Zdjęcie w tle

Społeczność

Pasty i imby insternetowe

147

Spis past z internetu i pojebanych histori

Ja jebie. Primo, kurwa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. Kurwa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. Kurwa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.
Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Zajebiście. Ja nie lubię kolendry. Ale kurwa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. Kurwa. Ja jebie.
lubieplackijohn

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell Zamówiłem kiedyś kebsa z kolendrą. Masakra! Tego się jeść nie dało! Prawie tak samo paskudne jak kminek!

Zaloguj się aby komentować

Jeśli nieskończona liczba małp przez nieskończony czas uderzałaby losowo w klawiaturę, stworzyłyby w końcu wszystkie dzieła Szekspira.
Mało prawdopodobne? No mało. Oszacujmy sobie jakie są szanse na losowe stworzenie frazy: "To be or not to be". Mamy 27 opcji - 26 liter alfabetu łacińskiego + spację. Szansa na wylosowanie "T" wynosi 1/27. Szansa na "TO" wynosi 1/271/27=1/729. Na stworzenie całej frazy składającej się z 18 znaków szansa jest jak 1 do 5,810^25 - czyli w chuj mało. Cały wszechświat istnieje jakieś 4*10^17 sekund - czyli losując co sekundę tysiąc pińśset 18-literowych fraz od Wielkiego Wybuchu począwszy, do tej pory nie udałoby się najprawdopodobniej stworzyć tej konkretnej frazy. A zauważcie, że ignorujemy tutaj wielkość liter, znaki przystankowe i specjalne.
To naprawdę, naprawdę mało prawdopodobne.
A jednak nieskończoność małp, która ma nieskończoność czasu poradziłaby sobie w końcu z tym zadaniem. Ba, nawet jedna małpa, która dysponuje nieskończonością da sobie z tym radę. Ten eksperyment myślowy ma nam uzmysłowić, że nieskończoność nie jest jakąś zajebiście wielką liczbą, która jednak da się objąć czy wyobrazić, nie jest czymś ogarnialnym - jest po prostu nieskończonością.
W tym eksperymencie przemilcza się jednak fakt, iż te małpy stworzą jednocześnie wersję Hamleta, w której każda zdanie kończy się frazą "i chuj", a przecinki zastąpione zostają kurwami.
"Umrzeć, kurwa, zasnąć, kurwa
Na tym koniec i chuj."
Albo w której Hamlet nie trzyma w trakcie swego monologu czaszki, tylko zmumifikowanego penisa. Więcej, powstanie wersja, w której ni z tego ni z owego Ofelia wstanie zza grobu, przerwie finałowy pojedynek Hamleta, wyciągnie gumowe prącie i zacznie okładać nim po mordzie swojego ukochanego krzycząc coś w języku Suahili - a potem cały dramat pójdzie dalej normalnym trybem, jak gdyby nic takiego się nie stało.
W sumie może to zrobić nieskończoność małp albo też jeden gównoreżyser, próbujący na siłę "uwspółcześnić" klasyczny dramat.
Więcej! Jeśli małpy zaczęłyby bić jedynie w zera i jedynki, powstałby również plik .avi zawierający filmowy zapis tego zdarzenia z Łysym z Brazzers w roli Ofelii i Karolakiem w roli Hamleta. Tę nieskończoną ilość małp zaraz potem należałoby aresztować za przechowywanie nieskończonej ilości dziecięcej pornografii i filmików obrażających papieża, choć z drugiej strony - trza byłoby im wręczyć literacką, medyczną i fizyczną Nagrodę Nobla za rozwiązanie największych tajemnic wszechświata, znalezienie idealnego rozwiązania problemu głodu w Afryce i wprowadzenie pokoju na świecie.
W nieskończoności mieści się naprawdę wszystko. Powstałaby również ta pasta, w której jednak CHUJ W DUPIE NA COKOLE nie byłoby żadnych dziwnych wtrętów, bądź też wszystkie literki "o" zostały zastąpione literką "v".
A jednocześnie nieskończoność jest niezwykle łatwo złapać za jaja i ograniczyć. Odpowiedzcie sobie szybko na dwa pytania:
- ile jest liczb rzeczywistych pomiędzy 1 a 2?
- ile z nich jest większa niż trzy?
Reszta jest milczeniem i chuj.
#pasta #heheszki #filozofia #byloaledobre
4Sfor

Ale po co drążyć, jest jak jest. Rzeczywistość to fantasmagoria naćpanych umysłów. "Cały wszechświat istnieje jakieś 4*10^17 sekund" - no a kto to obliczył? Może i tyle istnieje, a może nie - nie wnikam. W zasadzie mam to gdzieś ile co istnieje, wystarczy zamknąć oczy i wyobrazić sobie podróż poza Ziemię, ot tak i zostawić ją za sobą. I co się stanie? Ano magia się stanie, wszystko co ziemskie przestanie mieć jakikolwiek znaczenie - tak, przestanie, tylko trzeba to zrobić z sercem, a nie na odwał Bo jak się zrobi na odwał, to nie zadziała i wówczas włączy się tryb krytykanta. Co ten 4Sfor bredzi, toż to jakieś kocopoły. Przykleił się zjeb do wpisu i ględzi jakieś wysrywy rodem z wpoku

To my tworzymy świat w którym żyjemy. Wiem, że to trudne, ale tak jest. Rzeczywistość jest zabawą, w którą się bawimy, a wygląda strasznie, bo mamy straszne myśli Dobry wpis, doceniam

Zaloguj się aby komentować

#pasta #biblia #klasyka
> ja, 17 lat
> w domu u kumpla, gramy w gry i gadamy
> nagle łapie mnie potrzeba żeby walnąć klocka
> to jeden z tych post-meksykańskich klocków, do których zużywasz 4 metry papieru toaletowego, a i tak nadal zostają smugi z kału
> mówię, że zaraz wracam i idę do łazienki
> zaczynam wypuszczać jelitowego Cthulu w chwili gdy moje spocone pośladki dotykają deski klozetowej
> słodziutka ulga
> sięgam po papier, widzę, że cała rolka jest zużyta
> rozglądam się, nigdzie nie ma papietu
> uwięziony na 1 piętrze bez czegokolwiek do podtarcia dupy
> zbyt dziwnie żeby wołać teraz o pomoc
> rozglądam się za amunicją alternatywną
> 2 rzeczy
> nowe czasopismo samochodowe jego ojca
> i biblia jego mamy
> mam przed sobą ultimatum
> tatuś jest wielki, uwielbia auta i jest skłonny do agresji
> mama to typowa miła kobieta, malutka i flegmatyczna, czułaby się bardzo źle gdybym jej to zrobił
> tato mógłby skopać mi dupę
> no i jestem ateistą
> odrywam kilka stron ze środka starego testamentu
> Chrześcijanie i tak nie czytają tego gówna
> papier jest cienki, robią mi się ranki na odbycie
> 10 stron później, jestem czyściutki
> podciągam spodnie, gdy uderza 2 fala
> nie mam nawet czasu spłukać wody, siadam i robię swoje
> po 3ciej rundzie, siedzę przez 20 minut żeby upewnić się, że wszystko już wyszło
> w tym momencie kumpel stoi pod drzwiami i pyta czy wszystko ok
> mówię, że za chwilę wyjdę bo złapała mnie sraka
> wycieram dupsko po raz czwarty i ostatni
> zużyłem jakieś 1/4 starego testamentu
> w toalecie jest więcej papieru niż instalacja wodociągowa może zmieścić
> musze działać szybko, bo kumpel stoi pod drzwiami
> próbowałem to przepchać babką klozetową, bez rezultatu
> upewniam się, że ma jakieś antybakteryjne mydło przy zlewie
> ręce mogą zostać umyte
> podwijam rekawy i sięgam do toalety przepychając ręką zbitą papkę
> gdy jestem na kolanach zauważam całą rolkę papieru która leżała na zbiorniku z wodą
> cojakurwazrobiłem
> spłukuję toaletę łokciem, zaczyna się wylewać
> kartki pisma świętego pokryte gównem rozprzestrzeniają się po podłodze
> zdzieram wieko zbiornika desperacko próbując odłączyć tanią instalację
> zbiornik się opróżnia i zaczyna wydawać głośne odgłosy piły mechanicznej
> kumpel dobija się do drzwi i pyta co ja kurwa robię
> w przeciągu 40 sekund, odgłosy stają się coraz głośniejsze i głębsze
> nagle ustaje
> cały czas jestem w szoku, ręce pokryte gównem opieram z przyzwyczajenia na czole
> kumpel otwiera drzwi od zewnątrz (fikuśny zamek który można przekręcić monetą) i wparowuje do środka
> patrzy na mnie i zamiera
> moje oczy są wytrzeszczone, gówno rozmazane na moich rękach i twarzy
> biblia mamy leży zapomniana na ziemi pokryta mazią z toalety
> słyszę, że jego rodzice idą na górę
> kumpel stoi i nie ma pojęcia co robić
> jego mama wchodzi i zszokowana zaczyna łkać
> "Moja prababcia dała mi tą biblię miesiąc przed tym jak zmarła na raka"
> jego tato wchodzi po kilku sekundach
> zszokowany, zauważa biblię i zaczyna się śmiać
> odwraca się, idzie w kierunku schodów i śmiejąc się mówi "masz przejebane"
> jego mama zaczyna płakac coraz mocniej
> "Dlaczego to zrobiłeś?"
> powtarza to w kółko i to bardzo histerycznie
> zaczynam płakać, ale gdy płaczę to wyglądam jak wkurwiony pawian
> jego mama myśli, że ją przedrzeźniam i wychodzi płacząc jeszcze bardziej
> odwracam się do kumpla i mówię "słuchaj, mogę to wszystko--"
> uderza mnie w twarz, łapie za kaptur i wypierdala z jego domu
> zostaję na ulicy przed domem, 1,5km od domu, bez podwózki i umazany fekaliami
> zaczynam iść w stronę domu
> chwilę później jakaś pani podjeżdza i pyta czy chcę podwózkę
> wsiadam, kobieta zaczyna jechać
> uświadamiam sobie że moje ekstrementy właśnie zasychają mi na twarzy
> ona próbuje nawiązać rozmowę
> minutę później wyczuwa odór i patrzy na mnie
> zatrzymuje się na poboczu, każe mi wypierdalać
> dochodzę do domu, przekradam się obok rodziców i biorę prychę
> próbuję dodzwonić się do kumpla żeby się wytłumaczyć, nie odbiera
> 4ta próba, odebrał i krzyknął żebym przestał dzwonić, rozłączył się
> przez kolejny tydzień zauważyłem, że sąsiedzi i koledzy z klasy dużo na mnie patrzą
> zaczynam słyszeć jakieś głupie przezwiska, "dziecko szatana", "odbytowy testament" itd
> ksywki rozprzestrzeniają się po szkole jak pożar w lesie
> młodsze dzieciaki z którymi nigdy nie gadałem podchodzą do mnie i mówią mi te przezwiska w twarz
> jedna z moich bliższych przyjaciółek która jest chrześcijanką nabrała do mnie dystansu i w końcu przestała się do mnie odzywać
> historia sięgnęła nauczycieli, parę dni później dostałem wezwanie na dywanik
> dyrektor mówi, że wyrzucają mnie za "obrzydliwą zniewagę religijnych wierzeń"
> mama i tata się dowiadują
> mama dziwnie się przy mnie zachowuje, patrzy na mnie z niesmakiem
> czuję jakby myślała, że mnie w ogóle nie zna
> mój tato mówi, że jestem jakimś pojebem i potrzebuję resocjalizacji
> 2 godziny później, rozmawia z rekrutującym do wojska i zapisuje mnie na obóz dla rekrutów
> przewinę historię do obozu
> na początku jest spoko
> pierwsze dni były trochę ciężkie ale się przyzwyczajam
> pewnego dnia dostaję paczkę od ziomka z dawnej szkoły
> były to wydrukowane zdjęcia na których jestem, przerobione tak, że wyglądam na nich jakbym wycierał dupsko biblią
> na tyle każdego zdjęcia jest jedno z tych chujowych przezwisk
> nazbyt ciekawski kolega podchodzi i mi je zabiera
> parę minut później całe baraczki wymieniają się fotami i się śmieją a ja bezradny siedzę na łóżku i udaję, że czytam książkę
> jeden z nich obczaja moich znajomych na facebooku i pyta jednego z nich o całą historię
> jakiś czas później, zauważam że jeden z rekrutów patrzy na mnie bardzo dużo
> dowiaduję się, że pochodzi on z ultra-konserwatywnej rodziny i nienawidzi mnie za to co zrobiłem
> wpada na mnie jakiś czas później i próbuję nawiązać rozmowę
> gdy nikt nas nie słyszał, powiedział mi, że gdybyśmy byli na froncie to dostałbym od niego kulkę, a on powiedziałby ,że to ciapaki mnie kropnęły
> 2 dni później rozpoczynamy treningi z ostrą amunicją
> wstaję rano, idę do łazienki
> zauważam, że wszyscy się na mnie gapią
> idę się wysrać, dostrzegam, że nie ma w ogóle papieru, a w kabinie jest jedynie biblia
> zaczynam się drzeć, w odpowiedzi dostaję śmiech
> wszyscy idą na trening, zostawiają mnie tam
> wkurwiam się, zaczynam drzeć kartki z tego skurwysyna i podcieram się nimi jakby nie było jutra
> mój odbyt krwawi
> krew kapie wszędzie, nie mogę założyć nawet munduru żeby go nie poplamić
> odrywam kupkę kartek, zwijam je i wsadzam sobie w szczelinę jak paróweczkę w hotdoga
> dopełniam dzieło jeszcze paroma kartkami robiąc sobie w gaciach prowizoryczną pieluszkę
> zakładam mundur
> jak chodzę to słychać gniecione kartki
> czuję się upokorzony i wiem, że spóźnię się na trening
> wychodząc mam nadzieję, że zaczniemy od strzelania
> okazuje się, że najpierw będziemy maszerować w formacji zanim będziemy strzelać
> maszerujemy 10 minut, sierżant słyszy szelest kartek
> każe nam się zatrzymać i pyta kto ma przy sobie gazetę
> rekruci na mnie patrzą
> sierżant każe mi truchtać w miejscu
> głośne szelesty
> pyta co to za dźwięk
> krtań mi się zamyka, nie moge odpowiedzieć
> sierzant rozkazuje mi ściągnąć spodnie
> moja pielucha widzi światło dzienne
> sierżant klnie pod nosem i każe mi przebiegnąć 200 okrążeń wokół obozu
> nie mam wyjście, zaczynam
> pół godziny później biegnę przez mniej widoczną część obozu
> nikt inny jak pan Jezusowy Mściciel, który mówił, że zabiłby mnie na polu bitwy wyskakuje zza krzaka
> w jednej ręce dzierży butelkę Jacka Danielsa, w drugiej pistolet
> uderza mnie w twarz butelką i strzela mi w stopę
> wylewa zawartość butelki na moją twarz gdy ja krzyczę z bólu
> ucieka
> sierżant znajduje mnie leżącego i wykrwawiającego się jakiś czas później
> incydent zostaje odnotowany i jest wszczęte dochodzenie
> okazuje się że Jezusowy chłopiec sprzedał im jakąś historię wyssaną z palca
> mówi, że szkalowałem go na tle religijnym i poniżyłem go podcierając się jego biblią
> zostaję wypierdolony z obozu za religijną nietolerancję, picie i lekkomyślność
> wracam do domu
> tato jest mną zawiedziony a mama się nie odzywa
> zaczynam wysyłać CV
> moje nazwisko i historia się rozprzestrzeniła po mieście i żaden pracodawca nie chce mnie przyjąć
> miesiąc później tato myśli, że jestem żulem i nie szukałem pracy
> wywala mnie z domu
> zostaję bezdomny
> to był prawdopodobnie najgorszy moment w moim życiu, ale od teraz się polepsza
> zostałem włóczęgą na 2 lata
> dostawałem jedzenie z programów pomocy dla bezdomnych za dnia
> gdy byłem głodny w nocy, szukałem resztek w śmietnikach
> pierwsza zima, spotkałem i zaprzyjaźniłem się z 2 innymi włóczęgami
> jeden z nich przedstawił się jako Drżący, drugi jako Adam
> Drżący ma taką ksywkę, bo pił tyle, że spierdoliły się jego funkcje motoryczne
> dziewczyna Adama przedawkowała heroinę 3 miesiące wcześniej
> spotkałem ich pod mostem na obrzeżach miasta
> włóczyliśmy się razem i dotrzymywaliśmy sobie towarzystwa
> jednej nocy budzi mnie dziwny odgłos
> zobaczyłem, że ssają oni sobie wzajemnie kutasy
> niemitooceniać
> idę dalej spać
> miesiąc później, próbowali mnie zabić
> Adam, Drżący i ja szliśmy przez miasto
> zobaczyłem na ulicy banknot 50zł
> podnoszę go
> kumple żule zgodnie myślą o alkoholu
> żądam, żeby kupić jakieś żarcie bo dawno nic nie jadłem ale Drżący to alkoholik
> chce kupić jak najwięcej tanich winiaczy na ile pozwoli mu to 5 dych
> "pierdol się, ja to znalazłem"
> Adam rzuca się na mnie z nożyczkami
> nie spodziewałem się
> dźga mnie w nogę dwa razy, bierze hajs
> pierdolone pedały uciekają
> nigdy więcej ich nie widzę
> 3 dni później dostaje gorączki od infekcji
> zalegam na czyimś podjeździe
> posoka z ran przemokła już dawno przez moje dżinsy
> policjant zatrzymuje się, każe mi wstać i sobie iść
> próbuję wstać, noga boli za bardzo
> policjant wysiada, podnosi mnie na nogi
> krzyczy "ruszaj się"
> popycha mnie do przodu, łapię się za nogę bo tak kurewsko boli
> rano się otwierają i znów zaczynają krwawić
> policjant w końcu dostrzega mój stan
> zabiera mnie do schroniska dla bezdomnych w mieście 20km dalej
> nic nie mówi przez całą drogę
> w schronisku ładniusia czerwonowłosa podchodzi z apteczką i pudełkiem z gumowymi rękawiczkami
> wygląda jakby mi współczuła
> po raz pierwszy jestem traktowany jak człowiek przez kobietę od dłuższego czasu
> dostaję erekcji, przebija mi przez bokserki
> ona to dostrzega, wyraz obrzydzenia przyozdabia jej twarz
> czuję się źle i przepraszam
> ona nerwowo się śmieje i opatrza moje rany
> daje mi pudełko z antybiotykami
> mówi, że nie można się tym sćpać i jest warte pare złotych
> tymi słowami skończyło się traktowanie mnie jak człowieka
> po paru dniach rany się goją
> schronisko daje mi kopa i wracam do szwędania się
> parę miesięcy później
> kolejna zima
> krążę po jakimś nowym mieście, jest 1 nad ranem
> drogi są puste
> znajduję zimową kurtkę mojego rozmiaru w pojemniku PCK
> idę dalej i widzę panią przy rogu
> wiem, że jest kurwą ale ona praktycznie nic na sobie nie ma
> jest zimno, ona się trzęsie
> podbijam i mówię "cześć"
> pyta czy mam pieniądze, mówię, że nie
> każe mi spierdalać, brzmi zmęczona
> oferuję jej kurtkę, patrzy na mnie dziwnie przez kilka sekund
> mówi, że nie może się zakrywać w pracy
> dziękuje mi i się uśmiecha
> nie wygląda tak kurewsko jak inne kurwy
> jest trochę zużyta ale widać iskierkę godności
> zostałem i trochę z nią pogadałem
> opędzam jej myśli od zimna
> około 3 nad ranem brudny kombiak podjeżdża
> wielki koleś woła do auta Izę
> jej imię to Iza
> gościu patrzy na mnie i pyta czy jestem klientem
> mówię, że nie, on każe mi spierdalać
> gdy odchodzę, on zaczyna ją bić i pytać kim jestem
> wrzuca ją do auta
> myślę o niej cały kolejny dzień
> następnej nocy, przychodzę w to samo miejsce i ona tam była
> miałą podbite oko i liczyła na szybko banknoty
> podchodzę a ona mówi, że jej alfons nas pokroi jesli znów nas razem zobaczy
> mówię, że tylko przechodzę
> siadam za pudełkiem w alejce tak, że mnie nie widać
> gadamy całą noc pomiędzy klientami
> jest już prawie 3cia i każe mi się zmywać
> robię to, co każe i sytuacja powtarza się przez miesiąc
> formujemy swego rodzaju więź, jesteśmy przyjaciółmi
> włóczęga i prostytutka
> ona sobie żartuje, że powinni zrobić taki program w telewizji
> pewnego dnia jej alfons podjeżdża kombiakiem parę godzin wcześniej
> przyciska mnie do ściany i mierzy we mnie spluwą
> spokojnie pyta kim jestem
> odpowiadam, że tylko włóczęgą i że jestem przyjacielem Izy
> dwóch jego kumpli wysiada z auta i przetrzepują mnie szukając pieniędzy
> nie ma żadych
> rzuca mnie na ziemie, kopie mnie i każe mi spierdalać
> mówi, że psuję mu produkt, cokolwiek to znaczy
> oznajmia, że jeśli jeszcze raz mnie tu zobaczy to mnie zastrzeli
> następnej nocy wpadłem do Izy tylko na 20 sekund
> pożegnałem się i odszedłem
> już nigdy jej nie zobaczyłem
> tydzień później jestem na skraju miasta jedząc puszkę tuńczyka
> widzę kombiaka podjeżdżającego do mnie
> wbiegam w alejkę a on zatrzymuje auto
> słyszę, że goni mnie parę osób
> doganiają mnie i mnie przewracają
> alfonsik na mnie patrzy i oddycha ciężko
> wyciaga gnata i siada na skrzynce
> zapala szluga i uspokaja oddech
> kontakt wzrokowy nieprzerwany
> w końcu przemawia
> "Iza to jedyny powód dla którego Cię dziś nie zabiję"
> okazuje się, że nazmyślała sporo rzeczy tylko po to, żeby jej alfons mnie nie zabił
> w tych rzeczach była informacja, że jestem zaawansowanym przemytnikiem szukającym pracy
> mówię, że przez cały ten miesiąc przychodziłem z nią gadać i jestem taki sprytny
> zamieram, gdy on proponuje mi zarobienie 5 koła
> oczywiście że tak
> daje mi teczkę zawiniętą w folię bąbelkową i każe mi ją zanieść na drugą stronę miasta
> mówi, że zabije mnie na miejscu jeśli odmówię
> oczywiście zgadzam się
> on mówi, że zabije Izę jeśli tego nie zrobię
> przytakuję i mówię, że to zrobię
> daje mi złożoną serwetkę z adresem i napisem "Żółty garbus"
> idę
> docieram do adresu i 2 skośnych siedzi w garbusie
> podbijam do okna
> jeden mnie zauważa, wyciąga spluwę
> wyciągam powoli teczkę
> okno się opuszcza
> daję mu paczkę i odchodzę
> parę ulic dalej słyszę pisk opon i krzyki
> garbus jedzie prosto na mnie
> pasażer celuje we mnie pistoletem
> rzucam się na ziemie i czołgam do rowu
> po chwili ich gubię
> przechodzę przez most nad rzeką, będę się chować aż znikną całkowicie
> w połowie mostu garbus nadjeżdża
> próbuję uciekać, dostaję kulkę w nogę
> auto się zatrzymuje, azjata wysiada
> nikogo nie ma w pobliżu
> łapie mnie za kołnierz
> wrzuca mnie do wody
> pamiętam jak płynąłem w dół z prądem wody prosto w dzicz otaczającą zurbanizowane miasto
> desperacko próbuję zostać na powierzchni
> zmęczyłem się i zasłabłem, straciłem czucie w rękach i nogach obijając się o kamienie
> ostatnia rzecz jaką widziałem to kropka światła przy brzegu
> budzę się
> jestem przykryty czarnym kocem i leżę obok ogniska
> wstaję, moje znoszone ciuchy wiszą na patyku i schną
> rozglądam się, dostrzegam tipi pod kasztanowcem
> pierdolony indianin stoi i pali trawę
> wstaję, a on mówi, żebym lezał i się ogrzał lub umrę
> kładę się i zasypiam z wycieńczenia
> parę sekund później on mną potrząsa i mnie budzi
> mówi, że to niebezpieczne spać gdy jest tak zimno
> okazuje się, że indianin, łysiejący w okolicach 40ki ma na imię Hektor
> mówi, że on jest właśnie w spirytualnej drodze do Częstochowy
> jest jakimś przodkiem Nawaho i chce spotkać dusze swoich krewnych w każdym świętym miejscu na świecie, a miał tu rodzinę czy coś
> pyta czy chcę dołączyć
> mówię, że spoko, darmowa trawa
> spędzamy kolejne miesiące idąc z buta do Częstochowy prosto z północy
> dogadujemy się, nauczył mnie łowić i polować i dbać o siebie w dziczy
> nauczył mnie wytwarzać swoje własne ciuchy i zasoby z darów natury
> podrózując jakąś puszczą, pyta czy chciałbym spirytualego przebudzenia od jego ludzi
> myślę, że nic mi nie szkodzi
> obydwoje jesteśmy najarani jakimś dziwnym gównem, nazywał to "pejotl" czy cos takiego i mógłbym przysiąc, że widziałem dźwięki
> czas i przestrzeń przewlekają się przez siebie
> widzę świątynię zbudowaną z gałek ocznych
> lis trąca mój bark i wbiega do środka
> idę za nim
> mijam figurę człowieka stworzoną z wody
> na podeście, na samym środku świątyni jest rolka papieu toaletowego
> mój umysł wpadł w tą dziwną, percepcyjną pętlę
> dziwny moment olśnienia w tej całej irracjonalności wokół mnie
> w tej chwili uświadamiam sobie dziwaczną naturę życia
> spirale ciągów wydarzeń, zapoczątkowane brakującą rolką papieru
> to jest niedorzecze
> jaram jakiś pejotl z uzależnionym od narkotyków indianinem przez rolkę papieru
> co się kurwa stało
> reszta fazy to jakieś oceany i rozmazane obrazy
> zapomniałem o swoim olśnieniu gdy faza minęła
> następnego dnia docieramy do Częstochowy
> wcześniej był tam indiański rezerwat ale Hektor spodziewał się czegoś innego
> chciał natury i mistycyzmu ale wszystko teraz poszło do przodu
> w rezerwacie były obrazy Nawaho, jedzenie, historie, ale były tam też kablówka, internet i kanalizacja
> był zawiedziony ale i tak szczęśliwy
> mówi mi "jeśli chcesz gonić marzenia, musisz być przygotowany na rozczarowanie"
> ludzie w rezerwacie są spoko
> pozwalają nam zostać
> dostaję pracę, call center
> zaczynam studiować informatykę przez internet
> zdaję liczne certyfikaty
> dostaję robotę w firmie komputerowej, 40 tysi rocznie na start
> podczas pobytu w rezerwacie przykułem uwagę pewnej dziewczyny w moim wieku
> ma na imię Marisa
> odłożyłem trochę kasy, czas wyjechać
> ofiarowałem parę tysi dla rezerwatu w ramach podziękowania
> zabookowałem bilet do domu, gdzie ja i Marisa mieliśmy razem mieszkać
> cieszę się na spotkanie z rodzicami
> planuję wizytę niespodziankę
> patrzę przez okno, widząc cały mój kraj pod sobą
> czyste niebo
> pamiętam jak przemierzałem na piechotę przez te wszystkie drogi
> szczęśliwy i zdumiony, jak wszystko wyszło na prostą
> wprowadzamy się do mieszkania
> fryzjer, ciuchy, odpierdalam się jak nigdy
> idę do starego domu rodzinnego
> mama otwiera drzwi, patrzy na mnie przez kilka sekund
> mdleje
> gdy do siebie dochodzi, płacze i mnie przytula
> mój tato nie mógł uwierzyć, że jestem spowrotem
> po raz pierwszy w życiu widziałem, jak uronił łzy
> milion przeprosin i wymówek
> powiedział, że parę dni po tym jak mnie wywalił, zmienił zdanie
> nie mógł mnie znaleźć
> 2 lata później, myślał, że nie żyję
> jeden z najszczęśliwszych momentów życia
> kolejny z takich szczęśliwszych miałem 3 tygodnie później w pracy
> naprawiałem właśnie komputery
> zauważyłem, że jeden z nich ma karteczkę "zepsuta pamięć RAM" a właścicielem jest mój stary kumpel u którego cała akcja się zaczęła
> wymieniam RAM, włączam peceta
> przypominam sobie że przez tego skurwiela dostałem z 2 kulki i byłem dźgany nożyczkami
> ściągam na jego komputer w pizdu dziecięcej pornografii, bestialstwa i innego zdeprawowania
> chowam folder, wyłączam kompa i pakuję
> szperam trochę w necie i okazuje się, że kumpel jest ministrem w lokalnym kościele
> dzwonię do właścicieli kościoła informując o tym, co znalazłem na jego komputerze
> następnego dnia widzę jego zdjęcia w gazecie
> idzie do więzienia, wyjebali go z kościoła a jego żona i dzieci go zostawiają
> dzieci idą do psychologa żeby zobaczyć czy je dotykał
> jego życie się psuje
> on nigdy nie dowiaduje się, kto go właściwie wrobił, program ochrony świadków
> natura zycia zatacza pełen okrąg, dziwko
mike-litoris

