W dzisiejszej ankiecie właśnie o to was zapytam
W skrócie: Pytanie będzie się odnosiło do waszego własnego stosunku do alkoholu, czyli ile i jak często pijecie.
Na każdego alkohol działa inaczej i jest to trochę temat rzeka. Gdyby ktoś z was chciał opowiedzieć o swoich przeżyciach z nim związanych to podaję kilka punktów zaczepienia:
- Jaki wpływ miał i ma alkohol na wasze życie? (również zewnętrzny aspekt czyli np. zwyczaje społeczeństwa albo stosunek rodziny/znajomych do alkoholu)
- Czy żałujecie czegoś co zrobiliście po spożyciu alkoholu? A może odwrotnie i cieszycie się, że alkohol przed jakąś sytuacją dał wam więcej odwagi?
- Jak już pijecie to najczęściej samemu czy z innymi, a może bez różnicy?
- Macie jakieś ciekawe alko-opowieści? Może zdarzyło się coś wyjątkowo śmiesznego albo przykrego/strasznego?
- Czy przepisy dotyczące różnych kwestii alkoholu (np. sprzedaży albo jazdy samochodem) są odpowiednie czy byście coś koniecznie chcieli zmienić?
Tak jak pisałem wcześniej, temat rzeka i pewnie sami macie jeszcze ciekawsze punkty nawiązujące do tematu o których nawet nie pomyślałem
Zapraszam do oddania głosu, napisania komentarza (długie komentarze też mile widziane
Wyniki oraz podsumowanie planuję dodać w sobotę wieczorem
#ankieta #kiciochpyta #zapytajhejto #alkohol
Myślę, że mój stosunek do alkoholu aktualnie najbardziej pasuje do następującego zdania:
Wołam osoby które wcześniej piorunowały ankiety:
@AbenoKyerto @Aghar @alaMAkota @Aleksandros @alucard @American_Psycho @Augustyn_Benc-Walski @Baltic_Vodka @Bamse @Bankrut.pl @bojowonastawionaowca @bucz @Bukuria @ciszej @cododiaska @Commander_Keen @cweliat @Dezyderiusz_Dostojewski @dmmps @DziadBorowy @Endrevoir @entropy_ @evilonep @Fahrenheit @fakealeksiej @Faziorz @franaa @gh0st @Greyman @Half_NEET_Half_Amazing @Heterodyna @I-Em-Are @IronFist @Ist @ivanar @janoe @JF_Sebastian @Jim_Morrison @jimmy_gonzale @Jonhny @Jurajski_Huncwot @Kewin_Klotzek @Kilik @koczis78 @kubex_to_ja @LITE @LondoMollari @l__p @lukmar @Marcus_Aurelius @markxvyarov @M_B_A @michalnaszlaku @Moody @Mork @mordaJakZiemniaczek @mtriciak33 @na_kanapie_siedzi_len @Naiken @Nemrod @Niochacz @noriad @Oczk @Okrupnik @Panda @PanSalima @Pawelvk @pepe_delfin @Peregrin @porkins @poteznawichura @radziol @rakokuc @roadie @roberto07 @rzuf @rzYmskielajno @Semicolon @Shivaa @shogoMAD @Siejek @so_cold @splash545 @Stashqo @swistak80 @Sylwunia @Szoguniasty @Szuuz_Ekleer @Taxidriver @Ten_typ_sie_patrzy @TheLastOfPierogi @Tomekku @Toudek @tuvitob @Tyglys @UncleFester @Viciu @Wido @wieczniezmeczona @Wojbody @Xax @Zielczan @GSX-R750 @Giban @Slash @icecrypt @xsomx @Lunek1 @LuckySeven @megawonsz9 @MarinoaItaliano @Kompot @Kaskader @Catharsis @PS2_4_life @banita77 @em-te @Modrak @glebogryzka @maximilianan @DuchPrzeszlosci @Kotuduchawinny @Riuszka @przemoko90 @BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta @Alipheese @SilverMonkey @KatieWee @Lawyerish @Usyrak @I-Em-Are @HmmJakiWybracNick @Sebgat @razALgul @Mr.Mars @Daniel_Obajtek @moll @Piechur @kocio @arturdwieszopy @witajnieznajomy @Umpolung @Dzban3Waza @d.vil @qqterens @mrozny @Schatzu @bernsteinka @spawaczatomowy @sireplama @AndrzejZupa @Paciu06 @slawek-borowy @konrad1 @Toarddd @e5aar @GazelkaFarelka
Osoby które nie chcą być już w przyszłości wołane proszę dać znać
Z listy usunięci na życzenie: Xianth UmytaPacha Whoresbane GtotheG argonauta Pan_Buk DiscoKhan the_good_the_bad_the_ugly jelonek
@nobodys Nie wołaj mnie proszę.
@xsomx Oki, zanotowane
@nobodys mocnego alkoholu nie mogę pić, bo nie mam umiaru i jeszcze po mnie nie widać, że już film mi się urwał. Na szczęście nic poważnego nigdy nie odwalilem i sam siebie z tym nie oszukiwałem zbyt długo.
Z negatywnych sytuacji to dwa telefony tak zgubiłem i nie odzyskałem. Dwa zgubiłem i się znalazły także statystyka nie jest aż taka tragiczna.
