Zaloguj się aby komentować
dziadekmarian
- 134wpisy
- 1536komentarzy
W dobrej cenie (ja z grup kupiłem drożej i ni chuchu nie odlałbym w tej cenie, bo chcę go mieć w domu)
Jeden z moich "game changerów" - Musc Noble - w naprawdę dobrej cenie. To on w zasadzie (być może z pomocą Encens Mythique) wyleczył mnie z niebieskich zapachów. Polecam. Jeśli nie zużyjesz, to Twoja dziewczyna go pokocha i Ci ukradnie. A na pewno chciałbym poznać kobietę, która kocha ten zapach (moja ostatnia przyszła była kocha 1888 i jest to jedna z jej wazniejszych zalet). Dla fanów nadprojekcji: atomowe gówno.
W tej cenie łapiesz się na darmową wysyłkę
https://www.perfumeria.pl/products/guerlain-musc-noble-woda-perfumowana-tester
wszystko w normie - butikowa linia Guerlain inspirowana orientem mogła zostać nazwana europejskim mainstreamem tylko na hejto! xD
Komentarz usunięty
@tango no już bez przesady, że większość wypustów z tej linii bardzo odbiega od tego co jest w przeciętnej drogerii. Wszystko oczywiście zależy od definicji mainstreamu, ale jeżeli TF jest w mainstreamie to ma wiele bardziej niszowych wypustów niż cokolwiek co jest w tej linii
Zaloguj się aby komentować
Pierwsze daktyle w moim życiu to mógł być rok 1984. Wujek geodeta jeździł do Iraku. Tak, jeździł – nową Ładą 2107. Pewnie dostał ją od komuchów, bo drugi wujek (fizyk jądrowy/pijak/wynalazca) tak właśnie go nazywał. W tamtym czasie smaki i zapachy dzieliły się na polskie i zagraniczne. Daktyle zdecydowanie należały do tych zagranicznych. Starsza część mojej rodziny, wyćwiczona na ziemniakach, cebuli oraz słoninie jednogłośnie orzekła, że do dupy z takim jedzeniem i że lepiej sobie chleba z cukrem zjeść a nie jakaś tam kurwa andaluzyjska donkiszoteria; jeszcze się od tego gówna Allah w obejściu rozpanoszy i kury się nieść przestaną. Zatem cała niemal rozkosz spożywania przypadła właśnie mnie. Dozowałem sobie tę przyjemność przez kilka dni, aż w końcu przysiadłem nad tym jak należy i dokończyłem to tak, jak Pan Bóg przykazał, czyli w jednej sesji. Po jakimś czasie wujek przywiózł następne daktyle, i jeszcze jakieś arabskie cukierki, które okazały się być krówkami eksportowanymi do Iraku z Polski, tylko w arabskich papierkach. W każdym razie daktyle do dziś są jednymi z moich ulubionych owoców.
Potem, gdzieś tak od połowy lat osiemdziesiątych na dobre zaczęły rozkwitać pod naszymi strzechami smaki oraz zapachy zachodu. Pomarańcze, banany, ananasy, wszelkiej maści batony, proszę Państwa masła orzechowe, śmierdzące sery i ch... wie co tam jeszcze. Ba, nigdy nie zapomnę zapachu wydobywającego się z pudełka kaset magnetofonowych firmy Sony. Taka trochę marchewka, ale z zagranicy. Powoli przyzwyczailiśmy się do tego wszystkiego na tyle, że niepostrzeżenie przestało być dla nas egzotyczne. No i chyba szkoda.
Hind Al Oud wciąż ma dla mojego nosa taki właśnie egzotyczny, nowy i niezgłębiony jeszcze wydźwięk. I aż dusza jęczy na myśl, że któregoś dnia przywyknę do zapachów z tego zacnego domu.