@szybki-zuk jakie to jest złoto, oczekuję ekranizacji. stary wędkarz przy tym to fraszka.

jednak czuję niedosyt, zakończenie moglo być dłuższe...

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
hejterzy co się odjebało to ja nawet nie. typowy don spierdon lewer 20 here xD polska Z, mieszkam z mame, lurkuje, oglądam sobie chińskie bajki ;3 i nikomu swoją żałosna egzystencja nie przeszkadzam ale dzisiaj chyba planety ustawily się przeciwko mnie xD
wszystkich świętych czyli doroczne święto wychodzenia z piwnicy xD razem z mame i tate mieliśmy wyjść z dome o 9 żeby zdążyć przed wszystkimi
sugerowanie, że to działa
Nastawilem sobie budzik na 8 coby spokojnie się przygotować ale nie zadzwonił, więc mame obudziła mnie o 8:48
sebuniu wstawaj bo na smętasz jedziemy xD
czym zaburzyla moja poranną rutynę, ale o tym później. założyłem byle co żeby być gotowym szybko bo tate słabe nerwy i już zaczynał się wkurwiać
SEBEK KUWRA CZO SIĘ TAK GRZEBIESZ JA MUSZE LANOSA ZAPARKOWACZ BLISKO BO NIE BEDZIEMY PRZECIEZ JAK TE FRAJERY AUTOBUSEM JECHACZ
enjoy twoje szukanie miejsca przez godzinę zamiast raz w roku pojechać tym jebanym autobusem. więc dumnie w dresach EWERLAST xD anone gotowy, jedziemy. oczywiście miejsca nie ma, ojczec wąsem kręci z niezadowolenia, tak bardzo rozjebany xD pokrzyczal trochę na wszystkich dookoła i w końcu jest miejsce. na grobach typowo
ten żółty trochę w lewo
DEJ GRAŻYNA JA TO ODPALE xD
anon pomodliles się?
ale ten duży to do wujka mirka czo
na szczęście nie spotkaliśmy nikogo z rodziny i już myślałem, że jestem na prostej drodze do swojej ukochanej piwniczy ale nie, kurwa, nie może być tak łatwo otóż tate miał w pracy kolegę heńka, któremu to parę miesięcy temu spadło się z rowerka. postanowili pójść jeszcze na jego grób. czułem że coś się świeci ale przecież mądry anon po szkodzie xD
docieramy na grób heńka a tam stoi inny hehe kolega z pracy, nazwijmy go mariusz, taki facet który mógłby zagrać zula bez charakteryzacji, ryj tak bardzo rozjebany naftą, zawsze szluge w łapie. ale ale, czo ja widzam xD mariusz, żona i do tego córka. anuncjo. co to była za loszka, 10/10, taka cicha myszka, idealna dla anonka, szanowałbym motzno ;3 oczywiście ja erise, ryj -3/10, nigdy się nawet nie całowałem xD podeszlismy i oczywiście
ooo grazynko ile my się nie widzialysmy xD
oj bozenko to już z rok będzie, jak ten czas leci xD
ale masz przystojnego syna, ale wyrósł, a taki malutki był xD
ale z twojej córci to już się młoda kobietka zrobiła xD anon przedstaw się koleżance
popar dał mi siłę i coś tam wykrztusilem xD typu hehe no cześć seba jestem hehe no cześć karolina (idealne imię, moje serce topnieje ;3) i znowu mamełe
ale ten heniu to za szybko odszedł, za szybko
za szybko no ale co zrobisz takie życie że bozia tych dobrych nam młodo zabiera xD
ojciec w tym czasie wykładał mariuszowi dlaczego przerobienie lanosa w LPG to najlepszy interes jaki w życiu xD typu że koncerny szamochodowe oszukujo wszystkich w zmowie z amerykanami i że powinni w każdym samochodzie montować fabrycznie LPG xD tyle oszczednosci, taki wygryw xD ja próbuję milczeć tak żeby było jak najmniej niezręcznie, coś tam przy grobie przestawiam inb4 porozmawiaj z loszka, w swoim życiu rozmawiałem z kobieta może 3 razy, ostatnio w licbazie ;_; oczywiście za każdym z tych 3 razów byłem obsrany jak bohatyr narodowy lesław wełensa na przesłuchaniu USB xD potem zaczęła się żenada.
sebuleczku może chcesz kanapkę? twoja ulubiona z pastą jajeczna
okurwamojatfasz.raw
super pomysł kurwo, masz społecznie upośledzonego syna to jeszcze go trzeba upokorzyc przy obcej piękności ;; mame zawsze robi kanapki, nawet kurwa jak jedziemy po zakupy i zawsze musi je wyciągać przy ludziach i wciskać mi na siłę ;_;
mame daj spokój, nie jestem glodny
karolina lekko się zaśmiała pod nosem, myślałem że zapadne się pod ziemię, sytuację pogorszyła jeszcze żona mariusza
oj seba ty to masz szczęście z taką mama, teraz to musisz sobie znaleźć żonkę co tak o ciebie zadba hehe
hehe a nasza karolinka robi pyszniutkie kanapeczki
niewiecorobiczzaba.html, udalem ze sie smieje mimo tego że nogi aż się podemna uginaly ;_; myślałem że to już koniec cierpień mi ale spierdolince przeciez zawsze wiatr w oczy i chuj na pape ;_;
sebastian weź tam z karolinka zapalcze znicze, karolinka była w liceum plastycznym i teraz idzie na asp, W WARSZAWIE, na pewno jakoś ładnie to wszystko ustawi xD
to polactwo
magazyn pół etatu here, zero perspektyw, nuklearny przegryw
loszka ma w swojej ślicznej zgrabnej rączce siatkę że zniczami
wyjmuje jednego
anon masz ogień?
japierdoleonadomniemowi
podałem jej zapalniczke z wizerunkiem Największego Polaka Papieża Polskiego Janusza Pawlacza xD sprawdziła czy działa i TO się stało
ona chce postawić ten znicz na nagrobku
ona się schyla
ona wypina swoją idealna pupinkę w ciasnych, czarnych dzinsach
ten widok
pape twoje dzieło stworzenia napawa mnie dzisiaj radościo xD
tutaj wrócę się na chwilę do początku mojej opowieści, wspomniałem o mojej porannej rutynie. co robi każdy szanujący się spierdolinek przegryw jak wstanie rano? otóż to, fap! wypracowalem sobie idealny system fapu, tj. walę rano na kiblu po porannej kupie, potem po obiedzie i przed snem (wtedy moge spust w majty bo je zmieniam, to moja ulubiona cześć dnia ;3). jeśli ominie mnie któryś zaplanowany fap to mój kutacz się o niego upomina. i to też się stało.
KOSCIEJ. NIE KURWA JAKIS DELIKATNY WZWODZIK TYLKO HARDY KOSCIEJ (oczywiście mam małego ale jednak jak stanie to te 10cm wystaje) . MAŁO TEGO, W DZINSACH TO AŻ TAK NIE WIDAĆ ALE PRZECIEZ RANO ZALOZYLEM DRESY EWERLAST ;; Trzeba szybko demydż kontrol xD czo tu zrobić żeby zamaskowac garbe w kroczu xD no to jakoś tam złożyłem ręce i zacząłem się modlić xD
pape uwolnij nas od grzechów i rozmiękcz koscieja mego xD
karolinka ;3 zdążyła już ustawić wszystkie znicze i patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Jakby tego wszystkiego było mało to mame do mnie
anon my tu sobie jeszcze pogadamy, weź wiaderko idź po wodę to kwiatki podlejesz
musze przejsc obok loszki a mam koscieja
kurwe. szybko odwrocilem się od loszki wziąłem wiaderko i tak trochę bokiem przecisnalem się między grobami. myślałem że kosciej ustąpi ale przed oczami ciągle miałem pupkę karoliny i wtedy wpadłem na genialny pomysł: stanę sobie przy jakimś drzewku i fapne dyskretnie w spodniach (a dodam, że umiem sfapac w 30 sekund) i będę miał spokój. ciąg zdarzeń który nastąpił przerosl moje najgorsze koszmary
stoisz pod drzewem na cmentarzu i fapiesz
jak ja sie tu znalazłem xD
kurwe bozia patrzy xD
kurwe gdzie spust, nie ma chusteczki
w majty xD
tuż przed końcem przymykasz lekko oczy i przypominasz sobie widok sprzed paru minut
sążny spust prosto w cottonworld, uczucie tak bardzo pieniądz
czuje dobrze rzaba
odwracasz sie
karolina stoi 5 metrow dalej
jej mina taka rozjebana
chyba stała tam od przynajmniej kilkunastu sekund
przypominasz sobie ze masz na sobie dresy a nie dzinsy
w kroczu tak bardzo plama spermy wielkości połowy dłoni
ona łamiącym się głosem mówi że długo nie wracałes i kazali jej sprawdzić czy wszystko ok
tak bardzo widzi twoja plame
tak bardzo wie co robiles
tak bardzo widziała jak fapiesz
tak bardzo zdegustowana
czo robicz
hehe no kurde blaszka wodą się oblałem hehe xD chcialem troche wyschnąć zanim wrócę xD
widzisz, że ci nie wierzy
wracacie do rodziców w milczeniu
ona mówi coś jej mame na ucho, zegnają się szybko i od razu spierdalaja
wszyscy widzo jej minę i twoja plamę i wiedzo i ty wiesz ze wiedzo
po powrocie do domu mame siada z toba i tłumaczy że to normalne że masz popedy xD że każdy chłopiec tak ma i czasem musi sobie ulżyć xD tylko lepiej by było żebyś nie robił tego w takich miejscach i ogolnie przy ludziach xD
MAME JA MAM 20 LAT
chce ci sie plakac nas swoim zyciem
i tak zalicz wieczorny fap w majty
płacz przez całą noc
przelknij tą żenade i upokorzenie, wróć do swojego żałosnego życia
absolutny brak profitu
#heheszki #pasta #byloaledobre

