Społeczność
Podróże
Zapraszam do artykułu
- W mieście zachowało się około 1500 metrów z 2700 metrów murów obronnych. Zbudowali je Rzymianie w III wieku, a XIV wieku obwarowania zostały przebudowane. Oprócz murów przetrwało kilka baszt, wież oraz brama w północno-zachodniej części starego miasta.
- W Canterbury znajduje się kościół św. Marcina, będący najstarszą świątynią w krajach angielskojęzycznych. Zbudowano go w VI wieku. Wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
- Na terenie starego miasta znajduje się Katedra Kanterberyjska ufundowana na początku VII wieku. Pierwotnie zbudowano ją w stylu romańskim, ale w XII wieku uległa pożarowi i obudowano ją w stylu gotyckim. Katedra jest siedzibą arcybiskupa Canterbury. Obiekt również wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
- Nieopodal starego miasta znajdują się ruiny dawnego opactwa z wczesnego średniowiecza, które również wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
- W Canterbury znajdują się ruiny zamku, który powstał w XII wieku.
- Spacerując uliczkami starego miasta można zobaczyć wiele pięknych starych domów.
#antekpodrozuje #anglia #podroze #podrozujzhejto #turystyka #atrakcjeturystyczne #ciekawostki #zainteresowania #uk
-------------------------------------------
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje
Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej
Wywołuję obserwujących i zainteresowanych:
@IceXXX @mrololl @Kolej_na_drony @jordan @lluke @Ralfralf @Gruby @robaczek @Anabel2023 @SzaloneWalizki @mateoaka @Wobiektywie @Rudeiczarne @places2visit.pl @lukasz-piernikarczyk @Grubas @polaczkropki
@Atarax @Dzikie_oregano @Boltzman @kbk @Lemmy @schweppess @4Sfor @dybtas @DOgi @dasistfubar @Nirvash @Geratius @Kruczek555 @Sofie @gaga262 @Patalizator @mikeku @SuperSzturmowiec @gingerowl
@Parowkowy_Skrytozerca @Venfi @Roci @krzysztof-k-d @Duvel @Misiasio @Lime @kejdzu @Sorokawojcie.ch @Atexor @Huxley @Warus @Damdzior @_wojti @bbwieli17 @shack_my_kak @cyberpunkowy_neuromantyk
@tyci_koks @Wlacza @3cik @alaMAkota @Roche @Barabarabasz7312 @e5aar @zuchtomek @Lawyerish @razALgul @Lurker69 @konto_na_wykop_pl @anervis @Ewcias @koniecswiata @Dzban3Waza
@Minotaur_Kebabowy @AndrzejZupa @wozny87 @cejaczek @Icon_of_sin @SzwarcenegerKibordu @Jarosuaf @ddhadq @Farmer111 @Villdeo @Pawelvk @Maciej_Amadeusz @mahoney @Odczuwam_Dysonans @Buendia @stimmhorn @ataxbras @m-q @Bukuria @Tino @meinigel @bagela @suseu @ovoc @rakokuc @Koloalu @Bjordhallen @bielak1212 @Cybulion @Kulfi_89 @lucabianco @Berdonzi @Taxidriver @szymek @nazwa_uzytkownika @Siejek @Tyglys @cyber_biker @epsilon_eridani @teetx @Rudolf @BND @oromek @Wojciechpy @HerrJacuch @Chunx
@antekwpodrozy To co szanuję u Anglików to poszanowanie starych budynków. Mimo że często dużo w nich elementów drewnianych, są one atrakcją turystyczną z której mieszkańcy są dumni.
Niestety w Polsce widziałem odwrotny trend, wiele pięknych obiektów zostało zrównanych z ziemią, a na ich miejscu powstały osiedla deweloperskie. niepowetowana strata.
@Pan_Buk to jest błogosławieństwo i klątwa zarazem. Z jednej strony fajnie, stare budynki. Z drugiej strony nie kupisz ziemi, nie wybudujesz nic nowego, nie zrobisz remontu, nie wymienisz okien, bo stary budynek. Jak kupujesz mieszkanie, czy dom, to 90% to stare chaty ze starą elektryką, rurami i nieocieplone i nie możesz z nimi nic zrobić. Także powodzenia xD
@Budo w naszym kraju regulacje dotyczące zabytków to pikuś. Np. we Włoszech jak mieszkasz w jakiejś zabytkowej kamienicy, to co parę lat masz obowiązek wpuścić ekipę renowatorską (najczęściej studenci i profesorzy z ASP), bo inaczej ciupa
York w Yorkshire też powinno być wzięte pod uwagę, przepiękne miejsce otoczone murem.
