Jak kiedyś byłem mały, to ojciec mi kupił lizaka, jak z nim skądś wracałem (z ojcem, nie lizakiem). Ale wracałem do brata i spytałem czy brat też dostanie lizaka. Ojciec powiedział, że ma tylko jednego, dla mnie, to się rozryczałem i koniec końców stary się wkurwił i wyrzucił tego lizaka na ulicę. Potem przez kolejnych kilka lat przechodząc tą ulicą patrzyłem czy nie leży tam ten lizak, bo w sumie troszkę szkoda mi go było, bo to czupaczups był. No ale nie leżał. Więc ktoś go na pewno musiał wziąć, do dzisiaj nie wiadomo kto, no jedna z tych niewyjaśnionych zagadek ludzkości to jest, do dziś czasem o tym myślę.