masz kurwa swoje frendzelki pajacu- pomyślałem, po chuj staremu facetowi taki outfit to chyba nigdy nie pojmę. -Dobra, prowadź mnie do garderoby i dawaj rozpiskę tej szmiry. No i sushi mi zamów, muszę zjeść jakieś dobre zawsze gdy się wkurwię. Hubert nie przebierając w słowach dał wytyczne. Nie ukrywam, że trochę się zdenerwowałem, bo skąd ja mu kurwa miałem zorganizować sushi o 9 rano w niedzielę. Zaprowadziłem go do szatni gdzie przebierały się loszki z agencji, dałem rozpiskę i pojechałem na Orlen kupić mu paczkowane surowe ryby. Wróciłem po 30 minutach, podgrzałem mu żarcie w mikrofali i zaniosłem do garderoby. Gdy wszedłem, loszki napierdalały sobie z nim fotki, wciskając jego siwy łeb w swoje, prawdziwe niczym święty mikołaj, cycki. Loszki się trochę wkurwiły, że one dostały kanapki z dżemem, a Hubert opierdala kulinarną definicję Japonii, ale olałem je i wyszedłem na parking gdzie miał przyjechać multicelebryta Pudzian. Dochodziła 11. Pudzian z piskiem opon wpadł na parking w swoim żółtym Hammerze, wyskoczył z niego niczym sarenka i szedł ku wejściu. Chciałem mu wyjść na przywitanie, ale w drzwiach dopadł mnie prezes, pierdolnął mną o futrynę i wyskoczył pierwszy na parking. Jednego zjeba na głowie mniej- ucieszyłem się i zawinąłem się na pięcie na stoisko z odżywkami żeby opierdolić jak najwięcej darmowych próbek do domu.
Zbliżała się godzina zero, wszyscy czekają przed wejściem, ludzi cały parking, więcej niż na promocji croockswów Lidlu, Pudzian przez 30 minut przed startem napierdalał wszystkimi sztangami na siłce żeby każdy z jego mięśni był widoczny z kosmosu, nasmarował się oliwką dla dzieci i wytoczył się przed wejście stając koło prezesa. Na podeścik wskakuje Hubert, przebrany już w swój niedzielny, biały garnitur i zaczyna odpierdalać swój szajz sypiąc żarcikami i heheszkując jakby to wcale nie przegrał życia i nie zaliczył upadku społecznego z gmachu TVNu w kupę gówna twarzą. Tak jak było w planie, Pudziań najpierw zerwał z siebie koszulkę, później rozerwał w strzępy czerwoną wstążkę obejmującą cały, kurwa, budynek siłowni (oczywiście ja musiałem popieprzać przez żywopłot w koszuli i garniturowych spodniach żeby tą pierdoloną wstążkę poprzyklejać- moje eleganckie mokasyny nadawały się po tym jedynie do wyjebania). Prezes z zarządem podnieceni jak pedofil w przedszkolu, skakali z nogi na nogę klaskając i napierdalając zdjęcia swoimi nowymi ajfonami. Potem poszło gładko, Hubert nakręcał ludzi, Pudzian rozdawał autografy i kręcił się po siłce rozmawiając z sebixami o sposobie na dojebanie klaty i bica. O 18 miał być główny punkt imprezy, na przygotowanym ringu Mariusz miał zlać po mordach trzech chłopaczków. Godzina 17.50, Hubert zaprasza wszystkich pod scenę, gdzie zaraz odbędzie się show. Pudzian już na ringu, napalony jak pochodnia na obicie ryjów biednych statystów, z głośników napierdala piosenka jego brata. Nagle pod scenę podchodzi trzech gości, w krótkich spodenkach i w szlafrokach z kapturami na głowach, muzyka cichnie. Szanowni Państwo, zaszła mała zmiana w programie, nasz fajter Pudzian zmierzy się z trzema, ale innymi niż zakładano przeciwnikami. Co do chuja. Prezes już patrzy na mnie jakbym matkę mu zapierdolił. Czuje jak dwa kawałki surowej ryby, którą zajebałem Hubertowi z talerza podchodzą mi do gardła. Goście wskakują na ring, ustawiają się w rządku i po kolei zdejmują kaptury. Publiczność piszczy, ja rzygam do kosza na zaciski do sztang, Pudzian zdziwiony rozgląda się nerwowo dookoła szukając prezesa. Na przeciw naszego Mariuszka kochanego stoją kolejno- Boguś Linda, najebany Krzysztof Krawczyk i wróg publiczny numer 1- Marcin, elTestosteron Najman. Co się tu odpierdala. Nagle Hubert Urbański ucisza towarzystwo, i