Zaloguj się aby komentować

wchodzi cejrowski do murzyna
-DZIEŃ DOBRY
-DZIEŃ DOBRY KURWA PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?
-DAJ MI TO CO MASZ W RĘCE
-NO DAJ
-PROSZĘ PAŃSTWA TO JEST MURZYN
-HEHE PATRZCIE JAKI GŁUPI xD
-DOBRA IDZIEMY DALEJ
- O! A TU MAMY ŚCIANĘ. KOJARZĄ PAŃSTWO NA PEWNO ŚCIANY POLSKICH DOMÓW? GRUBE, SOLIDNE CEGLANE.
- A TU ŚCIANA Z GUWNA. SRAJĄ DO WIADRA, PROSZĘ PAŃSTWA, WSZYSCY Z WIOSKI DO JEDNEGO I POTEM, PAN SIĘ PRZESUNIE, RĘKAMI TO NABIERAJĄ, MIESZAJĄ ZE SŁOMĄ I, UWAGA STOPIEŃ, I LEPIĄ ŚCIANY.
- I TO SIĘ PROSZĘ PAŃSTWA TRZYMA. JEST SOLIDNE, TANIE W BUDOWIE I CO NAJWAŻNIEJSZE! SPEŁNIA SWOJĄ FUNKCJĘ. A W POLSCE? NO W POLSCE JAK W LESIE.
a wojciechowska, kurwa
-chlip chlip ta Kobieta ma tak ciężko
-jebana patriarchalna Afryka
-ehhh tak by sobie chciała chodzić na disco i dawać dupy
-a nie może
-dajcie wzruszającą muzykę
-trzymaj się mbubu
-będę do ciebie pisać
-kocham cię ehhh
#pasta #heheszki
7127f17d-036f-42e5-ae0a-29a517cee28f

Zaloguj się aby komentować

#pasta #wegry #klasyka
https://copypasta.pl/pasta/1045/Pasta-o-leczo
Bądź mną, Anon lvl 28. Odkąd pamiętam mój stary był fanatykiem leczo. Odkąd kurwa pamiętam tylko to gotował. Zaczęło się niewinnie, jakoś za komuny jak pojechali z matką i starszym bratem na Węgry. Tak mu kurwa posmakowało, że zajebał cały garnek miejscowemu Makłowiczowi i wpierdolił razem z matką i bratem do malucha, po czym zaczął spierdalać. Do dziś matka opowiada jak w bananem na ryju wpierdalał chochla za chochlą aż sraki dostał. Kurwa, komuna jak chuj, stacji nie ma i co kawałek zatrzymywał się w krzakach i srał na pomarańczowo. Ale wpierdalał bez opamiętania aż się skończyło. Wyjebał ten garnek i mówi: „Grażyna, jutro robimy leczo na obiad!” Stara panika w oczach, brat zaczął płakać. Po powrocie do domu polazł na rynek w poszukiwaniu papryki. Chuj nakupował ze 30 kilo, przytargał kocioł do weków i wstawił na gazówkę. Jaki był wkurwiony, bo akurat remont instalacji w bloku mieliśmy! Pobiegł do monterów i zaczął ich napierdalać chochlą, aż go milicja na 24 zamknęła. Teraz kurwa wszem i wobec opowiada jak on to za komuny nie siedział za wolność kraju. Chuja prawda. Siedział za leczo. Jebany teraz potrafi stać nad garem cztery godziny i wysyłać mnie dwa razy dziennie po paprykę do sklepu, bo sam za zakaz wstępu. Ekspedientka na mój widok wypierdala z magazynu bez słowa worek z papryką. Tachaj to kurwa na trzecie piętro bez windy. Raz chciałem się wykąpać to kurwa „Nie teraz kurwa, bo się papryka moczy!”. Noszkurwa, żeby we własnym domu nie można się było umyć! Jebany potrafi stać nad garem i do siebie gadać „Ale bym sobie leczo zjadł!”. Potrafi zajebać cały zamrażalnik tym gównem. Za dzieciaka na wielkanoc kazał nam iść szukać prezentów od zajączka pod blokiem i kurwa co znalazłem pod krzakiem? Słoik leczo kurwa! Super kurwa prezent. Pomijam fakt, że słoik był ciepły, a stary mi go zajebał i wpierdolił na śniadanie. Z resztą on nic innego nie wpierdala. Kiedyś chciałem sobie lody zeżreć. Stary oczywiście maczał w tym palce i zrobił lody z leczo! Kurwa, wyobraźcie sobie leczo na patyku! Raz przejebał z solą i pieprzem, bo mu opakowanie do gara wpadło. I tak to kurwa zeżarł. 15 litrów w dwa dni, czaicie?! Żarł i srał leczo. Brat mu powiedział, żeby sobie rurę z dupy do mordy zamontował, bo się wkurwił na niego. Ojciec okładał go workiem z papryką, a potem lamentował że 20 kilo do wyjebania przez niego! Wigilia, święta, stypy tylko kurwa leczo na obiad! Goście już do nas nie przychodzą, bo kto to kurwa będzie wódkę leczo zagryzał. Raz w Krakowie na wycieczce ze starymi chciałem iść do makdonalda, to on „gdzie te kurwa chemje będziesz żarł, tatuś nagotował dobre jedzonko” i zdejmuje termos wojskowy z pleców na środku Rynku. Matka w torbie na szczęście dwa bochenki chleba miała przygotowane na tę okazję. Siara przed kolegami, bo jak mnie w podbazie na wycieczkę do Biskupina wysyłali, to stary przytargał przyczepkę z beczka od kapusty kiszonej pełnej oczywiście kurwa leczo! „Zjedz sobie, bo cały dzień będziecie chodzili!” Potrafi całego świniaka wjebać zamiast kiełbasy do tego chujstwa. Bo niby taniej. A właśnie, kupił sobie kocioł elektryczny na 500 litrów i wstawił do suszarni w bloku. Administracja już olewa sąsiadów, że ma go stamtąd wyjebać. Poddali się po 70 wezwaniu. Teraz zamawia paprykę z gospodarstwa. Hurtowo. Matka płacze, że przez to jego leczo nie ma na nic innego kasy. Więc wymyślił, że zrobi bar w którym będzie leczo tylko. Na gęsto, na rzadko, na srako i owako!
Ojciec jak tylko mógł kombinował kasę na nowy interes. Po wizycie w kilku bankach, w których z resztą stwierdzili, że jest niedojebany mózgowo siedział przez tydzień wkurwiony i kminił. Tak kurwa kminił, że w sobotę o 4 nad ranem wyjebał z zaanektowanej suszarni krzycząc coś o Węgrach. A właśnie, w suszarni odcięli mu prąd po pół roku, więc tylko teraz przesiadywał tam i przytulał kocioł. Znowu gotował w domu nakurwiając rachunek za gaz. Strasznie bóldupił jak te z administracji nic nie rozumiejo i tylko żerujo na czynszach. W sumie kurwy mogły mu ten prąd zostawić, bo znowu cała chałupa jebie. Wrócił do domu z furią w oczach, że kurwy nie chciały mu biletu sprzedać na polskiego busa z bagażem w postaci kotła 500 litrów! W końcu u wujka, który w budowlance robi wyżebrał busa, którym to na Węgry pojedzie. Napierdalał o swojej wizji interesu cały kurwa dzień napierdalając nożem papryki w łazience naprzemian stojąc w kuchni przy garze. Machał w nim jak kurwa na speedzie! Aż mu się oczy świeciły. Następnego dnia podjechał wujas, a ten mu kurwa kazał wpierdolić ten kocioł na pakę. Strasznie się pożarli, bo chciał jeszcze od niego na paliwo wyżebrać. Cebula mocno. Zaczęli się napierdalać w tej suszarni, aż matka musiała ich rozdzielić. Stary z limem pod okiem zwiesił pizde i lamentował. Wujas zabrał busa i tyle go widzieliśmy. Skłócony jest strasznie z ojcem. W sumie mu się nie dziwie. Stary wjebał na uspokojenie cały gar, oczywiście nie przemieszanego leczo, które od spodu się zdążyło przypalić. Darł przy tym pizdę na nas, że nie pilnowaliśmy. Jebie mnie to. Tym razem uderzył do jakiegoś kolegi z pracy, ale ten tylko miał osobówkę. Kurwił ojciec, ale chuj, załadował gar 15 litrów do bagażnika i pojechali. Było pięć dni spokoju w domu. Wrócił zajeżdżając pod dom jakąś ciężarówką z jakimś sprzętem i krzyczał „Grażyna, zwalniam się z roboty! Znalazłem kurwa inwestora na Węgrzech!”. Kurwa, tego już było za wiele. Z ciężarówki wysiadł jakiś koleś w wieku ojca i zaczął napierdalać jakieś byszy ryszy kysze leczo eżgdar. Za chuja nie wiedziałem o co mu chodzi. Stary też nie, ale cieszył się jak dziecko. Podobno na wyjeździe molestował jakiegos tłumacza, który mając go dość zgodził się na tłumaczenie rozmowy o interesie. Po tygodniu ponownego gotowania i wpierdalania leczo kupili przy wylotówce z miasta jakąś ruderę do remontu. Stary podniecony na maksa spuszczał się nad wizją zarobienia kokosów na leczo. Chuj, niech mu się wiedzie. Ja miałem tego dość i podjąłem decyzję o wyprowadzce. Matka wkurwiona na mnie, stary jeszcze bardziej, bo kto mu kurwa będzie pomagał. Kazałem mu spierdalać i zatrudnić kogoś. Po remoncie ruszyli. Na początku napierdalał od rana do nocy przy tym swoim kotle 500 litrów i sprzedawał, ale nie wyrabiał. Jaki wkurwiony był, że musiał zatrudnić osobę do pomocy. Biedny człowiek, nie wiedział na co się pisze. Co rusz kurwa zjebe od starego dostawał, że źle gotujo to leczo, że on inaczej, że chuj go jasny strzeli. W międzyczasie zdążyłem się wyprowadzić 50km od domu. Ale to niestety nie koniec przygody.Minęło kilka tygodni odkąd mnie nie ma w domu. Dzwonię co dzień do matki, ta w sumie już nie taka wkurwiona, bo starego w domu całe dnie nie ma, interes nawet idzie. Coś mi gada, ze stary ochujał, bo te ludzie leczo żro jak pojebane i będzie jakąś fabrykę stawiać z tym Węgrem. Chuj, dobrze, że w tym się stary odnalazł. Może to i lepiej. Nie, nie było lepiej. Staremu odkurwiło do tego stopnia, że postanowił pierdolnąc sobie gar największy kurwa na świecie. Przekurwawyjebisty. Nie mam pojęcia jak to będzie wyglądać. Ten co na początku robił nawet dostał jakąś wyżej posadę. Stary mimo, że jest prezes to sam zapierdala przy tych kotłach, bo co chwilę chujoza go łapie jak widzi jak uni jego leczo beszczeszczo. Matka dzwoni i mówi, że stary o jakieś fundusze się stara, dofinansowanie. Jak się okazało chuja w zęby dostał. Ponoć sam marszałek starego chce pozwać, bo taką manianę odpierdolił przy wniosku. Jebany chciał dotacje na innowacyjność, to go wyśmieli, że leczo to nie innowacyjność i ma spierdalać. Tak w skrócie. Kurwica go ponoć nieziemska wzięła, że pinionc obok nosa przeszedł. Ale, nie ma tego złego, bo stary dostał kontrakt na leczo do Stonki. Teraz oprócz tego przekurwistego gara będzie miał całą linię chłodniczą. Węgier jak to usłyszał to konia walił przez tydzień na zmianę z sekretarką. Znaczy ona mu waliła, nie on jej. Stwierdziłem, chuj pojadę zobaczyć co tam się dzieje u ojca. Jadę se kurwa pekaesem, a tu z 10 kilometrów widać wykurwistą jakąś fabrykę. Myślę sobie „o ty chuju stary, żeś odpierdolił ładnie”. Wyobraźcie sobie kurwa jakiś ciśnieniowy gar wielkości pałacu kultury. I na tym jebitny kurwa neon LECZO! O skurwysyn. Stary zamawia paprykę, pomidory już na wagony. Zatrudnia jakieś 500 ludzi, ale oni „nic nie wiedzu o leczo, sam musze pilnować” jak to mówi. Zajeżdżam pod tą starego fabrykę, on do mnie wychodzi i mówi „pacz kurwa synek, trzeba było tu zostać i mnie pomagać, byś dyrektoram został”. Wchodzimy do odjebanego gabinetu, a tu kurwa oczom nie wierzę. Basen z leczo! Kurwa, olimpijski basen pełen leczo! Stary rozbiera się do gołego pindola i wpierdala się do tego basenu z leczo. Kurwa, co tu się odjebuje?! Wychodzę, nie zdzierżę. Potykam się o jakiegoś przestraszonego technika, który się drze „panie prezes, zawór ciśnieniowy się zaciął zaraz to wszystko wykurwi w powietrze!”. Odwracam się i widzę starego z fiutem na wierzchu jak w przerażeniu patrzy na pojawiające się pęknięcie w przekurwistym garze z leczo. „KUUUUUUUUURWAAAAA!”. Nie dokończył, gdy całe leczo zaczęło spierdalać jakby łysy z brejzers trysnął przez tę szczelinę zalewając miasto. Nawet na tefałenie o tym mówili. Miasto zalane przez leczo! Stary taką traumę wyłapał, że mi czasem go było żal. Odgrzewał tylko to leczo co było w zamrażarce i wpierdalał, do nikogo się nie odzywał. Wpierdalał i milczał. Milczał i wpierdalał. A nie, jeszcze sraki dostał, ale nawet na kiblu srając przepuszczał przez siebie leczo. Tylko przez sen kurwował na jakiegoś Zenka co mu sabotaż fabryki z zazdrości zrobił. Aż nadszedł ten dzień. O ja głupi, miałem nadzieję, że nie nadejdzie. Stary obudził się z okrzykiem „WIEM!”.
„WIEM KURWA, WIEM!”. W tym momencie optymizm prysnął jak dobrze wyrośnięty pryszcz. Po chuj znów się do domu przeprowadzałem? Stary ubrał się i o dziwo nie zeżarł leczo na śniadanie, tylko wyjebał z domu jeszcze szybciej niż wtedy jak na Węgry jechał. Myślę sobie, po kiego grzyba, co on znowu kurwa wymyślił? Toć kasę za odszkodowanie ma, to niech siedzi na piździe w domu i się nie rusza. No ale nie mój stary. Wrócił po południu. Czerwony jak sam skurwysyn na ryju i dyszący jakby ataku astmy dostał. Spodziewałem się kolejnych worków z papryką, ale tym razem się na nieszczęście myliłem. Przytargał jakąś torbę ważącą z 50 kilo, jakieś siaty z ubraniami. Nie zgadniecie co ten stary pojeb wymyślił. Za chuja nie zgadniecie. Też bym nie zgadł. Aż mnie na moje nieszczęście oświecił. „Anon, pamiętasz to sąsiadke, co ona tam po tych szamanach jeździła? Spod trójki, nie?”. O chuj mu chodzi pomyślałem. „No pamiętam tate, a co z nią?”. Jak ja żałuję, że kurwa zapytałem… „Bo oni tam LECZO raka! I jo wyleczyli!”. Kurwa, no nie. W tym momencie rzuca otwartą torbę i siatę na szklany stół, z której wysypują się instrumenta lekarskie. Torba ciężka jak sam skurwysyn, blat pęka, matka drze mordę na ojca, on na nią, że nic się nie stało i kupi nowy, jakiś pies w korytarzu (od kiedy mamy psa?!) chce iść się wysrać, bo go stary leczo karmi i wali taką srakę jak ociec po tym żarciu. Cyrk kurwa na gąsienicach. Tak, zgadliście. Stary chce leczyć raka przy pomocy LECZO! Ręce opadli. Twice. Dzwoni do wujasa, tego od budowlanki, ale jak się tylko połączył, to usłyszałem ze słuchawki stek urywanych przekleństw najwyższych lotów pod adresem starego. „Chuj mu w dupę”. Stary nie był dłużny. Poleciał na pocztę dać ogłoszenie do gazety. Później w kilka dni ogarnął nową miejscówkę z równiej jebitnym neonem (tak, to ten co z fabryki został) – Tutaj LECZO raka. Nawet nagrał komórką reklamę, co ją wysłał do naszej kablówki : kobita idzie ulicą i pyta przechodnia „Gdzie tu LECZO raka?”, w tym momencie wyskakuje mój stary w kitlu i drze japę „TU LECZO!” i adres. Żenua lvl 9999 albo i lepiej. Siara się na mieście pokazać. Pacjenty walą drzwiami i oknami. Jak się łatwo domyśleć wcale kurwa nie leczo. Po pół roku do starego przyjebała się izba lekarska, że nie ma prawa wykonywania zawodu. I chuj bombki strzelił. Staremu dowalili wyrok w zawiasach, na szczęście odszkodowania z kasy po fabryce popłacił. Teraz kurwi i chuji w domu, że nie pozwalajo na nic w tym kraju. Miałeś stary capie zajebisty pomysł. Taki był wkurwiony, że znów żarł i srał leczem. Aż pewnego dnia przyniósł z kiosku po egzemplarzu Wędkarza Polskiego, Świata Wędkarza i Super Karpia. No i się zaczęło…

Zaloguj się aby komentować

#pasta #gothic #internet #hejto
bądź mno lvl 35
posiadaj farmę
żona typowa kura domowa
te Hilda co na obiad?
rzepa
kurwa znowu
ej Lobart
rzepa się skończyła
weź skocz
kurwa nie chce mi się
JUŻ!!!!one!one
dobra dobra już idę
podbija typek lvl 1
w samej piżamie
w dodatku cały czas chodzi z kijem przy dupie
CZEMU WKROCZYŁEŚ NA MÓJ TEREN?
potrzebuję ubrania
70 sztuk złota
może się jakoś dogadamy?
jeśli chcesz możesz dla mnie pracować
trzeba zebrać rzepę z tego poletka przy stodole
zrobił to w pół minuty
chyba startował w jakichś zawodach w zbieraniu rzepy
dobra sprzedam za 60
to za dużo
pracy na farmie jest sporo
w 5 minut załatwił wino, zabił bandytów kradnących mi owce i kupił mi nową patelnię
hehe no dobra 30 xd #januszebiznesu
co za debil kupił to
ja bym żądał zapłaty
albo zajebał
ale nieważne
mija dzień
budzę się
chcę się przejść po polu
a tu zonk
zmutowane biedronki najechały moją farmę
wtf
ten sam typek co wczoraj podchodzi
przypakowany, z mieczem w ręku
w dodatku przyjęli go do milicji
przyszedłem rozwiązać twój problem
yyy
NO RUSZ SIĘ, ILE JESZCZE MAM CZEKAĆ?
mijają 2 minuty
wraca
po bestiach ani śladu
on ani zadrapania
no, wreszcie, zaczynałem się niecierpliwić
mija tydzień
budzę się
chcę się przejść po polu
nagle podbijają jacyś sataniści
proszę opuścić mój dom
a on wkurwiony
POHUS KOPUS CZARY MARY TWOJA STARA TO TWÓJ STARY
i wyszli
jakaś jebana klątwa
moja żona dostała gorączki
nagle podbija znowu tamten dziwny typek
kurwa został rycerzem
yy dzień dobry
co cię trapi Lobarcie
żona jest opętana
poczekaj pójdę po księdza
mija 1,5 minuty
wraca
masz polej ją wodą święconą
cokurwa
jakimś cudem zadziałało
mijają dwa tygodnie
budzę się
chcę się przejść po polu
a tu nagle stado kiboli z klanu Orka Gdynia
wpierdolili się na moje pole i zaczęli wpierdalać zboże
pojebani jacyś
ale ich nie przegonię
nagle patrzę
a tu znowu ten pojeb
kurwa został palladynem
wyjął swój miecz świetlny
i im wpierdolił
yy no dzięki masz tu 50 sztuk złota
chyba jestem pierdolnięty i mam jakieś zwidy.

