#1wojnaswiatowa

0
121
I Wojna Światowa na Pacyfiku część 19 na podstawie SIR JULIAN S. CORBETT "HISTORY OF THE GREAT WAR: NAVAL OPERATIONS vol I" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

Bitwa Falklandzka wtorek, 08.12.1914 część II

W poprzednim wpisie opisałem jak doszło do bitwy u Wysp Falklandzkich niemieckiej ekadry wchodnioazjatyckiej Admirała Grafa von Spee z eskadrą brytyjską dowodzoną przez Admirała Sturdee.
Morze tego dnia było spokojne, z czystym, błękitnym niebem i lekkim, zimnym wietrzykiem z północnego zachodu. Widoczność była maksymalna, a kiedy eskadra Admirała Sturdee opuściła latarnię na przylądku Pembroke, pięć okrętów wroga było wyraźnie widocznych na południowo-wschodnim horyzoncie. W grudniu dzień na tej szerokości geograficznej na półkuli południowej trwa mniej więcej tyle ile w Polsce na początku czerwca i Anglicy mieli 10-11 godzin na pościg i stoczenie bitwy. Temperatura wody na tym terenie w dniu dzisiejszym (2023 rok) wynosi ok 7 °C tyle co w Kołobrzegu. Ta ostatnia uwaga dotyczy ratowania rozbitków.

Nie będę przytaczał szczegółów bitwy (w książce opis zajmuje ponad 20 stron): manewrów i kontrmanewrów obu stron, tego jak dym z kominów własnych okrętów przesłaniał okręty przeciwnika utrudniając obserwację i celowanie, jak w środku bitwy pojawił się pomiędzy okrętami francuski żaglowiec który wypłynął z Europy w lipcu 1914 roku, nie miał radia ani pojęcia że wybuchła wojna, jak na krążowniku "Kent" w paleniskach wylądowało całe drewniane wyposażenie, aby zwiększyć prędkość okrętu ścigającego "Nürnberga", jak albatrosy (takie ptaki) atakowały nawet żywych jeszcze rozbitków po zatopieniu okrętów itd.

Skupię się na najważniejszych godzinach i faktach:

10:15 Admirał Sturdee wydaje rozkaz "generalnego pościgu" i kolejne okręty zaczynają rozwijać maksymalną prędkość ścigając niemiecką eskadrę.
11:30 Admirał Sturdee upewniwszy się, że przeciwnik mu nie ucieknie wydaje rozkaz wydania obiadu dla załóg okrętów.
12:51 Pierwsze otwarcie ognia. "Invincible" zaczyna ostrzeliwać ostatni w szyku "Leipzig" wkrótce to samo robi "Inflexible". Okręty brytyjskie są poza zasięgiem dział okrętów niemieckich.
13:25 Admirał Graf Spee wydaje rozkaz rozproszenia się lekkich krążowników, podczas gdy krążowniki pancerne "Scharnhorst" i "Gneisenau" zmieniają kurs na zbliżenie z okrętami brytyjskimi ("Invincible", "Inflexible"), aby stoczyć z nimi bitwę. Lekkie krążowniki brytyjskie "Glasgow", "Kent" i "Cornwall" ścigają lekkie krążowniki niemieckie "Dresden", "Nürnberg", "Leipzig"  
ok godz. 15:00 "Dresden" przestaje być widoczny dla okrętów angielskich i uchodzi z pola bitwy.
16:17 "Scharnhorst" tonie wraz z całą załogą. Nikt nie zostanie uratowany.
18:02 "Gneisenau" zostaje zatopiony przez "Invincible", "Inflexible" i „Carnarvon”. Do godziny 19:30 uratowano ok 200 marynarzy ale wielu (kilkudziesięciu) umarło do dnia następnego z powodu hipotermii.
19:27 Nürnberg zostaje zatopiony przez "Kenta". Do godziny 21 uratowano tylko 7 marynarzy
21:23 Leipzig zostaje zatopiony przez "Glasgow" i "Cornwall". Uratowano 5 oficerów i 13 marynarzy

Wiceadmirał Graf von Spee zatonął wraz z dwoma swoimi synami służącymi na innych okrętach eskadry. Zatonęli również wszyscy kapitanowie zatopionych niemieckich okrętów. Straty Anglików były minimalne, 10 zabitych i 19 rannych plus lekko uszkodzone okręty. Jedynie "Kent", poważniej oberwał
"Dresden" poprzez Ciśninę Magellana wrócił na zachodnie wybrzeże Chile. 

W ten sposób zniszczona została Eskadra Wschodnioazjatycka i na Pacyfiku Niemcom pozostał tylko lekki krążownik "Dresden" i trzy krążowniki pomocnicze (uzbrojone statki handlowe) nie stanowiące dużego zagrożenia dla żeglugi Aliantów. Dresden będzie jeszcze do marca 1915 roku ukrywał w chilijskich fiordach zanim zostanie ostatecznie zatopiony.

Poniżej, rozmieszczenie okrętów w chwili otwarcia ognie i rozproszenia lekkich krążowników niemieckich.
Ratowanie rozbitków z "Gneisenau", francuski żaglowiec który w czsie bitwy uznano za statek widmo - "latający holender"
e9c8c685-420a-4f2f-8e72-453c1cc7b079
0cc2b528-0eac-4ef6-861b-ae60b2b0307a
34c6e502-1322-43f4-8316-fb669258753b
3d336703-a6bb-4b1d-9662-a77839108f8e

Zaloguj się aby komentować

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 18 na podstawie SIR JULIAN S. CORBETT "HISTORY OF THE GREAT WAR: NAVAL OPERATIONS vol I" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

Bitwa Falklandzka wtorek, 08.12.1914 część I

26 listopada 1914 Niemcy wyruszyli z St. Quentin Bay w Chile na Falklandy. Admirał von Spee opłynął przylądek Horn o północy z 1 na 2 grudnia, ale zamiast płynąć dalej zarządził kolejny postój. Rano jego lekkie krążowniki dostrzegły i zdobyły brytyjski czteromasztową barkę „Drummuir” około trzydziestu mil od Staten Island i jako że miała na pokładzie 2800 ton antracytu [węgiel wysokiej jakości], który zabierała do San Francisco, została odholowana do ujścia Kanału Beagle i tam, pod Picton Island eskadra zakotwiczyła, aby wyładować jej ładunek na krążowniki i węglowce. Praca trwała trzy dni i dopiero 6 grudnia 1914 roku, w południe, eskadra wypłynęła ponownie w morze. „Drummuir” został odholowany na pełne morze i zatopiony, po czym ostatecznie ustalono kurs na Falklandy.

Graf Spee spodziewał się tam znaleźć brytyjską eskadrę ładującą węgiel. Uważano, że składa się z „Canopusa”, „Carnarvon” i prawdopodobnie „Defence”, „Cornwall” i „Glasgow”. Według dwóch ocalałych z Gneisenau marynarzy Admirał uzyskał tę informację z holenderskiego statku dzień po opuszczeniu wyspy Picton. Na tej podstawie, jak twierdzili obaj mężczyźni, jego zamiarem było wyciągnięcie Brytyjczyków na morze i ich zniszczenie. Mógłby wówczas zająć Wyspy i zburzyć instalację radiową, do wykonania tej operacji przygotowano siły lądowe.

W tych okolicznościach 8 grudnia 1914 roku w sposób naturalny eskadra podchodziła do wysp z pewną ostrożnością. Kapitan „Gneisenau” z własnym statkiem zaopatrzeniowym i „Nürnbergiem” został wysłany naprzód w celu rozpoznania i jako pierwszy krok zniszczenia stacji radiowej ogniem armatnim. To właśnie ten oddział 8 grudnia o godz. 7.50 dostrzeżono ze stacji sygnalizacyjnej na lądzie. Zaskoczenie było całkowite.

W tym czasie stacja sygnałowa zgłosiła więcej śladów dymu w kierunku południowo-zachodnim, a kwadrans później "Kent", który właśnie przejął służbę wartowniczą u wejścia do zatoki, przepłynął przez port. Jego rozkazy polegały na przyłączeniu się do "Macedonii", która była teraz zakotwiczona u wejścia i obserwowanie wroga. W tym samym czasie "Canopus" doniósł, że "Gneisenau" i „Nürnberg” były oddalone o osiem mil, a główne siły wroga – o dwadzieścia mil. W miarę dalszego podpływania czołowych okrętów, o godz. 9:15 „Macedonię” wezwano do portu, a węglowce z niego wyrzucono, aby wszystkie okręty mogły swobodnie strzelać. W tym czasie stacja sygnalizacyjna zgłosiła trzecią plamę dymu. Musiała pochodzić od trzech węglowców admirała von Spee, którzy najwyraźniej otrzymali rozkaz udania się w stronę Pleasant Road, około dwudziestu mil na południowy zachód od Port Stanley.

Tymczasem dwa wysunięte okręty zbliżały się szybko, kierując się jak się wydawało, w stronę stacji radiowej w pobliżu Hooker Point, a „Canopus” mógł mieć nadzieję, że podjęte przez niego środki ostrożności pozwolą uniknąć niespodzianki. Po wcześniejszym przygotowaniu kapitan Heathcoat Grant o godzinie 9:00 poprosił o pozwolenie na otwarcie ognia. Kwadrans później można było zobaczyć, jak dwa wysunięte okręty skręciły na północny wschód i w pobliżu Wolf Rocks, jakieś sześć mil od przylądka Pembroke, zwolniły z działami wycelowanymi w stację radiową. 

W tym czasie admirał Stoddart przygotował do wypłynięcia „Carnarvon” i otrzymał rozkaz włączenia się do akcji i zaatakowania wroga okrążającego przylądek Pembroke. Ale "Canopus" musiał najpierw powiedzieć swoje słowo. Jego oficer artyleryjski stacjonował na lądzie w zaimprowizowanej chatce obserwacyjnej i gdy tylko ocenił, że zasięg wynosi 11 000, dał sygnał. "Canopus" strzelił z obu dział przedniej wieży. Strzały były za krótkie, ale Niemcy podnieśli swoje bandery i mocno skręcając, skierowali się na południowy wschód. Kiedy to zrobili, spróbował ponownie, tym razem salwą na ekstremalnej wysokości. Znowu strzały były zakrótkie, ale tylko na odległość mniej więcej stu jardów i wielu obserwatorom wydawało się, że jakieś odłamki pocisku lub rykoszet trafiły „Gneisenau” w podstawę tylnego komina. 

Ponowny ogień nie miał sensu i po kilku minutach (9:31) wróg cofnął się o 8 punktów i zwolnił, jakby zamierzał zaatakować „Kent”, który znajdował się teraz daleko od wejścia do Port William. Ruch był tak groźny, że admirał dał sygnał odsłoniętemu krążownikowi, aby wycofał się do zatoki. Zanim jednak zdążył wykonać rozkaz, niebezpieczeństwo minęło; ponieważ pięć minut później (9:40), gdy „Gneisenau” zobaczył port i gęste słupy dymu, które wisiały nad nim od odpalających silników brytyjskich statków pokazały, że w środku musi znajdować się coś więcej, niż oczekiwano – a co gorsza, mogło się tam znajdować coś, co wyglądało jakby miało maszty trójnożne. 

Rzadko kiedy optymistycznie nastawiony kapitan doznawał poważniejszego szoku. Chociaż w amerykańskich gazetach pojawiały się doniesienia o wyjściu w morze "Invincible", żadna wiadomość o tym, co go czekało, nie dotarła do admirała von Spee. Ostatni raz słyszano o "Invincible" na Morzu Śródziemnym i nic nie było bardziej odległe od myśli kapitana „Gneisenau”, gdy doradzał on uderzenie na Falklandy, niż jego nagłe pojawienie się na tych wyspach. W pełni rozumiejąc, co pomógł sprowadzić na eskadrę, bez zbędnych ceregieli zawrócił bezpośrednio od portu i pomknął z dużą prędkością, aby dołączyć do okrętu flagowego [Scharnhorst].

To co zobaczył kapitan "Gneisenau" to były dwa krążowniki pancerne "Invincible" i "Inflexible" (zdjęcia poniżej). Miały one nie tylko większe działa (12" - 305 mmm Brytyjczycy, 8"-210 mm Niemcy), ale także miały grubszy pancerz i rozwijały większą prędkość. Wydawało się, że w starciu z nimi jedynym ratunkiem jest ucieczka.
b1a774fb-d691-4670-bd0a-7d3b436c8215
ef7e9b63-dd57-4c73-9486-ca70cdaa3f8f
fedb9f5d-5d5f-42a7-8c19-128668e2cb10
180386f0-45fc-4e27-b601-66f8dd441ad1

Zaloguj się aby komentować

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 17 na podstawie SIR JULIAN S. CORBETT "HISTORY OF THE GREAT WAR: NAVAL OPERATIONS vol I" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

Od ostatniego wpisu na temat wojny na Pacyfiku mino kilka tygodni. Przerwa nie była przypadkowa. 
7 listopada 1914 roku kapituluje niemiecka baza morska w Tsingtao. W ten sposób ostatnie posiadłości niemieckie na Pacyfiku przeszły pod okupację Aliantów. Posiadłości na południe od równika były okupowane przez Wielką Brytanię lub jej Dominia (Australię i Nową Zelandię), natomiast posiadłości na północ od równika znalazły się pod okupacją Japonii. Szczegółowe daty na załączniku.

Czyli w zasadzie koniec wojny? Niezupełnie.

U wybrzeży Chile na południowo wschodnim Pacyfiku, wciąż znajdowała się eskadra Wschodnio Azjatycka (niem. Ostasiengeschwader) pod dowództwem wiceadmirała Maximiliana von Spee, w sile dwóch krążowników pancernych (tak była wtedy nazywana na klasa okrętów) "Scharnhorst" i "Gneisenau", oraz trzech krążowników lekkich: „Nürnberga”, "Leipzig" i "Dresden".

Jego eskadra pozostała praktycznie nietknięta. Nie otrzymał żadnych znaczących trafień i jak mówi się, tylko trzech ludzi z jego eskadry zostało rannych. Jednak dzień po bitwie wyruszył ze swoimi dwoma dużymi krążownikami i „Nurnbergiem” na północ do Valparaiso, pozostawiając dwa pozostałe lekkie krążowniki na morzu, aby wypatrywały jakichś brytyjskich węglowców, których najwyraźniej się spodziewał, a przy okazji być może w celu poszukiwania „Glasgow” i „Otranto”, które wycofały się z bitwy.
Admirał Spee zapisał:
"3 listopada 1914. Dziś rano przybyliśmy do Valvaraiso. Poseł von Eckert był obecny i wkrótce dołączył do załogi, podobnie jak konsul generalny Gumprecht. Wiadomość o naszym zwycięstwie morskim jeszcze do nich nie dotarła, ale musiała się szybko rozprzestrzenić. Kiedy zszedłem na brzeg, aby odwiedzić kapitana portu, na przystani był ogromny tłum. Fotografowie nieustannie robili zdjęcia, a małe grupy głośno krzyczały: „hurra”. Oczywiście Niemcy chcieli świętować, ale stanowczo się temu sprzeciwiłem. Dałem się zmusić do przyjścia do klubu niemieckiego ale tylko na półtorej godziny. W drodze powrotnej na molo podeszła do mnie pani i wręczyła mi bukiet róż."

W tym czasie trzy brytyjskie okręty ("Canopus", „Glasgow” i „Otranto”) płynęły z całą szybkością na Falklandy.

Opuszczając port w Valparaiso, 4 listopada graf Spee udał się z powrotem do Mas-a-fuera, które wyznaczył jako miejsce spotkania swoich dwóch odłączonych lekkich krążowników. Przybył tam 6 listopada i odkrył, że poprzedniego dnia "Leipzig" przybył w towarzystwie dwóch jego własnych węglowców, "Amasis" i "Santa Isabel", a także ze zdobyczą, "Valentine", francuską czteromasztową barką o wyporności 3000 ton. Następnego dnia "Baden" dołączył do norweskiego statku Helicon o wyporności 1600 ton. Obie nagrody były pełne walijskiego węgla, który admirał von Spee zaczął przeładowywać na swoje krążowniki i statki zaopatrzeniowe(węglowce). Prace wciąż trwały, gdy wczesnym rankiem 8 listopada dołączył "Prinz Eitel Friedrich", a później "Dresden" z kolejną zdobyczą. To było "Sacramento", ale czy było to wcześniej umówione spotkanie, a nie prawdziwe zdobycie, jest więcej niż wątpliwe. Sacramento także postanowiono oczyścić, pomimo opóźnień, które wiązało się z dalszym naruszaniem terytorium neutralnego Chile. Nie jest jasne, dlaczego admirał von Spee zwlekał tak długo z kolejnymi działaniami.

Piętnastego — czyli po ponad tygodniu pobytu — prace zostały ukończone i von Spee popłynął do St. Quentin Bay w Zatoce Penas, około 500 mil na północ od Cieśniny Magellana, gdzie miały się z nim spotkać inne jego węglowce. Dwa dni później – 17 – spotkał "Dresden" i "Leipzig" na pełnym morzu, około 400 mil na południe od Mas-a-fuera. Dostał wiadomość, że w drodze z Valparaiso zajęli "North Wales", węglowiec, który admirał Cradock wysłał na Juan Fernandez z jego tajnej bazy węglowej w pobliżu Cieśniny i którą złapali, gdy wracał na Falklandy z 700 tonami węgla na pokładzie. On także został zatopiony, ale jej siostrzany statek zaopatrzeniowy „Crown of Galicia”, który znajdował się trzy dni przed nim, przedostał się niezauważony i dotarł na Falklandy.
21 listopada eskadra dotarła do St. Quentin Bay i tam czekały na nich dwa duże węglowce. Jednym z nich był Norddeutscher Lloyd SS "Seydlitz", który wykradł się z Valparaiso bez odprawy celnej na krótko przed bitwą pod Coronel. Drugim był liniowiec firmy Kosmos "Memphis", który przypłynął z Punta Arenas, również bez zezwolenia. Dwa dni później dołączył do nich trzeci statek. Był to kolejny liniowiec Kosmos, "Luxor", który od 6 września stał w porcie w Coronel. Tego dnia zaczął przyjmować 10 000 ton węgla i udało mu się załadować na pokład 3000 ton, zanim władze chilijskie położyły temu kres . Mimo to wbrew im udało jej się wymknąć w nocy 18 listopada z dużym zapasem prowiantu oprócz paliwa. Jego odejście z Coronel natychmiast zgłoszono Admiralicji Brytyjskiej, która w ten sposób dowiedziała się, że admirał von Spee nadal próbuje uzupełnić węgiel gdzieś na zachodnim wybrzeżu Chile, ale nic więcej nie było wiadomo o jego ruchach.
fe7d09d3-04bb-40c3-ad4d-a0f42de987cd
229c870b-217d-4fc7-ad3b-fd9b06baf0be
3e866a49-9d53-45ae-83b3-d097f593d90f

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Front Bałkański w I wojnie światowej część 6. Na podstawie SOURCE RECORDS OF THE GREAT WAR 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

W poprzednich wpisach pod tagiem #VoivodePutnik opisywałem kampanię 1914 roku na Bałkanach widzianą oczami brytyjskiego historyka (sojusznika Serbii) kilkanaście lat po wojnie. A poniżej te same wydarzania w dużym skrócie "opisane" przez oficjalny bułgarski biuletyn wojskowy, jeszcze w tym samym miesiącu którym miała miejsce bitwa nad Kolubarą (grudniu 1914 roku)

BUŁGARSKI OFICJALNY BIULETYN WOJSKOWY
Wydaje się, że akcja austro-węgierska przeciwko Serbii zakończyła się niepowodzeniem. Jest rzeczą oczywistą, że powrót Serbów do Belgradu nie oznacza jeszcze, że garstka wygłodniałej i półnagiej armii serbskiej odniosła zwycięstwo nad swoim silnym przeciwnikiem. Według najnowszych informacji Serbski sukces zawdzięcza się środkom, które same w sobie są mało godne pochwały. Dowódca wysuniętych placówek armii austro-węgierskiej, pochodzący z Dalmacji, nawiązał zażyłe stosunki z Serbami i dopuścił się odrażającej zdrady stanu. Ujawnił im rozmieszczenie wojsk austro-węgierskich, a on sam wraz z oddziałami tworzącymi straż przednią poddał się Serbom. Z austriackiej straży tylnej jedna część rozproszyła się po różnych wioskach, druga spała. Nie byli gotowi i niespodziewanie złapani, zostali rozproszeni. Prestiż Austro-Węgier zostaje poważnie zraniony. Haniebna zdrada stanu pokazuje, jak niebezpieczna jest propaganda panserbska dla integralności Cesarstwa Austriackiego, gdy korupcja dosięgła nawet najwyższych dowódców. Jak nas poinformowano, austro-węgierski Sztab Generalny podjął już środki narzucone przez sytuację. Generałowie Frank i Potiorek zostali odwołani i prawdopodobnie staną przed sądem wojennym. I wygląda na to, że „genialne” zwycięstwa Serbów są początkiem końca „słowiańskiej Belgii”.

******************************
Kilka słów wyjaśnienia na podstawie "Through the Serbian Campaign" by Gordon Gordon-Smith wydanej w 1916 roku. 

