Wziąłem całą trójkę do Netto na zakupy.
Najmłodszy niezadowolony, bo wsadziłem go w krzesełko w wózku, starsze uwieszone na bokach jak małpy na siatce w zoo. Jadę tak i moje kapucynki pokrzykują:
-Nutella! Tata chcę Nutelle!
-Nie. - króciutko.
-Czekolada!
-Nie!
-Tyskie!- krzyczy najstarszy, który już świetnie umie czytać.- Nie wiem co to jest!
-Tata, Tata co to jest?- krzyczy i nachylając się do mnie- Tata, czy to jest alkohol?

I w sumie jakoś miło mi się zrobiło, że nie wiedzą.
Najlepszy- już ponad rok- oraz najlepsza decyzja w życiu. Moje postanowienie- przyszłe pokolenie wolne od tego syfu

#tatacontent #dzieci #rodzicielstwo #wychowanie #alkohol #alkoholizm
20

Komentarze (20)

@AdelbertVonBimberstein kuzyn też miał takie postanowienie.

Nawet łepek w miarę kumaty i trzymał się z daleka, ale poznał koleżkę w liceum no i popróbował narkotyków.

2 odwyki w tym detoks, chłopak ma 20 lat i nie zanosi się by na ten moment miał przestać.


Dla porównania jego kolega z którego mieli bekę za dzieciaka, wcześnie próbował alko, a w tej chwili jest w trakcie kończenia szkoły wojskowej - robi co lubi i co go interesuje i ma szerokie perspektywy mimo że startował ze znacznie niższego pułapu jeśli chodzi o status materialny


Reasumując, trzymanie dzieci pod kloszem nie zawsze zdaje egzamin, a wręcz czasem pogarsza sytuacje wiem po sobie jak raz nażarłem się syfu (nieświadomie) i miałem zwidy i na tyle mnie to odepchnęlo od wszelkiej maści dragów, że mimo łatwego dostępu nigdy nie próbowałem 99% używek poza trawką co mi osobiście nic po tym nie było, a że za dzieciaka miałem astmę to wszelkie wdychanie czegokolwiek poza powietrzem powoduje u mnie kaszel i drapanie w gardle w związku z czym nie paliłem fajek ani niczego bo zwyczajnie mnie dusiło.

Czasem trzeba się porzygać by wiedzieć, że to nie tylko dobra zabawa w towarzystwie i jak ktoś ma mózg to będzie zdawał sobie z tego sprawę natomiast jeśli ktoś całe życie był przez kogoś sterowany j nie miał pola by się pouczyć na swoich blędach tak samo może być później sterowany nałogiem

@Odwrocuawiacz zależy też mocno od osoby... Moja mama pali, nikogo z naszej trójki do tego nie ciągnie. Za to alkoholu przed nami nie ukrywali, fakt też, że był tylko kulturalnie od wielkiego dzwonu, a jak byliśmy w wieku nastoletnim, to sami dali spróbować. I tutaj byli tacy co ich po tym nie korciło i tacy, co swoje musieli wyrzygać, żeby zrozumieć że kapeć w mordzie na drugi dzień to nie taka znowu atrakcja.

Ostatecznie nikt się nie stoczył.

Za to dzieciarnia trzymana pod kloszem, jak wpadła na poziomie ponadgimnazjalnym w odpowiednie towarzystwo i ciąg, to teraz, w okolicach trzydziestki, zbiera upodlone dupy do kupy

@moll wystarczy popatrzeć, jak się dzieciaki "zdrowo chowane", którym nigdy rodzice nie dają słodyczy, dorwą się w końcu na jakiejś imprezie...

@GazelkaFarelka bez kitu... Przerabiam to z częścią dzieciarni z rodziny. Za to moje dostają też słodycze i przeważnie same wolą owoce, jeśli postawisz na stole michę słodkiego i michę owoców.

Co to za wielka atrakcja, jak w domu jest i wystarczy poprosić, żeby dostać (po normalnym posiłku)

@Odwrocuawiacz nie chodzi o trzymanie pod kloszem. Bardziej chodzi o przykład z góry.

Jak ja całe życie byłem w sytuacji, gdzie alkohol był wszechobecny, akceptowany i pożądany... To gdy teraz w domu po prostu go nie ma, na imprezach prawie nikt nie pije poza dziadkiem jednym i drugim. Wujek trzeźwy, tata trzeźwy, mama może lampkę wina.

Inna atmosfera- inne perspektywy. Teraz chcę dzieciakom pokazać- co z tym zrobią w przyszłości to już po ich stronie- że można spędzać czas aktywnie i się świetnie bawić. Biwak, bieg, rowery, hulajnogi.

@GazelkaFarelka to chyba wszystkie dzieciaki xd

@AdelbertVonBimberstein I to jest chyba najzdrowsze podejście. Ja nie piję już kilka lat (nie liczę nawet jak długo). Moja żona od dwóch lat. Staramy się dzieciakom pokazywać, że można inaczej, że czas spędzany z rodziną, to nie znaczy siedzenie przy stole i patrzenie czy wujek Heniu już polewa. Jednak to, co my jako rodzice zrobimy jest ważne ale swoje zrobi też środowisko w które później wejdą w wieku powiedzmy nastoletnim. Zresztą dziś alkohol już chyba trochę odchodzi w zapomnienie wśród młodzieży. Pojawiają się inne używki, równie groźne, jeśli nie bardziej.