Ze śmiesznych sytuacji to kiedyś na koncercie typu zakończenie lata uderzyłem w konkury do dziewczyny. Ta mi coś tam odpowiada, że nie, ja się pytam dlaczego a ona podnosi rękę - w ręce trzymała rękę swojego chłopaka. Ja na to że mi to za specjalnie nie przeszkadza, kumple mnie później odciągnęli chociaż wszyscy się tylko brechtali z tej sytuacji ponoć xd
@DiscoKhan mocnego alkoholu nie mogę pić, bo nie mam umiaru i jeszcze po mnie nie widać, że już film mi się urwał
Ciekawe, miałem zupełnie tak samo. Później na drugi dzień wszyscy mówili, że nie było po mnie widać i to niemożliwe, żeby urwał mi się film
Na szczęście nic poważnego nigdy nie odwalilem
Moim czerwonym światłem było, jak rano się obudziłem, a babcia mnie zapytała, jak wszedłem do domu, bo był zamknięty. Ja mało tego, że nie pamiętam jak wszedłem do domu, to jeszcze musiałem kierować samochodem przez kilka kilometrów z sąsiedniej miejscowości, zupełnie nieświadomym.
kumple mnie później odciągnęli
Ileż to razy...Po wódzie zupełnie mi się zmienia osobowość. Niektórzy mówią, że "wódka prawdę powie", ale to nieprawda. Ja mówiłem i robiłem rzeczy, które zupełnie nie były ze mną zgodne, a wręcz były paradoksalnie zupełnym przeciwieństwem.
Odkąd wyjechałem za granicę i wyeliminowałem presję społeczeństwa oraz biorąc pod uwagę powyższe doświadczenia, postanowiłem ostatecznie przestać pić i uważam to, za świetną zmianę.
@madhouze u mnie presja nie była jakaś znaczna. Jak przestałem pić mocniejsze trunki i dobrzy kumple się pytali czemu nie wpadam to wprost mówiłem, że po prostu nie mogę pić, sami wiesz jak jest itp. i żadnych podsmiechujek nie było tylko tak w zadumie głową kiwali. Cały czas się czasem mijamy i parę słów zamieniemy, do nikogo żalu o jakieś rozpijanie nie mam. Ale to już kwestia kto jakich znajomych miał.
Ja sobie uczciwie podłączyłem, 9 na 10 razy mogę się napić i nic się nie stanie. Czyli przy 10 razach jak *chlapnę" to mam 100% szans, że coś odwalę, czy to kurwą rzucę osobiście pomimo, że tego nie miałem na myśli itp.
Zaś z tym eliksirem prawdy to jest tak, że właśnie my jesteśmy sobą na co dzień i jeżeli ktoś nawet na jakiś lekki żal do kogoś to po alkoholu on go uczciwie nie przedstawia tylko go strasznie wyolbrzymi. Zamiast prawdy to ma się gówno prawdę, jakieś ziarenko prawdy może w tym jest ale jak się je podlało wódą to się zniekształciło jak cholera. Raczej przekłamuje faktyczny stan rzeczy a nie ukazuje stan rzeczywisty.
Ooooo! Kolejna ankieta.
@Mr.Mars # hejtoniespi
Tutaj brakuje " piję tylko na imprezach a poza nie chleję"!
@AndrzejZupa na hejto w ankietach można dodać maksymalnie 5 opcji do wyboru, więc i nawet z tymi opcjami które są ciężko było się zmieścić
@nobodys wypiłem w życiu morze alkoholu, na studiach ciągle tankowałem z kumplami. Od 2 lat nie pije w ogóle, ani kropli i polecam ten styl życia
@evilonep Też o tej dawce już czytałem w wielu miejscach i przy swojej opinii też się może do niej odniosę
@evilonep rzadko i z umiarem warto się odmóżdżyć
@evilonep czym zastapileś?
@madhouze od czasu do czasu medyczną trawką, ale z apteki i podkreślam, że to leczniczo
@evilonep tell me something I don't know
Praktycznie nie piję, w tym roku, jeśli dobrze pamiętam, sięgnąłem po alkohol trzykrotnie i za każdym razem była to skromna szklaneczka wina. Wolę spoglądać na świat z całkowicie trzeźwą głową.
Ja po pijaku kiedyś podbiłem do laski... W marcu czy tam maju minie nam 18 lat razem.
@Tyglys mam żonę od 13 lat i do teraz po pijaku do niej podbijam.
Na trzeźwo też
@nobodys
- Jaki wpływ miał i ma alkohol na wasze życie? (również zewnętrzny aspekt czyli np. zwyczaje społeczeństwa albo stosunek rodziny/znajomych do alkoholu)
Chyba żaden. W moim domu alkohol nie był zabroniony (ale też nie lał się strumieniami, żadne z rodziców nie miało problemów z alkoholem), ojciec mi mówił, że jeżeli chcę się napić, to on mi sam da w domu, ale mam nie pić po krzakach
- Jak już pijecie to najczęściej samemu czy z innymi, a może bez różnicy?
Tylko z innymi, podczas jakiegoś wyjścia czy okazji typu urodziny. Dla mnie picie samemu nie ma zupełnie sensu. Gdyby alkohol nagle przestał istnieć - nie zrobiło by mi to żadnej różnicy.
- Macie jakieś ciekawe alko-opowieści? Może zdarzyło się coś wyjątkowo śmiesznego albo przykrego/strasznego?
