Dałem się wykorzystać i złamać sobie serce, bo jestem naiwnym ucsuciowcem.
Przespałem się z zaręczoną dziewczyną. Z jej inicjatywy, na imprezie firmowej. Kochaliśmy się tak jak jeszcze z nikim wcześniej.
Podobała mi się już wcześniej, ale wiedziałem że kogoś ma. Tamtego dnia dowiedziałem się, że ja też jej się podobam...
Sielanka trwała przez kilka tygodni. Ja przyjeżdżałem do niej, ona do mnie. Zbliżyliśmy się do siebie tak bardzo, że nie było już mowy wyłącznie o FWB. Zasady były jednak jasne, że na ten moment nic więcej.
We mnie jednak obudził się syndrom zbawiciela. Jej chłopak, przedstawiciel "elity z osiedla", posiadający wyklejone gangsterskimi naklejkami czarne BMW, doprowadzający ją regularnie do płaczu, nie oferujący nic poza podstawami egzystencji. Ale byli zaręczeni, a ona nie chciała go zostawić "na ten moment".
Uwierzyłem, że mnie kocha. Zaczęliśmy planować co zrobimy, gdy już go zostawi. Pisaliśmy ciągle, rozmawialiśmy jak najęci. Seks był cudowny, gęsia skórka pojawiała się za każdym razem na obydwu ciałach, gdy byliśmy obok siebie.
Jednak w pewnym momencie przekroczyłem granice. Zacząłem podświadomie wymagać więcej. Chciałem, żeby zaczęła dawać mi więcej siebie - czułości, miłych słów, deklaracji miłości i czasu. Ona jednak nie była w stanie, tłumacząc że ma wyrzuty sumienia i widzi, że rani "narzeczonego i mnie".
Minęły kolejne tygodnie, ze spotkań po 5 razy w tygodniu zostało jedno. Wciąż pisaliśmy codziennie, ale ona przestała narzekać na narzeczonego, wydawała się szczęśliwa, zaczęła pisać coraz rzadziej i coraz mniej aktywnie. Odpisywanie po 6 godzinach stało się standardem.
A ja co? Zakochany na zabój przeżyłem załamanie nerwowe. Nie mogłem przeżyć tego, że jest z osobą, którą jak mówiła mi prosto w oczy - nie kocha, która ją rani.
Dałem z siebie za dużo. Obfite okazywanie uczuć w tekście, czułe słowa, karteczki z wyznaniami miłości, no ogólnie jestem cholernie wrażliwy i uczuciowy, będąc przy tym cholernym romantykiem. I dałem jej wszystko co mogłem dać.
Do momentu, aż miesiąc temu nie przyjęła prezentów na urodziny. Powiedziała, że już nie ma gdzie trzymać rzeczy ode mnie i że po prostu przesadzam.
Dwa dni później powiedziała mi, że na ten moment musimy zakończyć tę relację, bo ona nie ma racji bytu.
Za kolejne dwa dni zaczęła pisać, jakbyśmy nie przeżyli ze sobą tych wszystkich chwil, tłumacząc że "ona sobie poradzi z tym co było".
A ja?
Siedzę na psychotropach, wizyty u terapeuty to teraz cotygodniowy spacerek. I choć rozumiem, że nie jest w stanie z dnia na dzień zmienić swojego życia, odejść z patologicznego i toksycznego związku, tak nie rozumiem dlaczego robiła mi tak wielkie nadzieje. Gdyby nie to, nadal widywalibyśmy się wyłącznie na seks i przyjemne spędzenie czasu.
A teraz żyję w bańce, w której nadal czekam aż go zostawi, w której nie mogę wyobrazić sobie życia bez niej. Mijają dni i tygodnie i moje uczucia po prostu nie znikają.
I do diabła z moralnością. Nie ma jej już na tym świecie, a jej patus od dawna powinien być pożarty przez własną karmę. Jestem wręcz pewien, że sam dopuścił się zdrady więcej, niż raz.
Boże. Jaki jestem naiwny...