Po wojnie włosko-tureckiej w 1911-12 roku, państwa bałkańskie osiągnęły to, co od dawna uważano za niemożliwe, czyli utworzenie Ligi przeciwko wspólnemu wrogowi - Turcji. W tym celu Serbia, Bułgaria, Grecja i Czarnogóra podpisały ofensywno-defensywny traktat sojuszniczy i 30 września 1912 roku ogłosiły mobilizację swoich wojsk. Dwadzieścia cztery godziny później sułtan również ogłosił mobilizację swojej armii. Dokładnie tydzień później Czarnogóra wypowiedziała wojnę Turcji i 18 października dołączyli do niej jej sojusznicy.
Po trzymiesięcznej kampanii sukces armii Ligi Bałkańskiej był taki, że Turcja podpisała 3 grudnia rozejm w Czataldży. Konferencja pokojowa odbyła się w Londynie, ale nie udało się osiągnąć porozumienia i wznowiono działania wojenne. 20 kwietnia wynegocjowano drugi rozejm i odbyła się nowa Konferencja, która tym razem zakończyła się pomyślnie, a Traktat Londyński został podpisany 30 maja 1913 roku. Zwycięstwo Ligi Bałkańskiej było całkowite, Turcja została praktycznie wypędzona z Bałkanów, a alianci zajęli wszystkie jej terytoria aż do Czataldży, kilka mil od Konstantynopola.

Niestety już w nocy z 29/30 czerwca 1913 roku walki wybuchły ponownie. Tym razem Serbia, Czarnogóra i Grecja walczyły z Bułgarią. Bułgarzy zaczęli być wypierani ze swoich pozycji. Trudności Bułgarii stały się szansą dla jej wroga - Rumunii - która od dawna domagała się sprostowania swojej granicy z Bułgarią i cesji prowincji Dobrudża.
Rumunia wykorzystała problemy Bułgarii, aby wysunąć swoje roszczenia, a gdy Bułgarzy odmówili, Rumunia również zmobilizowała swoją armię, siłą zajęła tę prowincję i pomaszerowała na Sofię. Również Turcja dostrzegła szansę na zemstę przynajmniej w części swojej ostatniej porażki i najechała na utracone ziemie i odzyskała – Adrianopol. Zagrożona w ten sposób ze wszystkich stron z armią rumuńską kilka mil od bram Sofii, Bułgaria zmuszona była prosić o pokój i 6 sierpnia 1913 roku został podpisany Traktat Bukareszteński i pokój został ponownie przywrócony na Bałkanach.
Został on przerwany na kilka tygodni przez działania wojenne między Serbami i Albańczykami, które rozpoczęły się we wrześniu i doprowadziły do ​​nieznacznego przesunięcia granicy serbskiej w kierunku Albanii.

Po wybuchu III wojny bałkańskiej, jak niektórzy początkowo nazywali Wielką Wojnę/I Wojnę Światową, Bułgaria ogłosiła neutralność, ale szukała odpowiedniego momentu aby przystąpić do wojny przeciw Serbii. Powyższe wydarzenia będą miały duże znaczenie w działaniach wojennych na Bałkanach w następnym 1915 roku.
f64291b0-157a-4a6b-bf31-bdccba3eed88

Zaloguj się aby komentować

Front Bałkański w I wojnie światowej na podstawie Cyril Falls "HISTORY OF THE GREAT WAR: MILITARY OPERATIONS MACEDONIA vol I" część piąta

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

Ludzie wciąż mówią o „cudzie nad Marną”, w którym niewiele jest cudu. Bardziej uzasadnione byłoby mówienie o „cudzie Kolubary”, ponieważ armie serbskie zostały potraktowane znacznie brutalniej i znacznie bardziej były wstrząśnięte niż Francuzi w tygodniach poprzedzających ich kontrofensywę. Być może jednak rozwiązanie obu tajemnic jest takie samo. Armia wciśnięta w serce własnego kraju może znajdować się w poważnym niebezpieczeństwie moralnym, ale materialnie ma przewagę w porównaniu z agresorem. Jego tabory i zaopatrzenie mają do pokonania coraz krótszą odległość, a przeciwników coraz większą. Zarówno żołnierz, jak i historyk myślą batalionami i liczebność batalionów walczących ze sobą w takiej bitwie nie ulega zmianie. Ale to cofające się bataliony stają się dużymi, a ścigające bataliony małymi. Następnie, jeśli atakujący choć na chwilę straci inicjatywę, impet, znajdzie się w niebezpieczeństwie, zawsze pod warunkiem, że obrońca był w stanie zachować lub przywrócić ducha swoich żołnierzy. Serbowie w pewnym stopniu uzupełnili swoje szeregi i otrzymali amunicję z Wielkiej Brytanii i Francji.! Te materialne korzyści nie mogą w nas przesłaniać wspaniałości ich moralnej poprawy. Wydaje się, że szczególnie w 1. Armii, która podczas odwrotu była najbardziej naciskana, jej niezwykle zdolny i inspirujący dowódca, generał Mišić, całkowicie przywrócił jej ducha walki. Stary król[Piotr], który porzucił wodze władzy na rzecz syna, nagle pojawił się z emerytury, wchodząc do okopów z karabinem i pięćdziesięcioma sztukami amunicji i przemawiając do żołnierzy, w których wzbudził wielki entuzjazm. Kiedy Serbowie przeszli do ofensywy, wydawało się, że zapomnieli o swoim zmęczeniu i cierpieniu. Bitwa na razie utknęła w martwym punkcie; gdy pod wpływem ich zapału zaczęła posuwać się na zachód, zwycięstwo zostało naprawdę odniesione, gdyż nic nie było już w stanie powstrzymać zniechęconych i wyczerpanych wojsk austriackich.

Pozostała część bitwy obfituje w wydarzenia, ale jej szczegóły nie muszą nas martwić. Rankiem 3 grudnia, gdy biły dzwony Belgradu na cześć triumfalnego wjazdu generała Franka, dowódcy 5. Armii, Putnik zadał pierwszy cios, głównie z 1. Armią. 4. i 5. grudnia ataki pierwszej i trzeciej armii poczyniły ogromne postępy. Następnego dnia wśród żołnierzy 6. Armii przeciwstawiających się Pierwszej Armii Serbskiej wybuchła panika, a napastnicy, podążając drogą Gornji Milanovac–Valjevo, zbliżyli się na odległość pięciu mil od Kolubary. Potiorek miał do rozegrania jeszcze jedną kartę. Dwa lewe korpusy jego 5. Armii znajdowały się daleko za serbską prawą flanką i w międzyczasie poczyniły znaczne postępy na południowy wschód od Belgradu. Rozkazał im przesunąć atak na południe i zwinąć prawą flankę Serbii, polecając jednocześnie za wszelką cenę utrzymać linię Kolubary. Ataki te rozpoczęły się z wielką stanowczością i zapewniły kilka ważnych pozycji, lecz postęp Serbów na północ od Arangjelovac nie tylko uczynił je bezskutecznymi, ale naraził atakujących na poważne niebezpieczeństwo odcięcia od głównego korpusu w wyniku serbskiego przełamania Centrum. W szczytowym momencie bitwy dowódca austriackiej 29 Dywizji na skrajnej lewej flance otrzymał telegram, rozdzierający serce w obliczu poświęceń jego żołnierzy: „Wszystko na próżno. Nie podejmuj więcej wysiłków. Musimy się wycofać. To jest rozkaz ** wykonać.”

Miało to miejsce 9 grudnia. Tego samego dnia Serbowie przeprawili się przez Kolubarę u ujścia Ljig. Potiorek, zdając sobie sprawę, że 6. Armia dobyła ostatniego tchu, zdecydował się przerwać bitwę i nakazał armii wycofać się na pozycję 20 mil na północ od rzeki, mniej więcej w połowie drogi między nią a Sawą, odsyłając swoje tabory do Šabaca. Następnego dnia nakazał taborom przeprawę i jeśli zajdzie taka potrzeba, wycofanie wojsk. Drogi wyglądały okropnie, blokowały je wycofujące się kolumny transportu i maruderzy w najdzikszym zamieszaniu; na szczęście dla Potiorka Serbowie mogli podążać za nimi, ale powoli. Nie wykonali żadnego ruchu w kierunku Driny, gdzie Austriacy mieli tylko małe oddziały osłonowe - do ich utrzymania. 12-go grudnia 6. Armia zaczęła przekraczać Sawę w Šabac i zakończyła to następnego ranka. W międzyczasie 5. Armia utrzymywała pętlę między Sawą a Dunajem na południe od Belgradu, gdzie Potiorek początkowo miał nadzieję ją utrzymać; ale 13 grudnia Frank poinformował go, że nie może utrzymać swojej pozycji, mając za sobą wezbrane rzeki. 14 i 15 grudnia Armia ta również przekroczyła granicę, a austriacckie monitory na rzece obserwowały Serbów. 15-go grudnia o godzinie 10:00 kawaleria serbska wkroczyła do ich stolicy, a niecałą godzinę później rozległ się ryk eksplozji, gdy Austriacy wysadzili mosty. 

Serbia ocaliła się i ocaliła swoje terytorium dzięki swojej odwadze i wytrwałości oraz umiejętnemu przywództwu starego wodza, któremu powierzono jej losy. Serbski Sedan stał się serbską Marną. Klęska Austriaków była rzeczywiście katastrofalna, a straty w zabitych, rannych i zaginionych stanowiły ponad połowę całkowitej liczby żołnierzy sprowadzonych na ten teatr od pierwszego do ostatniego dnia kampanii. Potiorek został natychmiast usunięty ze swego dowództwa, a jego następcą został arcyksiążę Eugeniusz, wybrany jako królewski książe i popularny żołnierz, aby przywrócić ducha żołnierzom.

A jednak zwycięstwo Kolubary sprawiło, że Serbowie byli równie wyczerpani jak ich wrogowie. Ich straty również były bardzo ciężkie [170-180 tys.], nawet jeśli nie więcej niż dwie trzecie strat poniesionych przez Austriaków! Ich kwiat narodu zginął na brzegach rzek. Twierdzenie Austriaków, jakoby ich ofensywa złamała kręgosłup Serbii, było przesadzone i miało na celu jak najlepsze przedstawienie ich katastrofalnej kampanii; niemniej jednak prawdą jest, że Serbia została poważnie wstrząśnięta. Wydarzenia następnej wiosny miały pozbawić ją wszelkiej nadziei na pomoc rosyjską i pozostawić ją samą, osłabioną i zniechęconą, przed znacznie straszliwszym atakiem.

1. 71. letni król Serbów Piotr pierwszy (na koniu) z wizytą na froncie
2. Kontrofensywa Serbów 03-05.12.1914
3. Kontrofensywa Serbów 06-15.12.1914
9ae267d7-2624-44a4-bbdb-d4c59200989a
8996442e-49f2-4569-b85c-11055f4cfbd7
147586b1-6555-4165-b21d-0f0b0941b458
Opornik

@Hans.Kropson przy okazji polecam wszystkim kanał The Great War na YouTubie.

o I wojnie i okolicznych wydarzeniach. Jest bardzo merytoryczny, świetnie zrobiony, jest też sporo wątków o Polakach.


https://youtube.com/@TheGreatWar

Zaloguj się aby komentować

Front Bałkański w I wojnie światowej na podstawie Cyril Falls "HISTORY OF THE GREAT WAR: MILITARY OPERATIONS MACEDONIA vol I" część czwarta

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

Na froncie północnym rozpoczęła się wojna okopowa, polegająca na atakach z okopów do okopów. 24 października austriackie ataki na Mačvie zostały wznowione i pod koniec miesiąca Serbowie zostali wyparci z tego występu, a Austriacy trzymali linię kolejową Šabac – Lešnica, która stanowiła jej cięciwę. Potiorek był teraz gotowy do zadania głównego ciosu, uzupełniwszy składy amunicji wzdłuż Driny. 5 listopada rozpoczął przygotowania artyleryjskie, a następnego dnia przypuścił atak. Teraz wreszcie zaczął zbierać owoce swojej dotychczasowej pracy. Szczególnie 6. Armia poczyniła zdumiewające postępy i w ciągu dwóch dni walki odepchnęła wrogą 1. Armię serbską osiem mil, przy czym 3. Armia po jej prawej stronie była zmuszona dostosować się do odwrotu. Voivode Putnik podjął 10 listopada decyzję o przerwaniu walki i nakazał wycofanie 2. Armii do Ubu, a 3. i 1. Armii na półkoliste pozycje osiem mil na północ i zachód od ważnego miasta Valjevo, w dolinie górnej Kolubary. Valjevo było właściwie jego dawną siedzibą sztabu i świetnym węzłem drogowym, który postanowił utrzymać jak najdłużej. Bitwa nad Driną została zakończona i wygrana przez wojska cesarsko-królewskie.

Potiorek dostrzegł okazję i zarządził natychmiastowy pościg. Teraz pragnął przede wszystkim zdobyć linię kolejową z Obrenovaca nad Sawą do Valjewa, aby złagodzić wielkie trudności, jakie napotkał w zaopatrzeniu 5. Armii. Raz po raz Serbowie stawiali opór, ale zawsze byli zmuszani do wycofywania się. Niestety, Voivode Putnik był zmuszony zgodzić się z dowódcą swojej 1. Armii, generałem Živojinem Mišićem, że nie ma sensu stawać pod Valjewem i go porzucił. Austriacy wkroczyli do miasta 15 listopada. Tutaj, podobnie jak podczas całego odwrotu, zarówno Putnik, jak i Mišić wykazali się godną podziwu oceną, doskonale zgrając w czasie narzucone im kolejne wycofania się, ratując mocno wstrząśnięte oddziały przed szokiem, który mógłby ich rozbić na kawałki, a mimo to poddając nacierającego wroga możliwie najsilniejszym stratom i zmęczeniu.

Następnie rozpoczęła się straszliwa bitwa na brzegach Kolubary i jej dopływu Ljig. Warunki były jak najgorsze. Śnieg w górach na południe od Valjevo, deszcz w niższych krainach na północy, padał dzień po dniu. Drogi były pełne chorych, duża część z nich cierpiała na odmrożenia. Austriacy bardzo cierpieli; ich przeciwnicy, słabiej wyposażeni w opiekę medyczną, tym bardziej. Aby stawić czoła tej bezlitosnej pogodzie, nawet lepiej wyposażeni austriaccy żołnierze w niektórych przypadkach byli bez butów i w łachmanach.

Do 17 listopada Serbowie zostali wypędzeni przez Ljig. Następnego dnia prawe skrzydło 5. Armii przedarło się przez wezbraną Kolubarę, tuż nad jej ujściem do Ljig.

Teraz nadeszła dla Potiorka druga szansa na zrewidowanie swojego stanowiska. Odniósł niewątpliwe zwycięstwo, wziął 8000 jeńców i zdobył 42 działa. Ale jego żołnierzom skończyły się zapasy i byli na wpół głodni. Kolej Obrenovac–Valjewo, choć w jego rękach, nie nadawała się jeszcze do użytku; gdyż znajdował się pod ciężkim ostrzałem i nie był w stanie naprawić zniszonych mostów. „Ostrożność” – zauważa przemawiając po zdarzeniu austriacki oficjalny historyk – „nakazywała wycofanie się za Kolubarę z przyczółkiem w Valjewie, aby umożliwić przeprowadzenie reorganizacji”. Ale czy Potiorek mógłby pozwolić na takie wytchnienie pokonanemu wrogowi? Czy było w ogóle pewne, że serbski opór będzie tutaj bardziej zdeterminowany niż przed Valjewem? Musi iść dalej. Natychmiast przystąpił do trudnego zadania polegającego na przerzuceniu wojsk przez Kolubarę.

22 listopada Potiorek brutalnie zdał sobie sprawę, że skończył z działaniami straży tylnej i rozpoczęła się kolejna zacięta bitwa. Tym lepiej; przygwoździł wroga, zmuszając go do przyjęcia bardzo niewygodnej pozycji. Za Serbami znajdowała się dolina Morawy, przez którą prowadził ich jedyny ważny środek komunikacji, kolej do Niszu i Salonik. Rozkazał swojemu oddziałowi na skrajnie prawym skrzydle wyprzeć Serbów z Užice, głównemu skrzydłu prawemu nacierać na Gornjiego Milanovaca, a centrum kontynuować wysiłki na Ljig. Austriacy po raz kolejny ruszyli do przodu na prawym skrzydle, napotykając niewielki opór, podczas gdy w centrum po zaciętych walkach zmusili Serbów do wycofania się za Ljig.

Dowództwo serbskie stanęło teraz przed najtrudniejszą decyzją w całej kampanii. Voivode Putnik zdawał sobie sprawę, że jego najlepszym sprzymierzeńcem jest czas. Znajdował się w sytuacji, na którą Hamley [brytyjski generał] szczerze wskazywał na niebezpieczeństwo; to znaczy, że walczył równolegle do swoich linii komunikacyjnych i ryzykował, że jeśli wycofa się dalej, zostanie z nich wyparty. Z drugiej strony czerpał korzyści ze zbliżania się do kolei, wiedząc, że Austriacy z każdym krokiem naprzód muszą napotykać coraz większe trudności. Odważnie zaryzykował kolejne duże wycofanie się, choć wiązało się to również z kapitulacją Belgradu. Ruch ten nie był wyrazem rozpaczy, miał bowiem nadzieję, że zapewni mu to możliwość kontrataku; niemniej jednak wiązało się to z najpoważniejszym niebezpieczeństwem moralnym i fizycznym. Postanowił wycofać swoją prawą stronę z wielkiej pętli Sawy i Dunaju, na południe od Belgradu, i swojego centrum 16 mil na wschód od Ljig, całkowicie oddając w ten sposób nieprzyjacielowi linię kolejową Valjevo. 1. Armia na lewym skrzydle, o którym myślał, że powinna utrzymać swoją pozycję. Rozkazów tych nie należało wykonywać od razu, chyba że wycofanie się było konieczne i dopiero po walkach z 27 i 28 listopda problem się rozwiązał, a austriacka 6. Armia poczyniła alarmujące postępy. Putnik nie tylko został zmuszony do wydania rozkazu rozpoczęcia wycofywania swojej prawej i środkowej części, ale na lewym skrzydle generał Mišić na własną odpowiedzialność cofnął się około 12 mil wzdłuż całego swojego frontu rankiem 29 listopada, jego lewe skrzydło będąc wówczas w Takovie, na północny zachód od Gornji Milanovac. Armia Užic na jego lewym skrzydle dostosowała się do bardzo pospiesznego odwrotu, aby uniknąć zagłady.

To była szansa Potiorka. Jak przyznają niezbyt życzliwi i niepochlebni krytycy, zagrał „un jeu classique”[klasyczną grę]! Kolejny silny cios, wciąż najsilniejszy, z prawej strony, zepchnąłby Serbów z linii kolejowej do Salonik, zepchnął ich do północno-wschodniego krańca ich terytorium, z Dunajem na północy i północnym wschodzie oraz Bułgarią na wschodzie i w ten sposób stworzylby serbski Sedana. Musiał jednak dać swojej 6. Armii, która wykonała prawie całą pracę, chwilę wytchnienia, podczas gdy amunicja, odzież, żywność i zapasy były przewożone zrujnowanymi drogami. 30 listopada wydał rozkaz, aby 6. Armia pozostała na swoich pozycjach do 3 grudnia, podczas gdy 5. Armia poprawiła swoją pozycję na wschód od linii kolejowej Valjewo i zapewniła bezpieczeństwo tego bezcennego środka zaopatrzenia. W tym samym momencie nastąpił odwrót Serbów na prawej flance i w centrum. Austriackie lewe skrzydło nie znalazło przed sobą niczego, gdy zaczęło nacierać i tak szybko, jak to możliwe, parło naprzód na Belgrad. Po zbliżeniu się do miasta odkryto, że Serbowie je ewakuowali i że zajął je już oddział austriacki z Zemlinia, po drugiej stronie Sawy. Potiorek natychmiast rozkazał 5. Armii przejść na linię od Popović do Grockiej nad Dunajem. Posunięcie to wiązało się z pewnym ryzykiem, ponieważ znacznie zwiększyło front 5. Armii, ale miało dwie rekompensaty: spowodowało, że jego lewe skrzydło znalazło się daleko za flanką wroga i umożliwiło mu oparcie 5. Armii na Belgradzie, przydzielając linię kolejową Valjewo 6. Armii. W rzeczywistości próbował teraz okrążyć oba, zamiast jednego ze skrzydeł przeciwnika.

Poniżej mapy i szkice z książki "Österreich-Ungarns letzter Krieg 1914–1918"

1. Początek ofensywy Potiorka- koniec walk nad Driną 6-8.11.1914
2. Walki o Valjevo 10-15.11.1914
3. Walki nad rzekami Kolubara i Ljig 22.11-02.12.1914
c642ce14-ac1a-4889-b366-70b60822192a
9e9fe181-ef4f-4a9d-ae78-1bf86812ea5f
3e0c605e-4fc3-4b1c-a15e-7e6c2a7dde3d
Hans.Kropson

Ostatnią mapę podzieliłem na dwie dla zwiększenia rozdzielczości.