Kiedyś moja babcia, która robi wszelkiego rodzaju nalewki, pomyliła butelki i na urodzinach poczęstowała nas spirytusem zamiast wódką. Do tej pory boli mnie przełyk jak o tym myślę XD
- Czy przepisy dotyczące różnych kwestii alkoholu (np. sprzedaży albo jazdy samochodem) są odpowiednie czy byście coś koniecznie chcieli zmienić?
Nie wiem, ale nie jestem za ograniczaniem dostępu, uważam, że to przynosi odwrotny efekt. Ale jestem za edukowaniem np. o skutkach picia czy prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu.
@koniecswiata prohibicja, pewnie że jest zła. Ale jednak alkohol na stacjach benzynowych to jest patologia i pod tym względem to ja bym był za ograniczeniem dostępu.
Wbrew pozorom na jakiegoś alkoholika taka zwykła metoda będzie działać żeby sobie za kierownicą nie trzasną tylko dopiero po skończeniu trasy.
@DiscoKhan Prawdziwy alkoholik ma zachomikowany alkohol gdzie się da, na wypadek, żeby nie zabrakło. Skoro to dla niego najważniejsza rzecz, to nie zapomni jej kupić przed wyjazdem w trasę.
@koniecswiata miałem w rodzinie, niech mu ziemia lekką będzie.
Są tacy "prawdziwi" i są "fałszywi" którzy się trzymają przez większość czasu ale jak ich jakiś impuls złapie to nie ma człowieka na miesiąc. Później znowu przez pół roku spokój. Osobiście nie rozróżniam, prawdziwy czy tylko półoryginalny, bo na drodze trzaśnie kogoś tak samo.
@DiscoKhan Pisząc "prawdziwy", to był skrót myślowy, chodziło mi o kogoś, kto ma rzeczywiście problem z alkoholem.
Dla kogoś takiego zaopatrzenie się w alkohol nie jest problem, natomiast zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach będzie przeszkodą jak zwykle dla zwykłych ludzi, dla kogoś kto jedzie na imieniny do szwagra z rodziną ale zapomniał wziąć z domu prezent. Taki ktoś może zapomnieć o alkoholu, bo nie jest alkoholikiem.
@koniecswiata jak ktoś jedzie na imieniny to zboczyć z trasy do sklepu i spóźnić się te 10 minut to nie jest kłopot. Ale są tacy co jak są w stresie i im alkohol stanie przed oczyma to nie mają żadnej samokontroli.
Raz w podróży służbowej miałem takiego kierowcę... Nie wiem, takie minimalne ograniczenia IMHO mają sens. Tak samo jak uważam, że napoje alkoholowe powinny być sprzedawane w butelkach 250 ml i w górę. W praktyce to nie robi żadnej prawdziwiej różnicy i jak ktoś chce to sobie do piersiówki przeleje ale jak byłem młodszy i w monopolowym pracowałem... Ludzki umysł potrafi siebie w ciekawy sposób oszukiwać tymi małymi dawkami. Jestem pewien, że co najmniej paru kolesi którym setki sprzedawałem rzadziej by się w trupa zalało
Rozwiązanie nieidealne, bo takiego nie ma i łatwo w drugą stronę przesadzić ale takie częściowe ograniczenia jak dla mnie jakiś tam sens mają
@DiscoKhan Ok, rozumiem Twoje argumenty, ale ja mam inne zdanie - jestem przeciw ograniczaniu czegoś, bo część ludzi nie umie z tego korzystać. Oni i tak sobie poradzą, a jest to utrudnienie dla tych, co nie mają z tym problemu.
@nobodys
- Jaki wpływ miał i ma alkohol na wasze życie? (również zewnętrzny aspekt czyli np. zwyczaje społeczeństwa albo stosunek rodziny/znajomych do alkoholu)
Ojciec był alkoholikiem, przez cały życie rodzina przestrzegała mnie przed alkoholem, wmawiali mi przy każdej okazji, że nie mogę nigdy pić, bo mam to we krwi, w genach itd. Było to dla mnie okropnie frustrujące przez całe nastoletnie życie.
- Jak już pijecie to najczęściej samemu czy z innymi, a może bez różnicy?
Samemu wieczorem lubię wypić kieliszek likieru, lub niecałe pół szklanki wina po kolacji. Nie jest to regułą, jak mam ochotę to piję, jak nie to nie - czasami kilka miesięcy nie tykam alkoholu, bo o nim zapominam.
Jeśli chodzi o picie ze znajomymi, to wybieram piwo. Kończy się na 3-4 piwach, jak wracam do domu, to czuję się już trzeźwy. Dodam, że ze znajomymi wychodzę raz na kilka miesięcy, więc tych okazji nie ma sporo i nie na każdym spotkaniu piję - czasami przyjeżdżam samochodem, albo po prostu nie mam ochoty.
Na wyjazdach wakacyjnych piję do każdego posiłku lokalny alkohol w małej ilości - nie licząc śniadania, do którego piję kawę. Chyba, że jestem kierowcą, wtedy piję tylko do kolacji.
W każdym powyższym przypadku nie upijam się, nie mam nigdy kaca i nie ma to negatywnego wpływu na pracę/hobby. Nigdy nie mam myśli, że dzisiaj muszę się napić, czy coś w tym stylu.
- Macie jakieś ciekawe alko-opowieści? Może zdarzyło się coś wyjątkowo śmiesznego albo przykrego/strasznego?
