Licząc zgodnie z porządkiem całego świata, poza może województwem Lubelskim, rozpoczynamy oto
piątą edycję bitwy #nasonety !
Jakiś czas temu, w obawie żeby forma nam się nie przejadła, proponowałem, mimo nazwy tagu, żeby może wrzucić utwór rymowany w gatunku innym niż sonet. Nikt nie posłuchał tej sugestii, no to teraz sam ją siłą przeforsuję.
Ostatnia,
czwarta, edycja przyniosła nam kilka utworów nostalgiczno-smutnych, więc dziś, żebyście na przyszłość wiedzieli jak sobie z tym radzić, zaproponuję tekst do utworu muzycznego pod tytułem
Odrobinka winka autorstwa wspaniałego polskiego autora, pana Piotra Bukartyka. Tekst ten jest dość długi, więc, na potrzeby konkursu postanowiłem skrócić go do szesnastu wersów, żeby to układanie nasze było jednak przyjemnością, a nie męką. Oto i rzeczone wersy konkursowe:
Kiedy życie ci dokuczy,
a jak doświadczenie uczy,
takie rzeczy się zdarzają:
choćby chandra, znam i ja ją.
I tu spieszę z wiadomością,
że pomoże ci z pewnością
przykre losu znieść kuksańce
poncz, czasami zwany grzańcem.
Odrobinka winka.
Odrobinka winka.
Może być zaledwie krzynka,
lub, gdy wolisz, cała skrzynka.
Do tak powstałego płynu
dodajemy setę ginu.
Zapomniałem o koniaku!
No co ci szkodzi, lej chłopaku!
Powodzenia i dobrej zabawy!
***
Rzecz o zasadach
Ograniczyłem ten utwór do szesnastu wersów, ale oczywiście nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś ułoży coś do całości. Albo do innego fragmentu. Jeśli ma ochotę: proszę bardzo. Nie wymagam też zachowania rytmu i długości frazy, to zresztą mogłoby być w tym przypadku dość trudne. Ale, tutaj również, jeśli ktoś ma ochotę: proszę bardzo.
Ponieważ z tym liczeniem plusów, jak sami widzieliśmy, to bywa różnie, więc w tej edycji zrobimy inaczej. Konkurs kończy się w
przyszły piątek (05.01.2024) o godzinie o 18:00. Po tej godzinie, pewnie całkiem niedługo po niej, dodam ankietę, za pomocą której w głosowaniu proporcjonalnym, równym, powszechnym, bezpośrednim i tajnym (chyba tajnym – nie jestem pewien czy te ankiety tutaj gwarantują anonimowość) wspólnie wybierzemy zwycięzcę, którego ogłoszę w sobotę rano. Godziny nie podaję, bo zrobię to jak wstanę, a sobota to mój święty dzień bez budzika choćby-nie-wiem-co. Aha, nawet jeśli ja coś ułożę (a pewnie ułożę, bo straaasznie to lubię), to mnie w ankiecie nie będzie. Bardzo zależy mi na tym, żeby, w miarę możliwości, co edycję w każdym z naszych konkursów wygrywał ktoś inny. Takie podejście ma mnóstwo zalet, mogę je wymienić na żądanie.
Tyle w sprawie formalnej. Chyba że komuś bardzo zależy na zwycięstwie, to proszę dać mi znać i wtedy autorytarnie ogłoszę tę osobę zwycięzcą. Decyduje kolejność zgłoszeń.
***
Rzecz o twórczości pana Piotr Bukartyka
Wzorem kolegi @Piechur , który kiedyś przypomniał – a niektórym może przedstawił – postać pana Jeremiego Przybory, ja chciałbym Wam przybliżyć postać pana Piotra Bukartyka. No, nie samą postać może, bo poza tym, że jest ona łysa i całkiem sympatyczna (kilka razy miałem przyjemność porozmawiać, a nawet wspólnie planować projekt, który nie wyszedł, z racji – a jakże! – finansowej), ale tejże postaci twórczość, bo tutaj to już wiem jednak trochę więcej.
Otóż, człowiek ten sporą część twórczości swojej zrymował w podobnych do nas okolicznościach, bowiem przez wiele lat bywał (a może nadal bywa – tego nie wiem, bo radia już nie słucham – wówczas jednak nie: „przez wiele lat”, ale: „od wielu lat”) gościem porannych piątkowych audycji pana Wojciecha Manna, w których to prezentował swoje utwory. – Nic szczególnego to! – być może powiecie, i nawet bym się z tym zgodził, gdyby nie pewien szkopuł. Bo on ten utwór, prezentowany w piątek rano to zaczynał pisać w czwartek wieczorem! Ten dzisiejszy tekst jest między innymi przykładem tych nocnych objawów talentu pana Bukartyka. Z tej to twórczości powstały dotychczas dwie płyty długogrające:
Z czwartku na piątek oraz
Ja, wolny człowiek; Z czwartku na piątek vol. 2.
Pozwolę sobie również, być może ku inspiracji przedstawić tutaj kilka z wielu moich ulubionych utworów autorstwa tego grajka, jak sam o sobie mówi. Oto i one:
W sprawie sztuki filmowej – jeden z moich ulubionych przejawów tej wspaniałej dziedziny twórczości, jaką jest (tak przeze mnie nazywana) sztuka chujowa; proszę szczególnie zwrócić uwagę na tę piękną
chwillę w refrenie, wstawioną tam chyba na niezwykle kreatywnej licencji
poetica;
Łysa piosenka – to już z przyczyn czysto osobistych, bo przecież to, na co nie mogę nic poradzić, to najlepiej jest po prostu wyśmiać; budujące jest też w tym wszystkim to, że z artystą takiego kalibru, jak pan Piotr Bukartyk, mamy pewne punkty wspólne;
Luz i zapał – myślę, że ten utwór (również napisany z czwartku na piątek) mógłby zostać hymnem naszej kawiarenki; i wcale pan Tuwim z tego powodu by się nie obraził.
Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest możliwe, że ten sam człowiek może mieć tak różne oblicza. Tak jak pan Axl Rose, który z jednej strony imprezował tak, że
w hotelach przewody ze ścian wyrywał , a z drugiej potrafił napisać coś tak pięknego, jak tekst do utworu
November rain . Nie wiem jak wyglądały imprezy z udziałem pana Bukartyka (wiem natomiast, że kiedyś sam Joka z Kalibra 44 proponował mu jaranie; jak to się skończyło – nie mam pojęcia, ale być może pan Piotr nie odmówił, bo ma przecież w repertuarze utwór, dość znany zresztą, zatutułowany
Sznurek ), ale ten człowiek, który potrafi tak świetnie napisać teksty żartobliwe, nie jest również bezsilny na drugim biegunie twórczości. Za przykład niech posłużą takie utwory jak:
Małgocha –
Biuro Ludzi Zagubionych to jedno z najlepszych zestawień słów, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się słyszeć;
Kup sobie psa – w ogóle cała płyta
O zgubnym wpływie wyższych uczuć, utrzymana w takim klimacie, jest kapitalna;
czy
Nie wszystko jest na sprzedaż / Ja tu tylko gram – tutaj akurat w wykonaniu pana Marka Dyjaka, który tekst ten zinterpretował kapitalnie, lepiej – moim zdaniem –
od autora nawet.
Dobra, jako
teaser tyle wystarczy. Jeśli ktoś jednak chciałby więcej poleceń w temacie twórczości pana Bukartyka, to ja zawsze chętnie. Jest to bowiem jeden z moich ulubionych autorów.
Dziękuję za uwagę.
KONIEC
Nareszcie!
#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem