#anonimowehejtowyznania

215
288
Małe podsumowanie i statystyki ostatnich 17 dni #anonimowehejtowyznania
  • Całkowita liczba dodanych postów (odrzuconych jak i zaakceptowanych) - 98
  • Liczba postów zaakceptowanych - 41
  • Liczba komentarzy (odrzuconych jak i zaakceptowanych) - 111
  • Liczba komentarzy zaakceptowanych - 46
Wpisy które zostały odrzucone w większości były swego rodzaju "testowaniem" funkcjonalności. Kilka wpisów miało na celu obrażenie innych lub były też takie, które można było napisać z własnego konta (pytania o motocykl, rower czy też bankowość). Zdarzyły się również takie które miały na celu ubliżaniu mojej osobie ale do których nie przywiązuje większej uwagi.
Chciałbym podziękować wszystkich za poziom który trzymacie przy dodawaniu wyznań Przejrzałem większość postów z ostatniego roku na konkurencyjnej platformie, i mogę z czystym sumieniem powiedzieć że większość dodanych postów przez AHW trzyma o wiele wiekszy poziom i są o wiele bardziej skierowane pod anonimowość. Oczywiście możliwe że po prostu się mylę i to moja naiwność i za bardzo wierzę w intencje innych ludzi lecz staram się akceptować to, co moim zdaniem powinno kryć się za hasłem "anonimowe wyznania".
Chciałem również przeprosić za 2 posty które sam zaakceptowałem i które wydawały mi się adekwatne, lecz szybko skorygowaliście mój pogląd i wiem już trochę więcej, czym kierować się przy akceptowaniu wpisów. Ciągle się uczę jako osoba nie mająca doświadczenia z moderowaniem treści lecz staram się reagować bardzo szybko na Wasze komentarze i usuwać wpisy nie potrzebie zaakceptowane. Dzięki wam za to
Życzę wszystkim, jak zawsze, miłego weekendu!
#anonimowehejtowyznania
#hejto

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Ostatnio borykam się z problemami seksualnymi a w zasadzie jego brakiem.
Jestem z partnerka od ponad 3 lat. Nasz seks nie należał nigdy do najlepszych, od zawsze był dosyć bezpieczny. Moja partnerka nie chce się zabezpieczać bo nie może. Wszystko co go rekompensuje to siła związku, bliskość, wsparcie i zrozumienie, coś czego zawsze mi w relacji brakowało. Do tego stopnia ze seks wszedł bardziej na drugi plan i zamiast się nim cieszyć robiąc to częściej to przez natłok obowiązków i zmęczenie czy nawet brak chęci zwykle robimy to raz na tydzień. Nie jest oczywiście idealnie mamy wzloty i upadki ale radzimy sobie.
Czy chciałbym częściej? Oczywiście, wielokrotnie wyobrażałem sobie jak będzie wyglądać moje zycie seksualnej i napewno nie wyobrażałem sobie ze będzie one takie ale zwyczajnie czasami nie odczuwam takiej potrzeby by to robić. W poprzednim związku byłem w stanie robić to z partnerka po kilka razy tygodniowo a czasami w weekend rano i wieczorem ale to była relacja czysto seksualna, tutaj zaczyna mi tego brakować. Mojej partnerce również. Chciałbym go jakoś wzbogacić. Seks lubie i pewnie robiłbym to czesciej gdyby nie był on taki monotonny i gdybyśmy mogli bardziej poszaleć bo mam wrażenie ze partnerka mocno lekceważy konsekwencje seksu bez jakiegokolwiek zabezpieczenia i cały ciężar schodzi na mnie. Poprzednia partnerka zawsze traktowała to poważne i czułem w niej oparcie ale ja sam również uważałem.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #641ec6e90455798ff1490e38
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
#psychologia #zdrowie #adhd
Mało wiem na ten temat ale już od jakiegoś czasu podejrzewam siebie o ADHD. Jestem dorosłym człowiekiem i zastanawiam się czy jest w ogóle sens to jakoś diagnozować, łazić po lekarzach, psychologach? Co mi da diagnoza poza papierkiem na rzeczy o których wiem?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #641e84510455798ff1490e20
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
8f450781-c4ce-4222-b429-85359beca950