mówi niższym niż zawsze basowym głosem- Szanowni Państwo, za chwilę, za pośrednictwem moich serdecznych przyjaciół, pan Mariusz Pudzianowski zostanie ukarany za rozbicie mojego małżeństwa i dostanie sromotny wpierdol. Bardzo dziękuję Anon, że w końcu dałeś mi możliwość wymierzenie sprawiedliwości. Załatwił mnie, jebany siwy nieudacznik załatwił mnie w najważniejszym dniu mojego zawodowego życia. No ale srał pies, nie codziennie widzi się jak Krzysiek Krawczyk w kooperacji z Najmanem i Lindą spuszcza lanie komukolwiek, tym bardziej Pudzianowi. Przepchałem się pod samą scenę i krzyczę - Parostatkiem w imię zasad skurwysyny! Jak na sygnał wszyscy trzej muszkieterowie Urbańskiego doskoczyli do Pudziana, który był tak zdziwiony tym wszystkim co się dzieje, że nawet nie stawiał oporu. Bili go mocno, twardy jak skała Mariusz piszczał gdy Krzysiek Krawczyk swoimi tombakowymi sygnetami napierdalał go w twarz, wybijając przy tym wszystkie, tak starannie wybielone zęby. W tym samym czasie Boguś Linda miażdżył dłonie Pudziana obcasem swoich kowbojskich butów. Najman do tego momentu się tylko przyglądał. Gdy Mariusz padał na matę krzycząc, że tanio skóry nie sprzeda, elTestosteron zdjął spodnie i oddał stolec na plecy Pudziana, rozmazując przy okazji napis „Kosbud systemy ociepleń”, który zawsze gościł na plecach strongmana. Prostując się i podciągając spodnie Najman krzyknął- KSW to gorsze gówno niż to tutaj, to przynajmniej jest prawdziwe, a tam wszystko jest ustawione! W klubie cisza, rodzice z małymi dziećmi zaczęli wychodzić, prezesa już od dawna nie widziałem, a sam miałem radochę jak wtedy gdy na komunii odbierałem koperty z hajsem od gości, mając w głębokim poważaniu swoją karierę w strukturach firmy. - Jak widzicie Państwo, z Pudziana jest gówno nie fajter. Wydymałeś mi żonę, teraz ja wydymałem Ciebie- krzyczał Hubert, ocierając zaschniętą ślinę z kącików ust. Zeskoczył z podestu, z którego komentował całą walkę, poszedł do szatni przebrać się w swój strój z frendzelkami, powiedział, że pierdoli te dwa tysiące, że najlepszą zapłatą dla niego jest twarz Pudziana obsranego przez Marcina elTestosterona Najmana. Wsiadł na motocykl i odjechał w dal nie zakładając kasku i pozwalając wiatru rozwiać jego bujną, siwą czuprynę. Pudzian nie odezwał się słowem do nikogo, owinął się trzema szlafrokami po oprawcach i zostawiając wszystko pobiegł prosto z ringu do Hammera i tak jak wjechał, z piskiem opon opuścił parking klubu. Większość gości była zachwycona widowiskiem, myśleli, że gówno Najmana było sztuczne, a cała scenka zaplanowana. Po zakończeniu tej imby, 3/4 sebixów i karyn będących na otwarciu kupiło karnety bo takiej wyjebanej siłowni to oni dawno nie spotkali. o 21 gdy wszystko się skończyło, podszedł do mnie prezes, wręczył mi kluczyki do swojego czerwonego niczym pierwsza miesiączka Ferrari i powiedział, że to prezent za zaangażowanie w firmę bo tak zajebistego otwarcia to nawet w Warszawie mu będą zazdrościć. Powiedziałem mu jednak, że pierdole jego pedalskie Ferrari, że skoro w takim chujowym miejscu zorganizowałem taką ekstra wixę, zakładam agencję eventową i zajmę się zemstami celebrytów na innych celebrytach bo to nisza, którą trzeba zagospodarować. Co prawda, teraz, po roku wiem, że był to najchujowszy pomysł na świecie, bo mogłem rwać loszki na samochód warty więcej niż moje życie i być królem sprzedaży w fitnesie, a tak trafiłem na magazyn w ikei i skręcam jebane meble bo przecież nie miałem pojęcia jak prowadzić agencję eventową i po miesiącu musiałem ją zamknąć. Jednak tych pięknych wspomnień z tamtej wrześniowej niedzieli nie zamieniłbym na wszystkie samochody świata.
@panek Dla takich past się właśnie żyje
Zaloguj się aby komentować