@Thomash80 byłem w marcu, za jakiś czas będzie wpis, idę chronologicznie zgodnie z czasem odwiedzin
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Goteborg jest drugim co do wielkości miastem w Szwecji. Znane jest z produkcji samochodów Volvo. Co ciekawe nazwę miasta po szwedzku wymawia się Jetebori . Związana jest z tym anegdota, że Szwedzi czekający na jednym z polskich lotnisk nie polecieli, gdyż nie zrozumieli nazwy miasta wymawianej po polsku, czy angielsku.
Zapraszam na film
Na filmie zobaczycie:
-
Universeum, czyli ciekawe centrum poświęcone nauce.
-
Piękny park Slottsskogen, gdzie zobaczyć można foki, łosie, pingwiny i inne zwierzęta
-
najstarszą dzielnicę Hagę
-
Twierdzę Skansen Kronan
-
słynną szminkę, czyli budynek Lilla Bommen o wysokości 86 metrów
-
miejską palmiarnię (dostępna za darmo)
-
Muzeum Historii Naturalnej
a także wiele innych ciekawych miejsc.
#antekpodrozuje #szwecja #podroze #podrozujzhejto #turystyka #atrakcjeturystyczne #ciekawostki #zainteresowania
-------------------------------------------
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje
Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej
Po angielsku jest jeszcze inaczej: Gothenburg
To prawda :)
@antekwpodrozy Goteborg jest brzydki i nudny, nie polecam, co to tego, ze turysci nie zrozumieli to tez bzdura bo ma nazwe angielska Gothenburg i kazdy Szwed zrozumie, dodatkowo wymawia sie bardziej Jebeborj. Szwed nie zrozumie jak mu przeczytasz jakies bori
Nudny nie jest, ale co kto lubi. Każdy ma swoje gusta. Jak widać nie każdy Szwed zrozumie
@antekwpodrozy no mowie, ze kazdy Szwed zrozumie jak przeczytac angielska nazwe, nie zrozumie po polsku i ja sama tego po polsku nie czytam bo brzmi dziwnie, nie slyszalam jeszcze, zeby ktos po polsku to czytal Goteborg. Spotkalam sie tylko z uzyciem Gothenburg, wiec historia najpewniej zmyslona.
Göteborg jest świetny jako miasto do mieszkania.
Zaloguj się aby komentować
Bo czasem jest tak, że człowiek chce zrobić coś innego. Zapraszam na nasz krótki, klipowy film z małym przesłaniem.
Film: Śląsk, kraina umierających pałaców...?
#polska #slaskie #slask #palace #podrozujzhejto #podroze #ciekawostki #youtube #polskieszlaki
Na przełomie XX i XXI wieku powstał brytyjsko-polski raport "Śląsk, kraina umierających pałaców". Faktycznie na Śląsku jest wiele pięknych obiektów, które chylą się ku upadkowi. Są takie, które doczekały się dobrych gospodarzy i są w trakcie lub po remoncie. Ale wiele jeszcze czeka na lepsze czasy. Wizyta w Zamku Sarny w Ścinawce Górnej na Dolnym Śląsku doprowadziła nas do refleksji, dlaczego tak się stało.
O zamku możecie poczytać u nas na stronie: https://www.polskieszlaki.pl/zamek-sarny-w-scinawce-gornej.htm
Jeżeli chcesz być wołany, to spiorunuj ten komentarz - dopiszę Cię do listy. Piszę głównie o pięknych miejscach w Polsce!
Wołam wszystkich zainteresowanych.