Zakup dekantu Emarati Musk potraktowałem jako kompromis, bo tak naprawdę chciałem dorwać chwalony powszechnie Emarati Oud (którego nie znam), ale nie było skąd. Naczytałem się (całe trzy recenzje) i nasłuchałem (u tego pana z Youtube, co tak średnio gada, ale za to nos ma nie z tej ziemi) dobrych słów o wersji Musk (z zaznaczeniem, że wybrzmiewa ona bardziej kobieco – co mi akurat specjalnie nie przeszkadza w przypadku dobrej jakości zapachów)
Już z korka można rozpoznać, kto ten zapach stworzył. Ma wspólne DNA z kilkoma, które z tego domu już poznałem. Po dość skąpym oprysku (5 strzałów) w powietrzu roznosi się woń, którą nazwałbym miękką, bardzo okrągłą i... zagraniczną. Jest to gra zapachów kwiatowych, połączonych ze sobą wręcz perfekcyjnie – na tyle, że nawet nie chce się człowiekowi zastanawiać nad tym, co czuje. Kwiaty te od samego początku podane są na waniliowo-piżmowej bazie. I ktoś pewnie powiedziałby, że słodkiej – jednak dla mnie ze słodyczą mającej niewiele wspólnego. To trochę tak, jak z tymi daktylami, które wielu osobom kojarzą się po prostu z cukrem i niczym więcej. Nie ma tu karmelu, nie ma tonki, nie ma pralin, czekolady... nie ma nawet śladu słodkich podchodów osoby, która chciałaby pożyczyć trochę pieniędzy. Zapach jest ciepły, miękki i zgodzę się z tym, że słodki. Jednak nie na cukrowy sposób. To, co czuję na pewno, to właśnie daktyl, na pewno fiołek i wanilia. Wyczuwam w nim również delikatną oudową nutę. Dosłownie muśnięcie oudu, w żadnym wypadku nie animalnego. Być może to właśnie to wspólne DNA Hind al Oud (choć czasami myślę, że to być może jakaś autorska recepta na zastępczą, etyczną wersję akordu piżmowego).
A więc dziś od godziny 14:00 jestem za granicą. Dopsikałem co prawda jeden strzał na potrzeby napisania tej recenzji – i trochę to zmieniło, aczkolwiek niewiele poza intensywnością zapachu. Nie jest on bardzo zmienny, co w jego przypadku uważam za zaletę. Ostrożnie oceniam Emarati Musk na 8/10, co w mojej skali nie dorównuje Al Oud czy Devotion – jednak to dopiero pierwszy odcinek przygody z tym zapachem i już wiem, że chętnie sięgnę po niego ponownie. Wtedy ocena zapewne podskoczy do góry. W obrębie domu Hind Al Oud z pewnością jest to reprezentatywny przykład ścieżki, którą podążają. Jednak te „niuanse” istniejące pomiędzy poszczególnymi produktami HAO zaskakują mnie i cieszą. I oby jak najdłużej tak pozostało.
#perfumy #recenzjeperfum
@dziadekmarian Genialna recenzja. Czujesz podobieństwo do Yas Al Gharam? Taka duszna i lepko waniliowa kwiecistość była dla mnie pierwszym skojarzeniem w jednym i drugim. Natomiast przez ich moc może nie potrafię wyłowić niuansow.
@nigerian_prince dla mnie ewidentnie podobne, ale jednak Emarati Musk ma przewagę jakości i stawiam go wyżej, w dodatku Al Gharam miał na tyle potężne parametry, że mnie dosłownie głowa bolała podczas noszenia xD przy HAO tego nie było jest wyrafinowany, choć parametry też bardzo mocne.
@nigerian_prince @pedro_migo Tak, faktycznie są podobne. I właśnie Al Gharam ma już tę oczywistą slodycz, której brak w HAO. Trochę inaczej pachną w nim kwiatki - może bardziej owocowo, świeżo. Kurczę, teraz wącham Al Gharam i też się jaram xD
@dziadekmarian Super wpis, więcej!
@dziadekmarian świetna recenzja! Z niecierpliwością czekam na kolejne.
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Wpadły jakieś ciekawe Dżerkoffy.
