@Eber Zacznijmy od tego, że Fernando Santos nie jest dobrym trenerem.
W połowie klubów podczas swojej kariery nie zagościł dłużej niż rok.
Z reprezentacją Grecji podczas EURO 2012 w grupie śmiechu (tak, tam, gdzie była Polska) awansował psim swędem dzięki lepszemu bilansowi z Rosją, po czym przegrał 1/8 finału wysoko z Niemcami. Podczas MŚ w 2014 roku awansował z grupy psim swędem dzięki karnemu w ostatniej minucie spotkania, po czym przegrał w karnych z Kostaryką.
Potem z reprezentacją Portugalii awansował z grupy dzięki 3 remisom (!!!), następnie wygrał z Chorwacją po dogrywce (oddając 3x mniej strzałów na bramkę i będąc po prostu gorszą drużyną), potem z Polską po karnych, potem z Walią (jedyne przekonujące zwycięstwo, ale rywal śmieszny, jak na tę fazę turnieju), po czym po dogrywce z Francją. Portugalia, rozgrywając 7 spotkań, wygrała w regulaminowym czasie 1 (tak, JEDEN), 2 po dogrywce, 1 po karnych i miała 3 remisy, mając bilans bramkowy 9:5 (taka Francja miała 13:5, Niemcy 7:3, Walia 10:6; tylko że Francja przegrała jeden mecz, zaś Niemcy i Walia przegrały jeden mecz i zagrały mecz mniej). Generalnie chyba najsłabszy mistrz od czasów Grecji z 2004 roku, a nawet z nią porównywalny. Dalej MŚ 2018, gdzie awans po zwycięstwie i dwóch remisach, po czym odpadnięcie w 1/8 finału z Urugwajem.
Tak więc to nigdy nie był nawet dobry trener, szczególnie nie taki, który dążył do ofensywnej gry i wygrywania meczów (mając w składzie takiego zawodnika jak Cristiano Ronaldo, który był w swoim prime lepszym zawodnikiem niż Lewandowski, a przede wszystkim zdolnym do zdobywania bramek po własnych akcjach. A co więcej, fundamentem jego obrony (patrząc na EURO2016 był Pepe (ówcześnie obrońca Realu Madryt) i Ricardo Carvalho (były obrońca Chelsea i Realu, ówcześnie bijący się o mistrza AS Monaco), więc najwyższa klasa światowa.
I PZPN, w sumie nie wiadomo po co (chyba tylko po to, żeby w jakiś sposób ugłaskać opinię publiczną) decyduje się na zatrudnienie selekcjonera przeciętnego, nastawionego na defensywę, będącego już u schyłku swojej kariery i któremu ewidentnie już się nie chce, do tego, żeby poprowadził polską reprezentację w grupie, w której powinniśmy dominować mecze, nawet jeśli polska reprezentacja ma fundament kilku zawodników wysokiej klasy (Lewy, Zieliński, Szczęsny), a resztę po prostu przeciętną. W dodatku przygniecioną gigantyczną presją ze strony, tak na oko, 38 mln wybitnych znawców piłki nożnej.
Co mogło pójść nie tak?
Jedyna szansa dla polskiej reprezentacji to zatrudnienie szkoleniowca wciąż na dorobku, który nauczy tych przeciętnych piłkarzy ambicji (mimo że polska ekstraklasa, rozpieszczając takich piłkarzy, nie pomaga) i jechania na tyłkach dla zespołu. Tylko tak obecnie, przy braku lepiej wyszkolonych technicznie piłkarzy, Polska może cokolwiek w piłce osiągać. Ale do tego ten selekcjoner będzie musiał mieć w głębokim poważaniu całe polskie bagienko piłkarskie i dziennikarskie, czego żaden z polskich trenerów nie zapewni.