149 114 + 50 = 149 164
Kiedyś GCN zrobił odcinek o KOM Taiwan i oczywiscie, że ja też bym tak chciał, pomyślałem. Więc knułem i kombinowałem jakby tu się dobrać do tematu. Niestety, nie udało się trafić w termin wyścigu, ale to nie znaczy że nie będzie pokręcone po tej pirackiej wyspie. No i może dobrze, bo KOM to prawie 100km ciągle pod górkę, od poziomu morza do ponad 3000m. A jechanie takich górek w tutejszym klimacie to obłęd. Dziś rekonansowo 50km i 1000m w górę i mozna było wyżymać koszulkę po 10 minutach jazdy. A tempo zabójcze nie było, bo wyjechanie z miasta to nie jest bułka z masłem. Co prawda bogatszy w doświadczenia z np Szanghaju, wiedzialem czego mniej więcej się spodziewać, ale i tak człowiek cały obesrany. Całe chmary skuterów, taksówek, autobusów, ogromny hałas, co chwilę światła, a ledwo zrobiło się luźniej, to już było 8%.
Z poziomu morza wjechałem na jakieś 800m, temperatura spadła do miłych 20C. Niestety, musiałem w połowie trasy zawrócić, bo po ostatnim tajfunie (swiezutko, był 2 dni temu) droga zawalona błotem i drzewami.
Ogólne wrażenia ok, Tajwańczycy starają się zwracać uwagę na rowerzystów, których zresztą całkiem tu sporo. Rower niczego sobie, cena przystępna, należało co prawda tydzień wcześniej zarezerwować, ale to żaden problem. #szosa #podroze #rower
<br />
Wpis dodany za pomocą
https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik