
Paszyk: uszczelnimy luki w prawie budowlanym, z których korzysta "patodeweloperka"
"Liczba luk w prawie budowlanym, która jest przez niektórych wykorzystywana, kładzie się cieniem na
@Half_NEET_Half_Amazing swoją drogą na uczelniach w Finlandii firmy sponsorują kluby studenckie, jak się idzie na miasto w tygodniu to w niektórych kluba roi się od studentów w ogrodniczkach czy kombinezonach z naszywkami pełnymi sponsorów.
Firmy to robią, żeby wydać się bardziej atrakcyjne dla studentów dobrych uczelni.
Zaloguj się aby komentować
@edantes Nigdy, przenigdy się nie dajcie wrobić w tbs. To jest jak płacenie po 60k za rody. Ta inwestycja pokazana przez opa jest fajna ale za podobne pieniądze kupisz własne mieszkanie a nie jakąś partycypację, czynsz 20+ za to to są tylko ciut niższe stawki rynkowe.
@moderacja_sie_nie_myje tym którzy to wymyślają po prostu się marzy zrobienie kolejnej superjednostki, tylko coś się po drodze rozjeżdżają z finansami i wychodzą im kurniki za cenę penthousów.
@NiebieskiSzpadelNihilizmu Dokładnie. Tbs miałby sens gdyby czynsz był o połowę niższy niż stawki rynkowe. A nie -15%, do tego wkład własny 100 koła, serio lepiej jest kupić mieszkanie niż uczestniczyć w tej patologii. 12k za metr? To jakiś żart.
Rolą miasta było wyłącznie przekazanie gruntów. W zamian za to po zakończeniu inwestycji miasto otrzymywało część lokali (było to zorganizowane dość sprytnie, bo dostawali lokale na różnych piętrach w różnych częściach budynku, dzięki czemu deweloper nie mógł wytanić części inwestycji). Nie wiem czy taki model sprawdziłby się u nas, ale wydaje mi się, że jest to coś wartego rozważenia. Widzę też zalety z punktu widzenia społecznego – taki budynek jest bardziej egalitarny, bo ludzie o średnich zarobkach mieszkają tuż obok mieszkań społecznych
No nie wiem, jak miałbym wydać pół miliona złotych na mieszkanie i mieszkać obok jakiś elementów co dostali mieszkanie od gminy to jednak bym nie chciał...
@cebulaZrosolu przecież wpłacasz opłate partycypacyjną
@RogerThat to co cytowałem opisywało zagraniczne inwestycje, nie nasze tbsy.
> Widzę też zalety z punktu widzenia społecznego – taki budynek jest bardziej egalitarny, bo ludzie o średnich zarobkach mieszkają tuż obok mieszkań społecznych.
@edantes miałem wątpliwą przyjemność mieszkać przez kilka lat w budynku, w którym ok. 55% PUM należało do miasta, były to lokale komunalne. Burdy, podpalenia wind, rzyganie z 10p na parter, sranie na klatkach schodowych - to domena mieszkańców lokali kwaterunkowych. Do tego "zarządzanie" przez Administrację Domów Komunalnych - miejskie gówno, które brało kasę, ale w zamian nie świadczyło usług, które powinno. Na szczęście po paru latach udział wykupionych mieszkań przekroczył 50%, wspólnota dostała skrzydeł, zmieniono zarzadcę na profesjonalnego. Nagle udało się dokonać pierwszych od 45 lat inwestycji, bez podnoszczenia czynszu przez kilka lat - ocieplenie (od razu duże oszczędności, kredyt spłacony w 3.5 roku), a po kolejnych latach - wymiana wind, pionów elektrycznych i gazowych, aż wreszcie - duży remont korytarza.
Jak ktoś lubi sąsiadów patusów - to mu nie bronię; ale nie przekonasz mnie, że w polskich warunkach - gdzie ludzie o kołchozowej mentalności podchodzą "to jest wszystkich czyli nikogo" - komunalne to dobry pomysł. Większość nie dba, a zauważalna część dewastuje.