Bierzcie i pijcie z tego wszyscy.
#perfumy
Podjeby z pandory zajebiste XD
@wonsz czekam na Dubiel edp
Zaloguj się aby komentować
Dziś w #conaklaciewariacie u mnie właśnie Taif al Emarat T04. Miodowo-oudowy, delikatny, nie krzyczący acz mocno się odznaczajacy, bardzo wiosenno- letni zapach. Na Parfumo zacząłem z nim od oceny 6,5. Dziś prawdopodobnie wykona kolejny podskok - tym razem z 8,5 na 9. I chyba tam już zostanie - jako że jestem bardzo powściągliwy w dawaniu wyższych ocen, a większość oerfum i tak pojawia się tam dla mnie tylko efemerycznie.
A co dziś gości u szanownych Państwa?
edit: A Wasze ulubione Taify?
#perfumy
@dziadekmarian Dzisiaj Triad od Bortnikoffa. Uwielbiam go w tak ciepłe dni.
Z taifow mialem tylko T12 i nic mi nie urwał przez co moja przygoda z ta marką się skończyła. Wiem ze to niesprawiedliwa ocena dlatego obiecałem sobie, że przy wizycie w butiku przetestuje te najbardziej wymagające pozycje.
@Grzesinek O, proszę Pana!
Fm the night - poczatek daje po garze... obora i ser na potege. A po jakisms czasie piekny oudzik.
@dziadekmarian dzisiaj był grany Kouros Cologne Sport - w tamtym roku byłem nim oczarowany i ostatnio chciałem kupić jak najwięcej flakonow, ale sam już nie wiem, obecnie nie układa się tak ładnie i na chwilę obecną wystarczy mi tylko jeden flakon, choć może się to zmieni
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Nie no, żartuję. Ktoś odlewa na OLX Emarati Musk. Chciałbym zapytać, czy ktoś z Was kojarzy tę osobę. Wygląda mi na bezpieczny zakup, ale tak chciałem zapytać, i trochę też poinformować ewentualnych chętnych
#perfumy
@dziadekmarian u mnie dość wierny klon Oud Satin Mood od Niny Ricci Rose Extase Absolu w travel sprayu którego kupiłem na Brastach sto lat temu. Biorę go czasem na wakacje i sprawuje się bardzo fajnie
Zaloguj się aby komentować
Jeden z moich ulubionych zapachów sprzed roku: YSL Opium Pour Homme. Wstępnie 8 strzałów - taką mam rutynę. Po godzinie, zaraz przed wyjściem z domku uznałem, że już go nie czuję. Dopsik około 6x. W ciopągu ok. Nieofensywnie, choć ta mała sfera się wytworzyła. Bardzo miło.
W tej pracy akurat się przebieram. Zostawiam ciuchy, a na nowe na...kładam Al Oud. Po sześciu godzinach z powrotem zakładam te ubrania, w których przyjechałem, i... niewiele czuję. Jest smutno, bo to jeden z zaledwie kilku mainstreamowych zapachów, które przetrwały kanonadę o wiele nowszych i bardziej modnych (przynajmniej na tym najbardziej progresywnym w polskim internecie, hejtowym tagu), jakże wartościowych smrodków. Dziś, po kilku miesiącach rozstania z YSL Opium okaxuje się, że zapach wciąż kocham; jednak jego trwałość... Tutaj sprostuję: nie ma sensu dopsikiwać w celu zebrania nadmiernej ilości tanich nut bazy wokół siebie. To nie działa.. Żeby nie było - nie chodzi mi też o atomową projekcję; wystarczyłoby czuć zapach przy sobie przez kilka godzin. Jednak nawet tego nie można po Opium oczekiwać. I jestem delikatnie wkurwiony, bo to w moim mniemaniu genialny zapach.
Być może macie podobne doświadczenia z Opium. I możliwe, że po tejj stracie znaleźliście ukojenie w jakimś innym zapachu. Jeśli tak - proszę, dajcie jakieś wskazówki.