Kilka lat temu dwa razy się schlałem, że urwał mi się film. Raz ze znajomymi, po powrocie do domu stałem przed drzwiami domu i nie potrafiłem otworzyć je kluczem i zarzygałem sobie buty... otworzyła mi mama XD Po tej akcji miałem wstręt do wódki i nie tknąłem jej przez dwa lata.
Drugi raz na imprezie firmowej, nie odwaliłem nic grubego, ale był okropny kac i również chyba rok czasu nie tykałem żadnego alkoholu.
- Czy przepisy dotyczące różnych kwestii alkoholu (np. sprzedaży albo jazdy samochodem) są odpowiednie czy byście coś koniecznie chcieli zmienić?
Uważam, że w Polsce mamy zbyt surowe przepisy dotyczące jazdy po alkoholu. Sam nigdy nie jeździłem po alkoholu, nawet 3-4h po jednym piwie obawiam się jechać, więc nie jeżdżę, albo nie piję.
Jestem alkoholikiem i staram się pić najrzadziej jak się uda. Obecnie raz na parę tygodniu, więc w miarę mi się udaje. Kiedy już pije to bez umiaru i kontroli. Osobiście z alkoholem zalecam ostrożność od wczesnych lat ze względu na nieodwracalność uzaleznienia
@nobodys Nie mam czasu na alkohol, z moimi dwoma najlepszymi kolegami próbujemy się umówić na piwo co tydzień. Wychodzą nam z tego może 3 wyjścia na rok 😭. Ostatnio znów polubiłem miód pitny, chodź od miesiąca nie skończyłem butelki. Zapominam że ją otworzyłem i tak na mnie czeka. Mam pełno alkoholu w szafce(prezenty, niektóre sam kupiłem na jakiś wyjazdach) rzecz nie do pomyślenia za młodu, kto to widział mieć a nie pić 😁
Pije regularnie tylko czerwone wina. Lubię argentyńskie i chilijskie malbec. Z australijskich tylko shiraz albo rozsądne blendy. Z europejskich lubię chyba jednie hiszpańskie tempranillo i rioja.
Nie lubię i nigdy nie pije win bałkańskich bo w mojej ocenie to nie są wina, tak samo jak afrykańskie. Win z USA nie lubię ale jest tu kilka wyjątków.
Ogólnie nie rozumieniem kultury picia. Wódka itp nie maja smaku, pije się je żeby się odciąć. Piwo podobnie, oglądanie meczu z piwem w ręku jest śmieszne i pozbawione stylu. Piłem piwo jedynie w szkole średniej.
Co do wina to ma ugruntowana pozycje w naszej kulturze. O winie pisał np Seneca opisując Pizona, który dożył osiemdziesięciu lat, pojąć wino co wieczor. Ja, bardzo lubię wypić lampkę do kolacji albo usiąść latem przed domem razem z żona i otworzyć kilkuletnia butelkę dobrego caberneta
@roberto07 wymieniłeś moje ulubione szczepy, więc z ciekawości zapytam czy masz jakieś ulubione wino, które polecasz?
@roberto07 czemu wino bałkańskie to nie wino? Oni przecież tam w Mołdawii czy Bułgarii mają długą tradycję winiarską.
A wina o jakich piszesz to jaka półka cenowa? Bo dla mnie między różnymi krajami nie ma różnicy, ale to może kwestia ceny
@HolenderskiWafel nie gadaj z takimi ludźmi. Dla niego jak wino jest zbyt tanie to ponprospo prostu nie kupi i koniec. Pracowałem przy sprzedaży win, znam temat.
Jakby ten sam koleś mieszkał w Ameryce Południowej to by sprowadzał wina z Europy i Mołdawia najdalej leży to pewnie by z Mołdawii byłby dla niego najlepsze.
Zresztą widać jak się zna jak nawet kalifornijskich nie wymienił które są najlepsze z Ameryk.
Jest taki typ konsumenta co woli przepłacać za coś - identycznej albo nawet gorszej jakości - pod warunkiem że opakowanie jest ładniejsze i jest taka otoczka ekskluzywności. Na przykład telefony Apple paradoksalnie zaczęłyby się gorzej sprzedawać gdyby cenę obniżyły. Tak to jest produkt premium, bez wysokiej ceny to już jest gorszy w oczach ich nabywców.
@DiscoKhan ja sam nie wyczuwam różnic w winach, dlatego serio się zastanawiam na ile ludzie są w stanie to rozróżnić. Czytam czasem opisy bukietów win i dla mnie to brzmi jak totalna beletrystyka
Ten sam problem mam przy kawach, ale ostatnio właśnie kombinuję z młynkiem, filtrowaniem wody, temperaturą itp. żeby się nauczyć doceniać dobrą kawę. Ale wciąż ideałem jest dla mnie "mocno wypalona z mlekiem" ze stacji ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
@HolenderskiWafel Według mnie w niektórych przypadkach płacimy głownie za emocje powiązane z produktem XY a nie samą jakość produktu
@HolenderskiWafel nie no, pewne różnice są jak i osobiste preferencje, dobry somalier nie będzie bardzo dokładny ale coś tam podróżnika ale otoczka to jest 70% doświadczenia.
Osobiście sam zawsze szukam mołdawskich win, nie dość że tanie to fenomenalne. Rumuńskie, gruzińskie i węgierskie też są świetne.