#zwiazki
#zalesie
#frajer
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #640e14d4c2590b35745203bb
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
@anonimowehejto Przynajmniej trafnie i realnie oceniasz całą sytuację. Teraz kwestia tego jak sobie to przetłumaczysz i wszystko poukładasz. Najlepiej jak spojrzysz chłodno z boku na jej osobę - mając narzeczonego wdała się w gorący romans, przecież to nie jest dobry materiał na partnerkę, bo za jakiś czas mogłaby to samo zrobić z Tobą. Widocznie potrzebowała Ciebie tylko do tego żeby jeszcze raz poczuć motylki, gdy emocje opadły stwierdziła że woli zostać przy tamtym a Ty byłeś chwilowym zauroczeniem.
Wypisz sobie jej wszystkie wady na kartce i trzymaj ją w widocznym miejscu tak abyś mógł ją czytać w każdym momencie gdy dopadną Cię feelsy.
@anonimowehejto Haha, dobrze Ci tak
@Shagal zawsze mnie zastanawia czy ktoś smarujący taki komentarz zawsze wszystko robił idealnie i nigdy nie popełnił żadnego błędu?
@mroczny_pies
Ale, że mam żałować typa który rucha nie swoją kobietę? Gdyby to się skończyło na tym jednym razie na imprezie to jestem w stanie zrozumieć, ale jeśli miało by to ciąg dalszy to powinna się zapalić lampka, że coś jest tu nie tak. Dlaczego od razu ona nie starała się zakończyć związku w którym była? OP jest sam sobie winny. Trzeba było postawić sprawę jasno od razu, ale on trwał w tym dziwnym układzie. Dlatego uważam, że jest sam sobie winny. Jakoś nie mam zrozumienia dla takich osób. Zawsze kiedy czułem, że ze związku nic nie będzie to go kończyłem. Nie trwałem w nim czekając na coś nowego. Może jestem staroświecki, ale myślę że uczciwość w takich sprawach jest czymś dobrym. Nawet niedawno miałem taką sytuację, że poznałem dziewczynę która mi się bardzo spodobała, ale przy próbie umówienia się z nią usłyszałem, że jest zajęta. Bywa. Po jakimś czasie znowu się z nią widziałem i w trakcie rozmowy znowu o tym wspomniała. Mimo tego odczułem, że również jej się podobam, ale wiesz co? Fakt, że wykazała się uczciwością wobec swojego faceta (mimo, że dla mnie to nie było korzystne) sprawił, że jeszcze bardziej mi się spodobała. Nie myślałem o tym, żeby próbować czegokolwiek, ale jeśli kiedyś pojawi się okazja na bliższe poznanie, to wiem że jest to kobieta o którą warto się starać. Gdyby zachowała się odwrotnie to i efekt byłby odwrotny, straciłaby w moich oczach.
@Shagal myślę że typ doszedł do tego samego wniosku co Ty i szczerze mówiąc nie rozumiem twojego pastwienia się nad nim. Zwłaszcza że typ ma ewidentnie problem żeby sobie z tym poradzić, sam przyznał że to on zjebał, więc good for you że dobrze sobie radzisz ale trochę toksyczne jest kopanie leżącego.
I żeby było jasne, też uważam twoje podejście za słuszne, ale każdy popełnia błędy i najważniejsze jest to żeby przez te błędy przechodzić i wyciągać z nich wnioski - i tutaj odnoszę się do Ciebie, bo Ty też popełniałeś błędy i będziesz je popełniać (jak każdy) a takie wytykanie "sam sobie jesteś winien" nie prowadzi nas jako społeczeństwa do niczego sensownego
OP: @mroczny_pies: @Shagal: @BettyLou:
Dzięki, doceniam każdą z Waszych odpowiedzi.
Zachowałem się nierozsądnie pokładając nadzieję w młodszej, niegotowej na to co sobą reprezentuję dziewczyny. Pomijam fakt dopuszczenia się do zdrady oraz bycia jej członkiem, bo nie chcę mierzyć się z kolejnym psychicznym przeciwnikiem.
Przede wszystkim zaufałem kobiecie, już po raz kolejny. Być może wiecie co dla serca faceta oznacza "kocham cię, jestem szczęśliwa" usłyszane od nagiej kobiety, leżącej z głową opartą o Waszą pierś. To po prostu kruszy każdy głaz, topi każdy lód.