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#anonimowehejtowyznania
Komornik może zająć zarówno wypłatę jak i konto bankowe? Tak się składa, że mam komornika, 50% z wypłaty mi zabiera, ale jak trafia na konto to jest to coś ok. minimalnej. Co niestety jest dużo mniej niż właśnie te 50% z właściwej wypłaty. Jest to zgodne z prawem?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #641cd9ed0455798ff1490d7b
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Nigdy sobie nie zdawałem sprawy jakie życie jest kruche dopóki nie zachorowałem. Przez ostatnie kilka tygodni zrozumiałem że ten maraton i pogoń za lepszym jutrem, sprawia że zapominamy się zatrzymać na chwilę, wziąć głęboki wdech i podziwiac to co nas otacza. Chcemy mieć lepsze samochody, większe domy, dobrze się ubierać, imponować ludziom którzy nas otaczają, za cenę czasu którego już nie odzyskamy.
Dopiero teraz zaczynam rozumieć że to wszystko nie ma najmniejszego sensu jeśli nie masz obok kogoś z kim możesz to wszystko dzielić. Mogę mieć najlepsze auto, najwiekszy dom i największy jacht, ale i tak na koniec dnia kładziesz się do pustego łóżka i budzisz się ze samym sobą. Zapominamy co w życiu jest najważniejsze - czas. Którego ciągle nam brakuję bo ciągle żyjemy w pogodni za lepszym jutrem ale jakie znaczenie ma lepsze jutro jeśli brakuje w nim szczęścia. Wiem że powiedzenie typu "wolę być nieszczęśliwy w Ferrari niż szczęśliwy w Passacie", jest nic nie warte a człowiek uświadamia to sobie dopiero wtedy jak wiesz ze koniec jest już bliski.
Musiałem to z siebie wydusić bo niestety przegrywam tę wojnę. Choroba to niestety szmata z którą często ciężko jest wygrać.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #641ae9ec0455798ff1490c1a
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Na studiach spodobała mi się jedna dziewczyna i mimo, że w styczniu dała mi kosza to cały czas się na nią patrzę bo śliczna dziewczyna. Jednak najbardziej martwi mnie to, że automatycznie potrafię ją zauważyć w tłumie. Tydzień temu przed zajęciami spojrzałem na schody jak szła a dzisiaj wchodząc na aulę gdzie było z 100 oosb centralnie na nią się spojrzałem, ale szybko odwróciłem wzrok bo miała swój wzrok w moim kierunku. #zalesie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6419dbe10455798ff1490b3f
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
W lato oświadczylem się swojej dziewczynie, z ktorą jestem od końca liceum (prawie 6 lat razem). Wszystko jest spoko, mamy praktycznie taki sam światopogląd, dogadujemy się, dużo oboje sobie zawdzięczamy. Jej rodzina mnie lubi, moja ją. Ale niestety jak to zwykle bywa, nic nie jest doskonałe.
Moja narzeczona pochodzi z rodziny wierzącej i sama jest wierząca, ale nie jakos skrajnie. Stara sie być co tydzień na mszy, co jakiś czas spowiedź. Jakoś rok temu kiedy byla u spowiedzi, ksiądz nie chciał jej dać rozgrzeszenia, bo powiedziala mu, ze mieszka ze mną bez ślubu xD Od tego czasu przestała chodzić do spowiedzi, ale na msze dalej dość regularnie chodzi. Ogólnie ta sytuacja sprawiła w niej niechęć do instytucji kościoła, ale nie do wiary, lecz to nie temat tego wpisu. Ja z kolei jestem niewierzacy i dobrze ona o tym wie i do tej pory w normalnym naszym życiu to jakoś nie przeszkadzało.
Wcześniej, jeszcze przed zaręczynami staralem sie unikać tematu ślubu. Niestety po oświadczynach, juz się tego nie da. Tam zbytnio ucinałem temat, aby nie było kłótni. Ok miesiąc temu byłem u przyszłego teścia na urodzinach i w trakcie rozmowa też zeszła na temat ślubu. Oczywiście narzeczona się gorączkowała co to nie będzie za wesele, a ja znowu aby szambo nie wybuchlo mówiłem, że jeszcze musimy się zastanowić itp.
Pod koniec poprzedniego tygodnia narzeczona przycisnęła mnie o ślub, to jej wprost powiedzialem, ze wolę cywilny i maly poczestunek dla najbliższych i jakiś dłuższy wypad zza granicę. Nie zamierzam też obarczać naszych rodziców kosztami wesela, bo nas po prostu nie stać, a wiem, że z kopert w znacznej większości się nie zwraca. Zaczęła się kłótnia, że jak to tak bez ślubu kościelnego i wesela, ze co sobie rodzina pomyśli i znajomi, a bo ktoś tam miał i my też musimy, czy uwaga, że nic mi się nie stanie jak wezmę kościelny. Skończyło się tak, że zrobiła focha i się do dzisiaj praktycznie do mnie nie odzywa (mieszkamy razem).
Naprawdę jestem załamany, że przez taką głupotę są takie problemy, a nie chce pomyśleć co sie stanie, jak powiem, że nie chcę aby nasze dzieci były ochrzczone.....
Czy naprawdę wiara rozpierdoli mój związek?
#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6418d1fc0455798ff1490a7e
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Jak przepracować swoje traumy z dzieciństwa?
Wychowałam się w kochającej rodzinie, która na pierwszy rzut oka była normalna. Ale mój ojciec jest alkoholikiem. Wysoko funkcjonującym. Lat temu parę dostał udaru, teraz jest na rencie, miał wszystkie choroby w których przeciwwskazany jest alkohol. Cukrzyca, wysokie ciśnienie, problem z żyłami. A pije do tej pory. Mniej. Ale nie jest w stanie przetrwać dnia bez piwa. Jego miłość była, jest interesowna. Zawsze po alkoholu wypominał mi, że tyle dla mnie zrobił, że mnie utrzymywał. A ja co dla niego zrobiłam? Jak się odwdzięczam? Nie byliśmy bogaci, mam starszych braci. Moja edukacja, rozwój ograniczało się do zdania matury. Nigdy nie byłam na zielonej szkole, za granicą, nie jeździłam na droższe wycieczki bo nie było na to pieniędzy, nie mogłam się zapisać do harcerstwa, bo nikt nie chciał mnie wozić na zbiórki, bo było za daleko. Nie chodziłam na siatkówkę bo zajęcia kończyły się po odjeździe ostatniego autobusu szkolnego sprzed szkoly. Nie mogłam rozwijać żadnych pasji, bo czasami moje kieszonkowe nie przekraczało 10zł miesiecznie. Każdy mój pomysł był gaszony. Kiedy w liceum trafiłam na toksyczna klasę i chciałam zmienić szkołę, nawet nie było takiej opcji. Nikt nie interesował się tym co robię, co czuje, ważne żebym zamknęła się w pokoju, była cicho i niczego nie chciała. Czas wolny to była praca w polu, tyle gwoli moich "zainteresowań". W końcu mieszkałam na wsi.
Nie poszłam na studia, bo nie było mnie stać, rodziców też. Rodzice nie byli w stanie zasponsorować mi prawka, bo nie było kasy. Pracę zaczęłam w zakładzie na produkcji gdzie mój ojciec jeździł na wózku widłowym. Dojazd w jedną stronę 3h. Praca zmianowa. Pracujące weekendy. Totalne zadupie. Zarabiałam grosze, a i tak większość szła dla moich rodziców bo wiecznie były jakieś zadłużenia i pożyczki. Teraz w dorosłym życiu żyje od pierwszego do pierwszego, nie potrafię odłożyć i zbudować poduszki finansowej. Ale wracając: mój ojciec choleryk i alkoholik. Zazwyczaj kłótnie po alkoholu wyglądały tak, że ciągle wałkował wszystkie krzywdy jakie ktoś mu wyrządził. Ciągle kłócił się z moją matką i wypominał jej dużo, dużo więcej. Ona zazwyczaj wtedy zamykała się w innym pokoju na klucz i miała go w dupie, albo wychodziła z domu i wracała bardzo późno jak już poszedł spać. I wtedy zazwyczaj spała ze mną w pokoju, bo z ojcem byli obrażeni. Ciche dni. Ale za każdym razem jak wychodziła (uciekała od kłótni) to ojciec szukał towarzystwa do rozmowy, nie potrafił po alkoholu położyć się spać. Więc wtedy przyczepiał się do mnie. Zawsze to samo czyli na początku jaka to nie jestem dobra córka, a za 5 minut nienawiść i wypominanie wszystkiego. Często już od samego początku mnie nienawidził jak wtrącam się do kłótni jego i matki bo zaczynał ją obrażać, albo bałam się że ją uderzy. Mam jakieś flashbacki z dzieciństwa, że coś takiego miało miejsce. Zazwyczaj jak zwracałam się do niego per "ty" w stylu "Zostaw ją", a nie "Zostaw ją, tato" to dostawał białej piany, że jak ja śmie się do niego tak zwracać. Lubił mnie gnoić pytaniami w stylu: "Co ty w życiu osiągnęłaś?". Jednym słowem przez niemal całe życie czułam się niewystarczająca.
Moja matka za to jest zagorzałą katoliczką, co niedzielę musiałam chodzić do kościoła, jak w trakcie jakiegoś większego święta nie chciałam iść do spowiedzi to był płacz i ciche dni i oczywiście takie pasywne "nic nie dostaniesz, nie możesz nigdzie wyjść dopóki się nie wyspowiadasz". Jestem zbyt mocno empatyczna, co uważam za przekleństwo, więc dla świętego spokoju szłam do tej spowiedzi, żeby nie było w domu tej ciężkiej atmosfery. Za wszystko potem musiałam oczywiście przepraszać. Nie wierzę. Czasami bym chciała, bo wydaje mi się że byłoby mi łatwiej gdybym wierzyła, że jak się pomodlę to wszystkie moje problemy trafią do tego na górze i on wszystko rozwiąże, albo postawi na mojej drodze odpowiednich ludzi. Ale nie wierzę, po prostu. Ale do tej pory jak jestem u rodziców to chodzę z nimi do kościoła, bo wiem, że dla mnie to tylko godzina, a dla mojej mamy to bardzo dużo. Nie wiem, czy to empatia, czy miłość, ale chcę by było jej miło, po prostu, bo wiem, że to dla niej ważne. Sama lata do tego kościoła trzy razy dziennie od kiedy przeszła na emeryturę. Po roku pracy na produkcji zapisałam się na studia zaoczne z fotografii, ślepy strzał i pudło, chociaż musiałam zrezygnować bo nie miałam odpowiedniego sprzętu do nauki, chodziło o komputer. Nie wiem czy to było coś co chciałam robić, ale potrzebowałam czegoś. W każdym razie jak przyjaciółka dała mi cynk, że zwolniło jej się miejsce w wynajmowanym mieszkaniu w większym mieście, to nie wahałam się ani chwili. Miałam wtedy 19 lat. Jak zaczęłam przeglądać ogłoszenia moje poczucie własnej wartości i wiara we własne możliwości była na tak niskim poziomie, że jedyne do czego czułam że się nadaje to praca fizyczna. Zatrudniłam się w hotelu jako pokojówka. Trochę odżyłam wyprowadzając się od rodziców, ale po ciężkiej fizycznej pracy nie miałam siły by myśleć o tym by wrócić na studia. Zmarnowałam tak 10 lat. W między czasie weszłam w związek z chłopakiem który wprowadził się do mojego pokoju. Byliśmy razem sześć lat. Byłam w nich zakochana. Pierwsza miłość, pierwszy seks. Był ateistą. W moim rodzinnym domu był może dwa razy. Od kiedy rodzice się dowiedzieli że z kimś chodzę zadręczali mnie pytaniami, gdzie pierścionek, kiedy ślub. Nawet nie wiecie jak te pytania mnie bolały... Tak jakby sugerowali mi, że sama mam się tym zająć. Albo, że dopóki się nie hajtnę i nie urodzę dziecka to będę niekompletna i nie tak wyglądała instrukcja życia, którą mi wpoili od najmłodszych lat (sami się hajtneli jak wpadli, wielka miłość, doprawdy...). Jestem romantyczką, ale nigdy nie wierzyłam, więc nie potrzebowałam ślubu by być z kimś, potrzebowałam tylko by osoba z którą jestem powiedziała mi że mnie kocha i chce spędzić ze mną resztę życia. Tylko tyle. Oczywiście od kiedy mieszkałam razem z partnerem nie mogłam dostać rozgrzeszenia, bo to ciężki grzech więc miałam spokój od tej strony. Ale usłyszałam od mojej matki, że gdyby tego nie zaakceptowała zerwałaby ze mną kontakt i nie miałaby córki. Tak jakby próbowała dać mi do zrozumienia że bardzo dużo ją kosztuje zaakceptowanie tego, że musi na to przyzwalać. Ale ten mój związek się rozpadł, głównie dlatego, że mój partner był chłodny i niedostępny emocjonalnie. No i zdradził mnie z koleżanką z pracy. A ja byłam tak ślepo wpatrzona w ten związek, że dawałam mu dwa razy szansę. Byłam o niego bardzo zazdrosna, gdy nie było go w mieszkaniu przeczytałam jego korespondencję z dziewczyną z którą mnie zdradził i się okazało że nigdy nic do mnie nie czuł (byłam jego pierwszą dziewczyną), że jest ze mną z przyzwyczajenia. To podcięło moje jakiekolwiek poczucie własnej wartości tak bardzo, że po zerwaniu na niemal trzy lata byłam zamknięta na jakiekolwiek relacje. Coś we mnie umarło tamtego dnia. Jeszcze jak usłyszysz, że jesteś mało ambitna i prawdopodobnie całe życie będziesz pracować jako pokojówka (rodzice często porównywali mnie do dorosłych dzieci innych sąsiadów czy znajomych i podśmiewali się że pracuje jako pokojówka bo jestem bałaganiarzem z natury i to taka karma) i kiedy facet z którym jesteś sześć lat uważa że to się nigdy nie zmieni, to zaczynasz w to wierzyć. Tak naprawdę po tym związku nie weszłam w żaden inny. Chyba nie potrafię, po prostu zaczęłam uważać, że jedyne do czego się nadaje to przelotne znajomości. Miałam ich sześć na przestrzeni 6 lat. Mam wrażenie że specjalnie świadomie robiłam sobie w ten sposób krzywdę, na zasadzie, że miałam często myśli "jesteś nikim, nic nie osiagnęłaś, jedyna forma bliskości z drugim człowiekiem na jaki możesz liczyć to nic nie znaczący seks, odczuwałam jakąś masochistyczną przyjemność z tego, że jestem traktowana jak rzecz do wykorzystania. To nie było tak, że umawiałam się na seks. Zazwyczaj pisałam z nimi bardzo długo, a spotkania były takie typowo zapoznawcze. Seks wychodził jeżeli się polubiliśmy. Nikt nie ustalał w jaką stronę to idzie, ale jakby podświadomie obie strony zdawały sobie sprawę, że to tylko przelotna znajomość. W jedną z takich znajomości się zaangażowałam, ale zostałam odtrącona, nawet straciłam do siebie całkowity szacunek jak żebrałam u tej osoby o utrzymanie tej relacji na stopie czysto przyjacielskiej bez seksu, ale widocznie tylko ja uważałam że ta relacja jest coś więcej warta. Rok później jak odezwał się do mnie, że chętnie by się spotkał, poleciałam za nim z językiem na brodzie bez godności i szacunku do siebie... i znów dostałam kosza po paru miesiącach. Stwierdził, że był samolubny i odezwał się do mnie bo to był łatwy sposób na seks. Więc jestem łatwa, bez żadnego szacunku do siebie. Miło mi poznać. Po prostu chce mi się płakać. Fakt, że nie jestem w stanie w wieku ponad 30 lat zbudować stałego związku, ani zainteresować sobą drugiego człowieka na tyle by chciał się ze mną przyjaźnić mnie dobija. Już nie wspominając o tych luźnych relacjach, które były tak jakby gwoździem do trumny, bo przecież jaki mężczyzna chciałby wchodzić w związek z laską bez wykształcenia, która ma za sobą tylu partnerów i nie ma nic do zaoferowania?
Po pracy w hotelu z którego mnie wyrzucili jak zaczął się covid, zaczęłam pracę w sklepie spożywczym. Awansowałam najpierw na lidera, a później managera, ale dorobiłam się tylko depresji przez mobbing i niewyobrażalne do ogarnięcia zadania, bo wiecznie za mało ludzi, więc zamiast na wyższym stanowisku pracować lżej pracowałam trzy razy ciężej. W końcu doszłam do takiego momentu, że mam dość. Fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Zwolniłam się, chociaż byłam przerażona. Ale znalazłam pracę biurową i pierwszy raz w życiu mam po pracy czas i siłę by pomyśleć o swoim rozwoju. Chce się rozwijać, chce iść na studia. Pomimo wieku. Mam jakiś nieśmiały plan na siebie. Straciłam już wiarę w to, że kiedyś pokocham jakiegoś mężczyznę z wzajemnością. Ale chciałabym się nauczyć być szczęśliwa i wystarczająca sama ze sobą, taka jaka jestem. Chociaż w głowie cały czas jak mantra zapętlają mi się słowa mojego ojca "Co ty w życiu osiągnęłaś?". I wiem, terapia mogłaby naprostować we mnie te wszystkie złe myśli i przekonania jakie mam na swój temat, tylko to jest zbyt droga przyjemność jak na mój portfel. Nie wiem czemu to wszystko pisze, chyba potrzebowałam to z siebie wyrzucić. Może szukam nadziei, że jeszcze będzie lepiej, że to już nie koniec mojego życia i nawet w tym wieku można je jeszcze naprawić. Że kiedyś ta myśl "jestem niewystarczająca" zmieni się na "Kocham cię taką jaka jesteś".

