Dziś rano nie mogłem biegać - a raczej nastawiłem się na niebieganie, bo przed południem mieliśmy się zebrać z powrotem do #krakow - i już byłem umówiony ze znajomymi, że wieczorem sobie wyskoczymy na jakieś małe co nieco do Rynku z okazji #swietoniepodleglosci
Nie znaczyło to, że rano nic się nie poruszałem - musiałem odkupić swoje winy wobec psa siostry, więc o 7 dostał uczciwą michę żarcia i chwilę później wybrałem się na swój pierwszy #spacer z pieskiem w życiu 😉 Podreptaliśmy, nawet parę minut razem przebiegliśmy - #pies był bardzo zadowolony, ja w sumie też mimo że to były może ze 2-3 km. Potem śniadanko, pakowanie, buzi buzi i opuściliśmy #warszawa 🙂 Droga do domu idealna, od kiedy S7 prowadzi niemal od drzwi do drzwi to jazda jest czystą przyjemnością. Jeszcze parę miesięcy i z ekspresówki zjazd będę miał kilometr od domu 😃
No dobra, wracając do #bieganie - mój radosny plan wykruszał się wraz z erozją towarzystwa chętnego do współudziału. Koniec końców ostatnia koleżanka napisała, że ją coś rozkłada i tak wyszło, że zostałem sam 😢 Trochę mi się już zaczynało odechciewać, już kombinowałem czy nie ograniczyć się do jakiejś jedenastki po #nowahuta - ale gdy już stałem w garażu, przebrany w biało-czerwone ciuchy i rozpakowywałem flagę, coś we mnie się zbuntowało i zdecydowałem: lecę tak jak planowałem na Rynek, będzie jak będzie! No i tuż po 18 potruchtałem 🙂
Biegło się zaskakująco miło i sprawnie mimo nabitych przez weekend kilometrów, flaga radośnie powiewała, a mimo 0°C serce się rozgrzewało z każdym pozytywnym sygnałem od mijanych pieszych i kierowców 😁 Lubię takie wyskoki i sympatyczne reakcje postronnych osób 😌
Na Rynek wbiegłem ulicą Floriańską - nie był to zbyt mądry wybór, bo w przeciwną stronę szły dzikie tłumy. Musiałem zwolnic i mocno lawirować. Fajnie wyszło, pod samym Mariackim mi stuknęło równe 11 km, jakieś 57 minut z okładem, całkiem spoko jak na luźny bieg z przeszkodami. Potem była rundka wokół Rynku i wypad Grodzką i Franciszkańską z powrotem w kierunku domu. Jak zwykle pomieszałem drogę przy Rondzie Mogilskim - za cholerę nie umiem zapamiętać gdzie jest rampa od strony Kopernika xD Potem już było prosto i bez emocji, tempo spadało ale ani się obejrzałem i już wpadłem z powrotem na osiedle. Wyszło równo kilometr więcej niż planowałem, ale nie żałuję - zawsze to ciut bliżej celu 😁 Nogi - a przede wszystkim kolana - wytrzymały, samopoczucie w doskonałej formie, pozostało się wykąpać i już mogłem brać młodego do usypiania. A skoro teraz się przebudziłem, to szybki wpis i do spanka 😃
Miłej nocy! ❤️
#sztafeta
Weź rutinoscorbin bo jakiś niewyraźny jesteś
Zaloguj się aby komentować