596002ab-a5d5-47dd-8ae6-e632d92942d8
8b70297c-41d3-499c-8732-0c18d1491b9e

Zaloguj się aby komentować

Front Bałkański w I wojnie światowej na podstawie Cyril Falls "HISTORY OF THE GREAT WAR: MILITARY OPERATIONS MACEDONIA vol I" część trzecia

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

W ślad za Serbami wycofującymi się z Syrmii lewe skrzydło austriackie przekroczyło Sawę pod Jarakiem i najechało Mačvę. Potiorek miał nadzieję, że to zagrożenie dla serbskiego prawego skrzydła pomoże jego głównemu atakowi, ale deszcze zalały Mačvę i Austriacy nie poczynili tutaj żadnych postępów. Na wschód od Driny ataki i kontrataki następowały po sobie w krótkich odstępach czasu wśród zalesionych wzgórz. Obie strony walczyły z wielką odwagą i – jak widać przez całą kampanię – ze straszliwą dzikością, a krwawszych bitew w czasie wojny nie było wiele. Dwa najbardziej zaangażowane korpusy austriackie poniosły prawie 30 000 ofiar między 8 a 24 września; podczas gdy w walkach na południe od Krupanj jedna dywizja serbska liczyła 6000 żołnierzy. Austriacy praktycznie nigdzie nie poczynili postępów, a właściwie stracili wyżyny Jagodnji. Kiedy Serbowie z powodu skrajnego wyczerpania zrezygnowali z prób przepędzenia ich z powrotem przez rzekę, Potiorek tymczasowo zawiesił działania na dolnej Drinie, ciesząc się z chwili wytchnienia, aby zająć się krytyczną sytuacją na tyłach prawego skrzydła.

Podczas gdy główna bitwa szalała, serbska armia Užice 15-go września nagle przekroczyła górną Drinę pod Bajina Baštą i Vysegradem, podczas gdy jednocześnie dwa oddziały czarnogórskie po jej lewej stronie ruszyły na twierdze Sarajewo i Kalinovik. Austriacy, skupieni na ofensywie, pozostawili małe oddziały tylko na prawym skrzydle i atak posunął się bardzo szybko. Potiorek początkowo miał nadzieję, że będzie on skierowany głównie przeciwko Sarajewu, które uważał za nie do zdobycia i rzeczywiście, wydaje się, że serbski dowódca wahał się z myślą o zdobyciu stolicy Bośni z powodów politycznych i wyobrażał sobie siebie w roli wyzwoliciela swoich rodaków-Słowian. Jeżeli tak było to, stanowczy rozkaz wojewody Putnika przywrócił go do rzeczywistości i nakazał maszerować na Vlasenicę, zajmując czoło linii kolejowej, która biegła doliną Krivaja za austriackim prawym skrzydłem. 27-go września Potiorek, który już zaczynał zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, uderzył w małą kolumnę z Bajina Bašta, zepchnął ją z powrotem do Driny i zdobył rozkaz, który ujawnił, jak poważne było zagrożenie. Putnik rozkazał armii Užice po zajęciu Vlasenicy ruszyć dalej na północ i zaatakować austriacką 6. Armię od tyłu, sam zaś ponowił atak od frontu.

Potiorek działał teraz szybko i z niezaprzeczalnym zapałem. Otrzymał niewielkie posiłki i był w stanie oszczędzić kilka brygad z frontu Driny. Serbowie, którzy 28 września zajęli Wlasenicę, napotkali znacznie silniejszy opór i zostali poddani ciężkim atakom. 4 października zapędzono ich z powrotem na stację kolejową, gdzie generał Bojanović meldował wojewodzie, że nie może już na nogach stać. Rzeczywiście został wyparty przez połączone ataki frontalne i flankowe i uparcie cofał się przez 8, 9 i 10 października, podczas gdy świeża kolumna austriacka z Sarajewa zaatakowała Czarnogórców po jego lewej stronie. Nadal wykorzystując swoją przewagę przy bardzo złej pogodzie, austriackie lewe skrzydło dotarło 14-go do Driny w Bajina Bašta; a do 25 października serbska tylna straż przekroczyła prawy brzeg w Vysehradzie. Niewielkie siły serbskie poważnie ucierpiały z powodu przypadkowych incydentów i braku dyscypliny ich czarnogórskich sojuszników, odważnych i dzielnych żołnierzy, którzy walczyli raczej w klanach niż w formacjach wojskowych. Żołnierze austriaccy zasługują jednak na wszelkie uznanie za energię, z jaką wydobyli swoich towarzyszy z okropnej sytuacji w dole Driny. 

Feldzeugmeister Potiorek oczyścił teraz Bośnię. Miał silne przyczółki nad Driną na terytorium wroga. Belgrad nie był w jego rękach, ale był dla Serbów bezużyteczny, będąc pod ciągłym ostrzałem swoich baterii lądowych i monitorów z rzeki. Z pewnością nie osiągnął wszystkiego, czego pragnął jego niespokojny i ambitny duch, a widok jego wielkiego imperium szachowanego w ten sposób przez małe państwo był upokarzający w oczach świata. Ale biorąc pod uwagę liczebność wrogich sił, w żadnym wypadku nie postąpił źle. Być może lepiej byłoby, gdyby teraz poprzestał na wzmocnieniu i pogłębieniu przyczółków nad Driną, oczyszczeniu Mačvy, aby zabezpieczyć swoją lewą flankę, a następnie nakazując wstrzymanie walk do wiosny. Panowała zła pogoda, zaczął padać śnieg. Postęp oznaczał porzucenie dobrych dróg Bośni i Węgier na rzecz złych Serbii. Z drugiej strony, według relacji jeńców i agentów, Serbowie byli jeszcze bardziej zmęczeni niż jego własne wojska i znacznie słabiej zaopatrzeni w amunicję. On sam został teraz, ku zniesmaczeniu Conrada [szef sztabu KuK], uwolniony spod kontroli austriackiego sztabu generalnego i stał się niezależnym dowódcą. Nie można powiedzieć, że się mylił, decydując się na wznowienie ofensywy.

Poniżej mapy i szkice z książki "Österreich-Ungarns letzter Krieg 1914–1918"

1. Front w drugiej połowie września- początku października
2. Mačva - przyczółek wojsk KuK [Kaiserliche und Königliche]
3. Ofensywa serbsko-czarnogórska na Vlasenicę
2c1a5493-b0d0-479d-8ebd-0f9591694086
82ec26ce-cf53-4e41-8cd1-5a6b38ad7c8d
499cd21f-3f50-4727-a2bc-39c05cd5a856

Zaloguj się aby komentować

Front Bałkański w I wojnie światowej na podstawie Cyril Falls "HISTORY OF THE GREAT WAR: MILITARY OPERATIONS MACEDONIA vol I" część druga

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

Walki, które nastąpiły po pierwszym austriackim ataku, przypominają nam długotrwałe walki między Austriakami a Francuzami nad Renem w 1796 roku. Wtedy, podobnie jak obecnie, za każdym razem kiedy ukończono przeprawę przez wielką rzekę, następował kontratak, który odrzucił napastnika z powrotem. Wtedy, tak jak teraz, rozproszenie wrogich sił dało armii zaatakowanej w jednym miejscu możliwość odwrócenia uwagi i zagrożenia komunikacji atakującego w innym. Obie strony były dobrze dopasowane, a austriacka przewaga w artylerii i transporcie była kompensowana przez ogólnie lepszą jakość serbskiej piechoty, która prawdopodobnie była gorsza od najlepszych austriackich pułków, ale znacznie bardziej niezawodna niż zniechęcone oddziały czeskie w armiach wroga.

Bitwa rozpoczęła się 12 sierpnia, kiedy szósta i piąta armia austriacka przekroczyły Drinę w kilku punktach między Wyszegradem a Bjeliną. Serbskie oddziały osłaniające opóźniały ich natarcie, wiec ich postęp był powolny, chociaż 5 Armia dotarła do Krupanj, 15 mil na wschód od rzeki, 16 sierpnia. Serbska 2. i 3. armia natychmiast ruszyła na zachód, aby stawić czoła zagrożeniu, a 20 sierpnia po gorących walkach wypędziła 5. Armię z powrotem przez Drinę. Wydaje się, że 6. Armia, której pod Wyszegradem przeciwstawiała się jedynie słaba Armia Uzic, została zatrzymana raczej przez brak sukcesów u sąsiada, niż przez wysiłki Serbów, a jej wysiłek był dziwnie słaby. Pierwsza tura zakończyła się zdecydowanie na korzyść "wojewody" Putnika, który pokazał, że brak informacji nie musi być zgubny dla pilnującego głowy dowódcy. Nieświadomy tego, gdzie miał nastąpić główny cios, a wręcz oszukany w tej kwestii, utrzymywał możliwość manewrów w centralnej pozycji, dopóki nie upewnił się o zamiarach wroga, a następnie uderzył z całej siły. Dywersja obu walczących nie powiodła się. Austriacka 2. Armia wysłała oddział przez Sawę i zdobyła Šabac, ale wycofała go 20 sierpnia. Dalej na południowym zachodzie Czarnogórcy przekroczyli granicę z południową Bośnią, ale szybko zostali wypędzeni.

Nadeszła kolej Serbów, aby przejść do ofensywy, narzuconej im przez Rosję, do której byli tym bardziej skłonni, ponieważ dowiedzieli się o wyjeździe prawie całej 2. Armii austriackiej oraz o tym, że Sawa i Dunaj były lekko osłaniane. W rzeczywistości Potiorek był zmuszony przesunąć swoje armie na północ, ale od ujścia Driny do Sawy jego wojska były ledwo widoczne. 6 września serbska 1. Armia przekroczyła Sawę i wkroczyła na żyzną równinę Syrmii, gdzie została powitana przez mieszkańców z szaleńczym entuzjazmem. Już na początku jego lewe skrzydło spotkała tragedia; gdyż dywizja, która przekroczyła Sawe pomiędzy Jarak i Mitrovicą, została zaatakowana, zanim zdążyła przeprawić się z amunicją i zepchnięta na most, który został zniszczony przez uciekinierów. Tutaj 5000 ludzi złożyło broń. Na południowym wschodzie, w wielkiej pętli Sawy, osiągnięto znaczny postęp, a granica natarcia została osiągnięta 11-go września, będąc prawie 20 mil od miejsca przeprawy. Książę Aleksander wkroczył do Zemlina, które leży naprzeciw Belgradu, pomiędzy Sawą a Dunajem.

Potiorek tymczasem przygotowywał się do naprawienia swojej pierwszej porażki. Miał nadzieję na bułgarską interwencję, ale teraz otrzymał wiadomość, że jest to mało prawdopodobne. Kiedy usłyszał, że Serbowie przeprawili się przez Sawę, zdecydował – jak się wydawało rozsądnie – że najlepiej będzie przeprowadzić zaplanowaną już ofensywę przez Drinę i przypuścił ją 8-go września. Sprawy jednak potoczyły się bardzo źle. Piąta Armia po lewej stronie została odparta, tracąc 4000 ludzi. Po prawej stronie 6. Armia radziła sobie znacznie lepiej w górze Driny i ustanowiła przyczółki z niewielkimi stratami, ale jej postęp na wschód w tym trudnym kraju został wkrótce spowolniony. 11-tego września Potiorek odniósł znaczny sukces. Szósta Armia wyparła Serbów ze wzgórz Jagodnja na zachód od Krupanj i w ten sposób zajęła silną pozycję jakieś osiem mil na wschód od Driny. Stało się to dla niego w bardzo szczęśliwym momencie, gdy serbski atak na Syrmię osiągnął swój szczyt i skutecznie zmusił Serbów do wycofania się z terytorium Austrii. Do 14 Serbowie ewakuowali Syrmię. Dwie z ich dywizji z północnej flanki ruszyły na południe w drodze przyspieszonych marszów i do 17-tego obie dywizje rzuciły się do bitwy, aby skontrować postęp wroga z zachodu.

Poniżej mapy i szkice z książki "Österreich-Ungarns letzter Krieg 1914–1918"

1. Pozycja wojsk po mobilizacji 12 sierpnia (2 Armia austro-węgierska znajduje się na froncie serbskim zamiast galicyjskim)
2. Pozycja wojsk 19 sierpnia (w przeddzien rozpoczęcia działań na froncie galicyjskim)
3. Pozycje wojsk 5 września (po wyparciu wojsk austro-węgierskich z Serbii - na froncie galicyjskim w tym czasie Rosjanie zdobyli Lwów)
4. Pozycje wojsk 11 września (Serbowie zajmują węgierską Syrmię)
f2672abc-971f-4952-936e-b985d88c07f6
ee770551-33c9-4455-b244-90dc0e59b22c
186cda52-48ba-4a88-adc4-d4193519b099
2041937a-4250-4c1c-8afb-af9d4233916e

Zaloguj się aby komentować

Front Bałkański w I wojnie światowej na podstawie Cyril Falls "HISTORY OF THE GREAT WAR: MILITARY OPERATIONS MACEDONIA vol I" część pierwsza

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

Ponieważ seria wpisów dotyczących I wojny światowej na Pacyfiku zbliża się powoli do końca postanowiłem wrzucić kilka wpisów dotyczących kolejnego "zapomnianego" frontu tej wojny - frontu bałkańskiego. Wspólny tag to #VoivodePutnik

Po wypowiedzeniu wojny przez Austro-Węgry Serbii w dniu 28 lipca 1914 r. Włochy, Bułgaria, Rumunia, Grecja i Turcja zdecydowały się zachować neutralność. Spośród nich tylko Turcja przystąpiła do wojny przed końcem 1914 r., chociaż Austriacy w swoich atakach na Serbię nieustannie podążali za "błędnym ognikiem" bułgarskiej interwencji. Czarnogóra natychmiast stanęła po stronie Serbii.

Sytuacja Serbii była mniej beznadziejna, niż wydawało się całemu światu, miała jednak pewne poważne wady. Serbia miała odważną, dobrze dowodzoną i dobrze wyszkoloną armię. W Kragujevacu dysponowała dobrym arsenałem, choć jego produkcja okazała się zupełnie niewystarczająca dla potrzeb tej wojny. Jej północną granicę tworzyły rzeki Sawa, czyli Save, i Dunaj, które łączą się w Belgradzie; jej zachodnia część dopływ Sawy, Drina, również stanowi potężną barierę. Czarnogóra w 1914. była małym, ale mocnym sojusznikiem; nie groziło z tej strony żadne wielkie niebezpieczeństwo. Średnie zagrożenie z Albanii, a na południu wcale nie było zagrożenia ze strony Grecji, jeśli już to można było szukać pomocy z tej strony. Jej wschodnia granica z Bułgarią to inna sprawa i tutaj istniało poważne ryzyko, że jej dawny wróg ją zaatakuje, prawdopodobnie czekając, aż zaangażuje się głęboko w Austrię na północy. 

Inne jej wady to, po pierwsze, gorsza jakość jej wyposażenia i komunikacji w porównaniu z austriackimi, a po drugie, fakt, że jej stolica Belgrad, jedyne znaczące miasto leży pomiędzy prawym brzegiem Sawy i Dunaju, jest nie do obrony i może zostać ostrzelany z dział polowych z terytorium Austrii. W rzeczywistości rząd musiał natychmiast opuścić miasto i udać się do Niszu, głównej twierdzy kraju, ale małego miasteczka liczącego nie więcej niż 25 000 mieszkańców. Nie było wątpliwości, że Austria będzie w stanie pokonać Serbię, jeśli Rosja nie interweniuje na jej korzyść. Wiadomość o mobilizacji Rosji została zatem przyjęta przez jej rodaków z wielkim entuzjazmem.

Zmuszona do pozostawienia części swoich żołnierzy w Macedonii, aby pilnowali granicy z Bułgarią, Serbia zdołała skoncentrować znaczne siły na północy, aby chronić się przed austriackim zagrożeniem; ale prawie połowa składała się z żołnierzy „Drugiego Banu”, czyli Landwehry. Trzy główne armie, pierwsza (cztery pułki kawalerii i 52 bataliony), druga (jeden pułk kawalerii i 64 bataliony) i trzecia (około 35 batalionów), skoncentrowały się na południowym wschodzie, południu i południowym zachodzie Belgradu. Dowiedziawszy się o dużej koncentracji na północ od Sawy i Dunaju, Serbowie spodziewali się głównego ataku z tej strony; ale stacjonowali na dobrych pozycjach, aby w razie potrzeby skierować się w stronę Dunaju, Sawy lub Driny. Inna tak zwana Armia - Armia Uzicka (24 bataliony), zebrana w miejscu, od którego wzięła swoją nazwę, na linii kolejowej Nisz-Sarajewo, przygotowana była do współpracy z Czarnogórcami. Naczelne dowództwo nominalnie znajdowało się w rękach młodego regenta księcia Aleksandra, faktycznie w rękach doświadczonego weterana, Voivode (marszałka) Putnika.

Austriacy skoncentrowali trzy armie: drugą, piątą i szóstą. Zgodnie z planem opracowanym długo wcześniej przez austriackiego szefa Sztabu Generalnego, generała Conrada von Hoetzendorffa, 5. i 6. Armia miały zaatakować na wschód przez Drinę, zapewniając jednocześnie ochronę Bośni, podczas gdy 2. Armia zaatakowała na południe przez Sawę i Dunaj. Plan ten i oparta na nim mobilizacja zakładały jednak kampanię przeciwko samej Serbii – wyprawę karną, jak by to określiła Austria. Załamał się natychmiast, gdy okazało się, że na pole bitwy wkracza także Rosja. 2. Armia skierować się teraz powinna do Galicji, lecz przerwanie trwającego już ruchu pociągów okazało się niemożliwe. W związku z tym 2. Armii nakazano zakończyć mobilizację i pozostać na Sawie i Dunaju do czasu oczyszczenia północnych linii kolejowych, a w międzyczasie ograniczyć się do demonstracji. Dwie pozostałe armie, posiadające 140 000 karabinów, były liczebnie gorsze od sprzeciwiających się im Serbów, którzy mieli około 180 000 karabinów z Pierwszego[poborowi 20-30 lat] i Drugiego Banu[poborowi 31-37 lat]. 
Mała armia czarnogórska musiała zostać powstrzymane przez oddziały garnizonowe południowej Bośni i Hercegowiny, liczące około 40 000 ludzi od Sarajewa do Cattaro. Nowy plan zakładał przeprawę przez Drinę i przedostanie się przez dwie doliny biegnące na wschód i zachód, dolinę Jadaru, dopływu Driny, i Detinji, której źródło znajdowało się dość blisko Driny, ale płynęło na wschód do Morawy. Naczelne dowództwo nad obiema armiami powierzono Feldzeugmeisterowi Potiorkowi, dowódcy 6. Armii, energicznemu oficerowi o wysokiej reputacji, który dobrze znał kraj, będąc gubernatorem Bośni.

Kraj na wschód od Driny znacznie zmienia swój charakter z północy na południe. Na wschód od dolnej Driny, za wielkim zakrętem między nią a Sawą, znajduje się bogata równina znana jako Mačva, która podczas deszczowej pogody staje się bagnista. Zarówno Mačva, jak i bardziej na południe położone brzegi Driny są wzniesione przez Cer Planina, strome, zalesione pasmo górskie, które w rzeczywistości jest ostrogą połączoną niskimi przełęczami ze wzgórzami położonymi dalej na południe. Na południe od doliny Jadar, która wpływa do Driny na zachód od Cer Planina, wysokość stopniowo wzrasta, a kraj staje się coraz trudniejszy do prowadzenia kampanii. Przecina ją jednak jedno koryto, dolina Detinji, której kontynuacją jest dolina Zachodniej Morawy. Ale to ostatnia trasa ze wschodu na zachód, która ma jakąkolwiek wartość; dalej na południe kraj jest rzeczywiście górzysty, ze szczytami wznoszącymi się na wysokość ponad 6000 stóp, przystosowany jedynie do ruchu lekko uzbrojonych żołnierzy z artylerią górską.

Na obrazkach poniżej:
1. Od prawej Gavrilo Princip, Nedeljko Čabrinović i Trifun "Trifko" Grabež w parku w Belgradzie w maju 1914 roku.
2. Węgierska karykatura pijanego serbskiego żołnierza na ośle, który za pasem ma dwa noże i pistolet, sprzed wybuchu wojny 1914 roku.
3. Austriacka mapa Serbii sprzed wybuchu wojny pokazująca teren przyszłych działań wojennych.
b96f1e49-ce87-4e13-af39-f527c551bff2
b111fc89-e58a-46c6-bebd-858084a03505
6360241e-b731-4e7a-b019-70faab1909d9
Hans.Kropson

Ponieważ z powyższej mapy wyszła zupełnie nieczytelna "akwarela do kuchni" to poniżej załączam mapę pokazującą mobilizację armii cesarsko-królewskiej w sierpniu 1914 roku.