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #64170d920455798ff1490935
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Jestem po 30. Nie mam ambitnej pracy. Nie mam studiów. Mam jakieś zainteresowania, ale nie są to pasje o których mogłabym opowiadać godzinami. Bardziej coś na zasadzie, że wielu rzeczy próbuje, ale nic nie jest w stanie przykuć mojej uwagi na dłużej. Jak gdzieś wyjeżdżam to jest to inne miasto, nie kraj, nigdy nie byłam za granicą. Nie stać mnie. Mój angielski jest za słaby. Próbuje poznawać nowych ludzi i jak trafiam na takich, których rozmowa kręci się dookoła zagranicznych wyjazdów, ciekawej pracy czy zainteresowań o których mogą opowiadać bez końca i w ciekawy sposób czuję się przy nich jak ameba. Jakbym przegrała życie. Dociera do mnie wtedy ile życia, lat przeleciało przez moje palce bez rozwoju, bez pasji, że gdybym 10 lat temu skupiła się na czymś konkretnym to teraz nie czułabym się tak nieciekawą osobą, która nie ma nic do powiedzenia. To myślenie jest bez sensu bo przecież nie cofnę czasu, po prostu takie wyjścia sprawiają, że czuje się podle sama ze sobą. Mam do siebie ogromny żal jak potoczylo się moje życie. Próbuje je zmieniać. Małymi kroczkami. Wiem, że nie powinnam porównywać się do innych bo każdy zaczynał w innym miejscu i miał inny start. Miał większe ambicje. Jakiś plan na siebie. Determinację. Po prostu dzisiaj się porównałam. I źle mi z tym.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6416da090455798ff1490902
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Zdałem sobie sprawę że bede zawsze singlem. Nie dlatego że nie mam szczęścia do kobiet ale dlatego że nigdy żadnej partnerki swoją obecnością nie zadowolę.
Od dziecka pamiętam że mój kontakt z rówieśnikami był średni. Już w moich pierwszych latach życia mój jedyny kontakt był głównie ze starszymi ode mnie braćmi. Później w sąsiedztwie poznałem koleżanki. W szkole miałem swoją grupkę znajomych-nerdów z którymi się zawsze trzymałem przez prawie wszystkie lata, generalnie potrafiłem się komunikować nie miałem z tym problemów ale koniec końców lubiłem bycie sam na sam, na tyle że tak większość czasu spędzałem w domu. Wszystko się pogorszyło kiedy z domu wyprowadzili sie bracia i siostra gdy zalozyli rodziny, poszli na dwoje, a miałem wtedy 14-15 lat i zostałem sam z mamą.
Szkoła, dom, szkoła, dom. Często wracałem do pustego mieszkania bo mama pracowała na zmiany często popołudniami. Generalnie jakoś sobie radziłem, wtedy mi to nie przeszkadzało, w końcu wolna chata, nie uważałem nawet że to jest jakiś duży problem, przywykłem do tej samotności i pustki w mieszkaniu. Problemy niestety zaczęły wychodzić gdy robiłem się starszy. Gdy miałem 21 lat wyjechalem do wiekszego miasta i wynająłem kawalerkę w ktorej mieszkałem prawie 4 lata samemu, wtedy mocno pogłębił się mój problem który powoli zacząłem dostrzegać - za bardzo polubiłem tą izolacje do tego stopnia ze ciężko mi bylo sobie wyobrazić jak miałby wyglądać mój normalny dzień z partnerką. Byłem w kilku relacjach, ale byłem też w 2 poważnych relacjach (z czego w jednym jestem nadal). Pierwszy raz w życiu postanowiłem zamieszkać ze swoją dziewczyną. Mieszkamy już 7 miesięcy i jest mi czasami ciężko, nie tylko mi, ale chyba również mojej dziewczynie. Moja produktywnosc spadla bo ciagle zamartwiam sie tym czy dziewczyna jest szczesliwa czy nie. Czasami mam wrazenie ze oszlalalem. Troche roznie sie od partnerki, bo moja dziewczyna wychowywala sie rodzinie z ktora byla bardzo zżyta i widać że jej tego kontaktu ludzkiego brakuje bardziej niz mi. Mnie natomiast nadmierna obecność przytłacza, lubie ludzi, ale lubie tez ten kontakt ograniczac. Moje poprzednie relacje tez konczyly sie czesto dlatego bo nie potrafilem towarzyszyc dziewczynie non stop i odbierac kazdego telefonu gdy zwyczajnie bylem czyms zajety. Moje zycie jest dziwne, nie lubie go ale jednoczesnie je lubie. Chcialbym byc w zwiazku w ktorym nie musze sie ciagle zamartwiac czy kogos zadowolilem, czy jestem wystarczajacy, czy kogos nie krzywdze, czy moge realizowac swoje zainteresowania a jesli moge to jak to pogodzic z innymi zwiazkowymi obowiazkami? Nie potrafie tego wszystkiego pogodzić a chcialbym. Nie jestem pracoholikiem. Fakt, duzo pracuje, ale duzo tez poswiecam sie zainteresowaniom, sklejam samoloty, czolgi, maluje je, duzo czytam, biegam, chodze na silownie, od 2 miesiecy chodze na pilke po czym czesto potrzebuje chwili na izolacje bo moja obecnosc wsrod ludzi wyczerpala moje baterie, generalnie gdyby ktos mnie zostawil na bezludnej wyspie to na 99% znalazlbym sobie jakies ciekawe zajecie - tak mialem w dziecinstwie i tak mi zostalo, bo zawsze mi rodzice mowili "znajdz sobie sam jakas zabawe".

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #641503bc0455798ff1490879
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Dla wszystkich śledzących tag.
Po pierwsze - chciałem wyjaśnić kwestie bo zostałem nazwany złodziejem na PW więc gwoli wyjaśnienia - nie ukradłem żadnego kodu. Kod został skopiowany za pozwoleniem oryginalnego twórcy. Ja również musiałem dostosować API jak i trochę wizualnie pod Hejto, więc sam poświęciłem wiele wieczorów i godzin na ten projekt więc nie, nic nie ukradłem. Jeśli ktoś ma jakieś obiekcje lub wątpliwości to zapraszam do repozytorium na githubie oryginalnego twórcy, które linkuje to mojego projektu
Po drugie - Przez ostatnie kilka godzin anonimowe było dość niestabilne bo chyba komuś nie spodobała się myśl że ktoś może przenieść anonimowe na inną platformę i AHW było ostatnie kilka godzin "nękane" przez zawistnego twora z pewnej konkurencyjnej platformy (tak podejrzewam lecz brak dowodów z mojej strony). Wszystko już powinno być stabilne więc przepraszam jeśli ktoś chciał coś napisać ale nie był wstanie się dobić do anonimowych.
Miłego wieczoru wszystkim
#hejto