Tymczasem ze złości kupiłem 3 Yasy (ostatnio z żalu po innym specyfiku zakupiłem dwa). Takie to smutne pożegnanie z bardzo dobrym zapachem...
#perfumy
Szczerze musze sie przyznac ze Opium jakos pamietam jak przez mgle ibco do niego sie nie wypowiem. Ale ponoc Fate Woman z Amouage podobnie gra i tu potwierdzam przyzwoitw parametry. Drugi gagatek jest od Frederic Malle Noir Epices, nie znam go ale mam go na oku.
@dziadekmarian Nie znam remedium, ale podejrzewam chroniczne zmęczenie olofaktoryczne. Arabskie gęste siekiery koślawią percepcję jak z używkami, trzeba coraz silniejszych bodźców.
@nigerian_prince Postaram się tak na to spojrzeć i coś z tym zrobić
@dziadekmarian Nie robiłem dokładnych testów, ale na pierwszy niuch nosa EIGHT & BOB Egypt wydaje mi się dosyć podobny. Oczywiście zdania ekspertów są podzielone a parametry Egypta można uznać za niemrawe.
@Jurek_Kiler mam Opium i Egypt i nigdy bym ich nie nazwał podobnymi. Parametry Egypt ma na mnie dobre - spokojnie wyczuwam je Ok 6-8 godzin przy wstrzemięźliwej aplikacji
@Chavez Nie są identyczne, ale wyczuwam podobieństwo, a parametry na mnie były takie sobie. Napisałem, że zdania są podzielone, tak że wszystko się zgadza:)
Zaloguj się aby komentować
Na L4L wpadło parę nowych, nie-cygańskich flakonów (m.in. Sorcinelli).
https://www.luxuryforless.pl/przedsprzedaz
#perfumy
Dobre podjeby też wpadły...aż się tego megatrona chce sprawdzić czy lepszy od Khadjal Stellar Oud
@wonsz xddd,ciekawy asortyment tam ma.
@wonsz w tym miesiącu będę testował Maison Alhambra Megara, podobno niezły i mocny klon Megamare
Zaloguj się aby komentować
Goodnight friends
#perfumy
Zaloguj się aby komentować
#perfumy
Drzewno-przyprawowe klimaty, nie orientalne, z wyjątkiem Czerńca
@saradonin @lynx_ Dziękuję! Przekonaliscie :)))
Z diabłami polskimi może nie, ale testowałam inne zapachy Kamila i ma chłopak talent, byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona
Zaloguj się aby komentować
Hejto w oczekiwaniu na testy:
Komentarz usunięty
@dziadekmarian w końcu się dowiem jak pachnie prawdziwy oud, dzięki Bodziu!
Zaloguj się aby komentować
85ml. A ja głupi myślałem, że pełny
@dziadekmarian sprawdź priv
@dziadekmarian pieniądze przychodzą i odchodzą a flakony zostają
@dziadekmarian w tej cenie można już myśleć o kupnie, wcześniej chciał dużo za dużo, z tego co pamiętam to pierwsza cena to było 190€
Zaloguj się aby komentować
#perfumy #lucjany
To dobrze, że nic ciekawego.
Zaloguj się aby komentować
odlewa ktoś?
@michelleclerc może @weah skoro ma trzy flakony i myśli o kolejnym xD
Zaloguj się aby komentować
Czasami (coraz częściej) zdarza się, że ktoś zadaje mi pytanie dotyczące perfum. Trudno jest mi odpowiadać na te dotyczące zapachów typu "pussy magnet, tylko taniej". Nigdy mnie te zapachy nie interesowały. Pamiętam hajp na feromony na przełomie lat 90/00. Coś tam niby myślałem, żeby kupić, sprawdzić... ale no właśnie: tutaj za każdym razem wskakiwało to moje dobre wychowanie: "nie oszukuj". Możesz osiągnąć sukces bez trików. Dziś widzę, że to prawda - ani ryj, ani zapach, ani słowa, nie zapewnią nam szczęścia. Co prawda dzięki nim możemy szczęścia dotknąć; jednak utrzymać je - to już całkiem inna para kaloszy. Poza tym nie wszystko, co z początku wydaje nam się naszą najlepszą drogą, taką pozostaje. Zmieniamy się. Nie stoimy w miejscu. To chyba dobry znak.