4802e91f-caac-4a8b-aadb-a1f10abea20a

Zaloguj się aby komentować

Szturm niemieckiej twierdzy Tsingtao 31.10 - 07.11.1914

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 16 na podstawie THE FALL OF TSINGTAU By JEFFERSON JONES wyd w 1915 roku" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

Walki toczące się w godzinach wieczornych 6 listopada 1914 roku zmusiły mały niemiecki garnizon [pułk piechoty] w Tsingtao do stawienia najsilniejszego oporu przeciwko nieuniknionemu. Przez ponad dwa miesiące toczyli wojnę z małymi żołnierzami odzianymi w khaki z Imperium Nippon, nie z nadzieją na ostateczne zwycięstwo w walce, ale po prostu po to, by odroczyć godzinę w której będą musieli złożyć broń i być upokorzonym, widząc flagę Wschodzącego Słońca zastępującą sztandar ich Ojczyzny nad fortecami niemieckiego protektoratu. Nadeszła ta godzina. 

Dwadzieścia pięć jardów od frontowego wału, który otaczał fortece Tsingtao na przestrzeni trzech mil od Zatoki Kiaochow po prawej stronie do Morza Żółtego po lewej stronie, umocniła się linia frontu japońskich i brytyjskich sił ekspedycyjnych. Za tą linią okopanych bojowników znajdowała się kolejna linia i trzecia, a za nią wielkie, masywne dwudziestoośmiocentymetrowe działa oblężnicze Japończyków, które w różnych porach dnia strzelały pociskami z ogłuszającym rykiem, siejąc śmierć wewnątrz twierdzy jako przypomnienie dla członków garnizonu, że Niemcy muszą opuścić Azję.

Gdy tej nocy stałem na tyłowej linii japońskiej w pobliżu ziemianki generała Kamio i patrzyłem w stronę niemieckiej fortecy w Tsingtao, scena która się przede mną rozgrywała, przypominała spektakularną wystawę pirotechniczną. Smugowe pociski wystrzeliwane nieustannie z niemieckich fortów wybuchały na niebie i przez kilka minut nieustannie oświetlały pole poniżej. Japońską piechotę można było zobaczyć przed świeżymi okopami, umieszczającymi worki z piaskiem itp., a gdy ciemność ponownie pokryła pole, na kilka sekund panowała śmiertelna cisza, po czym otwierały się karabiny maszynowe wzdłuż ścian redut fortów Tsingtao. Z całego pola przed nami pojawił się jaskrawoczerwony błysk płomieni, gdy działa polowe i oblężnicze weszły do akcji, a echo ich głębokiego, ryczącego tonu w końcu opadło w rozdzierający pom-pom niemieckich ciężkich karabinów maszynowych, gdy próbowali sprawdzić postęp japońskich saperów. 

Około północy ogień w fortach Tsingtao nieco osłabł — jak się później okazało, w związku z rozdawaniem zapasów amunicji — i odnotowując ten stan rzeczy, generał Yamada, którego ludzie okopali się przed fortami 2 i 3, wysłał oddział, aby dowiedzieć się o stanie garnizonu znajdującego się na przeciwko. Mężczyźni zbliżyli się do ścian redut, zeszli dziesięć stóp w dół i stanęli twarzą w twarz z zasiekami z drutu, szerokimi na dziesięć jardów i biegnącymi przez całą długość wału. Nie było widać Niemców. 

Wezwano posiłki, gdy straż przednia przecinała zasieki, a o godzinie 1 w nocy 7 listopada generał Yamada z ponad trzystu ludźmi znalazł się za centralnymi wałami niemieckich fortów. W międzyczasie, silnie chroniony ze wszystkich stron deskami i workami z piaskiem, oddział dwustu Niemców z karabinami maszynowymi obserwował zbliżanie się ludzi generała Barnardistona, którzy stacjonowali na prawo od generała Yamady. Niemcy nie byli świadomi, że Japończycy zdobyli wał, gdy nagle wartownik usłyszał w atramentowej ciemności przed sobą japońskie głosy i dał sygnał do alarmu. 
Wybiegając ze swojej małej fortecy w workach z piaskiem, niemiecki oddział pospieszył w cieniu wału reduty w stronę podejść do kazamat, mając nadzieję, że w ten sposób dotrze do swoich towarzyszy stacjonujących pięćset jardów dalej, wzdłuż wałów kazamat. Niektórzy niewątpliwie dotarli do celu, ale większość mężczyzn została zastrzelona przez Japończyków, gdy biegli w kierunku podejść, nieświadomi obecności japońskich żołnierzy.

Zdobycie fortów 2 i 3 przez generała Yamadę zostało szybko zgłoszone generałowi Horiuchi i w ciągu godziny jego ludzie zdobyli forty 4 i 5 przy niewielkim oporze Niemców. Generał Johoji, po prawej stronie, z brytyjskimi siłami ekspedycyjnymi po jego lewej stronie, pod dowództwem generała Barnardistona, również posunął się naprzód z wiadomością o zajęciu pozycji, ale wydawało się, że garnizon Tsingtao skoncentrował swoje siły na tej pozycji i natarcie generała Johoji spotkało się z zaciętym oporem. Wykorzystując jako osłonę wysoko nasypaną drogę ze żwiru, biegnącą z Litsun do Tsingtao, siły brytyjskie były w stanie przedostać się do ścian reduty Tsingtao bez większych strat, a po wyrwaniu dziury w kamiennej strażnicy były w stanie zdobyć fort. Zaraz po zdobyciu Fortu nr 1 przez Brytyjczyków o godzinie 6:30 generał Johoji zajął fort na wybrzeżu. 

Niemiecki front i druga linia obrony były teraz w całkowitym odwrocie w kierunku trzech fortów górskich: Ilitis, Bismarck i Moltke. Około ćwierć mili za zdobytymi redutami i fortyfikacjami kazamat. Generał Yamashita, szef japońskiego sztabu, zdając sobie sprawę z osłabionego stanu Niemców, rozkazał generałowi Yamada i generałowi Horiuchi ruszyć z oddziałami saperów i piechoty i rozpocząć generalny atak. 

Po tygodniach spędzonych w zalanych deszczem okopach siły atakujące bardzo chciały rozpocząć starcie wręcz, które ostatecznie oznaczało kapitulację Tsingtao, więc po wydaniu rozkazu wybiegli z okopów przez wały reduty i za przednią straż japońską rozpoczynając szarżę na strome zbocza górskich fortec Tsingtao, które wznosiły się na ponad tysiąc stóp. Z bagnetami przed sobą, błyszczącymi w blasku porannego słońca, wznoszącymi się niczym kula ognia znad horyzontu Morza Żółtego, atakujące siły szarżowały na zbocza. 

Dwie armaty na Ilitis Fort zostały wyciszone kilka dni wcześniej; cztery duże dwudziestoośmiocentymetrowe moździerze znajdujące się w tym samym forcie były bezużyteczne do walki na zboczach Ilitis, podczas gdy pozostałe działa, wchodzące w skład niemieckiego wyposażenia, zostały tak umieszczone i zapakowane w worki z piaskiem na tyłach fortów, że nie mogły być szybko przesunięte do przodu i wykorzystane do pracy na stromych zboczach prowadzących na ich szczyt. 

Używano karabinów i karabinów maszynowych. Japończycy, gdy szarżowali na zbocza, zostali zmiażdżeni przez karabiny maszynowe, ale oni nadeszli ze wszystkich stron — 17 000 ludzi przeciwko 3800. 
Niemiecki garnizon nie mógł się utrzymać i nagle zauważono, że biała flaga została wywieszona w pobliżu rezydencja generalnego gubernatora Meyera-Waldecka. 

Kapitulacja nastąpiła 7 listopada 1914 roku o 7:05 rano, gdy biała flaga wciągnięta została na szczyt masztu, powietrze wokół fortów zostało nagle rozerwane przez „banzaiing” zwycięskich wojsk. Wiwat nie ustawał przez dwadzieścia minut, aż w końcu został zastąpiony pojawieniem się flagi Wschodzącego Słońca powiewającej na szczytach każdego fortu i wzgórza w okolicy. 

W ten sposób nagle skończył się niemiecki sen o dominacji na Dalekim Wschodzie.
3bc2705f-7011-47a1-9786-e4351d10513e
9163c4b0-5ba9-4d7e-9191-074bd4ac7a6d
d1984966-07c8-49eb-95ea-0aaf1f67220d
cfe41fd1-b675-45a4-aaf9-7cdecb92b71b
d12b452f-b292-4d85-86b2-4310f27a759a

Zaloguj się aby komentować

Szturm twierdzy Tsingtao 31.10 - 07.11.1914

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 15 na podstawie THE FALL OF TSINGTAU By JEFFERSON JONES wyd. w 1915 roku" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

Czwarty dzień walk pod Tsingtao był niewątpliwie najcięższym z oblężenia. Mając już wyciszone dwa działa w Forcie Ilitis i siły japońskie mocno napierające na Niemców przed wałami redut, garnizon Tsingtao praktycznie zrezygnował z obrony swoich fortów na wybrzeżu i z wyjątkiem sporadycznych strzałów z Ilitis, pancerniki na Morzu Żółtym mogły dowolnie bombardować Tsingtao. Wtedy to Japończycy, słynący już ze swojej wiedzy wojskowej, zastosowali, prawdopodobnie po raz pierwszy od rozpoczęcia działań wojennych na morzu, technologię radiową do oznaczania strzałów z armat na morzu. Na tyłach japońskich linii ustawiono wieżę obserwacyjną marynarki, a tam za odpornym na bomby schronem okopało się kilku żołnierzy piechoty morskiej z rogatymi teleskopami skierowanymi na forty Tsingtao. Gdy tylko pocisk wyląduje, jeden z żołnierzy dzwoni do stacji radiowej w pobliżu Lauschan z dokładną lokalizacją wybuchu i natychmiast wiadomość zostanie przekazana okrętom wojennym stojącym na morzu. W ten sposób strzelcy japońskich i brytyjskich okrętów wojennych chwilę po każdym strzale wiedzieli, czy wielkie pociski trafiają w niemieckie forty. W rezultacie niewiele pocisków zostało zmarnowanych. Dobrze wyposażeni w mapy oficerowie artylerii mogli zlokalizować miejsce, w którym spadł pocisk. Gdy to nie było „trafienie”, cel wielkiego działa zostałby zmieniony, kierując się zawsze przez radio. 

Na lądzie Japończycy regulowali ostrzał w podobny sposób. Każdego ranka na tylnej linii zakotwiczano balon obserwacyjny, a dzięki połączeniu telefonicznemu obejmującemu każdą część pola obserwacyjnego obserwatorzy mogli znacznie zwiększyć skuteczność strzelania. Powoli niemieckie reduty i wały skrzydłowe zaczęły się zapadać pod wpływem silnych uderzeń, a jednocześnie zauważono, że zygzakowate linie japońskich "saps" [okopów] nieustannie zbliżają się do niemieckiej linii obrony frontu.

Po prawej stronie, w pobliżu Zatoki Kiaochow, strzelanina była niezwykle silna. Generał Johoji z generałem Barnardistonem po lewej stronie mocno napierał na okopanych Niemców przed fortem Moltke. Wczesnym rankiem generał Johoji wysłał oddział przeciwko trójkątnemu fortowi przepompowni, uznając za rozsądne, aby nie kierować w to miejsce dział oblężniczych, ponieważ fort może zostać zniszczony, a dopływ wody w mieście zostanie odcięty, gdyby weszło tam wojsko po zdobyciu Tsingtao. Oddział zbliżył się do fortu bez żadnego oporu ze strony Niemców i otaczając go odkrył, że znajduje się tam mały garnizon, który zabarykadował się w środku. Japończycy nakazali żołnierzom poddanie się, grożąc wysadzeniem miejsca w powietrze. Otworzyły się stalowe drzwi i wyszło dwudziestu trzech Niemców. Zdobycie tego fortu było kluczem do ostatecznego ataku Japończyków, gdyż pozostawił on fort centralny i reduty wystawione na ogień. 

Opuściliśmy generała-dowódcę Kamio wcześnie rano, po wypiciu z nim herbaty w jego małej ziemiance niedaleko bazy Prinz Heinrich Berg i udaliśmy się na tylną linię, tam, aby obejrzeć ogień nowego dwudziestoośmiocentymetrowego działa działa oblężniczego, które właśnie ustawiano w pobliżu rzeki Litsun. Gdy zbliżaliśmy się do tej linii, japońskie baterie z tyłu otworzyły ogień i usłyszeliśmy pocisk przecinający powietrze z hałasem przypominającym gigantyczną rakietę. Przez zygzakowate "saps", głębokie na dziesięć stóp, skradaliśmy się, teraz trzymając się brzegu okopu, z okazjonalnymi przystankami, aby zrobić miejsce dla noszy niosących rannych z linii frontu. Ranni i zabici wyglądali tak samo, tylko nosze z poszkodowanym, duże, ciężkie, zakrwawione płótno, z być może zwisającym ramieniem lub wystającym ciężkim butem. 

Cały dzień spędziliśmy na tylnej linii, aż burza śnieżna, podobna do tej w zachodniej Kanadzie, nie zagnała nas do pobliskiego "koksownika" z rozżarzonym węglem w punkcie obserwacyjnym marynarki. Tutaj z teleskopem, okopało się kilku żołnierzy piechoty morskiej, którzy starali się oznaczyć ogień okrętów na Morzu Żółtym. Późnym popołudniem ogień stał się niezwykle intensywny. Wydawało się, że Niemcy stawiają ostry opór Japończykom, aby nie zbliżyli się do ćwierć mili od wałów reduty. Piechota japońska jednak zbliżała się i gdy nad polem zapadł zmierzch, zobaczyliśmy jasny błysk pękających szrapneli z niemieckich fortów. Był to pierwszy pocisk tego typu wystrzelony przez Niemców podczas oblężenia. Można było policzyć dziesięć, dwanaście, piętnaście, a czasem nawet dwadzieścia pocisków odłamkowych eksplodujących na raz, wszystkie w linii prostej, nad japońską linią frontu, a potem nad polem błyskały wielkie niemieckie reflektory. Pociski spadały na piętnastu lub dwudziestu japońskich saperów na szczycie okopów, umieszczających worki z piaskiem, a następnie błysk znikał. Chwila ciszy i potem pom-pom-pom-pom-pom! karabiny maszynowe wzdłuż ścian reduty otwierały się i przez piętnaście minut strzelały do świeżych okopów. Biada człowiekowi, który w takim pożarze został ranny z dala od okopu. Wystawiony na działanie wszystkich rodzajów broni. Pracownicy Czerwonego Krzyża nie mogliby się do niego dostać i pozostawiono go na śmierć.

Przez całą noc strzelanina nie ustawała, a w promieniu wielu mil w głębi lądu ziemia drżała i odbijała się echem od wystrzałów. Tsingtao było teraz w ciemnościach, japońskie pociski unieruchomiły elektrownię i nie było błysku niemieckich reflektorów z fortów. Zamiast tego ich miejsce zajęły pociski smugowe i wybuchając wysoko nad ziemią nad okopanymi siłami brytyjskimi i japońskimi, zalały kraj światłem dziennym i nadały walkom spektakularny charakter. 

Czwartek, 5 listopada, wydawał się jedynie powtórzeniem tego, czego byliśmy świadkiem poprzedniego dnia. Forty Tsingtao były chmurą dymu i pyłu pochodzącego z setek pocisków spadających na ich zbocza. Rano wypiłem herbatę z generałem Kamio, a on powiedział mi, że powiadomi mnie wcześniej, kiedy wyda rozkaz ostatecznego ataku na forty, żebym mógł tego być świadkiem. Noc miała oczywiście posłużyć do zasłonięcia ataku i z tego, co wywnioskowałem z uwag oficerów sztabowych, miała to być ciężka sprawa, mogąca skutkować stratą być może więcej niż całego pułku – ośmiuset ludzi [sic]. 

„Och, Japończycy stają się zbyt niecierpliwi” – powiedział kapitan Shaw kilka godzin później w obozie Brytyjskiego Czerwonego Krzyża. „Szkoda będzie, jeśli zaatakują, bo jeśli to zrobią, stracę wszystkich moich ludzi. I to właśnie boli. Znam tych wszystkich ludzi, pracowałem z większością z nich przez lata i oni wszyscy to dobrzy chłopcy. Nienawidzę ich tracić. W rzeczywistości wszyscy brytyjscy oficerowie w Tsingtao, gdy usłyszeli, że japońscy oficerowie sztabowi planują szturm na fortyfikacje Tsingtao, byli przygnębieni. Brytyjczycy preferowali wolniejsze i mniej kosztowne metody niż te, na które nalegał japoński dowódca. 

Wydawało się, że punkty widzenia obu armii zależą od oceny wartośći żołnierza: zawodowego, takiego jak żołnierz Wielkiej Brytanii i żołnierza z poboru, jak żołnierz Japonii. Ale żołnierzy zawodowych nie było dużo i nie mogło wystarczyć do szturmu. Generał Barnardiston, podobnie jak pozostali oficerowie, nie chcieli ich poświęcić. Jednak generał brytyjski, będący pod rozkazami generała Kamio, naczelnego dowódcy sił oblężniczych, musiał podporządkować się planom tego ostatniego. Z powodu braku amunicji w Tsingtao atak, który miał miejsce dwa dni później, nie okazał się tak kosztowny w stratach, jak początkowo oczekiwano. 

Późnym popołudniem japońska flota blokująca zbliżyła się do południowego krańca wejścia do Zatoki Kiaochow i rozpoczęła bombardowanie miasta Tsingtao. Początkowo mieszkańcy Tsingtao nie byli w stanie zlokalizować źródła ostrzału, ponieważ okręty były osłonięte na morzu przez przylądek Jaeschke. Jednak dla samego miasta był to jedyny ekscytujący moment całej wojny. W związku z tym, że pociski spadły prosto na miasto i w okolice hotelu Prinz Heinrich, który służył jako szpital, zarządzono pospieszną ewakuację w poszukiwaniu schronienia w dalszej części miasta. Wszyscy zeszli do piwnic i tam spędzili noc w śmiertelnym strachu przed wielkimi pociskami, które co kilka minut uderzały w ściany budynków. 
Tej nocy siły japońskie posunęły się dwieście metrów pod ciężkim ostrzałem Niemców. Burza śnieżna, po której nastąpił deszcz, wypełniła okopy wodą głęboką na stopę i to właśnie w nich znalazły się siły japońskie i brytyjskie podczas ostatniego dnia oblężenia. Piątek, 6 listopada, był gorzkim porankiem. Nad Morzem Żółtym wiała wichura rozciągająca się na odległość czterdziestu mil, a termometr wskazywał dwa stopnie poniżej zera. Nawet dla tych z nas, którzy mieli szczęście znaleźć się w pobliżu "koksowników", nie było zbyt komfortowo. W okopach żołnierze stali w wodzie, bez płaszczy, wielu bez rękawiczek, z rękami na zimnej stali, bez ciepła ognia przez ostatnie trzy dni i tylko z dodatkową porcją gorącej herbaty. Przez cały dzień słychać było wybuchy wystrzałów, lecz kiedy wróciłem do kwatery generała Kamio, wszyscy byli przekonani, że jeszcze tylko jeden dzień tego, a potem nocny atak piechoty.
829ab67b-11f4-4dda-9abe-22ec0aca4fd6
2cc36bc1-4165-4773-9353-e6d0447f8f72
707e15b2-a17a-4bbe-8d29-dcf40ce49d7c
1b4a03eb-3d97-4377-9069-cf130c3aa403
a508d3b9-541c-4ff5-b354-21fa2395bace

Zaloguj się aby komentować

Szturm niemieckiej twierdzy Tsingtao 31.10 - 07.11.1914

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 14 na podstawie THE FALL OF TSINGTAU By JEFFERSON JONES wyd w 1915 roku" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

W czasie gdy Admirałowie Cradock and von Spee zaczęli zbliżać się do siebie u wybrzeży Chile co doprowadziło do bitwy pod Coronelem i śmierci brytyjskiego (Kontr)Admirała wraz z całą załogą krążowników "Good Hope" i "Monmouth" na drugim końcu Pacyfiku w niemieckim Protektoracie Kiaochow w Chinach rozpoczął się szturm bazy Tsingtao przez siły japońsko-brytyjskie.

Wojna jak w teatrze! Nigdy wcześniej nie słyszałem o możliwości bycia świadkiem współczesnych działań wojennych – ataku okrętów wojennych, ostrzału piechoty i artylerii, rozpoznania sterowców nad liniami wroga, natarcia z tyłu posiłków i zaopatrzenia – a wszystko to naocznie za jednym zamachem. Jednak po trzech dniach obserwowania oblężenia Tsingtao z pozycji na górze Księcia Henryka [Prinz Heinrich Berg], tysiąc stóp nad poziomem morza i zaledwie trzy mile od oblężonego miasta, jestem pewien, że faktycznie istnieje coś takiego jak teatr wojenny. 

31 października, w rocznicę wstąpienia cesarza Mutsuhito na tron Japonii, rozpoczęło się faktyczne bombardowanie Tsingtao. Wszystkich mieszkańców małej chińskiej wioski Tschau-tsun obudził wcześnie rano warkot niemieckiego Taube [samolot] przeprowadzającego zwyczajową inspekcję kwatery głównej japońskich oficerów sztabowych. Wszyscy szybko się ubrali i po pospiesznym śniadaniu wyszli na południowy kraniec wioski, patrząc w stronę Tsingtao. Z miasta unosiła się wielka czarna kolumna dymu i wisiała niczym całun nad oblężonymi.

Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jedno z sąsiednich wzgórz zamieniło się w aktywny wulkan i emituje tę kolumnę dymu, ale japońscy oficerowie, którzy stali wokół nieoświeconych widzów, wyjaśnili, że paliły się zbiorniki z ropą w Tsingtao. Ponieważ bombardowanie Tsingtao miało rozpocząć się wcześnie rano, zaproszono nas do towarzyszenia członkom sztabu japońskich i brytyjskich sił ekspedycyjnych w podróży na górę Prinz Heinrich Berg, aby tam obejrzeć szturm miasta. Kiedy dotarliśmy na szczyt, naszym oczom ukazał się teatr działań wojennych niczym mapa. Po lewej stronie znajdowały się krążowniki japońskie i brytyjskie na Morzu Żółtym, przygotowujące się do bombardowania Tsingtao. Poniżej znajdowała się bateria japońska, stacjonująca w pobliżu domu Meckerów, którą Niemcy spalili podczas wycofywania się z gór. Bezpośrednio przed nami znajdowało się miasto Tsingtao z austriackim krążownikiem Kaiserin Elisabeth pływającym w porcie, podczas gdy po prawej stronie widać było niemieckie wybrzeże oraz centralne forty i reduty, a także okopane wojska japońskie i brytyjskie. 

Właśnie usiedliśmy wygodnie między dużymi, postrzępionymi skałami, gdzie byliśmy pewni, że nie znajdujemy się na prostej linii z działami wroga, gdy nagle pojawił się błysk, jakby ktoś skierował duże złote lustro na polu za nimi w prawo. Mała kolumna czarnego dymu uniosła się nad jednym z japońskich „saps”, czyli okopów, a minutę później ci z nas, którzy znajdowali się na szczycie Prinz Heinrich Berg, usłyszeli ostry huk działa polowego. „Panowie, przedstawienie się rozpoczęło” – powiedział brytyjski kapitan, zdejmując czapkę i poprawiając „operową” lornetkę. Ledwo to powiedział, ze wszystkich stron rozległ się huk wystrzałów, jak gdyby ktoś korzystał z gigantycznej kręgielni. Wszędzie dolina na tyłach Tsingtao jaśniała złotymi błyskami lub błyskami wystrzałów, a jednocześnie wokół niemieckich baterii, gdzie wybuchł jakiś japoński pocisk, nagle pojawiały się wielkie chmury niebiesko-białego dymu. W pobliżu większego portu Tsingtao można było zobaczyć płomienie trawiące duże zbiorniki Standard Oil i Asiatic Petroleum Company. Później dowiedzieliśmy się, że zostały one zapalone od ogromnych pocisków, które japońskie bomby skierowały na tanki, a pękające zbiorniki wyrzuciły płonący olej na budynki marynarki wojennej i przyległe nabrzeża.

Okręty wojenne na Morzu Żółtym otworzyły ogień do Fortu Ilitis i przez trzy godziny bez przerwy kierowaliśmy nasze lornetki na pole bitwy, na Tsingtao i na okręty wojenne. Z lornetek na centralnej reducie Niemców obserwowaliśmy skutki japońskiego ognia, aż naszą uwagę przykuł huk dział z niemieckiego Fortu A, na małym półwyspie wystającym z zatoki Kiaochow na wschód. Widzieliśmy, jak wielkie działo oblężnicze tego fortu wznosi się nad bunkrem, celuje w okręt wojenny na morzu, strzela, a następnie szybko opada w dół. A potem odwracaliśmy wzrok w stronę okrętów wojennych i dostrzegliśmy fontannę wody dwieście metrów od okrętu, w który uderzył pocisk. 

Przeskanowaliśmy miasto Tsingtao. Stupięćdziesięciotonowy dźwig w większym porcie, który widzieliśmy wcześniej tego dnia i o którym mówiono, że jest największym dźwigiem na świecie, zniknął, pozostała tylko jego podstawa. Japoński pocisk porwał dźwig. Gdy słońce zaczęło chować się za Górami Perłowymi na zachodzie, nasze oczy nagle przyciągnęły falujące błyski ognia w pobliżu Fortu Moltke. Odwracając wzrok, zobaczyliśmy, jak pociąg pancerny pchany przez lokomotywę wyskakuje nagle z cieni twierdzy, przejeżdża krótki odcinek wzdłuż torów linii kolejowej Shantung, która otacza zatokę Kiaochow, zatrzymuje się i następnie otwiera ogień do okopanych sił brytyjskich po ich prawej stronie. Z jego boku pojawiły się szybkie płomienie, gdy działa strzelały seriami do okopów, a potem silnik szybko wyciągał baterię pancerną z powrotem za wzgórze i z pola widzenia. 

Jednak pierwszy dzień ostrzału japońskich żołnierzy miał głównie na celu sprawdzenie zasięgu różnych baterii. Podjęto także próbę wyciszenia linii fortów rozciągającej się na wschodzie od wzgórza Ilitis, w pobliżu stacji radiowych i sygnalizacyjnych na tyłach Tsingtao, do fortu [Moltke] na wybrzeżu w pobliżu płonącego zbiornika ropy na zachodzie. Częściowo im się to udało, dwa działa w Forcie Ilitis zostały wyciszone przez działa na morzu. 

1 listopada, drugiego dnia bombardowania, ponownie stacjonowaliśmy na szczycie Prinz Heinrich Berg. Od wczesnych godzin porannych siły japońskie i brytyjskie prowadziły ciągły ogień do niemieckich redut przed fortami Ilitis, Moltke i Bismarck, a kiedy dotarliśmy do naszej siedziby na teatr działań wojennych, wydawało się, że pociski spadały co minutę wokół niemieckich okopów. 

Japoński ogień był szczególnie silny w reducie Tai-tung-chen i wczesnym popołudniem, oglądana przez lornetkę polową, ta niemiecka reduta wydawała się dotknięta atakiem ospy, tak bardzo pożerana przez dziury powstałe po pękających japońskich pociskach . Do zmroku wiele części niemieckich redut zostało zniszczonych, łącznie z kilkoma karabinami maszynowymi. W rezultacie japońska linia frontu przesunęła się kilkaset metrów do przodu od podnóża wzgórz, na których stacjonowali wcześniej tego dnia. 

Dopiero trzeciego dnia bombardowania ci z nas, którzy stacjonowali na Prinz Heinrich Berg, zauważyli, że nasz teatr działań wojennych miał kurtynę, prawdziwą azbestową, która zasłaniała przed naszymi oczami ogień kierowany bezpośrednio przed nami. Dowiedzieliśmy się, że teatr wyposażony jest w doły, spadki, galerię dla widzów, wyjścia i orkiestrę huku armat i falujących, ryczących ckm-ów, ale natura zaopatrzyła go w kurtynę, która była dla nas czymś nowym. Dotarliśmy na szczyt góry około 11 rano, w chwili, gdy ciężkie chmury, najwyraźniej poruszone ciężkim bombardowaniem poprzedniej nocy, opadały do doliny Litsun i przed Tsingtao. Przez trzy godziny siedzieliśmy na szczycie, drżąc od podmuchu od morza i cały czas zastanawiając się, co dzieje się za kurtyną. Strzelanina nagle ucichła i mając przed oczami gęstą mgłę, wyobrażaliśmy sobie obrazy żołnierzy japońskich dokonujących ogólnego ataku na fort Ilitis, najwyraźniej klucz do Tsingtao, podczas gdy kurtyna teatru wojny była opuszczona. 

Jednak wczesnym popołudniem chmury się podniosły i dzięki lornetkom mogliśmy dostrzec świeże „saps” [okopy] japońskiej piechoty bliżej niemieckich redut. Bateria japońska, która dzień wcześniej stacjonowała pod nami, po lewej stronie, w pobliżu domu Meckerów, przesunęła się o pół mili i została zakwaterowana tuż za wioską Ta-Pau. Odwracając wzrok na Zatokę Kiaochow, odkryliśmy zaginięcie austriackiego krążownika Kaiserin Elisabeth, którego przeszukanie linii brzegowej nie mogło tego dnia wykryć. Później dowiedzieliśmy się, że Niemcy zatopili statek w Zatoce Kiaochow wczesnym rankiem, po pozbawieniu go całego przydatnego sprzętu wojennego.
dc706d15-4dd2-4c25-95af-22eec2491eb9
f84c9b6a-831f-488c-afe9-60c1dc61e410
e7dd9128-19ea-45e9-8aed-ba7dca0e05e0
e8012bdc-b085-4f89-b777-396729a83194
e3b2f3e4-0691-4463-8b77-bb8fcca8e210

Zaloguj się aby komentować

Bitwa pod Coronelem (Chile) 1 listopada 1914 roku 

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 13 na podstawie SIR JULIAN S. CORBETT "HISTORY OF THE GREAT WAR: NAVAL OPERATIONS vol I" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednie wpisy można znaleźć pod tagiem #Tsingtao

7 października 1914 roku Admirał Cradock na pokładzie krążownika "Good Hope" skierował się z powrotem na Falklandy aby uzupełnić zapasy węgla i poczekać na wzmocnienie swojej eskadry. Tymczasem reszta jego eskadry, krążowniki: "Monmouth", "Glasgow" i "Otranto" popłynęły do tajnej bazy węglowej w chilijskich fiordach [45°17'S 73°43'W], z zadaniem patrolowania i zakupu ciepłej odzieży w Valparaiso, gdzie popłynął samotnie "Glasgow".

Na Falklandach Admirała Cradock dowiedział się że "Canopus" [pancernik przed Dreadnought'owy z 1897 roku] dopłynie na Falklandy 15 października, a krążownik "Defence" został zawrócony z Malty do blokady Dardaneli i znajduje się jeszcze na Morzu Egejskim (!) o czym go wcześniej nie poinformowano. W ten sposób jego siły zostały osłabione o nowoczesny (1907 rok) krążownik rozwijający prędkość 23 węzłów i mający 4 działa kaliber 233 mm (więcej niż Scharnhorst czy Gneisenau).

"Canopus" (mający 4 działa kaliber 305 mm) dotarł na Falklandy dopiero w nocy z 18/19 października i po uzupełnieniu zapasów węgla (19/20.10) w czasie inspekcji (21.10) Admirała Cradoka okazało się że nie może rozwijać prędkości większej niż 12 węzłów (prędkość projektowa 18w), a dodatkowo wymaga naprawy, która musi być zrobione w czesie postoju na kotwicy i nie może wypłynąć następnego dnia.

22 października admirał Cradock na statku "Good Hope" popłynął, aby dołączyć do reszty eskadry w tajnej bazie węglowej. Nie mógł czekać, aż "Canopus" zakończy naprawę. Czas pojawienia się admirała von Spee już minął. Postanowił zatem opłynąć przylądek Horn, aby zobaczyć, czy wróg nie ucieknie tą drogą niezauważony na Atlantyk i polecił "Canopusowi", aby spotkał się z nim po drugiej stronie, przez Cieśninę Magellana. 

Obliczenia dotyczące ruchów admirała von Spee były dość dokładne. Dotarł on na Wyspę Wielkanocną 12 października. Tam dołączyły do niego „Leipzig” i „Dresden”, a po sześciodniowym pobycie wypłynął ponownie 18 października na pokładzie swoich dwóch ciężkich i trzech lekkich krążowników. Celem niemieckiej eskadry była Mas-a-fuera [33°41'S 80°47'W], samotna wyspa położona około 500 mil na zachód od Valparaiso, gdzie miała spotkać się ze statkami zaopatrzeniowymi czekającymi na nich w chilijskich portach. Graf von Spee dotarł tam 26 października 1914 roku.

Tego samego dnia (26.10) Admirał Cradock dołączył do okrętów Komandora Lucy (Monmouth, Glasgow i Otranto) w pobliżu tajnej bazy weglowej [45°17'S 73°43'W]. Obie wrogie eskadry dzieliło teraz mniej niż 700 mil morskich.
W swoim telegramie do Admiralicji pisał on, że ze względu na mała szybkość "Canopusa" oddzielił go od eskadry i zostawił jako osłonę dla statków zaopatrzeniowych. Domagał się także szybkiego dołączenia do niego krążownika "Defence", który właśnie dotarł tego dnia z Morza Egejskiego do brazylijskiego Pernambuko [8° 7'S  34°51'W] 

27 października Cradock skierował „Glasgow” ponownie na północ, do Coronel [37° 3'S 73° 9'W], gdzie mógł spodziewać się wiadomości od Admiralicji poprzez stację radiową w Montevideo. Dalsze instrukcje komandora Luce dotyczyły wysyłania telegramów w celu uzyskania informacji wywiadowczych i przechwycenia niemieckiego żaglowca, który rzekomo płynął w stronę wyspy Santa Maria w pobliżu Coronel.
Następnego dnia wezwał „Canopusa” i jego węglowce z Cieśniny, mając zamiar, gdy tylko usłyszy informacje od kapitana Luce, wyruszyć z eskadrą i węglem na północ do Juan Fernandez [33°40'S 78°56'W], gdzie były przyjazne interesy francuskie. Czekając na raport "Glasgow", odłączył „Otranto”, aby zajrzał do Puerto Montt [41°33'S 72°52'W], południowego końca chilijskiej linii kolejowej na zachodnim wybrzeżu.

„Glasgow” w poszukiwaniu niemieckiego żaglowca przypłynął do Santa Maria wieczorem 29 stycznia, ale za zgodą admirała poczekał do następnego ranka, zanim wpłynie do Coronel. Po południu odebrał wiele radiowych wiadomości szyfrowanych, najwyraźniej niemieckich. Poinformował o tym admirała, który natychmiast zdecydował się wypłynąć 30-go o godzinie 6:00 z „Good Hope” i „Monmouth” i skierować się na północ. "Canopus" także był pod ręką. Rzeczywiście, gdy wychodził, spotkał go z dwoma statkami węglowymi, które eskortował. Niestety, stwierdził, że wymaga on dwudziestoczterogodzinnej naprawy dławika tłoka wysokociśnieniowego i musiał nakazać jej wejście do kotwicowiska, aby wykonać tę pracę. Jednocześnie poinformował kapitana Luce’a, w świetle otrzymanych wskazówek, że wizyta w Coronelu miała charakter drugorzędny w stosunku do poszukiwań wroga i w związku z tym, ponieważ w nocy sygnał radiowy był nadal silny, "Glasgow" popłynął na zachód i północny zachód od wyspy Santa Maria w dniu 30 i w nocy z 30 na 31 stycznia. Następnego ranka "Otranto" ponownie dołączył do okrętu flagowego. Dotarł do Puerto Montt 30-go po południu i uznając, że jest to miejsce całkowicie proniemieckie, wyszedł w morze ponownie 31-go o 6 rano, nie uzyskawszy żadnych informacji.

"Glasgow" miało więcej szczęścia. 31-go o godzinie 1 w nocy, będąc wówczas w pobliżu Coronel, usłyszał sygnał wywoławczy „Leipzig”, najwyraźniej zwracający się do statku handlowego znajdującego się bardzo blisko, ale nic nie zauważył ani wtedy, ani o świcie. Wydaje się, że na podstawie tych lub innych wskazówek admirał Cradock doszedł do wniosku, że admirał von Spee kierował się w stronę północnego obszaru docelowego, czyli Wysp Galapagos i podejść do Kanału Panamskiego [otwartego w sierpniu 1914 roku].

Admirał von Spee natomiast do 27 października musiał dowiedzieć się, że brytyjskie krążowniki były w Valparaiso; tego samego dnia (27-go), w którym admirał Cradock dotarł do swojej tajnej bazy, wypłynął ponownie i 30-go w południe był pięćdziesiąt mil na zachód od Valparaiso [33° 3'S 72°42'W]. W tej okolicy zniknął z pola widzenia i wysłał „Prinz Eitel Friedrich” [krążownik pomocniczy], który ścigał brytyjski statek „Colusa” tak blisko portu, że musiała interweniować chilijska kanonierka. Następnego dnia, mając pewne wieści, że "Glasgow" jest w Coronel, admirał von Spee natychmiast zdecydował się wyruszyć, aby mu odciąć powrót, ale "Glasgow" wyszedł w samą porę, aby mu uciec i zbyt wcześnie, aby móc poinformować okręt flagowy o obecności eskadry niemieckiej. 

Tak więc mniej więcej w czasie, gdy admirał Cradock rozpoczął swój marsz na północ, wierząc, że ma przed sobą tylko "Leipzig", cała niemiecka eskadra znajdowała się około sześćdziesięciu mil na północ od zatoki Arauco. Oni także wierzyli, że mają w szponach pojedynczy krążownik wroga (Glasgow), a intencją było, aby „Nürnberg” w miarę zbliżania się do Coronela przepłynął obok i sprawdził, czy nadal tam jest, podczas gdy reszta utworzyła łuk dwadzieścia mil od portu. Taka była dziwna sytuacja o 14:30. 1 listopada, kiedy to Glasgow ponownie dołączył. Żaden admirał nie wiedział, że drugi jest obecny i każdy uważał, że nie ma w ręku nic poważniejszego niż odcięcie izolowanego krążownika. 

Podczas gdy brytyjski okręt flagowy płynął N.W. przez N. (mag.) przy prędkości dziesięciu węzłów eskadra otrzymała rozkaz zajęcia stanowisk na linii N.E. przez E. (mag.) od okrętu flagowego w kolejności Good Hope, Monmouth, Otranto, Glasgow, w odległości piętnastu mil od siebie. Od jakiegoś czasu wiał silny wiatr z południowego wschodu i to właśnie na dość wzburzonym morzu eskadra zaczęła przyjmować przepisany szyk. Dwie godziny później, o 16:20, linia poszukiwań była nadal niekompletna, gdy „Glasgow” zauważył dym na prawym dziobie i kilka minut później zmienił kurs na S. 84° E. w tym kierunku. Pięć minut później „Otranto”, płynące wówczas około dwóch mil na północny zachód od Glasgow, zasygnalizował mu, że on również widziała dym. Po kolejnym kwadransie "Glasgow" wiedział, że nadszedł długo oczekiwany kryzys. Upewnił się, które statki powodują dym, i o 4.40 zgłosił, że są to Scharnhorst, Gneisenau i niemiecki lekki krążownik. Po kolejnych pięciu minutach był w stanie zdecydowanie określić ich kurs. Zwrócili się w ich stronę i dając sygnał okrętowi flagowemu: „W zasięgu wzroku krążowniki wroga, kierujące się między południem a południowym wschodem”, okręt zawrócił z pełną prędkością na 65° W. na południowy zachód, aby zamknąć „Good Hope”, która natychmiast zwrócił się w stronę wroga. "Monmouth" i "Otranto" poszły jego śladem. „Canopus”, który opuścił Vallenar Roads poprzedniego ranka o godzinie 9:00, nadal znajdował się prawie 300 mil dalej na południe, płynąc powoli ze swoimi węglowcami podczas długiej podróży do St. Felix w trudnych warunkach pogodowych i zupełnie niezdolny do udzielenia jakiegokolwiek wsparcia.

To co stało się później 1 listopada 1914 roku u wybrzeży w Chile jest dokładnie opisane w kilkudziesięciu książkach w wielu językach. Obie strony dążyły do starcia i obie chciały wykorzystać zalety swojej pozycji. Skończyło się to zatopieniem dwóch Brytyjskich krążowników "Good Hope" i "Monmouth" wraz z całą załogą (Niemcy nie ratowali rozbitków). Pełna lista poległych brytjskich marynarzy jest pod jednym z poniżdszych linków. Straty niemieckie były minimalne. Zaden okręt nie uległ poważnym uszkodzeniam, a tylko kilku marynarzy zostało rannych. W Anglii starcie to nazwaną największą klęską brytyjskiej floty od ponad 100 lat. 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Coronelem
https://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Coronel
https://www.naval-history.net/WW1Battle1411Coronel.htm
adcdab73-0e02-4503-ab3d-4657ca8160a5
bad7000c-61cc-495a-aaef-8f5481f4c107
0c9ff53e-bcdc-4fa8-b6d1-1cd022babaf2
0d28e46d-9d85-432b-a5ac-c8050a60ac33
ba37b935-64a4-47ff-8d80-02e1d9e9805f
DiscoKhan

@Hans.Kropson wiem gdzie Tsingtao leży ale co dokładnie ta nazwa oznacza drogi panie Kropsonie?

Hans.Kropson

@DiscoKhan Gdzieś czytałem że to jest błękitna/lazurowa wyspa.


Tutaj użyłem takiego tagu aby połączyć wpisy dotyczące I wojny światowej na Pacyfiku, bo była tam główna baza floty niemieckiej na Pacyfiku i tam rozegrały się główne wydarzenia wojny na Pacyfiku w wyniku których Niemcy utracili wszystkie swoje kolonie włącznie z "Gibraltarem Dalekiego Wschodu" jak nazywali Tsingtao.

DiscoKhan

@Hans.Kropson lazurowe wybrzeże Kitaju, piękny musiał być widok z morza na tonące okręty.


Orientujesz się czy ktoś obrazu nie namalował z tego wydarzeń?


Albo sam poszukam, to następny wpis ładnie ozdobisz.