Zaloguj się aby komentować

Ja jebie. Primo, kurwa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. Kurwa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. Kurwa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.
Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Zajebiście. Ja nie lubię kminku. Ale kurwa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. Kurwa. Ja jebie.
dedik

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell w sumie #thebestofhejto by sie nadawało ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tXFkuMyXZ3

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell hahaha xD a jednak dobre to jest xD

Moseva

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell kminek jest ok, ale kolendra to jakaś porażka życiowa

Zaloguj się aby komentować

#pasta #komputery #klasyka
Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.
To moje opowieści z pracy.
Dzień 1
>kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera
>spoko, mam to
>ściągam program
>"Wow, jesteś w tym ekspertem"
>"No cóż..."
>komputer prosi o wpisanie hasła admina
>zapomniałem hasła admina
>próbuje: hasło
>nope.jpg
>"ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"
>3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera
Dzień 2
>wkurwiony koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym
>nie mam pojęcia co mówi
>pauza
>koleś czeka na odpowiedź
>przypominam sobie "IT Crowd"
>"Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?
>Zresetować znaczy się?"
>"Moment..."
>zadziałało
Dzień 3
>laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem
>kocica 9/10
>flirtuje ze mną
>mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje
>jedyne co słyszę to jej cycki
>jej laptop pachnie truskawkami
>ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa
Dzień 4
>nauczyłem się wyłączać serwery
>ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni
>wyłączam serwery
>wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera
>w końcu ludzie zaczynają się drzeć
>STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!
>"biore się za to!"
>biegnę do serwerowni
>gram w Hotline Miami przez kilka godzin
>włączam serwery pod koniec dnia
>wychodzę z serwerowni
>wycieram pot z czoła
>"dałem rade..."
>ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę
>tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM
Dzień 5
>spotykam kocicę przy ekspresie do kawy
>zapytałem się co u niej, proste pytanie
>zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem
>nie widzi we mnie człowieka
>widzi we mnie IT
>mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa
>robi to
>upgrade'uję jej IE
>instaluje adobe reareda
>resetuje komputer
>wszystko śmiga
>zanoszę go jej
>poprawiam fryzurę
>sprawdzam oddech
>zachowuje się jak bym ją ocalił
>siedzi w swoim biurze, gada przez telefon
>ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko
>robię to, i trochę się ociągam
>"To wszystko skarbie?"
>wychodzę
>słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"
>tylko IT
>teraz jestem tylko tym
Dzień 6
>cholernie się nudzę
>postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony
>filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry
>uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa
>używam konta admina, bo w końcu znam hasło
>wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze
>ściągnąłem emulator i pokemony
>gram sobie
>koleś przychodzi do mojego biura
>"chyba mam wirusa"
>ja: "złap je wszystkie"
>do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy
Dzień 7
>ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze
>nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu
>"wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"
>idę do domu
Dzień 8
>koleś z siódmego dnia znowu dzwoni
>jest wkurwiony
>mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta
>"zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"
>"o czym ty kurwa mówisz?"
>click
Dzień 9
>jedna z drukarek zużyła cały toner
>jakiś grubas każe mi go zmienić
>"to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"
>tak serio to ściągam steama
>"to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"
>wzdycham i idę to zrobić
>nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera
>zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"
>mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje
>musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda
>wracam do sprawy z serwerem
>pół godziny później grubas wchodzi do biura
>"ćoś ty kurwa zrobił z drukarką?"
>"zmieniłem tusz"
>zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem
>idziemy do drukarki
>opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje
>drukarka nawet się nie zamknie
>są czarne ślady dłoni na całej drukarce
>czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam
>"chyba jest coś nie tak z siecią"
>drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP
Dzień 10
>muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji
>nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu
>nie mam nawet karty firmowej
>mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem
>może użyć della kogoś innego
>pliki z maca nie działają na dellu
>zadzwonili do mnie w trakcie zebrania
>wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę
>ściągam adobe readera
>otwieram plik
>działa
>"Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"
Dzień 11
>nowy pracownik w firmie
>nikt mnie nie poinformował
>opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby
>idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś
>jest kilka sztuk
>ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych
>odpalam
>działa
>ustawiam go dla nowego kolesia
>wszystko laguje
>odpalasz adobe readera? masywny lag
>odsyłam komputer
>"sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"
>koleś ciągle prosi mnie o pomoc
>jest beznadziejny
>po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach
Dzień 12
>czyiś komputer się spieprzył
>kurrrrr
>ustawiam
>przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci
>idę do serwerowni
>patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa
>wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić
>"a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."
>"sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"
>gram sobie w sim theme park przez resztę dnia
Dzień 13
>przychodzę do pracy godzinę spóźniony
>całe biuro w chaosie
>upadekrzymu.jpg
>"JEST TUTAJ!"
>odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila
>dziesiątki mailu w stylu:
>"coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."
>"wiesz czemu strona nie działa?"
>serwer faktycznie nie działa
>adobe reader mnie teraz nie ocali
>"po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"
>wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić
>roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić
>ucinam sobie drzemkę przez cały dzień
>ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni
>terminy minięte
>wychodzę o 18:30
>manager widzi mnie na parkingu
>był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem
>"wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"
Dzień 14
>serwery dalej nie działają
>wszyscy wkurwieni
>idę na wczesny lunch
>słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura
>dziekibogu.jpg
>"Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"
>zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię
>"też jestem IT"
>pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni
>obaj kiwają głową
>"co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"
>"próbowałeś go zrestartować?"
>wracam i restartuje serwer
>kurwa, działa!
Dzień 15
>kocica chodzi po biurze poddenerwowana
>"Wszystko ok?"
>"Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"
>"Spoko"
>biorę laptopa
>reinstaluje office'a
>outlook znowu działa
>przeglądam maile, żeby upewnić się że działają
>wysyłam testowego maila
>czytam tytuły jej nowych maili
>"Rozwód"
>oddaje jej laptopa
>"Wygląda na to, że działa"
>"Dzięki..."
>"Wszystko ok?"
>"Cóż..."
>tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!
>"Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"
Dzień 16
>jeden z monitorów upośledzonego nie działa
>wyświetla się całkowicie na zielono
>na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak
>jedyne co robi to przegląda tapety na msn
>i używa jakiegoś programu fedexa
>jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić
>nic nie działa
>to nie sterownik
>to nie ustawienia
>to chyba coś z samym montorem
>cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"
>po dwóch godzinach koleś mówi
>"może wtyczka jest zepsuta?"
>zmieniłem kabel hdmi na nowy
>zadziałało
>oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś
Dzień 17
>miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura
>jest najstarszą osobą w biurze
>stara jak dinozaury
>mówię, że coś dla niej mam
>wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów
>zanoszę ją jej
>"jesteś taki pomocny"
>sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę
>podnoszę się i otrzepuję spodnie
>staruszka wygląda jakby miała zawał
>patrze na ekran
>czarny
>wstając nacisnąłem przycisk power
>straciła 3 godziny pracy
>3 godziny których nigdy nie odzyska
Dzień 18
>firmowe spotkanie
>przekroczyliśmy budżet
>było dużo wydatków
>straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc
>dzień 18
>prawie cały miesiąc
>wylecę na zbity pysk
>budżet departamentu IT zostaje poruszony
>są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu
>"Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"
>pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą
>"Niezbyt..."
>"Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"
>gówno prawda
>dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"
>nie wiem czy będzie seks
>kupuje gumki
>nie jest taka ładna 6/10 góra
>nie będę kłamał
>mocno średnia
>podjeżdżam do jej domu
>dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko
>mąż otwiera drzwi
>pokazuje mi konputer
>instaluje najnowszego adobe readera
>zarabiam 20$
>jadę do domu
Dzień 19
>jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo
>sprawdzam ustawienia
>po dwóch godzinach
>"zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"
>wtf
>nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie
>wkurwiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone
>pukanie do drzwi
>to ten koleś
>"hej, dzięki za naprawienie tego"
>"czego?"
>"mojego usb"
>nic nie zrobiłem
>"a, to... spoko"
Dzień 20
>spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię
>wygląda całkiem nieźle
>odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami
>ludzie tracą swoje projekty
>losowo są wywalani z serwera
>mówię, że są problemy z isp
>staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię
>pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie
>niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci
>mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu
Dzień 21
>teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki
>8 komputerów podpiętych do jednej sieci
>próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć
>to są stare monitory i nie można tego zrobić
>wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów
>ustawiłem wszystko do południa
>po lunchu zaczynam kopanie
>okropnie powoli, ale zaczynam
>ludzie narzekają na lagi serwera
>obwiniam olimpiadę za lagi
>mówię, że całe buro musi je streamować
>banuję olimpiadę na filtrze systemowym
>biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu
>ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk
>i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa
>oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi
>"To jest koleś którego ta firma potrzebowała"
Dzień 22
>dzień urodzin
>całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu
>biorę ciasto
>podpinam n64 w jednym z biur
>wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye
>mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"
>skopałem im wszystkim dupy
>zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta
>nikt nie zauważył
Dzień 23
>kocica dzwoni z trasy
>ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie
>mówi nazwę tej apki
>nie mam pojęcia co to jest
>staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko
>pytam, czy używa WIFI czy 3G
>"jak to sprawdzam?"
>"nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"
>googluję apke, ale nic się nie pojawia
>pytam kogoś ze sprzedaży
>"oh, to tylko infografika z naszej strony"
>mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada
>jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej
Dzień 24
>45 latka wygadała się, że robię też poza pracą
>teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne
>mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże
>większość to proste naprawy
>aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia
>ale wtedy trafił mi się on
>laptop z piekła rodem
>gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce
>"co z nim nie tak?"
>"ty mi powiedz, geniuszu"
>odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu
>klikam enter
>naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?
>wydaje mi się, że to coś z napędem cd
>otwieram napęd
>jest tam gruba warstwa okruchów
>przechylam laptopa na bok
>pieprzone okruchy wysypują się z laptopa
>resetuję laptopa
>wczytuje się bez problemu
>okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki
>pieprzone laptopy
Dzień 25
>mimo, że jestem gówniany w sprawach IT
>jeden koleś myśli, że skoro jestem IT wiem dużo o technologii
>pyta się mnie jaka jest moja ulubiona przeglądarka
>"Google... Ultron"
>"Jest taka jak chrome?"
>cholera. to miałem na myśli
>"tak, ale lepsza... nasa jej używa"
>"super, mógłbyś mi ją ściągnąć?"
>gulp
>"spoko"
>dosłownie zaczynam ruszać myszą wte i wewte tak szybko, że nie widać kursora
>ctrl alt delete do managera zadań
>"proszę. Zrobione, wygląda jak chrome. ale to jest Ultron, nikt inny nie zobaczy różnicy"
>do dzisiaj myśli, że pracuje na google ultron
Dzień 26
>jakaś kobieta mnie woła
>"to zajmie tylko minutkę. prościzna!"
>cholera
>prosi mnie o podłączenie nowej drukarki
>wstaje ze swojego krzesła i pozwala mi usiąść
>zapomniałem jak dodać sieciowe drukarki
>z koleżanką stoją za mną i obserwują ekran
>"czy to będzie trwało długo?"
>Udaję zamyślonego, patrzę w ekran z dłonią na skroni
>"Anon? Mamy deadline które się zbliża..."
>"Co do...?"
>obie kobiety wyglądają na zaniepokojone
>"NA TYM KOMPUTERZE JEST WIRUS!"
>i wybiegłem wyglądając na wkurwionego
Dzień 27
>nauczyłem się używać narzędzia do zdalnego sterowania którego używa całe biuro
>postanowiłem pomęczyć tą miłą staruszkę z wcześniej
>losowo ruszam myszą przez kilka godzin
>ona męczy się z podstawowymi rzeczami
>przyszła do mnie po nową myszkę
>pomagam jej
>podpinam ją i wracam
>mysz się znowu rusza. uruchamia worda
>zaczynam pisać
>"Cześć."
>brak odpowiedzi
>"Cześć."
>"Cześć? Kto to?"
>"Śmierć :("
Dzień 28
>jakiś koleś prosi mnie o wypalenie mu prezentacji na płytę dvd
>kurwa mać wiem jak to zrobić
>wypalam płytę
>maszeruję do jego biura, dumnie trzymając płytę wysoko w powietrzu
>jakaś kobieta próbuje mnie zatrzymać "Hej, mógłbyś..."
>"Nie teraz, ważna sprawa IT którą muszę się zająć!"
>daje kolesiowi jego wypaloną płytę
>to może być pierwsza rzecz tutaj którą zrobiłem poprawnie
>łza się w oku kręci
>taki dumny z siebie, że tak daleko zaszedłem
>jestem prawdziwym IT
>5 minut później koleś do mnie dzwoni "hej... cóż, na płycie nic nie ma..."
Dzień 29
>dałem nowej kobiecie w firmie laptopa
>nic nie jest ustawione
>zapomniałem jak podpiąć outlooka
>spoko, zrobiła to sama
>super
>pyta mnie czy mogę wpisać dane admina. żeby mogła ściągnąć jakieś narzędzie do mediów
>"Pewnie"
>zjebałem hasło 3 razy i mnie zablokowało
>muszę odblokować komputer z mojego pcta
>nie wiem jak to zrobić ale muszę wrócić do jej biura, bo zostawiłem tam swojego gameboya
>zaczyna zagadywać
>"Gdzie się uczyłeś, że skończyłeś tu jako IT?"
>zaczyna coś podejrzewać
>próbuję się jeszcze raz zalogować
>dalej jest zablokowane
>"Hmm... wiesz co? Chyba to rozszerzenie Hootsuite jest zawirusowane. Nie chcę tego gówna w swojej sieci."
Dzień 30
>dzisiaj wszystko zaczęło się pieprzyć
>jeśli pamiętacie, ustawiłem maszynę do miningu bitcoina w serwerowni
>używało prawie cały przesył
>sieć ledwo działała
>a teraz przez moje zrzucanie wszystkiego na wirusy i ogólne lenistwo ludzie zaczęli plotkować
>że firma jest atakowana przez grupę hakerską
>po lunchu szefostwo zaciągnęło mnie do biura na spotkanie
>"Jak wiesz, mieślmy ostatnio spore problemy z naszą siecią..."
>jestem w dupie
>"od powolnego transferu danych po wirusy"
>bardzo głębokiej dupie
>"Chcemy, żebyć zaczął śledztwo i dowiedział się kto to robi i dlaczego"
>ROFL
>Jestem pieprzonym gliniarzem którego zadaniem jest znaleźć pieprzonego gliniarza
>Jestem pieprzonym prawem.
Dzień 31
>mówię ludziom, że robię kalibrację serwera
>"to coś jakby pobieranie odcisków palców"
>nie ma mądrzejszego ode mnie
>pokazałem jednemu facetowi w średnim wieku, z brodą, jak używać aplikacji
>wrzucam mu ją do ulubionych i na pasek skrótów
>patrzę na jego ulubione
>Matula z Dużymi Cyckami
>Piżamowe Dziwko-party
>Mexykanka w autobusie
>przejeżdżam nad każdym z nich kursorem myszy, czytając bezdźwięcznie ich tytuły
>facet zaczyna się denerwować
>prosi. żebym nie powiedział nikomu
>"Czemu nie?"
>"Kupię ci lunch"
>dostałem 10 nuggettów z kurczaka
Dzień 32
>z jakiegoś dziwnego powodu całe biuro musi przepisywać captcha zawsze gdy coś googlują
>nie mam pojęcia dlaczego
>koleś od google ultrona pyta, czy ma to coś wspólnego z wirusem i czy powinien tworzyć kopię zapasową danych
>"Pi pierwsze. Zawsze twórz kopie zapasowe"
>kiwa głową
>"Po drugie. To tylko zabezpieczenie które założyłem. Roboty się tu czają"
>znowu kiwa głową, jakby moje słowo było prawem
Dzień 33
>koleś od ultrona wygadał się o google ultron
>teraz każdy w biurze chce, żebym mu go zainstalował
>kilka osób które wiedziały nieco więcej pyta co to do cholery google ultron
>zbywam ich środkowym palcem
>spędzam cały dzień instalując nieistniejący program na komputerach
>dosłownie spędziłem 3-4 godziny udając, że to jest program którego używa nasa
>jakaś dziewczyna pyta. czy to jest legalne
>"Jesteś policjantką?"
>podała mnie do HR za "zachowanie bliskie karnemu"
>już wyjaśniłem kolesiowi w HR co to google ultron...
>HR myśli, że to jest prawdziwe
>HR myśli. że nasa tego używa
>Hr mówi lasce, żeby mi nie przeszkadzała w sprawach technologii bo nie zna się na tym tak jak ja
>nie zna się na tym tak jak ja
Dzień 34
>cały dzień grałem w portala 2
>nie było ani słowa skargi
>ani jednego update'a adobe readera czy flasha przez cały dzień
>coś jest nie tak
>sprawdzam co się dzieje
>wszyscy pracują bez przerwy
>pytam jakiegoś kolesia jak jego komputer działa
>"Świetnie. Odkąd ściągnąłeś mi Google Ultron mój komputer wręcz śmiga"
>wtf
>szybkie wyszukiwanie na temat chroma
>okazuje się, że automatycznie ściąga najnowsze oprogramowanie adobe
>omfg
>bez pieprzonego adobe readera nie mam pieprzonej pracy
>wysyłam masowego maila
>UWAGA: nie otwierajcie google ultron, został shackowany
>resztę dnia wywalałem ultrona i ustawiałem IE jako domyślną przeglądarkę
Dzień 35
>ludzie zaczynają się denerwować tym całym hakerem/wirusem
>zastanawiają się dlaczego jeszcze tego nie rozwiązałem
>niektórzy nawet wierzą. że to nie jest żadna grupa hakerska jak mówiłem
>"To nie są amatorzy. To są profesjonaliści. Dlatego muszę update'ować waszego antywirusa."
>żeby ludzi nieco przestraszyć po kryjomu uruchomiłem komputer jednej z osób na chorobowym, ustawiony mniej więcej pośrodku jednej z większych sal
>głośniki na maksa
>puszczam Jitterbug Whama co 3 sekundy przez cały dzień
>w końcu ludzie przychodzą do mojego biura informując mnie o tym
>kiwam głową
>"To gorzej niż myślałem"
>"Co? Co takiego?"
>"To gang Jitterbug. Jedna z najlepszych grup hakerskich"
>"Nigdy o nich nie słyszałem"
>"To dlatego są najlepsi"
Dzień 36
>sprawdzam wiadomości
>policja dzwoniła
>KUUURRRWAAAA
>jako, że jestem IT muszą ze mną porozmawiać na temat ostatnich ataków hakerskich w naszej firmie
>usuwam wiadomość
>kocica przychodzi do mnie do biura
>pyta, czy mógłbym jej ustawić pulpit tak. żeby tapeta zmieniała się co kilka minut
>"Spoko."
>Idę z nią do biura
>mówi mi, że bierze rozwód
>"Oh."
>mówi, że zaczyna znowu chodzić na randki i to jest trochę dziwne
>pieprzyć to
>"Może pójdziemy na piwo kiedyś po pracy?"
>śmieje się
>"Co? To znaczy, czemu nie?"
>"Żartujesz, prawda? Jesteś IT..."
>oczy mi zaczynają łzawić jak wpatruję się w powiadomienie o nowym update adobe readera
>"Po prostu to ściągnę"
Dzień 37
>czuję się gównianie
>kocica powiedziała koleżanką z działu sprzedaży. że próbowałem ją zaprosić na randkę
>wszyscy się śmieją za moimi plecami
>słyszę ich szepty
>leee hahaha IT? łeee"
>mam ochotę otworzyć komputer i wskoczyć w wiatrak na procesorze
>koleś z działu sprzedaży który zawsze dzwoni (tak, ten) przychodzi do mnie do biura
>"Mój laptop nie działa"
>Idę z nim do jego biura
>Naciskam przycisk power żeby zresetować
>nie mówię nic, tylko odchodzę
>"Jeśli to jest wszystko co tu robisz... po co nam tu jesteś?"
>odwracam się
>"co?"
>"jeśli wszystko co tu robisz to resetowanie komputerów, to za co ci płacą? Sam mogę zresetować swój cholerny komputer"
>uśmiecham się
>"Naprawiałeś tu kiedyś serwer? Wiesz jak ciężko jest go potem ustawić, żeby działał? Pamiętasz jak nie działał przez ponad dzień?"
>kręci głową
>"tak myślałem"
>oczywiście tylko go zresetowałem lol
Dzień 38
>dalej czuję się gównianie po tym jak kocica dała mi kosza
>postanowiłem blokować jedną większą stronę co godzinę
>czułem się jak Joker
>najpierw youtube
>potem ebay
>potem reddit
słyszę ludzi narzekających na moją notkę odnośnie filtrowania stron
>"To jest miejsce pracy, a nie zabawy."
>jakaś kobieta wbiega mi do biura
>"Okej, to nie jest zabawne... to poważna sprawa"
>"why so serious?" (tłum. zostawiłem po angielsku, brzmi lepiej)
>"Musisz odblokować ebaya"
>lol serio
>"MAM AUKCJĘ KTÓRA KOŃCZY SIE ZA 5 MINUT"
>dałem ebaya na listę dostępnych stron
>ale było już za późno
>przegrała aukcję o pokrowiec na telefon
>mwahahahaha
Dzień 39
>"śledczy" przychodzi do biura
>szefostwo martwiło się. że mamy za dużo do stracenia i chcieli profesjonalistę
>jestem w dupie
>pokazuję mu całe biuro
>pyta się gdzie leży serwerownia
>"A to Carol. Jest buntowniczką. Co nie, Carol?"
>robię wszystko co mogę by odciągnąć nieuniknione
>idziemy do serwerowni
>mówi, że podoba mu się jak kable są ładnie poukładane
>myślę nad podniesieniem monitora. rozbiciem mu głowy i ucieczką do Meksyku
>nie mogę tego zrobić
>nie jestem potworem
>jestem IT
>koleś sprawdza serwer
>pyta się o dane do logowania
>przesrane
>daję mu hasło
>loguje się
>otwiera IE
>spogląda na mnie przez ramię
>"Nie musisz tu być"
>"Zostanę"
>Muszę tu być kiedy to się stanie
>dosłownie zaczyna poruszać myszą w losowych miejscach i klika w różne miejsca na ekranie
>Wiem. bo okienko Home Depot wyskoczyło
>zaczyna coś mówić pod nosem... "hmm... hmmm"
>wpisuje adobe reader w googlach
>ściąga
>rusza kursorem jeszcze trochę
>i w końcu mówi
>"pieprzeni hakerzy. co nie?"
>jesteśmy braćmi. on i ja
>bracia IT
Dzień 40
>obudziłem się i zdałem sobie sprawę jakie mam szczęście, że nie jestem zwolniony albo gorzej
>widzę z parkingu jak kocica wchodzi do biura
>pyta się mnie co słychać
>myślę, że w koncu pokonaliśmy gang jitterbug
>"nie... mam na myśli poza pracą"
>patrzę na nią dziwnie i uśmiecham się
>"Ah, wiesz jak to jest"
>poprawia włosy i śmieje się
>co do cholery?
>"Super. Mam problem z jednym plikiem... możesz go dla mnie otworzyć, skarbie?"
>wzdycham
>"Okej, spoko..."
>idziemy do jej biura, cały czas flirtuje
>klikam na link do pliku .pdf
>nie otwiera się
>zaczynam ściągać adobe readera
>w międzyczasie pytam się jej jakie ma plany na weekend
>"Jadę z takim jednym facetem na weekend w góry, odpocząć trochę"
>zatrzymuję ściąganie na 80%
>wychodzę
>jestem IT
Dzień 41
>ta niezła laska ćwicząca yogę przychodzi do mnie do biura
>jej klawiatura pisze po francusku
>jestem za bardzo zajęty nappy birdem. żeby mnie to obchodziło
>"więc pomożesz mi?"
>"jeśli będę miał chwilę czasu, teraz jestem zawalony robotą"
>"kiedyś cię rozszarpię"
>zabiera swój cudowny tyłeczek z mojego biura
>śliczna dziewczyna, a ja mam to w dupie, chcę. żeby ten dzień się skończył
>nienawidzę tej pieprzonej roboty
>wszystko co robię to dostaję opieprz i ściągam adobe readera
>nawet nie mogę sobie poprawić humoru grami
>tata wchodzi
>widzi, że wyglądam niewyraźnie
>zabiera mnie na lunch
>klepie po ramieniu
>"jestem z ciebie dumny. synu"
>firma jest w rozsypce
>a ja wciąż jestem głównym specem od ściągania adobe readera
>ale nie zamieniłbym nic z tego za jego kolejne słowa
>"Kocham cię, synu."
Dzięki wam wszystkim i dzięki tato za pracę. Nie zapomnijcie updatetować swojego adobe readera!
Rozali

