Nigdy sobie nie zdawałem sprawy jakie życie jest kruche dopóki nie zachorowałem. Przez ostatnie kilka tygodni zrozumiałem że ten maraton i pogoń za lepszym jutrem, sprawia że zapominamy się zatrzymać na chwilę, wziąć głęboki wdech i podziwiac to co nas otacza. Chcemy mieć lepsze samochody, większe domy, dobrze się ubierać, imponować ludziom którzy nas otaczają, za cenę czasu którego już nie odzyskamy.
Dopiero teraz zaczynam rozumieć że to wszystko nie ma najmniejszego sensu jeśli nie masz obok kogoś z kim możesz to wszystko dzielić. Mogę mieć najlepsze auto, najwiekszy dom i największy jacht, ale i tak na koniec dnia kładziesz się do pustego łóżka i budzisz się ze samym sobą. Zapominamy co w życiu jest najważniejsze - czas. Którego ciągle nam brakuję bo ciągle żyjemy w pogodni za lepszym jutrem ale jakie znaczenie ma lepsze jutro jeśli brakuje w nim szczęścia. Wiem że powiedzenie typu "wolę być nieszczęśliwy w Ferrari niż szczęśliwy w Passacie", jest nic nie warte a człowiek uświadamia to sobie dopiero wtedy jak wiesz ze koniec jest już bliski.
Musiałem to z siebie wydusić bo niestety przegrywam tę wojnę. Choroba to niestety szmata z którą często ciężko jest wygrać.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #641ae9ec0455798ff1490c1a
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
Zdrowia i wytrwałości
WygadanyKonserwator: Widać, że biedak jesteś i nie płaczesz w Ferrari tylko w Passacie. Jakbyś miał hajs na Ferrari to byś nie płakał na anonimowym hejto tylko budził się codziennie obok innej, albo sobie już dawno jakąś znalazł (która by ci pokazała, że lepiej płakać w Ferrari samemu niż z gold diggerem) jak masz ciśnienie.
<br />
Zaakceptował: HannibalLecter
@anonimowehejto Jest to dla nas po prostu naturalne jako zwierząt stadnych. Poradzimy sobie sami, ale w grupie czuje sie po prostu zwierzece spelnienie. (i dobrze!). Powodzenia tam i nie poddawaj sie!
@anonimowehejto Trafnie napisane. Dużo siły Ci życzę, trzymaj się
ŚwiętyHultaj: @anonimowehejto: Chyba opowi nie chodziło o to że ma Ferrari w garażu tylko że się czasami słyszy ze lepiej jest płakać będąc bogatym niż być szczęśliwy i biedny czy jakoś tak.
Zdrowia!
<br />
Zaakceptował: HannibalLecter
@anonimowehejto zdrówka, jaka choroba?
@anonimowehejto No nie kłam z tym powiedzeniem, było "wolę płakać w Ferrari niż w Passacie" i w takiej formie ma to sens. Jak ktoś jest szczęśliwy to wygrał życie. A szczęście nie zależy od dóbr materialnych, ale jest coś takiego jak piramida potrzeb i nie wskoczysz na wyższy level jak nie zaspokoisz potrzeb z niższego. Nie da się być szczęśliwym jak czuje się zagrożenie, jest się głodnym, każdego dnia martwi się czy w tym miesiącu uda się opłacić wszystko i z czego tu jeszcze można zrezygnować, bo ceny rosną, a co jak samochód się zepsuje, a czy ja dożyję tej wizyty na NFZ... Natomiast jak dla mnie to lepiej pracować na 1/2 etatu i mieć czas na spacery, oglądanie głupot w necie, życie towarzyskie, hobby, może jakiś wolontariat, niż zapieprzać gdzieś na 1,5 etatu, ale móc co weekend chwalić się na instagramie jakąś wycieczką, drogimi ciuchami, alkoholem, jedzeniem w drogiej restauracji itp.
@anonimowehejto zdrowia Tomeczku ;)
Ludzie zwyczajnie nie myślą o tym co jest ważne w życiu. Uroki życia w konsumpcjonistycznym świecie i czasach gdzie wszystkie potrzeby można sztucznie zaspokoić kosztem zdrowia nie myśląc o skutkach długofalowych. Wszędzie mówią co robić, co lubić, co pożądać - masz nie myśleć, masz robić.