Jakość wina głównie zależy od nasłonecznienia i gleby, cała reszta wszędzie wygląda w zasadzie tak samo. Leżakowanie ma jakiś tam wpływ ale ja zwyczajnie wolę młode wina także u mnie to bez znaczenia. Zaś jeżeli chodzi o jakość gleb i klimat to Mołdawia ma to najwyższej klasy. Zresztą tradycje winnicze starsze niż państwa w Amerykach chociaż to też już jest trochę bardziej bajera ale jak się takiego osobnika co będzie płotł slangiem chce się w towarzystwie zgasić to jest to dobry argument xd
Sam lubię po prostu świeżo mieloną, czarną kawę z ekspresu, tutaj różnice jestem w stanie wyczuć ale też nigdy droższych ziaren nie próbowałem, jak tanie są takie dobre to po co kombinować? Ale niech se każdy piję jak lubi tylko mi nie wypominać jak piję taką czarną jak zawartość amerykańskich więzień xD
@DiscoKhan Kiedyś jechałem blablacarem z pewną osobą i miał bardzo podobne zdanie na ten temat (a może to byłeś Ty? hahah :D)
Z drugiej strony od dobrego znajomego się nasłuchałem o winach w okolicy Zielonej Góry jak i samym festiwalu. Co by nie mówić, jest to rozrywka, jest to urozmaicenie, ale i spory biznes
Tak na szybko jako wino codzienne to casillero del diablo carmenere(dobre wino), inpure malbec (dyskontowe z netto, kiedyś przynajmniej widziałem w netto), Diablo 666- blend malbec- shiraz( trochę droższe ale bardzo przyjemne wino, dobre dla ludzi którzy nie maja doświadczenia w winach), coronas tempranillo(dobre wino codzienne, w sensie do niewykwintnych obiadów ;)), a w największym skrócie to wszystkie sina z concha y toro.
Nie lubię win bałkańskich ponieważ podstawowym ich szczepem jest kadarka, której nie lubię. Smakuje podobnie jak pinot noir który dla mnie tez jest niesmacznym winem. Tylko raz zdażyło mi się pic dobrego pinota ale i tak w mojej opini nie przebijał zwykłego tempranillo.
Węgierskie Egri, które jest ich flagowym winem, jest po prostu gorzkie. Mam zawsze wrażenie ze powinni się je rozcieńczać z woda.
Co do dobrych win to takich jest bardzo dużo i nie musza kosztować dużo. Najlepszym przykładem byłoby tu chyba casillero del diablo carmenere( koszt to chyba z max 40 zł). O dobrego caberneta jest trochę trudniej bo to bardzo popularny szczep. Lepiej wtedy wybrać takie z napisem reserva( znaczy ze leżakowały w dębowych beczkach), żeby miał butelkę bordeaux( z dziura w dnie na głębokość prawie kciuka) i żeby było 3 letnie.
Jeszcze co do mołdawskich to faktycznie przeglądając ofertę jakiejś hurtowni online znalazłbym kilka, myśle ze wartościowych egzemplarzy w cenie około 40 zł, jednak ja bazuje już tez na przyzwyczajeniach.
Co do win kalifornijskich- najpopularniejszy ich zinfandel wg mnie jest zbyt „gesty” i słodko-kwaśny. Wole kupić w to miejsce włoskie primitivo z puglii, które ma delikatniejsza konsystencje.
Co do smakowania na ślepo to poznam szczepy takie jak shiraz, merlot, cabernet i malbec. Mam nieraz problem z tempranillo. Regionu itp nie da się określić w smaku( nie umiem)
@roberto07 dzięki za propozycje, coś sobie poszukam z tego, a nie będę jak zwykle wybierał po etykiecie :) Ja też piję tylko czerwone, ale głównie do obiadu, wtedy każde mi smakuje przez kontrast z jedzeniem
No i namówiłeś :)
Piję dość regularnie, choć zazwyczaj mało, wiec niemal nigdy do poziomu by być pijanym. Nie odbija sie to zupełnie na życiu, acz pewnie nie zaszkodziłoby ograniczyć. Rok temu zrobiłem pół roku przerwy, ale niestety miałem ciężki rok i sie w stresie złamałem.
@nobodys No cóż, mam negatywny stosunek do alkoholu, bo przez kilkanaście lat piłem go w sposób patologiczny, był to mój sposób na ucieczkę od własnych stanów emocjonalnych z którymi nie umiałem sobie poradzić. Stąd też wynika moje zainteresowanie #stoicyzm, bo dzięki niemu nauczyłem się radzić z demonami w mojej głowie i przestałem pić alkohol, który szedł pod koniec każdego dnia w ilościach hurtowych. Nie miało dla mnie znaczenia czy piłem sam, czy w towarzystwie. Co ciekawe dzięki pogłębionej analizie moich uzależnień i późniejszym dalszym praktykowaniu stoicyzmu, nie muszę uważać się za niepijącego alkoholika i od czasu do czasu mogę się napić - co też robię raz na 1-1,5 miesiąca. Nie pozwalam sobie natomiast nigdy na to, żeby napić się jeśli jestem zdenerwowany, bądź czymś się smucę, mam jakiś problem itd. Taką mam postawioną granicę.
@nobodys abstynencja to piękny stan.
Tak, właśnie tracę przez to robotę teraz xD szkoda tylko że mi nie szkoda
Macie jakieś ciekawe alko-opowieści? Może zdarzyło się coś wyjątkowo śmiesznego albo przykrego/strasznego?
Miło wspominać, ale wstyd opowiadać xD
@entropy_ dajesz
@nobodys Ale tylko jedno, przepiszę komentarz, bo już kiedyś to tutaj opisywałem.