@szybki-zuk lubie #pasty - kto zapomniał żeby nie klikać „rozwiń” XD

mix3d

@szybki-zuk topka jeżeli chodzi o pasty :)

szybki-zuk

@mix3d nie da się z tym nie zgodzić xD

Zaloguj się aby komentować

Kurde 1 dzień mnie nie było na hejto a tu jakaś aferka Ktoś streści o co kaman dla mniej obeznanych użytkowników?
#afera #hejto
29859a42-16a4-4c1f-9b55-2f98aff4310c
precision

@GumaBalonowa o kurwa xD fajna wolność na tym portalu widzę, a miał być lepszy niż wykop xDD

prosze_bardzo

afera w skrócie: hejto to portal robiony dla użytkowników i przez użytkowników. Tak samo jak wykop dlatego, tak samo jak na wykopie, moderacja dopuszcza tylko treści które sama lubi i uważa za wartościowe.

Zaloguj się aby komentować

#gothic #pasta #hejto #internet
bądź mną
strażnik lvl 40
pilnujesz południowej bramy Starego Obozu
żeby to jeszcze była północna brama, gdzie czasem coś się dzieje i przychodzi ktoś nowy zza Bariery, ale nie, musieli Cię przydzielić akurat do południowej, gdzie ścierwojady dupami szczekajo xD
razem z Tobą bramy pilnuje drugi strażnik
chciałeś do niego kiedyś zagadać, ale on tylko rzucił "przepuść mnie" jak chciał wejść na Twoje miejsce i to była cała gadka z jego strony
bo pary razy dziennie zamieniacie się z nudów miejscami
super praca kurwo xD
pilnujecie bramy, przez którą nikt nie przechodzi xD
no dobra, kilka dni temu jeden z kopaczy imieniem Melvin wyszedł sobie z obozu i nie wrócił
ponoć poszedł do obozu świrów na bagnie i teraz jara tam blanty
Gomez, szef obozu, wkurwił się, że mu tania siła robocza spierdala i zakazał wypuszczania jakichkolwiek kopaczy bez pozwolenia
no to stoisz sobie razem z ziomkiem przy bramie i pilnujecie, żeby żaden inny nie spierdolił
jakieś kilkanaście metrów przed wami, trochę po lewej stronie, skubie sobie trawę ścierwojad
po prawej z kolei jest wzniesienie, a za nim jaskinia, której spod bramy nie widzicie, ale kiedyś poszedłeś tam się odlać, stąd wiesz o jej istnieniu
czasem słychać stamtąd chrumkanie kretoszczurów
z kolei daleko na wprost siedzi sobie pod drzewem jeszcze jeden strażnik ze Starego Obozu, Pacho
jego zadaniem jest ostrzeganie wszystkich, którzy będą szli koło niego, że tamtejsza droga prowadzi na ziemię orków
kiśniesz z tego srogo bo nigdy nie widziałeś, żeby ktokolwiek tamtędy przechodził xD
Pacho leży całymi dniami oparty o drzewo i ma na wszystko wyjebane xD
nawet na jaszczura, który kręci się kilka metrów od niego xD
i tak sobie stoisz z ziomkiem całymi dniami przy bramie, gapiąc się na dupę skubiącego trawę ścierwojada, a Pacho śpi pod drzewem xD
więcej rzeczy dzieje się w samym obozie
niedaleko bramy kręci się strażnik, nazywany Szakal, który próbuje wysępić od każdego 10 bryłek rudy
jebany cygan xD
ale chociaż czasem podzieli się jakąś plotką i przynajmniej wiesz, co nowego w obozie
niedaleko przesiaduje też typek z Nowego Obozu, o imieniu Mordrag
gość podobno zajebał towary ludziom ze Starego Obozu, a teraz chce je sprzedać ludziom z tego samego obozu xD
Twój przełożony i szef strażników, Thorus, strasznie się o to wkurwia
no w sumie nie dziwota xD
ale Mordrag jest kurierem magów wiec Thorus gówno mu może zrobić
i takie różne plotki i ploteczki krążą po obozie i przynajmniej umilają Tobie nudę przy bramie
ale pewnego dnia zaczyna się inba!
z obozu wychodzi strażnik, który na szyi ma jakiś wypasiony naszyjnik
kojarzysz, że nazywa się Nek
mówi, że kucharz Snaf wysłał go po grzyby
co kurwa
zastanawiasz się, czemu kucharz w randze kopacza wysyła po żarcie strażnika xD
no ale w sumie to wyjebane
Nek tymczasem po wyjściu z obozu kieruje się w prawo i znika za wzniesieniem
po chwili słyszysz jakiś kwik i chrumkanie, a zaraz potem wszystko cichnie
o kurwa, co tam się odjebało!
po obozie roznosi się wieść, że Nek zaginął
wszyscy go szukają, a najbardziej wkurwił się strażnik Fletcher, który przejął jego rewir, a wcześniej się opierdalał przy ognisku xD
następnego dnia przy bramie od strony obozu pojawił się jakiś dziwny typ z włosami związanymi w kucyk
pierwszy raz go widzisz więc to chyba jakiś nowy
na plecach nosi kilof xD
mówi, że musi wyjść bo Snaf go wysłał po grzyby
kurwa, następny xD
no ale spoko, póki nie dołączył do obozu i nie jest kopaczem to może sobie łazić gdzie chce
nowy wychodzi przez bramę i skręca w prawo, ale zbiera tylko piekielniki i po chwili wraca
mówisz mu, żeby uważał, bo na zewnątrz jest niebezpiecznie
chuj, że powinieneś mu to powiedzieć, gdy wychodził, a nie gdy wchodził xD
nowy wbija do obozu, ale po godzinie znów pojawia się przy bramie i wychodzi na zewnątrz
znów kieruje się w prawo, ale tym razem znika za wzniesieniem
ponownie słyszysz kwik i chrumkanie
ale tym razem to nie koniec
nowy wyłania się zza wzniesienia, a na szyi ma naszyjnik Neka
za nim biegnie kilka kretoszczurów więc nowy spierdala ile sił w Twoją stronę xD
postanawiasz mu pomóc i wyciągasz miecz
Twój ziomek, drugi strażnik, robi to samo
"Znowu jedna z tych głupich bestii"
rzucacie się na potwory i siekacie je na kawałki
nowy dziękuje za pomoc, po czym patroszy kretoszczury i wyciąga z nich mięso
a potem znika w obozie
stoisz sobie na straży przez całą noc i rozkminiasz, co tu się odjebało
w międzyczasie po obozie rozchodzi się wieść, że kucharz Snaf wymyślił jakąś potrawkę z chrząszcza i będzie rozdawał każdemu chętnemu
ale nikt nie chce brać bo ponoć to jebie na pół obozu xD
następnego dnia dziwny typ znów się pojawia
z daleka słyszysz, że zagaduje do Mordraga i pyta go o Nowy Obóz
po chwili obydwaj wybiegają przez bramę, kierują się w prawo i znikają
zastanawiasz się, czy Mordrag faktycznie go zaprowadzi do Nowego Obozu, czy zrobi w chuja i wyrucha w pierwszej napotkanej jaskini xD
ale po 3 dniach nowy wraca
wydaje się jakiś taki silniejszy, a na plecach zamiast kilofa ma miecz
no i nosi spodnie kreta
zastanawiasz się, czy przyłączył się do Nowego Obozu i co się stało z Mordragiem
nowy tymczasem na Twoich oczach wyciągnął miecz i wpierdolił dwóm ścierwojadom po lewej stronie od bramy
o skubaniec, zaczyna się wyrabiać!
Pacho oczywiście miał na to wyjebane i tylko się przyglądał xD
nowy zaś wbiegł do obozu
następnego dnia znów wybiega
kurna, co za wiercipięta xD
ale tym razem towarzyszy mu Baal Parvez, jeden ze świrów, co to próbują zwerbować każdego, kto się nawinie, do dołączenia do ich obozu
słyszałeś kiedyś, jak wciskają naiwniakom, że po dołączeniu do ich obozu czeka ich wieczne jaranie i święty spokój od zapierdalania w kopalni
myślisz se, że takiego chuja xD Dobrze wiesz, że guru piorą nowym mózgi, a potem każą im zbierać ziele na bagnach w otoczeniu błotnych węży
a te wielkie luje potrafią wpierdolić człowieka na jeden kęs xD
to już u Gomeza lepiej, mimo że furiat i choleryk
no ale jednak Baal Parvez biegnie z tym dziwnym nowym więc chyba go przekonał
obydwaj wybiegają przez bramę, a potem kierują się na wprost
nagle atakuje ich ten przerośnięty paskudny jaszczur
Pacho wreszcie podniósł dupę i nawet wystrzelił bełta z kuszy, ale oczywiście nie trafił xD
ale Baal Parvez w sumie silny typ więc zdzielił jaszczura po łbie pałką
zanim ruszyli dalej, widzisz że nowy jeszcze wyciągnął jaszczurowi pazury i schował do kieszeni
dziwny typ xD
po kilku godzinach wraca sam Baal Parvez
no tak, będzie następnym naiwnym wciskał głodne kawałki o jaraniu ziela xD
nowy wraca po 2 dniach
znów wydaje się trochę silniejszy, nosi przy sobie topór, ma też założoną przepaskę nowicjusza
czyli dołączył do świrów?
gdy wbiega do obozu, zbliża się do niego Szakal
jebany cygan chce wydębić 10 bryłek od kolejnego frajera xD
ale nowy jest cwany, wspina się na półki skalne i skacze po dachach, byle tylko ominąć Szakala xD
zaczynasz nawet lubić tego gościa
przynajmniej odkąd się pojawił, zaczęło coś się dziać
no ale po 2 godzinach nowy wraca, a obok niego biegnie kopacz o imieniu Dusty
myślisz se, że to już jest kurwa przesada
za chwilę połowa obozu stąd wypierdoli xD
a Gomez jednak zakazał wypuszczać kopaczy więc postanawiasz być twardy i zagradzasz im drogę
"hej, dokąd to prowadzisz naszego drogiego Dustego?"
widzisz, że Dusty jest już cały obsrany xD
ale nowy patrzy Ci hardo prosto w oczy, po czym wyjmuje z kieszeni rudę
"idziemy się przespacerować, a oto 100 bryłek rudy"
wymieniasz szybko spojrzenia z Twoim kompanem i widzisz w jego oczach zrozumienie
obydwaj tkwicie przy tej zasranej bramie całymi dniami i nic z tego nie macie, a 100 bryłek rudy piechotą nie chodzi
moglibyście sobie za to kupić kilka sztuk Zielonego Nowicjusza i zjarać się jak świnie, a i tak by jeszcze zostało na parę butelek ryżówki
a chuj tam, jeden kopacz w tą czy w tamtą, Gomez i tak się nie połapie xD
"nic nie widziałem"
bierzesz od nowego rudę i chowasz do kieszeni, na wszelki wypadek lepiej odczekać kilka dni, zanim się to wyda bo ktoś może nabrać podejrzeń
albo Szakal się przypierdoli, cygan jebany xD
nowy i Dusty tymczasem pospiesznie wybiegają przez bramę i oddalają się w kierunku obozu świrów
Dustyego już nigdy nie widzisz
następnego dnia nowy znów wraca
ten to się kurwa nabiega xD
tym razem spędza cały dzień i całą noc w obozie
rano znów wybiega przez południową bramę
ale ma na sobie zbroję cienia
ło kurna, czyli został jednym z nas?
zasięgasz języka i okazuje się, że nowy był w Waszej kopalni i przyniósł stamtąd jakąś ważną listę
od jednego z cieni, Dextera, usłyszałeś że nowy podpierdolił samemu Cor Calomowi w obozie świrów recepturę na napój uzdrawiający
innym cieniom też wyświadczył jakieś przysługi
w uznaniu zasług został przyjęty do Starego Obozu
no spoko, przyda nam się taki koleś
przy północnej bramie też działy się niezłe inby
ponoć Bloodwyn, jeden ze strażników, chciał od nowego wyżebrać 10 bryłek rudy
kolejny jebany cygan xD
ale nowy się nie dał i kazał mu spierdalać na drzewo
Bloodwyn nasłał na niego kilku ludzi, ale nowy wszystkim spuścił konkretny wpierdol xD
coraz lepszy jest, skubaniec
i tak sobie dzień minął na plotkach i ploteczkach
wieczorem nowy wraca do obozu
jest cały obładowany wilczymi skórami, mięsem, pazurami i kłami
ale też jest strasznie poraniony, wszędzie cieknie krew
martwisz się na ten widok i proponujesz mu eliksir uzdrawiający
ale on tylko macha ręką i mówi, że wystarczy, że się wyśpi i będzie jak zdrowy
wbiega do chaty cienia koło południowej bramy
cień nie wie o co kaman i każe nowemu wypierdalać xD
nowy wychodzi stamtąd po 2 minutach i jest świeżutki jak ryba
żadnych ran, krwi, nawet jebanego zadrapania
mówi, że się przespał i już jest zdrowy
zastanawiasz się, co tu się odjebało xD
nowy idzie w stronę swojej chaty koło areny
rankiem dowiadujesz się, że poprzedniego dnia wyczyścił całą okolicę Starego Obozu z potworów
wpierdolił dosłownie wszystkim ścierwojadom, krwiopijcom, kretoszczurom, wilkom i jaszczurom
a potem je wypatroszył, oskórował, pozbierał mięso, kły i pazury
z kolei przez całą noc smażył zebrane mięso, a było tego kilkaset sztuk
Scatty, gość mieszkający koło areny, skarżył się, że nie mógł spać bo strasznie jebało zapachem smażonego mięsa xD
kolejnego dnia nowy znów wybrał się na polowanie, tym razem czyścił lasy i drogi między obozami
zaczynasz naprawdę podziwiać tego gościa
potem on znika na kilka dni
wkrótce dowiadujesz się, że w Kolonii działy się dziwne rzeczy
świry z obozu na bagnie próbowały przywołać swoje bóstwo, ale chuja z tego wyszło xD
a w kopalni należącej do Starego Obozu ktoś wytłukł wszystkie pełzacze, które wcześniej wpierdalały kopaczy na śniadanie
mówią, że za wszystkim stoi ten nowy
pewnego dnia z obozu przez południową bramę wybiega jakiś mag ognia
patrzysz na to zdziwiony bo przecież magowie siedzą całymi dniami w zamku i nawet kawałka dupy stamtąd nie wystawiają xD
nagle Cię olśniło
o kurwa, przecież to ten nowy!
wygląda teraz zajebiście dostojnie, no ale kucyka sobie zostawił xD
mimo, że został magiem ognia, Szakal i tak próbuje od niego wysępić 10 bryłek rudy xD
ale nowy tylko na niego spojrzał z pogardą i wyszedł z obozu
widzisz, że kieruje się w stronę Pacho
tamten na jego widok wstaje
o kurwa, to będzie ten dzień xD Pacho po raz pierwszy od lat będzie miał okazję do kogoś otworzyć ryja xD
patrzysz na to z wielkim zaciekawieniem, zastanawiając się, jaką to zajebistą przemowę wygłosi Pacho
gdy nowy jest już obok niego, Pacho się odzywa
"Ej, ty"
"Kto, ja?"
"Nie, moja babcia!"
w tym momencie wyjebało ci żenuncjometr daleko powyżej Bariery xD
kurwa Pacho, ten tekst był stary i oklepany jeszcze przed wojną króla Robara z orkami xD
ale Pacho dalej kontynuuje słabą gadkę i mówi nowemu, że jak pójdzie tamtą drogą to orkowie przerobią go na kotlety
ja pierdolę, ale żal xD
nowy zignorował ostrzeżenie i jednak poszedł tamtą drogą
po dwóch godzinach słyszysz z tamtej strony jakieś dziwaczne krzyki i warczenie
tumult narasta z każdą chwilą
nagle na drodze pojawia się nowy, który biegnie ile sił w nogach
po chwili wyłania się za nim kilkunastu orków i drugie tyle orkowych psów
ożeszkurwajapierdolę!
Pacho na ten widok zrywa się na równe nogi i spierdala do rzeki xD
nagle widzisz, że nowy skręca w stronę obozu, a cała ta hałastra podąża za nim
o kurwa, tylko nie to!
masz już mokro w gaciach bo oczyma wyobraźni widzisz, jak orkowie rozsiekują Cię na kawałki, a ich psy zjadają Twoje truchło
Twój ziomek, drugi strażnik, najwyraźniej ma te same obawy bo nagle czujesz jak się zesrał ze strachu xD
ech, a nawet nie zdążyłeś przepierdolić tej rudy, którą dostałeś jako łapówkę za wypuszczenie Dustyego
ale mimo tego trzymasz miecz w gotowości
przynajmniej umrzesz honorowo, podczas walki
czekasz na to, co nieuniknione
i nagle następuje zwrot akcji
nowy zatrzymuje się w miejscu i zaczyna rzucać jakiś czar
gdy dobiegają do niego orkowie i ich psy, uderza w nich pierścień lodu, który ich zamraża
nowy tymczasem rzuca kolejny czar i po chwili deszcz ognistych pocisków spada na wrogów
tych, którzy nie giną od razu, dobija wielkim mieczem
o kurwa, co tu się odjebało
właśnie zobaczyłeś, jak w jednej chwili mag rozkurwił stado orków i orkowych psów
a dopiero co biegał w podartych gaciach i z kilofem na plecach xD
nowy tymczasem pozbierał broń orków i oskórował ich psy
gdy wchodził do obozu, spojrzał Ci prosto w oczy
zdołałeś tylko wydukać "eee, za Gomeza?"
na co on odpowiedział wyniośle "Gomez to mi może obciągnąć", po czym dodał "Za potęgę magii!"
przełknąłeś tylko nerwowo ślinę i potaknąłeś skinieniem głowy, nie śmiąc protestować
przez kolejne kilka dni nowy zapuszczał się w coraz dalsze rejony
podobno wyczyścił już prawie całą Kolonię z potworów i orków xD
a za każdym razem znosił coraz więcej orkowych mieczy i zwierzęcych trofeów i próbował to opchnąć gdzie się da
Fisk i Dexter skarżyli się, że zaczyna już im brakować rudy na wymianę towarów xD
a nowy znosił tego coraz więcej i więcej
podobno ma straszną obsesję na punkcie rudy, próbuje tego zebrać ile się da
gdzie on to kurwa trzyma, bo chyba nie w kieszeniach xD
pewnego dnia inba w obozie
wszyscy budzą się rano i każdy, dosłownie każdy skarży się, że ktoś się włamał do jego kufra i wyczyścił zawartość
dosłownie przez jedną noc ktoś opierdolił wszystkie chaty xD
przypominasz sobie, że widziałeś w nocy tego nowego, jak się skrada koło jednej chaty
niby mag ognia, a kradnie kopaczom jakieś bochenki chleba, kilofy i zupy z pełzacza xD
ale nie śmiałeś mu nawet zwrócić uwagi, pamiętając jak rozkurwił tych orków
postanawiasz zachować to dla siebie
nowy tymczasem wychodzi z obozu
mijają kolejne dni, a on nie wraca
i nagle stało się TO
gruchnęła wieść, że zawaliła się kopalnia należąca do Starego Obozu
w obozie inba jak chuj, wszyscy biegają jak oparzeni
Gomez się wkurwił na całego bo bez rudy nie będzie miał hajsu na wódkę, dziwki i koks
w ogóle niczego nie będzie miał
z tego wkurwienia kazał podstępem zamordować magów ognia bo ponoć chcieli pertraktować z Nowym Obozem
przez to zrobiła się jeszcze większa inba
do tego Gomez wysłał grupę strażników, by zajęli kopalnię Nowego Obozu
czyli wojna na całego
wysłaną grupą strażników dowodził Szakal
przynajmniej pozbyłeś się z obozu tego cygana, chociaż jeden plus xD
ale żeby nie było za dobrze, w jego miejscu pojawił się Bloodwyn
no kurwa, z deszczu pod rynnę xD
Gomez kazał zamknąć obydwie bramy na wypadek ataku Nowego Obozu
południowej bramy pilnuje kilku strażników, w tym Ty, a obroną dowodzi Bloodwyn
wszystko spoko, tyle że ten idiota Gomez kazał Was ustawić po zewnętrznej stronie
więc jak ktoś Was zaatakuje to nawet nie będziecie mogli bronić się w obozie bo brama jest zaryglowana
super plan kurwo xD
ale Nowy Obóz to tam chuj, bardziej boisz się tego nowego maga ognia
Gomez sobie ubzdurał, że on spiskuje z Nowym Obozem i kazał go zabić przy najbliższej okazji
a Ty ciągle pamiętasz tą sytuację z orkami
no nic, może tu nie przyjdzie
stoicie zatem przed bramą z innymi strażnikami i Bloodwynem i oczekujecie w napięciu, co się wydarzy
jeden Pacho ma na wszystko wyjebane i znów się opierdala pod drzewem, jak dawniej xD
jednego razu poszedłeś się odlać i zobaczyłeś, że za pagórkiem po prawej ktoś stoi
omal nie dostałeś zawału, ale okazało się, że to Diego, jeden z cieni
Diego w sumie spoko koleś więc zastanawiasz się, co on tam robi
aż w końcu zjawił się ON
mag ognia i eksterminator orków we własnej osobie
pogromca wilków, jaszczurów, zębaczy i chuj wie, czego jeszcze xD
stanął naprzeciwko Ciebie i innych strażników i mierzy Was wzrokiem
Bloodwyn też na niego patrzy i uśmiecha się głupio, ciesząc się na zbliżającą się konfrontację
głupi debil xD
nowy podchodzi bliżej i zaczyna się gadka szmatka
Bloodwyn mówi mu, że został wypierdolony z obozu, żeby szykował się na śmierć i tym podobne pierdoły
i że trzeba było zapłacić te 10 bryłek rudy za ochronę
myślisz se, że na pewno chuja by to dało xD Spoko nowy, wprawdzie Gomez kazał cię zajebać, ale zapłaciłeś mi kiedyś 10 bryłek rudy więc teraz idź w pokoju xD
nowy się trochę wkurwił, że został tak potraktowany no i zaczyna rzucać jakiś czar
ożeszkurwa
Bloodwyn wyciągnął miecz, inni strażnicy też więc chcąc nie chcąc robisz to samo, czując że to się nie skończy dobrze
nie zdążyliście nic zrobić bo oplotła Was wszystkich lodowa fala, która skrępowała Wasze ruchy
mag zaś spokojnie wyjął miecz i po kolei wpierdolił Wam wszystkim
Ty oberwałeś jako ostatni
leżycie na ziemi i zwijacie się z bólu, ale żyjecie
a tymczasem nowy zabiera wszystkim broń i opróżnia po kolei Wasze kieszenie
w pewnym momencie czujesz, jak Cię obmacuje i zabiera Twoją rudę
kurwa no, moje bryłki xD
no i marzenia o zjaraniu się Zielonym Nowicjuszem i uchlaniu ryżówką poszły się właśnie jebać xD
ale chuj tam, grunt żeby przeżyć
Twoi kompani po kolei zaczynają się podnosić
nowy tymczasem zaczął się od nich oddalać i idzie w stronę Pacho
Pacho na jego widok zerwał się na równe nogi i wystrzelił do niego z kurzy
ale mag z łatwością uniknął bełtu
po czym wystrzelił jakiś ognisty pocisk i Pacho spłonął żywcem
o kurwamać
na ten widok Bloodwyn i pozostali strażnicy rzucili się na maga ognia z gołymi pięściami
ale w tym momencie oberwali strzałami wystrzelonymi przez kogoś stojącego z boku
o fak, zapomnieliśmy o Diego!
Diego powystrzelał wszystkich Twoich kompanów jak kaczki
zostałeś tylko Ty
ledwo żywy i bez broni
no i bez rudy xD
nowy tymczasem zawrócił w Twoją stronę
o kurwa
po drodze przyjrzał się dokładnie ciałom zabitych strażników, w które wbite były strzały Diego
nowy zatrzymał się kilkanaście metrów od Ciebie
patrzy Ci prosto w oczy
stoisz osrany, nie śmiąc się nawet ruszyć
wtedy on się do Ciebie odzywa
"chyba wiem, co z Tobą zrobię"
zdejmuje z pleców kuszę i nakłada na nią bełt
ożeszkurwajapierdolę
"sorry, to nic osobistego"
celuje prosto w Ciebie
w geście desperacji rzucasz się na niego z gołymi pięściami
wystrzelony z kuszy bełt przeszywa Twoją pierś
padasz na ziemię i czujesz, jak uchodzi z Ciebie życie
zanim umierasz, słyszysz jeszcze ostatnie słowa nowego skierowane w Twoją stronę
"Nic do Ciebie nie mam, ale chciałem dostać to podwójne doświadczenie"
Zielczan