Zaloguj się aby komentować
Z perspektywy wynajmującego może i faktycznie wygląda to dobrze, ale zdecydowanie nie chciałbym być najemcą w takim kraju. Z perspektywy najemcy jednak to Polska jest o wiele bardziej cywilizowanym krajem, a już na pewno bardziej przyjaznym. Procedury jak przy kredycie hipotecznym, rozmowa kwalifikacyjna, stanie w kolejkach jak za komuny raczej bardziej kojarzą mi się z rygorem panującym w państwach typu Korea Północna aniżeli rozwojem cywilizacyjnym.
@Yarecky kolejki są do mieszkań, które są wyjątkowo korzystne cenowo, przeważnie spółdzielczych.
W Polsce częste są dzikie akcje typu włażenie do mieszkanka przez właściciela, problemy z meldunkiem, podwyższanie czynszu wg własnego widzi mi się.
Co do nadmiaru foemalności, to powodzenia jak będziesz leciał do notariusza podpisać najem okazjonalny.
@Topia Fajnie napisane, ale jakoś tak mało podkresliles, że jak nie ma się bardzo dobrej pracy to jako imigrant jest mega ciężko i znalezienie mieszkania jest bardzo stresujące. Ludzie szukają daleko od pracy, ponieważ tylko tam mogą coś realnie wynająć. Dojazdy codzienne samochodami po 40-50 min to absolutna norma. Jak już masz to mieszkanie to mimo że byłaby opcja na lepsze, to po prostu nie masz na to siły i tak sobie jesteś w tym, które nie do końca Ci pasuje. Pod tym względem jest to dużo gorsze niż w Polsce.
@Orzech szukanie jest stresujące, jak cała emigracja jest na początku stresująca.
Czy znajdziesz daleko od pracy, czy blisko, to kwestia szczęścia. Pracę można znaleźć też na prowincji czy w małej miejscowości i ta opcja jest wg mnie nawet lepsza. A jak chcesz koniecznie w dużym mieście i blisko, to szukałbym na początek pokoju zamiast całego mieszkania.
Co do braku siły do przerpowadzki, to kompletnie argumentu nie rozumiem, zwłaszcza, że w pracy przysluguje dodatkowydzień wolny na przeprowadzkę. Pakujesz klamoty, wynajmujesz fuegonetkę, w weekend sobie przewozisz klamoty i już.
Mieszkania są przeważnie własnością jakiegoś funduszu czy kasy emerytalnej. 58% Szwajcarów mieszka w wynajmowanych nieruchomościach
@Topia A mówi się że w Polsce jest kiepsko z mieszkaniami, a tu okazuje się że nie mamy się czego wstydzić. Jednakże widać, że trend u nas idzie w stronę wynajmu.
Nawet zakup własnego mieszkania często nie ma sensu, bo cena nieruchomości + podatki i opłaty sprawiają, że takie mieszkanie zwróci się często dopiero waszym wnukom
Tego nie pojmuję. Nie opłaca się wziąć kredytu, nawet na te 30lat i żyć w swoim mieszkaniu? Raty kredytu byłyby wyższe niż miesięczny czynsz? Takie mieszkanie raczej nie stanieje, a czynsz wzrośnie.
Poruszyłeś tu kilka kwestii, które zasługują na osobny wpis, albo małą książeczkę, ale spróbuję odpowiedzieć.
A mówi się że w Polsce jest kiepsko z mieszkaniami, a tu okazuje się że nie mamy się czego wstydzić. Jednakże widać, że trend u nas idzie w stronę wynajmu.
Mieszkanie w wynajmowanym, to jakiś wstyd? To takie polskie, czy ogólniej wschodnioeuropejskie myślenie, że własne mieszkanie to jakaś wartość dodana sama w sobie. Tak nie jest, a przynajmniej nie musi być.
Problemem w Polsce nie jest to, że mieszkania są wynajmowane, tylko to, że są małe, ciasne, w słabym standardzie i nie do życia. Co z tego, że tu ludzie wynajmują, jak na 1 osobę przypada średnio ponad 46 m² powierzchni, a średnia wielkość mieszkania to ~ 100m²?