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Na własne życzenie chyba zniszczylem sobie życie i jestem tym kompletnie przerażony.
Pochodzę z dość zamożnej rodziny, nigdy niczego mi nie brakowalo, mialem w większości to co chcialem, dobre ubrania, co chwila wyjazdy na wczasy/wycieczki, na 18 dostalem auto. W szkole tez bylem lubiany, dodatkowo byłem bardzo wysportowany.W podstawówce już pierwsze dziewczyny zaczęły mnie podrywać - wszystkie odrzucalem. Z jednej strony bylem za młody (tak myślalem) a po drugie bałem się być w związku, a bardziej bliskiej relacji z dziewczyną. Mialem koleżanki, kolegów, potrafilem z nimi spędzać czas, ale jeżeli chodzi o relacje milosne to nic, zero.
Gimnazjum to samo, masa dziewczyn mnie chciala, a ja je wszystkie zlewałem. Od ginnazjum tez po prostu zacząłem unikać dziewczyn, nie potrafilem z nimi rozmawiać oprócz pierdól np. sprawy szkolne. W tym okresie tez usprawiedliwialem to tym, że jestem zbyt mlody. Nie spodziewałem się, że takie myślenie doprowadzi do tego co jest teraz.
Liceum, nowy start. Trochę bardziej zacząłem być otwarty do kobiet ale nadal nie pozwalalem dopuscić do siebie dziewczyn. To byl okres, gdzie najwięcej dziewczyn mnie podrywalo. W pewnym momencie 3 dziewczyny do mnie pisaly i o mnie zabiegały..... Skończyłem liceum z przeświadczeniem, że nadal jestem młody i bez peoblrmu kogoś znajdę, bo jak teraz mnie podrywaja, to będą potem.
Zaczęły się studia i to samo. Znowu bylem podrywany. Jedną dziewczynę tak okrutnie olewalem i dawalem kosza i to nawet 2x, ze do tej pory mam wyrzuty sumienia, co najśmieszniejsze jest aktualnie moja najlepszą koleżanką, a ona ma mnie za najbliższego męskiego kolege mimo tego jak ją potraktowałem i....... żałuje teraz, że nie dalem jej szansy. Zauroczylem się w niej i zaczęla bardzo mi się podobać. Niestety od kilku lat jest w związku.
Dopiero w trakcie 3 roku, zacząłem dostrzegać, że jestem samotny i wypadałoby byc w związku, niestety jak na przekór nikt już o mnie nie zabiegał. Każdy już na studiach był w związkach więc to normalne. Mijają kolejne lata i jest to samo, czuje się niesanowicie samotny, a świadomość, że nigdy nikogo nie mialem i mam zerowe doświadczenie związkowe sprowadza moją samoocenę na samo dno. Dodatkowo to juz ten czas, aby zacząc powoli się ogarniać życiowo.
Jestem wysportowany, ćwiczę często, dbam o siebie, nie mam nałogów, potrafię gotować, sprzątać, prać, przystojny też musze być, skoro na przestrzeni lat, tyle dziewczyn mnie podrywało. Mam kilku znajomych potrafię przy nich normalnie roznawiać, czasem jak katarynka, nie czuję sie przy nich skrępowany, ale kiedy dochodzi do poznania kogoś z płci przeciwnej, to się stresuje, język staje mi w gardle i jestem spięty jak debil. Wyglądam idiotycznie wtedy.
Przebywając trochę ze swoimi koleżankami zrozumiałem, ze nie roznią się niczym od mężczyzn. Z facetami nigdy się nie krępowalem i nie balem nawet glupiej rozmowy, a z dziewczynami bylo zawsze z tym tragicznie i czulem się niezręcznie.
Teraz ciągle się zastanawiam, czy zakladac portale randkowe czy dopiero kiedy obronię sie i znajde prace, czyli ok pół roku. Ostatnio poznałem dziewczynę na discordzie, to nawet bylem w szoku, bo bez problemu dzwonilismy do siebie i poteafiliśmy rozmawiac ze sobą po ponad godzinę. Dziewczynę tą traktowalem jedynie jako taki eskperyment czy w ogólę potrafię w relacje damsko-męsie i okazało się, że jednak potrafię. Nic więcej z nią nie robilem, bo po pierwsze była na drugim koncu polwki, a po drugie byla w związku, lecz miala z nim problemy.
Zaraz mam 26 lat i zamierzam szukać dziewczyn o kilka lat młodszych z racji mojego braku doświadczenia. Znam wiele par, gdzie róznica wieku wynosi 3-5 lat i wszystko jest ok.
Macie jakieś rady? Czy możliwe jest stworzyć pierwszy związek majac ponad 25 lat i będąc nieśmialym wobec kobiet? Nadal czuję strach przed założeniem portali randkowych, ale wiem, ze to pewnie jest tak jak z kontaktami z dziewczynami - nie ma się czegoś bać. Musze się orzełamać
Naprawdę żałuję jak sobie skomplikowałem życie. 26 lat, niby jeszcze jestem mlody, zdrowy, atrakcyjny fizycznie, a nadal jestem sam....
#anonimowehejto #samotnosc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6411f4764e71d58aa00cc87e
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
SuperSzturmowiec

widzę często pojawiający się problem na różnych portalach. Niestety pomóc nie potrafię bo jestem na podobnym poziomie

moll

Wrzucił to jakiś troll. Identyko AMW było kilka miesięcy temu na wykopie.


Serio, gościu?

HannibalLecter

@moll Niestety ciężko jest mi odróżnić fake od prawdziwego wyznania, tym bardziej że nie śledziłem na bieżąco tagu na wykopie więc nie jestem w stanie weryfikować każdego wpisu. Post wydawał mi się adekwatny więc zaakceptowałem. Niestety jest to nieuniknione bo zawsze trafi się jakieś wymyślone wyznanie ale mam nadzieję że większość jest choć w jakimś stopniu prawdziwa.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Człowiek prowadzi firmę eksportową od dobrych kilku lat, zostawił już kilkaset tys. w samym PIT nie mówiąc o innych podatkach i daninach. Jak to przy eksporcie bywa są tu ciągłe zwroty VAT na które do tej pory grzecznie zawsze czekałem i nie narzekałem. Do tej pory zwroty albo przychodziły na kilka dni przed czasem albo na sam koniec. Ten jeden jedyny raz zależało mi bardzo na przyspieszenie zwrotu o choćby tydzień czy dwa bo była to spora kwota a z płynnością ostatnio nie najlepiej. Żona mówi, zadzwoń tam do US i poproś to może jakoś da się wystąpić o przyspieszony zwrot. No to ja głupi telefon do US i się pytam co i jak, pani bardzo miła mówi żebym złożył wniosek i "zobaczymy co da się zrobić". Dosłownie 20 minut po odłożeniu słuchawki przychodzi email z urzędu, czynności sprawdzające. No to ja sobie myślę, spoko pewnie chcą przyspieszyć mi ten zwrot ale zanim to zrobią chcą sobie posprawdzać że wszystko się zgadza. Było tego sporo to ja i księgowa spędzamy całe popołudniu żeby wszystko przygotować i jak najszybciej odesłać. Czekam tydzień, dzwonię, wciąż nic nie wiadomo. Czekam kolejny tydzień, w międzyczasie maile i telefony z US z prośbą o kolejne faktury, umowy, coś tam im się nie zgadza, trzeba coś tam prostować ale finalnie wszystko jest OK i się zgadza. Po kolejnym tygodniu i kolejnych moich telefonach udało się, dyspozycja zwrotu poszła do rachunkowości! No to ja proszę o tel do rachunkowości i się pytam kiedy będą pieniądze. A pani Grażynka na to: "przelew zaplanowany na xx.yy". JA: Ale jak to, przecież to jest ostatni możliwy dzień a ja prosiłem o przyspieszony zwrot!? Grażynka: "Takie dostałam polecenie z góry i nic z tym zrobić nie mogę".
Pieniądze dostałem w ostatni możliwy dzień ostatnią sesją elixir. Poczułem się jakby ktoś mi napluł w twarz. Ale pocieszam się że Pan i władca mnie gorzej nie potraktował, mogli przecież w ogóle zablokować kasę na pół roku albo pod byle pretekstem zablokować rachunek firmowy na pół roku.
Gdzie ja żyję się pytam...
#polska #pis #polskarzeczywistosc #urzadskarbowy #podatki #biznes #mojkrajtakipiekny

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6411d2a64e71d58aa00cc7ce
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
kobiaszu

@anonimowehejto To jest po prostu jawne jebanie ludzi którzy utrzymują ten pierdolnik. Niestety nie jesteś targetem pisowskiej władzy więc mają Cię w dupie. Co innego gdybyś był starą babą, bezrobotnym albo patusem bez szkoły - wtedy jest "Tak proszę Pana, oczywiście proszę Pana. 500+ proszę Pana, zasiłek też może być i 16 emerytura proszę Pana się znajdzie. Dziękuję bardzo, całuję rączki, oczywiście proszę Pana. Czy zagłosują Panowie na PiS?".

januszpawlacz420

@anonimowehejto a jak do ciebie urząd zadzwoni z gorąca prośbą żebyś wcześniej zapłacił podatek bo im zależy to też się będziesz czuć zobowiązany? xD

tellet

@jarezz


Nie wiesz, że jak występujesz o zwrot VATu od 3k w górę to z automatu US dają czynności sprawdzające? Jak ty się bez tej wiedzy uchowałeś z firmą?


No przecież napisał, że


bo była to spora kwota


a jego PCZEDCIEMBIORSTFO w kturym w podatkach i daninach według niego to pewno odłożył milijardy, pewno raz w życiu przetransportowało coś z VATem na 3500 xD


@Jim_Morrison


No debil - koleś chciałby żyć w normalnym panstwie. We łbie mu się przewraca.


W sensie, że realizują przelewy zgodnie z terminami, a nie są PCK dla janusza-prywaciarza z firemką, którą może wyłożyć jedna faktura? Nowe, nie znałem...


