Taka muzyka rodzi się tylko z własnego cierpienia.
Tego nie można wiarygodnie podrobić, to musi płynąć z serca.
Ren to urodzony w Walii muzyk, kompozytor, gitarzysta. Po ukończeniu studiów został ulicznym muzykiem, aż w 2009 ktoś ze stajni Sony odkrył jego talent i zaproponował mu kontrakt. Ren był w czasie nagrywania materiału na album, gdy jego problemy zdrowotne (borelioza, zespół chronicznego zmęczenia, choroba autoimmunologiczna, problemy ze zdrowiem psychicznym) znacznie się pogorszyły i przykuły go do łóżka. Sony wycofało się z konraktu. Ren przez cztery lata walczył o swoje zdrowie praktycznie nie wychodząc z domu. W 2015 w końcu zostaje prawidłowo zdiagnozowany i jego stan się polepsza. W 2016 wydaje samodzielnie swój pierwszy album "Freckled Angels", ale prawdziwą sławę przynosi mu dopiero nagrany później utwór "Hi Ren", w którym opowiada o swojej problemach ze zdrowiem, również tych psychicznych. Internet dosłownie eksplodował po jego publikacji.
Aż trudno uwierzyć, że tyle energii płynie od kogoś zmagającego się z zespółem chronicznego zmęczenia. Utwór trwa ponad dziewięć minut i Ren daje w nim z siebie wszystko: zmienia tempo, barwę głosu, śpiewa, rapuje, a nawet wrzuca monolog. To są żywe, surowe emocje, które aż wylewają się z głośników, to niemal manifest poetycki, od którego pieką oczy. Te dziewięć minut mija niezauważalnie. Dodatkowo ta nietypowa, ascetyczna sceneria, migające lampy i ubiór Rena nadają niesamowity klimat.
Jako ktoś, kto spotyka się z problemami psychicznymi w pracy i życiu prywatnym, jestem pod dużym wrażeniem. Porównanie ich do wahadła wydaje mi się bardzo trafne. Ostatnie zdanie Rena wywołuje u mnie ciarki.
Polecam każdemu, kto szuka emocji w muzyce.
#muzyka #feels #ciekawostki
https://www.youtube.com/watch?v=s_nc1IVoMxc