To jest mocno sytuacyjne. Znalazłem się na koncercie przez przypadek. Długa historia, w każdym bądź razie to były właśnie takie szamańskie klimaty tylko elektroniczne i wykonywała to młoda didżejka. No tak z 25maks. Anyway jestem tam zupełnym przypadkiem z paczką znajomych. Bardzo fajna muza, stoimy pod sceną, tańczymy no i pech chciał, że akurat jak się skończyła piosenka to byłem może z metr od tej kompozytorki. No i ona zaczyna opowiadać jak to ona ma wspaniałego psa i w ogóle i że następny kawałek jest właśnie dla niego a nazywa się... Wyprowadzam Cię na spacer... W KOSMOS Ja byłem trochę pod wpływem (bardzo) i mnie ten kosmos złapał bez gardy i wybuchnąłem śmiechem. No starałem się trzymać fason ale trzęsłem się i dosłownie miałem łzy w oczach. To że ja to chuj, moja baba mnie szturcha ale widzę , że ona też ryczy i konwulsji ze śmiechu dostaje. Poza nami jak się rozejrzałem to dość sporo osób też się śmiało, a Ci znajomi z którymi byliśmy to w ogóle się plecami obrócili i ryli ze zmnie i z mojej jak przez łzy mnie prostuje. Ta didżejka trochę (bardzo) obrażona ale kontynuowała koncert. Zajebista muza i zabij mnie ale nie pamiętam jak się nazywała ta wykonawczyni. Na drugi dzień usunęła ten kawałek z YT. Nawet jej kiedyś na YT napisałem przeprosiny ale nic nie odpisała
Fajna muza a ja pod wpływem środków odurzających usunąłem ją na zawsze z tej planety chyba.
https://www.hejto.pl/wpis/https-youtu-be-xaeino9wi-i-si-sybbb4i1vtvpyym-znacie-taka-muzyczke-mi-to-pokazal
Nie lubię picia do odciny, zdarzało się ale zazwyczaj staram się trzymać poziom. Rozchlałem się przez stany lękowe, bo doraźnie pomagało. Później praca w gastro pomogła utrzymać nałóg, kończenie o 23 to co tu robić? A no piwko! Najlepiej 4 xD zauważyłem problem, staram się nie pić w tygodniu, weekendy jedynie jak gdzieś idę ale to coraz rzadziej i wtedy może dwa piwa albo trochę białego wina. Sylwester planuję spędzić z butelka białego wytrawnego i tyle.
Nigdy nie piłem alkoholu i nie będę pić. Rodzice i brat też nie piją w ogóle. Nie widzę w piciu sensu, lubię siebie samego i nie czuje potrzeby się odciąć. A jeżeli nigdy się nie zacznie, to nigdy nie będzie ciągnąć
Eee no przy piątku taka ankieta? Nie kuś, nie kuś
@nobodys Jako syn, brat, wnuk i zięć alkoholików mam raczej nieobiektywne spojrzenie na pewne kwestie, choćby traktowanie alkoholizmu jako "choroby". Dla mnie to żadna "choroba", bo to określenie zwalnia z odpowiedzialności za swój los. No chory/chora jest, nic nie może z tym zrobić biedactwo. Tja.
No ale do rzeczy, lecimy wedle listy:
-wpływ alkoholu na życie - żaden, nie odziedziczyłem genów tego nałogu, siostra tak. Upijam się tylko na wesoło (bo nie gryzą mnie demony przeszłości ani zapiekłe pretensje do świata) i tylko wówczas, kiedy następnego dnia nie trzeba robić nic ważnego, można pokimać do późna i nie trzeba będzie z samego rana jeździć samochodem. Tygodniami mogę nie wypić nawet piwa i w ogóle o tym nie myśleć. Już chyba częściej myślę o Imperium Rzymskim - alkohol zwietrzeje, Imperium jest wieczne.
-Nie żałuję, ale też nic nie zawdzięczam, ot produkt spożywczy dla dorosłych. Otoczenie może żałować, bo po alkoholu robię się gadatliwy bardziej niż zwykle i próbuję śpiewać Rammsteina. To jest podwójnie straszne - raz, bo Rammstein, dwa, bo za bardzo nie znam niemieckiego.
-Picie samemu to jak masturbacja - niby fajnie, ale jakby czegoś brakowało. Nie piję samemu, to bez sensu.
-Alkohistoryjek nie mam poza typowymi rzadkimi na szczęście przypadkami, kiedy przedawkowałem i nastąpił zwrot do nadawcy, nic ciekawego, takie tam fizjologiczne obrzydliwości. Nawet mimo jak wyżej bliskiej styczności z alkusami nie mam żadnych ponurych opowieści o uciekaniu boso po śniegu albo nocowaniu u sąsiadów czy na pogotowiu opiekuńczym. Jeśli w otoczeniu ktoś się uchlewał (a zdarzało się), to dystyngowanie i bez awantur. Ojciec ani razu nie wpadł do pokoju pod wpływem, żeby nauczać dziatwę, zresztą to nie on był alkoholikiem, tylko matka.