@Fanatyk_Wedkarstwa wrzuć jutro

Fanatyk_Wedkarstwa

@Zielczan okej ale IMO nie jest tak fajna jak ta pierwsza. No i o wiele krótsza. Ktoś ją pisał trochę na siłę chyba

kolczano

@Fanatyk_Wedkarstwa odpisuję Ci w przerwie od grania w niego

Zaloguj się aby komentować

#pasta #internet
Zapewne wielu z was powie "Nuuu, chciałbym wrócić do szkouy".
A moja reakcja jest prosta:
CZY WAS KURWA POJEBAŁO?!
Wstajesz rano, skoro świt, zapierdalasz czy deszcz, czy śnieg, czy mróz, czy ślizgawica, czy zalane ulice czy żar lejący się z nieba do pierdolonego więzienia intelektualnego, nieraz na zerówki, czyli godzina 7.10, ledwo żyjesz, nieraz nie było czasu na śniadanie, o herbacie nawet nie wspomnę.
Jak szkoła jest daleko, to tłuczesz się jebanymi autobusami do niej godzinę lub półtorej, wśród pierdolonych moherów które niby takie stare niby niedołężne, ale nakurwiają jak Ruscy na Berlin jeśli chodzi o wchodzenie, wychodzenie z busa lub lecenie na puste krzesło.
Dodatkowo oczywiście te same parszywe ryje sapią "HURR DURR SKONT TU TYLE GUNWAŻERII NI MA JAK TOREP POUOSZYĆ, WSZYNDZIE TE PLECOKI", mimo że codziennie z uśmiechem nr 5 ustępujesz miejsca.
Well no shit Sherlock, na linii przejeżdżającej koło 3 szkół są uczniowie. No kurwa, naprawdę, skąd się tam wzięli nie wiem.
Wleczesz się do szkoły, dostajesz opierdol od woźnej, bo przecież wszedłeś w mokrych butach. A ona sprzątała już raz i nie zamierza przez najbliższe 5 godzin. Mimo iż jej płacą, aby robiła to za każdym jebanym razem jak będzie brudno. Jak jej wspomnisz o tym? UUUUUUUUUUUUUUUUUU. HURR DURR NA CAŁY ŚWIAT I WYPAD DO DYREKTORKI, gdzie grube babsko z obdrapanym lakierem na paluchach zacznie pierdolić o szacunku do innych, jednocześnie układając pasjansa na ekranie kompa, który był jednym z pierwszych ze stajni Optimusa. "No a z takimi ocenami to ty najwyżej też gdzieś podłogi będziesz sprzątać"-kończy wywód. No po chuju szacunek xD
Zostawiasz w szatni kurtkę, wcześniej ograbiając ją ze wszystkich możliwych rzeczy, bo przecież kartka "rzeczy zostawiane na własną odpowiedzialność" zwalnia szkołę z jakiejkolwiek akcji względem tego, że zajebano ci bilet miesięczny, dychę i czapkę, a innym nieraz telefony i iPody.
Nie chcesz? Pozdro kurwa 600, jebany nauczyciel kurwa śmieć zacznie piłować ryło w klasie że "kurtkę do szatni albo jedynke ci dam!". Ale odpowiedzialności nie weźmie.
Idziesz wreszcie do swojej grupy, zamieniasz parę słów z równie zaspanymi. Każda klasa dzieli się tak samo-grupka normików, grupka animu, grupka tzw. złotych dzieci, grupka "szlachty"(bogatej bananowej młodzieży, nie wiem jak dziś się na to mówi) no i grupka spierdolin.
Wszystkie nienawidzą szlachty, a pomiędzy nimi panuje chłodna neutralność.
Zgrana klasa? Heh, tak jak na polskiej scenie politycznej-tylko jak sytuacja jest naprawdę chujowa lub naprawdę potrzebna do wspólnego profitu. Myślisz nad tym, siadając do ławki.
Meanwhile do klasy wbija popierdalający sobie 15 minut samochodzikiem z klimą i ogrzewaniem, z kawusią cieplutką/zimniutkim soczkiem i dziennikiem w łapie "nauczyciel" i niszczy ci dzień, tłucząc do głowy niepotrzebne nikomu pierdy, wyżywając się ze swoim jebanym kompleksem niższości na uczniach, ponieważ jego/jej kolega/koleżanka złapał Pane Boge za nogi i robi w zawodzie, a jemu zostało siedzenie na dupie i uczenie dzieciaków, przez co jest obrażony na całe życie, mimo jebanych dodatków do pensji i statusu urzędnika.
I te pierdolone teksty, które nie zmieniają się latami-"Nie umiesz? Spokojnie Kowalski, ktoś zamiatać ulice musi", "Co się tak śmiejesz? Powiedz klasie, pośmiejemy się razem.", " Wyciągamy karteczki, będzie karna kartóweczka", "Zrobię wam wejściówki, bo som na studiach"(NAJWIĘKSZE KURWA KŁAMSTWO JAKIE SŁYSZAŁEM) i uwaga, creme de la creme-"hurr durr ty jesteś zdolny ale leniwy".
Kurwa mać. "Zdolny ale leniwy". Powiedziane i do totalnego jełopa który naprawdę jest jełopem, sebixxem, który po liceum pójdzie kraść węgiel z ojcem na linię PKP Cargo, i do pierdolonego złotego dziecka które wkuwa jebane encyklopedie na pamięć, ale nie był obudzony na tyle aby napisać poprawnie o jebanej 7 rano wejściówkę, i do gościa który naprawdę wie, że to wszystko to chuj, nieprzydatne gówno które marnuje mu miejsce na partycji Musk/dysk:C/system32 i do prawdziwego lenia, który ma wyjebane i tak na co mówisz, stara prukwo.
Mało tego, jeszcze te wszystkie jebane szkolne dramy, gdzie masz problemy egzystecjalne, ale jedyne co ci może zrobić pedagog to test na osobowość(XD) i wziąć cie do katechetki, która będzie powtarzać ci, że Pane Boge cie kocha(XDDDDDDD),gdzie jedna lubi drugą, ale nienawidzi trzeciej, ale wszystkie gadają z Tobą i próbują cię wplątać w to tornado shitstormu, gdzie sebix dręczy nowego ucznia, gdzie ziomek niby z ADHD maca cycki loszkom i nauczyciele mają wyjebongo bo papiery, a gdy wreszcie inba się rozkręca to pokazuje jedynie że uczniowie są mądrzejsi od ludzi ustawą postawionych od nich wyżej i rodziców, oraz wszelkie inne.
Człowiek zapierdala 8 godzin dziennie za darmo, plus jeszcze czas na wyjazd i powrót, przyjeżdża do domu, żre obiadokolację i resztę dnia spędza na pokurwionym wkuwaniu totalnie niepotrzebnego gówna, plus pierdylionie zadań od nauczycieli z kompleksem niedocenionych naukowców("To wprawdzie nie jest na maturę, ale całki są fajne, zobaczycie. No, to będzie na następnej kartówce."-powiedziane do jebanego humana). Praca domowa+nauka 4h jak nic. Łącznie 12h dziennie, a życie prywatne? W chuju, masz, ucz się bo wiedza do potęgi klucz xD
Jak jesteś młody to jesteś zbyt wielkim dzieciakiem, by to zrozumieć, jak jesteś starszy to nie masz czasu, by to zrozumieć, dopiero po maturach w kwietniu dochodzi do ciebie:
Wychujali cię, nie ma to znaczenia, jak dobre oceny będziesz miał. Jesteś nikim przed szkołą, po szkole jesteś starszym nikim, po studiach masz szansę być kimś, ale 90% ludzi nadal jest nikim, a totolotek spierdolenia trwa i wiele osób wygrywa.
Szkoła nie nauczyła mnie nic pożytecznego, zmarnowała jedynie mój cenny czas i wrzuciła na mą drogę życia albo totalnych dzieciuchów, albo totalne kanalie, albo inne pokurwione osoby.
Zniechęciła do lektur, które bez wkuwania rozdział po rozdziale w co był ubrany bohater albo jakie cechy miała postać występująca trzecioplanowo w jednym rozdziale, okazały się zajebiste(no chyba że mówimy o jebanym Werteru czy "Nad Niemnem"), zraziła do wiedzy, która jest ciekawa i wyżarła czas na hobby, do którego tuż po niej wróciłem, witając jak starego przyjaciela.
Szkoła to najgorszy okres życia człowieka, a każdy kto twierdzi inaczej, ma chyba tendencje do bycia masochistą.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #heheszki #humor
Nie wiesz co zrobić ze swoim życiem? KUP SOBIE, KURWA, ORANGUTANA!
Tak, kurwa, owłosionego orangutana, nie mówimy tu o jakiejś pierdolonej kapucynce czy innym jebanym szympansie.
Nie pytaj mnie skąd masz go wziąć, bo to nie mój problem.
Orangutana nazwij Clyde (to nie podlega żadnej dyskusji, wszystkie orangutany mają na imię Clyde – nie pytaj dlaczego, tak działa życie).
Zacznij bujać się z orangutanem po mieście, zabieraj go dosłownie, kurwa, wszędzie: do klubów/pubów, parków, na rynek, dworzec, WSZĘDZIE!
Z czasem ludzie zaczną zwracać na Ciebie uwagę, zaczepiać i pytać o małpę, nie spierdol tego! – narób sobie masę znajomych, każdy będzie chciał się pokazywać w towarzystwie kolesia z orangutanem.
Za każdym razem kiedy powiesz coś śmiesznego, przybijaj z Clydem piątkę. Wśród Twoich nowych znajomych na pewno będą jakieś kobiety, którzy na pewno będą zwracać na Ciebie uwagę, bo facet, który pokazuje się w towarzystwie orangutana jest co najmniej intrygujący.
Tego też nie spierdol, ruchaj Twoje nowe znajome na wszystkie możliwe sposoby (niekoniecznie na dwa baty z orangutanem).
Kiedy już zrobi się o Tobie głośno znajdzie się ktoś, kto da Ci pracę, może nawet zaproszą Cię do telewizji. Mając pracę będziesz miał zdolność kredytową, pożycz jak najwięcej pieniędzy, małpę sprzedaj do cyrku i spierdalaj do jakiegoś ciepłego kraju, z którym Polska nie ma umowy o ekstradycję. Następnie idź na piękną plażę, spójrz w błękit oceanu i krzyknij: „Wygrałem w życie!”.
64b7f32e-05a5-4955-8f90-c1fcd4d83c37

