@Pablo_Pablito_Santo_Subito A tak się składa, że testowałem dzisiaj wszystkie nowości z Zary Orange Zest bardzo udany, przyjemny świeżak na wakacje. Czuć wyraźnie pomarańcze, a że to jedna z moich ulubionych nut to od razu mi się spodobały. Deep fougere faktycznie trochę fourgere, w lekko dziadkowym stylu, ale ładne, poprawne. Trwałość obu typowa zarowa czyli.... zerowa.
Patrzac na cene to można się oblewać, chociaż tutaj overspraying by chyba nie pomógł.
Sprawdziłem też inne zapachy i pokrótce:
-
Mountain Woody Forest - z miejsca poczułem nawiązanie do Santal 33. Jakościowo nie jest źle patrząc, że kosztują stówkę
-
Coastaly Salty Forest - klon Acqva di Sale. Nie wiem na ile zbliżony, bo dawno nie wąchałem oryginału natomiast dla mnie to nienoszalny zapach. Jest w chuj morski, ale nie w pozytywnym sensie. Za dużo w nim ryby i glonów. Pachnie portem na który wywalono setki świeżo złowionych ryb. Nie chciałbym tak pachnieć mimo, że lubię morskie klimaty w perfumach
-
Sacred Green Forest - bardzo mocno wyczuwalny mech w otwarciu, piekielnie daje dziadem. Później dochodzi wanilia i się wygładza. Drydown spoko.
Niemniej jednak wszystkie są dosyć ciekawe i inne od tego do czego przyzwyczaiła Zara. Podoba mi się pójście w tym kierunku. Jakby w końcu poprawili parametry to skusiłbym się na flakon któregoś z powyższych.
Jest też jeszcze jedna seria, w czarnych flakonach, również spoko.