@szon_konery @anabel2023 @MG78 @SzaloneWalizki @mateoaka @antekwpodrozy @WObiektywie @places2visit.pl @wposzukiwaniu @motokate @blackrei089 @wieczniewolni @e5aar @lukasz-latacz @Gamba @mariosky @zuchtomek @gingerowl @Slavica @jerekp @Moron @mhu @bbwieli17 @Tomekku @zielak @Ewcias @Budo @Sorokawojcie.ch @konski @smigool @pietroo89 @Aktezik @Sceptyczny_utracjusz @ostry_cien_mgly @kamil-bednarek-1 @wojtek_krks @Parezywek @pawcio__ @UjekWujek @HerrJacuch @Deirdreable @Wis @epsilon_eridani @Kremovka @Farmer111 @artur200222 @yoowki @Scoville @Berdonzi @Pirazy @Siejek @Ljopkelsej @ColonelWalterKurtz @UbogiKrewny @Danadel @Bajo-Jajo @Sebgat @bernsteinka @Bajo-Jajo @Fausto @Proxsimus @zjadacz_cebuli @marcin-3 @onoofry @Rieper @WyskoczNaWakacje @Garnitur @Mork @leon_xm @Tompson @Bamse
@lukasz-piernikarczyk Link niestety nie działa.
Upadek takich budynków to w dużej mierze wina przesiedleń - przesiedleńcy nie przywiązywali dużej uwagi do utrzymania i remontów zasiedlanych miejsc bo obawiali się, że to tymczasowe i ktoś może przyjść i ich przegonić zaraz gdzieś indziej.
Większe gospodarstwa były przejmowane przez PGR, a te też wiadomo jakie miały podejście.
@zuchtomek po 45 roku takie obiekty straciły swoje przeznaczenie, możnych rodów już nie było, hotele nie miały jeszcze przyszłości. To, co nie zostało zmienione w szkołę, urząd, ośrodek wypoczynkowy znikało. Przesiedleńcy co prawda szabrowali co się dało, ale tak naprawdę upadek takich miejsc wynikał z braku dla nich zastosowania. Były ich setki, nawet obecnie co czwarty, co piąty pałac/zamek w Polsce leży na Dolnym Śląsku... A to pomimo kilkuset utraconych po wojnie i w trakcie wojny.
@zuchtomek dzięki - już działa.
Sytuacja po II wojnie światowej jest dla mnie dość oczywista. Przesiedleńcy myśleli, że są tu niejako na chwilę, a PRL bez centralnego sterowania nie pozwalał korzystać z tych obiektów.
Bardziej mnie dziwi co się z nimi działo po latach '90. Nijak włodarze się nimi nie zajmowali. Nawet teraz nie rządzący nie widzą sensu przeznaczania pieniędzy na takie obiekty, a moim zdaniem co roku powinno się przeznaczać jakąś kasę (1-2 mld zł? ) rocznie z budżetu centralnego na renowację i odbudowę zabytków poczynając od tych najbardziej potrzebujących.
@lukasz-piernikarczyk to jest Dolny Śląsk a nie Śląsk...
@ytilibuuun To jest Śląsk, bo Dolny Śląsk jest częścią Śląska i to najstarszą częścią.
@ytilibuuun ty tak na serio ?
Zaloguj się aby komentować
Chciałbym pokazać Wam dzisiaj Toruń, który włączyłem do mojego projektu "Miasta stojące murem". Zachowało się tam sporo średniowiecznych obwarowań, ale również wiele niesamowitych zabytków.
Zapraszam do artykułu
-
Toruńskie mury obronne były niesamowite. Powstały w XIII wieku. Stare miasto otaczało 1700 metrów, Nowe Miasto miało 1100 metrów, a dodatkowe obwarowania posiadał również zamek krzyżacki (obecnie ruina). Z 3 kilometrów do dzisiaj przetrwał ponad 1 kilometr murów, Krzywa Wieża, kilka baszt oraz bramy Klasztorna, Mostowa i Żelazna.
-
Toruń słynie z pierników, na każdym kroku znajdują się punkty, w których kupicie te przepyszne łakocia.
-
Toruńskie zabudowania nie ucierpiały podczas II wojny światowej, dzięki czemu obecnie na terenie Starego i Nowego Miasta znajduje się wiele ciekawych kamienic. Niektóre z nich powstały w XIV wieku.
-
Na Starym i Nowym Mieście znajduje się wiele kościołów, z czego aż trzy są gotyckie.
-
Toruń posiada dwa rynki Staromiejski i Nowomiejski. Na tym pierwszym stoi ratusz z XIV wieku.
-
Nad Wisłą obok Nowego Miasta znajdują się pozostałości zamku krzyżackiego, którego budowę rozpoczęto w połowie XIII wieku, a zburzono w XV wieku.