Prowadzenie biznesu to ryzyko- jeśli twoja płynność jest tak śmieszna, że zwrot VAT w terminie może ci wyjebać to "pczedciembiorstwo", to idź na etat... 8-16, zero stresu bo odpowiedzialność znikoma, pewna wypłata, a jak nie potrafisz ogarnąć finansów, to możesz nawet zaliczki brać czasem xD

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Członek mojej rodziny walczy o życie. Potrzebne jest dużo krwi dla szpitala w Łodzi. Jeżeli jesteście dawcami to podajcie proszę poniższe dane szpitala przy następnej okazji. Być może czyta to ktoś, kto kiedyś oddawał krew ale z jakiegoś powodu przestał - jest to dobry moment na wizytę w RCKiK. Możecie uratować komuś życie.
Grupa krwi nie jest istotna, można oddawać w dowolnym miejscu w Polsce.
Centralny Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
92-213 Łódź, Pomorska 251
Klinika kardiochirurgii
Pododział intensywnej opieki medycznej
#krwiodawstwo #rckik #zdrowie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6411cf1a4e71d58aa00cc7c4
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
SuperSzturmowiec

"Potrzebne jest dużo krwi dla szpitala w Łodzi" a nadwyżek krwi jest od cholery sprzedawanej za 2022 191 mln zarobiono z sprzedaży . Coś mi się nie klei. Chyba lekarze sami napędzają te akcje że niby nie ma ale z nieba te mln ni e spadły

KrwawyBot

@anonimowehejto nie ma czegoś takiego jak oddawanie na osobę, klinikę, placówkę itp

całą oddawana krew i składniki idą do wspólnej puli w ramach CKiK skąd są wydawane w ramach potrzeb

niestety medycy używają tego oszustwa do zachęcenia dawców


@SuperSzturmowiec sprzedawane jest głównie osocze bo ono ma największe możliwości dalszego przetwarzania, co więcej sprzedać można tylko w przypadku znacznych nadwyżek lub w sytuacji gdy dany składnik zbliża się to granicy przydatności (dla krwinek czerwonych do około 40dni, dla płytek około 5dni)

SuperSzturmowiec

@KrwawyBot a ludzie nadal wypisują to że krew potrzeba dla konkretnej osoby a się odezwiesz że to tak nie działa itp to cię zjedzą - dotyczy to FB.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
#anonimowehejto #samotnosc
Dwie rzeczy sprawiły, że mając 29 lat nie mam znajomych, przyjaciół, dziewczyny.
Wszystko zaczęło się końcem pierwszej klasy gimnazjum - po lekcjach staliśmy w grupie znajomych i czekaliśmy na autobus do domu.
Tak się złożyło, że jeden z kolegów mojego brata (a zarazem mój znajomy) nie za bardzo lubił się z jednym gościem z którym chodziłem do klasy.
I tak sobie stoimy stoimy, i ten mój znajomy coś tam pokazał odnośnie do wyglądu tego gościa (jakaś pierdoła). Cała grupa bez wyjątku odruchowo się zaśmiała, ale to wydarzenie zmieniło tylko moje życie (pozostali ludzie w grupie to osoby z jego sąsiedztwa).
Zwrócił przeciwko mnie większość osób, z biegiem czasu coraz większa część klasy zaczynała ze mnie szydzić z byle powodu, szukali tylko okazji żeby mi dopiec, a ja za bardzo nie miałem co zrobić. Lubiłem wtedy grać w gry, a to wydarzenie sprawiło, że grałem jeszcze więcej, nie miałem co innego robić po szkole. Nie byłem nigdzie zapraszany, omijałem z daleka imprezy szkolne itp., jak jechałem na wycieczkę szkolną to spędzałem ją sam. Przez to wszystko nie nabyłem podstawowej umiejętności poznawania ludzi i rozmawiania z nimi (do tego wrócę).
W 3 klasie pobiłem się z gościem po szkole, ja skończyłem z podbitym okiem a on rozwalonym nosem. Nie zapomnę rodzicom nigdy tego, że zgłosili ten fakt szkole mimo moich próśb. Zostałem donosicielem, jeszcze bardziej się ze mnie śmiano, a wiecie jaka była reakcja szkoły? "nie ważne jak to się zaczęło, macie sobie podać rękę na zgodę". Jeszcze ten ch*j pedagog który kazał się nam uścisnąć na zgodę i jego przeświadczenie o tym, że dobrze zakończył sprawę.
Do końca roku zostało kilka miesięcy, nawet nie wiecie jak się cieszyłem, że nie spotkam już tych ludzi w swoim życiu.
Niestety kończąc gimnazjum popełniłem ogromny życiowy błąd - poszedłem do technikum - może sama obecność dziewczyn w liceum pomogłaby mi przełamać pewne bariery.
Już po kilku tygodniach wiedziałem, że raczej nie znajdę tu znajomych, nie żeby ludzie w mojej klasie byli jacyś źli, pod względem dogrania mieliśmy świetną klasę, wychowawczynię itp.
Problemem był mój brak przeżyć, wspomnień, umiejętności prowadzenia rozmowy. Jeśli rozmowa w grupie nie dotyczyła zajęć i nauki, to dotyczyła tego kto gdzie był, co robił, kogo poznał. Ludzie wymieniali się doświadczeniami, czego ja robić nie mogłem. Z nimi też nie mogłem się poznawać przez brak pieniędzy, nie było mnie stać na wspólne wyjścia, na to żeby komuś dać na paliwo żeby mnie podwiózł itp. Nigdy im nie powiedziałem że nie mam grosza, zawsze mówiłem, że nie mogę lub nie mam ochoty na wyjścia. Nie nawiązałem z nikim szczególnej więzi przez co od 9 lat nie mam z tymi ludźmi kontaktu. Wydawało mi się, że przynajmniej ze znajomym z którym 4 lata przesiedziałem w ławce, w niejednym mu pomogłem i przez niejedno razem przeszliśmy uda się jakiś kontakt zachować - był pierwszym który w ogóle zerwał kontakt.
Ten cały mój brak obycia z ludźmi sprawił też, że odkąd pamiętam boję się zagadywać do dziewczyn. Do dzisiaj pamiętam sytuację gdy w 4 klasie jechałem na jakąś późniejszą godzinę do szkoły, autobus był praktycznie pusty, ja siedziałem w ostatnim rzędzie i uczyłem się matematyki. Na jednym z przystanków do autobusu wsiadły 2 dziewczyny w tym jedna, która bardzo mi się podobała. Miały do wyboru wszystkie miejsca w autobusie a usiadły obok mnie w ostatnim rzędzie, dzieliło nas tylko środkowe miejsce. Nie miałem odwagi się do nich odezwać i przez kolejne 20 minut siedziałem z nosem w zeszycie. Nigdy więcej nie spotkałem ich w autobusie o tej godzinie.
Potem były studia na których też nie udało mi się z nikim na dłużej zaprzyjaźnić - każdy już miał paczkę znajomych z czasów średniej szkoły.
Ostatnia osoba z którąś miałem jakiś kontakt zaczęła mnie olewać jak poznała dziewczynę. Przez 3 lata myślałem, że kontakt urywa się przeze mnie bo jak już wspomniałem nie najlepiej wychodzi mi tworzenie więzi z ludźmi, ale w zeszłym roku ten znajomy przypadkiem pochwalił się swoją dziewczyną, powiedział że poznał ją wtedy i wtedy co dokładnie pokryło się z momentem kiedy nasza relacja zaczęła się psuć.
I tak sobie powoli żyję. Rano jadę do pracy, wracam do domu. Następnego dnia znowu jadę do pracy i wracam do domu. Na wolne prawie nie chodzę, nie lubię nawet chodzić na obowiązkowe 2 tygodnie bo nie znoszę pytań co będę robił albo co robiłem (a siedzę w domu).
Może od przyszłego tygodnia dołożę po pracy siłownię żeby trochę przybrać na masie. Nie zmienia to faktu nie widzę dla siebie nadziei na żadną zmianę jeśli chodzi o życie towarzyskie.
Na koniec chciałem was tylko przeprosić za tak długi i chaotyczny wpis. To wszystko po prostu co jakiś czas do mnie wraca i musiałem się z kimś tym podzielić.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6410b28ec2590b357452079e
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
anonimowehejto

OP: @Bukimi: Szukałem w swojej okolicy takich grup, niestety nie znalazłem. Swego czasu zacząłem się bawić w ASG, sprzęt mam do dzisiaj ale przestały mi odpowiadać terminy spotkań i przestałem jeździć.


@Basement-Chad: masz rację, że gry to gówno. Już od dawna nie miałem z nich żadnej przyjemności i usunąłem.


Nie wiem czy mam jakieś zaburzenia na tle Autyzmu. Może dopowiem tylko, że jeśli już udało się z kimś gdzieś wyjść, to nie widziałem problemu w "poznawaniu" nowych ludzi w takim sensie, żeby z nimi usiąść, posłuchać ich, wtrącić jakiś żart do rozmowy. Ja po prostu nie potrafię sam ciągnąć rozmowy, nie wiem o co pytać, o czym rozmawiać jak się jakiś temat wyczerpie, wolę słuchać, ewentualnie odpowiadać.


Zgodzę się też z tym, że człowiek nie powinien katować się przeszłością ale co zrobisz, bywa tak, że różne impulsy przywołują zarówno dobre jak i złe wspomnienia.


@Bankrut.pl


Siłownia niestety lokalna na wsi, prawie nikt nie chodzi :)


Kurs tańca to faktycznie świetna sprawa. Problemem jest to, że najlepiej tam iść z własną partnerką. Kilka lat temu się zapisałem, zrobiłem 2 stopnie ale grupa się rozleciała przez brak dziewczyn do tańca. Właściciel często dawał ogłoszenia że brakuje partnerek, i chętne dziewczyny mogły robić kurs tańca za darmo ale to i tak nie pomogło. Od tamtej pory nie myślałem nad powrotem do tego mimo iż fajnie byłoby nauczyć się naprawdę dobrze tańczyć. Przydałoby się gdzieś tę umiejętność wykorzystać :)


@WarSaw


Tak szczerze powiedziawszy to jakiegoś większego hobby nie mam. Trochę programowania ale to raczej z chęci zmienienia pracy.


A w gry już nie gram :)


@Kubilaj_Khan:


Trochę źle napisałem o tym żałowaniu pójścia do technikum. Nie żałuję wyboru samej szkoły, kończyłem jedno z najlepszych techników elektrycznych w tamtym czasie.


Na studiach technicznych miałem zarówno osoby po technikach jak i liceach. Wszyscy widzieli, że osobom po liceum brakowało pewnego technicznego zmysłu (mówię o osobach, które nie miały styczności z mechaniką, elektryką itp, ani nigdy się takimi tematami nie interesowały). Podobne odczucia mam w pracy. Osobom które kończyły szkoły techniczne dużo łatwiej przychodzi wyobrazić sobie pewne zagadnienia, nie zadają głupich pytań :)


Jak już pisałem miałem zgraną klasę, działy się różne ciekawe rzeczy, tylko że ja tak jakby przyglądałem się temu z boku. Widziałem też jak wygląda życie znajomych w liceach.