A ja takich rzeczy nasłuchałem i naoglądałem się bardzo dużo, angażując się coraz bardziej aż w końcu uświadamiając sobie, że to z nią chciałbym żyć dalej, akceptując wszystkie jej wady oraz ryzyko, jaki ten związek by za sobą ciągnął.
Jaki jest wniosek, jak dla mnie?
Ci, którzy się starają i nie są wystarczająco uważni, mają przejebane. Natomiast Ci, którzy wywalają lachę na stół i traktują ludzi bez uczuć, dostają od życia najwięcej.
Przynajmniej tak to wygląda w moim przypadku. I nie mogę się pogodzić z tym, że tak wspaniała osoba, jak Ona, przepada na moich oczach.
Dziękuję Wam za odpowiedzi, nawet te negujące mnie naprawdę są dla mnie wsparciem.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: HannibalLecter
@anonimowehejto sam jestes sobie winny, FWB to gowno. A juz przede wszystkim nie jest dla wrażliwych romantykow. Co ty chciales romantyczna relacje zbudowac z kobietą, ktora zaręczyla sie z Sebkiem z BMW? z kobietą ktora zdradza narzeczonego? Normalny jestes?
@anonimowehejto zachowałeś się nierozsądnie, pchając się między wódkę a zakąskę. Cała reszta to wynik tego, że sypiałeś z ZAJĘTĄ i niewierną laską. I od tego powinieneś wyjść. Stałeś się świadomym uczestnikiem zdrady. Byłeś klasycznym tym drugim, który łudzi się, że dla niego wybranka-kochanka rzuci swoje uporządkowane i wygodne życie.
I zastanów się. Serio, chciałbyś być z wiarołomną kobietą? Skoro nie miała oporów zdradzać z Tobą swojego faceta, nie miałaby oporów zdradzać potem Ciebie.
@anonimowehejto Nie jestem zwolenniczką jechania po Tobie, bo sam dobrze wiesz że źle zrobiłeś i nie ma potrzeby kopać leżącego. Rozumiem że emocje i hormony wzięły górę, wtedy człowiek traci rozum i trzeźwy osąd sytuacji. Po prostu zakochałeś się i to było wzmacniane przez jej wyznania i zapewnienia, wtedy wszystko wydawało Ci się możliwe i realne, aka bycie razem. Tylko problem w tym, że ona prawdopodobnie się tylko zauroczyła, byłeś skokiem w bok, podbiciem jej ego, odskocznią od problemów w związku, rutyny, monotonii. Widocznie uznała że nie warto rezygnować z tamtego związku dla Ciebie. Byłeś dla niej dobry na chwilę, na dłużej - już nie. Przykre ale prawdziwe. Ty natomiast wpadłeś po uszy.
Jednak ja jako poboczny obserwator uważam że nawet teraz ją zbytnio idealizujesz. Piszesz że jej facet to "sebek z osiedla", raniący ją, nic jej nie dający, a ona to ta pokrzywdzona, biedna osóbka. No to w takim razie po co do niego wróciła skoro taki zły? Poza tym mamy tylko relację jednej strony, ciekawa jestem jak ten związek wygląda z perspektywy jej faceta, być może zgoła inaczej. Zauważ że nie żyłeś z nią na co dzień, spotykaliście się tylko na randki podczas których widziałeś jej najlepszą wersję.
Człowiek uczy się na błędach, wyciągnij wnioski z tej sytuacji i idź dalej będąc mądrzejszy o to doświadczenie. Twoim błędem było zakochanie się w zajętej kobiecie, tak się nie robi. Jako romantyk byleś naiwny, dałeś się wciągnąć po uszy, a jest takie powiedzenie że jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Tak jak pisałam na początku, wypisz sobie jej wady - na chłodno, bez idealizowania, same fakty. Pomogę Ci:
-
skłonna do zdrady wieloletniego partnera, a wręcz narzeczonego
-
obgadująca swojego faceta za plecami zamiast przegadać i rozwiązać problemy. Gdy problemy są nie do przejścia, to zakończenie związku a dopiero potem szukanie kolejnego. FBW/zdrada to nie sposób na problemy w związku
-
szukająca nowej gałęzi zanim nie puści poprzedniej (ty chciałbyś być kiedyś tak potraktowany?)
-
tkwiąca na siłę w niby złym dla siebie związku (po co? dla pieniędzy?)
-
skłonna powiedzieć "kocham Cię" bez przemyślenia tego, to poważne słowa którymi ona szasta bez zastanowienia. Takie słowa mówi się po dłuższym czasie, kiedy razem już trochę przeżyliscie, w tym złe i trudne momenty.
-
nie myśląca o konsekwencjach swoich działań, ma gdzieś to jak Ty się czujesz zostawiony z dnia na dzień (wychodzi niedojrzałość albo brak empatii - to źle wróży)
Nie łudź się że jeszcze wrócicie do siebie. Ona dostała to co chciała i już jej nie jesteś potrzebny. No chyba że odezwie się ponownie gdy znów pokłóci się z narzeczonym, ale mam nadzieję że tym razem zachowasz się rozsądnie. Poblokuj ją wszędzie, zapomnij i po prostu poczekaj, z biegiem czasu bedzie coraz lepiej a Ty z dystansu zobaczysz jaka to była nieodpowiednia kobieta i chora sytuacja.
OP: @BettyLou: dziękuję, Twoja odpowiedź jest zdecydowanie bardziej, niż wystarczająca - sprowadzenie mnie na ziemię to coś, czego nie robi nawet terapeuta na ten moment.
Cóż, chcąc czy nie, muszę się w 100% zgodzić odnośnie tego, że ona po prostu się zauroczyła. Ja zauroczeń w życiu przeżyłem w życiu wiele i wiedziałem, że teraz dzieje się coś "więcej". Ona zapewniała, że czuje to samo, że muszę jej zaufać, że wystarczy poczekać. Bardzo wygodne podejście, prawda? Ona dostała uczucie, wspaniały seks, chwilę odpoczynku od problemów w swoim związku, a gdy tylko dzięki temu polepszyła jej się relacja z narzeczonym, wyłożyła karty na stół - za duży nacisk z mojej strony to kolejne równie dobre wytłumaczenie.
Zdanie "No to w takim razie po co do niego wróciła skoro taki zły?" powinno tłumaczyć wszystko. I choć problem jest bardziej zawiły, a jej relacja to po prostu toksycznie "bezpieczny" związek z kimś, kto pasuje do jej profilu emocjonalnego wyrobionego od czasów dzieciństwa. Będąc przez chwilę ze mną była w szoku, że można żyć zupełnie inaczej.
A jak wygląda relacja z perspektywy jej faceta? Cóż, wiem to. On wie, że ona go nie zostawi, że ma ją w garści i bez niego po prostu sobie nie poradzi. Może więc sobie pozwolić na wyzwiska, zaniedbania, rujnowanie zaufania, a na urodzinową kolację może zabrać ją do sieciówki z tanim makaronem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dziękuję Mirabelko (czy jak to się tutaj mówi, wybacz), chciałbym z kimś takim jak Ty pogadać więcej.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: HannibalLecter
@anonimowehejto Powtórzę - cieszę się że mimo wszystko patrzysz na to w miarę trzeźwo i obiektywnie, to pierwszy krok do tego aby sobie z tym poradzić. Skoro ona jest w toksycznym związku z którego nie potrafi się uwolnić, to też świadczy o niej że ma pewne problemy ze sobą, z poczuciem własnej wartości (dowodem na to jest walidacja swojej atrakcyjności u Ciebie). Zakochałeś się w młodej, ślicznej dziewczynie która przez chwilę była wpatrzona w Ciebie jak w obrazek, to nic dziwnego że straciłeś głowę, ale pomyśl jaki bałagan mogłaby przynieść do Twojego życia gdybyście jednak byli razem. Skoro piszesz że już od dzieciństwa ma jakieś wpojone schematy, to nie byłoby łatwo tego zmienić, mimo że mogłoby Ci się wydawać że ją "naprawisz".
Jeśli potrzebujesz rozmowy, wal na priv.
Zaloguj się aby komentować