-
Duże wrażenie zrobiła na nas również zabudowa Bydgoskiego Przedmieścia, które położone jest na zachód od Starego Miasta.
#antekpodrozuje #podroze #torun #polska #podrozujzhejto #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #zainteresowania
-------------------------------------------
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje
Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej
@antekwpodrozy piękne miasto
@pol-scot nie da się ukryć
Toruń jest piękny, mega klimatyczne miasto do nocnych spacerów po starówce. Jednak dla mnie nie sposób nie wspomnieć o jednym minusie - czasami strasznie wali z Wisły, aż nos wykręca
@Piechur mam to samo u mnie w Gliwicach z wysypiskiem śmieci latem
@antekwpodrozy ale Torunia to ja akurat nie lubie, same niefajne rzeczy stamtąd przyszły
@Rudolf ilość fajnych jest większa niż niefajnych
@Rudolf co poza ojcem dyrektorem i Mentzenem?
Zaloguj się aby komentować
#podroze #salwador
@Ramirezvaca uważaj żeby Cię czupakabra nie zjadła ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Ramirezvaca cały ekosystem lasów dzeszczowych został stworzony przez człowieka (a raczej się rozrósł na cały kontynent po najeździe hiszpanów), jak i płudniowo amerykańską glebę(najżyźniejsza na świecie) też stworzył czlowiek 8-10k lat temu
@Tuniex źródło?
@Johnnoosh https://m.youtube.com/shorts/8gHmsquPZz4 dalej to Joe pytaj. Trochę mnie fantazja poniosła z tym rozrastaniem się po hiszpanach i sprawdziłem jeszcze raz to tą glebę zrobili jakies 2-3k lat temu. Przepraszam za błąd
@Ramirezvaca
ale czwarta fotka to jak rodem z wakacji w pl na jakimś pojezierzu
Zaloguj się aby komentować
Laguna Sesenta y Nueve, czyli inaczej Jezioro 69, oddalona była o blisko 90 kilometrów od Huaraz. Innymi słowy jechało się tam prawie 3 godziny, a na końcu czekał jeszcze całkiem przyjemny, około 6,5 kilometrowy trekking z 850 metrami przewyższenia, oczywiście w jedną stronę. Niedługo przed docelowym parkingiem zatrzymaliśmy się jeszcze przy innym jeziorze, na brzegu którego rosły dość fotogeniczne, powykręcane drzewa o jasnej korze. Po tym krótkim postoju i dotarciu na początek szlaku w stronę docelowej atrakcji, wysluchaliśmy jeszcze komunikatu o godzinie zbiórki i ruszyliśmy z Nadege przed siebie.
Francuzka była dobrym kompanem wędrówki - małomówna, nie narzekająca, lubiącą iść szybkim tempem. Jeśli już muszę iść w góry w czyimś towarzystwie, to najchętniej takim. Oczywiście od czasu do czasu zamieniliśmy ze sobą kilka zdań, a nawet mogę się pokusić o stwierdzenie, że prowadziliśmy przez jakiś czas rozmowę, ale odbywało się to poniekąd za obupólną zgodą - jakoś tak wyczuwaliśmy nawzajem, kiedy ta druga osoba wolałaby pomilczeć, a kiedy można o coś zagadać. Tak jak wtedy, gdy mijaliśmy charakterystyczne, rozłożyste drzewo i oboje mieliśmy ochotę je skomentować dokładnie w tej samej chwili. Z tą różnicą, że w oczach Francuzki było ono baśniowe i magiczne, a w moich - wyglądało złowieszczo i brakowało na nim wyłącznie wisielca.
Po, sam już nie pamiętam jak długim, czasie dotarliśmy nad jezioro. Mimo chmur, jego szmaragdowa barwa była niezwykle soczysta - zastanawiałem się, o ile bardziej imponujsco wyglądałoby to wszystko, gdyby dodatkowo wyszło słońce. Nie dane nam było się przekonać - pogoda była daleka od idealnej. Dobrze chociaż, że nie padało i że wciąż byliśmy poniżej pułapu chmur - w przeciwnym razie nie byłoby czego podziwiać.