-Nie jestem pewien czy i jak to jest prawnie ogarnięte, ale warto by wprowadzić rozróżnienie między dziadkiem na rowerze gdzieś na wsi, który pustawą drogą wraca do domu po trzech piwach, a nawalonym jak szpadel imprezowiczem, który zapierdziela samochodem 180 km/h wieczorem po mieście. Tymczasem o ile wiem i jeden i drugi w statystykach widnieje jako "pijany kierowca", no litości. Pijanych polityków i innych ważniaków i tak żadne prawo nie dosięgnie, wiec nie ma co się tu napinać. Sprzedaż już jest obwarowana wystarczającą liczbą obostrzeń i regulacji, nieletniemu alkohol sprzeda teraz tylko kompletny idiota, któremu nie zależy na koncesji dla jego budy.
@jonas w polsce mamy jedne z najostrzejszych przepisow drogowych dot alkoholu, w niemczech np mozna miec 0.5 promila i prowadzic samochod a w wielkiej brytanii 0.8. W Polsce alkohol jest demonizowany od dawna i nawet ta tendencyjna ankieta to pokazuje
@nobodys moja jedyna alko-historia to wzbudzanie w bliźnich obrzydzenia, ponieważ ja wódkę zagryzam słodkim i nie przeszkadza mi, że to akurat ciasto z kremem xD
Nigdy nic mi po tym nie było
@nobodys dobry agent jestes, odpowiedzi takie niezbyt obiektywne. Gdzie odpowiedz: pije czesto bo lubie i dla wszystkich jest to ok?
@Pirazy zapraszam do założenia własnej ankiety, gdzie maksymalnie można stworzyć 5 opcji wyboru
@nobodys brakuje opcji "nigdy w życiu nie piłam alkoholu" (tak, wiem, że można dać tylko 5 opcji
Jaki wpływ miał i ma alkohol na wasze życie? (również zewnętrzny aspekt czyli np. zwyczaje społeczeństwa albo stosunek rodziny/znajomych do alkoholu)
Alkohol nie miał i nie ma żadnego wpływu na moje życie. W rodzinie kilka starszych osób nagabywało mnie początkowo do picia, ale większość sama piła mało albo prawie wcale. Nigdy w rodzinie nie widziałam nikogo pijanego. Wśród rówieśników na studiach, na koncertach, na wycieczkach itd. nigdy nie miałam żadnych problemów z powodu abstynencji. Jedno "nie, dziękuję" w zupełności wystarczało.
Jak miałam naście, dwadzieścia lat to chlało się z towarzystwem ostro xD
Oczywiście było sporo wydarzeń niechlubnych, choć żadnej poważnej, ale też sporo fantastycznych i po latach mam co wspominać, potem się oczywiście ustatkowalam i teraz tylko browar w weekend do serialu, ale już nie pamiętam kiedy ostatni raz się upilam, już mnie to nie kręci ;)
Poza tym po 30stce już nie ma tej zgranej paczki z którą można było konie kraść i pić do porzygu
Miłe zaskoczenie jak dobrze prowadzi się społeczność Hejto.
Miałem różne etapy w życiu z alkoholem, ale od dłuższego czasu staram się go unikać, bo nie widzę jakichkolwiek profitów z tego tytułu.
Jeżeli chodzi o własne spożywanie to najgorzej wspominam okres kiedy po pracbazie regularnie po powrocie do domu piłem losowe butelki wina. Odcinkę miałem tylko raz w życiu i mi wystarczy.
Nie mam szczególnie miłych wspomnień związanych bezpośrednio z alkoholem, raczej nieprzyjemne scenariusze jak np.:
- Osoby z wioski w której dorastałem truły się najtańszą wódką nieznanego pochodzenia
- Sąsiedzi którzy regularnie pili, wpadali do rowów i tam spali przez pół dnia
- Ojciec: który nie pił często, bo ani nie mógł (tabletki) ani nie potrafił. Jak się już napił to przez całą noc się męczył a na rodzinie wyżywał
- Dziadek który zapił się na śmierć (udar)
- Kolega nauczony przez swoją rodzinę pić od czasów podstawówki przepijał od najmłodszych lat swoje smutki
- Inny kolega mieszał od młodych lat alkohol z resztą narkotyków. W wieku 18 lat miał zawał serca, a kiedy wyszedł z karetki to pierwszą rzecz jaką zrobił było zapalenie papierosa. Po X latach dowiedziałem się od znajomych, że mieszka na ulicy i śpi na przystankach.
- Kolejny kolega bez używek miałby potencjał na naprawdę wiele rzeczy. Jednym z jego największych osiągnięć było wjechanie do rowu samochodem na prostej drodze i pobudka przez policję. Oczywiście do tego zakaz prowadzenia pojazdów + wysoka kara.
- Kolacja z dalszą rodziną, gdzie po mocnym upiciu dalszy wujek płacząc szedł się wieszać do stodoły (i by osierocił syna, który nie miał matki), ale na szczęście ojciec go powstrzymał (tak było, nie zmyślam)
- O wiele za wiele dramatów rodzinnych które zostały wywołane "luzem" po alkoholu
- Tak jak ludzie wpadający na wiosce do rowów, tak teraz robiący to samo w centrum dużego miasta.
Z takich raczej śmiesznych (chociaż żenujących
A teraz rozwinięcie aktualnej sytuacji
W sklepach dział z alkoholem w mojej głowie już nie istnieje i bardzo to ułatwia zakupy (+ można trochę zaoszczędzić i wydać na coś innego).
Dodatkowo mnie każdy po kim widać, że jest napity strasznie irytuje i widać pewne powtarząjące się schematy
Moja psina jest ze schroniska po nieznanych przejściach i bardzo źle reaguje na zapach alkoholu u ludzi, więc po co mam jeszcze jej dokładać strachu.
@evilonep dodał wcześniej pewien artykuł, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu i dla mnie również taka dawka to tylko złudzenie, którego kiedyś sam używałem.
Dla mnie abstynencja nie jest jakimkolwiek wysiłkiem, a jeżeli ma to w jakimś stopniu pomóc w ogólnie rozumianym zdrowiu i sprawności to tylko na plus
W Polsce ze wszystkich narkotyków alkohol ma największe przyzwolenie. Mówiąc, że się nie pije, ludzie się pytają "a co Ci jest?" xD A najgorsze jest przekonywanie na siłę, żeby ktoś się napił kiedy odmawia..
Tak więc dla mnie aktualnie alkohol to taki sztuczny katalizator uczuć, który zniekształca świat. Z tym nie trzeba się zgadzać, bo każdy ma swoje zdanie. Według mnie alkohol nie jest lekarstwem, ale faktycznie przy odpowiednich dawkach może służyć jako lubrykant do rozmowy i na pewien sposób cieszyć
Dawno nie wypiłem więcej niż 4 piwa. Głowy do alkoholu nie miałem nigdy, obecnie po 3 piwie po prostu robię się mega śpiący i już jest pozamiatane. Mocniejszych alkoholi w ogóle nie piję. Tak ogólnie, to regularnie piję względnie nieduże ilości alkoholu.
@nobodys prawie w ogóle nie piję, max 2 piwa gdy zdarzy mi się wyjść ze znajomymi (czyli kilka razy w roku). Jeśli wypiję więcej, mam wyraźne objawy zatrucia alkoholowego, więc unikam tego. Dosłownie kilka razy w życiu zdarzyło mi się kupić sobie piwo i wypić je w samotności, gdy miałam szczególnie ciężki dzień. Jeśli chodzi o to, jak na mnie alkohol działa - trochę łatwiej rozmawia mi się z ludźmi, może dlatego że trochę zmniejsza stres.
Alkohol miał duży wpływ na moje życie - ojciec był alkoholikiem. Nie muszę chyba opowiadać reszty.
Alko w sumie mogło by dla mnie nie istnieć, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz coś piłem, chyba z 2 lata temu na Sylwestra. Kiedyś piłem trochę częściej, w sensie jak się miało te 18 lat i więcej to się imprezowało co jakiś czas to wtedy wiadomo alkohol zawsze był, ale to w sumie piłem bo inni pili. Samemu to nigdy.
Nigdy też nie udało mi się zaliczyć "zgona" mimo, że próbowałem wiele razy. Mój organizm ma jakiś system obronny i zawsze po prostu wymiotuje zanim zdążę tyle wypić i zawsze po chlaniu kładłem się spać sam o własnych siłach i wszystko pamiętałem.
@nobodys spróbowałem w życiu jak smakuje alkohol, ale nigdy nie wypiłem nawet całego piwa czy kieliszka wina.
Alko to zło - rozwalił moje małżeństwo. Żona (jeszcze) pije. Najgorsze, że mamy też małe dzieci. Przez jej picie, wylądowałem u psychiatry z głęboką depresją. Najstarszy syn nastolatek tez juz wyladowal u psychiatry - ma myśli samobójcze. Gdybym to ja odwalał to co ona to już dawno bym miał ograniczone prawa rodzicielskie. Matka jest najważniejsza i jej wolno więcej. Nawet mi niebieską kartę założyli za przemoc ekonomiczną bo dostawala kasę tylko na konto, od gotówki ją odciąłem żeby nie przepiła. Przemocą jest również mowienie do pijaczki że jest patologią. Bo juz wporowadzala nastolatkaw alko - czestowanie browarem itp. Dramat. Dla mopsui tak to za malo. Zglasilem ja na leczenie - biegli stwierdzili, ze nie ma podstaw.
Miałem epizody życia w abstynencji, więc picie małych ilości nie jest dla mnie problemem. Problem jest taki, że po prostu lubię alko dla smaku i towarzystwa. Gorzej jak wpadnę w zamiłowanie do konkretnego rodzaju alkoholu i mam nadmiar miejsca w szafie, wtedy potrafię uzupełniać barek ponad jego możliwości, a i picie przychodzi łatwiej. Zauważyłem, że najbardziej zgubne jest picie z rodziną, oraz picie ze znajomymi gdzie nie masz kontroli nad ilością polewanego alko, szczególnie wysokoprocentowego. Czasem sam się lapię, ostatnio wolę żeby ktoś się przypomniał niż polewać jak tylko szklanka ledwo się kończy. Jak ktoś z takiego powodu by się obraził to nawet bym nie płakał. Alkohol to gówno straszne, zbyt często o tym zapominamy. Rozwalił u mnie w szerokopojętej rodzinie przynajmniej 2 związki (rozwód przy posiadaniu dzieci) lub wpłynął długofalowo na relacje. Mam przypadki ciężkiego alkoholizmu wśród znajomych, dobre prace, korpo. Ta choroba nie wybiera niestety.
Ogólnie to ostatnio lubię z imprezy wychodzić w stanie praktycznie trzeźwym, brak kaca to świetne uczucie kolejnego ranka.
A gdzie: piję dużo ale sporadycznie? Tak trzy razy do roku jest jakaś impreza na której decyduje się popić, to stosunkowo rzadko ale wtedy nie jest b. Mało
Zaloguj się aby komentować