Wystarczy rozpytać znajomych o ich filozofię życiowe, czym się kierują. Większość o tym nie myśli i rzucają pustymi frazesami, a w rzeczywistości tylko leci z dnia na dzień na automacie, ew. wkręci się w trybik własnej roboty myśląc że celem życiowym będzie ta nowa fura, kolejna wycieczka, nie może żyć bez większego mieszkania które musi wziąć na kredyt czy co jeszcze kogo kręci.
Dopiero gdy dostaje się od życia mocnego kopa i doświadcza śmiertelności to jest nagłe zdziwienie że czas leci i marnuje się go na serialach, gonieniu niczego. I czasami wtedy można wyciągnąć z tego wnioski, zacząć szukać autorytetów. Ja zacząłem grzebać w książkach i znalazłem dla siebie stoicyzm.
Jeszcze nie tak dawno idealnie było to widać taki zimny kubeł wody na całym świecie gdy mieliśmy wybuch pandemii - w pierwszych dniach, miesiącach ludziom dosłownie rozum odjęło, jaki to był szok że nagle można zemrzeć na chorobę.
Życzę zdrowia i drugiej szansy.
@blamad Z tymi serialami to nie do końca, w okresie jesień - wiosna wieczorami nie ma nic lepszego niż wspólne oglądanie seriali, rozkminianie losów bohaterów. W lato wiadomo, jezioro, do lasu czy w plener.
Trzeba po prostu robić dużo wspólnie. Budynek to nie dom
Czekam na Twoje kolejne anonimowehejtowyznanie z informacją, że to była lekcja życia i, że czujesz się już dobrze
@anonimowehejto są ludzie którzy mają mieszkanie w bloku, działkę na której spędzają 90% wolnego czasu i jakąś gównorobotę i tak żyją, wbite w wyścig szczurów, nowe samochody, hodują sobie kurki czy króliki, warzywa własne i tyle. Życie to kwestia wyborów, możesz zarabiać miliony i być nieszczęśliwy, możesz krążyć w okolicach minimalnej i być.
@anonimowehejto:
C głembokie, bardzo
@blamad
marnuje się go na serialach, gonieniu niczego
ale myśliciele xD
A co robić w życiu? wegetować na minimalnej jak robak? I to jeszcze sobie wmawiać, że niby taka asceza czy unikanie "OLOGOBO KUNSUMPCI" to coś lepszego?
Tak, jeśli chcesz przeturlać się przez życie i czym prędzej zdechnąć, nie doświadczając nic ciekawego- to de facto odroczony samobój przez nudne życie.
Konsumpcja to motor postępu i samorozwoju- można sobie wmawiać, że "rozwijasz się dla siebie", ale tacy "specjaliści dr. hab. ds. mieszania bigosu" po wyższych szkołach lansu i bansu, mimo że może i "rozwinięci", to stracili tylko czas na gównokierunki, bo ostatecznie zarabiają tyle co mietek po zawodówce.
@anonimowehejto już się pogodziłem z tym że nie ma sensu zapierdalać i wypruwać sobie żyły by coś mieć nowego i trendy. Lepiej żyć i szanować swoje zdrowie a nie przekładać nad nie swojej kariery. Zdrowie to kredyt otrzymujemy na całe życie a czy go wykorzystamy na pierdoły to już od nas zależy
@anonimowehejto jak masz jacht to zapraszasz sobie dziewczyny lub chłopców na rejsy i jeszcze sie dorzucają do kosztów tak że ludzie z jachtami mają masę znajomych i ciągle poznają nowych
@anonimowehejto obyś wygrał tę walkę mordo
Trzymamy kciuki za twoje zdrowie Mordo
Wszyscy mają zegarki ale mało kto ma czas
@tellet ale ja nigdzie nie mówię że praca, konsumpcja czy chęć rozwoju to coś złego. Cywilizacja jest w pytę.