Zaloguj się aby komentować

I Wojna Światowa na Pacyfiku część 12 na podstawie SIR JULIAN S. CORBETT "HISTORY OF THE GREAT WAR: NAVAL OPERATIONS vol I" 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Poprzednio pod tagiem #Tsingtao pisałem że w Meksyku przed wybuchem wojny trwała rewolucja i większość krajów wysłało tam swoje okręty aby "zadbały o interesy swoich obywateli", w szczególności aby mogły ich ewentualnie ewakuować. Niemcy na stałe trzymały tam po jednym lekkim krążowniku na wschodnim (Atlantyckim) i zachodnim (Pacyficznym) wybrzeżu. Krążowniki takie były co jakiś czas wymieniane na nowe, czekając aż ten drugi przybędzie do Meksyku.
W chwili wybuchu wojny w tym rejonie był krążownik "Dresden" który kończył operację ewakuacji prezydenta Meksyku Huertę do Kingston na Jamajce i nowoprzybyły "Karlsruhe".

Natychmiast po wybuchu wojny okręty te zaczęły działania krążownicze (tzn. pirackie) na Karaibach zmierzając w kierunku południowym. W pościg za nimi udała się eskadra krążowników Admirała Christophera Cradocka, mającą swą bazę na Bermudach. W ślad za "Dresden" i "Karlsruhe" eskadra ta przeniosła się na południe, przekraczając równik i operowała na szlakach morskich w pobliżu Brazylii gdy w połowie września otrzymała poniższą depeszę:  

„Od Admiralicji do Kontra Admirała "Good Hope", za pośrednictwem brytyjskiego ministra w Rio. (Wysłano 14 września 1914, 17:50)
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że „Scharnhorst” i „Gneisenau” dotrą do Cieśniny Magellana lub na zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej. Niemcy rozpoczęli handel na zachodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Pozostawić wystarczające siły do rozprawienia się z "Dresden" i "Karlsruhe". Skoncentrować eskadrę wystarczająco silną, aby stawić czoła „Scharnhorstowi” i „Gneisenau”, czyniąc Falklandy swoją bazą węglową. „Canopus” [pancernik działa 305 mm] jest teraz w drodze do Abrolhos [ 17°58'17"S  38°42'5"W]. „Defence” dołącza do Was z Morza Śródziemnego. Dopóki nie dołączy „Defence”, zatrzymać co najmniej „Canopus” i jeden okręt klasy "County" przy swoim okręcie flagowym. Gdy tylko zdobędziesz przewagę, przeszukaj Cieśninę Magellana eskadrą, będąc gotowym do powrotu i osłonięcia River Plate, lub według informacji przeszukaj na północ aż do Valparaiso [33° 2'7"S  71°36'57.42"W], niszcz niemiecki handel i zniszcz niemieckie krążowniki. Należy przeszukać kotwicowisko w okolicach Golfo Nuevo [42°43'4"S 64°33'46"W] i Egg Harbor. Węglowce są zamawiane na Falklandy [51°41'23"S 57°50'7"W]. Rozważ, czy węglowce z Abrolhos nie powinny zostać skierowane na południe.

Admirał Cradock zebrał swoją eskadrę w pobliżu Cape Virgins [52°20'11"S  68°20'47"W] 27 września ("Good Hope", "Monmouth", "Glasgow" i "Otranto") i wpłynął do Cieśniny Magellana z zamiarem uzyskania dalszych informacji wywiadowczych w Punta Arenas [53°10'15"S 70°54'9"W]. Po drodze nieustannie przechwytywał sygnały wywoławcze niemieckich okrętów wojennych i statków handlowych. Nie udało się ich rozszyfrować, lecz po przybyciu do Punta Arenas 28 września dowiedział się od naszego Konsula, że wróg prawdopodobnie wykorzystywał Zatokę Orange [55°31'23"S  68° 3'5"W] jako bazę. Okazało się ponadto, że jeden ze statków handlowych w porcie [Punta Arenas] wypłynął niedawno z dużą ilością żywego inwentarza i świeżym zapasem, a kilka dni później wrócił pusty. Istniało więc duże prawdopodobieństwo, że w końcu Admirał dopadnie "Dresdena" i natychmiast zdecydował się zaatakować.

Informując przebywającego tam chilijskiego admirała, że płynie do Valparaiso, po północy wymknął się bez świateł i skierował się w stronę trudnego kanału Cockburn [54°19'S 71°30'W]. Przez cały czas wiedziano, że jest niebezpieczny i od 1820 roku nie był badany, ale dla admirała liczył się czas i zdecydował się zaryzykować. Nie było to łatwe zadanie. „Zdolności nawigacyjne komandora Scotta” – napisał później admirał w swoim raporcie – „w pilotowaniu eskadry w trudnych warunkach pogodowych, ze sporadycznymi burzami śnieżnymi, przez ten mały wyznaczony na mapie kanał, a także w celu zapewnienia dotarcia o świcie do zatoki Orange Bay, wokół Przylądka "False Horn" wśród skał Barneveldt podczas burz śnieżnych i ciemności, zasługują na jak najbardziej przychylny komentarz." Sprawa jednak została wykonana i admirał miał prawo zrobić niespodziankę, której z całą pewnością się spodziewał. Pomysł był taki, że prawdopodobnie oprócz „Dresdena” znajdowały się tam także „Leipzig” i „Nürnberg” ze statkami zaopatrzeniowymi i węglowcami. Zatoka miała kilka dobrych wyjść i należało w miarę możliwości rozmieścić siły tak, aby obstawić je wszystkie. Zmuszano więc okręty do stopniowego okrążania tego miejsca z różnych stron, a następnie na dany sygnał każdy wpadał osobnym wejściem...

Ale nic tam nie było. Zatoka była pusta, a szalupa wysłana na brzeg nie mogła znaleźć śladów obecności wroga. Rozczarowanie było poważne, ale szybko wyczuto nowy trop. Przechwycono radiowe wiadomości przesyłane między władzami peruwiańskimi i chilijskimi, stwierdzające, że poprzedniego dnia dwa niemieckie krążowniki były u południowego wybrzeża Peru [4 tys. km na północ].

Zanim jednak można było podjąć jakiekolwiek działania, trzeba było udać się na Falklandy [51°41'23"S 57°50'7"W] po węgiel. Dopiero 3 października „Glasgow” i „Monmouth” mogły ponownie dołączyć do "Otranto", który pozostał w cieśninie Magellana w Punta Arenas. Tutaj przechwycił różne wiadomości, które zdawały się wskazywać, że jakieś statki wroga znajdowały się na Hermite Islands [55°51'35"S  67°35'33"W], na zachód od przylądka Horn. Dlatego admirał udał się tam natychmiast z dużą szybkością i rozkazał dywizjonowi "Glasgow" spotkać się z nim na wyspie położonej mniej więcej na zachód. Wszystkie statki zostały znacznie opóźnione z powodu gwałtownej pogody. Sytuacja była teraz najgorsza i ruch mógł zostać przeprowadzony jedynie poprzez walkę z żywiołem, jakie mogą wyrządzić morza tego regionu. Znowu nic nie znaleziono, więc admirał nakazał kapitanowi Luce ["Glasgow"] wznowić wyprawę na północ ze swoją dywizją aż do Valparaiso i spróbować zdobyć zapasy i ciepłą odzież. On sam w "Good Hope" pozostał, aby jeszcze raz zajrzeć do Orange Bay, ale znalazł jedynie zeszyt z zapiskami, na których widniała informacja, że "Dresden" był tam 8, 9 i 10 września [kiedy on był jeszcze u wybrzeży Brazylii].

Sytuacja została jednak teraz jasno zdefiniowana, gdyż dzień przed tym, jak admirał Cradock zaczął przeszukiwać Wyspy Hermite, stacja radiowa Fidżi przechwyciła wiadomość ze „Scharnhorst” i Admirał von Spee płynął na Wyspę Wielkanocną [27° 6'18"S 109°21'4"W]. W tym samym czasie z Nowej Zelandii poinformowano, że admirał von Spee wywoływał radiowo krążownik "Dresden". Admiralicja natychmiast przekazała tę informację admirałowi Cradockowi, prosząc go, aby był przygotowany na spotkanie ze "Scharnhorstem" i "Gneisenau", a być może także z „Dresdenem” razem z nimi, oraz że „Canopus”, który dotarł do Abrolhos [u wybrzeży Brazylii], miał „towarzyszyć Glasgow, Monmouth i "Otranto" oraz statkom mającym wspólnie szukać i chronić handel w tamtym rejonie".

https://alchetron.com/HMS-Canopus-(1897)#hms-canopus-1897-90e5a02f-6ec4-4e19-a5aa-701b3bcc560-resize-750.jpg
1e4905c7-6bc2-49c0-83b1-743f0a511aaf
297dd094-da80-4c48-8932-3b4fc85e21a8
0b2f2083-e82a-43b0-a225-d55aaaa258f9
I Wojna Światowa na Pacyfiku na podstawie różnych źródeł *)  część 11

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Eskadra Admirała Grafa von Spee w postaci krążowników "Scharnhorst" i "Gneisenau" po ostrzelaniu 22 września 1914 roku Papeete na Tahiti [17°32'23"S 149°34'42"W] oddaliła się w kierunku północno wschodnim i udała się na spotkanie na Markizach i 26 września dołączyła do „Nürnberga” i czterech parowców zaopatrzeniowych w Zatoce Comptroller na wyspie Nuku Hiva [ 8°53'9"S 140° 2'34"W] gdzie marynarze zeszli na ląd. 

Markizy nie miały żadnej komunikacji radiowej ani kablowej z zewnętrznym światem. Zarządcą Wysp Markizów był francuski genealog który musiał wykonywać rozkazy wydawane przez Niemców. Niemcy przejęli pieniądze ze skarbców państwowych, a także pobrali towary o wartości 85 000 franków (ok 850 uncji złota) ze składów niemieckiego domu handlowego na wyspie. "Zapłacili" kwitami rekwizycyjnymi do zrealizowania w Hamburgu. 

Marynarze mogli się wykąpać na lądzie, zjeść dużo owoców i mięsa kurczaków. Opróżniono zaopatrzenie na statkach "Ahlers" and "Holsatia" które wysłano do Honolulu na Hawajach w celu zakupu ponownego zaopatrzenia i przesłania informacji o dalszych planach eskadry poprzez niemiecki konsulat na wyspie. W tym czasie "Titania" wypłynęła do następnego punktu koncentracji floty który znajdował się w pobliżu Wyspy Wielkanocnej [27° 6'18"S 109°21'4"W]

Eskadra Grafa von Spee (Scharnhorst, Gneisenau, Nürnberg) opuściła Nuku Hivę na Markizach w dniu 2 października 1914 i po 10 dniach, 12 października dotarła do Wyspy Wielkanocnej należącej do Chile które było państwem neutralnym. Tam brytyjski hodowca bydła, który nie wiedział o wybuchu wojny chętnie sprzedał im kilka sztuk bydła. 
W chwili wybuchu wojny Eskadra Dalekowschodnia Admirała von Spee składała się z dwóch krążowników pancernych i 3 krążowników lekkich. Krążowniki pancerne jak już pisałem znajdowały się po wizycie w japońskim porcie Nagoya w Ponape na Karolinach (niemieckim protektoracie) [6°52'24"N 158° 9'55"E], lekki krążownik Emden był w bazie Tsingtao w Chinach [36° 3'53"N 120°17'43"E]. Lekki krążownik "Leipzig" był w Mazatlan w Meksyku [23°10'57"N 106°25'16"W], a „Nürnberg” był w drodze z Meksyku do Ponape gdzie 6 sierpnia dołączył do trzonu eskadry. krążownik "Emden" jak już pisałem (patrz #Tsingtao) po koncentracji eskadry na wyspie Pagan [18° 7'51"N 145°46'48"E] w Archipelagu wysp Mariańskich (niemiecki protektorat) udał się na Ocean Indyjski (jeszcze o tym kiedyś napiszę kilka oddzielnych wpisów). 

Natomiast "Leipzig" znalazł się w chwili wybuchu wojny we właściwym czasie we właściwym miejscu aby prowadzić działania krążownicze. W tamtym rejonie nie było żadnego porównywalnego z nim okrętu krajów Ententy (Wielka Brytania, Francja, Rosja). Udał się on na północ w pobliże wejścia do zatoki San Francisco zupełnie paraliżując żeglugę statków Ententy w tym rejonie. USA ogłosiły w tym czasie neutralność i ich okręty patrolowały tylko wody terytorialne.
To Eldorado nie trwało jednak długo, bo 23 sierpnia 1914 roku Japonia wypowiedziała wojnę Niemcom i japoński krążownik "Izumo", który w tym czasie również znajdował się w Meksyku zaczął polowanie na "Leipziga". Dlatego ten udał się na południe, najpierw na wyspy Galapagos (17-19 września 1914), a później do Peru gdzie otrzymał informacje o koncentracji eskadry Grafa von Spee w pobliżu Wyspy Wielkanocnej. "Leipzig" dotarł tam 14 października.

Dwa dni wcześniej na miejsce koncentracji dotarł lekki krążownik "Dresden", który w chwili wybuchu wojny znajdował się na Karaibach (ewakuował z objętego rewolucja Meksyku prezydenta Victoriano Huerta). Stamtąd skierował się na Południowy Atlantyk (wybrzeże Brazylii i Argentyny), by 4 września opłynąć Przylądek Horn i udać się do Chile. Tam dowiedział się o koncentracji floty Admirała von Spee i 12 października pojawił się w pobliżu Wyspy Wielkanocnej.

Wyspa Wielkanocna nie ma naturalnych portów (brak zatok) więc załadunek węgla ze statków odbywał się w trudnych warunkach przy wysokiej fali, dlatego cała flota popłynęła w kierunku wyspy Mas A Afuera [ 33°41'43"S  80°47'26"W] znanej jako wyspa Robinsona Crusoe. Tam 26 października załadowano węgiel ze statków zaopatrzeniowych na krążowniki i skierowano się do wybrzeży Chile w rejon Valparaiso [33° 2'7"S  71°36'57"W] aby prowadzić działania przeciwko statkom handlowym Ententy.

* do wpisu wykorzystano fragmenty z poniższych książek i artykułów 
Timothy D. Saxon Anglo-Japanese Naval Cooperation, 1914-1918
THOMAS G. FROTHINGHAM  The Naval History of the World War OFFENSIVE OPERATIONS 1914-1915
Kirchhoff Maximillian Reichsgraf von Spee - Der Sieger von Coronel
Georges Lacour-Gayet Un épisode de la guerre navale. La défense de Papeete (22 septembre 1914)
3ea9e752-9bff-4b21-b057-79088970a5a3
1cc6a914-0904-41eb-89f8-509f5ac88664
moll

Błagam, tylko nie TYŚ...

Hans.Kropson

@moll  korekta na hejto nie poprawia.

moll

@Hans.Kropson Panie, ale to taki błąd, że powinno za to prądem kopać z klawiatury xD

przemoko90

W czasie II wojny takimi szlakami bojowymi mogły się Niemcy pochwalić chyba tylko krążownikami pomocniczymi i również zajmowali się swego rodzaju piractwem jak te krążowniki z prawdziwego zdarzenia w opisanej historii.

Zaloguj się aby komentować

I wojna światowa na Pacyfiku na podstawie Bombing of Papeete, AMERICAN CONSULATE Tahiti, Society Islands rok 1914  część 10

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

W części 7 historii I wojny światowej na Pacyfiku pod tagiem #Tsingtao pisałem jak flota niemiecka zaopatrzyła się na atolu Bora Bora płacąc złotymi brytyjskimi monetami i rozmawiając wyłącznie po angielsku i francusku. Tam również Graf Spee dowiedział się że w nieodległym Papeete na wyspie Tahiti znajdują się duże zapasy węgla. Poniżej relacja konsula USA (kraju neutralnego w tamtym czasie) na Tahiti (zamorskie terytorium francuskie) z wizyty "Scharnhorsta i "Gneisenau" w Papeete i zdjęcia z tego wydarzenia. 

No. 68/22.09.1914
AMERICAN CONSULATE Tahiti, Society Islands
Subject: Bombing of Papeete, Tahiti
THE HONORABLE SIR: THE SECRETARY OF STATE WASHINGTON

Mam zaszczyt donieść, że 22 tego miesiąca [wrzesnia 1914], około 6:30 rano, u wybrzeży Papeete [17°32'23"S 149°34'42"W] pojawiły się dwa pancerniki i statek węglowy. Pancerniki, które zostawiły parowiec węglowy w pewnej odległości, zbliżyły się do miasta, dopóki nie znalazły się około 3/4 mili od rafy otaczającej port. Nie było żadnych widocznych flag na maszcie. Następnie łódź pilotowa z portu ruszyła w kierunku okrętów wojennych. Kiedy była na środku portu, strzał w kierunku jej dziobu sprawił, że łódź zawróciła; strzał padł z fortyfikacji na wzniesieniach za miastem. Następnie oddano dwa strzały w kierunku pancerników, próbując określić ich narodowość, ale one nie zareagowały na strzały. Okręty kontynuowały pływanie(cruise) w lewo i w prawo, poza wejściem do portu, od około 6:30 do 7:30 i były ostrzeliwane z przerwami z miejskich fortów wciąż nie pokazując bandery. Po jakimś czasie oba okręty ustawiły niemiecką banderę i wezwały wszystkie osoby nie będące żołnierzami, kobiety i dzieci, aby natychmiast opuściły miasto, ponieważ miały zamiar otworzyć ogień. Około godziny 7:45 oba okręty zaczęły ostrzeliwać forty na wzgórzu i szybko je uciszyły. Kanonierka ZELEE [kanonierka miała dwa działa 10 cm jako najpotężniejsze uzbrojenie – przyp. tłumacza] stała obok parowca WALKÜRE, który Francuzi zdobyli na Niemcach 12 sierpnia pod Makateą. WALKÜRE stał na nabrzeżu. Po tym, jak Niemcy skończyli z bateriami lądowymi, skierowali ogień na ZELEE, który został zatopiony trzema strzałami. Te same strzały poważnie uszkodziły parowiec; miał dużą dziurę w kadłubie, jego nadbudówka została częściowo oderwana, a komin uszkodzony.
Nie wystarczyło zniszczenie kanonierki, działa okrętu wycelowane zostały na miasto, ze zgubnym skutkiem. Zbombardowany obszar składał się z dwóch bloków i obejmował rynek; rozciągał się od Sklepu A.B.Donalda z jednej strony do Rue Bonnard z drugiej. Cały ten obszar, z wyjątkiem sklepu Donalda, konsulatu norweskiego i części rynku, jest teraz masą dymiących ruin. Część nabrzeża i budka celna zostały zniszczone. Pociski penetrowały także budynki w innych częściach miasta, a statki w porcie doznał niewielkich uszkodzeń. To są główne szkody majątkowe.
Ponadto dwie osoby zostały zabite pociskami; tubylec, który został trafiony w brzuch i Chińczyk, który został trafiony w plecy. Obaj znajdowali się we wskazanej powyżej strefie ostrzału. Koń należący do pana Lamberta został zabity w swojej stajni przez eksplodujący pocisk. Ten sam pocisk zniszczył też dom pana Lamberta w pobliżu stajni.
Użyto w większości pocisków burzących, a odłamki spadły jak deszcz na całą dolną część miasta, gdzie pociski eksplodowały. Szacuje się, że podczas bombardowania oba pancerniki wystrzeliły nie mniej niż 150 pocisków. Bombardowanie trwało około dwóch i pół godziny; strzelanie z przerwami przez pierwszą godzinę, przez resztę czasu był to ogień ciągły.
Okręty wojenne to prawdopodobnie SCHARNHORST i GNEISENAU z chińskiej bazy Tsingtao, albo YORCK i ROON, które są do nich podobne. Nazwy nie są pewne, identyfikacji można było dokonać jedynie na podstawie masztów i kominów oraz ogólnego wyglądu.
Według ostrożnych szacunków szkody materialne wynoszą obecnie około 1,25 miliona dolarów. Amerykanie nie zginęli, a tylko jeden, James Hay, został ranny przez powierzchowne zadrapanie w policzek odłamkami.
Dwoje ludzi, Francuz i tubylec, doznało niewielkich obrażeń; żaden z obrońców portu nie został trafiony. Biorąc pod uwagę liczbę strzałów i rodzaje pocisków, to cud, że straty w życiu nie były większe.
Fakt, że amerykański szkuner WILLIAM ÜLSEN z San Francisco, kierowany przez kpt. Daniel Mc.Donald, przed sklepem [nieczytelne] & Co. Ltd. zacumowany niewątpliwie uratował budynek handlowy przed zniszczeniem. Kapitan ustawił swoją flagę, która trzymała niemiecki ostrzał z dala od najbliższego sąsiedztwa. Mały odłamek trafił w olinowanie szkunera, a kapitan szacuje szkody na około 15 dolarów. Spośród obywateli amerykańskich, Charles H. Norris odniósł największe straty w wyniku wczorajszych operacji. Miał biuro na zrujnowanym terenie i stracił wszystkie swoje dokumenty biznesowe i część towarów, które trzymał. Handlował wanilią, akcesoriami samochodowymi i specjalistycznymi produktami spożywczymi.
Kiedy okręty wycofały się około jedenastej, skierowały się na północ, być może nieco bardziej na wschód niż na północ, a niektórzy podejrzewali, że udadzą się na wyspę Makatea, aby zapełnić swoje bunkry węglowe, a następnie wrócą na Tahiti, by ją zająć. Jednak do tej pory, po 26 godzinach, nie widziano ich ponownie.
Gdy tylko okręty pokazały swoje niemieckie flagi, lokalne władze podpaliły zapasy rządowe przechowywane w Papeete, aby nie dostały się w ręce wroga, gdyby nieprzyjaciel próbował lądować. Składy węgla w dużym magazynie tylko przecznicę od konsulatu wciąż płoną, choć podobno pożar jest pod kontrolą. Na zniszczonym odcinku w dalszej części drogi trwają inne pożary, ale nie są one uważane za zagrożenie, ponieważ są stale zraszane wodą. 
Przygotowano się do odparcia lądowania; dowódcy wojsk i marynarki wojennej powiedzieli, że będą walczyć do ostatniego żołnierza. Tak się złożyło, że nie mogli nic zrobić ze znacznie lepszym uzbrojeniem krążowników (SCHARNHORST i GNEISENAU były wyposażone w działa 21 cm i 15 cm, przypis tłumacza), które uciszyły baterie, a następnie bawiło się ostrzeliwaniem miasta.
Na korzyść okrętów wojennych trzeba powiedzieć, że oba - przed otwarciem ognia na miasto - wywiesili flagi sygnalizacyjne i ewidentnie chcieli negocjować; ale ich flagi sygnalizacyjne zostały zignorowane. Po odczekaniu rozsądnego czasu na wypłynięcie łodzi pilotowej z miasta, gdy nic takiego się nie stało, otworzyli ogień.
Moim zdaniem okręty wojenne niewątpliwie chciały uzupełnić tu węgiel i mogłyby wcale nie ostrzeliwać miasta, gdyby baterie lądowe nie otworzyły najpierw ognia do nich. Sprawy potoczyły się inaczej po kilku strzałach jakie padły w kierunku okrętów i okrety zostały "sprowokowane do działania".
W wyniku porannych operacji parowiec SAINT FRANCIS z Compagnie Navale de l'Oceanie został wysłany do Suva na Fidżi [18° 8'50"S 178°25'24"E] w godzinach popołudniowych, aby wszcząć alarm oraz jeśli to możliwe, skierować uwagę eskadr brytyjskich i japońskich na obecność Niemców na tych wodach. 
Niemieccy cywile, którzy byli przetrzymywani jako jeńcy wojenni na wyspie MotuUta przez miesiąc lub pięć tygodni - chociaż gubernator nie chce ich tak nazwać, wczoraj po południu zostali przewiezieni z wyspy do kolonialnego więzienia i mówi się, że jeśli atak na miasto zostanie ponowiony, wszystkim grozi egzekucja. Mówi się, że więźniowie próbowali dawać sygnały atakującym statkom ze swojej wyspy, która znajduje się w pobliżu rafy koralowej.

