Jak macie konsolkę, a nie chcecie wydawać hajsu na wydmuszkę w postaci AC Shadows, sprawdźcie sobie gameplay tej gry.
Jest rok 2054. Ziemia została zniszczona przez międzygalaktyczną wojnę między dwiema obcymi rasami, a ludzkość stoi na krawędzi zagłady. Niewielka liczba ocalałych na pokładzie USS White Whale, ląduje awaryjnie na rozległej i nieokiełznanej planecie Mira. I teraz to Ty, jako członek BLADE, musisz pomóc przywrócić ludzkość z krawędzi zagłady.
Gra ogólnie jest bardzo mocno nastawiona na eksplorację i przynajmniej na początku nie ma dużego nacisku na fabułę, choć ta jest ciekawa. Trochę inaczej się w to gra, niż w inne części, jak Xenoblade Chronicles 3, choć nie do końca umiem sprecyzować dlaczego. Może dynamika, bo nasza postać jest skrajnie zwinna.
Z pewnością w tego typu gry nie ma co się pchać w ciemno, żeby się nie okazało, że gameplay loop jest dla ciebie tragiczny.
Z recenzji wynika, że wersja na switcha została mocno usprawniona, a pewne jej elementy kompletnie przebudowane, jak pewne miasto, do którego będziemy często wracać. No i warto zaznaczyć, że gry z tej serii - co dla mnie i mojego portfela jest smutne - praktycznie nigdy nie schodzą bardzo z ceny. Na premierę u mnie jest 50€, potem wróci do nominalnej 60€ i tak zostanie pewnie przez rok, żeby potem zaliczać okazjonalne obniżki o max 15-20%.
Także ten. Długi wysryw wyszedł. XD
#nintendoswitch #gry #xenoblade