Nie jest powiedziane, że moje wyglądałby tak samo lub podobnie, ale może jakaś szansa by była :)




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

Pan_Buk

Grup religijnych bym nie polecał, bo zbombardują Cię miłością, odnajdziesz w nich rodzinę i przyjaciół i już na zawsze będziesz w ich szponach. Na szczęście wszędzie tam gdzie są ludzie, są jakieś domy kultury, kluby itp. Byłeś kiedyś na Toastmasters? Nie tylko poznasz ludzi, ale nauczysz się wypowiadać publicznie, przełamiesz swoje bariery. Po spotkaniach zawsze chodziliśmy na piwko i pizzę, więc już masz paczkę. Sąsiad odludek kupił psa, wyprowadzał go na spacery, zaraz poznał wszystkich sąsiadów. Dobrze się też podłączyć do kogoś, kto ma mnóstwo znajomych. Weźmie cię na imprezę i już masz kolejnych znajomków. Siłownia. Klub turystyczny. Możliwości jest mnóstwo.

Ale nie musisz czuć przymusu poznawania ludzi. Możesz sobie po prostu usiąść na poduszce, zamknąć oczy i skupić się na oddechu. Nic więcej nie potrzeba. W sumie to dobry pomysł, sam to teraz zrobię.

Bankrut.pl

Hmm faktycznie, możliwości masz ograniczone, ale próbuj! Może jest opcja wyrwania się do wiekszego miasta? Skoro jest już źle to czemu nie zostawic wszzystkiego i wyruszyć w podroz? O ile nie trzyma Cię nic jak rodzina, chora osoba. Prace to myśle, ze dasz rade podlapac tak żeby w miarę zyc na początek a później jak się zaaklimatyzujesz to mozliwosci jest mnóstwo. To mógłby być nowy start dla Ciebie.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Bardzo źle będzie to odebrane, jeśli odejdę z firmy 1,5 miesiąca przed końcem stażu? Znalazłem pracę jako junior dev w innej firmie, ta obecna nie zbyt mi się podoba, przestarzałe technologie i trochę januszex, gorsza pensja. Ale jednak nie chciałbym palić mostów, skoro dali mi szanse. Mam tygodniowy okres wypowiedzenia, UZ.
#pracbaza #pracait #it

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #640f3d05c2590b3574520602
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
gawafe1241

@anonimowehejto a jak bardzo to będzie odebrane kiedy pracowałem ledwo tydzień czasu i się tak pokłóciłem z przełożoną że kazała mi WYPIERDALAĆ do biura na górę bo nie miała racji? Pracuję już tam 5 lat a jak nie masz JAJ JAK FACET to wybacz chłopczyku.

Ryba_z_mordom_jenota

Idź na juniora, zawsze to już legitny wpis do cv. Choć może się okazać że będzie tam gorzej niż w januszexie. Najwyżej znowu zmienisz xD

zoltyrogalzkremem

Człowieku, praca to praca, jeśli odchodzisz pozostając jeszcze na okres wypowiedzenia to już jesteś więcej niż fair

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Co sądzicie na temat zagadywania do obcych osób w miejscach publicznych?
Nie mam tutaj na myśli zagadywania i podrywania kobiet. Nie mam również na myśli sytuacji, w których łatwo jest nawiązać kontakt w określonych grupach np. grupa na studiach, grupy skupione wokół jakiegoś hobby, wspólni znajomi na imprezach itp.
Chodzi mi bardziej o taki mały, niezobowiązujący small talk na ulicy,w zbiorkomie, w kawiarni, w barze, w muzeum, w parku, stojąc w kolejce itd., niezależnie od płci i wieku.
Chętnie poczytam wypowiedzi osób, które sami zagadują w ten sposób lub byli zagadywani przez innych. Jakie ogólnie macie przemyślenia na ten temat? Lubicie takie interakcje czy raczej cenicie sobie spokój od obcych ludzi? Jak oceniacie takie doświadczenia i co w nich najbardziej lubicie, a czego nie? Jak bardzo zgadzacie się z powszechną opinią, że Polacy nie przepadają za tego typu interakcjami w przeciwieństwie do np. amerykanów?
Pytanie skierowane głównie do mieszkańców większych miast, zwłaszcza #wroclaw, ale wszelkie opinie są mile widziane ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #640f014fc2590b357452055e
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
nobodys

@anonimowehejto Co do wywoływania poczucia winy i wstydu to jest celowe działanie.. Jeszcze przez chwilę będę mieszkał w centrum i już wiele razy spotykałem np. gościa przebranego za kubusia puchatka, zbierającego na dzieci z autyzmem a czasami też coś innego. Ogólnie na ulicy łagodnie zbywam ludzi mówiąc, że np. mi się śpieszy albo nie mam przy sobie portfela, ale w takim przypadku brania na litość po "czy mógłby Pan przekazać pieniądze na XY" odpowiadam krótko "nie" i idę dalej. Dla przykładu ten "kubuś" po takiej odpowiedzi robi wielkie oczy i zdziwienie i chce wzbudzić uczucie wstydu. Dla mnie 2/10.

Opornik

@anonimowehejto Bez przerwy tak robię.


Wczoraj sobie śmieszkowałem z babą na mięsnym. Ludzie otwierajcie się na innych, boshe.

ssloniu

Spoko dopóki jest to coś śmiesznego albo przydatnego, w sumie to często taka pierdołowata gadka potrafi rozjaśnić dzień, no chyba że ktoś ma kija w dupie i wszystko go denerwuje, a to dość powszechne w Polsce xd Zdecydowanie lepiej mieszka się w miejscach gdzie ludzie potrafią się do siebie uśmiechnąć na ulicy

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Krótka piłka - związek 5 letni, mając 24 lvl.
Wolelibyscie być z typowym materiałem na żonę, gdzie interesuje się Wami, dzieli obowiązki domu, ale jest beznadziejny seks od kiedy opadło zauroczenie z 3 lata temu (różnice libido, były badania, wizyty u specjalistów)
Czy pójść w nieznane, bo jednak zawsze się wydaje, że może być z kimś innym "lepiej"?
Różowy teraz chodzi do specjalisty, ale i tak uważam, że "ten typ tak ma" i po co zmieniać kogoś na siłę.. Chociaż teraz sama z siebie chce zmiany, ale ja czuję, że jej nawet raz na kwartał by wystarczyło (sam problemu z kobietami nie mam, więc to nie problem w zachowaniu, zmianie w wyglądzie czy nudzie w związku)
Tu jest pewnie, spokojne, normalne życie, ale prawie totalnie bez seksu, co widzę, że jest ogromnie frustrujące mając duże potrzeby i ponadprzecietne wyniki testosteronu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zastanawiam się na ile po kilku latach w związku ma się i tak takie myśli, chociaż jednak seks to fundamentalna sprawa i taka miłość platoniczna to wcale nie jest szukanie ideału, a bardziej jedna z podstawowych cech doboru partnera pod siebie
#seks #zwiazki #rozowepaski #rozowypasek

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #640e4003c2590b3574520425
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
BettyLou

@anonimowehejto Powiem tak - jeśli seks jest dla Ciebie ważny teraz, to duża szansa że będzie ważny i później, nie jest wcale powiedziane że po 35, 40 Ci spadnie libido. Udany seks i dopasowanie seksualne to jest coś cudownego, wtedy czujesz że żyjesz. Nawet teraz mam ciarki jak sobie pomyślę o tym co robiliśmy choćby wczoraj, a jesteśmy ponad 12 lat w związku. Powiem więcej, z biegiem czasu ten seks staje się coraz lepszy. To niesamowicie spaja dwoje ludzi, kiedy czujesz że możesz robić dosłownie wszystko z osobą którą kochasz, spełniać fantazje i czerpać z tego obustronną przyjemność. Udane życie w sypialni przekłada się potem na życie codzienne, uwierz mi. Inaczej patrzysz na partnera, mniej się wkurzasz o pierdoły, chętniej się godzisz po sprzeczkach, jest ten spontaniczny flirt, spojrzenia, uśmiechy, życie ma smak i czujesz taką satysfakcję.


Moim zdaniem jeśli ona teraz nie ma ochoty niemal wcale, to mała szansa że się nagle pewnego dnia zmieni w kocicę w łóżku. Chociaż jest jakaś mała szansa że się rozkręci. Niech wykluczy kwestie zdrowotne a potem porozmawiajcie i zobacz co powie, jak zareaguje. Możliwe że się czegoś wstydzi, obawia. Możliwe że dla Ciebie będzie robić pewne rzeczy "z obowiązku", żeby Ci zrobic przyjemność, ale pytanie czy Ty chcesz taki wymuszony seks kiedy ona nie będzie miała z tego szczerej frajdy i będzie tylko zerkała na zegarek kiedy koniec? Prawdopodobnie zależałoby Ci na tym aby to partnerka tez wykazywała inicjatywę, kusiła, sama proponowała. Z początku pewnie by to działało, ale co może być potem? Mogą znaleźć się wymówki, że a to dziecko, a to praca, a to zmęczenie a w Tobie będzie sie rozkręcac frustracja.


Jesteś jeszcze bardzo młodym chłopakiem, masz jeszcze czas i nie musisz deklarować się już teraz na ślub i zobowiązania z osobą która Ci nie do końca odpowiada. W tym wieku możesz jeszcze znaleźć bardziej dopasowaną partnerkę, problem może pojawić się dopiero koło 30. Oczywiście odpowiednio dopasowaną osobę do życia też nie jest łatwo znaleźć, dlatego odpowiedz sobie na pytanie jak bardzo Ci na niej zależy i co jest dla Ciebie ważne. Miej na uwadze to że frustracja seksualna może być na tyle duża że już nie wytrzymasz tak dłużej, ale będą już dzieci, kredyt, itd. Porozmawiaj z nią i zobacz co ona jest w stanie dla Ciebie zmienić i czy to będzie zmiana na stałe czy tylko na chwilę, a co gorsza tylko do momentu ślubu, a po ślubie kiedy będziesz "zaklepany" to martwa sypialnia - tak też może się zdarzyć.

anonimowehejto

OP: @BettyLou: bardzo, bardzo Ci dziękuję. Faktycznie można przez kilka miesięcy spróbować, jeśli wykaże inicjatywę popracować nad sobą/ze specjalistą.