W punkcie widokowym spędziliśmy sporo czasu - nasze tempo pozwoliło nam dotrzeć w to miejsce na długo przed naszą grupą z busa. Z perspektywy czasu zapomniałem o jednym detalu - jezioro znajduje się na wysokości 4600 metrów nad poziomem morza, a więc dotarcie nad nie wymaga pewnej kondycji i aklimatyzacji. Na szczęście mieliśmy i jedno i drugie. W każdym razie znaleźliśmy sobie jakieś ustronne miejsce, dokąd już prawie nie docierały głosy innych turystów, i w milczeniu podziwialiśmy widoki.
- Lubię w takich miejscach pomedytować przez kilka minut - głos Nagede przerwał ciszę.
- Ja nie medytuję. Ale gdy już się wyciszę w miejscu takim jak to, puszczam sobie przez słuchawki taką jedną piosenkę, która pozwala mi intensywniej odczuwać zarówno otoczenie jak i całą sytuację - odparłem.
- To właściwie też jest forma medytacji - zauważyła po chwili namysłu.
Nigdy w ten sposób o tym nie myślałem, ale miała rację. Okazało się więc, że nawet taki prosty chłop jak ja, medytuje. Na swój sposób, ale jednak.
Po jakimś czasie do naszego ustronnego kącika zawitał inny turysta, najpewniej ciekawy, co takiego sprowadziło nas w to miejsce. Widok mu się najwyraźniej mocno spodobał, bo zaczął fotografować okolicę jak natchniony. Po chwili zwrócił się z prośbą o zrobienie mu zdjęcia. Gdy po minucie robienia kilkunastu ujęć z różnych perspektyw chciałem mu oddać telefon, ten poprosił o zrobienie jeszcze kilku dodatkowych. I potem jeszcze kolejnych. Cały czas w tej samej, nieco pretensjonalnej pozie z szeroko rozpostartymi ramionami i potwornie sztucznym uśmiechem, który zdawał się być doklejony na stałe do jego twarzy, choć natychmiast znikał, gdy tylko opuszczałem dłoń dzierżącą telefon, zbudowany przez małe chińskie rączki tylko po to, by uwiecznić jego nieśmiertelny wizerunek na tle... a już pal sześć to tło, wizerunek po prostu - to on tu był najważniejszy. Gdy po zrobieniu łącznie kilkudziesięciu zdjęć jegomość odpuścił mi w końcu i pozwolił spocząć na kamieniu, miałem wrażenie, że wciąż widzę go przed oczyma, z rozpostartymi ramionami i firmowym uśmiechem numer pięć, różniącym się od pozostałych jedynie detalami dostrzegalnymi pod mikroskopem elektronowym, a i to nie zawsze. Ostatecznie okazało się, że nie mam omamów, bo oto 20 metrów dalej zaczepił innego nieszczęśnika, prosząc o identyczne zdjęcia, w identycznej pozie, ze swoim nieśmiertelnym uśmiechem i tak chodzą od kamienia do kamienia pstrykając miliony fotek aż po dziś dzień. Chyba.
W drodze powrotnej postanowiliśmy z Nadege odbić na boczną odnogę szlaku - na mapie widzieliśmy grupę niewielkich stawów, od których teoretycznie dzielił nas półgodziny spacer. Obserwując tempo najwolniejszych piechurów z naszej grupy, prowadzonej przez opiekuna wycieczki, wiedzieliśmy, że możemy sobie ze spokojem pozwolić na taką małą eskapadę. Zaczęliśmy więc wcielać ten plan w życie.
Gdy tylko skręciliśmy z głównego szlaku, jasne stało się, że mało kto wpada na podobny pomysł. Ścieżka była ledwie widoczna, gdzieniegdzie gubiliśmy ją, nie zdając sobie sprawy, że w rzeczywistości biegnie o kilka metrów obok. Nie rezygnowaliśmy, bo widoczność była dobra i wystarczyło iść na azymut.
Po kilkunastu minutach marszu naszych uszu dobiegł dziwny i nagły łoskot. Rozejrzeliśmy się dookoła i choć w pierwszej chwili nie rozumieliśmy, na co patrzymy, po dwóch uderzeniach serca stało się to jasne - lawina! Odległa, bardziej przypominająca wodospad, niż masy białego puchu sunące zboczem góry, ale niewątpliwie patrzyliśmy na tony śniegu, wyłaniające się z chmur, spowijających górne partie pobliskiego szczytu i przewalające się z hukiem przez skalny próg w przepaść, której dna z tej perspektywy nie widzieliśmy. Spektakl ten trwał ponad minutę i był piękną nagrodą za zboczenie z głównego szlaku.