WALKÜRE, choć poważnie uszkodzony, został przeholowany do wejścia do portu i umieszczony tam, aby mógł zostać zatopiony, gdy okręty ponownie się pojawią. Dziś w porcie jest cicho, interesy chwilowo zawieszone, a wczorajsi uchodźcy wracają do domów.
785f0a84-8710-46c8-a52b-3d16a2549b93
dccc213f-f299-436b-9441-98dbd24ba525
6f902be1-b5e8-4869-9b60-109ba1eaffd6

Zaloguj się aby komentować

Oblężenie TSINGTAO na podstawie THE FALL OF TSINGTAU By JEFFERSON JONES wyd. w 1915 roku część 9.

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Działania wojenne połączonych sił anglo-japońskich w Kiaochow, od ostatniego tygodnia września aż do szturmu Tsingtao pod koniec października, nie wzbudziły zainteresowania czytelnika z zewnątrz, takiego jak wojna szalejąca w Europie. Mając front bojowy o długości zaledwie pięciu mil i garnizon niemiecki w Tsingtao, który był w stanie wystawić na pole bitwy zaledwie dwa tysiące wyszkolonych żołnierzy, walki w Kiaochow w wyżej wymienionym okresie przybrały formę mniej więcej zwykłych potyczek. 

Generalny gubernator Meyer-Waldeck w Tsingtao rozłożył swoje wyszkolone siły w małych oddziałach w głębi lądu, aby strzec dróg i jeśli to możliwe, utrudniać natarcie wojsk japońskich, ale siły przeciwnika były tak przeważające, że oporu było bardzo mało. Jednak z wojskowego punktu widzenia manewry żołnierzy w ciągu tych czterech tygodni okazały się korzystne dla armii japońskiej, ponieważ dały korpusowi lotniczemu szansę pokazania wartości samolotu we współczesnych walkach. Był to pierwszy raz, kiedy armia japońska użyła maszyny powietrznej w swoich operacjach wojennych. Przez cały dzień w powietrzu latało pięć lub sześć maszyn, zaznaczając ruchy garnizonu Tsingtao. Dzięki tej formie komunikacji japoński sztab oficerów pozostawał w stałym kontakcie z ruchem niemieckich sił polowych i stopniowo był w stanie przebić się przez niemiecką obronę frontową i zmusić ją do wycofania się w kierunku fortyfikacji Tsingtao. Sprowadzając kanonierkę Jaguar i austriacki krążownik Kaiserin Elisabeth w górę Zatoki Kiaochow, Niemcy otworzyli ogień do nacierających sił, zarówno z morza, jak i z lądu, próbując powstrzymać natarcie, ale Japończycy zemścili się, wysyłając atak bombowy ze swoich samoloty przeciwko statkom i stopniowo były one wypychane poza zasięg działań lądowych.

W tym samym czasie czwarty oddział japońskiej floty blokującej przed Tsingtao na Morzu Żółtym wkroczył do zatoki u podnóża pasma Lauschan i po wylądowaniu piechoty morskiej odepchnął lewe skrzydło niemieckiej linii obrony na odległość trzech mil z Tsingtao. Cztery stare działa polowe, niemieckie trofea wojny francusko-pruskiej, to wszystko, co Japończycy zdobyli w ataku. Jednak niemieckie placówki w górach przed wycofaniem się podpaliły Mecklenberg Inn, górskie letnisko dla mieszkańców Tsingtau, i zniszczyły wszystkie mosty w górskich wąwozach, które rząd niemiecki zbudował ze stolicy protektoratu w góry. W ten sam sposób niemieckie placówki wzdłuż Zatoki Kiaochow utrudniały natarcie armii japońskiej, wysadzając w powietrze wszystkie mosty kolejowe i tym podobne na trasie kolei Szantung. W tym czasie japońskie trawlery pracowały na Morzu Żółtym, trałując wejście do zatoki min, które Niemcy umieścili w wodach. Wszystkie forty na cyplu Tsingtau próbowały utrudniać pracę, strzelając do trawlerów, ale działa nie miały odpowiedniego zasięgu i nie zgłoszono żadnych uszkodzeń. 

Niemiecki samolot również wykonywał ciągłe loty nad statkami na morzu, zrzucając bomby, a Japończycy w odwecie wysyłali dwa wodnosamoloty w pogoń za niemiecką maszyną powietrzną. W każdym takim przypadku niemiecka maszyna z łatwością wyprzedzała japoński korpus latający i wracała w zasięg fortyfikacji Tsingtau, zanim japońscy lotnicy zdążyli ją zestrzelić. Do 12 października japońska armia oblężnicza z brytyjskimi siłami ekspedycyjnymi tworzącymi prawe skrzydło zbliżyła się do Litsun, około ośmiu mil od Tsingtao. Tutaj niemiecka linia frontu zdawała się zająć stanowisko obronne i przy wsparciu kawalerii i artylerii Kiaochow walka przybrała bardziej desperacką formę. W ciągu tygodnia Niemcy wystrzeliwali dziennie ponad tysiąc pięćset pocisków ze swoich dział polowych, a straty japońskie w całkowitych operacjach przekroczyły dwustu żołnierzy. Operacje przed Litsunem stały się tak gorące, że generalny gubernator Kiaochow wysłał depeszę do generała Kamio, dowódcy sił inwestycyjnych, prosząc o zawieszenie działań wojennych, aby można było poświęcić czas na pochowanie zmarłych. Nie wiadomo, jakie były straty niemieckie w bitwie, ale kilka godzin później, gdy wznowiono bombardowanie, nacierające siły japońskie natrafiły na okop z dwudziestoma ośmioma zabitymi Niemcami, najwyraźniej przeoczony przez garnizon Tsingtao podczas rozejmu i uważa się, że straty niemieckie tego dnia wyniosły ponad dwieście. Jednak przygotowując się do ostatniego szturmu na Tsingtao, japońscy oficerowie sztabowi postanowili powiadomić o sytuacji wszystkie osoby niewalczące w mieście i jeśli to możliwe, dać im możliwość opuszczenia strefy działań wojennych, zanim działania staną się poważniejsze. W związku z tym w dniu 10 października do Generalnego Gubernatora Waldecka w Tsingtao przesłano radiowo następujący komunikat:

Niżej podpisani mają zaszczyt przekazać Waszej Ekscelencji najłaskawsze życzenia Cesarza Japonii, który pragnie ocalić niewalczących z kraju wojującego, jak również poddanych krajów neutralnych w Tsingtao, którzy pragną uciec z miasta, zanim zaczną się ataki na ufortyfikowany port. Jeżeli Wasza Ekscelencja pragnie przyjąć propozycję Cesarza Japonii, proszony jest o dostarczenie nam szczegółowego komunikatu w tej sprawie.
[Podpisano] Porucznik-General Kamio. Wiceadmirał Kato.

Kilka dni później gubernator Kiaochow powiadomił o swojej aprobacie japońskiej notatki, a kapitan Yamada z dziesięcioma japońskimi żołnierzami został wysłany do bram Tsingtao, aby eskortować niewalczących, którzy chcieli opuścić nieszczęsne miasto i strefę działań wojennych. Tylko kilkanaście osób chciało skorzystać z japońskiej noty humanitarnej, jedną z nich był pan Peck, amerykański konsul w Tsingtao, który pozostawał w mieście, aby chronić amerykańskie interesy, do czasu powiadomienia z Waszyngtonu o konieczności udania się do Pekinu.
d8b20bdd-1103-4ce8-a56d-64742d96654d
e0e70068-37b8-4330-8b68-3d86dda0fade
bfc92b11-3c8b-4808-a318-e5c485ae662f
b434a12f-177d-4fee-9fab-222f6e5d6f5b
DiscoKhan

@Hans.Kropson ogólnie ciężko mi cokowiek skomentować z twoich postów, bo ten okres to znam raczej słabo nawet globalnie, co dopiero lokalnie i moja wiedza zaczyna chwytać dopiero okres jak Piłsudski i Dmowski do Japonii podróżowali ale tak trochę bardziej osobiście niż samym piorunem chciałem ci podziękować, bo robisz kawał dobrej roboty.

Hans.Kropson

@DiscoKhan Dzięki za słowa wsparcia.

Zaloguj się aby komentować

Oblężenie TSINGTAO na podstawie MY ESCAPE FROM DONINGTON HALL by Gunther Plüschow roku część 8.

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Byliśmy bardzo zaskoczeni działalnością japońskiej armii oblegającej. Po pierwszym bombardowaniu Tsingtao wszyscy myśleliśmy, że Japończycy będą próbowali szturmem zdobyć twierdzę, bo przecież nie mogli nie wiedzieć, jak słabi jesteśmy, a między nimi a nami była tylko jedna plątanina drutu kolczastego. Krążyły wśród nas najdziksze pogłoski: „Japończycy nie ważą się nas atakować, skoro w Europie idzie nam tak dobrze!” lub „Amerykanie wysyłają nam na pomoc swoją flotę i zmuszą Japończyków do wycofania się!”. I znowu: „Japończycy chcą nas tylko zagłodzić; chcą, żeby Kiao-Chow wpadł w ich ręce z jak najmniejszymi zniszczeniami!" Ale nigdy nie wyszliśmy poza zwykłe przypuszczenia. Cicho i systematycznie, bez naszej możliwości powstrzymania ich, Japończycy wylądowali ze swoimi żołnierzami, zbudowali drogi i linie kolejowe, zgromadzili ciężką artylerię i amunicję, okopali się przed naszymi zasiekami i powoli posuwali się w kierunku naszej linii obrony. 

Zacząłem teraz zajmować się moim głównym zadaniem, jakim było rozpoznanie pozycji ciężkich baterii wroga. Codziennie, gdy tylko pozwala na to pogoda i śmigło [które było uszkodzone i klejone przed każdym nowym lotem] wczesnym świtem, gdy tylko zrobiło się jasno, wyruszyłem w podróż w nieznane. A kiedy wzeszło słońce, zawisałem jak srebrna plamka wysoko w eterze, krążąc godzinami wokół pozycji wroga i mając widok na cały nasz ukochany Protektorat, najechany przez bezczelnego wroga, który chciał nas zaatakować i zniszczyć. Moja praca była ciężka, ale sprawiała mi przyjemność i została uwieńczona sukcesem, a nieustanne wysiłki wroga, by mnie zestrzelić, utwierdzały mnie w przekonaniu, że mi się udało. Jak wspomniałem wcześniej, byłem teraz jedynym lotnikiem w Kiao-Chow, „królewskim ptakiem Kiao-Chow”, jak nazywali mnie Chińczycy. Miałem też do dyspozycji tylko jednego Taubego [nazwa samolotu]. Musiałem zachować ostrożność i nie podejmować niepotrzebnego ryzyka, w przeciwnym razie moja praca zakończyłaby się. 

W ten sposób przeprowadzałem rekonesans: gdy tylko przeleciałem tuż nad wrogiem, zdusiłem silnik w taki sposób, aby samoczynnie utrzymywał wysokość. Następnie powiesiłem mapę na stojaku, wziąłem ołówek i notatnik i obserwowałem, co dzieje się na dole poprzez przestrzeń pomiędzy skrzydłami a ogonem. Puściłem drążek i sterowałem wyłącznie stopami. Następnie krążyłem wokół pozycji, aż dokładnie opanowałem jej szczegóły, zrobiłem ich szkic i zapisałem w swoim notatniku. Wkrótce nabyłem taką biegłość, że mogłem pisać i rysować nieprzerwanie przez godzinę lub dwie. Kiedy poczułem, że kark mi sztywnieje, odwróciłem się i patrzyłem w dół, po drugiej stronie. Robiłem to, dopóki nie byłem usatysfakcjonowany swoimi notatkami, a czasami byłem tak pochłonięty pracą, że spojrzenie na mój rejestrator benzynowy ostrzegało mnie, że najwyższy czas wrócić do domu. 

Zawsze wracałem tą samą drogą. Latałem dumnie wokół nabrzeży i miasta, a kiedy dotarłem nad lotnisko, zgasiłem silnik i stromym, szybującym lotem zschodziłem na ziemię, dzięki czemu lądowałem cały i zdrowy w ciągu czterech minut. Trzeba było się bowiem spieszyć. Ogień piechoty i karabinów maszynowych był stale kierowany na mój samolot, gdy przelatywał nad pozycjami wroga; kiedy to okazało się bezskuteczne, wróg użył pocisków odłamkowych, co było najbardziej niepożądane. 

Japończycy zawsze mieli dla mnie nowe niespodzianki. Pewnego dnia, na przykład w dzień z błękitnymo niebem i wspaniałym słońcem, kiedy wracałem z rekonesansu i miałem już lądować, zauważyłem dużą liczbę puszystych białych chmur, które z góry wyglądały cudownie, unosząc się nad moim lotniskiem na wysokości około 300 metrów. Ale szybko zauważyłem, że Japończycy próbowali powtórzyć jeden ze swoich żartów, bo te ładne chmurki powstały w wyniku wystrzelenia 10-centymetrowych pocisków odłamkowych! Nie pozostało nic innego jak zacisnąć zęby i przebić się przez to. Cztery minuty później moja maszyna spadła z wysokości 2000 metrów i jak najszybciej wepchnąłem ją pod szopę, której dach był chroniony ziemią. 

Musiałem teraz uciekać się do podstępu. Czasami, gdy wciąż unosiłem się nad obozem wroga, nagle wyłączałem silnik i opadałem prostopadle w róg mojego lotniska, tak że Japończycy byli przekonani, że mnie ustrelili. Zanim otrząsnęli się ze zdziwienia, ja już odpychałem moją maszynę w bezpieczne miejsce, a ich odłamki eksplodowały o wiele za późno. Kiedy jednak niestrudzenie wracałem, Japończycy w odwecie umieścili dwie swoje lO-centymetrowe baterie tak daleko z tyłu i tak bardzo z boku, że ich odłamki z łatwością dosięgły mnie, gdy krążyłem nad ich głowami. Było to bardzo nieprzyjemne i często mój los byłby przesądzony, gdyby nie moja zwinność w wykonywaniu ostrych zakrętów i unikaniu w ten sposób trafienia. Następnie odłamki pękły tak blisko, że pomimo hałasu silnika mogłem usłyszeć brzydkie szczeknięcie eksplozji i poczuć gwałtowne ciśnienie powietrza, które sprawiło, że mój samolot kołysał się jak stara barka na morzu, co niezwykle utrudniało obserwację. 

Muszę przyznać, że za każdym razem, gdy bezpiecznie lądowałem, odczuwałem przemożną dumę i satysfakcję ze swojego osiągnięcia i witałem się radośnie, całą mocą płuc. Po godzinach największego wysiłku i niebezpieczeństwa znów poczułem pod stopami twardą ziemię, mimo broni i odłamków. Gdy tylko dotknąłem ziemi, moich czterech pomocników przybiegło do pomocy, nie obawiając się niebezpieczeństwa ze strony gradu odłamków, i pomogli mi schować maszynę. Mój wierny pies Husdent skakał wokół nich i radośnie szczekał. I podczas gdy cała czwórka była zajęta przygotowywaniem mojego samolotu do następnego lotu, ja już siedziałem za kierownicą mojego samochodu, ze wszystkimi mapami i raportami w kieszeni, z Husdentem u boku i ponownie ścigałem się drogą pod odłamkami ognia do gmachu rządowego, gdzie z niecierpliwością oczekiwano na moje raporty. 

Wierzę, że każdy będzie odczuwał moją radość i dumę, kiedy pozwalano mi zaprezentować moje rysunki i obserwacje. W niektóre dni udawało mi się bowiem odkryć aż pięć lub sześć baterii wroga i często moje obserwacje zajmowały cztery strony formularzy raportów. Ciepły uścisk dłoni, którym Gubernator i Szef Sztabu dziękowali mi za moją pracę, był wystarczającą nagrodą. I kiedy jechałem do domu, aby zjeść lunch i odpocząć, usłyszałem już grzmot naszych dział, gdy ciskali żelaznymi pociskami w pozycje właśnie odkrytego przeze mnie wroga.
89a77637-9b7c-4325-b005-cfa1553219b1
0da07fe1-8974-4581-a6bc-279363d700e9
8fe8a694-3097-40c1-974e-af49a758743e
8babd260-1ff4-4d27-bc28-d18ec42921fb

Zaloguj się aby komentować

Oblężenie TSINGTAO na podstawie "The Naval History of the World War OFFENSIVE OPERATIONS 1914-1915" wyd. 1924 roku czesc 7.

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Admirał Spee usłyszał wiadomość o wypowiedzeniu wojny przez Wielką Brytanię, kiedy przebywał w Ponape [6°52'24"N 158° 9'55"E], gdzie dołączył do niego lekki krążownik Nürnberg rano 6 sierpnia 1914 roku. Do czasu ostatecznego wypowiedzenia wojny admirał Spee miał wątpliwości co do stanowiska Wielkiej Brytanii. 
Niemiecki plan morski, przygotowany do działań wojennych z krążownikami „na wypadek sytuacji wojennej "B" (tylko z Francją i Rosją), „obejmował „uderzenie na Francuskie-Indochiny” przez Wyspy Palau. Jednak 4 sierpnia, jeszcze przed wypowiedzeniem wojny przez Wielką Brytanię, admirał Spee zdecydował: „W tych okolicznościach nie opłaca się podejmowania działań przeciwko Cochin-Chinom. Na razie muszę trzymać eskadrę w ukryciu”. W związku z tym admirał Spee zdecydowani skorzystać z jednego z przygotowanych tajnych miejsc koncentracji: Wyspy Pagan [ 18° 7'51"N 145°46'48"E]. „Wyspa ta, ze względu na swoje centralne położenie w stosunku do regionu obejmującego Azję Wschodnią – jest mniej więcej w równej odległości od Hakodate [na wyspie Hokkaido], Tsingtao, Szanghaju, Amoy[obecnie Xiamen Chiny], Manili [Filipiny] i Celebes [Indonezja] – została wybrana na główne miejsce koncentracji węglowców i krążowników pomocniczych, które miały zostać wysłane z rejonu Azji Wschodniej i można było na nie liczyć, że przybędą tam od 10 sierpnia 1914 roku. Zgodnie z tą decyzją, po napełnieniu bunkrów „Nürnberg” węglem z "Fukoku Maru"; „Scharnhorst”, „Gneisenau”, „Nürnberg” i „Tytania” odpłynęły do Pagan o zmroku 6 sierpnia. Rejs został zorganizowany tak, aby obejmował również ćwiczenia strzeleckie i bojowe a eskadra dotarła do Pagan 11 sierpnia.