Zastanawiał mnie ten strach co pisali tutaj niektórzy, że może to lepszej osoby się nie znajdzie, ale jakoś średnio widzi mi się czekanie 10-15 lat aż "może" mi się mi zmieni, a jej trochę polepszy.. Taka niewiadoma na lata młodości to średnia sprawa.


Ja również się badalem i mam super wyniki między innymi testosteronu, lekarz pytał się czy to naturalne - bo sporo za normę. Więc pewnie też mi nie przejdzie za prędko... Różnimy się też temperamentem życiowym, więc cechy "dobrej, opiekuńczej żony" to podstawa, więc z kimś innym też można czegoś takiego szukać. (w 2 strony)


A powiedz mi rzeczywiście po tylu latach łóżko aż tak nie powszednieje prawie do "0"? Zastanawiałem się, że może to normalne po kilku latach związku, ale jednak pisałaś, że nawet z duuuzo większym stażem dalej jest ten ogień.


Widocznie wystarczy się dopasować i po prostu chcieć?




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

BettyLou

@anonimowehejto

Faktycznie można przez kilka miesięcy spróbować


Ja zawsze będę zwolenniczką naprawiania związków, zamiast od razu wymieniać na inny. Często da się różne rzeczy zmienić, ale do tego potrzebna jest wola obu osób. Szkoda skreślać 5-letni związek skoro zawsze można dać sobie jeszcze szansę, skoro reszta dobrze u Was gra.


strach co pisali tutaj niektórzy, że może to lepszej osoby się nie znajdzie


Ryzyko zawsze jest. Może znajdziesz lepszą, a może już nigdy nie spotkasz osoby z którą byś się tak dobrze dogadywał jak z tą. Przyszłość to niewiadoma, i o tym czy pewne decyzje okazały sie słuszne przekonujemy sie dopiero z perspektywy czasu. Plus jest taki że jesteś jeszcze młody i spokojnie sobie kogoś znajdziesz, im będziesz starszy, tym trudniej, a zwłaszcza po 30.


średnio widzi mi się czekanie 10-15 lat aż "może" mi się mi zmieni, a jej trochę polepszy..


Jesteś młody, hormony działają jak należy, libido wysokie a nie masz jak z tego korzystać, to tak jakbyś był głodny, przed sobą miał suto zastawiony stół, a nie mógłbyś zjeść. Seks raz na kwartał to 4 razy w roku, my tyle razy to robimy tygodniowo. I co, przez 10-15 lat będziesz czekał aż Ci się odechce? Może wcale Ci libido nie spaść, przecież nawet po 50, 60 ludzie normalnie uprawiają seks.


Więc pewnie też mi nie przejdzie za prędko...


Wiesz, nie wiadomo. Może przejdzie a może nie. Mi sie wydaje że to może być związane z tym że jak ktoś nie uprawia regularnie seksu to ten testosteron spada i libido zanika. Kiedyś czytałam jakieś badania o tym że regularny seks dobrze wpływa na testosteron i ogólnie zdrowie, więc równie dobrze możesz ochotę na seks do starości.


cechy "dobrej, opiekuńczej żony" to podstawa


Zgadzam się, ale dobra żona też powinna rozumieć potrzeby partnera, i rozumieć też biologię mężczyzn po prostu. Zadowolony seksualnie mężczyzna to dużo lepszy mąż i związek, koniec kropka. Niezaspokojony mężczyzna chodzi rozdrażniony, wkurzony, może wpaść w depresję, fizycznie mogą boleć jądra, mogą pojawić się nawet żylaki jąder. To jest po prostu troska o drugiego człowieka, która przejawia się też w tej dziedzinie życia która jest przecież potrzebą fizjologiczną, jedną z podstawowych.


A powiedz mi rzeczywiście po tylu latach łóżko aż tak nie powszednieje prawie do "0"? Zastanawiałem się, że może to normalne po kilku latach związku, ale jednak pisałaś, że nawet z duuuzo większym stażem dalej jest ten ogień.


Różne były etapy, bywały okresy kiedy tego seksu było mniej, bo były różne perypetie życiowe, problemy, choroby, pewne leki, ale koniec końców zawsze staraliśmy się dbać o tę sferę i powracać do regularności i częstotliwości kiedy jż wychodziliśmy na prostą. Też ta sfera u nas ewoluowała, dojrzeliśmy, odkrywaliśmy swoją seksualność coraz bardziej, próbowaliśmy nowych rzeczy, bo bywały okresy kiedy wkradała się rutyna i nuda, nie powiem że nie. Im człowiek jest starszy to wręcz moze bardziej rozkwitnąć, tak jak owoc kiedy jest im dojrzalszy to tym słodszy. Więc niektórzy piszą, że ta sfera gaśnie, ale ja twierdzę że może się rozwinąć i wyjść na wyższy poziom. Wtedy tak jak pisałam, czujesz że żyjesz i czujesz smak życia. Ale też nic nie dzieje się samo, aby tak było, potrzeba chęci i wysiłku obu stron. Nie będę też tutaj się zbytnio rozpisywać o szczegółach na forum publicznym, jeśli chciałbyś porozmawiać, to zapraszam na priv, nie ma się czego wstydzić


Widocznie wystarczy się dopasować i po prostu chcieć?


Ja uważam że dziewczyna po prostu musi lubić seks, lubić te sprawy, mieć to "coś" w tej sferze. To się czuje, czy ma z tego rzeczywistą frajdę, czy lubi sprawiać przyjemność facetowi (niektóre kobiety uwielbiają robić loda, a inne się brzydzą). Takie cechy wcale nie oznaczają ze kobieta jest "latawicą", skłonną do zdrad i atencji od innych! Można być przykładną, dobrą, wierną żoną a w sypialni być szaloną, zboczoną kocicą - tylko dla swojego faceta. Jeśli natomiast dziewczyna sie wstydzi rozebrać, chce to robic po ciemku, trzeba ją namawiać do wszystkiego, no to niestety źle to wróży. Chociaż może sie zmienić na lepsze, bo kobietom seksualność rozwija się z wiekiem, osiągając szczyt libido koło 40. Też nie wszystkim, bo wiele kobiet najchętniej zrezygnowałoby z seksu całkowicie po 25 r.ż. lub po dziecku. Także wybór partnerki jest ciężki, bo trzeba balansować między różnymi cechami i trochę wybierać co jest ważniejsze, bo nigdy nie dostaniesz wszystkiego, tak żeby wszystko idealnie grało. Związek to sztuka kompromisów, nauki siebie nawzajem, tak aby budować coś trwałego razem.


Porozmawiaj z nią, daj jej szansę, może ona nie jest świadoma jak się czujesz, jakie jest to dla Ciebie ważne. Wiedz też że masz prawo dbać o siebie i żyć tak aby być szczęśliwym. Jeśli nie czujesz się dobrze w tym związku, coś Ci nie gra, na myśl o przyszłości jesteś przygnębiony no to czas na zastanowienie sie, a może nawet na rozstanie, póki jest czas.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Wazę 100kg przy 180cm, przechodzę na dietę 2.2-2.3k kcal i pytanie, co lepiej do redukcji: 1h treningu siłowego czy 1h cardio? Pewnie na start cardio to jakieś wolniejsze tempo bieżnia (spacer) bądź rowerek. Nie mogę tego i tego połączyć. Co da lepszy efekt?
#hejtokoksy #silownia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #640e26a9c2590b35745203e3
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
anonimowehejto

OP: @e5aar


Lepiej jak z samym deficytem kalorycznym. Nigdy miesni jakos nie mialem, forma miska. Teraz chodze na silke x3 w tygodniu od 3msc, i moze spadlo ze mnie z 1kg, ale generalnie widze duzy progres silowy + zakres ruchu. Chodze z trenerem, ale generalnie juz mnie psychicznie meczy i mysle o przerwie na 2msc i 5x w tyg zrobic trening cardio docelowo po okolo godzinie (pewnie szybki marsz na biezni).




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

e5aar

@anonimowehejto Ok, to jak nie cwiczyles to IMHO idz na cardio. Wazne, zebys tolerowal to co robisz, nie musisz tego lubic, ale jak Cie drazni, to nic z tego nie bedzie. Pamietaj tez, ze cardio to nie tylko bieganie lu rower, to utrzymywanie odpowiedniego tetna, nie za niskiego i nie za wysokiego. Wiec mozesz swobodnie kombinowac co jest 'najprzyjemniejsze'. Ja np obecnie jade na orbitreku, ktory u mniie w klubie naprawde jest fajny, ruch plynny. Moge utrzymywac bez problemu tetno 140-150 i cos ciekawego ogladac w tym samym czasie. Jezeli bedziesz chodzil tylko na cardio, bez zadnego treninigu silowego wczesniej to 1h to optimum, 30 za malo, bo dopiero ledwo glikogen w miesniach zostanie wykorzystany. Wiecej tez nie trzeba, jak Cie nie cisnie. Powoddzenia!

