@fewtoast
Spór polega na tym jakie państwo jest minimalnym.
Czy sądy pracy się zaliczają, czy nie. Czy wojsko, a może prywatne wojsko? Czy służba zdrowia a może prywatne leczenie? Czy normy techniczne? Czy do państwa minimum zalicza się minimum socjalne czy nie. Czy mamy pomagać Ukrainie przez państwo czy jeść popcorn i patrzeć na relacje w TV o tym jak dziecko osiwiało ze strachu patrząc jak jego matka przez trzy dni jest gwałcona, a potem zabita.
Czy obowiązkowa maseczka się kwalifikuje jako "pięść na czyimś nosie" (gdyż roznosisz wirusa) czy jednak nie...
Wreszcie wyzysk, następnie dylemat więźnia itd.
Twoje "jak najmniej państwa to więcej wolności" jest naiwnym, anarchistycznym poglądem, dość typowym dla młodych ludzi zaczynających przygodę z polityką i jedyne co zdążyli odkryć to to że państwo to aparat przymusu. Ale to bardzo mało.
Gadanie o "państwie minimalnym" to tylko bezwartościowy, beztreściowy slogan. Taki sam jak szafowanie "wolnością" przez gimbo-wolnościowców (takich jak ty).
Liczą się konkrety.
Jedną z wad polityków bywa to że idą w slogany, zamiast właśnie w konkrety, bo dzięki szafowaniem hasełkami się nie narażają na krytykę, nic w sumie nie mówią, tylko budują pozytywne skojarzenia (celowo to robią).
K0nfederacja prezentuje wszystkie wady polityków w jednym ugrupowaniu i to jeszcze podniesione do potęgi, a potem jeszcze dodanie pare innych wad. Jednym z nich jest pitolenie o patriotyzmie, wolności.... Tylko że jak przyjdzie do konkretów to okazują się one żartem, albo hosting wygasł itd.
Z liberatrianizmem jest podobnie. To przedszkole polityki. Twój wpis próbuje zamknąć całą istotę państwa, polityki, w jednej prostej teorii, wygłaszając parę (pustych w tym kontekście) sloganów.
Wolność nie jest ani jedyną wartością, ani najważniejsza wartością (dla nikogo tak naprawdę) ani mniej państwa nie oznacza z automatu więcej wolności.