Odpowiedź o opłacalność wymagałaby wykładu o systemie podatkowym. Ogólnie jeśli Szwajcar kupuje mieszkanie, to rzadko spłaca je do końca. Przeważnie bank wymaga spłaty 60% kapitału, a od 40% płaci się same odsetki do końca świata. Jeśli będzie szersze zainteresowanie, to może popełnię o tym wpis.
Dlaczego własne się nie często nie opłaca?
- Podatek katastralny
- Podatek od majątku (od całego swojego majątku płaci się co rok mały procent podatku).
- Podatek od potencjału wynajmu. Skoro masz mieszkanie, to możesz potencjalnie czerpać z niego zyski poprzez wynajem (nieważne, że nie możesz, bo w nim mieszkasz). Urząd skarbowy doliczy ci cały wirtualny dochód i opodatkuje, a zwiększony dochód podwyższy ci stopę podatkową od całego twojego rocznego dochodu.
- Wkład własny. Nie każdemu chce się ciułać na kilkaset tysięcy franków wkładu własnego.
- Amortyzacja. W wynajmowanym jak się zepsuje lodówka czy piekarnik, to dzwonisz do zarządcy i naprawiają. A na swoim musisz robic sam. Koleżanka niedawno robiła cyklinowanie podłogi w swoim mieszkaniu. Rachunek wyszedł na około 100'000 zł.
- Mobilność. Jeśli dostaniesz ofertę fajnej pracy 200km od miejsca zamieszkania. Na wynajmowanym wypowiadasz umowę i już, z wynajmowanym tak łatwo nie jest.
- Wspólnota mieszkaniowa. Wyobraź sobie, że na zebraniu wspólnoty przegłosują, że trzeba zrobić generalny remont budynku od dachu, poprzez elewację aż po wymianę pionów. Nie masz 80'000 chf w kieszeni na swój wkład? Gówno nas to obchodzi, bierz kredyt w banku, albo sprzedaj mieszkanie.
Czynszu nie mogę sobie (przynajmniej teoretycznie) tak po prostu podnieść, bo jest indeksowany stopami procentowymi jak kredyty. Kiedyś stopy spadły, to napisałem do właścicielki, że należy mi się obniżka czynszu i mi obniżyła.
Ogólnie rozrachunek wynajem/zakup wypada podobnie i jest kwestią indywidualną co się bardziej opłaca.
@tomilidzons nie oplaca sie, bo koszta utrzymania mieszkania sa wyzsze lub porownywalne z najmem.
Dodatkowo odpowiadasz za wszystko i musisz dokladac sie do remontu.
Duzo ludzi zyje tak jak w PL od 1 do 1 wiec uzbieranie wkladu wlasnego w wysokosci 20 - 30% wymaga samozaparcia.
Dodatkowo poza wkladem wlasnym, sa jeszcze dodatkowe koszta w wysokosci +-10% przy zakupie ktore musisz dodatkowo pokryc.
I tak np. przy domu za 310k€ sumaryczna cena zakupu to bylo 345k€ a ja musialem wyskoczyc ze 100k€ aby w ogole otrzymac kredyt.
Przy obecnym wzroscie stop w EBC musialem dopisac zone do kredytu, bo moje zarobki byly za male abym mogl sfinansowac 245k€ na 30 lat
Czy moje zarobki sa male? zarabiam okolo 15 - 20% wiecej anizeli srednia krajowa. Wg. roznych kalkulatorow internetowych 65 - 70% spoleczenstwa zarabia mniej.
Zona jest w przedziale 60 - 65% spoleczenstwa...
Prowadzi to do tego, ze wynajem 1200 lub rata 1200 niby wychodzi na to samo ale.... nie otrzymasz kredytu na wlasne mieszkanie bo za malo zarabiasz lub nie masz wkladu wlasnego.
Gdybys chcial wiedziec jakie to kosmiczne zarobki mam - to jest to 3081€ netto... Chyba szalu nie ma jak jeden z bogatszych krajow w eu... nie?
Zaloguj się aby komentować