W przypadku dekantów - proszę spojrzeć na półeczkę/do pudełeczka. Konsekwencje naszych nietrafionych wyborów przepychają się w walce o pierwszeństwo. Ale my jesteśmy już o kilometry dalej w naszej przygodzie.
Dobra, jednak gadamy tu o zapachach.
No i trafia się wreszcie w Twoim zyciu osoba zajarana zapachami. Pyta Cię o coraz bardziej wymagające rzeczy. To nie są pytania o wyższość Madmoiselle nad J'adore. Lecą pytania o perfumy pachnące chlebem, trupem, lasem, ciastem, śpiworem, żeglarzem, okrętem. Zaglądasz więc do szafy: właśnie tej z niechcianymi dziećmi. Tymi, co od trzech lub więcej miesięcy z piąstką w buzi czekają na ten Twój jeden ruch, który wreszcie wpuści upragniony snop światła do pudełka. I (hej, czy to dziwne?) znajdujesz w tym pudełeczku zapach: idealną odpowiedź na precyzyjne pytanie osoby, którą traktujesz bardzo poważnie (przynajmniej w tym roku). Już wiesz, że oddasz go "za darmo". Oczywiście - zdążyłeś już to obiecać.... Jeszcze tylko jeden krok: psikasz go - żeby ostatecznie potwierdzić sobie ten swój idealny zmysł rozpoznawania wyrafinowanych potrzeb ludzi z Twojego otoczenia. I wtedy nagle okazuje się, że ten zapach w chuj Ci się podoba...
Chyba nie ma sensu pisać więcej.
#perfumy #gownowpis
@dziadekmarian rel xD Jak oddelegowałem próbki w gratisy to teraz nad nimi rozpaczam. Psikłem się na przykład takim Wood Elementals którego testowałem tylko na samym początku mojej kariery, i to w sumie mega zajebisty zapach jest xD
Zaloguj się aby komentować
Miałem w życiu tę niewątpliwą przyjemność być obecnym podczas zbioru miodu. Spróbować tej lejącej się z plastra cieczy zanim jeszcze zgęstniała. To był dobry czas w moim życiu. Zaś osoba, która mi to wszystko pokazała, znaczyła dla mnie bardzo wiele. Podczas jednego z tych zbiorów dzień był wyjątkowo piękny a pszczoły nadzwyczaj spokojne – stąd sam zbiór odbywał się bez użycia dymu.
Mamluk to w mojej przygodzie pierwsze perfumy, które do złudzenia odwzorowują zapach świeżo odsklepionego plastra wielokwiatowego miodu, wyjętego prosto z ula. I wcale nie zdziwiłbym się, gdyby były jedyne. Mógłbym się doszukiwać zapachu ściany czy rozgrzanej w słońcu farby; albo narzekać, że nie ma tu ani śladu woni pozostawionej przez dymiarkę (która najczęściej jest niezbędna podczas zbioru). Jednak wobec tych oczywistych skojarzeń czepianie się takich szczegółów nie ma sensu, bowiem zapach rzeczywiście przeniósł mnie do konkretnego miejsca i konkretnej chwili. Mój nos mówi: nie do wiary.
Na pewno jest to genialna replika spektakularnej chwili z życia pszczelarza. Czy jednak nadaje się do noszenia? Nie wiem. Jest dość słodko; w późniejszej fazie można go pomylić z jakimś tytoniowcem, więc zapewne nadaje się dla fanów tytoniowych zapachów.