@AdelbertVonBimberstein Oj ciężko, bardzo ciężko będzie tobie z tym postanowieniem.


W pewnym wieku wychowanie twoich dzieci przejmą media, rówieśnicy i jeszcze wiele innych czynników.


Kuj charaktery póki podatne.

Byłem świadkiem transformacji Mateusza któremu matka kazała wypalić legendarną paczkę fajek. Obaj chcieliśmy zaimponować największej łobuziarze w podstawówce i tak: ojciec Matiego palił jak parowóz, a u mnie nikt. Mama Mateusza wyniuchała temat natychmiast i ukarała j/w - chłop więcej peta nie wziął do ust. U mnie w domu udawano, że problem papierosów nie istnieje "bo tylko głupi da się na to złapać", nawet gdy rozkręciłem się w gimnazjum i przestałem dbać o pozory - skończyło się na umoralniających pogadankach - jaram do dziś.

@Heheszki Miałem 10 lat, kiedy na jakimś grillu u sąsiadów mój fatrowski przywołał mnie i wywiązał się mniej więcej taki dialog:

-Synu, ile ty masz teraz lat, 11?

-10.

-No, to pewnie już palisz za garażami gdzieś potajemnie?

-Nie tato, no co ty, nie palę.

-Dobra, to masz, pierwszego zapalisz przy mnie i potem już sobie pal ile chcesz.

Podał mi odpalonego już Extra Mocnego bez filtra. Widziałem od małego jak pali, przez kilkadziesiąt lat palił po 3-5 paczki dziennie (słownie: trzy do pięciu paczek dziennie), więc mniej więcej miałem to wszystko obczajone. Zaciągnąłem się, rozkaszlałem okrutnie niemal wyrzygując płuca i nigdy więcej nie sięgnąłem po papierosy w żadnej formie.

@jonas mi pierwszego kielicha dziadek polał jak miałem 5 albo 6 lat.

Jakoś nie zniechęciło mnie to.

@jonas 60-100 szlugow dziennie to będzie szlug na każde 10-16 minut, zakładając, że danego dnia spał przyslowiowe 8 godzin. Niezły twardziel. Serio zapytam: a jak było z nauką o alkoholu?

@Heheszki u mnie? Nie było. Nie wolno to dla dorosłych.

I tak było z każdym tematem.

Dlatego dzieciom ogólnie staram się tłumaczyć, opisywać świat takim jakim jest. Zupełnie inne podejście jak sam miałem w domu. Jak pytają to dostaną odpowiedź.

Jak nie wiem, to albo bierzemy książkę, a poza domem telefon i szukamy informacji.

@AdelbertVonBimberstein Mój dziadek uczył mnie pić spirytus za pomocą rekwizytu w postaci szklanki wody. Bierzesz wdech, pijesz, robisz wydech, nigdy odwrotnie. Metoda działa dobrze również w przypadku innych mocnych alkoholi.

Miałem wtedy jakieś 7 czy 8 lat, matka jak tylko zobaczyła czego mnie dziadek uczy, opierdoliła go jak archanioł Michał diabła. Alkoholikiem nie zostałem, alkohol traktuję jak zwykłą używkę dla ludzi i korzystam z rozumem.


@Heheszki Bo ja wiem czy taki twardziel, po tych kilkudziesięciu latach zdiagnozowano u niego raka ślinianki i co prawda palić przestał niemal natychmiast, ale z rakiem nie robił nic i w wieku 61 lat umarł.

Naukę o alkoholu opisałem wyżej. Ojciec pił raczej mało, ot typowo dla zwyczajnej robotniczej rodziny w latach 90., zresztą alkoholikiem nie był on, tylko matka i jej ojciec-spirytopedagog. Genu pijaka nie odziedziczyłem, za to jedna z moich sióstr owszem.

nie u Ciebie, Adelbertcie - u Jonasa, toć wyraźnie się do niego zwracam:) Co do Twojej historii z dziadkiem natomiast - no cóż, mi babcia kazała kiedyś wypić amol.

@Heheszki a na oczy mi siadło bo późno. No nic.

@jonas Niesamowite jak takie drobne pozornie wydarzenia ryją korytko w pamięci i trzymają się człowieka całe życie.

Dobranoc Panowie

@AdelbertVonBimberstein

W przedszkolu dzieci mają taką zabawę, że z gazetek marketowych wycinają rzeczy, które by chciały i przynoszą to do domu. No i córka przynosi wycinki zabawek, owoców, itp. A ostatnio przyniosła wycinek dla mnie że mi to kupi na prezent, patrzę a tam czteropak tyskiego

@AdelbertVonBimberstein powodzonka z postanowieniem, obawiam się że nie upilnujesz. U mnie było całkiem odwrotnie - dostawałem po trochu piwa od starego od kiedy byłem nastolatkiem. A to łyka dał, a to pół szklanki nalał, kiedy miałem 15+ to już normalnie butelkę dostawałem po calym dniu pracy. Uznawał, że lepiej żebym w domu się napił trochę niż łaził z kolegami i chlał bez kontroli. No i w sumie podziałało bo nigdy przesadnie nie miałem problemu z alko. Najebalem się ledwo parę razy w całym życiu a gdy kumple w licbazie walili na henjał komandosy to ja kulturalnie jedno piwko sobie piłem i wracałem do domu.

Zaloguj się aby komentować