Obserwuje to co sie dzieje i robi mi sie bardzo przykro, znalezienie normalnej z ktora mozna budowac przyszlosc i ktora ma tez jakies pasje i ambicje to wyzwanie. Duzo moich ulozonych bliskich kumpli mowi mi to samo.
Czasami caly ten wysilek nie jest niczego warty. Gdy bylem mlodszy i przenioslem sie do duzego miasta nie mialem szczescia do kobiet, traktowany bylem jako plan B, bylem niezauwazalny. Zmienilo sie gdy zaczynalo mi sie w zyciu powodzic. Powracaly nawet kontakty z kobietami ktorym wybiło ~27-30 lat i przypomnieli sobie ze istnieje sobie taki zaradny Ja z wlasnym mieszkaniem, nowym samochodem i solidna pozycja zawodową, tyle ze one chcialy ustabilizowac sobie zycie a ja jeszcze nie.
Nawet jeśli uda wam się wbić na wyżyny, koniec koncow i tak to kobieta bedzie decydowac czy chce wejsc z Toba w interakcje, a pozniej moze i flirt. Da sie to latwo ocenic przez to w jaki sposob podchodzi do rozmow z Toba, jesli jej zalezy, bedzie sama chciala kontyuować rozmowe, bedzie sie o sobie przypominac. Ale to moze byc mylne bo mam duzo kontaktow z kobietami, ale mam to "szczescie" ze duzo z nich woli byc ze mna przyjaciolmi niz wchodzic w powazny zwiazek co dla mnie jest nie zrozumiale. Ciezko mi otrzymac to czego chce, biore to co dają. Jasne, miewalem przelotne relacje zanim wszedlem w prawdziwy zwiazek, ale nie zawsze z tymi z ktorymi chcialem. Dziwnym trafem wola byc z gosciem ktory ma problemy finansowe, jest w nałogu alkoholowym lub jest agresywny - przynajmniej widza jakas misje by go zmienic, wyrzezbic dla siebie.
#kobiety #zwiazki #relacje
Zaloguj się aby komentować