Tak sobie ostatnio rozmawialiśmy z żoną o kłótniach rodzinnych które wynikają z poczucia nierównego podziału majątku pomiędzy rodzeństwo i weszliśmy na tematy polityczne. Żona zaproponowała coś skrajnie lewackiego ale po głębszych przemyśleniach stwierdziłem że ma to jakiś sens i chciałem przedyskutować z Wami co o tym myślicie. Chodzi o propozycję utrzymania prawa własności na dotychczasowych zasadach ale tylko za życia, po śmierci cały nasz majątek jest licytowany a pieniądze z licytacji idą do skarbu państwa (dzieci mają prawo pierwokupu). Oprócz tego podatek 70% od darowizny za życia, bez względu na to czy najbliższej rodzinie czy nie.
Powiecie że pomysł skrajnie lewacki i zniechęcający do pomnażania majątku, ale pomyślcie sobie jak dużo patologii i niesprawiedliwości rodzi dziedziczenie majątków, jak dużo ludzi super bogatych dorobiło się tej kasy na przekrętach, narkotykach, nieetycznych biznesach, lewych grabieżach wspieranych politycznie itp. a następnie zalegalizowało te pieniądze tworząc normalne biznesy i spółki, jak dużo mamy takich Obajtków o których nic nie wiemy bo nie są medialni.
Zabierając prawo dziedziczenia zachęcamy rodziców do inwestycji w siebie i w dzieci, w swój rozwój i edukację a następnie naszych dzieci i z automatu eliminujemy bardzo dużo patologii które mamy obecnie w rozwiniętych krajach:
-
Wielopokoleniowe bogactwo -> Czyli narzekanie ludzi że bogatym trzeba się urodzić i nierówne szanse na start różnych klas społecznych
-
Dziedziczna bieda -> To samo, rodząc się biednym ciężko z tej biedy wyjść, zarówno mentalnie (bieda umysłowa) jak i od strony finansowej, nikt nam nie zasponsoruje studiów kursów i nie wyłoży kapitału na firmę jak to było w przypadku Muska.
-
Konflikty rodzinne o podział majątku
-
Ogromna kasa "odzyskana" od najbogatszej części społeczeństwa a z niej możliwość kształcenia biedniejszej części społeczeństwa, inwestycje w infrastrukturę służbę zdrowia itp.
-
Brak parcia ludzi bogatych na pomnażanie majątku i "kitranie" pieniędzy na kontach tylko wydatkowanie tu i teraz, znam mnóstwo przypadków osób które całe życie oszczędzały tylko po to żeby umrzeć z tą kasą i w ogóle nie "skorzystać" z życia, a co gorsza nie inwestowały w dzieci.
-
Dużo większa część oszczędności idzie w edukację aniżeli w puste nieruchomości czy inne bezsensowne inwestycje. Jeśli mamy majątek i chcemy przekazać go następnym pokoleniom to musimy się upewnić że sami na niego zapracują i go sobie "odkupią".
-
Eliminacja "bananowych dzieci" które widząc jak dużo odziedziczą po rodzicach rozleniwiają się.
Przy czym klasa średnia nie powinna dużo na takim układzie tracić, ogromna ilość nieruchomości wracająca na rynek sprawi że mieszkania byłyby tanie i dostępne dla każdego, dzięki dużo większym nakładom na edukację większa część społeczeństwa byłaby wyspecjalizowana i generowała wyższy PKB, a różnego rodzaju luki i wyjątki pewnie dałoby się rozwiązać prawnie.
Co sądzicie? Pewnie zostanę tu za taki pomysł na maksa zjechany przez korwinistów
#polityka #bekazlewactwa #gownowpis #korposwiat #relacjerodzinne #rozkminy