Mówię o tym że ludzie często robią rzeczy które po prostu powiedziano im żeby robić i nie myślą specjalnie nad tym po co. Po prostu, obrali to za cel i lecą. Bierą wycieczki bo inni bierą, pracują ile wlezie bo kasę trzeba zbierać - w końcu rodzice mówili że hajs najważniejszy więc kolekcjonują zera jak pokemony, samochód w kredyt bo sąsiad ma lepszy to ja nie będę miał? A pozatym nic, piwcio, telewizor, pogiercować i koniec dnia i jakoś tak leci.
Dzisiejszy styl życia też nie pomaga - żyjemy szybko, pracowicie, w stresie i generalnie jako naród mamy czym się martwić. Dużo ludzi po prostu ucieka w tanie rozrywki bo tak jest łatwiej. Problem w tym że natychmiastowa gratyfikacja nas usypia, sprawia że nie czujesz tego braku spełnienia. Lecisz od wyrzutu dopaminy do wyrzutu a gdy coś większego stanie się w życiu nagle zdajesz sobie sprawę że w środku nic się nie dzieje, zapełniasz życie byle czym zamiast robić to co faktycznie chciałbyś - albo jeszcze gorzej czujesz że zmarnowałeś życie nie wiedząc nawet na co chciałbyś je spożyć.
A czasami ten moment zdania sobie z tego sprawy przychodzi gdy nie masz już czasu tego naprawić.
Chodzi mi o to że większość z nas żyłaby i traktowała ludzi dookoła zupełnie inaczej gdyby częściej myśleli o tym że nie będą żyli wiecznie, że ludzi których widzą mogą widzieć ostatni raz, miejsca i sytuacje w których biorą udział mogą nie być im więcej dane.
@blamad dlatego ja uważam, że moje zachorowanie na nowotwór złośliwy i wyleczenie go dużo mi w tej kwestii zmieniło, wszedłem jakby na wyższy stan świadomości.
@anonimowehejto Różnie może być ale swego czasu też zachorowałem na autoagresyjną chorobę i spadłem do monitoringu oddechu bo w każdej chwili autoagresja mogła zacząć opanowywać nerwy odpowiedzialne za kontrolę oddechu. I wiesz co? Owszem leczenie akurat zadziałało, dziś wszystko w porządku (no prawie) ale chyba największego boosta, tzw. katalizator (czyli coś co tylko wspomaga a nie bezpośrednio leczy choć znacznie wspomaga) to było ... pozytywne nastawienie. Owe głupie rozmowy, żarty z kolegami z łóżek obok, nawet osób które miały fatalną diagnozę naprawdę poprawiały humor
Ale szczerze? Pomimo takiego doświadczenia i tak łapię się na tym że znów powoli wdepnąłem w bagno niedoceniania drobnych rzeczy i wkręcania się w wir biegu za nie wiadomo czym.
Always look on bright side of life
@anonimowehejto same truizmy. Ile lat potrzebowales, zeby sie zorientowac, ze bycie samemu ssie?
@anonimowehejto Zalezy jak definiujesz poczucie szczescia. Zapewniam Cie, ze istnieje wiele osób będących w związku którzy rownie jak Ty moga czuc sie nieszczęśliwi - moze czuja sie ograniczeni, moze nie moga w pelni rozwinac skrzydel. Zwiazek zmusza ludzi do zawierania kompromisow i dopoki mozesz, lepiej skupic sie na sobie by zbudowac sobie fundament bo zawieranie kompromisow kiedy jestes mlody i nie wiesz czego chcesz od zycia to głupota - sam mam takiego znajomego ktory na haju zwiazal sie z dziewczyna w wieku 20 lat, 1 pozniej wpadl i szybko slub. Pracuje w nisko platnej pracy, ma rozwalony zegar bo wstaje wczesnie rano i nie ma czasu na siebie.
W Twoim wpisie da sie odczuc ewidentny motyw cierpienia. Opisujesz swoja osoba ja jakiegos meczennika ktory wybral zla droge, bijac sie w piers ze mogles zdecydowac inaczej, kiedy tak naprawde powinienes byc dumny i swoja pozycje wykorzystac do poszerzania swoich nowych kontaktow. Gdybys chcial to napewno kogos bys znalazl.
Zaloguj się aby komentować