Po jakimś czasie dotarliśmy nad pierwszy z grupy stawów. Dookoła nie było żywej duszy i panowała absolutna cisza. Spojrzeliśmy na zegarek - wciąż mieliśmy pewien zapas czasu do momentu, w którym powinniśmy wracać. Nadege postanowiła wykorzystać te chwile na kontemplację. Ja zdecydowałem się poszukać ścieżki prowadzącej ku reszcie oczek wodnych - powinny być tuż obok. Po paru minutach skapitulowałem - okolica była dość podmokła i niełatwo było nawigować w tym terenie. W tym tempie nie zdążyłbym dotrzeć do tych stawów. Gdy wróciłem do Nadege, mieliśmy jeszcze jedną decyzję do podjęcia - albo wracamy dokładnie tą samą drogą do głównego szlaku, albo ufamy mapie i intuicji oraz idziemy kontynuacją tej odnogi, bo i tak łączy się ona z głównym szlakiem po jakimś czasie. Rzecz w tym, że nigdzie nie widzieliśmy dalszej ścieżki, a iść na ślepo w obcym terenie i przy ograniczonym czasie byłoby nierozsądnie. Wróciliśmy więc po wcześniejszych śladach.
Gdy dotarliśmy do głównego szlaku, zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy ostatnimi turystami wracającymi spod jeziora 69. Widzieliśmy w oddali grupki turystów zmierzajacych w dół, w stronę parkingu, ale nikogo nie znajdował się już górnych partiach szlaku. Nie było powodów do paniki - wiedziałem, że przy naszym tempie na spokojnie dotrzemy pod busa o czasie. Nadege była nieco bardziej sceptyczna, bo od ostatnich ludzi dzielił nas kawał drogi.
- Widzisz tamtego gościa w jaskrawej czerwonej kurtce? Tam, hen daleko przed grupą zamykającą stawkę? - zapytałem.
- Ach ten! Ledwo co, ale widzę.
- Założę się, że nawet jego wyprzedzimy bez spiny - starałem się ją uspokoić.
No i faktycznie, nie minęło 45 minut, a mijaliśmy go rześkim krokiem, wcześniej wyprzedzając po drodze opiekuna naszej grupy i kilkunastu innych wolniejszych piechurów.
Docierając już do dna doliny i mając znów zapas czasu, postanowiliśmy zatrzymać się jeszcze w bardzo malowniczym miejscu - na zielonej trawie, mocząc stopy w meandrującym potoku. Każde w miejscu, które uznało za "idealne", w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie. Gdy tak siedziałem sobie pod urokliwym drzewem i gapiłem się przed siebie, podszedł do mnie jeden z turystów wracających w stronę parkingu.
- Niesamowite miejsce sobie wybrałeś na odpoczynek. Bardzo fotogenicznie to wyglądało, więc pozwoliłem sobie zrobić ci zdjęcie. Mogę ci je przesłać jeśli chcesz.
No jasne, że chciałem. Co prawda zapamiętałem to miejsce jako piękniejsze, niż to wyszło na zdjęciu i zdecydowanie uważam, że moja zgarbiona postać nie dodaje mu uroku, ale pamiątka jest.
W hostelu byłem dopiero po 19. Zmęczony, ale zrelaksowany. Mimo niezbyt dobrych warunków pogodowych i widoków, które wcale nie wgniatały w ziemię, to był niezwykle przyjemny dzień.
#polacorojo #podroze #peru #huaraz
Skoro jesteśmy przy drzewach, to ostatnią serię zacznijmy tymi powykręcanymi, z początku relacji, a do tego dorzućmy widoczek z bocznej odnogi szlaku i zakończmy perspektywą, którą miałem odpoczywając tuż przed powrotem na parking.
Niby zwykły dzień, a wyszła całkiem niezła wyprawa! Przepiękne krajobrazy, lawina oraz nawet śmieszny piesek na zdjęcie się załapał
Co do innych form medytacji, to właśnie sobie uświadomiłem, że ja też tak mam
Zdjęcie OPa poniżej w trakcie wyprawy.
@Sniffer myślałem, że ja szybko chodzę ale Ty to chyba biegniesz.