O świcie 11 sierpnia eskadra admirała Spee przybyła na wyspę Pagan. Następnego dnia przypłynęły okrety "Emden" i "Prinz Eitel Friedrich" [krążownik pomocniczy], a do 13 sierpnia zakotwiczone były tam także statki z węglem i zaopatrzeniem: "Holsatia", "Mark", "Gouverneur Jaschke", "Staatssekretar Kratke", "Yorck", "Longmoon", "Prinz Waldemar", "Markomannia". "Kormoran" był także w kontakcie radiowym. 
To udane zgromadzenie statków na tajnym spotkaniu było świadectwem skuteczności niemieckiej organizacji na Dalekim Wschodzie, mimo że „nowe instrukcje mobilizacyjne” zostały wysłane dopiero w czerwcu 1914 roku. „Po przybyciu niemieckiej eskadry krążowników do Pagan natychmiast rozpoczęło się wyposażanie statków w materiały i zaopatrzenie wszelkiego rodzaju z parowców zaopatrzeniowych”. Oznaczało to, że admirał Spee mógł bezpiecznie podjąć decyzję co do przyszłych operacji jego eskadry, z dużymi zapasami, a wróg całkowicie nie znał jego lokalizacji. 
Wrogie nastawienie Japonii było już w tym czasie tak oczywiste, że admirał Spee jeszcze przed przybyciem do Pagan nabrał przekonania, że należy porzucić jakikolwiek pomysł zaangażowania jego floty w wojnę krążownikową na obszarach Azji Wschodniej. Przewaga morska Japonii na tych wodach była tak wielka, że niemieckie krążowniki zostały w krótkim czasie zniszczone lub zatopione.

10 sierpnia poczynił następujący komentarz: „Wiadomości dotyczące stanowiska Japonii muszą przyspieszyć nasz marsz na południe, abyśmy nie zostali tutaj złapani”.
13 sierpnia, po bardziej niepokojących wieściach z Japonii, „rozważania szefa eskadry przełożyły się na decyzję”. Tego dnia admirał Spee zwołał konferencję swoich oficerów, o czym kapitan Müller z "Emden" doniósł w następujący sposób: „ Dowódca Eskadry przedstawił swoje poglądy na temat sytuacji i najwłaściwszego kursu, jaki powinna obrać Eskadra, odnosząc się do groźnej postawy Japonii i korzyści, jakie płyną z utrzymania Dywizjonu razem przez jak najdłuższy czas oraz niepewności co do jego ruchów i celów co oznaczałoby związanie dużej części sił wroga do osłony własnych linni morskich, a także trudności w pozyskiwaniu węgla, zwłaszcza w obliczu dużego jego zużycia przez "Scharnhorst" i "Gneisenau". Po dokładnym zbadaniu sytuacji zdecydował aby natychmiast udać się z eskadrą na zachodnie wybrzeże Ameryki.

Kapitan Müller zaproponował wysłanie jednego małego krążownika na Ocean Indyjski, a w dzienniku dowódcy eskadry napisano w tej sprawie: „Pojedynczy mały krążownik, który zużywa stosunkowo mało węgla i może w sprzyjających okolicznościach zapełnić swoje bunkry z przechwyconych parowców, będzie w stanie pozostać na Oceanie Indyjskim dłużej niż eskadra, a ponieważ łupy z działań wojennych krążowników w tym regionie (gdzie łaczą się szlaki handlowe z Indii, Azji Wschodniej i Australii) byłoby w rzeczywistości bardzo wysokie, wydaje się pożądane odłączenie "Emdena", najszybszego z małych krążowników, z najlepszym parowcem węglowym do tego zadania.

Admirał Spee postanowił natychmiast wypłynąć w morze wraz z niemiecką eskadrą krążowników. W związku z tym o godz. 6 a.m 13 sierpnia osiem węglowców Eskadry pod dowództwem pomocniczego krążownika "Prinz Eitel Friedrich" wypłynęło z Pagan w morze. O 18:30 za nią podążała niemiecka eskadra krążowników ("Scharnhorst", flagowy, "Gneisenau", "Nürnberg", "Emden" i "Titania", zaopatrzeniowy). Rankiem 14 sierpnia nadano sygnał „Emden odłączony” i „Emden” wypłynął w swój handlowy rejs na Oceanie Indyjskim, w obecności węglowca "Markomannia". Ostatni akapit rozkazu wydanego „Emdenowi” brzmiał: „Zamierzam udać się na zachodnie wybrzeże Ameryki z pozostałymi statkami”.

O eskadrze admirała Spee brytyjska marynarka wojenna nie miała żadnych informacji. Po tajnym spotkaniu na wyspie Pagan mógł rozpocząć podróż przez Pacyfik z obfitymi zapasami węgla, a także odłączyć „Emden” na misję niszczenia handlu na Oceanie Indyjskim, bez żadnej informacji o jego lokalizacji lub zamiarch docierających do jego wrogów. Miejsce jego pobytu było dla Brytyjczyków całkowitą tajemnicą. Niemiecka eskadra krążowników przebywała w Eniwetok [11°27'55"N 162°11'20"E] w dniach 19–22 sierpnia. Po opuszczeniu tego atolu na Pacyfiku „Nürnberg” został odłączony, aby udać się do Honolulu, aby wysłać wiadomości do rządu niemieckiego, uzyskać informacje o sytuacji wojennej oraz złożyć zamówienia na węgiel i zaopatrzenie dla przyszłych ruchów krążowników Eskadry.

Eskadra admirała Spee przebywała na atolu Majuro [7° 7'23"N 171°10'25"E] na Wyspach Marshalla od 26 do 30 sierpnia, gdzie dołączył do niego "Kormoran" i dwa węglowce. Tutaj niemiecki admirał rozdzielił węgiel i zaopatrzenie dla swojej eskadry, dzięki czemu mógł zmniejszyć liczbę obsługujących go statków zaopatrzenia. Stąd odłączył także krążowniki pomocnicze, "Prinza Eitela Friedricha" i "Kormorana", wraz z towarzyszącym im węglowcem „w celu prowadzenia działań krążowniczych na wodach australijskich”.

30 sierpnia niemiecka eskadra krążowników wypłynęła na spotkanie z "Nürnberg" na zachód od Wyspy Bożego Narodzenia, na środku Pacyfiku. Eskadra admirała Spee 6 września w wyznaczonym miejscu spotkania na zachód od Wyspy Bożego Narodzenia spotkał się z „Nürnberg”, który wykonał misję do Honolulu i wrócił. Tego samego dnia „Nürnberg” został ponownie odłączony wraz z „Tytanią”, która była wyposażona w sprzęt do przecinania kabli i wysłana w celu zniszczenia stacji telegraficznej Australia-Kanada na wyspie Fanning [3°52'43"N 159°21'23"W]. Stacja została zniszczona, kable przecięte, a 8 września na Wyspie Bożego Narodzenia [1°52'19"N 157°25'40"W] „Nürnberg” i „Tytania” dołączyły do Eskadry Krążowników. Admirał Spee wiedział z raportu "Nürnberg" i z wiadomości radiowych, które odebrał, że Samoa zostało zajęte przez garnizon nowozelandzki. Niemiecki szef eskadry zdecydował wówczas, że warto przeprowadzić nagły atak na Samoa, ponieważ miał mnóstwo dodatkowego węgla, w nadziei zniszczenia wszelkich statków zaopatrzeniowych, które mogłyby się tam znajdować. „Co więcej, operacja wojskowa, w której palące pragnienie załóg Dywizjonu, po tygodniach spędzonych w drodze z częstymi okresami załadunku węgla, mogłoby zostać spełnione i mogłoby mieć korzystny wpływ na morale załogi. Oczywiście nie było pomysłu na odzyskanie Wysp Samoa." 
Miał to być nagły nalot przeprowadzony przez "Scharnhorst" i "Gneisenau", podczas gdy „Nürnberg” i zaopatrzenie miały udać się na spotkanie na Markizach. Obydwa krążowniki pancerne zostały przygotowane w możliwie najlepszym stanie bojowym i rankiem 14 września pojawiły się w pobliżu Apii [13°47'42"S 171°47'13.54"W]. W porcie znajdował się tylko amerykański trójmasztowy szkuner i mały żaglowiec, a ponieważ wieża radiowa była juz sprawna, nie było tam nic do zrobienia. W związku z tym dwa niemieckie krążowniki wyruszyły o godzinie 7:30 bez oddania jednego strzału i popłynęły na zachód, aby zmylić wroga. Brytyjskie radio było nasłuchiwane aż do wieczora, kiedy doniosło: „Dziś rano dwa niemieckie krążowniki były w pobliżu Apii, płyną teraz na północny zachód”. 

Prawdę powiedziawszy, Admirał Spee skręcił na wschód i 17 września spotkał się ze swoim towarzyszącym parowcem "0. J. D. Ahlers" u wybrzeży atolu Suvarof [13°16'9"S 163° 6'40"W]. Tu ze względu na zbyt wysoka falę załadunek węgla odbywał się zbyt wolno, postanowiono zawinąć na atol Bora Bora [16°29'55"S 151°46'12"W] w Polinezji Francuzkiej gdzie zamierzano również nabyć trochę zaopatrzenia. Zachowywano szczególną ostrożność. Nie wywieszono bandery, a na ląd zeszli tylko oficerowie mówiący po francusku lub angielsku. Żandarmowi który wszedł na pokład powiedzino że są Anglikami. Za wszystkie zakupy płacono gotówką i tylko jeden z tubylców dostarczając na okrety owoce zauważył na jednym z nich napis "Scharnhorst"...
47c49f77-beae-4de0-a096-8600897acadc
17549b4a-6fe4-41a8-85c6-843982828f6d
e13e4d07-2063-43ce-adb1-88ab2e480383
HookedComrade

Świetnie się czyta, oby takich więcej!

Zaloguj się aby komentować

Oblężenie TSINGTAO na podstawie "EMDEN" von Kapitänleutnant HELLMUTH von MÜCKE wyd. 1917 roku część szósta

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #Tsingtao

Pracowaliśmy pilnie na pokładzie przez cały dzień i noc. Celem było uzupełnienie węgla do maksymalnej pojemności, zabranie na pokład jak największej ilości materiałów, dodanie personelu i dokonanie innych końcowych przygotowań do wojny. Następnego dnia o wschodzie słońca „Emden” opuścił Tsingtao, a za nim duża liczba niemieckich statków zaopatrzeniowych, wszystkie kierujące się na południe, aby dołączyć do eskadry [Eskadra Dalekowschodnia admirała grafa von Spee]. W porcie panowało wielkie poruszenie. Wszyscy na lądzie nam zazdrościli. Z powodu wojny z Rosją i Francją Tsingtao prawie nie wszedł do akcji. W każdym razie o los twierdzy nie trzeba było się martwić. Na morzu istniało dobre i wystarczające umocnienia, co uniemożliwiało pokonanie go okrętom. Jeśli chodzi o fortyfikacje lądowe, jak na razie istniały małe i skromne prace ziemne, właściwie tylko fortyfikacje polowe piechoty, ale nie było obawy przed atakiem od strony lądu, ponieważ Tsingtao było otoczone neutralnym terytorium Chin.

Przy spokojnej i bezchmurnej pogodzie „Emden” powoli opuścił pomosty portowe. Nasza muzyka grała „Die Wacht am Rhein”. Cała załoga była na pokładzie i śpiewała. Hurra stąd i stamtąd. Wszystko było pełne wielkiej pewności siebie. W małej skali obrazy, jakie stworzył w Niemczech entuzjazm wojenny, powtórzyły się tutaj. „Emden” ostrożnie przedostał się przez przejścia w barierze minowej. Właśnie wzeszło słońce. Za nami leżało Tsingtau, korona Dalekiego Wschodu, rozświetlona złocistą czerwienią pierwszych promieni wstającego dnia. Obraz pokoju. W długim rzędzie na plaży czyste, pięknie zbudowane domy. Nad całością górował Signalberg. W tle widać brązowe skaliste góry, którym świeże, młode, zielone zalesianie zyskało nowy wygląd. Z jasnoczerwonej porannej mgły wyróżniała się wieża kościoła z krzyżem. Dalej na prawo są schludne i czyste koszary, budynek rządowy, plaża. Cały obraz obramowany jest bielą fal, które falujące morze utworzyło na skalistym wybrzeżu. Neptun pełnymi garściami rozsypał błyszczące perły i diamenty na wspaniałości natury. Piękny krajobraz i niemiecki przemysł stworzyły magicznie piękny obraz pośrodku skądinąd niegościnnego i surowego obszaru. Wszyscy czuliśmy się w naszych sercach wyjątkowość tego obrazu. Ale służba wzywa z żelazną wolą. Dlatego wyrywamy ze zdjęcia! Naprzód na południe! Za nami płynął parowiec „Markomannia”, pozostałe parowce kierowały się innymi kursami. „Markomannia” pozostała nam wiernym towarzyszem przez kilka miesięcy. W drodze na Morza Południowe otrzymaliśmy wiadomość radiową, że stosunki niemiecko-angielskie zostały zerwane i że Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom. Nie byliśmy zaskoczeni, a jeśli było coś, co nas w ogóle zaskoczyło, to fakt, że sprawca całego zła po raz pierwszy od stu lat narażał własne kości. Kilka dni później otrzymaliśmy także osobliwe dla Japonii Ultimatum, nie przejmując się tym szczególnie. Spływało to po nas, taka była ogólna opinia. Kiedy opuściliśmy Tsingtao z „Emdenem”, wojna z Anglią i Japonią jeszcze nie została wypowiedziana. Później przeczytaliśmy w angielskich gazetach, że nasza ucieczka z Tsingtao była możliwa tylko dzięki podniesieniu angielskiej flagi, gdy mijaliśmy blokujący japoński krążownik pancerny, wiwatowaliby trzy razy „hurra” na cześć bratniego okrętu. Czy raport ten może wskazywać, że okręty angielskie i japońskie były w drodze do Tsingtao jeszcze przed wybuchem wojny? W każdym razie cała sprawa jest wyjątkowo głupia. Pomijając fakt, że nigdy nie zbezcześcilibyśmy naszego pięknego statku, rozwieszając angielską szmatę, z pewnością nie zapomnielibyśmy salutować torpedą, gdy Japończycy przechodzili obok. Przykład tego, jak systematyczne kłamstwo osłabia logikę. 

Wieczorem 12 sierpnia zbliżyliśmy się do wyspy [Pagan na Marianach 18° 7'26.05"N 145°45'33.74"E], gdzie mieliśmy spotkać się z eskadrą krążowników [graf Spee] i natknęliśmy się na rozstawione statki pocztowe. Pośrodku na wodzie utrzymywały się dwa solidne korpusy „Scharnhorst” i „Gneisenau”, oba z parowcami węglowymi obok i zajęte przejmowaniem węgla. Dalej na lewo jest szczupły „Nürnberg”, również ładujący węgiel. W zatoce rozmieszczonych jest wiele większych i mniejszych statków pomocniczych oraz łodzi z eskadry. „Emdenowi” przydzielono kotwicowisko w pobliżu okrętu flagowego, w prawej połowie zatoki. Gdy mijaliśmy inne statki, grzmiały wiwaty i wiwaty przechodziły z pokładu na pokład i wkrótce nasza kotwica uderzyła w dno po raz ostatni na długii czas. Dowódca wszedł na pokład okrętu flagowego, aby zgłosić się do dowódcy eskadry i przedstawił mu propozycję zwolnienia „Emdena” z eskadry i wysłania go na Ocean Indyjski w celu prowadzenia działań wojennych. Następnego dnia eskadra znalazła się w szyku liniowym, i za wszystkimi węglowymi okrętami podążała kursem wschodnim. Dowódca eskadry wstrzymał się z decyzją pod wpływem sugestii naszego dowódcy i wszyscy byliśmy ciekawi, jak to się zakończy. Około południa na okręcie flagowym wywieszono kilka flag sygnałowych: „Emden” odprawiony, życzę „Powodzenia” – brzmiał sygnał. Nasz statek wysunął się z linii stępki eleganckim łukiem, na maszcie pomachał sygnał podziękowania za życzenia dowódcy eskadry, potem machnięcie do „Markomanni”, aby „została przy «Emden»” i wkrótce to osiągnęliśmy. Straciłiśmy z oczu inne okręty eskadry, które płynęły w przeciwnym kierunku [na wschód w kierunku Wysp Marshalla]. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że widzieliśmy się po raz ostatni. 

Droga do naszego faktycznego obszaru działania była długa. To było żenujące, że nie mieliśmy żadnej wiadomości, czy z Japonią jest już stan wojny, czy nie. Niemiecka stacja radiotelegraficzna Jap [9°30'28"N, 138° 7'41"E] została już zniszczona przez Brytyjczyków. Po tygodniowej podróży spotkaliśmy na morzu niemiecki parowiec „Prinzeß Alice”. Zabraliśmy na pokład kilku rezerwistów i wysłaliśmy go do Manili na Filipinach. Na pełnym morzu spotkaliśmy później naszą małą kanonierkę „Geier”. Ze względu na brak łączności sygnałowej, jeśli chodzi o Anglię i Japonię, nie było dokładnych informacji o wojnie. Pozostaliśmy razem tylko przez krótki czas, wymieniając otrzymane wieści, po czym „Geier” odszedł na wschód, podążając za eskadrą. Nasza podróż trwała dalej w kierunku naszego przyszłego obszaru łowieckiego.

Dni były dla załogi dość wyczerpujące, gdyż musiała stale pełnić wachtę wojenną, aby być przygotowanym na każdą ewentualność. Nie było możliwości dać załodze chwili wytchnienia. Nie mieliśmy portu, w którym moglibyśmy być bezpieczni. Niestety, napotkany po drodze japoński parowiec musieliśmy puścić wolnym w drogę, gdyż ultimatum jeszcze nie upłynęło i nadal nie mieliśmy wiadomości, czy wybuchła wojna. Zakładając, że mamy zapewne do czynienia z towarzyszem Anglikiem, żółtego przywitaliśmy wyjątkowo uległo podczas przechodzenia ze swoją flagą. Powitanie pozostało nieodwzajemnione. Aby dostać się na otwarty ocean, musieliśmy teraz przejść wąskimi cieśninami. Drogi te były pełne statków rybackich i podobnych małych statków. Noce były jasne od światła księżyca, więc „Emden” było widać z dużej odległości. Dowódca czuł się niekomfortowo, spotykając tak wielu marynarzy. Wyraził mi swą obawę, że jakiś statek powiadomi o naszej obecności na tych wodach i pozna nasz kurs. Wszystkie okręty angielskie miały dwa lub cztery kominy, a żaden nie miał trzech, jak „Emden”. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zbudować nam czwarty komin. Szybko kazałem przynieść płozy tarasowe. Są to paski grubego płótna o szerokości około dwóch metrów, które umieszcza się na pokładzie, aby go chronić. Na górę przyszyto drewniany słupek, a następnie ten prowizoryczny komin ustawiono przed naszym prawdziwym kominem, położonym najbardziej z przodu. Widziane z boku wyglądało to świetnie. Jednak oglądany z przodu jego wygląd nadal był wadliwy; Brakowało mu statecznej pełni, charakterystycznej dla jego przyrodnich braci. Miała zaledwie kilka milimetrów szerokości. Ale w pośpiechu pierwszej nocy nic lepszego nie można było zrobić. Zaproponowałem dowódcy budowę lepszego czwartego komina, na co się zgodził. Więc następnego dnia poszliśmy do pracy. Wkrótce mieliśmy elegancki komin wykonany z drewnianych listew i płótna, a kiedy stał, wyglądał prawie jak angielski krążownik Yarmouth. Celowo zrobiłem owalny komin, ponieważ Yarmouth go ma. Naszej towarzyszce „Markomanni” kazano odsunąć się na bok i po jego sygnale poprawiono położenie czwartego komina. Następnie wykonaliśmy oznaczenia na cienkich stalowych linkach, które posłużyły do podniesienia komina, dzięki czemu odtąd w krótkim czasie mogliśmy znaleźć się w świetle dziennym, a nocą mogliśmy odpowiednio i ładnie ustawić nasz symulator. I tak dotarliśmy do Zatoki Bengalskiej pod koniec pierwszego tygodnia września. Angielski okręt wojenny, prawdopodobnie „Minotaur”, płynął blisko nas przez około pięć dni, co możemy stwierdzić po jego bardzo dużym ruchu radiowym. Stopniowo jego objawy stawały się słabsze, aż całkowicie ustały. Nigdy go więcej nie widzieliśmy.

https://virtualdockyard.co.uk/0-PLANS-PAGES/SMS%20EMDEN.html
242e0186-d02b-4e12-a0f1-efee72498663
406de75f-5a00-49ee-af89-16c6c046827e

Zaloguj się aby komentować