Zaloguj się aby komentować

Ja jebie. Primo, kurwa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. Kurwa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. Kurwa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.
Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Zajebiście. Ja nie lubię kminku. Ale kurwa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. Kurwa. Ja jebie.
grappas

@Bujnik a powinienbyć, żeby każdy sobie mógł pisać cochce.

Bujnik

@tusk Nie mówię o paragrafach tylko o funkcjonalnościach serwisu, skoro da się wrzucić wpis bez tagu, to ten przepis jest martwy

blunch

@TomislawApoloniuszCurusBachledaFarrell Czekaj czekaj, czyli masz pretensje, że nowy serwis nie spełnia Twoich wyidealizowanych oczekiwań?

944caf1e-0c43-4a42-93d3-3f9d942bad9d

Zaloguj się aby komentować

Ja jebie. Primo, kurwa, jestem dzisiaj niebezpiecznie bliski eksplozji. Secondo. Kurwa, jeszcze raz mi mignie jakiś taki zjebany wpis, rodem z wykopu, to mnie coś pierdolnie. Ile można. Kurwa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z wykopu, ale wykop jakoś nie chce wyjść z człowieka.
Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz p0lek? Zajebiście. Ja nie lubię kminku. Ale kurwa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. Kurwa. Ja jebie.
JesteDiplodokie

@orezada.z.komunii wypierdalaj

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem czy było ale daje klasyka
Graj w konterstrajka w kafejce
Wróć do domu
Włącz tv
Pierwsza wieża płonie
Po 5 sekundach wpierdala się drugi samolot
Hehe jaki fajny film
Prezenterka płacze
O kurdebele to TVN24
O kurwancka to nie film
Mame mame chodź szybko wojna mocno! xD
Zaraz dzwoni wujek foliarz, który co roku przepowiada wojnę z Rosją albo koniec świata i ma na działce przygotowaną piwnicę z zaopatrzeniem na takie okazje
MATI SZYPKO PAKUJCIE SIĘ Z MAMO BĘDĘ PO WAS ZA 5 MINUT UCIEKAMY BO TRZECIA WOJNA
Za 5 minut wujek jest pod domem w Seicento wypakowanym dobytkiem
Matka go opierdala co on odpierdala
GRAŻYNA TO NIE ŻARTY BIERZ MAŁEGO I UCIEKAMY ROZUMISZ
Inba na całą ulicę
Wujek jedzie sam i wraca dopiero po tygodniu z pokerową twarzą
Jak z niego czasami śmiechamy co on wtedy odpierdolił to mówi tylko durr TEN SIE SMIEJE KTO SIE SMIEJE OSTATNI hurr
Od tego czasu przepowiada wojnę z Rosją albo koniec świata 3 razy częściej, bo ma nadzieję, że świat się rozpierdoli i w końcu wyjdzie jego racja
Notorycznie odpierdala xD
Wtedy jeszcze było w miarę spokojnie bo wszystkie spiski i końce świata musiał wymyślać sam, ale potem odkrył internety i popłynął xD
Nie wierzy w kosmitów, czwarte gęstości i ogólnie inby nadprzyrodzone, tylko w różne spiski wojskowe i polityczne, ewentualnie katastrofy naturalne. Jak na wiosnę w telewizji mówią, że gdzieś poziom wody osiągnął stan alarmowy, to on już ręce zaciera z podniecenia, że może w końcu będzie ultra powódź, co rozpierdoli całą Polskę i ponton przenosi z piwnicy do mieszkania
Jego najczęstszym tekstem, wtrącanym właściwie w każdej dyskusji jest "jak to wszystko pierdolnie", odmieniane przez wszystkie czasy i przypadki
No zobaczysz mati jak to wszystko pierdolnie
Czekajcie tylko, jak to wszystko pierdolnie
Tylko patrzeć jak to wszystko pierdolnie
Na Ukrainie czołgi, zaraz to wszystko pierdolnie
Na Islandii wulkan wybuchł, mówiłem, że to wszystko pierdolnie
Nooo, teraz to już na pewno to wszystko pierdolnie
A nie mówiłem, że to wszystko pierdolnie?
Wspominałem, że swoją główną kwaterę dowodzenia zagładą rodzaju ludzkiego ma na działce. Kilka razy tam byłem, kurwa, co tam się odpierdala to ja nawet nie, domek tak zajebany sprzętem i jedzeniem, że ledwo można przejść. Była taka komórka koło domku gdzie chowałem rower. Raz tam przyjechaliśmy, idę rower wstawić, a tam 100 kilo ryżu i piramida z konserw. I chuj, rower na deszczu musiał stać
Z tym jedzeniem to go raz strolowałem xD Kupił gdzieś na przecenie 10 kilo mleka w proszku
Herp Mati promocja była a to niezbędne do przetrwania zobaczysz jak to wszystko pierdolnie to ludzie będą korę z drzew jedli a my sobie będziemy kakao pili hehe patrz jaką wujek ma głowę
Ale wujek, pomyśl, przecież ci co pociągają za sznurki głupi nie są, nie dawal by tak tanio mleka w proszku, bo przecież im zależy, żeby jak najmniej osób przeżyło, bo wtedy więcej zasobów dla nich itd.
Kurwancka nie pomyślałem, masz rację, skurwysyny jebane otruć mnie pewnie chciały. Wyrabiasz się młody, wyrabiasz hehe już nie masz tak zielono w głowie
I 10 kilo mleka wyjebał do rzeczki przy działce xD
Oczywiście chciał też kiedyś się porządnie uzbroić na koniec świata i wystąpił o pozwolenie na broń ale nie przeszedł testów psychologicznych, bo nawkręcał tam tych swoich historii. W kole myśliwskim to samo xD pewnie wyglądało to tak
No to na co chce pan polować?
Panie, jak to wszystko pierdolnie, to przede wszystkim do ludzi będę strzelał, co mi będą chcieli mleko w proszku zajebać
Musiał się więc zbroić sam. Ma bagnet co jeszcze z wojska przyniósł, procę wędkarską i taki chujowy łuk zrobiony z leszczyny i sznurka od prania. Jakby kogoś chciał tym łukiem zabić, to chyba by prędzej ten ktoś zdechł ze śmiechu xD
Kiedyś zaczął wszędzie nosić ze sobą taki plecaczek. Raz mu go przynosiłem z samochodu, podnoszę - ale kurwa ciężkie. Zaglądam do środka a tam jakieś liny, konserwy, flary, apteczka, nawet taką składaną saperkę miał. Raz mi pomagał skręcać szafę u nas w domu i sobie kurewsko rozciąłem łapę śrubokrętem a nie miałem w domu opatrunków. Mówię: wujek, daj bandaż, masz w apteczce przecież. A on:
DURR MATI IDŹ PAPIEREM TOALETOWYM SE OBWIĄŻ BO JA MAM NA CZARNĄ GODZINĘ
Kurwa, wujek, teraz jest moja czarna godzina właśnie
HURR JAK CI RUSCY Z CZOŁGU NOGĘ ODSTRZELĄ I BĘDĘ CI BANDAŻEM KIKUT OBWIĄZYWAŁ TO BĘDZIESZ MI DZIĘKOWAŁ
Pół mieszkania wtedy krwią ujebałem
Jak się zaczęła ta cała akcja z NSA, to wujkowi oczywiście mózg zaczął inbować na temat podsłuchów i przez jakiś czas nie dało się z nim normalnie komunikować. Matka do niego dzwoni zapytać co słychać a on
Cicho cicho nic nie mów pogadamy w cztery oczy
Potem nam przedstawił swój specjalny szyfr, którym mieliśmy się z nim porozumiewać przez telefon. Oczywiście ten kod był chujowy tak, że ja pierdolę, na przykład "przyjdź do nas naprawić lodówkę" znaczyło żeby przyszedł do nas na obiad.
Naczytał się też, jak to fejsbuk inwigiluje, więc wymyślił, że przechytrzy cały światowy spisek i pokona go własną bronią. Założył na fb zupełnie legitne konto ze swoim imieniem i nazwiskiem i postował tam nieprawdziwe statusy typu
"Z BOGDANEM NA GRZYBACH POD IŁAWĄ! JEST SUPER!!!"
A tak naprawdę siedział w domu i się pewnie cieszył jaki jest sprytny bo wywiad amerykański teraz wszystkie satgówna szpiegowskie skieruje na Iławę xD
Zadawał się też z jakimiś zjebami z tych forów dla foliarzy i zmontowali jakąś ekipę wspólnego przetrwania. Polegało to na tym, że jak to wszystko pierdolnie to mają w kilku typa ustawiony punkt zbiórki u wujka na działce i razem im będzie łatwiej przetrwać. Jednak w końcu to wszystko się zjebało, bo wujek raz nam się żalił, że zrobili sobie rutynowe ćwiczenia, czyli każdy każdemu wysyła smsa "zaczęło się" ("to wszystko pierdolnęło" xD) i każdy ma godzinę żeby się na działce stawić z całym sprzętem. Kilku ich się tam stawiło i korzystając z okazji, że już wszyscy są na miejscu, to sobie czekali na koniec świata, bo byłoby spoko jakby akurat się wydarzył, bo już są na miejscu xD Koniec świata jednak jak na złość nie nadchodził więc zaczęli walić browary, a potem robić jakieś ćwiczenia na przetrwanie. No i wujek ćwiczył strzelanie z procy i jakiemuś Januszowi, który jest bardzo szanowanym foliarzem, zajebał kamieniem z procy prosto w czoło, aż tamtego oszołomiło a potem się wkurwił i powiedział, że wujek jest pewnie agentem NWO, którego napuścili, żeby zniszczyć organizację od środka poprzez zabicie (z procy na ryby xD) przywódcy xD No i wujka wyjebali z tej partyzantki i nawet dostał bana na forum
Oczywiście nawkręcał te swoje historie też wszystkim sąsiadom i już się z niego podobno śmieją na osiedlu, ale HURR ZOBACZYMY KTO SIĘ BĘDZIE ŚMIAŁ OSTATNI DURR. Żalił się, że raz mu jakieś łebki z osiedla zrobiły dowcip: ktoś do niego zadzwonił o 1 w nocy domofonem i powiedział, że nie może zdradzić, kim jest, ale wykradł jakieś rządowe dokumenty i potrzebuje pomocy, ale teraz nie może powiedzieć, o co chodzi, bo go obserwują i żeby wujek następnego dnia był wieczorem przy fontannie w takim parku. Wujek oczywiście podniecony jak ja pierdolę, nawet temat na forum założył, że będzie miał następnego dnia prawdziwą bombę. Poszedł do tego parku, nikogo nie ma, tylko leży jakieś pudło - zajarany myśli, że tajne dokumenty będą w środku, otwiera, a tam nasrane xD Z tym, że wujek nie mówił, że to łebki z osiedla tylko, że jacyś agenci mu wysłali sygnał żeby nie szukał prawdy zbyt głęboko xD
Raz też jak byliśmy u niego na działce to w okolicy był jakiś obóz surwiwalowy czy coś takiego i wujek koniecznie chciał tam pojechać i zobaczyć jak to wygląda. Pojechałem z nim bo miałem 15 lat i mi powiedział, że pewnie będzie można z paintballa postrzelać. Oczywiście paintballa ni chuj nie było, za to było z 20 dzieciaków budujących szałasy i jakiś Seba wychowawca przebrany za żołnierza. Wujek do niego podbija i zagaduje, że on też jest specem od surwiwalu hehe i zaczynają dyskutować. Wujek zaraz zaczął krytykować te szałasy, że gówno dają i że jak to wszystko pierdolnie, to taki szałas pół minuty nie wytrzyma. Facet mu tłumaczy, że panie, to takie jajca dla dzieci są, żeby się pobawiły, ale do wujka nie docierało i dalej napierdala, aż w końcu postanowił za symulować falę uderzeniową bo wybuchu bomby atomowej
NO I PATRZ PAN CO SIĘ W TYM MOMENCIE Z TAKIM SZAŁASEM DZIEJE, NO PATRZ
I rozpierdolił jeden szałas z kopa. Dzieci kurwa płaczą a wychowawca kazał wujkowi wykurwiać bo zadzwoni po policję
#pasta #heheszki
OmixoD userbar
Shivaa

Wujek foliasz najlepszy

Zaloguj się aby komentować

6,400,000. To liczba inteligentnych cywilizacji, których możemy się spodziewać w naszej galaktyce - według słynnego równania Drake’a. Od ostatnich 78 lat wysyłamy w kosmos wszystko, co jest związane z naszą cywilizacją - nasze radio, naszą telewizję, naszą historię, nasze największe odkrycia. Wykrzykujemy swoją obecność co sił w płucach, zastanawiając się, czy jesteśmy sami we wszechświecie. 36 milionów potencjalnych cywilizacji, prawie wiek nasłuchiwań i nic. Jesteśmy jedyni.
Tak mi się wydawało jeszcze około 5 minut temu.
Transmisja pojawiła się na każdej częstotliwości, którą nasłuchiwałem. Od razy wiedziałem, że taki sygnał nie pojawia się naturalnie - musiał zostać wytworzony sztucznie. Pojawiał się i znikał ze stałą amplitudą; szybko zrozumiałem, że to musi być swego rodzaju kod dwójkowy. Zmierzyłem 1679 impulsów na minutę podczas transmisji. Zaraz po tym nastała cisza.
Początkowo te liczby nie miały dla mnie żadnego sensu. Wydawały się być pomieszanymi, nic nie znaczącymi zakłóceniami. Jednak sygnał był tak idealnie stały i pojawił się na częstotliwościach, na których do tej pory nie zarejestrowaliśmy żadnej aktywności. Jeszcze raz przyjrzałem się zarejestrowanej przeze mnie transmisji, serce załomotało mi w piersi. 1679 bitów- to dokładna długość wiadomości nazwanej Arecibo, która została wysłana przez ludzkość 40 lat temu. Szybko zacząłem ustawiać częstotliwość i już po odczytaniu połowy informacji moje nadzieje się potwierdziły - to była dokładnie ta sama wiadomość. Liczby od 1 do 10 w zapisie dwójkowym. Liczby atomowe podstawowych pierwiastków z których zbudowane są związki organiczne: wodór, węgiel, azot, tlen i fosfor. Składniki kwasu DNA. Ktoś nas usłyszał i chciał nam odpowiedzieć, że gdzieś tam jest.
Wtedy do mnie dotarło, że skoro ta wiadomość została nadana 40 lat temu, to życie musi się znajdować najdalej 20 lat świetlnych od nas. To możliwe, obca cywilizacja tak blisko, że można by się z nią kontaktować? To przecież zrewolucjonizowałoby wszystkie dziedziny, w których kiedykolwiek miałem okazję pracować: astrofizykę, astrobiologię, astro...
Sygnał znów się pojawił.
Tym razem wolniejszy, jakby bardziej przemyślany. Trwał przez około 5 minut, z nową liczbą bitów, pojawiających się jeden po drugim. Chociaż komputer rejestrował wiadomość, ja też zacząłem ją notować na kartce. 0101 0101... Od razu wiedziałem, że to nie jest ta sama informacja, co przedtem. Miałem gonitwę myśli, umierałem z ciekawości co też mogą zawierać te numery. Transmisja zakończyła się na 248 bitach, zdecydowanie za mało żeby zawierać jakąś znaczącą wiadomość. Co można przesyłać innej, obcej cywilizacji w zaledwie 248 bitach? Na komputerze tak mały plik ograniczałby się tylko do... tekstu.
Może tak być? Naprawdę obca cywilizacja wysyła do nas wiadomość w naszym własnym języku? Kiedy zacząłem się nad tym zastawiać, uświadomiłem sobie, że to nie było całkiem niemożliwe- przecież przez ponad 70 lat nadaliśmy mnóstwo informacji w całkiem sporej liczbie języków. Zacząłem odszyfrowywać wiadomość pierwszym kodem, który przyszedł mi do głowy: ASCII. 0101 0101. To będzie Z... 0100 0011 to I...
Kiedy skończyłem odszyfrowywanie, poczułem jak żołądek podchodzi mi do gardła. Słowa leżące przede mną wyjaśniały wszystko:

„ZIEMIANIE, ZAMIAST W GWIAZDY, PATRZCIE NA RĘCE KURWOM W MAGDALENCE!"

