Z gimbazy nie mam fajnych wspomnieć, wręcz wolałbym je wszystkie wykasować, zwłaszcza że sprawa z jednym gagatkiem co mi spokoju nie dawał i raz przegiął zakończyła się w sądzie i głównie przez niego mam problemy z rozmowami z ludźmi w realu i bardzo niską samoocenę ( ͡° ʖ̯ ͡°)
W liceum zaś pamiętam, że raz wydawało mi się, że nauczycielka mi źle sprawdziła zadanie i zamiast 3+, powinienem mieć 4-. Sprawdziła, stwierdziła że to za mało, ale zwróciła uwagę na inne które źle podliczyła i dostałem finalnie 2 xD. Ogólnie nauczycielka straszna wymagająca kosa - miała taki system, że robiła nam arcytrudne sprawdziany (brała przykłady z książek dla studentów) abyśmy dostawali 1 i je poprawiali parokrotnie utrwalając wiedzę. Głupią funkcję kwadratową pisałem AŻ 4 razy, niby nic trudnego ale ona tam łączyła nawet różne dziedziny matmy co potęgowało stopień skomplikowania. Zadań domowych tyle, że co najmniej 2-3h po szkole spędzałem nad matmą. W szkole była jeszcze druga matematyczka - de facto jej uczennica xD. Taka sama kosa. Ale miało to swój efekt. Liceum od lat miało wtedy 100% zdawalności matur i było jednym z lepszych w rejonie.
Za to z angielskiego dostałem 5 ze sprawdzianu, mimo że powinna być 4. Poszedłem do nauczycielki wyjaśnić, raz że uczciwość, dwa że byłem ciekaw jej reakcji i dosłownie ją zamurowało. Po chwili się odezwała i patrzyła na mnie i na tablicę, gdzie napisała punktację i pyta, czy dobrze rozumiem że chcę niższą ocenę. Warto było xD
A, i w podbazie raz mieliśmy ewakuację bo ktoś rozpylił gaz pieprzowy i sporo osób łzawiło ._.