Sentymentalnie 10/10. Jako coś do noszenia - nie śmiem dać mniej, niż 8. Czy to pachnidło przekonałoby starożytnych Mameluków? Myślę, że tak.
dzienx @CheemsFBI
@dziadekmarian najbardziej pszczelarskie perfumy jakie znam, to Beaute du Diable Les Liquides Imaginaires. Nazwa wylosowana z kapelusza, cóż poradzić, lecz w środku flaszki odnajduję wzorowo odtworzony zapach propolisu. Kto miał przyjemność zaciągnąć się aromatem otwartego ula, albo powąchać zeskrobany z ramek propolis, ten zrozumie ten zapach.
Zaloguj się aby komentować
#perfumy
@dziadekmarian mmmm Dziaberek
Zaloguj się aby komentować
Hej! Dość dobry jakościowo klon Rosendo no.5 na niezłym dropie. Bardzo elegancki, nie ma wstydu. Testowałem ostatnio.
#brzydkiarab #perfumy
Rosendo na L4L latał po 450. Myślę, że jak ktoś bardzo chce rosendo to lepiej polować na oryginał niż na klona za 150
@prodigium Pewnie tak. Ale być może w czerystuosobowej grupie ktoś skorzysta.
Zaloguj się aby komentować
W pewnej chwili mijają Supersam i jeden z cyganów krzyczy:
-Tato, skręcamy w prawo!
Ale nie skręcają w prawo, bo w międzyczasie ktoś już zdążył zapierdolić kierownicę.
Marc-Antoine Barrois - cyGanymede
O Ganymede czytałem już nie raz. Z opowieści odebrałem to pachnidło jako dość polaryzujące, przy czym utożsamiałem się bardziej z tymi przychylnymi opiniami. Tak sobie wyobrażałem nasze spotkanie: polubimy się. Od MAB do tej pory poznałem jedynie Encelade – moim zdaniem dość spektakularny i oryginalny zapach. I tak, jak się spodziewałem: z Ganymede nie jest inaczej.
Już w otwarciu poczułem tę, opisywaną niejednokrotnie, świeżo pomalowaną ścianę. Ale nie taką z pędzlem przyklejonym do parapetu i zdeptaną popielniczką na środku pokoju. To świeżutko pomalowana ściana w czystym pokoju. Lekkiej kwaśności w otwarciu dodaje mandarynka – choć tu akurat się wymądrzam, bo ja czuję cytrynę. A ten słynny ni-to-drzewny ni-to-lakierowy niuansik (kojarzący mi się trochę z Bois Imperial) to prawdopodobnie połączenie osmantusa (w tym przypadku wończa pachnąca) z akigalawood. No i niby syntetyk, chemol... jednak akigalawood jest tak naprawdę produktem oksydacji enzymatycznej (brzmi groźnie, choć to tylko utlenienie) olejku paczulowego a następnie wyekstrahowania stamtąd kilku ciekawych substancji, m.in rotundonu (produkt oksydacji alfa-guaienu zawartego w olejku paczulowym), który to naturalnie występuje na przykład w drewnie agarowym, pieprzu czy (w mniejszej ilości) winie. Olejek pozbawiany jest również substancji nadającej mu ziemisty charakter - tak naprawdę to chuj jeden wie, która to substancja, bo jest ich tam dość dużo. Na pewno więcej, niż cyganów na rowerze.
Zatem paczula okradziona z nut ziemistych daje nam taki drewniano-czekoladowy, lekko słodkawy niuansik. Nie skręca ani w lewo, ani w prawo; mandarynka znika niczym kierownica z roweru i na kilka godzin zostajemy z nieofensywną i nawet dość elegancką, drzewno-czekoladowo-miodową bazą.
Gdybym był cyganem, swoim dzieciom dawałbym imiona pochodzące od nazw księżyców Jowisza i kazałbym im orbitować wokół siebie w drodze na zakupy. Ganimedes byłby tym, który rozmawia z panią przy kasie.
6/10 (niestety, mam coś z tym akigalawoodem na pieńku)
Za uprzejmością @CheemsFBI
#perfumy #recenzjeperfum #heheszki
polaryzujący XD
taki 3,6 bym powiedział
Zaloguj się aby komentować