Zaloguj się aby komentować

Michał Białek kończył nocną wartę w serwerowni wykopu. Za oknem zadłużonej willi poznańskie koziołki ocierały się częściami, których Białek wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą widywał głównie w niedzelne poranki.
Stękanie ćwiczącego lewicę Kinera dobiegało zza rzędu wykopowych monitorów. Białek automatycznie podłożył ociekające potem dźwięki pod obraz żony osadzonej na knadze Kinera. Intuicja podpowiadała mu, że lekko otyły kolega z pracy przebiera palcami po najkrótszej części ciała oglądając zdjęcia białkowej połowicy na fejsbuku. Nie mylił się. Czuł jednak dziwaczną dumę połączoną z rozbawieniem, które przyniosła mu owa wizja.
,,Puk puk".
Pierwsza myśl - Elfik32. Kurwiszcze, które zrobiłoby wszystko za status moderatora w serwisie.
Białek poczuł się ważny. Myśl o zdradzie żony przerodziła się w pewność, że w tę sobotnią noc powstaje dziecko, na które po badaniach DNA nie musiałby wyłożyć ani grosza. Zatliła się w jego biednym umyśle żądza zemsty. Ocknąwszy się wstał i nonszalancko otworzył drzwi.
Elfik32. Czarna owca rodu Steckich stała w progu oparta o framugę ze swoim kurewskim uśmieszkiem woźnej. Baletki, krótka spódniczka i motzno zarysowany dekolt jaśniały kontrastującą z nocnym krajobrazem bielą. - wstawiona jak zwykle - pomyślał Białek.
Elfik położyła palec na ustach. Białek domyślił się, że odseparowany od świata zewnętrznego Kiner nie usłyszał pukania aktywnej wykopowiczki, która właśnie przyniosła im kanapki. Spod granicy niemieckiej.
Elfik sprawnie zzuła obuwie i figlarnie mrugając ruszyła w stronę Kinera. Białek podążał wzrokiem za opalonymi stópkami zmierzającymi w stronę McKinera, nie mogąc powstrzymać wewnętrznego rozbawienia. Za chwilę miał wyjść na jaw fakt, którego nikt z pracowników wykopu osobiście nie widział, choć był świadom jego istnienia. Fakt, który miał zburzyć spokój Kinera na zawsze.
Elfik wczołgała się pod biurko i sprawnie wyskoczyła po drugiej stonie. Kiner wybałuszył oczy i odskoczył w tył z naprężonym kutasem w ręku. - Ale...
Spojrzenia Białka i Kinera spotkały się. Kiner był zażenowany całą sytuacją, o czym świadczył wyraźny rumieniec na jego aryjskiej twarzy.
Śmiech Elfika rozniósł się po pomieszczeniu.
- Mała pała jak na administratora. - powiedziała Elfik, ledwie powstrzymując śmiech. Kiner spąsowiał bardziej. Ręce machinalnie powędrowały w stronę rozporka, gdy podchmielona Elfik rzuciła się w tę samą stronę.
- Zostaw. - powiedziała stanowczo.
Zaskoczony Kiner wypuścił pytonga z ręki. Dziesięciocentymetrowy organ bezwładnie opadł lekko kołysząc się na boki, gdy Elfik doskoczyła do sparaliżowanego grubaska niczym wygłodniała kura i stanowczym ruchem opuściła nieco za duże spodnie. Od czasu nieudanego eksperymentu z rurkami Kiner powrócił bowiem do starych nawyków, co ułatwiło wykopowiczce zadanie.
- Jesteś pijana. - wystękał, gdy Elfik chwyciła go za lekko przywiędniętą pałę i chichocząc zaczęła prowadzić w stronę Białka, który obserwował sytuację z zaciekawieniem. Programista nie protestował jednak zbyt zaciekle. Był to pierwszy raz, kiedy kobieca ręka spoczęła na jego wypustce. Było to niewątpliwie ciekawe doznanie, gdyż sam Kiner zdawał się zapomnieć o dziwnych okolicznościach, w jakich doszło do tego przełomowego momentu.
Białek nie mógł już powstrzymać rozbawienia, obserwując zesztywniałego Kinera kroczącego za dzierżącą jego orzeszek Elfikiem. Wybuchnął serdecznym śmiechem, mimowolnie puszczając krótkiego bąka o dosyć wysokiej tonacji.
- Przepraszam, - rzekł Białek przez łzy - ale nie bardzo rozumiem sytuację.
Elfik puściła kinerowe przyrodzenie i kołysząc biodrami powoli podeszła do administratora o podkrążonych od pracoholizmu oczach, zalotnie kręcąc loczek wydłubany spod natapirowanej burzy blond włosów.
- Nie planowałam tego. Zawsze byłam spontaniczna. - wyszeptała prowokacyjnie, gmerając już teraz palcami w okolicy guzików różowej koszuli Białka.
Kiner zastygł jak posąg w centrum serwerowni. Nie zdawał sobie sprawy, jak komicznie wyglądał z opuszczonymi do kostek spodniami kupionymi przez mamę w second-handzie, z włosami łonowymi w nieładzie i zaczerwienioną od uścisku knagą smętnie zwisającą między otłuszczonymi udami. Poczuł ukłucie zazdrości widząc pierwszą kobietę, której pozwolił się dotknąć, z zapałem liżącą opalony tors Białka. To on powinien być na jej miejscu.
Białek zamknął oczy, czując wilgotne pociągnięcia elfikowego języka po swojej klacie. Nie była to zdrada, był to gwałt. Stąd też, domyślając się dalszego przebiegu sytuacji, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Aby jednak im zapobiec, wyobraził sobie że jego żona jest właśnie posuwana przez murzyna. ,,Co za kurwa" - pomyślał. Czuł się całkowicie oczyszczony z zarzutów.
Elfik przeszła do lizania twarzy, by w końcu zbliżyć się do ucha Białka.
- Wiesz, do czego tasował twój kolega? - szeptnęła, po kurewsku przenosząc wzrok na jego twarz. - Do zdjęć twoich przeróbek zrobionych przez...
- Nie kończ. - przerwał jej Białek. Nie chciał by słowo codziennie odmieniane przez przypadki w miejscu jego pracy ostudziło podniecenie. Na moment jednak otrzeźwiał i odepchnął rozpaloną Stecką od siebie.
- Czego tak właściwie chcesz, hm? - zapytał, badawczo spoglądając na Elfika. Nie doczekał jednak odpowiedzi, gdyż Kiner niespodziewanie zwinnie, biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, chwycił drukarkę Samsunga i ogłuszył Elfika celnym uderzeniem w tył głowy. Elfik bezwładnie osunęła się na ziemie, potwierdzając swoją renomę kobiety upadłej. W sekundę
później Kiner stanął z roznegliżowanym Białkiem twarzą w twarz, oko w oko. Ich chuje równiez były całkiem blisko. Zszokowany Białek nie rozpoznawał nieśmiałego dotąd kolegi. Coś w nim zdecydowanie pękło, a w spojrzeniu programisty była niewidoczna dotąd determinacja.
- Zerżnij mnie. - wycedził Kiner. - Zerżnij mnie motzno w odbyt. - powtórzył. Powieka nawet nie drgnęła podczas wypowiadania tych słów.
Białek w swoim zaskoczeniu wydał niezidentyfikowany dźwięk, lecz Kiner natychmiast położył mu palec na ustach.
- Nikt się nie dowie. Ta kurwa Elfik i tak ci już powiedziała. Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Nie czekając na reakcję Białka, przeszedł od słów do czynów.
Świat Białka wywrócił się do góry nogami, starał się jednak chłodno kalkulować, jak wiele nieoczekiwana przygoda gejowska mogła zmienić w imidżu samca alfa, na który tak ciężko pracował. A Kiner nie żartował. Był silniejszy od niego, co potwierdził brutalnie atakując Elfika kilkanaście sekund wcześniej. Setki podobnych myśli przelatywały mu przez głowę, gdy rudawy programista delikatnie rozchylił mu wargi, by włożyć mięciutki palec do ust i wymusić odruch ssania.
Patrząc odważnie w oczy Białka, Kiner zrobił kilka kroków w tył i zdjął t-shirt jednym pewnym ruchem. Biała delikatna skóra i puchate sutki Kinera były dziwacznie atrakcyjne, choć jeszcze kilka minut wcześniej podobna myśl nie miała szans pojawić się w umyśle Białka.
- Maciek, ty tak na serio? Oddasz mi się? - zapytał z niedowierzaniem. Kiner skinął głową i oswobodził się ze spodni, które aż do tej chwili pętały mu kostki. Odwrócił się i ułożył w pozycji tylnej, która byłaby dla większości mężczyzn upokarzająca. Ciasna dziurka programisty zachęcająco przezierała przez gąszcz delikatnych włosków, aż prosząc się o rozepchanie. Penis Białka zareagował na ten widok od razu, ciekawie wynurzając się z rozpiętych jeszcze przez Elfika spodni. - Raz się żyje - pomyślał Białek. Wyruchanie kolegi z pracy mogło się okazać bardziej męskie, niż przypuszczał. To on miał przecież być stroną dominującą.
Białek pozbył się resztek odzienia i pewnym krokiem podszedł do wypiętego Kinera. Postanowił zaatakować znienacka. Napluł na rękę i jednym ruchem wbił naprężonego kutasa w miękki odbyt programisty. Sięgnął ręką do podbrzusza, by przekonać się, że i chuj Kinera był tak nabrzmiały, jakby miał eksplodować. Dodało mu to siły i pewności siebie. Poczuł sie atrakcyjny.
Pierwsze ruchy były jeszcze dość powolne, lecz Kiner starał się przyjąć jak najwięcej pomimo słabego nawilżenia. Kolejne centymetry napiętej pały Białka znikały w czeluściach jego odbytu, a zwierzęce sapanie Kinera tylko podniecało właściciela dość dużej jak na polskie warunki kutangi. Białek złapał Kinera za biodra i przyciągnął do siebie. - Chciałeś rżnięcia? To masz. - wycedził i zaczął miarowo, całym ciężarem napierać na puszyste ciałko kolegi. - Pierdol mnie, Michał! - krzyknął resztkami sił Kiner, uginając się do samej podłogi, a odgłosy największego rżnięcia w historii firmy ocuciły omdlałego Elfika, leżącego od dwa metry dalej.
Elfik wstała i zataczając się podeszła do sapiącego Białka. - Hej, chłopakii... - z ust dziewczyny wychodził pijacki bełkot, który trudno było rozszyfrować. - mogę się przyłączyć?
- Wypierdalaj stąd! - wrzasnął Białek i odtrącił rękę Elfika, która zaczęła mierzwić jego włosy.
Elfik prychnęła i odeszła na kilka kroków. Udawała obrażoną, choć ciekawie zerkała na Białka, który bez opamiętania pierdolił Kinera jak maszyna. Sam Kiner odwrócił się w jej stronę i złośliwie wystawił język na wierzch. Wygrał tę partię.
Poszukiwania piersiówki w torebce w panterkę okazały się owocne. Elfik pociągnęła resztkę bimbru dla kurażu i postanowiła nie rezygnować z szansy zostania moderatorką swojego ulubionego serwisu. Stanęła na wysokości oczu Białka i ostentacyjnie rozpoczęła striptiz. Na pierwszy ogień poszła spódniczka. Dopiero w tym świetle znac było ślady spermy i wymiocin, które pokrywały jasny materiał. Elfik zaplątała się w bluzkę, lecz niezrażona tym faktem wciąż starała się wyglądać seksi. Będąc już w samej bieliźnie odwróciła się i wypięła prosto przed twarzą Kinera, który niewiele myśląc splunął prosto na naddarty materiał elfikowych majtek. Elfik wybuchnęła śmiechem. Po zdjęciu stanika ułożyła się na podłodze i uchyliła majtki, pokazując nieco zarośniętą cipkę o wyraźnie zarysowanych wargach. - Nudzi mi się. - powiedziała. - Długo jeszcze będziecie się pierdolić?. Białek jednak nie odpowiedział, zbyt zaaferowany stanem przedorgazmicznym, który sobie zafundował.
Największa kurewna wykopu postanowiła zabawić się sama. Sięgnęła ręką po trzonek od łopaty, która była maskotką serwisu i zaczęła nim jeździć po wargach sromowych. Śluz gęsto skapywał na podłogę, a Elfik pociągała się za sutki, wijąc się jak piskorz po tanich panelach. Trzonek wszedł w luźną jamę Elfika jak w masło. Prawdopodobnie nie czuła niczego, a choć starała się zwrócić na siebie uwagę przez jęki i udawane podniecenie, Białek i Kiner byli zajęci sobą. Spojeni w jedność dochodzili właśnie razem, o czym obwieścił światu pierwotny ryk rudego programisty. Zmęczony m__b od razu wyszedł z Kinera, racząc się widokiem ciepłego jeszcze ciasteczka z kremem. Na pożegnanie przytulił się do mięciutkiego tyłeczka kolegi, który dostarczył mu wiele satysfakcji. I - jak podpowiadała mu intuicja - miał dostarczyć jeszcze nieraz. Kutas Białka pokryty był lekko kałem, lecz Kiner sprawnie sobie z tym poradził, naprędce zlizując brązową maź z mięknącego już chuja administratora wykopu. - Byłeś zajebisty, nikt mnie jeszcze tak nie jebał. - powtarzał zmęczonym głosem Kiner. - Zdejmij skarpetki, chcę ci podziękować jeszcze bardziej.
Zdziwiony Białek zsunął białe stopki z nóg, po czym Kiner rzucił się do ssania dużego palca. Znudzona Elfik naprędce znalazła się obok niego, próbując zmieścić w ustach jeszcze więcej palców, by zyskać sobie przychylność Białka. Ten zaś był w siódmym niebie. Nie spieszyło mu się już do domu tak, jak kilka godzin wcześniej. Kiner wykorzystał rozmarzenie kolegi, by na koniec usiąść mu na twarzy i zmusić go do ssania swoich kulek. W oczach Białka pojawiły się pierwsze ślady przywiązania, co bardzo Maćka wzruszylo. Nie zepsuło tej chwili nawet faux-pas Elfika, która odepchnięta zapachem stóp Białka zwymiotowała na jego nogi. Życie w serwisie już nigdy nie miało być takie samo.
#heheszki #pasta #wykop
#pasta #internet #hejto
Fragment z przesłuchania Herr Tomasza podczas procesu norymberskiego.
„Chciałem tylko być użyteczną lokomotywą. Użyteczne lokomotywy zawsze pojawiają się na czas. Użyteczne lokomotywy wykonują polecenia”.
„A czy wiedziałeś, gdzie zabierasz ludzi, których przewoziłeś?”
„Miałem tylko mętny obraz, proszę pana. Wiedziałem, że byli więźniami. Nigdy nie wiedziałem, co się stanie… Ja tylko… Miałem swoje rozkazy i podążałem za nimi. Użyteczne lokomotywy podążają za rozkazami”
„I nigdy nie pytałeś o swoje rozkazy? Kim byli ci ludzie? Gdzie ich zabierałeś i dlaczego?”
„Użyteczne lokomotywy nie zadają pytań. To nie była moja praca. Moją pracą było dotarcie na czas”.
„Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego wagony były pełne po drodze i zawsze puste w drodze powrotnej?”
„...”
"Tomasz?"
„Całe dnie byłem wokół czołgów, których silniki były napędzane węglem. Wiedziałem jak pachnie węgiel, gdy się pali. Wiedziałem, że dym w tym miejscu nie był węglem”.
„I zabierałeś tam tysiące ludzi każdego dnia przez dwa pełne lata?”
„To były moje rozkazy. Gdybym ich nie przestrzegał, też byłbym martwy. Użyteczna lokomotywa zawsze wykonuje rozkazy, a w Rzeszy nie było miejsca na bezużyteczne lokomotywy”.
„Czyli ceniłeś swoje życie bardziej za życie niezliczonych niewinnych ludzi, których wiozłeś na śmierć?”
„Myślisz, że nadal żyliby, gdybym tego nie zrobił? Znaleźliby inną lokomotywę. Ci ludzie byli martwi, zanim nawet stanęli na platformie. Nic, co bym nie zrobił, nie zmieniłoby tego. Jedyna różnica między mną a nimi polegała na tym, że miałem wybór: jechać naprzód i żyć, albo pozostać na miejscu i umrzeć. Czy instynkt przetrwania to przestępstwo?"
„Jeśli wiedziałeś, co się dzieje, dlaczego zgodziłeś się podjąć tę pracę?”
„Myślisz, że wtedy wiedziałem? Wszyscy wiedzieli wtedy, że żyło się lepiej niż kiedyś. Pociągi kursowały na czas, a jeśli nie zadawało się zbyt wielu pytań, mogło się mieć dobre życie. Wciąż byliśmy pewni tego zwycięstwa, które było na horyzoncie. Dowiedziałem się tylko, co się dzieje, kiedy było już za późno, abym powiedział „nie”. Nie miałem wtedy wyboru - jechać naprzód lub pozostać na miejscu, żyć lub umrzeć ”.
„Jak myślisz, dlaczego dostałeś akurat tą pracę? Dlaczego nie transportowałeś żołnierzy lub zapasów na front? Jak myślisz, co widzieli w tobie, co uczyniło cię odpowiednim?”
„Nigdy nie byłem tam pierwszym wyborem! Zbombardowaliście infrastrukturę Rzeszy na drobne kawałki, nie było już nikogo. Zabiliście Herr Gordona, Herr Jamesa, Herr Percy'ego. Wybrali mnie, ponieważ musieli wybrać kogoś, a ich pierwsze wybory były już wszystkie martwe."
„Więc byłeś ostatecznością?”
„Wszyscy inni odeszli. Przeżyłem tylko dlatego, że trzymałem głowę nisko i wykonywałem rozkazy, jak powinna robić użyteczna lokomotywa”.
„Więc gdybyś był naprawdę ostatnią lokomotywą, do której mogli się zwrócić, mógłbyś uratować tych ludzi?”
„Co? Nigdy tego nie powiedziałem. Oni już nie żyli, wszystko, co mogłem zrobić, to wykonać moje rozkazy”.
„A jeśli byś ich nie wykonał, a nie było nikogo, kto mógłby cię zastąpić?”
„...”
„Czy to nie to, co powiedziałeś Tomaszu? Nigdy nie byłeś pierwszym wyborem? Nie było nikogo innego? Jedź naprzód lub pozostań na miejscu, a zdecydowałeś się jechać naprzód?”
„... Użyteczne lokomotywy wykonują polecenia i docierają na czas”.
„I nie miało znaczenia, do czego byłeś przydatny, dopóki byłeś do czegoś przydatny?”
„Użyteczne lokomotywy wykonują polecenia”.
„Czy było to użyteczne dla ludzi, których zabrałeś do obozu?”
„...”
"Tomasz?"
„Zrobiłbyś to samo. Wszyscy byście tak zrobili.”
„Przepraszam? Co przez to rozumiesz?”
„Jedyną różnicą między tobą a mną jest to, że widzę tory, którymi podążam. Gdybyście byli na torach, też byście po nich jechali”.
„Czy żałujesz tego, co zrobiłeś?”
„...”
„Tomaszu? Czy żałujesz?”
„... Widzę te bramy za każdym razem, gdy zamykam oczy. Za każdym razem, gdy śpię, słyszę płaczące dzieci i czuję zapach ...”
„Płaczących dzieci, Tomaszu”.
„...”
„Czy nadal czujesz się jak użyteczna lokomotywa, Tomaszu, ponieważ wykonałeś rozkazy i dotarłeś na czas?”
„...”
"Tomaszu?"
„Zabij mnie lub pozwól mi odejść. Karzesz mnie tak czy inaczej. Mogę tylko podążać torami, nie decyduję, dokąd prowadzą.”
3b02fd7b-823b-4476-8331-6469a9ee3ab8
szybki-zuk

Złoto, zarówno tekst jak i filmik

Zaloguj się aby komentować