A z Francuzką masz jakiś kontakt? Albo z innymi utrzymujesz poznanymi w trakcie Twojej podróży?
@Atexor no może aż tak szybko nie chodzę - niewykluczone, że tak to opisuję tylko, a na szlaku bym widział Twoje plecy.
Z Francuzką nie utrzymujemy kontaktów, choć wybraliśmy się potem jeszcze na wspólny trzydniowy trekking. Co do innych poznanych osób, czasem ktoś do mnie napisze w reakcji na jakiś post na insta, albo coś. Np. Właśnie odezwała się do mnie "zaginiona dziewczyna", z którą wspinałem się w okolicach Bariloche.
A najlepszy kontakt mam chyba z ziomkiem z Argentyny, którego poznałem w El Calafate i potem dużo łaziliśmy razem po El Chalten. Lucas (bo tak ma na imię) wpadł nawet dwa razy do Poznania, spał w mojej chacie, poszliśmy na piwo itd. Z innymi ludźmi się nie widziałem po powrocie.
@Sniffer zawsze to trochę kontaktów, ew. inne spojrzenie na świat mogąc swobodnie pogadać z kimś w "4 wirtualne oczy" (poza grami gdzie kontakty sprowadzają się do "jeb**ć twoją starą cheaterze i jak śmiałeś mnie dednąć") no i przede wszystkim ew. możliwość wspólnego spotkania się ponownie po latach jak raz jeszcze byś odwiedził tamte tereny albo ktoś tutaj, taka baza wypadowa.
Ja wspominam znajomego siostry z Łotwy co się u nas zatrzymał, taki obieżyświat. A wcześniej siostra u niego z paroma innymi osobami się zatrzymała parę lat wcześniej i raz na jakiś czas coś popiszą
Zaloguj się aby komentować
No siedzimy, jedzenie jest, troche smierdzi, bo 30stopni jest, muchy siadaja, ale piwo zimne.
No nic sie nie dzieje, fajnie jest.
Tak wyglada every day po pracy w Tajlandii.
Wszyscy przyjezdzaja swoimi samochodami, pija, czasami do blackoutu, a potem wracaja samochodami do domku.
A rano do pracki, na kacu do poludnia, jakos trzeba odpekac do fajrantu, bo tuz za rogiem czeka knajpka, a w niej zimne Changi xD
I tak sie zyje po malu na tej wsi ;)
#podroze #tajlandia
No i ale co z tego xd sam bym tak z miesiąc się pobawił. No może bez picia do upadłego
@hesuss u nas to patologiczna zachlana wieś, ale jak jest ciepło i ładne słonko to lokalny koloryt warty podróży ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Rudolf @maly_ludek_lego @lipa13 takie tez troche sa moje odczucia dotyczace ich sposobu na spedzanie czasu wolnego, ilosci spozywanego alko, jazdy na gazie, pracy na kacu i niektorych potraw podawanych na swiezym powietrzu - nie pasuje mi to, ale tak tu sie zyje i o tym tez warto wspomniec. Ot ciekawostka, ktorej nie zobaczy sie bedac turysta w kurorcie, a w ktorej mozna posmakowac bedac wpuszczonym przez lokalsow do ich zycia.
Na miesiac pobytu tutaj, w tygodniu bylem z nimi tylko dwa razy na takim popoludniowym piwkowaniu - po przyjezdzie i wczoraj, na pozegnanie. Oni natomiast robia to codziennie, w mniejszych lub wiekszych ekipach, bo codziennie zapraszali lub wrzucali zdjecia z posiadowek na Teamsie ;)
@lubieplackijohn miesieczna delegacja, support przy uruchomieniu oddzialu firmy w ktorej pracuje. Zwiedzanie w weekendy :)
Ok, dzięki za wyjaśnienie, już myślałem, że tam zostaniesz i stoczysz się w chorobę alkoholowa xD
Byłem w takich krajach i to nie dla mnie. Na wakacje to wolę jednak pojechać do Włoch czy Hiszpanii. No chyba, że ktoś jest polskim wieśniakiem mentalnym i jedzie tam "poruchać dupeczki". To wtedy raj dla niego xD
@hesuss Kurde, zazdro! Co to za branża? Może powinienem się u Was zatrudnić, lubię takie delegacje
Zaloguj się aby komentować