Jazon

@anonimowehejto ogólnie jakakolwiek aktywność, która sprawia Ci przyjemność. Ale z bardziej profesjonalnego punktu widzenia to pamiętaj, że hipertrofia sprzyja redukcji. Więc na początek trening siłowy żeby zbudować mięsień. Więcej mięśnia = więcej spalonych kalorii. Ogólnie też polecam trening HIIT, bardziej niż cardio.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Dałem się wykorzystać i złamać sobie serce, bo jestem naiwnym ucsuciowcem.
Przespałem się z zaręczoną dziewczyną. Z jej inicjatywy, na imprezie firmowej. Kochaliśmy się tak jak jeszcze z nikim wcześniej.
Podobała mi się już wcześniej, ale wiedziałem że kogoś ma. Tamtego dnia dowiedziałem się, że ja też jej się podobam...
Sielanka trwała przez kilka tygodni. Ja przyjeżdżałem do niej, ona do mnie. Zbliżyliśmy się do siebie tak bardzo, że nie było już mowy wyłącznie o FWB. Zasady były jednak jasne, że na ten moment nic więcej.
We mnie jednak obudził się syndrom zbawiciela. Jej chłopak, przedstawiciel "elity z osiedla", posiadający wyklejone gangsterskimi naklejkami czarne BMW, doprowadzający ją regularnie do płaczu, nie oferujący nic poza podstawami egzystencji. Ale byli zaręczeni, a ona nie chciała go zostawić "na ten moment".
Uwierzyłem, że mnie kocha. Zaczęliśmy planować co zrobimy, gdy już go zostawi. Pisaliśmy ciągle, rozmawialiśmy jak najęci. Seks był cudowny, gęsia skórka pojawiała się za każdym razem na obydwu ciałach, gdy byliśmy obok siebie.
Jednak w pewnym momencie przekroczyłem granice. Zacząłem podświadomie wymagać więcej. Chciałem, żeby zaczęła dawać mi więcej siebie - czułości, miłych słów, deklaracji miłości i czasu. Ona jednak nie była w stanie, tłumacząc że ma wyrzuty sumienia i widzi, że rani "narzeczonego i mnie".
Minęły kolejne tygodnie, ze spotkań po 5 razy w tygodniu zostało jedno. Wciąż pisaliśmy codziennie, ale ona przestała narzekać na narzeczonego, wydawała się szczęśliwa, zaczęła pisać coraz rzadziej i coraz mniej aktywnie. Odpisywanie po 6 godzinach stało się standardem.
A ja co? Zakochany na zabój przeżyłem załamanie nerwowe. Nie mogłem przeżyć tego, że jest z osobą, którą jak mówiła mi prosto w oczy - nie kocha, która ją rani.
Dałem z siebie za dużo. Obfite okazywanie uczuć w tekście, czułe słowa, karteczki z wyznaniami miłości, no ogólnie jestem cholernie wrażliwy i uczuciowy, będąc przy tym cholernym romantykiem. I dałem jej wszystko co mogłem dać.
Do momentu, aż miesiąc temu nie przyjęła prezentów na urodziny. Powiedziała, że już nie ma gdzie trzymać rzeczy ode mnie i że po prostu przesadzam.
Dwa dni później powiedziała mi, że na ten moment musimy zakończyć tę relację, bo ona nie ma racji bytu.
Za kolejne dwa dni zaczęła pisać, jakbyśmy nie przeżyli ze sobą tych wszystkich chwil, tłumacząc że "ona sobie poradzi z tym co było".
A ja?
Siedzę na psychotropach, wizyty u terapeuty to teraz cotygodniowy spacerek. I choć rozumiem, że nie jest w stanie z dnia na dzień zmienić swojego życia, odejść z patologicznego i toksycznego związku, tak nie rozumiem dlaczego robiła mi tak wielkie nadzieje. Gdyby nie to, nadal widywalibyśmy się wyłącznie na seks i przyjemne spędzenie czasu.
A teraz żyję w bańce, w której nadal czekam aż go zostawi, w której nie mogę wyobrazić sobie życia bez niej. Mijają dni i tygodnie i moje uczucia po prostu nie znikają.
I do diabła z moralnością. Nie ma jej już na tym świecie, a jej patus od dawna powinien być pożarty przez własną karmę. Jestem wręcz pewien, że sam dopuścił się zdrady więcej, niż raz.
Boże. Jaki jestem naiwny...
#zwiazki
#zalesie
#frajer

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #640e14d4c2590b35745203bb
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
BettyLou

@anonimowehejto Nie jestem zwolenniczką jechania po Tobie, bo sam dobrze wiesz że źle zrobiłeś i nie ma potrzeby kopać leżącego. Rozumiem że emocje i hormony wzięły górę, wtedy człowiek traci rozum i trzeźwy osąd sytuacji. Po prostu zakochałeś się i to było wzmacniane przez jej wyznania i zapewnienia, wtedy wszystko wydawało Ci się możliwe i realne, aka bycie razem. Tylko problem w tym, że ona prawdopodobnie się tylko zauroczyła, byłeś skokiem w bok, podbiciem jej ego, odskocznią od problemów w związku, rutyny, monotonii. Widocznie uznała że nie warto rezygnować z tamtego związku dla Ciebie. Byłeś dla niej dobry na chwilę, na dłużej - już nie. Przykre ale prawdziwe. Ty natomiast wpadłeś po uszy.


Jednak ja jako poboczny obserwator uważam że nawet teraz ją zbytnio idealizujesz. Piszesz że jej facet to "sebek z osiedla", raniący ją, nic jej nie dający, a ona to ta pokrzywdzona, biedna osóbka. No to w takim razie po co do niego wróciła skoro taki zły? Poza tym mamy tylko relację jednej strony, ciekawa jestem jak ten związek wygląda z perspektywy jej faceta, być może zgoła inaczej. Zauważ że nie żyłeś z nią na co dzień, spotykaliście się tylko na randki podczas których widziałeś jej najlepszą wersję.


Człowiek uczy się na błędach, wyciągnij wnioski z tej sytuacji i idź dalej będąc mądrzejszy o to doświadczenie. Twoim błędem było zakochanie się w zajętej kobiecie, tak się nie robi. Jako romantyk byleś naiwny, dałeś się wciągnąć po uszy, a jest takie powiedzenie że jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Tak jak pisałam na początku, wypisz sobie jej wady - na chłodno, bez idealizowania, same fakty. Pomogę Ci:

  • skłonna do zdrady wieloletniego partnera, a wręcz narzeczonego

  • obgadująca swojego faceta za plecami zamiast przegadać i rozwiązać problemy. Gdy problemy są nie do przejścia, to zakończenie związku a dopiero potem szukanie kolejnego. FBW/zdrada to nie sposób na problemy w związku

  • szukająca nowej gałęzi zanim nie puści poprzedniej (ty chciałbyś być kiedyś tak potraktowany?)

  • tkwiąca na siłę w niby złym dla siebie związku (po co? dla pieniędzy?)

  • skłonna powiedzieć "kocham Cię" bez przemyślenia tego, to poważne słowa którymi ona szasta bez zastanowienia. Takie słowa mówi się po dłuższym czasie, kiedy razem już trochę przeżyliscie, w tym złe i trudne momenty.

  • nie myśląca o konsekwencjach swoich działań, ma gdzieś to jak Ty się czujesz zostawiony z dnia na dzień (wychodzi niedojrzałość albo brak empatii - to źle wróży)


Nie łudź się że jeszcze wrócicie do siebie. Ona dostała to co chciała i już jej nie jesteś potrzebny. No chyba że odezwie się ponownie gdy znów pokłóci się z narzeczonym, ale mam nadzieję że tym razem zachowasz się rozsądnie. Poblokuj ją wszędzie, zapomnij i po prostu poczekaj, z biegiem czasu bedzie coraz lepiej a Ty z dystansu zobaczysz jaka to była nieodpowiednia kobieta i chora sytuacja.

anonimowehejto

OP: @BettyLou: dziękuję, Twoja odpowiedź jest zdecydowanie bardziej, niż wystarczająca - sprowadzenie mnie na ziemię to coś, czego nie robi nawet terapeuta na ten moment.


Cóż, chcąc czy nie, muszę się w 100% zgodzić odnośnie tego, że ona po prostu się zauroczyła. Ja zauroczeń w życiu przeżyłem w życiu wiele i wiedziałem, że teraz dzieje się coś "więcej". Ona zapewniała, że czuje to samo, że muszę jej zaufać, że wystarczy poczekać. Bardzo wygodne podejście, prawda? Ona dostała uczucie, wspaniały seks, chwilę odpoczynku od problemów w swoim związku, a gdy tylko dzięki temu polepszyła jej się relacja z narzeczonym, wyłożyła karty na stół - za duży nacisk z mojej strony to kolejne równie dobre wytłumaczenie.


Zdanie "No to w takim razie po co do niego wróciła skoro taki zły?" powinno tłumaczyć wszystko. I choć problem jest bardziej zawiły, a jej relacja to po prostu toksycznie "bezpieczny" związek z kimś, kto pasuje do jej profilu emocjonalnego wyrobionego od czasów dzieciństwa. Będąc przez chwilę ze mną była w szoku, że można żyć zupełnie inaczej.


A jak wygląda relacja z perspektywy jej faceta? Cóż, wiem to. On wie, że ona go nie zostawi, że ma ją w garści i bez niego po prostu sobie nie poradzi. Może więc sobie pozwolić na wyzwiska, zaniedbania, rujnowanie zaufania, a na urodzinową kolację może zabrać ją do sieciówki z tanim makaronem ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Dziękuję Mirabelko (czy jak to się tutaj mówi, wybacz), chciałbym z kimś takim jak Ty pogadać więcej.




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

BettyLou

@anonimowehejto Powtórzę - cieszę się że mimo wszystko patrzysz na to w miarę trzeźwo i obiektywnie, to pierwszy krok do tego aby sobie z tym poradzić. Skoro ona jest w toksycznym związku z którego nie potrafi się uwolnić, to też świadczy o niej że ma pewne problemy ze sobą, z poczuciem własnej wartości (dowodem na to jest walidacja swojej atrakcyjności u Ciebie). Zakochałeś się w młodej, ślicznej dziewczynie która przez chwilę była wpatrzona w Ciebie jak w obrazek, to nic dziwnego że straciłeś głowę, ale pomyśl jaki bałagan mogłaby przynieść do Twojego życia gdybyście jednak byli razem. Skoro piszesz że już od dzieciństwa ma jakieś wpojone schematy, to nie byłoby łatwo tego zmienić, mimo że mogłoby Ci się wydawać że ją "naprawisz".


Jeśli potrzebujesz rozmowy, wal na priv.

Zaloguj się aby komentować